-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
Po angielsku, polskiego tłumaczenia o ile mi wiadomo, nie ma.
Dalszy ciąg "Księżniczki Marsa". Jeśli intrygowały cię tajemnice rzeki Iss i dalekiego morza Korus, do którego brzegów zgodnie ze swą religią odchodzą Marsjanie, gdy czują nadchodzący koniec, to trzeba sięgnąć po drugą część serii. Napotykamy tym razem Thernów, tak eksploatowanych w filmie "John Carter" i poznajemy rejon bieguna Barsoomu.
Burroughs po swojemu rozwija akcję, pełną pojedynków, bitew, porwań, pościgów i kolejnych eskalacji niezwykłości. Niekiedy jest całkiem na bakier z jakimkolwiek (nawet niezdrowym) rozsądkiem, ale taki to już urok Burroughsa - kto czytał jego opowieści o Tarzanie, doskonale rozumie o co chodzi.
Po angielsku, polskiego tłumaczenia o ile mi wiadomo, nie ma.
Dalszy ciąg "Księżniczki Marsa". Jeśli intrygowały cię tajemnice rzeki Iss i dalekiego morza Korus, do którego brzegów zgodnie ze swą religią odchodzą Marsjanie, gdy czują nadchodzący koniec, to trzeba sięgnąć po drugą część serii. Napotykamy tym razem Thernów, tak eksploatowanych w filmie "John Carter" i...
Wracałem do tej książki wiele razy, począwszy od czasów, gdy była drukowana w odcinkach w Fantastyce.
Rzecz naprawdę ciekawa, choć dziś trąci myszką.
Ma równo 100 lat (wydana w 1912) i raczej trudno dopatrywać się w niej Sci-Fi o Marsie, ale nadal rzecz jest bardzo dobra jeśli chodzi o fabułę. Najlepiej ją potraktować jako specyficzne fantasy. I z takiego punktu widzenia bije oryginalnością na głowę niejedną współczesną produkcję.
Polskiemu czytelnikowi warto zwrócić uwagę, że "Księżniczka Marsa" to pierwsza z cyklu powieści, dziejących się na Barsoomie, jak wg autora nazywają Mars jego mieszkańcy. Pozostałe, o ile mi wiadomo, nie zostały przetłumaczone, ale za to można je zupełnie legalnie ściągnąć z projektu Gutenberg czy wikisources. Właścicielom czytników - polecam.
Na początku zeszłego wieku ludzie zaobserwowali na Marsie kanały. Dziś wiemy, że było to tylko złudzenie optyczne, spowodowane niedoskonałością ówczesnej optyki, ale wówczas dla ludzkości były równie realne, jak dla nas zdjęcia wykonane przez sondy lądujące na tej planecie.
Burroughs konstruując świat wziął pod uwagę kwestię: po co na marsie gigantyczne kanały ciągnące się przez całą planetę?
Pokazany przez autora Mars to wizja postapokaliptyczna - glob zamienia się w gigantyczną pustynię, którą wymierający czerwoni Marsjanie (podobni ludziom) nawadniają przy pomocy sieci kanałów. Resztki opuszczonych miast zamieszkuje rasa zielonych Marsjan, czwororękich, żądnych krwi potworów trochę podobnych późniejszym tolkienowskim orkom, a trochę plemionom północnoamerykańskich Indian.
Co interesujące u Burroughsa, to że pokazał obyczaje tych ludów, a także otaczającej ich dziwacznej fauny, w sposób barwny a zarazem zaskakująco spójny i konsekwentny. Mają one rzeczywiste odbicie w fabule, a nie są tylko udziwniającą dekoracją.
Niedawno mieliśmy w kinach film "John Carter" będący luźną ekranizacją tej powieści. Cóż, autorzy opowiedzieli zgoła inną historię, mieszając dowolnie wątki z kilku tomów serii następujących po "Księżniczce Marsa". W efekcie wyszło widowisko krzykliwe, ale pozbawione wielu aspektów oryginału: w filmie nie odważono się pokazać Marsjan chodzących jak jeden maż nago, kapitalne odmienne obyczaje gdzieś wsiąkły, znikła także kapitalna zagwozdka biologiczna (buzi, dupci, a potem ona mu ZNIOSŁA JAJKO!).
Czyli ponownie: książka > ekranizacja.
Wracałem do tej książki wiele razy, począwszy od czasów, gdy była drukowana w odcinkach w Fantastyce.
Rzecz naprawdę ciekawa, choć dziś trąci myszką.
Ma równo 100 lat (wydana w 1912) i raczej trudno dopatrywać się w niej Sci-Fi o Marsie, ale nadal rzecz jest bardzo dobra jeśli chodzi o fabułę. Najlepiej ją potraktować jako specyficzne fantasy. I z takiego punktu widzenia...
Kupiłem za młodu, oczywiście skuszony postacią Conana (zresztą wybór i tłumaczenie opowiadań Howarda całkiem niezłe) ale prawdziwą perełką jest tu zbiór historii Lorda Dunsany. Oniryczne, czasem sielskie, a czasem przerażające wizje Marzyciela (ponoć zainspirowały np Lovecrafta do stworzenia jego Krainy Snów) były dla mnie wówczas całkowitą nowością. I do dziś wspominam je bardzo dobrze.
Kupiłem za młodu, oczywiście skuszony postacią Conana (zresztą wybór i tłumaczenie opowiadań Howarda całkiem niezłe) ale prawdziwą perełką jest tu zbiór historii Lorda Dunsany. Oniryczne, czasem sielskie, a czasem przerażające wizje Marzyciela (ponoć zainspirowały np Lovecrafta do stworzenia jego Krainy Snów) były dla mnie wówczas całkowitą nowością. I do dziś wspominam je...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to