Strach w jednym momencie zmienił się w zimnego oślizgłego węża, który wspiął mu się po plecach i właśnie zatopił kły w jego karku, wstrzykując do krwiobiegu paraliżujący jad. Romańczuk stał, czując, jak drętwieją mu ramiona i dłonie, a nogi robią się nagle miękkie i nie są w stanie utrzymać ciężaru ciała.
Strach w jednym momencie zmienił się w zimnego oślizgłego węża, który wspiął mu się po plecach i właśnie zatopił kły w jego karku, wstrzykuj...
Rozwiń
Zwiń