Mróz, który przenika do kości. Opętańczo wiejący wiatr. Śnieżna biel, która wszystko pochłania. Z takimi warunkami, niekiedy muszą się mierzyć alpiniści, oraz śmiałkowie, którzy eksploatują biegun północny, czy też najbardziej niegościnny kontynent… Antarktyda. W ten sposób chciałbym zobrazować, ogrom wyzwania jaki w XIX wieku, podjęła załoga „Terroru” i „Erebusa”. Oczywiście nie wiadomo co się tak naprawdę stało z członkami ekspedycji, bowiem na kartach tej powieści są przedstawione hipotetyczne scenariusze tej wyprawy, notabene jest to jedynie wymysł i wyobraźnia autora, ale narracja powieści jest tak rzetelna, że sam sobie zadawałem pytanie, czy to tylko fikcja literacka?. Jakie są moje wrażenia na świeżo po lekturze? Czy powieść Dana Simmonsa, która zawiera elementy grozy, trzyma w napięciu? I czy przypadła mi kreacja bohaterów? Zanim odpowiem na te ważkie pytania, wpierw przybliżę zarys fabularny powieści. Rok 1845. Dwa statki „Terror” i „Erebus”, pod dowództwem Johna Franklina, wyruszyły ku północnym wybrzeżom Kanady, celem poszukiwania przejścia Północnego- Zachodniego. To ciąg przesmyków pomiędzy wyspami Archipelagu Arktycznego, gdzie szukano możliwości opłynięcia Ameryki Północnej. Wtedy, w maju 1845 roku, ostatni raz widziano statki w Anglii. Ten niepokojący opis działa na wyobraźnię. To moje pierwsze spotkanie z twórczością amerykańskiego pisarza. Nie wiedziałem czego tak naprawdę się spodziewać. Oczywiście czytałem wiele pochlebnych recenzji i opinii, ale z pewną dozą nieśmiałości podchodziłem do lektury. Ale, gdy przeczytałem pierwszy rozdział, powieść mnie wessała, i nie mogła „puścić”. Jest to zasługa świetnej narracji, oraz plastycznych opisów, które oddają surowy klimat świata przedstawionego. Jego piękno, a zarazem bezwzględność. Na uwagę zasługuje research, jaki przeprowadził autor. Pod tym względem powieść wybija się rzetelnością, skrupulatnością i drobiazgowością warsztatową. Dzięki temu powieść się świetnie czyta, a fabuła jest bardzo angażująca. Miałem nieodparte wrażenie, że znajduje się w centrum wydarzeń. Urzekło mnie również przedstawienie historii z perspektywy wielu bohaterów. Uwielbiam ten zabieg. Jako wielki miłośnik cyklu Georga R.R. Martina „Pieśń Lodu i Ognia” i cyklu historycznego Elżbiety Cherezińskiej, czułem się jak ryba w wodzie. „Terror” to powieść historyczna z elementami grozy, horroru i tajemniczości. Te wszystkie elementy są świetnie zbalansowane. Powieść czyta się jako dziennik pokładowy lub pamiętnik. Książka ma w sobie wiele opisów. Dzięki temu zabiegowi, jeszcze bardziej wsiąkałem w nieprzyjazne otoczenie w jakim musieli żyć i walczyć o przetrwanie bohaterowie powieści. Dan Simmons wie jak „dokręcić śrubę”. Bowiem wątki grozy, są jak najbardziej wyczuwalne, wyeksponowane, widoczne i wyczuwalne. W niniejszej powieści można wyodrębnić cztery elementy, które doprowadzają czytelnika do szybszego bicia serca. Bezlitosny klimat, potwór z mgły, choroby oraz bestie w ludzkiej skórze. Momentami powieść naprawdę przeraża. Czyniąc spustoszenie w psychice odbiorcy. Niektóre opisy, ścinają krew w żyłach, a makabryczne wstawki pobudzają wyobraźnię, i sprawiają pewien dyskomfort podczas czytania. Pod tym względem powieść nie jest przeznaczona dla wrażliwszego czytelnika. Natomiast niesamowitą zaletą powieści są jej bohaterowie. Mamy tu gamę wszelakich charakterów. Pozytywnych person, które razem współpracują, aby przeżyć kolejny dzień w tym mroźnym piekle. Ludzi, których zbliżyło wspólne zagrożenie. Braterstwo, które przetrwa wszystko. Ale również antagonistów, którzy przed niczym się nie cofną, żeby zaspokoić swoje żądze, dewiacje, perwersje, ambicje, i „smak krwi”. „Terror” to również historia, o uczuciu beznadziei i klaustrofobii , która jest tak dojmująca, że może doprowadzić do szaleństwa. Znikąd ratunku i pomocy. Ale instynkt przetrwania jest tak silny. Napędza naszych bohaterów, aby nie dać za wygraną, i ten jeszcze jeden raz powalczyć o kolejny dzień życia. Podsumowując, „Terror” to powieść wielowątkowa, która może w odbiorze nie jest dla wszystkich, ale jest na tyle ważna i unikatowa i niezwykła, że warto się z nią zapoznać. Powieść amerykańskiego pisarza to koktajl literatury ambitnej i rozrywkowej. To połączenie daje wielce smakowitą całość. Raczej to nie moje ostatnie spotkanie z twórczością amerykańskiego pisarza. Dla mnie powieść najwyższych lotów. Gorąco Polecam!!!
Mróz, który przenika do kości. Opętańczo wiejący wiatr. Śnieżna biel, która wszystko pochłania. Z takimi warunkami, niekiedy muszą się mierzyć alpiniści, oraz śmiałkowie, którzy eksploatują biegun północny, czy też najbardziej niegościnny kontynent… Antarktyda. W ten sposób chciałbym zobrazować, ogrom wyzwania jaki w XIX wieku, podjęła załoga „Terroru” i „Erebusa”....
Mróz, który przenika do kości. Opętańczo wiejący wiatr. Śnieżna biel, która wszystko pochłania. Z takimi warunkami, niekiedy muszą się mierzyć alpiniści, oraz śmiałkowie, którzy eksploatują biegun północny, czy też najbardziej niegościnny kontynent… Antarktyda. W ten sposób chciałbym zobrazować, ogrom wyzwania jaki w XIX wieku, podjęła załoga „Terroru” i „Erebusa”. Oczywiście nie wiadomo co się tak naprawdę stało z członkami ekspedycji, bowiem na kartach tej powieści są przedstawione hipotetyczne scenariusze tej wyprawy, notabene jest to jedynie wymysł i wyobraźnia autora, ale narracja powieści jest tak rzetelna, że sam sobie zadawałem pytanie, czy to tylko fikcja literacka?. Jakie są moje wrażenia na świeżo po lekturze? Czy powieść Dana Simmonsa, która zawiera elementy grozy, trzyma w napięciu? I czy przypadła mi kreacja bohaterów? Zanim odpowiem na te ważkie pytania, wpierw przybliżę zarys fabularny powieści. Rok 1845. Dwa statki „Terror” i „Erebus”, pod dowództwem Johna Franklina, wyruszyły ku północnym wybrzeżom Kanady, celem poszukiwania przejścia Północnego- Zachodniego. To ciąg przesmyków pomiędzy wyspami Archipelagu Arktycznego, gdzie szukano możliwości opłynięcia Ameryki Północnej. Wtedy, w maju 1845 roku, ostatni raz widziano statki w Anglii. Ten niepokojący opis działa na wyobraźnię. To moje pierwsze spotkanie z twórczością amerykańskiego pisarza. Nie wiedziałem czego tak naprawdę się spodziewać. Oczywiście czytałem wiele pochlebnych recenzji i opinii, ale z pewną dozą nieśmiałości podchodziłem do lektury. Ale, gdy przeczytałem pierwszy rozdział, powieść mnie wessała, i nie mogła „puścić”. Jest to zasługa świetnej narracji, oraz plastycznych opisów, które oddają surowy klimat świata przedstawionego. Jego piękno, a zarazem bezwzględność. Na uwagę zasługuje research, jaki przeprowadził autor. Pod tym względem powieść wybija się rzetelnością, skrupulatnością i drobiazgowością warsztatową. Dzięki temu powieść się świetnie czyta, a fabuła jest bardzo angażująca. Miałem nieodparte wrażenie, że znajduje się w centrum wydarzeń. Urzekło mnie również przedstawienie historii z perspektywy wielu bohaterów. Uwielbiam ten zabieg. Jako wielki miłośnik cyklu Georga R.R. Martina „Pieśń Lodu i Ognia” i cyklu historycznego Elżbiety Cherezińskiej, czułem się jak ryba w wodzie. „Terror” to powieść historyczna z elementami grozy, horroru i tajemniczości. Te wszystkie elementy są świetnie zbalansowane. Powieść czyta się jako dziennik pokładowy lub pamiętnik. Książka ma w sobie wiele opisów. Dzięki temu zabiegowi, jeszcze bardziej wsiąkałem w nieprzyjazne otoczenie w jakim musieli żyć i walczyć o przetrwanie bohaterowie powieści. Dan Simmons wie jak „dokręcić śrubę”. Bowiem wątki grozy, są jak najbardziej wyczuwalne, wyeksponowane, widoczne i wyczuwalne. W niniejszej powieści można wyodrębnić cztery elementy, które doprowadzają czytelnika do szybszego bicia serca. Bezlitosny klimat, potwór z mgły, choroby oraz bestie w ludzkiej skórze. Momentami powieść naprawdę przeraża. Czyniąc spustoszenie w psychice odbiorcy. Niektóre opisy, ścinają krew w żyłach, a makabryczne wstawki pobudzają wyobraźnię, i sprawiają pewien dyskomfort podczas czytania. Pod tym względem powieść nie jest przeznaczona dla wrażliwszego czytelnika. Natomiast niesamowitą zaletą powieści są jej bohaterowie. Mamy tu gamę wszelakich charakterów. Pozytywnych person, które razem współpracują, aby przeżyć kolejny dzień w tym mroźnym piekle. Ludzi, których zbliżyło wspólne zagrożenie. Braterstwo, które przetrwa wszystko. Ale również antagonistów, którzy przed niczym się nie cofną, żeby zaspokoić swoje żądze, dewiacje, perwersje, ambicje, i „smak krwi”. „Terror” to również historia, o uczuciu beznadziei i klaustrofobii , która jest tak dojmująca, że może doprowadzić do szaleństwa. Znikąd ratunku i pomocy. Ale instynkt przetrwania jest tak silny. Napędza naszych bohaterów, aby nie dać za wygraną, i ten jeszcze jeden raz powalczyć o kolejny dzień życia. Podsumowując, „Terror” to powieść wielowątkowa, która może w odbiorze nie jest dla wszystkich, ale jest na tyle ważna i unikatowa i niezwykła, że warto się z nią zapoznać. Powieść amerykańskiego pisarza to koktajl literatury ambitnej i rozrywkowej. To połączenie daje wielce smakowitą całość. Raczej to nie moje ostatnie spotkanie z twórczością amerykańskiego pisarza. Dla mnie powieść najwyższych lotów. Gorąco Polecam!!!
Mróz, który przenika do kości. Opętańczo wiejący wiatr. Śnieżna biel, która wszystko pochłania. Z takimi warunkami, niekiedy muszą się mierzyć alpiniści, oraz śmiałkowie, którzy eksploatują biegun północny, czy też najbardziej niegościnny kontynent… Antarktyda. W ten sposób chciałbym zobrazować, ogrom wyzwania jaki w XIX wieku, podjęła załoga „Terroru” i „Erebusa”....
więcej Pokaż mimo to