Strychnica
![Okładka książki Strychnica](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5104000/5104836/1130896-170x243.jpg)
- Kategoria:
- horror
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Mięta
- Data wydania:
- 2024-02-28
- Data 1. wyd. pol.:
- 2024-02-28
- Liczba stron:
- 512
- Czas czytania
- 8 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788367690911
- Tagi:
- urban fantasy dark fantasy horror
Pewne rzeczy stają się oczywiste dopiero po fakcie
Do zabytkowej placówki opiekuńczej w Irlandii przybywają kolejni wolontariusze z całej Europy. Wśród nich znajduje się Bartek, lękliwy emigrant z podpoznańskiej wsi.
Młodzi ludzie szybko zaprzyjaźniają się z niepełnosprawnymi intelektualnie rezydentami ośrodka: Johnem, Fioną i Michaelem. Dbają o siebie nawzajem podczas krótkich jesiennych dni i coraz dłuższych nocy. Gotują, sprzątają, wydają podopiecznym leki.
Jednak dziwne to miejsce – pośrodku niczego, o wielu drzwiach, z żelastwem w ścianach i tajemniczymi symbolami na tynkach, z zakazem wnoszenia do środka czerwonych przedmiotów. Z czasem zaczynają wychodzić na jaw niepokojące fakty z przeszłości zarówno mieszkańców placówki, jak i nowo przybyłych stażystów.
Strychnica pomaga spojrzeć na świat oczami bohaterów dalekich od powszechnie przyjętych literackich wzorców. Ta wciągająca już od pierwszych stron powieść to historia o odwadze, poświęceniu i wkraczaniu w dorosłość, opowiedziana w stylu, który na długo pozostanie w pamięci.
I tylko tutaj dowiecie się, jak połączyć piwnicę ze strychem!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Wyróżniona opinia
Strychnica
Marek Zychla po genialnej i rozbrajającej wręcz “Bezmiłości” stworzył kolejną, przesiąkniętą emocjami i jego własnymi doświadczeniami historię. “Strychnica,” choć nie tak przytłaczająca w kwestii emocji czy też trudna w interpretacji jak jej poprzedniczka wciąż zaskakuje i wzrusza czytelnika, obrazując problemy oraz wydarzenia jakich doświadczył autor pracując w jednym z ośrodków opieki nad osobami specjalnej troski w Irlandii. Nie byłoby jednak w tej książce całego Marka Zychli, gdyby nie doprawił czymś zaskakującym swej powieści a tym razem mogę wam obiecać – bardzo namieszał! Książka bowiem zawiera w sobie elementy dark fantasy, nutkę grozy, czarny humor i bardzo wiele wzruszających, pięknych momentów. Irlandzka placówka opiekuńcza w której mają miejsce niesamowite wydarzenia ze “Strychnicy” to miejsce niebezpieczne, w którym irlandzki folklor i jego demony budzą się do życia a zarazem przystań, gdzie tworzą się piękne wspomnienia i przyjaźnie. Tak samo jak łączy się strych z piwnicą w samym tytule, tak sama opowieść zawiera w sobie wiele najróżniejszych motywów i problematykę zawiłych wątków, które na pierwszy rzut mogą nie pasować do siebie niczym dół i góra. Finalnie jednak, wszystko tworzy zgrabną całość fundującą czytelnikowi świetną rozrywkę, poruszając również wiele ważnych a wręcz życiowych tematów. Na samym początku moich wynurzeń skupmy się na grozie. Czytelnik sięgając po książkę z tak genialną okładką to jej w głównej mierze oczekuje. O to nie musicie się obawiać – Strychnica potrafi wystraszyć, zależy to jednak oczywiście od waszego poziomu wytrzymałości. Mnie osobiście nie przestraszyła – nie musiała, czytałam ją i tak z zapartym tchem bo różnorodność wątków działała na moją uwagę magnetyzująco. Ta książka to prawdziwa uczta dla wielbicieli mitologii i wierzeń a nawet baśni. Ci, którzy lubią wątki dark fantasy również znajdą w niej swoją komfortową przystań (o ile o horrorze można tak oczywiście powiedzieć). Wydarzenia odbywające się bowiem w placówce są tak niesamowite i szalone, a akcja tak bardzo dynamiczna i intensywna, że ciężko choć na chwilę stracić skupienie. Autor straszy nas jednak nie tylko tym co ma miejsce “tu i teraz,” lecz bawi się z czytelnikiem osadzając niektóre wydarzenia gdzieś pomiędzy jawą i snem, racjonalnością i zupełnym obłędem. A wszystko to łączy się ze sobą w tytułowej strychnicy właśnie, która jest bardziej przerażająca niż niejedno monstrum przez to co robi z człowiekiem i jak go zmienia. “Strychnica” to jednak nie tylko groza czy fantastyka, podszyta świetnym humorem autora. Książka zapewni odbiorcy cały wachlarz różnorakich emocji – dreszczyk, wzruszenie, smutek, ironiczne parsknięcie oraz rozlewające się poczucie ciepła na serduchu. Jak to możliwe? Skupmy się na chwilę na fabule i bohaterach stworzonych przez Marka a tego się dowiecie. Do ośrodka opieki nad osobami specjalnej troski zarządzanego przez lekarkę Amy przyjeżdża trójka wolontariuszy z zagranicy. Bartosz, Nino i Samantha to osoby zupełnie od siebie różne, dodatkowo pochodzące z innych zakątków Europy. Autor w prześmiewczy sposób przedstawia nam głównych bohaterów przy pomocy stereotypów – ot, Polak jest najbardziej pracowity i przez to najmocniej wykorzystywany, Francuz to bezczelny kobieciarz a Niemka zdaje się nie posiadać w sobie zbyt wielu pokładów empatii i emocji. Czarny humor autora jest tutaj tak oczywisty, że ciężko go nie zauważyć i samemu nie zaśmiać się pod nosem kilka razy – zwłaszcza przy opisach tego jak traktowany jest nasz rodak na obczyźnie: “Właśnie zauważył, że wpisano mu na przyszły tydzień sześćdziesiąt dwie godziny dyżurów, na sam przecież początek rocznego stażu za średnie pieniądze i wyżywienie (…) Pozostałą dwójkę wolontariuszy najwidoczniej oszczędzano.” W momencie jednak gdy autor zaczyna zgłębiać ich osobiste historie, które noszą w sobie znamiona traum i smutku zaczyna się robić poważnie. Bartosz, Nino i Samantha nie trafili bowiem do ośrodka przypadkowo, a ich powierzchowne różnice nie są istotne gdy porównamy ich dzieciństwo i młodość. Wszyscy bowiem zmagali się bądź wciąż zmagają z jakąś przypadłością czyniącą ich “innymi,” często budząc tym samym niezrozumienie swojego otoczenia. Najważniejszym jednak podobieństwem między nimi jest to, że wszyscy zostali zauważeni przez… Śmierć we własnej osobie. Spośród trójki naszych wolontariuszy weźmy pod lupę postać Bartka, bohatera z którym w wielu kwestiach można się utożsamiać. Chłopak pochodzi z małej, zacofanej wioski a jego rodzina żyje w biedzie. Już od dziecka musi zmierzyć się z pewną wadą rozwojową a wraz z nią odkrywa jak zachowują się ludzie gdy zauważą Twoją… inność. Marek Zychla perfekcyjnie wręcz obnaża polską zaściankowość, dyskryminację czy też najzwyczajniej w świecie brak wiedzy czy umiejętności zachowania się przy osobie z dysfunkcją: “Sąsiedzi zaglądali do wózeczka z brzdącem zawsze ze smutną miną, która zostawała im na kolejne lata. Maluch tyle wycierpiał, że nikt nie potrafił się do niego uśmiechać.” Bartek chce poczuć się “normalnie” czy też “zwyczajnie,” co w dosadny sposób może obrazować jego wizyta w poradni psychologiczno-pedagogicznej gdzie zaproponowano mu wykonanie testu osobowości. Możemy dostrzec tutaj skrajnie różne reakcje na jego wynik. Pani psycholog, która notabene próbowała na głównym bohaterze wyleczyć własne wypalenie zawodowe, jest wręcz zdruzgotana i zawiedziona tym, że Bartek niczym się nie wyróżnił, spalając jej własne ambicje na panewce. Sam pacjent jednak jest zdecydowanie podniesiony na duchu: “Dodatkowo bycie jednym z trzynastu procent społeczeństwa pozwoliło mu okiełznać poczucie samotności oraz pozbyć się części kompleksów.” Bartek trafia do irlandzkiej placówki bardzo szybko zaskarbiając sobie sympatię jej rezydentów oraz samej koordynatorki. Jest on osobą wysoko wrażliwą, empatyczną i dobroduszną, żeby nie powiedzieć wręcz naiwną. To właśnie przez swoją niewinność zaprzyjaźnia się z mieszkańcami, którzy posiadają zdolność zajrzenia w ludzką duszę swoim szóstym zmysłem. W ośrodku poznajemy Johna, Michaela oraz Fionę – trójkę rezydentów, którzy zaszufladkowani przez społeczeństwo jako Ci “opóźnieni” a przez to wykluczeni ze zwyczajnego funkcjonowania w nim tak naprawdę są… Lepszymi ludźmi. Autor opisuje bowiem postrzeganie świata oraz kilka przemyśleń jednego z głównych rezydentów – Johna, cierpiącego na zespół Downa. Czytelnika potrafi wzruszyć jego dziecięca wręcz prostota pragnienia miłości czy akceptacji “Według niego koordynatorka wciąż nie rozumiała całej tej sytuacji (…). Zrobiłby wiele, byle tylko znów powiedziała, że jest dobrym człowiekiem.” Jego zrozumienie i akceptacja negatywnych emocji, których my często się wstydzimy uważając je wręcz za słabość jemu przychodzi z łatwością – w jego głowie jest to przecież coś normalnego, czym nie powinniśmy się zadręczać czy zbytnio analizować: “Wtedy opuszczano pomieszczenie i wracano po kilkudziesięciu minutach, by zaproponować Johnowi tabletkę uspokajającego Xanaxu. John zwykle odmawiał, bo traktował złość jak każde inne uczucie, równie ważne, co radość czy smutek.” Marek Zychla tworząc postać Johna ukazuje nam, że ludzie z zespołem Downa nie tylko w niczym nie są gorsi od przeciętnego zjadacza chleba ale widzą i rozumieją od nas znacznie więcej: “Takie dziecko wymaga troski, ma specjalne potrzeby – powtarzała matka z miną cierpiętnicy (również przy Johnie, który nie rozumiał, co takiego specjalnego jest w tych jego potrzebach, bo przecież zjeść musi jak każdy inny, no i żeby mu troszkę poczytać, lub pozwolić obejrzeć film). John nie rozumiał, że mama myli troskę ze wstydem, chociaż wyczuwał jej wstyd szóstym zmysłem, jedynym, którego nie dotknęła niepełnosprawność.” Kończąc już moje przemyślenia na temat tego obyczajowego wątku dodałabym, że “Strychnicę” powinien przeczytać każdy – nawet jeśli fantastyki czy grozy nie lubi. Tak jak już bowiem wspominałam ta książką to nie tylko rozrywka i odskocznia od codzienności ale swego rodzaju nauka, która dzięki temu, że autor zdecydował się podzielić z nami swoimi wspaniałymi doświadczeniami, może skłonić ludzi do zrozumienia tego co czują osoby dotknięte wadami genetycznymi czy będącymi w spektrum a przez to porzucenia swoich uprzedzeń: “– Czego się tam nauczysz, pracując z porobionymi? – Tego nie potrafił pojąć rodzic. – Jaki doszlifujesz angielski? Będą bełkotać, zobaczysz! Co ty w ogóle wiesz o dałnach. W życiu żadnego nie spotkałeś! – zgadywał ojciec, chociaż pewności nie miał; w takim postępowym Poznaniu mogli przecież i chodzić do liceów.” “Strychnica” nie jest klasyczną czy też zwyczajną grozą. To książka z przesłaniem, niosąca ze sobą nie tylko zabawę i ciekawą fabułę ale również… dużo mądrości. Może właśnie dlatego zdecydowałam się objąć tę historię swoim patronatem a może po prostu bałam się zapaść w sen o bogini z dymną opaską na oczach.
Oceny
Książka na półkach
- 391
- 352
- 40
- 21
- 17
- 14
- 8
- 8
- 6
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Po tej książce spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Jednak czy to znaczy, że książka mnie zawiodła?
Nie, uważam, że ta historia nie jest horrorem, a obyczajem ze zgrabnie wplątanymi elementami grozy. Autor bawi się słowem. Pozwala Nam poznać każdego bohatera osobno co sprawia, że wydają się oni zdecydowanie bardziej autentyczni, a nie potraktowani po macoszemu jak to często w książkach bywa.
Na duży plus zasługuje, także ogrom emocji towarzyszący czytaniu tej historii no i oczywiście przepiękna okładka!
W tej książce nie znajdziecie akcji goniącej akcję, ale wydaje mi się, że nie o to w niej chodzi 🖤
Po tej książce spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Jednak czy to znaczy, że książka mnie zawiodła?
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie, uważam, że ta historia nie jest horrorem, a obyczajem ze zgrabnie wplątanymi elementami grozy. Autor bawi się słowem. Pozwala Nam poznać każdego bohatera osobno co sprawia, że wydają się oni zdecydowanie bardziej autentyczni, a nie potraktowani po macoszemu jak to...
Okładkę tej książki zobaczyłam na profilu innego pisarza. Od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Bo jeśli Grzegorz Kopiec czyta Marka Zychlę, to absolutne must have i must read.
Spodziewałam się krwawego horroru. Właśnie takie wyobrażenie miałam, po zobaczeniu okładki (zresztą genialnej :) no i te brzegi!!). Potem musiałam kilkakrotnie zweryfikować swoje myślenie i do tej chwili nie mam pojęcia, jak ją zakwalifikować.
Dla kogo jest Strychnica? Dla osób uwielbiających pogmatwany klimat Miasteczka Twin Peaks, dla tych, którzy zaczytywali się w książkach Jonathana Carrolla, no i w końcu dla tych, którzy uwielbiają też Mastertona, Kinga i Bułhakowa.
Wymagająca pozycja, która wywraca nasz świat do góry nogami kilkakrotnie i potrafimy się zgubić w pokrętnych intrygach i kłamstwach.
Poznajemy trzech głównych bohaterów. Każdy z innego kraju, a połączyła ich praktyka w jednej z placówek opiekuńczych w Irlandii.
Bartek, pochodzący z wioski, gdzieś niedaleko Poznania, jest bardzo dobrym chłopcem, którego życie doświadczyło okrutnie, który nienawidzi swojego miejsca pochodzenia i pragnie się stamtąd wyrwać, za wszelką cenę. Pomimo wielu przeciwności, Bartek jest przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem, nawiązujący wspaniały kontakt z rezydentami ośrodka, a przede wszystkim z Johnem, który potrafi być niezmiernie agresywny, ale chłopak w cudowny sposób potrafi go wyciszyć. Do tego wszystkiego, młody chłopiec już pierwszego tygodnia ma do przepracowania 62 godziny, co robi z pokorą i właściwie z chęcią.
Summy, pochodząca z Niemiec, twardo stąpająca po ziemi i mająca szczególne zainteresowania. Już one same mogą wzbudzić skrajne emocje i niepochlebne opinie. Summy uwielbia swoje zwierzęta. Wszystkie umarłe, przechowuje w wielkich słojach, zakonserwowanych w formalinie. Ma nawet swoje konto na Instagramie, które śledzi tysiące osób. Do czasu, kiedy ktoś bezcześci jej twórczość i tym samym, dziewczyna nie chce już więcej mieć z nią do czynienia.
Nino, pochodzący z Francji, zapatrzony w siebie egoista, który pragnie jedynie poznać odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania, a w szczególności te egzystencjonalne (kto by nie chciał?). Pytanie nasuwa się jedno. Jak wielką trzeba ponieść ofiarę, aby je poznać. Jak daleko możemy się posunąć, aby wiedzieć to, co dla na śmiertelnych jest zasnute grubą kotarą.
Wszystkich troje łączy jedna osoba, a właściwie postać. Akka. Ona to sprawiła, że młodzi ludzie przybyli do Irlandii, gdyż jako wybrańcy są w stanie odwrócić klątwę, ciążącą nad tym miejscem od tysięcy lat. Pojawia się w ich snach i pokazuje im takie rzeczy, że tych o słabszych nerwach, może wprawić w dosyć duży dyskomfort. Kiedy przechodzą test, Akka wie, iż są gotowi.
W placówce poznamy również Amy, dyrektorkę, sprawującą swoją funkcję z dziada pradziada oraz kotkę Śnieżkę, puchatą kuleczkę o wiecznym apetycie i mającą pazury sięgające piekła. Niech Was ta pulchniutka kuleczka nie zmyli, jak każdy kot ma kilka osobowości, a w tym przypadku nabiera to szczególnego znaczenia.
Czytamy o odwadze, poświęceniu i weryfikowaniu swoich poglądów. Musimy wsłuchać się w siebie i nie baczyć na złe podszepty. W prostych czynnościach dnia codziennego przemkną nam zdarzenia, mogące się wydawać snem, a nie jawą. Nie możemy zapomnieć, iż nie wolno nam mieć przy sobie nic czerwonego, bo to może przynieść ogromne nieszczęście, a "Oni wrócą", stanie się zdaniem wyrytym na ścianie. Czytając, przekonujemy się, że osoby o czystych sercach, zbawią nasz świat i jakkolwiek brzmi to pompatycznie, to tak jest i nie należy z tym dyskutować.
Co do samej książki, to należałoby ją przeczytać drugi raz, aby ponownie wniknąć w ciężkie mury ośrodka i zobaczyć wszystko ponownie, aby wyłapać niuanse, przegapione podczas pierwszego czytania. Książka nie jest łatwa. I bardzo dobrze. W dobie zalewu słabych i nic niewnoszących gatunkach takie pozycje są, jak powiew świeżego wiatru, który burzy nie tylko nasze fryzury, ale i nasze postrzeganie świata.
Polecam z całego serducha.
Okładkę tej książki zobaczyłam na profilu innego pisarza. Od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Bo jeśli Grzegorz Kopiec czyta Marka Zychlę, to absolutne must have i must read.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSpodziewałam się krwawego horroru. Właśnie takie wyobrażenie miałam, po zobaczeniu okładki (zresztą genialnej :) no i te brzegi!!). Potem musiałam kilkakrotnie zweryfikować swoje myślenie i do tej...
Irlandia.
Zabytkowa placówka opiekuńcza.
Niepełnosprawni intelektualnie rezydenci.
John, Fiona i Michael.
Opiekują się nimi wolontariusze z całej Europy, a w tym młody stażysta Bartek, który przyjechał z Polski, a dokładniej z podpoznańskiej wsi. Już na początku ma pewne obawy co do tego miejsca a także opieki przy osobach chorych przy których trzeba poświęcić szczególną uwagę. Boją się oni czerwieni, wszystkiego co jest czerwone, jest dosłowny zakaz wnoszenia przedmiotów o tym kolorze, dodatkowo okna w budynku muszą być szczelnie pozamykane, potrafią oni popaść w furię i zdemolować pomieszczenia, oczywiście to nie wszystko.
Wolontariusze dbają o to aby było ugotowane, posprzątane a leki zostały przyjęte przez podopiecznych, jednak mimo to uważają to miejsce za dziwne.
Żelazne ściany, tajemne symbole i zadziwiająco tajemnicza kotka Śnieżka.
✨
"Strychnica" to książka, która pochłonęła mnie od dosłownie pierwszych stron, to niesamowita powieść fantasy z elementami horroru, grozy i obyczaju. Więc zaznaczam nie jest to horror, chociaż sama okładka może podpowiadać nam, że będziemy mieli doczynienia z tym gatunkiem, ale nie, tutaj mamy mały miks, który zapewnia pełną wrażeń przygodę z nietuzinkowymi bohaterami. Autor przedstawił ich bardzo ciekawie, zwłaszcza jeżeli chodzi o rezydentów, no po prostu zostali świetnie wykreowani. No i urocza biała kotka, która kryje w sobie coś więcej.
Klimat w tej książce budzi niepokój, mamy tutaj mnóstwo tajemnic, momentami fabuła sprawi, że uśmiechniemy się, za to w kolejnym rozdziale poczujemy strach i pojawią się ciarki na plecach, także emocji również nie zabraknie.
Historia jest naprawdę dobra, aż żałuję, że dopiero teraz poznałam twórczość autora, no i to wydanie, jest po prostu cudowne! 🔥
Polecam! ❤️
A przy okazji mam dla was cytat, który jest zawarty w tej oto powieści oczywiście, bo jak tu go nie dodać! 😁
"Książki zajmowały większość powierzchni płaskich, łącznie z biurkiem, krzesłami oraz łóżkiem. Mężczyzna najchętniej przykleiłby też kilka do sufitu, żeby móc patrzeć na nie i przed snem, i zaraz po przebudzeniu."
Irlandia.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZabytkowa placówka opiekuńcza.
Niepełnosprawni intelektualnie rezydenci.
John, Fiona i Michael.
Opiekują się nimi wolontariusze z całej Europy, a w tym młody stażysta Bartek, który przyjechał z Polski, a dokładniej z podpoznańskiej wsi. Już na początku ma pewne obawy co do tego miejsca a także opieki przy osobach chorych przy których trzeba poświęcić szczególną...
No niestety- ja również nie należę do grona osób, które dobrnęły do końca tej książki. Zgadzam się z napisaną tu wcześniej opinią, że książka powinna wciągnąć czytelnika od samego początku.
Wprost nienawidzę rozciąganych akcji i skupianie się na opisie mało istotnych rzeczy. Ja również spodziewałam się grozy. Książka sama w sobie zaprojektowana jest "groźnie" co mnie jeszcze bardziej przyciągnęło aby po nią sięgnąć ale niestety szkoda mi więcej czasu by ją dokończyć... Książka posiada 510 stron- równie dobrze można by to wszystko skurczyć do 300 i miałoby to lepszy sens. Działoby się gęściej i bynajmniej ja dałabym się bardziej wciągnąć w tę historię..
No niestety- ja również nie należę do grona osób, które dobrnęły do końca tej książki. Zgadzam się z napisaną tu wcześniej opinią, że książka powinna wciągnąć czytelnika od samego początku.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWprost nienawidzę rozciąganych akcji i skupianie się na opisie mało istotnych rzeczy. Ja również spodziewałam się grozy. Książka sama w sobie zaprojektowana jest "groźnie" co mnie...
Kolejna opowieść autorstwa Marka Zychli przepięknym wydaniem i intrygującą okładką zdecydowanie przyciąga uwagę. Chociaż nie warto oceniać książki po okładce, to jednak może być ona świetną podpowiedzią, małym spojlerem lub dobrym podsumowaniem.
Jak to u Marka Zychli bywa, fabułę trudno zarysować bez spojlerowania, bo tutaj każdy detal ma znaczenie. Czerwony kolor, biała kotka, zamykanie okien- każda drobnostka została tu mieszczona w konkretnym celu i dla spójnej całości. Historię poznajemy poprzez zarys portretów psychologicznych rezydentów mieszkających w zabytkowej, irlandzkiej placówce opiekuńczej, oraz historię wolontariusza Bartka, który przyleciał do pracy z Polski, a także postać Sammy. Autor niezwykle szczegółowo i empatyczne opisał bohaterów "Strychnicy", ja poczułam najsilniejszą więź z Johnem i Bartem, których losy najmocniej mnie poruszyły. Marek Zychla rewelacyjnie oddał stany psychiczne bohaterów, zwracając uwagę na ich lęki, problemy z funkcjonowaniem oraz na to, w czym są wyjątkowi. Spokojny, przepełniony emocjami początek stopniowo przeradza się w COŚ, co trudno wyjaśnić racjonalnie i ogarnąć umysłem. Zwyczajna placówka zamieszkana przez grono niezwykle wrażliwych i wyjątkowych ludzi powoli pozwala odkryć swoją tajemnicę, a szaleństwo przeradza się w okrutną prawdę, z którą czas się zmierzyć.
Początek "Strychnicy", który leniwie wprowadził mnie w klimat historii podobał mi się najbardziej , a szczegółowością i sposobem opisu bohaterów przypominał mi klimat historii pisanych przez S. Kinga. Część druga to z kolei mroczne moce i połączenie światów niczym pierwsze sezony serialu "Stragner Things". Tu rzeczywistość miesza się z legendą, prawda z klątwą, zdrowie z poplątaniem zmysłów, racjonalność z tym, w co trudno uwierzyć.
Kolejny raz jestem pod ogromnym wrażeniem i wiem, że zostanie ono ze mną na długo. Marek Zychla bawi się gatunkami, miesza szarą rzeczywistość i fantastyczną grozą, a przy tym uwrażliwia na ważne i trudne tematy.
Już zawsze malutkie świetliki przywiodą jedną myśl, a na koty będę patrzyła nieco podejrzliwie;)
Kolejna opowieść autorstwa Marka Zychli przepięknym wydaniem i intrygującą okładką zdecydowanie przyciąga uwagę. Chociaż nie warto oceniać książki po okładce, to jednak może być ona świetną podpowiedzią, małym spojlerem lub dobrym podsumowaniem.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak to u Marka Zychli bywa, fabułę trudno zarysować bez spojlerowania, bo tutaj każdy detal ma znaczenie. Czerwony kolor, biała...
Placówka opiekuńcza w zabytkowym domu w Irlandii. Trójka wolontariuszy z trzech państw oraz trójka pacjentów z opóźnieniem intelektualnym i różnymi fobiami oraz ona – spersonalizowana śmierć. Lokalne legendy i wierzenia. To wszystko jest tłem do opowiedzenia przez autora historii o wielu innościach, odmiennych podejściach do nich i metodach walki z nimi oraz różnym postrzeganiu świata.
W ten sposób do rąk czytelnika trafiły wielokrotnie zbyt przeciągnięte wątki, sporymi fragmentami nurzące i zbyt rozwlekłe połączenie ciężkiej fantastyki, słabego horroru i mrocznej powieści obyczajowej której nawet ostateczne i ciekawe połączenie wszystkich wątków nie uratowało i nie wynagrodziło czytelniczego koszmaru ponad pięciuset stron.
Wielki plus za intrygującą okładkę.
Placówka opiekuńcza w zabytkowym domu w Irlandii. Trójka wolontariuszy z trzech państw oraz trójka pacjentów z opóźnieniem intelektualnym i różnymi fobiami oraz ona – spersonalizowana śmierć. Lokalne legendy i wierzenia. To wszystko jest tłem do opowiedzenia przez autora historii o wielu innościach, odmiennych podejściach do nich i metodach walki z nimi oraz różnym...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTrochę nie wiem czy powinnam oceniać tę książkę jako urban fantasy czy jako horror. Straszna nie jest wcale, ale oryginalna i na swój sposób ciekawa, ale potrafi się dłużyć.
Trochę nie wiem czy powinnam oceniać tę książkę jako urban fantasy czy jako horror. Straszna nie jest wcale, ale oryginalna i na swój sposób ciekawa, ale potrafi się dłużyć.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOdłożyłem po przeczytaniu 1/6 książki i zmarnowaniu czasu na poszukiwanie obiecanego mroku. Nie wystawiam oceny, bo może jednak jest to "genialna, mroczna, niezwykła powieść, która nie pozwoli Wam zasnąć", jak chełpi się na fejsbucu sam autor.
Jednak książka, zwłaszcza z gatunku grozy, musi choć trochę wciągać czytelnika nastrojem i tajemnicą od samego początku, a nie przez dziesiątki stron nudzić kawalkadą obyczajowych opisów, od których fani grozy wybałuszają gały i zastanawiają się: CO TO, K..., JEST GROZA?!
Może jakbym zaczął ją czytać od końca, odniósłbym inne wrażenie?
Albo gdyby autor trzymał w ryzach swoje megalomańskie zapędy i szczerze opisywał swoje dzieło jako: początkowo nudna i obyczajowa treść przeradza się w... [wstawić, w co się przeradza, np. w najsoczystszo genialny mroczny wykwit ludzkiej wyobraźni], ale jeżeli czytam, że to ma być niezwykła, mroczna powieść grozy, a ja od początku otrzymuję jakieś mdłe, obyczajowe wybroczyny, to zastanawiam się, czy to jest książka, czy tylko piękny, intrygujący, trójwymiarowy obraz, który powinno się powiesić na ścianie?
Odłożyłem po przeczytaniu 1/6 książki i zmarnowaniu czasu na poszukiwanie obiecanego mroku. Nie wystawiam oceny, bo może jednak jest to "genialna, mroczna, niezwykła powieść, która nie pozwoli Wam zasnąć", jak chełpi się na fejsbucu sam autor.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJednak książka, zwłaszcza z gatunku grozy, musi choć trochę wciągać czytelnika nastrojem i tajemnicą od samego początku, a nie...
🚩Gdybym nie otrzymała tej książki od autora, to prawdopodobnie czekałaby na mojej liście „do kupienia” dłużej, czego podobnie jak w przypadku „Bezmiłości” bym zapewne bardzo żałowała, bo po raz kolejny ma miejsce ta sama sytuacja – z pozoru zupełnie nie mój gatunek książki (jeśli określamy „Strychnicę” horrorem),ale pochłonęłam całość w dwa dni, mimo że obiecałam sobie pierwszego, że „tylko zerknę”. Uwielbiam tę książkę, choć potrafiłam mieć przez nią ciarki na plecach i dla niej poświęciłam kilka innych istotnych spraw, byle móc wiedzieć co dalej.
🚩Zaczynając może od postaci – mamy ich tutaj sporo, trójka pensjonariuszy ośrodka, koordynatorka, trójka wolontariuszy z najróżniejszych zakamarków świata i kilkoro innych bohaterów, których odkrywamy w swoim czasie, a którzy są mniej lub bardziej wyjątkowi. Uwielbiam to, jak różne osoby się przewijają na kartkach „Strychnicy” – Amy, Bartek, John, Sammy, Nino, Fiona, Michael… Wszyscy są łatwi do polubienia i niezwykle ciekawi. Mimo że pozornie może się wydawać iż wielu z nich jest „pobocznych”, tak przyjemnie się czyta o ich przeszłości oraz tym, co (lub kto?) ściągnęło ich do Irlandii, do pewnego konkretnego miejsca…
🚩Fabuła wywoływała we mnie sporo emocji – przy czytaniu o koszmarach Bartka, Sammy i Nino miałam gęsią skórkę, kiedy miałam do czynienia z Fioną, Michaelem oraz scenami z nimi zdarzało mi się parskać śmiechem, a od połowy nie mogłam się powstrzymywać od pochłaniania kolejnych rozdziałów. Akcja jest tu niezwykle przyjemna, nic się nie wlecze, wręcz wciąga i osobiście znajdowałam niewiele miejsc, w których mogłam przerwać na chwilę czytanie, żeby móc przetrawić co się wydarzyło bez wewnętrznego mola książkowego pragnącego wiedzieć „co dalej?!”.
🚩Jest też bardzo klimatycznie – irlandzkie, deszczowe i chłodne odludzie, które różnie wita obcokrajowców, a ci też mają skrajne podejście do swojego nowego otoczenia – niczym wiele książek, można je pokochać lub znienawidzić.
🚩Zwrot akcji był dla mnie zupełnie wręcz nieprzewidywalny – od początku do końca nie byłam pewna komu wierzyć i komu ufać, kto chce dobrze dla kogo, a kto chce źle. To też wpłynęło na to, jak wciągająca ta książka jest – nie da się ze stuprocentową pewnością przy pierwszym rozdziale stwierdzić, że już wszystko się o fabule wie.
🚩Zakończenie to jedyny dla mnie „minusik” w tej książce – albowiem ja chcę więcej! Ja mam pytania, na które potrzebuję odpowiedzi, a które zaprzątają mi głowę nawet po przeczytaniu już całej książki. Absolutnie nie mogę zaprzeczyć, że uwielbiam „Strychnicę” i podobnie do „Bezmiłości” jest dla mnie oznaką, że warto wychodzić ze swojej strefy komfortowych gatunków książkowych, bo nietypowa lektura również może się spodobać, nawet bardziej od tych, do których ma się pozytywne nastawienie.
🚩Gorąco polecam przeczytać „Strychnicę” wszystkim, którzy chcą i mają mocniejsze nerwy, bo książka jest cudowna, ale oprócz uśmiechu na twarzy i zaciekawienia może też wywołać ciarki przechodzące po plecach…
🚩Gdybym nie otrzymała tej książki od autora, to prawdopodobnie czekałaby na mojej liście „do kupienia” dłużej, czego podobnie jak w przypadku „Bezmiłości” bym zapewne bardzo żałowała, bo po raz kolejny ma miejsce ta sama sytuacja – z pozoru zupełnie nie mój gatunek książki (jeśli określamy „Strychnicę” horrorem),ale pochłonęłam całość w dwa dni, mimo że obiecałam sobie...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCo mogę napisać o książce Marka Zychli pt. Strychnica?. Krótko i na temat. Jest mrocznie a atmosferę można kroić nożem. Bohaterowie a w szczególności rezydenci jak i wolontariusze doskonale opisani. Ciekawie opowiedziana historia, która zaskakuje do samego końca. Dla mnie bomba.
Co mogę napisać o książce Marka Zychli pt. Strychnica?. Krótko i na temat. Jest mrocznie a atmosferę można kroić nożem. Bohaterowie a w szczególności rezydenci jak i wolontariusze doskonale opisani. Ciekawie opowiedziana historia, która zaskakuje do samego końca. Dla mnie bomba.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to