Tajemnica śniegiem i wiatrem osnuta. Igor Brejdygant opowiada o „Wietrze”

LubimyCzytać LubimyCzytać
15.09.2021

patronat lubimyczytać.plSurowa przyroda Tatr, mroczny góralski folklor, Zakopane nie tak przyjazne jak w czasie wakacji i środowisko TOPR-owców przeszukujących lawinisko w poszukiwaniu zaginionej pary wędrowców. To zaledwie punkt wyjścia dla śniegiem i wiatrem osnutej historii, w której Igor Brejdygant brawurowo przekracza gatunkowe granice i serwuje czytelnikom nieoczekiwany finał. Z mistrzem kryminału rozmawiamy o „Wietrze”, jego najnowszej powieści.

Tajemnica śniegiem i wiatrem osnuta. Igor Brejdygant opowiada o „Wietrze”

Wiatr Igor Brejdygant[Opis wydawcy] Przedwiośnie w Tatrach. Rozpędzający się halny odcina oddechy, zwala z nóg, mąci w głowach. Agnieszka i Piotr Markowscy, najbardziej znana zakopiańska para, wyruszają ze schroniska nad Morskim Okiem na Szpiglasową Przełęcz. Lawina, która schodzi spod grani Miedzianego aż za brzeg jeziora, miażdży metrową warstwę lodu tysiącami ton śniegu. Wawrzyniec jest niemal pewny, że sekundy przed zejściem lawiny usłyszał huk, przypominający odgłos eksplozji… Szanse na odnalezienie dwójki wędrowców przy życiu maleją z każdą chwilą. Czy to, co się zdarzyło, to wyłącznie zrządzenie złego losu?

Nowa powieść Brejdyganta pokazuje Zakopane dalekie od turystycznych wyobrażeń: mroczne, na granicy zimy i wiosny, śmierci i życia. Tajemnica wypadku Markowskich, która nie pozwala Wawrzyńcowi opuścić Podhala, zmusza go do konfrontacji z własną przeszłością. Niepokój, ale i namiętność nieustannie mieszają szyki i mylą tropy. Czy Wawrzyniec rozwiąże zagadkę swojego życia?

Emilia Mazur: Skąd pomysł na umiejscowienie akcji w Tatrach i w Zakopanem?

Igor Brejdygant: Z dzieciństwa i młodości z jednej strony, a z drugiej Zakopane i Tatry to miejsce przynajmniej dla mnie dość magiczne. Kiedy zaczyna tam wiać tytułowy wiatr, to już w ogóle robi się bardzo mrocznie i dziwnie, czyli dla kryminału, rzekłbym, idealnie. Ja góry, Podhale i Zakopane mam bardzo silnie wryte w pamięć, pewno głównie dlatego, że te miejsca szczególnie często odwiedzałem z rodzicami, głównie z tatą, będąc małym chłopcem, a wtedy pamięć jest bardzo „miękka” i „ryje się” szczególnie mocno. No i wreszcie sama nazwa miejscowości sugeruje, że coś tam jest zakopane. U mnie konkretnie zakopana jest dwójka turystów pod tonami śniegu z lawiny, która albo na nich spadła, albo może... ktoś ją na nich zrzucił.

Z opisów w powieści można wywnioskować, że dobrze zna pan tamte miejsca, a nawet górskie szlaki. Czy to wynik researchu prowadzonego przez napisaniem powieści, czy faktycznie Podhale jest Panu tak bliskie?

Zakopane i jego okolice są mi bliskie – spędziłem tam kawał czasu przed laty, chodziłem też wtedy dużo po Tatrach, jeździłem tam na nartach. Wszystko to jednak researchu oczywiście nie wykluczyło. W wielu obszarach – zarówno przestrzennych (na przykład otoczenie Morskiego Oka), jak i zagadnieniowych (na przykład specyfika lawin) – dodatkowa dokumentacja była niezbędna. Ale przez Zakopane i okolice, które stanowią tło opowieści, czytelnika prowadzę w taki sposób, że na dobrą sprawę rzecz może się dziać teraz, ale też i trzydzieści lat temu. To, co ładne w Tatrach i na Podhalu, jest bowiem raczej przeważnie stare i jest tam od dawna. Nowe oblicze Zakopanego nie urzeka mnie już tak bardzo.

Co łączy zejście lawiny w Tatrach, śmierć dwójki turystów i zaginiony obraz? Ta kryminalna, oniryczna  powieść kryje wiele tajemnic i niedopowiedzeń. Na Podhalu wszyscy milczą, zagadkę wyjaśnić może tylko  "Wiatr". Polecam! 

– Aleksandra Popławska

No właśnie, Zakopane – jedno z najbardziej turystycznych miejsc w Polsce – przedstawia pan na przekór jako miejsce mroczne, duszne, nieprzyjazne. Naprawdę tak je pan postrzega?

Myślę, że głównie jako miejsce ciekawe, a to że ja rzeczy ciekawe dostrzegam raczej w mroku, niż w świetle neonów czy nawet słońca może wynika z tego, że piszę kryminały. Dużo w „Wietrze” dzieje się nocą, a skoro, jak się rzekło, mamy kryminał, a nawet może miejscami thriller, to też jest nieprzyjaźnie, ale moim zdaniem jednocześnie także nęcąco, szczególnie jeśli ktoś lubi się czasami trochę lękać. Czy jest duszne? Może duszne tym mrokiem, ale też z drugiej strony jest dość dobrze przewiane.

Główny bohater powieści również jest pisarzem, na co dzień mieszka w Warszawie, współpracuje z redakcjami, a wydawnictwo oczekuje na jego nowy tekst. Jak dużo z Igora Brejdyganta jest w Wawrzyńcu Wiślickim?

Drugie imię, to na pewno, gdyż moje pełne imię i nazwisko brzmią Igor Wawrzyniec Brejdygant. Są też niewątpliwie wspomnienia i to te wczesne, czyli intensywne, ale dotyczą one raczej scenografii, klimatu, wiatru, a nie samej intrygi. Co do reszty? Cóż na pewno Wawrzyniec nie jest mną, ale i mnie zdarzyło się żyć w pewnych mitach na własny temat, zdarzyło mi się też szukać siebie, a właściwie zdarza mi się to na co dzień, więc jeszcze to jakoś nas łączy. Więcej nie powiem, nie dlatego, że się kryguję, ale dlatego, że stąpamy w tym momencie przy okazji po cienkim lodzie spojlera.

Brejdygant zrzuca na czytelnika lawinę tajemnic, spod której nie sposób się wydostać. Śmierć, pieniądze  i wytrawni gracze, a w tle górski krajobraz. To wszystko trzyma w napięciu do ostatniej strony.

– Diana Brzezińska 

Pana ulubiony moment lub scena w „Wietrze” to…?

Koniec oczywiście. Ale lubię też moment, gdy mój bohater w dość dziwnych okolicznościach trafia do tak zwanej Witkiewiczówki, czyli willi zbudowanej przez ojca Witkacego. Nigdy tam nie byłem, a zawsze mnie to miejsce fascynowało i nęciło, no więc sobie tam teraz poszedłem... wyobraźnią.

Zakończenie powieści zawiera nieoczywisty zwrot akcji. Nie chcemy zdradzać za dużo, by nie zepsuć tego momentu zaskoczenia czytelniczkom i czytelnikom, ale czy może pan zdradzić rąbka tej tajemnicy, mówiąc, jak pojawił się pomysł na takie zagranie?

Cóż, dotarło do mnie w pewnym momencie, że jako twórca mam też pewne prerogatywy. Mam władzę nad historią oraz bohaterami i po prostu nie zawahałem się jej użyć.

W takim razie nie będziemy zdradzać już więcej i pozostawimy „Wiatr” do odkrycia czytelniczkom i czytelnikom. Dziękujemy za rozmowę!

Igor Brejdygant, a w tle wysokie budynki

Igor Brejdygant – pisarz, scenarzysta, reżyser. Autor scenariuszy do filmów fabularnych „Palimpsest”  (reż. Konrad Niewolski), „Prosta historia o morderstwie” (reż. Arkadiusz Jakubik) oraz do seriali  „Paradoks”, „Zbrodnia”, „Belle Epoque”, „Ultraviolet”. Studiował na wydziale produkcji w łódzkiej  PWSFTiTV. Jako reżyser pracuje przy formach dokumentalnych – seria „Asy B klasy” dla Canal+, „Szaleńcy Pana Boga” dla Religia TV oraz cykl „Handlarze” dla TTV, a także teledyskach, reklamach i  kampaniach społecznych. Na antenie Crime+Investigation Polsat, w programie „Opowiem Ci o zbrodni”, analizował głośne sprawy kryminalne. 

Autor czterech bardzo dobrze przyjętych powieści kryminalnych: „Paradoks”, „Szadź”, „Rysa” (W.A.B.  2018), „Układ” (W.A.B 2019). „Wiatr” to jego piąta książka. Na podstawie „Szadzi”, „Rysy” i „Układu”  powstały niedawno seriale kryminalne, które zebrały ogromne widownie oraz uznanie krytyków. „Wiatr”, w reżyserii Krzysztofa Czeczota, dostępny będzie również w wersji audio – tylko w aplikacji Empik Go.

Przeczytaj fragment książki „Wiatr”

Wiatr

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Powieść „Wiatr” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 15.09.2021 10:01
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post