-
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
Alice Ray pracuje jako dentystka. Jest też matką dwójki dzieci i bywają tygodnie, że nie ma czasu zrobić kupy.
Kobieta stara się kontrolować swoje życie we wszystkich aspektach. Nie może tutaj liczyć na wsparcie męża, który pod pozorem pisania książki o Stonehenge, spędza całe dnie przed telewizorem. Ponieważ małżonek nie pracuje, a obowiązki domowe również nie są jego mocną stroną, Alice musi brać w pracy nadgodziny, ogarniając jednocześnie latorośle i zarządzając hacjendą.
To wszystko sprawia, że dentystka jest cały czas napięta i zestresowana. Zwłaszcza, że żyje w przekonaniu, iż we wszystkim musi być perfekcyjna. Obsesyjnie się odchudza, a nawet głodzi.
Po przedwczesnej śmierci matki Alice praktycznie natychmiast wyprowadziła się z domu rodzinnego. Towarzystwa ojca i młodszej siostry - Melissy - unika jak tylko się da, ponieważ niesie ono za sobą bolesne wspomnienia.
To właśnie Melissa, by wyrwać siostrę z tego błędnego koła, proponuje jej wspólny urlop. Alice jest przekonana, że czeka ją pobyt w spa lub inne tego typu relaksy. Jakie jest jej zdziwienie, kiedy gwoździem programu okazuje się tygodniowy obóz przetrwania dla wikingów.
"Nie mam mowy!" Helen Russell nie zrobiła na mnie jakiegoś olbrzymiego wrażenia, ale czytało mi się ją naprawdę miło. Narratorką jest Alice, która dzięki sarkastycznemu poczuciu humoru potrafi rozbawić czytelnika swoimi refleksjami. Humor sytuacyjny również zaliczam zdecydowanie na plus. Zwłaszcza pojedynek z owcą oraz transportowanie na noszach opiekuna grupy, zmagającego się z potężnym zatruciem pokarmowym.
Podobały mi się tutaj również nawiązania do filozofii, jaką kierowali się wikingowie oraz do hygge. Miałam w tamtym roku wielką chęć zakupić sobie którąś z tych modnych hygge-książek, ale w końcu tego nie zrobiłam z obawy, że przejrzę obrazki, a na reszcie wyłącznie się wynudzę. Fajnym pomysłem było wplecenie tych elementów w powieść, ponieważ w tej formie nie odbiera się ich tak 'sucho'.
Śmiało można złapać za tę książkę, jeśli ma się chęć na relaks bez płomiennych romansów i mordujących szaleńców. Bo tutaj rozchodzi się głównie o to, by zdać sobie sprawę, co się naprawdę w życiu liczy ;)
Alice Ray pracuje jako dentystka. Jest też matką dwójki dzieci i bywają tygodnie, że nie ma czasu zrobić kupy.
Kobieta stara się kontrolować swoje życie we wszystkich aspektach. Nie może tutaj liczyć na wsparcie męża, który pod pozorem pisania książki o Stonehenge, spędza całe dnie przed telewizorem. Ponieważ małżonek nie pracuje, a obowiązki domowe również nie są jego...
Brian i Sophie są młodym małżeństwem z dwójką dzieci. Mężczyzna pracuje w muzeum jako kustosz, a jego żona jest programistką. Sophie pracowała wcześniej jako wolny strzelec, ale ze względu na urodzenie córki, a potem synka zrobiła sobie kilkuletnią przerwę.
Nadchodzi moment, kiedy rodzina zaczyna potrzebować większego lokum. Pewnego dnia kobieta ogląda dom, w którym zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Wspominając własne niepewne dzieciństwo, marzy aby jej dzieci wychowywały się dokładnie w takim miejscu.
Brian ma pewne obiekcje, ponieważ cena domu przewyższa koszty jakie gotowi byli ponieść. Ponadto wymaga on gruntownego remontu. Ostatecznie Sophie udaje się przekonać męża, który zawsze robi wszystko, by ją uszczęśliwić.
Wraz z upływem czasu strach przyćmiewa radość kobiety. Po tych kilku latach nieobecności w branży komputerowej wiele się pozmieniało. Sophie ma problem ze zdobyciem nowych zleceń i coraz wyraźniej odczuwa, że wypadła z obiegu. Zdaje sobie sprawę, że zarobki męża nie wystarczą na spłatę kredytu i utrzymanie rodziny. Dodatkowo pojawia się problem z wyżej wymienionym kredytem. System spłat, który był zachwalany jako super git turbo wyjście, okazuje się wcale taki super nie być. Mimo prób wyjaśnienia sytuacji młoda matka odbija się od ściany. Jednocześnie ukrywa prawdę przed Brianem i kombinuje jak wyjść cało z tej opresji. W końcu dochodzi do tego, że wynosi z miejsca pracy męża zabytkowe lusterko. A w jego ślad idą kolejne przedmioty...
Czy złodziejski fach pomoże bohaterce w dopięciu domowego budżetu?
"W sieci pragnień" to dość spokojna książka. Dopiero w drugiej połowie dzieje się więcej i czytelnik zaczyna odczuwać lekkie napięcie. Przez większość czasu mamy tutaj Sophie zajmującą się dziećmi, zapełniającą ich wolny czas zabawą i kreatywnymi zajęciami. Wraz z pojawieniem się w jej życiu problemów, książka nieco się rozkręca.
Nie udało mi się polubić Sophie. Irytowała mnie swoim lekkomyślnym podejściem odnośnie kredytu na zakup domu oraz ocenianiem innych ludzi . Kiedy zaczęły się kłopoty finansowe nie potrafiła przyznać się do winy, tylko wymyślała głupoty i coraz mocniej w to wszystko brnęła.
Brian sprawiał wrażenie faceta, który żyje pracą, poszukiwaniem zaginionych eksponatów, a sprawy dnia powszedniego, to tak średnio na jego głowę.
Jeśli ktoś lubi obyczajówki z takim małym pseudo-kryminalnym wątkiem, to może sobie tę książkę popróbować. Niestety dla mnie była ona dość przeciętna.
Brian i Sophie są młodym małżeństwem z dwójką dzieci. Mężczyzna pracuje w muzeum jako kustosz, a jego żona jest programistką. Sophie pracowała wcześniej jako wolny strzelec, ale ze względu na urodzenie córki, a potem synka zrobiła sobie kilkuletnią przerwę.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNadchodzi moment, kiedy rodzina zaczyna potrzebować większego lokum. Pewnego dnia kobieta ogląda dom, w którym...