Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Gdyby książka ta nie była reklamowana jako czytelniczy Święty Graal to możnaby podejść do niej spokojniej, bez wielkich oczekiwań. Łatka ta powoduje, iż oczekuje się, że od pierwszej strony wchłonie czytelnika świat autora i nie wypuści przez następne 800 stron i jeszcze pozostawi niedosyt że to już koniec. I na początku tak właśnie jest. Historia z Prabakerem, a przede wszystkim jego słownictwo, zaciekawia i rozbawia. Potem zaczyna się robić nudno i niewiarygodnie. Dysputy filozoficzne, poczucie wszechogarniających miłości nużą, natomiast główny bohater jest tak nieskazitelnie czysty że jego pomoc innym ludziom można liczyć w setkach. Oczywiście za każdym razem robi to on z dobrego serca i poczucia obowiązku. Najbardziej niewiarygodnie robi się podczas napadu na trzech zabójców z Nigerii kiedy wciska on na miejsce wyrwane wcześniej oko przeciwnikowi, kiwa palcem i jak dzieciom każe opuścić kraj i nigdy nie wracać. Człowiek z wciśniętym okiem i jego połamani koledzy musieli ciekawie wyglądać następnego dnia na lotnisku… No nie, po prostu to jest tak naiwne, że pewnym jest to, iż większość z tych historii powstało w głowie autora i tylko lekko, gdzieś nieznacznie, zahacza o prawdziwe wydarzenia. Druga część książki jest nudna, nie ma postaci którą można by polubić, zresztą nie ma to wielkiego znaczenia bo nie dzieje się już nic ciekawego. Doczytanie tego grubego tomu to sukces i na końcu można wydać z siebie jedno wielkie Ufff.
Zamiast Shantaram lepiej przeczytać Bombaj Maximum city.

Gdyby książka ta nie była reklamowana jako czytelniczy Święty Graal to możnaby podejść do niej spokojniej, bez wielkich oczekiwań. Łatka ta powoduje, iż oczekuje się, że od pierwszej strony wchłonie czytelnika świat autora i nie wypuści przez następne 800 stron i jeszcze pozostawi niedosyt że to już koniec. I na początku tak właśnie jest. Historia z Prabakerem, a przede...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to