rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Przygnębiające potwornie. Chciałbym wierzyć że "ludzi dobrej wol jest więcej..." ale chyba nie. Pan Czesław się chyba mylił...
Oczywiście, Ci którzy zarzucają tej książce nieprawdę, szkalowanie dobrego imienia itp. bzdury nie zastanawiają się dlaczego państwo postanowiło wprowadzić strefę (no chyba że niektórzy temu też zaprzeczają). Gdyby państwo nie miało niczego do ukrycie, nie ścigało by tak zaciekle dziennikarzy, organizacji, czy zwykłych obywateli, którzy próbują pomóc tym biednym ludziom. Ale władza zinstrumentalizowała już absolutnie wszytsko dla celu nadrzędengo: "kolejne cztery lata przy korycie". Robią wszytsko co mogą aby "władzy raz zdobytej nigdy nie oddać". Wszystkie działania kalkuluja poprzez pryzmat pozyskania kolejnych punktów procentowych w tej czy innej grupie wyborców.

Przygnębiające potwornie. Chciałbym wierzyć że "ludzi dobrej wol jest więcej..." ale chyba nie. Pan Czesław się chyba mylił...
Oczywiście, Ci którzy zarzucają tej książce nieprawdę, szkalowanie dobrego imienia itp. bzdury nie zastanawiają się dlaczego państwo postanowiło wprowadzić strefę (no chyba że niektórzy temu też zaprzeczają). Gdyby państwo nie miało niczego do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rzucam się niezmiennie na nowe książki Pana Twardocha, bo uwielbiam jego twórczość - Król / Królestwo / Drach to te, które wymieniłbym jednym tchem zapytany o najlepsze książki, jakie w życiu przeczytałem. Jednocześnie unikam jak ognia prywatnej strony autora. Jego poglądów. Jego dziecinnego zacietrzewienia. Omijam szerokim łukiem felietony, w których toczy swoją "święta krucjatę". Byk to właśnie ta część autora. Książka zdecydowanie nie dla mnie. Nie bywałem nigdy w celebryckim świecie "warszawskich salonów" i może dlatego tak męczą mnie "dramaty" Roberta Mamoka. Robert Mamok atakuje w jednym ze swych monologów salonowe protesty, niczym nieryzykujacych bogatych, znanych celebrytów i wytyka ich hipokryzję, jednocześnie tocząc swoja salonową, celebrycką wojne pt. "Nienawidzę Polski, Polaków". Wojnę niewiadomo z kim i o co. Wiele w tej wojnie jak dla mnie szukania sensacji. Tandetnego szokowania. Ale jak Pan Mamok... przepraszam Pan Twardoch wyda nowa książkę, to rzucę się na nią jak na wszystkie poprzednie. Bo, generalnie uwielbiam Jego twórczość.

Rzucam się niezmiennie na nowe książki Pana Twardocha, bo uwielbiam jego twórczość - Król / Królestwo / Drach to te, które wymieniłbym jednym tchem zapytany o najlepsze książki, jakie w życiu przeczytałem. Jednocześnie unikam jak ognia prywatnej strony autora. Jego poglądów. Jego dziecinnego zacietrzewienia. Omijam szerokim łukiem felietony, w których toczy swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miałem napisać opinię nt tej książki, ale użytkownik "Lamika" mnie uprzedziła i oddała idealnie moje odczucia :)
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/21774/kinderszenen/opinia/36889577#opinia368...

Dodam tylko że:
Mam spory problem z "gwiazdkami" - książkę czyta się bardzo dobrze, jest ciekawie, sprawnie napisana. Spojrzenie na pewne sytuacje daje do myślenia i jest wciągające.
Ale jest spora łyżka dziegciu. Ilość "podskórnej" złości/nienawiści w niej zawarta była dla mnie trudna do zniesienia. W sferze historycznej oceny i wniosków kompletnie nie zgadzam się z autorem.
Jest wiele wspomnień, np o kawiarniach do których zabierała autora jego matka, o wyjściach na lodowisko, które wydają się wskazywać, że tych tragicznych czasów wojennych autor nie przeżywał w skrajnie trudnych warunkach. Pomimo tego, ilość złych emocji, żalu i wściekłości siedząca gdzieś miedzy wierszami, a czasami wprost artykułowana, robi wrażenie jakby książka była napisana rok po wojnie.
Pomimo to, myślę że warto po nią sięgnąć.

Miałem napisać opinię nt tej książki, ale użytkownik "Lamika" mnie uprzedziła i oddała idealnie moje odczucia :)
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/21774/kinderszenen/opinia/36889577#opinia368...

Dodam tylko że:
Mam spory problem z "gwiazdkami" - książkę czyta się bardzo dobrze, jest ciekawie, sprawnie napisana. Spojrzenie na pewne sytuacje daje do myślenia i jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Zaintrygowała mnie koncepcja autorki o spojrzeniu na wojnę oczami kobiet. Próba wciągnięcia osób pamiętających wojnę do zwykłej rozmowy - bez nadęcia, bez górnolotnych słów, spojrzenie na rzeczy zwykłe, w tamtych tragicznych okolicznościach. Wszystko to ze sporej perspektywy czasowej. Autorka dzieli te wspomnienia pomiędzy kilka kategorii. Początkowo miałem poczucie czytania czegoś prawdziwie genialnego w swojej prostocie. Ale po jakimś czasie coraz więcej rzeczy zaczęło mi doskwierać. W całej książce nie ma ani jednej wypowiedzi na temat początku wojny innego niż czerwiec 1941 roku. Rozumiem że wtedy doszło do napaści Niemiec na ZSRR i dla większości tych młodych wówczas kobiet wszystko co stało się pomiędzy 1939 a 1941 nie bardzo je dotyczyło, ale teraz kiedy patrzą na to z perspektywy wielu lat, wydaje się zaskakujące. Nie chodzi mi o jakąś rusofobię (w kontekście napaści z 17 września 1939 roku), ale po tylu latach w głowach tych kobiet, nadal, obraz który maja nie uwzględnia tego ze Niemcy przy pomocy ZSRR zaczęli swoja wojenna kampania trochę wcześniej. Podświadomie drażniły mnie stwierdzenia o beztrosce i spokoju pięknego początku lata 1941, przerwanego brutalnie przez wojnę, która jakby wcześniej nie istniała. Są cytaty o wściekłości patrzenia na wojska niemieckie zdobywające kraj rad, ale nie ma żadnej refleksji nt wojsk Armii Czerwonej maszerującej dwa lata wcześniej przez wschodnie obszary Polski. Są wspomnienia nt niemieckiego rannego żołnierza, który w konwulsjach drapie ziemie i słyszy od czerwonoarmisty „zostaw nasza ziemie, twoja jest tam skąd przyszedłeś” ale nie ma choćby cienia skruchy, że niewiele wcześniej panowie Ribbentrop i Mołotow podzieli zgodnie inna ziemię. W wielu miejscach pojawia się trochę fanatyczne wręcz oddanie partii/Stalinowi i jestem sobie w stanie to wyobrazić, ale po iluś takich wspomnieniach również zaczyna to męczyć. Pomimo wielokrotnego podkreślania przez autorkę, ze szukała wspomnień prawdziwych (a nie tych które mąż rozmówczyni podsunął jej do przekazania autorce) dalej wygląda to na coś mocno ocenzurowanego. Tylko w jednym bodajże wspomnieniu pojawia się opis, w którym kobieta będąc jedyna przedstawicielka swojej płci w oddziale, wolała od razu „związać się” z dowódca i mieć tym samym ochronę przed „adoracja” innych kolegów z oddziału. Również w jednym tylko miejscu znalazło się wspomnienie o gwałcie zbiorowym dokonanym przez czerwonoarmistów. W wielu miejscach są za to wspomnienia o szlachetnym i empatycznym traktowaniu pokonanych Niemców. Kolejna rzecz, która jest zasygnalizowana tylko w jednej opowieści, to losy radzieckich jeńców wojennych, wyzwolonych przez maszerująca Armię Czerwoną, którzy od razu trafiali pod lupę NKWD jako „element podejrzany” i nie rzadko ich dramat wojenny trwał dalej. Przy setkach przywołanych wspomnień, niska statystyka tych stawiających Armię Czerwoną w złym świetle wydaje się zaskakująca...

Mam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Zaintrygowała mnie koncepcja autorki o spojrzeniu na wojnę oczami kobiet. Próba wciągnięcia osób pamiętających wojnę do zwykłej rozmowy - bez nadęcia, bez górnolotnych słów, spojrzenie na rzeczy zwykłe, w tamtych tragicznych okolicznościach. Wszystko to ze sporej perspektywy czasowej. Autorka dzieli te wspomnienia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Biorąc pod uwagę nagrody, wysokie oceny czytających, pochlebne opinie znajomych zabrałem się do czytania.
Czytałem, czytałem, czytałem i z każdą stroną zastanawiałem się co jest grane? Czy to napweno ta zachwalana, fantastyczna, genialna książka? Od pewengo momentu brnałem przez nią na zasadzie "byle do końca".... I dobrnąłem. Wtedy mnie coś tknęło i poczytałem opinie z najniższymi ocenami w serwisie "Lubimy czytać" I odetchnałem :) Nie jestem sam.
Książka bardzo mnie zawiodła, znużyła. Zaczyna się obiecująco, ale potem nastepuje jakiś rodzaj zapętlenia. Przeszłe zdarzenia dotyczące głównego bohatera są przeplatana ze współczenością, przy czym ta "tajemnicza" przeszłość jest w zasadzie z grubsza od razu wiadoma. A to co się dzieje we "wpółczesności", pomimo biegnacego czasu i starzejacych się bohaterów to "dzień świstaka". Destrukcyjne zachowania Jude'a kontra dziesiątki kochających dookoła go ludzi, biegnących do niego z nieustającą, chociaż permanetnie odrzucaną przez Jude’a pomocą.
Wiele osób porusza tą kwestię w swoich ocenach, ilość nieszczęść i dramatów z przeszłości jest spiętrzona do niewyobrażalnych rozmiarów, przez co staje się trudna do uwierzenia. Z drugiej strony ludzie współcześnie otaczający głównego boahtera to ludzie - w swym poswieceniu dla Jude'a - o profilach świętych, co jest drugą skrajnością, wręcz groteskową. Do tego Jude ze swym wiecznym „nie jestem godzien”, przez te wszystkie lata jest niewyobrażalnym ciężarem, ale paradokslanie nie przez swoją niepełnosprawność, ale właśnie przez ciągłe odrzucanie tej pomocy. Wszystko przeplatane setkami „przepraszam” i „kocham Cię”. Cała ta sytuacja robi się nieznośnie landrynkowa i niestrawna.
Rozumiem koncpecję próby zbudowanie postaci, która nie miało tego prawdziwego dzieciństwa i teraz w życiu dorosłym zachowuje się jak uparty 3latek, podświadomie rekompensujący stracony czas. Ale inne elementy z życia Jude’a nie pasują w tej układance. Chodzi mi o rodzaj schizofrenii tej postaci - praca vs życie prywatne. Zawodowo genialny prawnik, chłodny, opanowany, skuteczny, a prywatnie kompeltnie rozbity człowiek w depresji z pogruchotaną przez dzieciństwo psychiką. Znowu tego nie kupuję. Nie przekonuje mnie to zupełnie.
Książka nie jest tak na wskroś zła, ale biorąc pod uwagę jej wielkość i czas na nią poświęcony, stwierdzam, że wolałbym przeznaczyć go na czytanie czegoś innego.

Biorąc pod uwagę nagrody, wysokie oceny czytających, pochlebne opinie znajomych zabrałem się do czytania.
Czytałem, czytałem, czytałem i z każdą stroną zastanawiałem się co jest grane? Czy to napweno ta zachwalana, fantastyczna, genialna książka? Od pewengo momentu brnałem przez nią na zasadzie "byle do końca".... I dobrnąłem. Wtedy mnie coś tknęło i poczytałem opinie z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jestem mało obiektywny w kontekście Guns N' Roses. Mam do nich słabość i spory sentyment. Książkę zacząłem czytać równolegle z "Idę tam gdzie idę" ale po chwili zawiesiłem biografię Kazika i skupiłem się tylko na książce Duff'a. Jest b. dobrze napisana. Duff przytacza wiele "mięsnych" ciężkich wspomnień, ale nie robi tego dla samego epatowania rockandrollowym życiem. Pokazuje swój upadek w sposób mroczny. Styl chwilami kojarzy się z formą amerykańskiego oczyszczenia w grupach wsparcia dla osób uzależnionych. Ale nie odbiera się tego jako banału, opowiadania komunałów o ciemnej stronie takiego życia. Książka jest szczera i bardzo prawdziwa. Przynajmniej tak ją odebrałem. Było dla mnie ciekawym zderzeniem dwóch obrazów. Z jednej strony tego co widziałem na oglądanych koncertach z okresu Use your illsuion tour: Tokyo / Paryż / Freddie Mercury tribute z Wembley… Barwni, bezkompromisowi muzycy, którzy są na szczycie – gigantyczna trasa, hotele, przeloty zespołowym Boeingiem. Ale obraz przedstawiony przez Duffa jest dokładnym przeciwieństwem tego wyobrażenia. Świat jaki opisuje Duff z tego okresu jest gorzki, dołujący. Rozpadający się zespół, alkohol, narkotyki, samotność.
Kiedy dowiedziałem się że Duff napisał tą książkę byłem sceptyczny. Przede wszystkim wydawało mi się że jest to facet który nie potrafiłby złożyć kilku sensownych zdań „do kupy” nie mówiąc już o całej książce. Miałem w głowie jego obraz z dawnych czasów – człowieka który robił wrażenie jakby jedyne szare komórki jakie miał zabił piciem i ćpaniem.
Okazało się że bardzo się myliłem.
Oczywiście takich historii w muzyce pewnie można znaleźć na pęczki - nawet w formie teledysku - Into the great wide open - oczywiście :) Ale mimo wszystko książka jest warta przeczytania. Polecam.

Jestem mało obiektywny w kontekście Guns N' Roses. Mam do nich słabość i spory sentyment. Książkę zacząłem czytać równolegle z "Idę tam gdzie idę" ale po chwili zawiesiłem biografię Kazika i skupiłem się tylko na książce Duff'a. Jest b. dobrze napisana. Duff przytacza wiele "mięsnych" ciężkich wspomnień, ale nie robi tego dla samego epatowania rockandrollowym życiem. ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka bardzo mnie zawiodła. Kupując ją, spodziewałem się historii przedstawionej z dużą dozą błyskotliwego humoru, nie banalnej, napisanej przez znanego reżysera i scenarzystę. Książka zawiodła mnie w praktycznie każdym aspekcie. Humor w niej zawarty kompletnie mnie nie śmieszy. Książka jest pełna wulgaryzmów. Nie chodzi mi o to że ich tam nie może być, ale one powinny pasować do postaci/sytuacji. Przykładem może być Pulp Fiction, który aż się roi od przekleństw. Ale one mają tam swoją moc, pasują do sytuacji, są naturalne, nie wymuszone (między innymi dlatego nie da się oglądać wykastrowanej wersji TVP, gdzie wszystko jest tłumaczone jako "kurcze" i "cholera" i film traci jakąś cześć swojego klimatu). W książce kompletnie brakuje naturalności. Tu jest to sztuczne i nieprawdziwe. Na marginesie o ile podobał mi się testosteron, o tyle lejdis były dla mnie właśnie takie przedobrzone, przepompowane wulgaryzmami. Miały dodawać zadziorności, a były żałosne i „żulowate”. Kolejna rzecz to sztampowe, szkolne, nudne stereotypy damsko-męskie. Oklepane pewnie przy wielu spotkaniach przy piwie. Jakby żywcem wyrwane z serii typu: kobiety są z marsa, a mężczyźni z wenus... lub na odwrót ;) Takie suchary / dowcipy z brodą.
Zupełnie nietrafiony jest pomysł szybko płynących myśli pisanych bez znaków interpunkcyjnych. To że to jest pisane w ten sposób już jest trudne do czytania, ale fakt że to się przeplata między dwoma wątkami sprawia że te fragmenty trzeba przechodzić co chwilę się cofając i mozolnie próbując rozdzielać wyrazy, czy to jeszcze z tej myśli, czy z poprzedniej.
Książka mnie zwyczajnie zmęczyła. Nie polecam.

Książka bardzo mnie zawiodła. Kupując ją, spodziewałem się historii przedstawionej z dużą dozą błyskotliwego humoru, nie banalnej, napisanej przez znanego reżysera i scenarzystę. Książka zawiodła mnie w praktycznie każdym aspekcie. Humor w niej zawarty kompletnie mnie nie śmieszy. Książka jest pełna wulgaryzmów. Nie chodzi mi o to że ich tam nie może być, ale one powinny...

więcej Pokaż mimo to