DorotaSK

Profil użytkownika: DorotaSK

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 9 lata temu
30
Przeczytanych
książek
30
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
11
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Być jak Karen Blixen

Kenia to jeden z najbardziej popularnych celów turystycznych w Afryce. Kraj, który kojarzy się przede wszystkim z dziką przyrodą i egzotyką, jest też coraz częściej odwiedzany przez Polaków. A jakie wzbudza skojarzenia literackie? Prawdopodobnie pierwszą książką, jaka przychodzi na myśl, jest Pożegnanie z Afryką (z 1937 r.) autorstwa Dunki Karen Blixen, tworzącej pod pseudonimem Isak Dinesen. Być może niektórzy pomyślą o wspomnieniach Kuki Gallmann Marzyłam o Afryce, jeszcze inni wymienią Białą Masajkę Szwajcarki Corinne Hofmann czy Nigdzie w Afryce autorstwa Stefanie Zweig. Zazwyczaj w takim zestawieniu dominują książki o Kenii napisane przez cudzoziemców, rzadko natomiast padają nazwiska autorów kenijskich, takich jak Ngugi wa Thiong’o (jeden z najpoważniejszych kandydatów do Nagrody Nobla), Meja Mwangi, Grace Ogot, Binyavanga Wainaina czy Billy Kahora. Trudno się dziwić. W Polsce wydano dotychczas zaledwie trzy powieści pisarzy pochodzących z Kenii: Chmury i łzy (1972 r.) i Ziarno pszeniczne (1972 r.) Ngugiego wa Thiong'o, z okresu, gdy tworzył jako James Ngugi oraz Ulica rzeczna (1982 r.) Meji Mwangiego. Ukazały się one ponad 30 lat temu i nie zostały wznowione. Niestety polskie wydawnictwa wolą publikować książki o niewielkiej wartości literackiej (seria o białej Masajce), a nawet całkowicie jej pozbawione, jak Kenia kiedyś była moja Henryki Kozłowskiej, niż postawić na cenionych pisarzy afrykańskich. Najwyraźniej uważają, że pisarze spoza Afryki lepiej potrafią dotrzeć do zachodniego czytelnika niż Afrykanie. W razie wątpliwości zawsze przecież mogą skorzystać z porad Binyavangi Wainainy, zawartych w eseju „Jak pisać o Afryce".

Barbara Wood, amerykańska autorka ponad 20 powieści, z których wiele stało się bestsellerami, z pewnością nie potrzebuje żadnych wskazówek. Sama doskonale wie, jak przyciągnąć czytelnika, sprytnie operując wielkimi emocjami, faktami historycznymi, elementami romansu i egzotyczną scenerią. W powieści „Zielone miasto w słońcu" egzotyka występuje w postaci opisów tradycji i obrzędów największej grupy etnicznej, Kikuju, zamieszkującej głównie okolice góry Kenia. Natomiast tłem historycznymi są dzieje Kenii od 1919 r. aż po lata 80. XX wieku. Źródłem emocji są namiętne relacje i konflikty między członkami dwóch rodzin, brytyjskich osadników Trevertonów i kikujuskiego rodu Mathenge. Klątwa rzucona przez znachorkę Wacherę zagraża przyszłości Brytyjczyków. Na szczęście niestrudzona doktor Grace Treverton czuwa nad bezpieczeństwem rodziny i prowadzonej przez nią misji charytatywnej. Burzliwy przebieg ma też przygoda miłosna oziębłej hrabiny Rose Treverton z włoskim księciem Carlem, codziennie odwiedzanym przez tę „piękną niepokalaną kobietę, która chyba zstąpiła wprost z obrazu Botticellego. [1].

Pomimo wielu zwrotów akcji, fabuła tej 775-stronicowej książki jest dosyć przewidywalna. Wood korzysta bowiem ze sprawdzonych, wielokrotnie powielanych motywów, jak zakazana miłość, zdrada czy odkrycie prawdy po wielu latach. Pod względem charakterologicznym i psychologicznym postacie są niezbyt złożone i często zestawione na zasadzie kontrastu, np.: nieprzyjazna, złośliwa Wachera i jej przeciwniczka Grace, będąca wzorem cnót wszelakich. Literacko powieść mocno przeciętna, ale oczywiście nie mogło zabraknąć fragmentów pisanych charakterystycznym, melodramatycznym stylem:

„Policzki o barwie kości słoniowej teraz płonęły, wargi drżały. Pasma włosów srebrzonych księżycową poświatą wymknęły się spod grzebieni i obramowywały owalną twarzyczkę". [2]
„Rzeka ucichła, ptaki wśród drzew przestały śpiewać. Nagle podszedł do Debory i położył ręce na jej nagich ramionach. Oboje poczuli jakiś prąd. Zacisnął palce, patrząc na nią". [3]

Zdecydowanie najciekawsza jest warstwa obyczajowo-historyczna powieści. Barbara Wood zręcznie wplata losy bohaterów w dzieje Kenii, wzbogacając je o tradycje i zwyczaje Kikuju. Niestety autorka nie ustrzegła się drobnych błędów i nieścisłości. Według pisarki podczas masakry w wiosce Lari zginęło 170 osób, natomiast oficjalne mówi się o 74 ofiarach śmiertelnych i około 50 rannych. Nieprawdą jest też, że w języku kikuju nie ma słowa „dziękuję”, ani że Kikuju ze strachu nie wymawiają słowa „siedem” [4]. Kolejny błąd dotyczy opisywania małżeństwa jako sprzedaży żony. Jomo Kenyatta, antropolog i pierwszy prezydent Kenii, na którego powołuje się Wood, wyjaśnia w swojej książce „Facing Mount Kenya" zwyczaje małżeńskie, podkreślając że takie postrzeganie jest błędne i wynika głównie z niewłaściwej interpretacji kwestii posagu. Wygląda jednak na to, że tego typu nieścisłości nie są przypadkowe. Wood przedstawia pewne sprawy w sposób dość wybiórczy. Cytując Kenyattę: „Kikuju nie całuje dziewczyny w usta jak Europejczyk: dlatego więc ngueko, pieszczota, zastępuje całowanie" [5] uwypukla to, co może zaskakiwać zachodniego czytelnika, natomiast pomija niewygodną dla niego część zdania: „ale, w przeciwieństwie do Europejczyków, którzy bardzo lubią się całować w miejscach publicznych, Kikuju uważają takie publiczne okazywanie czułości za wulgarne". [6] W podobnie selektywny sposób autorka traktuje informacje o podziale prac między mężczyzną a kobietą Kikuju. Razi też powielanie stereotypów i stosowanie przez nią europocentrycznego filtru, który widać już w pierwszym zdaniu: „Początek Kenii był dziełem przypadku". [7] Najbardziej wyraźne staje się to przy opisywaniu powstania Mau Mau: „Kikuju to dzikusy Nairobi" [8], którzy „prowadzą kampanię terroryzmu" [9] i „…są ich setki, tych Afrykanów, dzikich, obszarpanych, wymachujących penge i włóczniami, rozszalałych, krwiożerczych". [10]

Niestety w powieści najgorsze jest coś innego. Polski czytelnik musi się zmierzyć z nieudolnym spolszczeniem, polegającym na fonetycznym zapisie prawie wszystkich nazw własnych oraz słów pochodzących z języka suahili i kikuju zgodnie z zasadami języka angielskiego (sic). To nie tylko utrudnia odbiór, ale również wprowadza w błąd czytelnia, do którego trafia mocno zniekształcona kenijska rzeczywistość. I tak, na przykład, główna bohaterka Wachera Mathenge stała się Oczerą Madengej. „Thahu", klątwa rzucona na rodzinę Trevertonów, została zastąpiona przez „tsehę", „harambee" przez „harembi", a mitologiczną postać Mumbi przemianowano na Mambi. Według tłumaczki tradycyjna potrawa kenijska to „irajo" (zamiast „irio"), obrzęd obrzezania nazywa się „ajrue" („irua"), a jedno z kluczowych słów w historii Kenii, „uhuru", to „juhuru" itd. Jest to o tyle dziwne, że w 1972 r. Zofia Kierszys tłumaczyła także powieść Ngugiego wa Thiong’o Chmury i łzy, w której zastosowała zupełnie inną strategię tłumaczeniową. Niewykluczone więc, że za tę „nowatorską” metodę odpowiada redakcja wydawnictwa Prószyński i S-ka.

[1] Wood Barbara „Zielone miasto w słońcu", Prószyński i S-ka, Warszawa, 2007, s. 420
[2] tamże, s. 60
[3] tamże, s. 655
[4] „dziękuję” to „nĩ wega”, „ngatho” bądź „thengio”. Wood miała pewnie na myśli tę ostatnią formę, która przypomina angielskie „thank you”. Liczba 7 ma duże znaczenie w tradycji Kikuju, przede wszystkim podczas rytuałów magicznych, ale za pechową uważa się liczbę 10.
[5] tamże s. 679
[6] Kenyatta Jomo Facing Mount Kenya, Vintage Books, 1965 s. 150, [tłumaczenie moje]
[7] Wood Barbara Zielone miasto w słońcu, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2007, s, s. 5
[8] tamże, s. 480
[9] tamże, s. 522
[10] tamże, s. 541

Recenzja została opublikowana na moim blogu oraz na portalu afryka.org

Być jak Karen Blixen

Kenia to jeden z najbardziej popularnych celów turystycznych w Afryce. Kraj, który kojarzy się przede wszystkim z dziką przyrodą i egzotyką, jest też coraz częściej odwiedzany przez Polaków. A jakie wzbudza skojarzenia literackie? Prawdopodobnie pierwszą książką, jaka przychodzi na myśl, jest Pożegnanie z Afryką (z 1937 r.) autorstwa Dunki Karen...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dla jednych terroryści, dla innych bojownicy o wolność

Pięćdziesiąt lat po odzyskaniu przez Kenię niepodległości rząd brytyjski wreszcie przyznał, że podczas powstania Mau Mau w Kenii w latach 50. ubiegłego wieku, brutalnie stłumionego przez Wielką Brytanię, dochodziło do tortur i innych form przemocy wobec Kenijczyków. Weterani powstania otrzymają w sumie prawie 20 mln funtów odszkodowania, a w Nairobi stanie pomnik ofiar sfinansowany przez Brytyjczyków.
Przez długie lata kolejne rządy w Londynie skrzętnie ukrywały albo niszczyły dokumenty świadczące o istnieniu obozów koncentracyjnych, o pacyfikacjach wsi, torturowaniu dzieci, brutalnych gwałtach i egzekucjach. I być może fakty te nigdy nie wyszłyby na światło dzienne, gdyby nie wydane w 2005 r. dwie książki dokumentujące okrucieństwa dokonane na Kenijczykach: „Histories of the Hanged” Davida Andersona z Uniwersytetu w Oxfordzie oraz „Imperial Reckoning: The Untold Story of Britain's Gulag” Caroline Elkins z Harvard University, która otrzymała za tę książkę nagrodę Pulitzera.

Lata prowadzonej przez Brytyjczyków wojny propagandowej zrobiły jednak swoje. Ruch niepodległościowy Mau Mau był aż do 2003 r. uznawany za organizację terrorystyczną. Znalazło to oczywiście odzwierciedlenie w literaturze. Sensacyjna powieść Brytyjczyka Roberta Ruarka „Something Of Value” z 1955 r., która była w owym czasie bestsellerem i została sfilmowana przez Richarda Brookesa (główne role zagrali Rock Hudson i Sidney Poitier), tylko wzmocniła wizerunek kolonizatorów jako ofiar okrutnych Kenijczyków.

Pierwszym afrykańskim pisarzem, który próbował zmienić ten zniekształcony obraz i przedstawić kenijski punkt widzenia, był Ngũgĩ wa Thiong’o. Gdy dorastał w środkowej Kenii w czasie walk narodowowyzwoleńczych, jego rodzina doświadczyła okrucieństw ze strony Brytyjczyków. Matka była torturowana, starszy brat Wallace – bojownik Mau Mau – musiał się ukrywać w pobliskich lasach, natomiast głuchoniemy przyrodni brat Gitogo został zabity przez władze kolonialne strzałem w plecy, ponieważ nie zatrzymał się na ich wezwanie. Ngũgĩ uwiecznił to wydarzenie w swojej powieści „Ziarno pszeniczne”.

Doświadczenia z tego okresu odcisnęły wyraźne piętno na twórczości Ngũgĩego wa Thiong’o, o czym pisze m.in. w swoich wspomnieniach „Dreams in a Time of War” z 2010 roku. Wiele elementów autobiograficznych wykorzystał też w powieści „Chmury i łzy” (wydanej w Polsce w 1972 r.), w której tematy osobiste splatają się z wątkiem niepodległościowym. Główny bohater, mały chłopiec Njoroge, podobnie jak Ngugi, wychowuje się w poligamicznej rodzinie, której biali osadnicy odebrali ziemię. Jego marzenia o zdobyciu wykształcenia zostają brutalnie przerwane wskutek działań narodowowyzwoleńczych i śmierci ojca. Dla niego powstanie Mau Mau jest destrukcyjną siłą, przez którą traci nie tylko nadzieję, ale i ukochaną. Mimo że w powieści dominuje ogląd rzeczywistości właściwy Njorogemu – stąd prosty, niemal kolokwialny język i nieskomplikowana narracja – poznajemy także inne postawy wobec Mau Mau: ojca Njorogego, Ngotha, który stara się być neutralny, choć jego starsi synowie podejmują walkę z kolonizatorem; lojalnego wobec białych Jacoba, na którego ziemi mieszka Ngotho, oraz brytyjskiego osiedleńca, pana Howlandsa, odpowiedzialnego za tłumienie powstania. Stylistycznie powieść miejscami kuleje, ponieważ autor stara się zbyt wiele wyjaśnić zachodniemu czytelnikowi. Niemniej jednak stanowi ona ważny głos w dyskusji na temat walki o niepodległość i jej mniej szlachetnych aspektów.

Znacznie ciekawsza i bardziej dojrzała literacko jest powieść „Ziarno pszeniczne”, która znalazła się na liście 12 najlepszych książek afrykańskich XX wieku. Ngũgĩ stosuje w niej rozbudowane retrospekcje i zmienną narrację, stopniowo pokazując więzi łączące różnych bohaterów. W przededniu uzyskania niepodległości (Uhuru) w grudniu 1963 r. wracają oni wspomnieniami do traumatycznych przeżyć z okresu powstania. Gikonyo po odmowie współpracy z władzami brytyjskimi trafia do jednego z obozów koncentracyjnych, „które dla zewnętrznego świata nazywano obozami internowania”*. Po wyjściu na wolność dowiaduje się, że jego ukochana żona Mumbi ma dziecko z jego dawnym przyjacielem i rywalem. Z kolei Karanja decyduje się na kolaborację z okupantem i wykorzystuje czas walki o niepodległość do osiągnięcia osobistych korzyści i pozycji. Natomiast bohaterski Mugo, podziwiany przez wszystkich za odwagę, nie do końca jest taki, jak w ich wyobrażeniach. Losy, postawy i motywacje głównych bohaterów są bardzo niejednoznaczne i skomplikowane, co sprawia, że ich portrety psychologiczne są świetnie narysowane, a fabuła nabiera innego wymiaru. Mimo że powieść można odebrać jako hołd złożony bojownikom o wolność, brak w niej patosu i gloryfikacji bohaterów. Ngũgĩ podkreśla raczej złożoność motywów postępowania i kruchość uzyskanej niepodległości.

Ngũgĩ wa Thiong’o, autor dramatów, esejów i powieści, m.in. „Petals of Blood” (1977) i „Wizard of the Crow” (2004), od lat wymieniany jako kandydat do literackiej Nagrody Nobla, jest niezwykle ciekawą i kontrowersyjną postacią. Na początku lat siedemdziesiątych oficjalnie wyrzekł się chrześcijaństwa, a następnie odrzucił imię James, które przyjął na chrzcie. Zaczął też pisać w języku kikuju i suahili na znak „dekolonizacji umysłu”. Jako lewicowy aktywista i zwolennik fanonowskiej psychologii kolonialnej, sam stał się ofiarą walki o wolność. Tyle że walki o wolność słowa, i to ze strony własnego rządu. Po wystawieniu w 1977 r. w Limuru sztuki pt. „Ngaahika Ndeenda” (I Will Marry When I Want), traktującej o wykorzystywaniu pracowników w postkolonialnej, kapitalistycznej Kenii, którą napisał wspólnie z Ngugim wa Mirii, wa Thiong’o został wtrącony na rok do więzienia przez ówczesnego prezydenta, Daniela arap Moi. W czasie pobytu w więzieniu napisał na papierze toaletowym powieść „Caitaani mũtharaba-Inĩ” (Diabeł na krzyżu). Po uwolnieniu uciekł do Anglii, a następnie do Stanów, gdzie nadal tworzy i wykłada na uniwersytecie. Przez 22 lata był jednak persona non grata w swojej ojczyźnie.

---
* James Ngugi, „Ziarno pszeniczne”, przeł. Maria Skibniewska, wyd. Pax, 1972, s. 109.

Recenzja została opublikowana na moim blogu oraz na portalu afryka.org

Dla jednych terroryści, dla innych bojownicy o wolność

Pięćdziesiąt lat po odzyskaniu przez Kenię niepodległości rząd brytyjski wreszcie przyznał, że podczas powstania Mau Mau w Kenii w latach 50. ubiegłego wieku, brutalnie stłumionego przez Wielką Brytanię, dochodziło do tortur i innych form przemocy wobec Kenijczyków. Weterani powstania otrzymają w sumie prawie 20 mln...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Beztroskie dzieciństwo

W ciągu ostatniej dekady w Afryce nastąpiły ogromne zmiany, zarówno pod względem ekonomicznym, politycznym, jak i społeczno-kulturowym. Wprawdzie nadal toczą się wojny, to jednak ich liczba i zasięg znacznie się zmniejszyły. Zmalała też liczba zachorowań na AIDS i śmiertelność wśród dzieci. Z kolei szybki wzrost gospodarczy (6 z 10 najszybciej rozwijających się gospodarek świata znajduje się w Afryce Subsaharyjskiej [1]), odkrycia nowych zasobów naturalnych, coraz większa i silniejsza klasa średnia, rozwój infrastruktury oraz reformy społeczne i polityczne sprawiły, że Afryka zaczyna być postrzegana jako kontynent pełen możliwości.

Mimo to przeciętnemu mieszkańcowi Zachodu Afryka nadal kojarzy się z biednym, głodnym i cierpiącym dzieckiem. Taki wizerunek nie wziął się oczywiście znikąd. Zdjęcia dzieci zrobione w czasie wojny biafrańskiej i głodu w Etiopii obiegły cały świat, uruchamiając machinę pomocy humanitarnej na niespotykaną dotąd skalę. Postać niedożywionego dziecka stała się symbolem Afryki, bezlitośnie wykorzystywanym przez organizacje charytatywne i bezustannie powielanym przez media. Na szczęście ten jednostronnie negatywny wizerunek powoli się zmienia. Barbara Stocking, szefowa Oxfam, jednej z największych organizacji pozarządowych na świecie, przyznała niedawno, że taki obraz Afryki jest niepełny i krzywdzący oraz zapoczątkowała kampanię opartą na pozytywnych skojarzeniach. Mam nadzieję, że inne organizacje pójdą za jej przykładem. Jednakże minie jeszcze z pewnością sporo czasu, zanim na ekranie telewizora będzie można zobaczyć uśmiechnięte afrykańskie dzieci, dla których źródłem szczęścia niekoniecznie jest pomoc otrzymana od białego człowieka. I które, podobnie jak dzieci w innych częściach świata, uwielbiają się bawić, zajadać słodyczami i nie doświadczyły wojny ani głodu. A tymczasem warto sięgnąć do literatury, która dostarcza wiele pozytywnych przykładów. Chociażby niedawno wydane w Polsce wspomnienia Alaina Mabanckou "Jutro skończę dwadzieścia lat" czy rewelacyjna autobiografia Binyavangi Wainainy "One Day I Will Write AboutThis Place".

Chyba najbardziej znaną opowieścią o dzieciństwie i dorastaniu w afrykańskim kraju jest książka L'enfant noir gwinejskiego pisarza Camary Laye, wydana w Polsce w 1973 r. pod tytułem Czarny chłopak. Jest ona jednocześnie pierwszą afrykańską powieścią napisaną po francusku (z 1953 r.), która zyskała rozgłos na Zachodzie i została uhonorowana nagrodą im. Charlesa Veillona. Chwalono przede wszystkim jej autentyzm i prostotę języka. Jednak współcześni Laye pisarze afrykańscy, m.in. Mongo Beti, nie podzielali zachwytów zachodnich czytelników. Krytykowali Gwinejczyka za brak antykolonialnego przesłania i zaangażowania politycznego, które dominowało wśród ówczesnej czarnej elity. Ostatecznie powieść znalazła się na liście 100 najlepszych książek afrykańskich XX w., a nawet trafiła do kanonu lektur w wielu francuskojęzycznych krajach Afryki. Na podstawie książki powstał film w reżyserii Laurenta Chevaliera pod tym samym tytułem.

Czarny chłopak to nostalgiczna opowieść o dzieciństwie pisana z perspektywy młodego człowieka przebywającego za granicą i tęskniącego za ojczyzną. Autor wykazuje przy tym wyraźną skłonność do idealizowania zanikającego stylu życia: tradycyjnych wierzeń, pradawnych obyczajów i rytuałów inicjacyjnych. Urodzony w niewielkiej wiosce Kurussa w Gwinei, Laye pozwala czytelnikowi obcować ze swoją kulturą, dokładnie opisując różne etapy swojego życia, którego punktem kulminacyjnym jest obrzezanie – wrota do świata ludzi dorosłych. Ponadto kreśli portrety ludzi, z którymi się wychowywał, m.in. matki posiadającej nadprzyrodzone siły, dzięki czemu nie lęka się krokodyli, i ojca pochodzącego z dynastii Keitów przez wiele lat rządzącej imperium Mali (świetnie przedstawionym w eposie o Sundżacie). Jako kowal i złotnik ojciec ma na co dzień do czynienia z magią w postaci czarnego węża, pojawiającego się zarówno we snach, jak i na jawie. Przekazując swoje wspomnienia z ojcowskiej kuźni, Laye opowiada także o licznych uczniach terminujących u mistrza oraz o griocie, którego również upajało szczęście tworzenia [2]. Jedynym elementem zakłócającym obraz harmonii i rodzinnego ciepła jest szkoła, która doprowadza do wyobcowania młodego bohatera, najpierw z powodu wyjazdu do szkoły średniej w Konakry, a następnie na studia do Francji. Podziw dla zachodniej cywilizacji miesza się bowiem z tęsknotą za dziecięcą niewinnością i beztroską.

Prosty, żywy i barwny opis dzieciństwa pisarza przemawia do czytelników pod każdą szerokością geograficzną. A jego relacje z babcią, wujkami i przyjaciółmi, lata szkolne i pierwsza miłość stanowią doskonały dowód na to, że nigdzie nie ma ludzi na tyle egzotycznych, by nie można się było w nich rozpoznać.

[1] http://www.economist.com/blogs/dailychart/2011/01/daily_chart
Zob. także http://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/strategie/czas-na-afryke,23422,1
[2] Camara Laye Czarny chłopak, s. 35


Recenzja została opublikowana na moim blogu oraz na portalu afryka.org

Beztroskie dzieciństwo

W ciągu ostatniej dekady w Afryce nastąpiły ogromne zmiany, zarówno pod względem ekonomicznym, politycznym, jak i społeczno-kulturowym. Wprawdzie nadal toczą się wojny, to jednak ich liczba i zasięg znacznie się zmniejszyły. Zmalała też liczba zachorowań na AIDS i śmiertelność wśród dzieci. Z kolei szybki wzrost gospodarczy (6 z 10 najszybciej...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika DorotaSK

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [2]

Ngugi wa Thiong'o
Ocena książek:
7,0 / 10
7 książek
0 cykli
Pisze książki z:
4 fanów
Chimamanda Ngozi Adichie
Ocena książek:
7,3 / 10
11 książek
0 cykli
97 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
30
książek
Średnio w roku
przeczytane
2
książki
Opinie były
pomocne
11
razy
W sumie
wystawione
30
ocen ze średnią 6,4

Spędzone
na czytaniu
148
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
2
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]