"Zawsze myślałem, że pisanie jest moim powołaniem". Mario Vargas Llosa gościł w Krakowie

LubimyCzytać LubimyCzytać
25.10.2011

W sobotę 22 października odbyło się dwunaste spotkanie z cyklu „Dorwać Mistrza”. Do tej pory gośćmi Wydawnictwa Znak były takie sławy jak Leszek Kołakowski, Norman Davies, Władysław Bartoszewski, Michał Heller czy Andrzej Wajda. Tym razem Kraków gościł postać prawdopodobnie najwybitniejszą ze wszystkich spośród tego grona – zeszłorocznego laureata Nagrody Nobla – Mario Vargasa Llosę.

"Zawsze myślałem, że pisanie jest moim powołaniem". Mario Vargas Llosa gościł w Krakowie

Wizyta Llosy w Polsce kończy jego rok noblowski. Do spotkania być może wcale by nie doszło, gdyby Wydawnictwo Znak nie zaprosiło autora zanim został laureatem prestiżowej nagrody. Wizyta została nieco skrócona, pozostały jednak dwa najważniejsze punkty pobytu Noblisty w Polsce: uroczystość w Warszawie, mająca miejsce 21 października w sali audytoryjnej Biblioteki Uniwersyteckiej Uniwersytetu Warszawskiego, a także spotkanie w krakowskim Kinie Kijów. Uczestnikami byli Abel Murcia Soriano – Dyrektor Instytutu Cervantesa w Krakowie, oraz Maciej Stasiński („Gazeta Wyborcza”). Spotkanie poprowadził Filip Łobodziński(„Newsweek”).

Pierwszym punktem spotkania z Mistrzem było odsłuchanie Mowy Noblowskiej Mario Vargasa Llosy, wygłoszonej 7 grudnia 2010 roku w Sztokholmie. Potem autor opowiedział jak tworzył ową wypowiedź, która obecnie uważana jest za arcydzieło literackie. Wątkiem przewodnim przemowy jest przekonanie, że fikcja literacka to część cywilizacji, jest tym, co odróżnia nas od bestii, co czyni nas ludźmi kulturalnymi. Llosa opowiadał również o tym, co Nagroda Nobla zmieniła w jego życiu. Stał się osobą publiczną, obiektem zainteresowań. Życie się zmienia i to w taki sposób, który był dla mnie nie do wyobrażenia. Ale było to także przyjemne. Przydarzyło mi się jednak coś, co nie stało się nigdy wcześniej. Stałem się tak zajęty, że nie mogłem pracować. I wtedy po raz pierwszy nie pracowałem w tak zdyscyplinowany sposób, jaki mam w zwyczaju. Wielu noblistów przyznaje, iż bardzo trudno jest pisać „po Noblu”. Wisława Szymborska nazwała przyznanie jej Nagrody Nobla „tragedią sztokholmską”. Llosa stwierdził jednak, że w jego pisaniu nic szczególnie się nie zmieniło i nie zmieni, że mimo prestiżu wciąż pozostaje tą samą osobą.

Llosa doskonale pamięta moment, w którym uzmysłowił sobie, że jego twórczość jest uniwersalna i międzynarodowa oraz że będzie o niej głośno na całym świecie. Zdarzyło się to na początku lat sześćdziesiątych. Rozpoczęło się od wielu trudności z wydaniem pierwszej powieści „Miasto i psy”. Llosa mieszkał wtedy w Paryżu, szukał jednak hiszpańskiego wydawcy. Obawiał się, że ze względu na cenzurę nikt w jego ojczystym kraju nie wydrukuje jego dzieła. Wydania debiutu Llosy podjął się Carlos Barral, od którego po jakimś czasie autor otrzymał telegram, w którym wydawca pisał: "Podpisałem dziesięć umów na tłumaczenia Pana książki!”. To właśnie był ten moment, w którym Mario Vargas Llosa po raz pierwszy pomyślał, że stał się cud. Czytałem i nie mogłem uwierzyć. Pisarze, których wtedy znałem mieli zasięg skromny i chyba nie znałem wtedy pisarza, który był tłumaczony na inne języki. Wtedy właśnie moje życie się zmieniło. Zawsze myślałem, że pisanie jest moim powołaniem. Jednak sądziłem, że będę mógł poświęcić mu tylko część mojego życia, a drugą część będę musiał poświecić innej pracy. I wtedy pomyślałem, że może będę mógł być tylko pisarzem.

Llosa przyznaje, że jego powołaniem jest przede wszystkim literatura. Nie oddziela się jednak od świata, twierdząc iż każdym pisarz musi mieć kontakt z otaczającą go rzeczywistością. Mostem między pracą a ulicą jest dla niego dziennikarstwo, dzięki któremu powstało także wiele tematów do jego powieści czy sztuk teatralnych. Pisarz często uwielbiany za swoje literackie dzieła, jest jednocześnie nienawidzony za swoje poglądy polityczne. Llosa przyznaje, że bierze udział w debacie politycznej, uważając, iż jest to jego obowiązek. Polityka wzbudza różne emocje, szczególnie w Ameryce Południowej i nigdy nie można w tej kwestii osiągnąć pełni zgody. Dlatego szczególnie w tym rejonie świata Llosa często postrzegany jest jakby łączył dwie zupełnie skrajne osobowości. Powieści Mistrza uważane są za lewicowe, tymczasem jego polityczne poglądy za prawicowe.

W kontekście najnowszej powieści Mario Vargasa Llosy, „Marzenia Celta”, a także w kontekście wizyty w Polsce, nie mogło zabraknąć pytania o Josepha Conrada, którego, jak sam autor potwierdził, bardzo podziwia. Książki Conrada są tymi, które zawsze leżą na nocnym stoliku Llosy, i które czytał wielokrotnie. Literaturę Conrada postrzega jako wykraczającą poza swój czas, dlatego jest aktualna również dzisiaj. Według Llosy Conrad rozumiał, kiedy polityka i emocje mogą doprowadzić do zniszczenia. Pisał o problemach bardzo ważnych i aktualnych także obecnie. Conrad był jak gąbka – zbierał lęki i demony. I właśnie dlatego jego dzieła wyprzedzały epokę.

Innym powodem, dla którego Llosa podziwia Conrada, to jego umiejętność zmiany języka, pisania po angielsku, podczas gdy ojczystym językiem wciąż pozostawał polski. Ja na pewno bym tego nie potrafił – twierdzi Mistrz - Dla mnie hiszpański nie jest tylko surowcem, ale jest językiem, w którym śnię i myślę. Mogę napisać po francusku czy angielsku list, ale nie powieść. Aby to zrobić trzeba znać wszystkie słowa i czuć wszystkie słowa. Trzeba znać też znaczenia milczenia w danym języku. Znam ciszę w języku hiszpańskim, ale nie wiem, jak milczą inne języki. A przecież każdy język milczy inaczej. Dlatego właśnie Llosa chyli czoła przed twórcami takimi jak Joseph Conrad czy Vladimir Nabokov.

Zapytany o bohaterów swoich powieści, Peruwiańczyk stwierdza, że pisarz jest zawsze obecny w każdej ze swoich postaci. Przede wszystkim lubi się tych bohaterów, nad którymi najbardziej się pracowało, bez względu na to czy są to dobre czy złe charaktery. Gdyby bohater nie był traktowany przez pisarza z tym samym zaangażowaniem to wtedy powieść byłaby sztywna, nie byłaby prawdziwym życiem. Taka powieść byłaby wykładem. Nie ma dydaktycznych powieści z morałem, które byłyby dobrymi powieściami. Jeśli ktoś chce wygłosić przesłanie, wtedy lepiej wygłosić wykład. Oczywiście zawsze są jakieś przesłania, ale nie w sposób bezpośredni. Pojawiają się na styku autora z czytelnikiem. I wiele wniosków można wynieść z jednej powieści.

Jedną z najważniejszych rzeczy w trakcie pisanie jest dla Llosy forma i struktura powieści. Autor odważa się postawić tezę, że pisarz który przestaje zajmować się formą, jest pisarzem skończonym. Troska o formę jest czymś podstawowym, jest esencją. Największą sztuką pisania powieści jest zatem decyzja w wyborze formy książki. Najtrudniejszym to napisać historię dobrze opowiedzianą. Bo każda historia może być pokazana na wiele sposobów i trzeba wybrać ten, który pozwoli dotrzeć do czytelnika. I dlatego szukam obecnie tej łatwości. Co nie znaczy, że pracuje mi się łatwiej czy przyjemniej. Wręcz przeciwnie. Poszukuję teraz z tą samą pasją, tak jak niegdyś trudności – jasności, by niczego nie brakowało, ale było jasne dla czytelnika. Więc może wydaje się, że mniej zajmuję się strukturą, ale jest wręcz przeciwnie. Chcę by historia nie była taka jak napisana, ale jak przeżyta. Aby nie była historią, którą czytam, ale taką, którą przeżywam.

Pisarz przede wszystkim jest kształtowany przez powieści, które przeczytał. Moje życie byłoby nijakie gdybym nie czytał Flauberta, Tołstoja, Joyce’a, Cervantesa. Te powieści stymulowały moją wyobraźnię. Osoba, która przeczytała wiele powieści ma większą wrażliwość niż ci co nie przeczytali ich. Jeżeli nie przeczytaliby tych książek nie mogliby mieć wizji krytycznej świata. Literatura uzmysławia nam, że świat rzeczywisty jest niedoskonały. Każde porównanie fikcji z rzeczywistością, wypada na niekorzyść tej drugiej. Dlatego właśnie, jak twierdzi Llosa, wszelkie reżimy wprowadzały zawsze cenzurę w dziedzinie literatury. Każdy totalitaryzm chciał kontrolować fikcję. Podchodzili do słowa pisanego, jak gdyby było w nim coś złego. I, jak przyznaje Peruwiańczyk, mieli rację. Literatura tworzy poczucie, że świat jest źle zorganizowany. To jest źródło potencjalnej rebelii, buntu. Dlatego literatura jest bardzo ważna w społeczeństwach, które chcą być wolne, nie chcieć żyć w konformizmie. Literatura powinna być elementem tworzenia pokoleń. Dlatego trzeba bronić dobrych książek. Nie tylko jeśli chodzi o przyjemność czytelnika, ale także jeśli chodzi o wolność.

Na koniec, zapytany o przyszłość książek i obawy o ich wyparcie przez inne media, Llosa nie podzielił lęku rozmówców. Ważnym jest oczywiście wychowanie, nauka nowych pokoleń i wpajanie im miłości do lektury. Widząc jednak tak wielki tłum zgromadzony w krakowskim Kinie Kijów, wyraził raczej swą wdzięczność, że tak wielu czytelników literatura potrafi wciąż w Polsce zgromadzić. Istotnie, Sala była wypełniona po brzegi. Te miejsca, które pozostały wolne (gdyż niektóre osoby posiadające zaproszenia nie dotarły na uroczystość), zostały wypełnione czytelnikami Llosy, którzy stali pod gmachem kina, w nadziei, że uda im się ujrzeć Noblistę. Wywiad połączony z prezentacjami na ekranie tworzył pewnego rodzaju kulturowy spektakl. I choć wiele osób spośród widowni zapewne było zawiedzionych tym, że Llosa nie odpowie na pytania czytelników, ani nie będzie udzielał autografów, to sama możliwość uczestniczenia w tak niezwykłym spotkaniu była wystarczającą rekompensatą.

Monika Samitowska-Adamczyk


komentarze [9]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Monika Adamczyk - awatar
Monika Adamczyk 26.10.2011 20:44
Moderator globalny/Redaktorka

Mimbla: BARDZO CIEKAWA opcja z filmem! Naprawdę czuję się trochę jakbym była na spotkaniu. Super gdyby LC puszczało takie relacje częściej.
Świetny pomysł!


Dzięki bardzo!
Cieszy mnie, że się podoba. :)

Jeśli będę mieć okazję, będę rzeczywiście gdzieś obecna i pozwolą filmować, to postaram się zawsze coś zmontować :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
bookowina  - awatar
bookowina 26.10.2011 13:35
Czytelniczka

BARDZO CIEKAWA opcja z filmem! Naprawdę czuję się trochę jakbym była na spotkaniu. Super gdyby LC puszczało takie relacje częściej.
Świetny pomysł!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika Adamczyk - awatar
Monika Adamczyk 26.10.2011 07:22
Moderator globalny/Redaktorka

@Popi - być może słowo "najwybitniejszy" nie jest tu rzeczywiście najtrafniejsze. Zgadzam się, że Leszek Kołakowsy czy Norman Davies nie są bynajmniej mniej wybitni od Llosy. Trudno też ich porównywać.
Poprzez "wybitność" bardziej rozumiałam sam fakt sławy międzynarodowej. W tym gronie (zaproszonych gości w spotkaniach z serii "Dorwać Mistarza") nie było dotąd Noblisty.
...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Boogna  - awatar
Boogna 25.10.2011 19:21
Czytelniczka

też słuchałam w Trójce, ale faktycznie robi dobre wrażenie.
Nie zgodzę się jednak z @Moniką, która pisze w tekście, że "Do tej pory gośćmi Wydawnictwa Znak były takie sławy jak Leszek Kołakowski, Norman Davies, Władysław Bartoszewski, Michał Heller czy Andrzej Wajda. Tym razem Kraków gościł postać prawdopodobnie najwybitniejszą ze wszystkich spośród tego grona..."
Nie wiem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
platynka6  - awatar
platynka6 25.10.2011 19:16
Czytelnik

Potwierdzam mowa Noblowska godna samego Mistrza, zresztą sam Llosa w swych wypowiedziach i książkach to potwierdza. Spotkanie w Kijowie cudowne, autor odpowiedał lekko i przyjemnie na pytania a co do panów prowadzących (szczegolnie p. łobodziński) potwierdzam...niejeden fan Llosy poprowadziłby to lepiej ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika Adamczyk - awatar
Monika Adamczyk 25.10.2011 14:19
Moderator globalny/Redaktorka

Też wcześniej nie słyszałam jakoś tej mowy noblowskiej. Naprawdę robi wrażenie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Wit  - awatar
Wit 25.10.2011 14:11
Czytelnik

Ja słuchałem wywiadu w radiowej Trójce, który przeprowadził z Llosą redaktor Nogaś. Rzeczywiście noblista jest wyluzowany i, co niesamowite, potrafi ująć w prostych słowach naprawdę wielką mądrość. Dopiero teraz odsłuchałem też mowę noblowską - jestem pod wrażeniem! I właściwie, to jestem nawet wzruszony :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Moqueta  - awatar
Moqueta 25.10.2011 14:01
Czytelniczka

Byłam w Kijowie. Sam Llosa super - ciekawie opowiadał, a dodatkowo jego hiszpański był tak ładny, że bez problemu dało się go zrozumieć (nawet jeśli ktoś nie umie tego języka w stopniu zaawansowanym). Wydaje mi się jednak, że wszyscy trzej panowie, którzy brali udział w dyskusji, trochę przesadzali i zadawali zbyt intelektualne pytania. Nie wiem czy starali się wyjść na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 25.10.2011 10:45
Administrator

Zapraszamy do dyskusji na temat ""Zawsze myślałem, że pisanie jest moim powołaniem", czyli Mario Vargas Llosa w Krakowie"

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post