Wywiad z Jackiem Kalinowskim, autorem thrillera „Miejsca cieniste”

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
30.05.2023

Premierę ma właśnie debiut Jacka Kalinowskiego „Miejsca cieniste”, z autorem książki rozmawiamy o tym, jak wygląda sytuacja początkującego pisarza. Od współpracy z wydawnictwem, po dzień premiery i zdobywanie pierwszych nagród. Zobaczcie, jak wygląda proces twórczy z punktu widzenia autora „Miejsc cienistych”.

Wywiad z Jackiem Kalinowskim, autorem thrillera „Miejsca cieniste” Materiały Wydawnictwa Znak Crime

OKładka książki[Opis – Wydawnictwo Znak Crime]

Witek z pozoru jest wymarzonym mężem. Jednak kiedy decyduje się przyjąć pod swój dach przyjaciela, który właśnie wyszedł z więzienia, Anna jest przerażona. Przez lata Krzysztof był tylko odległym cieniem, historią z przeszłości. Od dziś będą dzielić z nim dom.

Traf chce, że kilka dni po pojawieniu się mężczyzny w okolicy ginie dziesięcioletnia Iga, a życie jej rodziców – Łukasza i Pauli – przeradza się w piekło.

Miejsca cieniste to opowieść o tym, jak ludzkie losy – dawnych przyjaciół, niedoszłych kochanków, sąsiadów, bliskiej rodziny i przypadkowo poznanych osób – splatają się bezpowrotnie. A także o tym, że strata przychodzi niekiedy w najmniej spodziewanym momencie, stopniowo sącząc swój jad i nieodwracalnie zatruwając życie.

Wywiad z Jackiem Kalinowskim, autorem thrillera „Miejsca cieniste”
 

Marcin Waincetel: Jesteś debiutantem, który otrzymał naprawdę duży kredyt zaufania. Zwycięzcą konkursu EMPiK Go Short, uczestnikiem warsztatów pisarskich w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu oraz laureatem licznych konkursów literackich. Pierwszą umowę wydawniczą na trzy książki podpisałeś… nie mając napisanej ani jednej! „Miejsca cieniste” to jednak niezwykle obiecujący początek drogi.

Jacek Kalinowski: To faktycznie wielka nobilitacja, wyjątkowa okoliczność. Na początku byłem tym faktem nieco zszokowany, natomiast stosunkowo szybko dostałem sygnały od swoich redaktorów – Adriana Tomczyka i Agaty  Ługowskiej – że bardzo we mnie wierzą i chcą podjąć długofalową współpracę. Natomiast jest to unikalna sytuacja. Najczęściej jest tak, że debiutant pisze książkę, później wysyła materiał do wydawcy, a następnie czeka – czasami nawet pół roku albo i więcej – na jakąkolwiek odpowiedź. W moim przypadku dopisało natomiast szczęście, a być może był to po prostu zbieg okoliczności.

Ale też trzeba podkreślić, że wizja, którą zaproponowałeś w „Miejscach cienistych”, musiała być czymś unikalnym już na samym początku. Nawet nie tyle sam pomysł na książkę, co wasza rozmowa, ukazanie obszernych fragmentów i pomysłów.

Zapewne masz rację. Zresztą Adriana Tomczyka (redaktora Wydawnictwa Znak Crime – przyp. red.) poznałem wcześniej, zainteresowałem go swoją osobą i historią.  Naprawdę dziękuję swoim redaktorom za zaufanie. Oczywiście to spowodowało, że czuję w pewnym sensie dodatkową presję, która wiąże się z premierą, jednak jest to również dosyć motywujące uczucie… Oczywiście kiedy podpisywałem umowę, to wiedziałem, że dotyczy ona trzech książek. To, co mnie zaskoczyło, to fakt, że my o umowie zaczęliśmy w ogóle rozmawiać, zanim napisałem pierwsze zdanie w książce. I to jest właściwie clue całej sytuacji.

Chcę z ciebie zdjąć presję. Jestem już po lekturze i muszę przyznać, że w twojej książce absolutnie nie czuć ręki debiutanta. Twoja opowieść o zbrodni – rozumianej w bardzo niejednoznaczny sposób – hipnotyzuje formą, wymową, a także losami bohaterów. Symboliczny jest już tytuł. Czym właściwie są „Miejsca cieniste”?

Po raz pierwszy odniesienie do tytułu w książce dotyczy charakterystyki pokoju Kuby, syna głównych bohaterów. Miejsce niedookreślone, skrywające jakąś tajemnicę, sekret, nad którym się zastanawiamy… To może być również azyl, w którym niektórzy szukają spokoju, w pewnym sensie ucieczki przed rzeczywistością. Przestrzeń, w której dwójka bohaterów mojej książki – bardzo zresztą ze sobą kontrastujących – chowa się przed światem zewnętrznym, przed ludźmi, trochę również przed sobą. „Miejsca cieniste” odnoszą się także – w metaforycznym sensie – do zakamarków duszy, ciemnych rejonów umysłu, tajemnic, które nie mają prawa ujrzeć światła dziennego. Co więcej, w kontekście tej cienistości i tajemnic, każdy bohater ma coś do ukrycia, a jednocześnie do zyskania i stracenia.

Dom jako azyl dla najbliższych staje się w pewnym sensie więzieniem, w którym dochodzi do nieoczywistych sytuacji. Namiętności, sekrety, kłamstwa i półprawdy dają o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie.

Bardzo zależało mi na tym, aby ukazać kontrastowość życia. Bohaterowie muszą uciekać i szukać swojego miejsca w świecie. Zarówno Krzysztof, człowiek z przeszłością, jak i Oktawia, jedna z najbardziej charakterystycznych bohaterek, nastolatka, która wchodzi w nietypową relację z jednym z bohaterów. Istotną częścią intrygi jest przestrzeń. Pozornie znajoma i bezpieczna. Starałem się zbadać różne rejony umysłu, aby zadać pytanie o sytuacje, czasami ekstremalne, w których w pewnym sensie materializują się „Miejsca cieniste”. Oczywiście w mojej książce liczy się również impuls. Drobny element, który prowadzi do tragedii.

Materiały promocyjne

W twojej książce jest to kradzież bransoletki.

Zgubienie przedmiotu – kosztownego oczywiście – uruchomiło prawdziwą lawinę zdarzeń. Sielanka została zburzona. Anna jest przerażona. Nie tylko faktem, że w jej rodzinnym domu pojawia się więzień, lecz także zachowaniem swojego męża. Można powiedzieć – tyrana w białych rękawiczkach. Bo Witek tylko z pozoru jest wymarzonym mężem. Starałem się pokazać, że każdy człowiek ma do odegrania określoną rolę – idealnego męża, przykładnej żony, córki, zięcia, syna. Najważniejsze wydarzenia fabularne z książki stanowią natomiast swoistą rewolucję, moment przejściowy, w wyniku którego bohaterowie muszą odnaleźć się w nowych sytuacjach, nowych rolach.

Anna musi dopasować się do roli żony – spolegliwej, dobrodusznej, która stara się wszystko trzymać w ryzach.

I przez bardzo długi czas jej się to faktycznie udaje. Anna jest taką zachowawczą żoną, dobrą i cierpliwą. W pewnym momencie sytuacja się zmienia. I wówczas ponownie dają o sobie znać „Miejsca cieniste”. Każdy z nas wpisuje się w jakąś społeczną rolę, którą stara się odegrać. Ale czasami nie wszystko idzie po naszej myśli.

Bo też zmieniają się relacje – niezmienną częścią naszego życia jest przecież zmiana. I traf chce, że kilka dni po pojawieniu się mężczyzny, wspomnianego Krzysztofa, w okolicy ginie dziesięcioletnia Iga, a życie jej rodziców – Łukasza i Pauli – przeradza się w piekło. Oddajesz głos różnym bohaterom, aby ukazać niezwykle złożone okoliczności dramatu.

Bardzo się cieszę, że mówisz właśnie o tej dwójce bohaterów, bo zazwyczaj, z kimkolwiek bym do tej pory nie rozmawiał, zwraca się uwagę, że taką najciekawszą postacią jest Oktawia. Być może faktycznie najbardziej charyzmatyczna bohaterka, nastolatka z problemami, która żyje na granicy bezpieczeństwa, przyciąga kłopoty. A mi szczególnie mocno zależało na tym, aby ukazać codzienność i dramat rodziców. Zarówno Anny, o którą autentycznie się bałem – że będzie zbyt zachowawcza, być może przez to niezbyt ciekawa – a także Pauli, która musi wziąć na swoje barki olbrzymi ciężar po stracie dziecka. Łukasz – rzecz wydawałoby się oczywista – jest ojcem, który stracił córkę, więc wydawać by się mogło, że kibicujemy mu niejako z automatu, aczkolwiek to też postać niejednoznaczna, skrywająca tajemnicę.

I znów pojawiają się „Miejsca cieniste”. Bo zawodowe życie Łukasza łączy się z podejmowaniem codziennego ryzyka, przekraczaniem – dosłownie! – granicy prawa i bezprawia.

Dokładnie tak. Starałem się pokazać, że każdy z nas może zostać wrzucony w wir wydarzeń, na który nie jest gotowy. W tym sensie ważną postacią jest właśnie Anna – szczera, serdeczna, empatyczna, która chce udowodnić coś po prostu sobie, ale, co więcej, wyciąga rękę do skłóconych dawnych wspólników – to jest jej bardzo ważna cecha. To kobieta, która jest najmniej obarczona różnymi grzechami z przeszłości – po prostu musi w tej niecodziennej sytuacji, przyjmując lokatora, zadbać o domowy mir i spokój. Co nie jest łatwe, biorąc pod uwagę, że żyje w przemocowym związku. Nie widać tego na pierwszy rzut oka, aczkolwiek wiadomo, że diabeł zawsze tkwi w szczegółach. W „Miejscach cienistych” podłożyłem różne emocjonalne zapalniki, które mogą sprawić, że ostatecznie dojdzie do wybuchu – konfliktu na bardzo różnorodnym tle. Chciałem też ukazać świat konwenansów, obyczajowych pozorów, które przestają obowiązywać w momencie zaistnienia pewnych okoliczności – w tym wypadku zaginięcia dziecka i zgubienia kosztownej bransoletki. I wówczas dają o sobie znać pierwotne instynkty, zaczyna się lawina podejrzeń, bohaterowie przemawiają głosem nieufności. Nic nie jest pewne i oczywiste.

Rozmawiamy o twojej warsztatowej pracy, pomyśle na fabułę, najbardziej przewrotnych momentach, natomiast zastanawiam się, jak to się właściwie stało, że wkroczyłeś na ścieżkę literackiej zbrodni. Podejrzewam, że to również był proces?

Cieszę się, że pytasz o to właśnie w taki sposób. Bo to nie była zachcianka, ot, fanaberia, ale właśnie decyzja, do której dojrzewałem całymi latami. Wydaje mi się zresztą, że większość ludzi, którzy piszą, odczuwa naprawdę intensywną potrzebę snucia opowieści. W moim przypadku było podobnie. Nie był to z całą pewnością kaprys. Powołanie jest być może z kolei zbyt dużym słowem. Natomiast pisanie – mówiąc metaforycznie – zawsze pukało do mojego serca. Właściwie od czasów szkoły podstawowej, szkoły średniej, kreśliłem pomysły, pisałem rozbudowane opowiadania – nawet jeśli wystarczyło stworzyć opowiastkę na kilka zdań. W pewnym momencie stwierdziłem, że koniec planowania, czas wziąć się za realizację.

Postanowiłem wysłuchać wewnętrznego głosu, zdobyłem się na odwagę i zacząłem pisać. Bo chcę też podkreślić, że naprawdę przez długi, długi czas o pisaniu tylko gadałem, nie robiąc nic konkretnego. Natomiast coraz mocniej słyszałem pukanie do drzwi, za którymi – jak się okazało – stało pragnienie literatury. I w końcu, po tylu latach pukania, postanowiłem nie lekceważyć tego głosu, bo pojawiła się na tyle silna chęć urzeczywistnienia tych marzeń, że zdecydowałem się otworzyć drzwi i wpuścić na dobre to pisanie do środka. Ale pragnę w tym miejscu podkreślić, że nie byłoby to możliwe bez wsparcia mojej ukochanej żony, która od dawna mnie do tego namawiała. Otrzymałem niezwykły komfort pracy, emocjonalne wsparcie, które sprawiło, że mogłem zaryzykować. Postawiłem wszystko na jedną kartę. „Miejsca cieniste” to owoc pracy, ale także wsparcia najbliższych. Bardzo, bardzo doceniam to wsparcie, zrozumienie i pomoc. Powiem więcej. Gdy tylko skończyłem pisać „Miejsca cieniste”, żona wręcz mnie namawiała, żebym zaczął pisać drugą książkę i niczym się nie martwił. To niezwykle motywujące.

Cieszę się, że nawiązujesz znów do najbliższych, bo właśnie oni stanowią esencję twojego thrillera. Choć tak naprawdę wszystko zaczyna się od firmy, biznesu, który rozkręca się naprawdę świetnie, ale dochodzi do kłótni… I tak to się właściwie wszystko zaczyna. A czy pamiętasz pierwszy impuls, który sprowokował cię do spisania książki?

Dawne wspomnienie, artykuł w gazecie. Zagadkowa sprawa zza granicy. Postanowiłem przerobić historię na swój sposób. Później przeczytałem jeszcze historię mężczyzny, który wrócił po latach do swojego domu. Osoby bez przeszłości, o którym dowiadujemy się szczegółów dopiero z czasem. Firma, o której wspominasz, była swoistą dobudówką. Zależało mi na tym, aby ustalić odpowiednie reguły gry. „Miejsca cieniste” to opowieść o tym, jak ludzkie losy splatają się bezpowrotnie. Historia o tym, że nasze życiowe wybory są połączone w jedną zagadkową całość, którą trudno zrozumieć. Czytelnik powinien poczuć emocjonalny bagaż, który towarzyszy bohaterom. Nie jest to najłatwiejszy rodzaj identyfikacji z bohaterami, ale to właśnie ten element sprawia, że chcemy poznawać sekrety zapisane w powieści. Bardzo istotny jest wątek zaginięcia dziewczynki – to swoisty impuls emocjonalny, punkt zwrotny w powieści i kluczowy czynnik intrygi. Co więcej, na pewnym etapie każdemu da się przypisać motyw związany z zaginięciem.

I to zresztą szczególnie ważne w kontekście specyficznej nastrojowości twojej książki – że zło, które wydobywa się z literackich kart, wywodzi się z bardzo codziennych, prozaicznych wręcz sytuacji. Istotną siłą jest jednak kłamstwo, które może doprowadzić do wyjątkowo mrocznej rozgrywki.

Pozornie nic nieznaczące rozmowy przy grillu, małżeńskie kłótnie, sprawy w pracy, które rzutują na nasze osobiste życie… „Miejsca cieniste” to powieść z mocno rozrysowanym tłem obyczajowym. Chciałem podkreślić różne perspektywy, ukazać czasami naprawdę szkodliwy wpływ mediów społecznościowych, coś, co sprawia, że nasze międzyludzkie relacje, emocjonalne więzy, ulegają osłabieniu. I to również może prowadzić do różnych, trudnych, czasami ekstremalnych sytuacji.

To było dla ciebie najtrudniejszą częścią pisania? Koncentrowanie się na tym, co złe?

Szczerze mówiąc, to najtrudniejszą częścią tworzenia był sam proces – opisywanie rzeczy, które mam w głowie. Od samego początku zależało mi na tym, aby czytelnik ujrzał obrazy, które mam w swojej głowie. Trudnością było też rozciągnięcie intrygi do formatu pełnowymiarowej powieści. To prozaiczna trudność, ale istotna w samej sztuce tworzenia. Dotychczas specjalizowałem się w krótkich formach, teraz przyszedł czas na wielką historię. Gdy zasiadłem przed czystym dokumentem w Wordzie, miałem w pamięci wcześniejsze doświadczenia literackie – to znaczy presję, stres, szukanie właściwej formy i słów, które oddadzą moją wyobraźnię. Tak naprawdę bałem się również zawieść oczekiwania – skoro podpisałem umowę przed oddaniem książki, to czułem ogromną presję, żeby historia stała na co najmniej takim poziomie, jak teksty, po których przeczytaniu moi redaktorzy mi zaufali.

Czyli według ciebie zła nie da się jednoznacznie zdefiniować?

Można oczywiście próbować, ale wydaje mi się, że zło i tak wymknie się prostej definicji. W „Miejscach cienistych” poznajemy przecież bohaterów tragicznych, którzy podejmują złe wybory, którzy skrywają tajemnice. Jednak co nimi kieruje? Okoliczności? Nieczystość sumienia? Chęć zysku? Strach przed stratą? Starałem się ukazać postacie, które nie są do końca ani złe, ani dobre, natomiast muszą radzić sobie z właśnie tak pojętą niejednoznacznością.

Powiedz, proszę, jakich wartości poszukujesz w literaturze. Co jest najważniejsze dla Jacka Kalinowskiego?

Ważne jest dla mnie to, aby historia zasiała w czytelniku pewną emocję. I to chyba najważniejsze. Będę niezwykle usatysfakcjonowany, jeśli „Miejsca cieniste” zostaną z kimś na dłużej. Sprowokują do różnych pytań o naturę człowieka, o sposób komunikowania się bliskich, o kłamstwa i półprawdy, które mogą niszczyć sumienie, ale też w konsekwencji czyjeś życie. Chcę prowokować, pytać, wzbudzać emocje. Tym dla mnie jest też literatura – przestrzenią do poszukiwań. „Miejsca cieniste” są ich początkiem. A najważniejsze w tych poszukiwaniach są emocje. Poruszenie, zasmucenie, refleksja nad życiem naszym i bliskich. Można to porównać do muzyki, która jednym akordem potrafi przywołać jakieś wspomnienia. Emocjonalne historie są dla mnie niesamowicie istotne, zresztą podobnie jak dla czytelników. Pierwsze opinie o „Miejscach cienistych” mówią właśnie o emocjonalnym poruszeniu, a tego sam również poszukuję w literaturze.


Książka „Miejsca cieniste” jest dostępna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy
 z wydawnictwem.

 


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 30.05.2023 15:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post