rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Niedopracowane reportaże o pracy – z takim wrażeniem pozostałam po lekturze „Nie hańbi” Olgi Gitkiewicz.

Techniką patchworku autorka próbowała pozszywać kawałki o polskiej pracowniczej rzeczywistości XIX, XX i XXI wieku i związanych z nią problemach, jednakże zamiast konkretnego wzoru powstał zlepek przypadkowych materiałów.

Poza chaosem, zbyt wiele jest w tych reportażach uproszczeń i uogólnień. Nade wszystko razi zbyt pobieżne podejście do ludzi i do ich historii. Nie bez przyczyny w wielu opiniach na temat tej książki mowa jest o poczuciu niedosytu. Z tych przyczyn dziwi zatem nominacja do Nagrody Literackiej Nike, czy do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego.

O ile do kolejnego reportażu autorki podejdę z dużą dozą ostrożności, o tyle bardziej śmiało sięgnę po jej powieść, jeżeli takowa kiedykolwiek powstanie. Zachęca mnie do tego choćby następujący fragment: „Na Mazowieckiej gwar. Ktoś się śmieje, ktoś zagląda do delikatesów pod jedynką, ktoś kupuje kwiaty, raz na jakiś czas przejedzie samochód albo dorożka. Brzęczą obrotowe drzwi cukierni. Pora jest obiadowa, a tu się nie najedzą, więc wychodzą, panowie w kapeluszach, panie z grzywkami, do Europejskiego na pulardę z ryżem, a może na flaki do Wróbla, tuż obok.” (s. 50)

Niedopracowane reportaże o pracy – z takim wrażeniem pozostałam po lekturze „Nie hańbi” Olgi Gitkiewicz.

Techniką patchworku autorka próbowała pozszywać kawałki o polskiej pracowniczej rzeczywistości XIX, XX i XXI wieku i związanych z nią problemach, jednakże zamiast konkretnego wzoru powstał zlepek przypadkowych materiałów.

Poza chaosem, zbyt wiele jest w tych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do przeczytania książki zachęciła mnie jej tematyka, nominowanie do Nagrody Conrada oraz pochlebne opinie na jej temat, wyrażane m.in. przez Panią Agnieszkę Holland, która uznała tę książkę za swoiste dzieło sztuki. Dodatkowym argumentem był także sposób, w jaki książka została wydana – ciekawa okładka, grafiki autora zamieszczone w środku.

Niestety, próżno szukać w tej książce jakichś głębszych rozważań czy oryginalności. Poziom rozważań autora najdobitniej odzwierciedla następujący fragment: „Co się ze mną, kurwa, dzieje? Ciemno już, światło nadal niezapalone, rozmyślam o sensie, i tak już od pewnego czasu. Wszystko przestało się liczyć, nawet zdrowie. Tylko alkohol potrafi złagodzić ten stan. Powinienem wziąć się za cokolwiek. Jednak liczy się tylko odpowiedź. Sens Sensu. S S.” (s. 185)

Banalna treść ustępowała stopniowo na rzecz żenujących, całkowicie niezrozumiałych i niepowiązanych ze sobą w żaden sposób sformułowań, takich jak np.: „Pies zwalił się koło nóg pana. Dyszy, wywalając długi jęzor. Obuwie z łusek pancernika. Wysoka szpilka kroju waginy.” (s. 219), czy też: „Niech ci mogiła chujami obrośnie – szepcze Człowiek Muchomor.” (s. 222) Ilość tego typu podobnych zdań była tak duża, że książka wywoływała już tylko śmieszność. Nie sądzę, by taki był jednak zamiar autora.

Autor rozmyślał o sensie sensu, ja rozmyślałam o sensie wydania i promowania tej książki. Oboje ponieśliśmy fiasko.

Do przeczytania książki zachęciła mnie jej tematyka, nominowanie do Nagrody Conrada oraz pochlebne opinie na jej temat, wyrażane m.in. przez Panią Agnieszkę Holland, która uznała tę książkę za swoiste dzieło sztuki. Dodatkowym argumentem był także sposób, w jaki książka została wydana – ciekawa okładka, grafiki autora zamieszczone w środku.

Niestety, próżno szukać w tej...

więcej Pokaż mimo to