Kurs pisania #4 - jaką narrację wybrać?

Remigiusz Mróz Remigiusz Mróz
15.11.2014

Na początku był Pomysł. A Pomysł był u pisarza w głowie i pisarz był Pomysłem.

Kurs pisania #4 - jaką narrację wybrać?

Potem było Słowo. A wraz z nim nadeszła rozterka: jak opowiedzieć tę cholerną, niedającą spokoju historię, która próbuje wyrwać się z podświadomości i znaleźć na kartach powieści?

Dylemat, przed którym staje każdy z nas, kiedy świadomie podchodzi do pisania. Czasem mamy szczęście i narracja nasuwa się sama — głównie dzięki temu, że z którąś jesteśmy bardziej obyci poprzez proces czytania i poznawania fachu od drugiej strony. Często jednak bywa tak, że przychodzi nam zmierzyć się z niemałą zagwozdką.

Przy którejś książce zdarzyło mi się napisać kilkadziesiąt stron, zanim stwierdziłem, że chciałbym opowiedzieć tę historię w pierwszej, a nie trzeciej osobie. Zmiany, jakich musiałem dokonać, były czysto kosmetyczne — okazało się, że i tak opowiadałem wszystko z perspektywy jednej osoby. Ale żeby uniknąć niebezpieczeństw z tym związanych, warto na początku zastanowić się nad formą tego, co chcemy przekazać.

Pytanie zasadnicze jest takie: ile jest rodzajów narracji? Franz Stanzl wyróżnia trzy. Gérard Genette pięć. Stephanie Orges potrafi wymienić aż siedem. Wayne C. Booth zasadniczo zwraca uwagę na dwa. A nas powinno to interesować tyle, co zeszłoroczny śnieg, wszak nie jesteśmy na zajęciach z literaturoznawstwa.

Podzielmy więc sobie narrację na dwa typy:

— trzecioosobowa
— pierwszoosobowa.

Kolejność jest nieprzypadkowa, bo trzecioosobowa pojawia się znacznie częściej. Na próbę biorę do ręki pierwszą lepszą książkę, która znajduje się na stosach na biurku. Padło na „Bezsenność” Kinga, której pierwsze zdanie brzmi tak:

Nikt — a już z pewnością nie doktor Litchfield — nie powiedział Ralphowi Robertsowi zwyczajnie i po prostu, że jego żona umiera, ale nadeszła chwila, kiedy Ralph to zrozumiał i nikt niczego mu już mówić nie musiał.

Gdybyśmy mieli do czynienia z pierwszoosobową, zamiast „Ralphowi Robertsowi”, zobaczylibyśmy po prostu „mi”. Ale nie zobaczyliśmy, bo po pierwsze: około dziewięćdziesięciu procent współczesnej beletrystyki pisane jest w trzeciej osobie; a po drugie: jakkolwiek lubię pisać w pierwszej osobie, preferuję czytanie w trzeciej. Stąd mogłem zaryzykować strzał, bo zdecydowana większość książek na moim biurku posiada właśnie ten typ narracji.

Wiemy już więc, że jest najpowszechniejszy, ale przejdźmy do konkretów. Zaletą jego stosowania jest niewątpliwie to, że możemy opowiadać historię z punktu widzenia różnych postaci, zachowując przy tym spójność powieści. Możemy uprawiać także headhopping, o którym była mowa w odcinku drugim. Możemy zakotwiczyć się w głowie jednego bohatera, a wyjść z niej dopiero, gdy zachodzi absolutna konieczność — na przykład by pokazać, jak nieszczęśnik w męczarniach odchodzi z tego świata.

Trzecia osoba jest też bezpieczniejsza dla naszego stylu, bo odrywamy się od formy, której używamy na co dzień i korzystamy w większości z naszego warsztatu literackiego. Do tego dochodzi jeszcze jeden plus, o którym napomknąłem już na początku — jesteśmy z nią czytelniczo bardziej zaznajomieni, niż z pierwszoosobową.

Koniec końców jest bezpieczniejsza, gdy zaczyna się przygodę z pisaniem. Wybór ten jednak nie rozwiązuje wszystkich naszych problemów, bo w trzeciej osobie możemy snuć opowieść na dwa sposoby:

— jako wszechwiedzący narrator
— lub jako narrator o ograniczonej wiedzy.

W pierwszym przypadku jesteśmy upoważnieni, by napomknąć o przyszłości — egzystujemy jako byt cokolwiek abstrakcyjny, mogący częściej przenikać z umysłu jednego bohatera do drugiego. Przy drugiej ewentualności jesteśmy ograniczeni jedynie do tego, co wie dana postać (a czasem możemy być nawet neutralnym obserwatorem, niemającym wglądu w niczyją psychikę).

Weźmy na tapet Christiana Leitnera, skądinąd znanego niektórym z Was. Będzie to przykład z życia wzięty, ponieważ podczas redakcji „Prędkości ucieczki” zmieniłem element narracyjny w jednej z pierwszych scen, w których się pojawił.

Niemiec stał z rękoma założonymi za plecami, oglądając jak dwóch podkomendnych wywraca polski znak graniczny we wrześniu 1939 roku. Widział, że fotograf uwiecznił ten moment — i pierwotnie narrator dodał, że zdjęcie to pewnego dnia obiegnie cały świat. Potem uwagę tę wyrzuciłem i przedstawiłem ją w formie spekulacji, jaką snuł Leitner. Tym samym przeskoczyłem z narratora wszechwiedzącego, do tego o ograniczonej wiedzy. Ot i wszystko.

Który jest lepszy? Ten, który jest konsekwentny. Poza tym wszystko zależy od warsztatu — Douglas Adams w „Autostopem przez Galaktykę” używa wszechwiedzącego i robi to genialnie. Dużo częściej zdarza się jednak, że próba taka kończy się niezbyt przyjemnym dla czytelnika fiaskiem. Stephen King w swoich książkach często umieszcza fragmenty z wszechwiedzącym narratorem. Na przykład w „To”, kiedy wprowadza nową postać i informuje nas już na wstępie, że niebawem pechowy chłopiec przeniesie się na łono Abrahama.

#####

Ale przejdźmy do opowiadania historii w pierwszej osobie. Jak już wspomniałem, jest ona dużo bardziej niebezpieczna. Dzieje się tak, ponieważ narrację tego rodzaju prowadzi się z wielką łatwością. Słowa same wypadają spod palców, a kolejne już czekają w umyśle na swoją kolej. Każdy z nas jest przyzwyczajony do wyrażania myśli w ten sposób — i gdy siada przed pustą kartką, znacznie łatwiej jest ją zapełnić. W natłoku tej swobody pisania może uciec rzecz niezwykle istotna — styl. Dlatego konstruując powieść z punktu widzenia pierwszej osoby, dobrze jest patrzeć sobie na ręce jeszcze baczniej, niż zazwyczaj.

Zwolennicy tego rozwiązania podkreślają, że pozwala ono zżyć się bardziej z protagonistą. I jest to prawda… jakkolwiek każdy kij ma dwa końce. W tym przypadku drugim końcem jest fakt, że czytelnikowi nieraz trudniej przychodzi identyfikacja z pozostałymi bohaterami — w końcu poznajemy ich wówczas wyłącznie z punktu widzenia jednej postaci.

Znów biorę do ręki pierwszą lepszą książkę (no dobra, tym razem jednak nie na chybił-trafił). „Dolores Claiborne”, znów Kinga. Jej pierwsze zdania brzmią:

O co pytałeś, Andy Bissette? Czy zrozumiałam, jakie przysługują mi prawa? Boże, dlaczego faceci są tacy tępi?!

Abstrahując od uniwersalnego przesłania, które zdaje się nie starzeć z upływającymi latami — widać jak na dłoni, że mamy historię opowiadaną z perspektywy pierwszej osoby. Była to zresztą pierwsza tego typu książka Kinga — i już wtedy pokazał, że potrafi to robić po mistrzowsku.

Z licznych odmian narracji pierwszoosobowej, dobrze jest wyłowić cztery:

— z punktu widzenia protagonisty
— z punktu widzenia innej osoby
— w czasie przeszłym
— w czasie teraźniejszym.

Zacznijmy od pierwszych dwóch typów i miejmy je z głowy, bo nie są aż tak istotne, by zaprzątać sobie nimi myśli. Gros powieści pierwszoosobowych pisanych jest z perspektywy głównego bohatera — wyjątkami są dzieła Conan Doyle’a o Sherlocku Holmesie (gdzie za lektora robi nam Watson), czy cykl rzymski Roberta Harrisa (gdzie służący opowiada o Cyceronie). Jest to ciekawe rozwiązanie, szczególnie, gdy fabuła koncentruje się wokół enigmatycznej persony, jak Holmes. Wydaje się jednak, że narracja pierwszoosobowa wyczerpuje swoje zalety pełniej, gdy pozwolimy mówić osobie, która stanowi punkt centralny powieści.

Ale nie to jest najistotniejsze. Ostatnimi czasy niebagatelnie wzrosło znaczenie czasu gramatycznego, w który ubieramy czasowniki.

Niegdyś pisało się tylko w czasie przeszłym — nawet ten krótki ustęp z „Dolores Claiborne” obrazuje clou problemu. Od jakiegoś czasu jednak coraz więcej narratorów opowiada nam historię w czasie teraźniejszym, jakby wszystko działo się dokładnie w chwili, gdy czytamy daną scenę. W tym przypadku jestem zupełną konserwą — nie znoszę tego rodzaju narracji, zarówno jeśli chodzi o czytanie, jak pisanie. Sięgnąłbym po którąś książkę, by wyłowić próbkę, ale nie mam żadnej pod ręką. W poszukiwaniu ratunku posiłkuję się darmowym fragmentem „Igrzysk Śmierci”:

Prostuję się i macham ręką, żeby go uspokoić.
— Nie trzeba, wszystko w porządku — zapewniam.

Przypuszczam, że szybko można się do tego przyzwyczaić — szczególnie, gdy lektura porywa. A „Igrzyska Śmierci” wybrałem jako przykład nie bez powodu, bo jeśli zamierzacie tworzyć prozę z gatunku young adult, powinniście mieć na względzie czas teraźniejszy. Oprócz Suzanne Collins, używa go także Veronica Roth, Stephanie Meyer, czy masa innych pisarek i pisarzy, których nazwisk nie potrafię wymienić — nawet z pomocą przepastnej bazy lubimyczytać.pl. W tej chwili to standard w literaturze młodzieżowej.

Na koniec zbieram wszystko w kilka słów i pokazuję, co jest najważniejsze w całym tym odcinku — używajcie tej narracji, z którą jesteście najbardziej obyci literacko. Jeśli czytacie dużo książek z narracją w pierwszej osobie, piszcie w pierwszej osobie. Jeśli w trzeciej, piszcie w trzeciej. A jeśli lubicie eksperymentować, spróbujcie formy szkatułkowej, z której znany jest choćby Dan Simmons za sprawą „Hyperiona”. Możecie też pokusić się o inne wodotryski — na przykład narrację w drugiej osobie, która przeciętnego czytelnika doprowadzi do szewskiej pasji, ale być może zainteresuje jakiegoś odważnego krytyka literackiego.

A jeśli nie wiecie, co będzie dla Waszej książki najlepsze, pozwólcie pomysłom samodzielnie znaleźć drogę na elektroniczny papier — w najgorszym wypadku będzie kosztowało Was to kilka poprawek. W najlepszym zapomnicie o całym bożym świecie i wszelkich kursach pisania.

Przeczytaj także:
Kurs pisania #3 - redakcja, głupcze!
Kurs pisania #2 – headhopping
Kurs pisania #1 – o dialogach kilka słów
 


komentarze [53]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Kaliber48  - awatar
Kaliber48 15.11.2014 21:12
Czytelnik

:)
Remigiuszu* Wielce Szanowny:)
Chłonę to co piszesz jak gąbka, uczę się i... No właśnie! Tak chciałoby się opanować wszystkie lekcje tego kursu i twórczo zastosować w tekście książki.
Dziękuję:)

Kaliber48 (Andrzej)
P.S. *Jak mawiał mój dziadek „mów do każdego, kto choćby dzień młodszy, per TY, ale pamiętaj, że wówczas zasada ta obowiązuje w obie strony”. Zatem Wielce...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Remigiusz Mróz 15.11.2014 21:43
Autor/Redaktor

Andrzeju Wielce Szanowny, ochoczo przystaję na tykanie, jako że to przede wszystkim zaszczyt dla mnie. :) Mam nadzieję, że kolejne odcinki także pomogą – i trzymam kciuki za dzieło. :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Aya  - awatar
Aya 15.11.2014 19:34
Czytelniczka

Lubię bardzo narrację trzecioosobową, i sama lubię też taką pisać - aczkolwiek w moim kolejnym opowiadaniu "do szuflady" pisze pierwszoosobową, chociaż jakoś mi tak nie komfortowo, ale jednak... bardziej pasuje.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Remigiusz Mróz 15.11.2014 21:47
Autor/Redaktor

O proszę, mnie też pierwszoosobowa bardziej pasuje do opowiadań – ostatnio zrobiłem wyjątek i pech chce, że akurat to się za jakiś czas ukaże. :) I proszę nie pisać do szuflady! Jest sporo konkursów literackich na opowiadania, warto wysyłać. ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aya 17.11.2014 20:21
Czytelniczka

Właśnie mi zawsze dobrze szło z trzecią osobą, aż pisząc jedno opowiadanie, które pewnie znów skończy się na pierwszym rozdziale, doszłam do wniosku, że nie rozpoznałabym, która "ona" co myśli, więc przełączyłam się na pierwszoosobową, i chociaż zdarza mi się pomyśleć o tym, co mam napisać w trzeciej, to jednak lepiej!
No ale, może kiedyś się zbiorę i coś wyślę...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Nikola  - awatar
Nikola 15.11.2014 17:57
Czytelniczka

I wszystkie moje problemy zostały rozwiązane :) Pamiętam, że pytałam o narrację przy pierwszej "lekcji" i w końcu się doczekałam.
Jak zaczynałam pisać, a było to dość dawno, to czepiłam się narracji pierwszoosobowej. Sama nie wiem dlaczego. Nasunęła mi się sama i tak zostało. Dopiero po jakimś czasie, zainspirowana jedną z moich lektur przekonałam się do narracji...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Remigiusz Mróz 15.11.2014 21:40
Autor/Redaktor

A właśnie – miał być o tym odcinek wcześniejszy, ale potargowe refleksje wzięły górę. ;) Też lubię rzucić to wszystko i zrobić przeskok – wychodzi zdrowo dla książki, nabiera się trochę dystansu do danego wątku, a w dodatku rośnie napięcie. Same plusy. :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
jatymyoni  - awatar
jatymyoni 15.11.2014 16:57
Bibliotekarz

Mnie jako czytelnika interesuje narracja szkatułkowa, gdyż głębiej wnika się w powieść i bohaterów. Przykładem może być Cabre, gdzie możemy dostrzec jakby wszystkie mechanizmy, którymi kierują się bohaterowie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Fasoletti  - awatar
Fasoletti 15.11.2014 16:39
Bibliotekarz

Polecam książkę Wampir z Ropraz.
Genialna zabawa narracją.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Wampir z Ropraz
Miyako  - awatar
Miyako 15.11.2014 12:18
Czytelniczka

Najbardziej lubię narrację pierwszoosobową, w czasie przeszłym. Zdarza mi się pisać w czasie teraźniejszym, ale jedynie krótkie opowiadania. W dłuższych formach staje się to dla mnie z jakiegoś powodu męczące.
Chociaż narracja pierwszoosobowa dla mnie jest najlepsza, to niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwo. Czasem w szale tfu(!)rczym ;) tracę gdzieś zamysł charakteru...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Remigiusz Mróz 15.11.2014 12:47
Autor/Redaktor

King robi podobnie – pisze krótkie passusy w książce w czasie teraźniejszym, a później płynnie przechodzi do czasu przeszłego. Efekt bywa genialny. ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Zawiejka  - awatar
Zawiejka 15.11.2014 11:16
Czytelniczka

Uwielbiam narrację pierwszoosobową, czas przeszły i przekazywanie historii z punktu widzenia antagonisty. "Ten zły" zawsze ma coś do powiedzenia, jest najczęściej barwną, specyficzną postacią, silną - takie lubię. Waleczne, dumne, pewne siebie władczynie, wyrachowane, potężnych przywódców i odkrywanie, co ich takimi czyni. Tajemnice ludzkiej psychiki bywają najciekawszym...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Remigiusz Mróz 15.11.2014 12:46
Autor/Redaktor

To jak Coben – też zdarza mu się czasem w pierwszej, czasem w trzeciej osobie. :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Dominik 15.11.2014 16:34
Czytelnik

Mógłbym prosić o jakiś przykład narracji w drugiej osobie? Może nawet kiedyś się z takim tworem zetknąłem, ale teraz nie mogę sobie przypomnieć i mnie to męczy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zawiejka 15.11.2014 17:46
Czytelniczka

W drugiej osobie, dla przykładu:

"Mocno ująłeś mnie za nadgarstek, jak gdybyś właśnie tego momentu postanowił nigdy nie zapomnieć. I wtedy to poprosiłeś, abym pozwoliła Ci powąchać moje włosy. Uczyniłeś to. Czułam Twój oddech na karku, podczas gdy Ty rozpuszczałeś moje długie sploty i napawałeś się ich zapachem, jakbyś chciał wciągnąć w siebie całą mnie, jakby w Tobie był...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Dominik 15.11.2014 18:20
Czytelnik

Dzięki. Czyli jest coś na kształt narracji Mistrza Gry w czasie rozgrywania "papierowych" sesji RPG. Może się to sprawdza w listach, ale na dłuższą metę rzeczywiście byłoby męczące.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zawiejka 15.11.2014 20:14
Czytelniczka

Racja, jednak przyznaję, że czasem to, co trudniejsze i dziwne, kusi, bo jest... wyzwaniem dla autora, nawet sporym. xD

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Dominik 15.11.2014 22:14
Czytelnik

A potem wyzwaniem dla czytelnika który chce się przez taki twór przebić :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
swobby 10.04.2016 11:25
Czytelnik

A może by tak narracją w drugiej osobie zwrócić się do czytelnika i sugerować mu, że robi to, co w historii, którą czyta? To mogłoby być ciekawe.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Między sklejonymi - awatar
Między sklejonymi 15.11.2014 11:15
Bibliotekarka

Ja chyba jednak wolę narrację pierwszoosobową - zarówno do pisania, jak i do czytania. Fakt, jeśli głównych bohaterów jest kilku, to tak się zwyczajnie nie da. Jednak normalnym jest chyba poznawać historię z punktu widzenia jednej osoby, niekoniecznie tej, wokół wszystko "się kręci". Wtedy buduje się najlepszy suspens i atmosferę (przynajmniej takie odnoszę wrażenie)....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Remigiusz Mróz 15.11.2014 12:44
Autor/Redaktor

Też tego nie lubię. ;) A przy budowaniu suspensu trzecioosobowa też ma swoje plusy – można w krytycznym momencie zmienić perspektywę, kontynuować trochę tym torem, a potem znaleźć punkt styczny z pierwotną linią narracyjną. Jak się uda, będzie majstersztyk – jak nie, to przynajmniej piękna tragedia. :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Między sklejonymi 16.11.2014 17:16
Bibliotekarka

Czyli wniosek jest jeden: nieważne co, ważne jak :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Poppapraniec  - awatar
Poppapraniec 15.11.2014 10:26
Czytelnik

No, już myślałem, że nie wytrzymam tych dwóch tygodni :)
Jeżeli chodzi o narrację, to preferuję tylko trzecioosobową, wtedy, gdy narrator jest, jak Bóg na chmurce, tyle, że nie wybiegam zbytnio w przyszłość. :)
Tekst, jak zwykle napisany świetnie i ciekawie :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Remigiusz Mróz 15.11.2014 12:42
Autor/Redaktor

Dzięki! ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
kryptonite  - awatar
kryptonite 15.11.2014 09:30
Bibliotekarz | Oficjalny recenzent

Mam podobnie, jak autor - uwielbiam czytać narrację trzecioosobową, ale prosto pisze się w pierwszej osobie.
Jak dla mnie najlepszym rodzajem narracji jest ta personalna, jak np. w powieściach Virginii Woolf czy Henry'ego Jamesa. Plus, oczywiście, monologi wewnętrzne Wokulskiego :-) Wszystko zależy od historii, którą opowiadamy - do jednej pasuje narrator wszechwiedzący, a...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej