Szekspir bez cenzury. Erotyczny żart na scenie elżbietańskiej Jerzy Limon 8,3
ocenił(a) na 85 lata temu O wielkości pisarza decyduje między innymi interpretacyjna płodność jego twórczości, którą kolejne pokolenia odczytują wpisując w kontekst własnej współczesności. Szekspir wielkim artystą był, czego dowodzi analiza dowolnego motywu w jego pisarstwie, na przykład związanego z seksualnością. Wybitny znawca stratfordczyka, profesor i dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego Jerzy Limon w pracy "Szekspir bez cenzury. Erotyczny żart na scenie elżbietańskiej" pochylił się profesjonalnie nad tym wymagającym tematem. Wyszła fantastyczna przygoda literacka z historią tworzenia się teatru współczesnego w tle.
Praca Limona ma strukturę słownika z układem alfabetycznym około stu angielskich haseł tematycznych, poprzedzonego wspaniałym wstępem. To wprowadzenie jest właściwie rozbudowanym esejem o wczesnonowożytnej obyczajowości angielskiej ze szczególnym uwzględnieniem sfery seksualnej i ewolucji języka. Profesor fascynująco nakreślił źródła pułapek interpretacyjnych tekstów Szekspira, które oczywiście tym bardziej dotyczą naszych rodzimych tłumaczy. Do tego dochodzi cenzura, która zaczynała się już w głowie poety, a kończyła na zecerach i królewskich urzędnikach. Przemawianie poprzez sztukę do odbiorcy językiem gminu w sposób nienaruszający przesadnie oficjalnego rygoryzmu obyczajowego, wymagało kunsztownych środków wyrazu. Podtekst, niejednoznaczność, eufemizm, homofonia czy homonimia to znaki rozpoznawcze Szekspira. Frywolność, żart czy gra słów - z tym współcześnie mierzymy się czytając sztuki sprzed czterystu lat.
Według Limona dosadność, forsowanie tabu bez polotu czy zanik subtelności i dobrego smaku to grzechy współczesnej sztuki schlebiającej gustom dowolnego poziomu. Przypomina, że na słowo 'prostytutka' istniało w XVI-wiecznym angielskim ponad 50 określeń (str. 163). Żonglując samym słowem 'cunt' można właściwie stworzyć cały podręcznik seksuologiczny i zadowolić zwolenników obsceny (Szekspir w swych dziełach użył ponad 70-ciu ekwiwalentów tego słowa).
Sporo miejsca autor poświęcił na przedyskutowanie zmagań polskich tłumaczy z materią. Każde niemal hasło zawiera przykłady użycia przedmiotowego zwrotu w oryginale i przykłady kilku jego tłumaczeń. W większości, to Barańczak, Słomczyński i Ulrich. Czasem różnią się dramatycznie między sobą, choć często wszystkie okazują się bezradne wobec wielopoziomowego przekazu Szekspira. Przy okazji upadł mit, że Barańczak w swoich tłumaczeniach jest zbyt dosadny czy obsceniczny. Nie jest, choć często 'daje radę' swoją wyszukaną plastyczną inwencją. Jak karkołomne czeka zadanie na współczesnych (anglojęzycznych odbiorców, nie mówiąc o czytających tłumaczenia),wspomnę jedynie że w haśle 'prick' przytoczony został fragment ze "Straconych zachodów miłości" z aliteracją w epitafium Holofernesa, które rozłożyło na łopatki wszystkich translatorów (str. 305-307). Czasem pozostawała kapitulacja, jak w przypadku sonetu 135, którego Jerzy Sito po prostu nie przetłumaczył. Z kolei przytoczone tłumaczenie tego sonetu Barańczaka, jest świetne i stanowi samodzielny przykład artyzmu, choć w formie dalekim od pierwowzoru (kluczowe słowo 'will' to feeria znaczeń szybujących nad różnymi częściami zdania, które mu można przypisać).
Książka naszpikowana jest ilustracjami. W większości to obrazy z XVI i XVII wieku. Bardzo dobrze tworzą nastrój i kontekst, pokazując symbolizm przedstawionych scen - dopowiadają warstwę słowną wywodu. Limon umieszczone obrazkowe historie świetnie opisał, ożywiając plastyczność umysłu ich twórców. Sfera seksualności kodowana była gestem, rekwizytem czy postawą. Szkoda, że niemal żadna ilustracja nie jest kolorowa. Za to kilka haseł tematycznych jest rozbudowaną historią, która wciąga bez reszty. Przykładowo, pod hasłem o kryzach, jest wspaniale przypomniany obyczajowy skandal za panowania Jakuba I rozpoczęty ślubem dwojga nastoletnich szlachciców (str. 313-320).
Limon nie nadużywa słów wulgarnych, choć i one się pojawiają, kiedy nie ma wyjścia. Całość słownictwa nie razi, ale po prostu upewnia o wyszukanej pomysłowości człowieka w pisaniu o tym, bez czego nie istnielibyśmy. Publikacja może być trochę utrudniona dla osób nieznających angielskiego na poziomie podstawowym, choć klucz znaczeniowy do dekonstrukcji istoty został zawsze podany po polsku. Profesor często nim przytoczył dostępne znane tłumaczenia, dokonał szczegółowego kontekstowego autorskiego przełożenia, dając czytelnikowi szansę na porównanie. Pomiędzy hasła typowo techniczne skupione na języku, poutykał smaczki z życia Szekspira; podzielił się najnowszymi ustaleniami z prac nad dziedzictwem angielskiego dramaturga narodowego. Po lekturze z większą przychylnością i uznaniem patrzę na film "Zakochany Szekspir", który w wielu punktach trzyma się faktów, a co najważniejsze oddaje ducha epoki i codzienność bywalców Globe Theatre.
Gorąco zachęcam wszystkich do lektury "Szekspira bez cenzury". To unikat w temacie na polskim rynku i obowiązkowa publikacja dla każdego czytającego dzieła Szekspira. Stanowi nie tylko pomocny przypis do dramatów czy sonetów, ale jest świetną zabawą z wyobraźnią, którą dosadność internetowej codzienności wyjaławia.