rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jestem fanką serii The Bone Season i niecierpliwie czekam na wydanie 4 książki. Niedawno przeczytałam dwie pierwsze książki z serii i bardzo się cieszę, że to zrobiłam, ponieważ ta część zaczyna się właśnie tam, gdzie książka druga kończy.

Sądzę, że druga połowa tej książki jest znacznie lepsza niż pierwsza. Ta druga mnie zafascynowała i sprawiła, że chciałam zobaczyć, co będzie dalej, i oczywiście nic z tego nie byłoby tak ekscytujące, gdyby nie zostało ustawione na początku wydarzeń. Wciąż jednak czułam się nieco znudzona przez pierwszą połowę historii.

Paige wciąż jest naprawdę świetną postacią i doceniam, że wszystko, co robi, ma charakter, nawet jeśli jest to głupia decyzja. Jest dobrze rozwiniętą postacią i nie mogę się doczekać, jak to się dalej potoczy. Jako czytelniczka podzielałam jej triumfy i porażki. Teraz, trzy książki później, moje szczęście podczas czytania było tak splecione z bohaterką, że można to już nazwać niezdrowym stopniem. Jej smutek stał się moim własnym i było go dużo w tej książce! Ogrom emocji zawartych w tej książce ukazał zdolność Shannon do tworzenia postaci, które mogłyby zostać ukochane, bez względu na to, jak krótko były wymienione. Bo to nie tylko Paige otrzymała moją sympatię. Postacie z boku, nowe i stare, walczyły o władzę nad sercem czytelnika. I, w prawdziwym stylu Shannon, zwyciężyli ci, którzy mieli najokrutniejszą przeszłość i najczarniejszą przyszłość.

W tej książce Paige i jej pstrokata załoga przemierzają Wielką Brytanię, próbując udaremnić budowę nowej technologii, która mogłaby je wyeliminować. Poszukiwania, bójki i konflikty uniemożliwiły ich wyprawę, a każda potyczka była równie pulsująca i zapierająca dech w piersiach, jak i następna. Jednak najbardziej mrożący krew w żyłach został napisany finał. Byli złoczyńcy wrócili, a niektórzy zostali zdemaskowani, abyśmy odkryli coś innego niż to, czym wcześniej wydawali się być. Jedna rzecz pozostała, to, że można polegać na Shannon, aby dostarczyła nieoczekiwanych wrażeń.

Mówiąc o następnej, ta książka pozostawia mnie chcącą o wiele więcej - w dobry sposób! Jestem bardzo podekscytowana zbudowanym światem, który widzieliśmy w tej odsłonie, i wiem, że w następnej części będzie jeszcze lepszy! Naprawdę myślę, że następna książka będzie niesamowita, gdy już wiem, jak historia kończy się w "Pieśni Jutra" Ogólnie rzecz biorąc, nie jest to moja ulubiona seria, ale dobra kontynuacja i taka, z której mogę czerpać dużo radości, ponieważ jest to złożony świat z dużą ilością ruchomych części, dziwnych imion i słów oraz szalonych rzeczy. Fani serii na pewno znajdą tu coś dla siebie!

Jestem fanką serii The Bone Season i niecierpliwie czekam na wydanie 4 książki. Niedawno przeczytałam dwie pierwsze książki z serii i bardzo się cieszę, że to zrobiłam, ponieważ ta część zaczyna się właśnie tam, gdzie książka druga kończy.

Sądzę, że druga połowa tej książki jest znacznie lepsza niż pierwsza. Ta druga mnie zafascynowała i sprawiła, że chciałam zobaczyć, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Słowa dodają skrzydeł nawet tym zdeptanym, załamanym i pozbawionym całej nadziei."

Zamówiłam "Zakon Mimów" natychmiast po zakończeniu "Czasu Żniw", dosłownie. Pełne akcji tempo pierwszej książki jest kontynuowane na samym początku, a następnie nieco spowalnia. W tej książce najbardziej pokochałam rozwój postaci i Scion London, który miałam nadzieję zobaczyć w pierwszej książce. Teraz, gdy Paige wraca z Seven Seals w Londynie, mamy więcej informacji o tym, co robi dla swojego mim-lorda, Jaxona Halla, który jest jedną z najbardziej złośliwych, nikczemnych postaci, które kocham nienawidzić, i to jest wspaniałe. Paige jest świetnym narratorem tej serii. Jest twarda, ale nie niepokonana. Inteligentna, intuicyjna, ale emocjonalna i wadliwa. Jej interakcje z ludźmi są tak autentyczne i naprawdę mam nadzieję, że w pewnym momencie zyskamy jeszcze lepszy wgląd w jej dzieciństwo w Irlandii. Jedyne skrupuły, jakie mam do tej książki, to to, że żałuję, iż nie mieliśmy więcej rozmów z Nickiem i Paige. Rozumiem, że to druga książka z całej serii, co oznacza, że ​​ta musiała wykonać jeszcze więcej pracy, wprowadzając nowe wątki dla tej serii, niż było to w pierwszej, i zrobiła wspaniałą robotę!

Po zakończeniu i wszystkim, co wydarzyło się w tej książce, trzecia będzie pokręcona! Ogólnie rzecz biorąc, ta seria szybko stała się moją ulubioną serią. Jest oryginalna, a sam system tak wyjątkowy. Kocham świat, który zbudowała Samantha Shannon. Ekscytuje mnie myśl o kolejnych nadchodzących książkach, które rozwiną tę historię bardziej! Poważnie, sięgnij po tę serię.

"Słowa dodają skrzydeł nawet tym zdeptanym, załamanym i pozbawionym całej nadziei."

Zamówiłam "Zakon Mimów" natychmiast po zakończeniu "Czasu Żniw", dosłownie. Pełne akcji tempo pierwszej książki jest kontynuowane na samym początku, a następnie nieco spowalnia. W tej książce najbardziej pokochałam rozwój postaci i Scion London, który miałam nadzieję zobaczyć w pierwszej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam wrażenie, że Jakub Ćwiek to taki autor, który zawsze ma wenę, a jego wyobraźnia jest nieskończona. Pewnie dzięki temu wpadł na pomysł, by ukazać popkulturę w postaci drobinek, na których pracę nie chciałoby się nam tracić czasu. Tak więc leniwi lub ciekawi ludzie mogą przeżyć podróż po Stanach Zjednoczonych i ich miejscach pięknych, zwykłych oraz nieznanych wraz z tą książką.
Zacznijmy od tego, czym jest popkultura (kultura popularna) - to nic prostszego, jak sztuka, filmy, muzyka, literatura czy inne zjawiska z nimi związane, które nas otaczają. Można je wyrażać w przeróżny sposób i, choć są inne, zarówno są ze sobą powiązane.
W książce autor opisuje swoje doświadczenia, nawiązując do autentycznych wydarzeń, opowieści czy miejsc, które go zainspirowały. Nowy Orlean znany ze sztuki i zabawy, legendy Georgii, Nowy Jork - najludniejsze miasto w USA, zwane Miastem Aniołów czy magia Hollywood, którą można poczuć. Odpowiedzi na pytania zadawne pisarzom, gwiazdom wielkich kin, to co zwykłych, szarych nas tak bardzo interesuje.
Drobinki zabierają nas w świat intrygujący, dla nas odległy, który pozwala realistycznie wczuć się w to wszystko, czego człowiek jest ciekawy i gotów po to wejść w błoto po same kolana. Każdą opowieść czyta się z ciekawością wypisaną na twarzy, są ciekawsze i mniej ciekawe, ale każde w jakiś sposób wyjątkowe. Jego pióro jest płynne, co sprawia, że książkę się zgłębia, a nie tylko czyta, a jednocześnie można mieć wrażenia, że to druga osoba opowiada nam to wszystko, co zawarte wewnątrz niej.
Autor przemyca wiele ciekawostek dotyczących życia codziennego w Ameryce, rzeczy, których byśmy się nie domyślili, a które warto wiedzieć. Każda opowieść niesie jakieś przesłania, jak na przykład ta dedykowana R. Williamsowi'; o depresji, bólu, stracie. Osobiście najbadziej podobały mi się tytułowe "Drobinki".
Jeśli macie ochotę na podróże po autostradach Kansas, które znacie z bajek, Kalifornii znanej nam dobrze z pocztówek, filmowych i książkowych Filadelfii czy Luizjany, zachęcam do przeczytania "Drobinek nieśmiertelności", które opisane są językiem dostępnym dla każdego, kogo ta pozycja zaciekawiła. Nie musicie się bać, że nie jest to książka dla Was, to po prostu zbiór opowiadań, które potrafią intrygować, zaczarować zmysły czytelnika i oddać aurę tajemnicy miejsc czy wydarzeń.

Mam wrażenie, że Jakub Ćwiek to taki autor, który zawsze ma wenę, a jego wyobraźnia jest nieskończona. Pewnie dzięki temu wpadł na pomysł, by ukazać popkulturę w postaci drobinek, na których pracę nie chciałoby się nam tracić czasu. Tak więc leniwi lub ciekawi ludzie mogą przeżyć podróż po Stanach Zjednoczonych i ich miejscach pięknych, zwykłych oraz nieznanych wraz z tą...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Moja Lady Jane Brodi Ashton, Cynthia Hand, Jodi Meadows
Ocena 7,4
Moja Lady Jane Brodi Ashton, Cynth...

Na półkach:

Kiedy przeczytałam streszczenie Mojej Lady Jane, mentalnie natychmiast założyłam to pod "nie dla mnie". Naprawdę nie lubię opowiastek historycznych z epoki Tudorów, a książki o rodzinie królewskiej też są zwykle niezrozumiałe. Ponadto, wszyscy recenzenci opisali tę książkę jako niezwykle zabawną; znowu nie coś, czym zwykle jestem zainteresowana.

Ale potem zaczęły pojawiać się kolejne recenzje i niektóre z moich przyjaciółek z GR poleciło mi ją. Zainteresowałem się i zdecydowałem, że ją sprawdzę, ilekroć będę potrzebowała czegoś, co wprawi mnie w dobry nastrój.

I o to chodzi: Moja Lady Jane jest jedną z najbardziej samoświadomych książek, jakie kiedykolwiek czytałam. Wyznacza się to z myślą o konkretnym celu i zapewnia to. Nie bierze się poważnie, ale przyjmuje własną śmieszność. I w tym jest odświeżająco różna od innych książek YA. To głupia, lekka, ale zabawna komedia historyczna, nie więcej, a nie mniej.

My Lady Jane jest historycznym odtworzeniem opowieści o Lady Jane Gray, z nieco zmienionymi swobodnie faktami, jeśli chodzi o historyczną dokładność. Na przykład, zamiast podziału między katolików i protestantów, autorzy dodają trochę magii i przekształcają ją w wojnę między Verities i Eðians, ci ostatni są ludźmi, którzy mogą zmieniać kształt na zwierzęcy. W tym świecie mamy Lady Jane Gray, która zostaje zmuszona do niechcianego małżeństwa przez kuzyna, króla Edwarda. Ale sprawy nie idą zgodnie z planem.

I rzeczywiście, kiedy zaczęłam czytać, pomyślałam, że to całkiem zabawne. Prolog natychmiast zwrócił moją uwagę, a autorzy złożyli obietnicę opowieści i wyjaśnili, czego czytelnik mógł i czego nie mógł oczekiwać od tej książki. To było wspaniałe.

Więc jaki był mój problem? Sądzę, że dla takiego czytelnika jak ja to po prostu nie wystarczy. Myślę, że wielu (a może większość sądząc po recenzjach) czytelnikom bardzo spodoba się ta książka. Dla mnie jednak humor po jakimś czasie się "zestarzał", a kiedy humor jest prawie jedyną siłą powieści (jest jeszcze jedna wspomniana poniżej), to pojawia się problem.

Nic więc dziwnego, że fabuła wydawała się nonsensem, a przypadkowe elementy pojawiały się znikąd (naprawdę, o co chodziło tym niedźwiedziem?). Te dziwne sceny nie zasługują na tytuł "zwrotów akcji", były tak wymyślone, żeby było śmiesznie (co, jak wiemy, jest całym punktem tej historii, ale nadal UGH!).

Jest jednak jeszcze jedna rzecz, która mi się podobała, a jest to właśnie sposób, w który autorzy kpili z seksistowskich postaw i społecznych norm z epoki Tudorów. Szkoda, że ​​nie było to trochę subtelniejsze, ale biorąc pod uwagę, c z y m jest ta książka, wiedziałam, że to będzie najlepsze, co dostanę, więc to wzięłam.

Tak więc ostatecznie, pomimo moich dobrych intencji i oczekiwań tej książki, tak naprawdę nie zadziałała na mnie. W pełni zdaję sobie sprawę z tego, że jestem w sytuacji "nie mój gatunek, ale dam szansę", to kiedy żarty zaczęły się powtarzać, nie pozostało już nic, co nie pozwoliłoby mi jej odłożyć. Daję autorom duże uznanie za podejmowanie ryzyka i próbowanie czegoś wyjątkowego i wypychanie czytelników z ich strefy komfortu. Mimo wszystko polecam tę pozycję. Jeśli lubisz książki, które są nieco mniej poważne, spróbuj.

Kiedy przeczytałam streszczenie Mojej Lady Jane, mentalnie natychmiast założyłam to pod "nie dla mnie". Naprawdę nie lubię opowiastek historycznych z epoki Tudorów, a książki o rodzinie królewskiej też są zwykle niezrozumiałe. Ponadto, wszyscy recenzenci opisali tę książkę jako niezwykle zabawną; znowu nie coś, czym zwykle jestem zainteresowana.

Ale potem zaczęły pojawiać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Akcja leci tak: Etta gra na skrzypcach, gdy nieświadomie odtwarza nutę, która powoduje przejście przez czas do otwarcia. Zostaje uprowadzona i trafia na statek w XVIII wieku, gdzie poznaje Nicholasa(drugi POV). Etta dowiaduje się, że musi spełnić misję, czy tego chce czy nie, dla potężnej rodziny, która wykorzystuje podróże w czasie, by zwiększyć swoją moc i bogactwo.
Etta trafia do miejsca w dawnych czasach, na długo zanim się urodziła, gdzie poznaje mężczyznę okrutnego i chciwego, który nakazuje jej odnaleźć ważne urządzenie, grożąc zabiciem jej matki.
Etta i Nicholas nagle znajdują się w Londynie, a potem w Kambodży, wszędzie gdzie dziwaczna i intrygująca matka Etty była i które to miejsca malowała i / lub opowiadała o nich tajemnicze historie Etcie. Teraz ona musi złożyć je do kupy, znaleźć urządzenie i przechytrzyć wroga.

Trzymam się mojej opinii, dopóki nie przeczytam Wayfarer, ale mam nadzieję, że niektóre punkty fabularne i lokalizacje będą częściej w drugiej części wykorzystywane. TAK wiele niesamowitych wydarzeń i postaci zostało wprowadzonych, a potem już nigdy do nich nie powrócono. Ale uwielbiam historie osadzone na statkach, więc byłem podekscytowana w pierwszej połowie! Nicholas był moją ulubioną postacią - zdobył mnie nieco bardziej niż Etta.

Najsilniejszą częścią tej książki było zahaczenie przez Alexandrę Bracken o dyskusję o rasizmie i seksizmie w dawnych czasach.

Było więc mnóstwo elementów historii, którą uwielbiam (głównie podróże w czasie i statki). I wciąż mam zamiar kolejne części, mimo, że książka nie była idealna ... fabuła ciągnęła się w tak wielu miejscach. Musiałam pracować, żeby czytać dalej i robię to głównie dzięki potencjałowi książki, zamiast tego, co pokazane jest tam naprawdę.

Jeśli ktoś nie lubi narracji trzecioosobowej, szerokich opisów miejsc i wydarzeń, historii i podróży w czasie, to raczej nie przebrnie przez "Pasażerkę". Polecam jednak reszcie!

Akcja leci tak: Etta gra na skrzypcach, gdy nieświadomie odtwarza nutę, która powoduje przejście przez czas do otwarcia. Zostaje uprowadzona i trafia na statek w XVIII wieku, gdzie poznaje Nicholasa(drugi POV). Etta dowiaduje się, że musi spełnić misję, czy tego chce czy nie, dla potężnej rodziny, która wykorzystuje podróże w czasie, by zwiększyć swoją moc i bogactwo.
Etta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W "The Call" widzimy straszliwą rzeczywistość, w której dzieci tracą życie w ramach zemsty. Sidhe dawno temu zostały wygnane z Krainy Barw do maleńkiego świata, w którym dziś żyją, w zamian przywołują nastolatków do Szaroziemi. Tam, bawiąc się z nimi w kotka i myszkę, umilają sobie czas. Byłam pozytywnie zaskoczona opisem tej dziwnej, a jakże pięknej krainy. Jest ona pełna magii, dziwnych stworzeń i rzeczy. Sama walka o przetrwanie ukazana przez autora nie przypominała mi niczego, co wcześniej czytałam. Sidhe były dla mnie jak małe, ale groźne elfy i miło się z nimi stykało, choć bohaterzy książki pewnie nie podzieliliby mojej opinii.


"Ale tam, gdzie żyjesz, pośród nieustannego piękna, każdy, kto docenia cierpienie, musi udawać coś dokładnie przeciwnego, nawet przed samym sobą."



Przy "The Call" oderwałam się od rzeczywistości, a świat wykreowany przez autora niespodziewanie mnie pochłonął. Nie spodziewałam się po niej niczego wielkiego, ale z każdą stroną wydawało mi się, że jest coraz lepiej, aż nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam do końca. Podobali mi się również bohaterzy. Każdy z nich był inny i każdy miał swoje własne indywidualne podejście do Wezwania oraz inny tok myślenia, który pozwolił nam na poznanie sytuacji z różnych stron. Jedyne moje zastrzeżenie to styl pisania autora. Miałam wrażenie, że się nudził, pisząc niektóre sceny i szybko jej skracał. Opisy były niepełne, a w niektórych dialogach nie widziałam żadnego sensu, jednak ewidentnie widać było, że czeka na takie sceny jak walki oraz Wezwania. Bardzo dobrze sprawdzał się w scenach akcji i w chwilach, kiedy miałam okazję znaleźć się w Szaroziemi na własne trzy minuty, spędzałam je bez tchu, bo nawet nie zauważyłam, kiedy wstrzymałam oddech.
To fajna, lekka lektura, jednak nie nadaje się dla osoby, która na co dzień nie czyta fantastyki. Podobała mi się, ale raczej już do niej nie wrócę, a także nie pozostanie w mojej pamięci na dłużej. Zakończenie książki pobudza ciekawość i mogłoby być wstępem do kolejnej części oraz walki z Sidhe o sprawiedliwość dla narodu, który musi przetrwać.

W "The Call" widzimy straszliwą rzeczywistość, w której dzieci tracą życie w ramach zemsty. Sidhe dawno temu zostały wygnane z Krainy Barw do maleńkiego świata, w którym dziś żyją, w zamian przywołują nastolatków do Szaroziemi. Tam, bawiąc się z nimi w kotka i myszkę, umilają sobie czas. Byłam pozytywnie zaskoczona opisem tej dziwnej, a jakże pięknej krainy. Jest ona pełna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wolność ma różne odcienie. Całkowita wolność nie zawsze jest dobra, a jej brak nie zawsze zły.

Każdy z czterech bohaterów pierwszego tomu znalazł się w innym położeniu: Safi zmierza do Marstoku, oddzielona od niej Iseult za wszelką cenę pragnie ją odnaleźć, książę Merik ledwo uchodzi z życiem z pożaru okrętu, a na pomoc przychodzi mu niejaka Cam, a Aeduan dostaje rozkaz by odnaleźć Więziodziejkę, z którą ostatecznie się sprzymierza, a Vivia pragnie rządzić Nubrevną.
Każdy chce mieć Prawdodziejkę przy sobie, ale czy każdy wyjdzie cało z tego starcia?

W pierwszej części akcja skupiała się głównie na Safi i Iseult, które są najlepszymi przyjaciółkami, reszta była poboczna. Tym razem skupiamy się na Vivii, która chce by ojciec ją docenił.

Muszę przyznać, że ten tom podobał mi się o wiele bardziej od poprzedniego. Jeśli Prawdodziejka was zniechęciła, rozwiewam wasze wątpliwości, możecie liczyć na więcej. Losy każdego z bohaterów śledziłam z ciekawością wypisaną na twarzy, jedyne moje zastrzeżenie to narracja 3cioosobowa, zauważyłam, że nie ja jedna mam z nią problem, ale co kto lubi.

Safi jest bardzo pożądana w grach politycznych ze względu na swój dar odkrywania prawdy, nie może nikomu ufać, Iseult dopiero odkrywa swój, który ją przeraża, Aeduan nadal nie pozyskuje moje zaufania i chyba jakoś nie mogę go polubić, tylko ze względu na jego "czarny charakter" i tajemniczość, która wszędzie się za nim ciągnie, no i mój ukochany Merik, który zostaje złamany, traci wszystko, co mu pozostało.

Brakuje mi tutaj wątku przyjaźni pomiędzy Safi i Iseult, który uwielbiałam w 1 części, tym razem dziewczyny niestety są rozdzielone, jednak ta druga dąży do odnalezienia przyjaciółki, co świadczy o jej oddaniu.

Książka napisana jest na podobnym poziomie do pierwszej, nadal płynnie, z tym, że dzieje się o wiele więcej. Fabuła jest dopracowana w każdym calu, podróże piękne, oczekiwania spełnione, a fani serii na pewno nie poczują się zawiedzeni. Kreacje i dary bohaterów są intrygujące i czytam każdą wzmiankę o nich z przyjemnością. Już nie mogę się doczekać aż sięgnę po Krwiodzieja i poznam odpowiedzi na wszystkie dręczące mnie pytania.

Wolność ma różne odcienie. Całkowita wolność nie zawsze jest dobra, a jej brak nie zawsze zły.

Każdy z czterech bohaterów pierwszego tomu znalazł się w innym położeniu: Safi zmierza do Marstoku, oddzielona od niej Iseult za wszelką cenę pragnie ją odnaleźć, książę Merik ledwo uchodzi z życiem z pożaru okrętu, a na pomoc przychodzi mu niejaka Cam, a Aeduan dostaje rozkaz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://toolittleofrhys.blogspot.com/2017/11/rozgrywka-j-sterling.html


Facet, przystojny i pewny siebie sportowiec, do którego dziewczyny lgną jak muchy. I dziewczyna. Całkiem zwyczajna, która postanawia trzymać się od niego z dala. Całkiem zwyczajny scenariusz, trochę schematyczny, prawda? A jednak, Jack i Cassie łączą problemy natury rodzinnej. Oboje zmagają się z przeszłością, na każdego z nich ona inaczej wpłynęła. Cassie chowa się za aparatem, ukrywając w nim całe swoje zaufanie, które nadużyła na ludziach, a Jack ma wielkie marzenia, które w pewnej chwili mogą zostać zrujnowane. Wtedy odezwie się przeszłość.

Muszę przyznać, że po tej książce spodziewałam się więcej, po wszystkich tych porównaniach do genialnego "Układu" czy innych. Ta pozycja jest o wiele lżejsza i mniej ambitna, trochę jak wattpadowa powieść. Nie oznacza jednak, że była zła. Na pewno jest dobra na kilka godzin przy kawie, żeby trochę odpocząć od cięższych lektur.


Sama pozycja wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Spotkałam się z samymi pozytywnymi opiniami, przynajmniej w większości ludzie oceniali ją dobrze, jednak nie byłabym sobą, gdybym się czegoś nie przyczepiła. Główna bohaterka irytowała mnie od pierwszych stron, bo jest bardzo zmienna w swoich postanowieniach i nie trwa przy nich na dłużej niż pół rozdziału. W momentach potyczkowych, zamiast martwić się o własne zdrowie, myśli o swoim aparacie, w kółko nawijając o jednym. Długo nie mogłabym z nią wytrzymać.

Akcja rozgrywa się prędko, a styl pisarki jest lekki i sprawia, iż pochłania się książkę jednym tchem. Brakowało mi w niej czegoś, co dopełniłoby całości, coś, co pozwoliłoby mi ją zapamiętać "z tego". Jednak naokrężnie powiem Wam, że pojawia się pewien zaskakujący element, choć często pokazywany w książkach, to zawsze zepchnięty na dalszy plan, tutaj - w kompletnie nowej odsłonie.

Jeśli macie ochotę na coś prostego i niewymagającego, sięgnijcie po Rozgrywkę. Na pewno umili wam czas, a wydarzenia, które kręcą się w okół sportu pozwolą wam wczuć się w klimat. :)

http://toolittleofrhys.blogspot.com/2017/11/rozgrywka-j-sterling.html


Facet, przystojny i pewny siebie sportowiec, do którego dziewczyny lgną jak muchy. I dziewczyna. Całkiem zwyczajna, która postanawia trzymać się od niego z dala. Całkiem zwyczajny scenariusz, trochę schematyczny, prawda? A jednak, Jack i Cassie łączą problemy natury rodzinnej. Oboje zmagają się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co to było!!!
Nie mam słów, żeby to opisać, ale na pewno sięgnę po kolejną część.
Nieszablonowa, zaskakująca, mroczna.

Co to było!!!
Nie mam słów, żeby to opisać, ale na pewno sięgnę po kolejną część.
Nieszablonowa, zaskakująca, mroczna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Recenzja pochodzi z bloga http://toolittleofrhys.blogspot.com/

Dzisiaj chyba nie ma osoby, która by nie słyszała o Niezgodnej Veronicy Roth.
prawda?
a może się mylę.
Niemniej jednak, książka zyskała ogromną popularność, choć pojawiły się opinie, że to drugie Igrzyska Śmierci. Fantastyka i sci-fi mają duże pole do popisu, jeśli chodzi o wyobraźnię, ale często w książkach pojawiają się już utarte schematy, no bo wszystkie najlepsze pomysły są już zajęte, prawda?

Książka opowiada o szesnastoletniej Beatris, która żyje w świecie, w którym ludzi segreguje się ze względu na cechy charakteru. Sama urodziła się we frakcji altruizmu, a w dniu wyboru postanawia porzucić wszystko, co dotąd znała i pójść za głosem serca - wybiera Nieustraszoność. Musi przejść inicjację w nowej frakcji, a dodatkowo nie pozwolić na to, by ktoś odkrył coś, o czym sama niedawno się dowiedziała - że jest niezgodna, czyli posiada cechy kilku frakcji. Tris rozpoczyna nowe życie, w którym pojawia się groźny Cztery. Czy w jej życiu pojawi się miejsce na miłość, podczas gdy musi zawalczyć o siebie i zmierzyć się ze swoimi największymi lękami?

Nie jestem z Altruizmu. Nie jestem z Nieustraszonych. Jestem Niezgodna. I nie można mnie kontrolować.

Przyznam, że do przeczytania książki skłoniła mnie ekranizacja. Filmy bardzo mi się podobały, a do tego idealnie dobrana obsada w postaci Shailene Woodley i Theo James'a, czego chcieć więcej? Otóż, dobrej książki. To, że między filmem a książką zachodzą zasadnicze zmiany zobaczyłam już od początku, choć muszę przyznać, że Niezgodna przypomina fabułą książkę bardziej, niż kolejne części. Film sprawił, że nastawiłam się pozytywnie, ale czuję się lekko rozczarowana. Tris z książki jest bardziej kapryśna, dziecinna, a w dodatku kryje się w niej dziwny mrok, z kolei Cztery wydaje się być mniej wiarygodny.

tak właśnie kończy się oglądanie filmu przed książką.

Ma ona jednak wiele plusów, bo poznajemy mnóstwo scen, których nie ma w filmie, a które pozwalają zrozumieć postępowanie głównej bohaterki. Jest też wiele scen akcji oraz emocji, które niestety zostają lekko stłumione przez dziwny styl pisania autorki, jej krótkie zdania, niezbyt błyskotliwe dialogi i niedokończone myśli. Po części, jednak myślę, że to wina tłumacza, który posługiwał się chwilami nieco infantylnym stylem.

Jeśli jesteście jeszcze przed obejrzeniem filmu, a lubicie książki z tego gatunku, sądzę, że warto byłoby sięgnąć po tę pozycję. Dla osoby, dla której wszystko jest świeże będzie to gratka pełna zagadek, którą czyta się szybko i przyjemnie.

Recenzja pochodzi z bloga http://toolittleofrhys.blogspot.com/

Dzisiaj chyba nie ma osoby, która by nie słyszała o Niezgodnej Veronicy Roth.
prawda?
a może się mylę.
Niemniej jednak, książka zyskała ogromną popularność, choć pojawiły się opinie, że to drugie Igrzyska Śmierci. Fantastyka i sci-fi mają duże pole do popisu, jeśli chodzi o wyobraźnię, ale często w książkach...

więcej Pokaż mimo to