rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Od dłuższego czasu zamierzałem przeczytać "To, co zostało" i wreszcie nadarzyła się ku temu okazja. Nie spodziewałem się jednak, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Jodi Picoult będzie tak wstrząsające i wzruszające zarazem.

"To, co zostało" to wielowymiarowa powieść ukazująca jedną z najczarniejszych kart historii ludzkości - Holocaust, czyli ludobójstwo Żydów dokonane w trakcie II wojny światowej, którego symbolem jest utworzony przez Niemców obóz Auschwitz. Książkę czytało się błyskawicznie, choć nie była to lektura łatwa - nie ze względu na styl czy język, którymi posługiwała się autorka (te bowiem były bez zarzutu), lecz ze względu na jej treść. Ukazane zgodnie z prawdą historyczną wydarzenia, nie przerysowane i ubarwione, zostały przedstawione zarówno z perspektywy kata, jak i z perspektywy ofiary. Prowadzona oczami różnych bohaterów narracja pozwalała niejednokrotnie dostrzec złożoność różnych problemów i wyborów przed jakimi staje człowiek, a także zobaczyć, że świat nie jest czarno-biały.

"To, co zostało" to dojrzała i zmuszająca do refleksji książka z bardzo zaskakującym zakończeniem. To książka, w której autorka pyta nie tylko o granicę wybaczenia i moralności, ale także o człowieczeństwo. Polecam!

Od dłuższego czasu zamierzałem przeczytać "To, co zostało" i wreszcie nadarzyła się ku temu okazja. Nie spodziewałem się jednak, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Jodi Picoult będzie tak wstrząsające i wzruszające zarazem.

"To, co zostało" to wielowymiarowa powieść ukazująca jedną z najczarniejszych kart historii ludzkości - Holocaust, czyli ludobójstwo Żydów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka „Prawiek i inne czasy” była moim pierwszym czytelniczym spotkaniem z twórczością Olgi Tokarczuk. Wcześniej , jeszcze przed przyznaniem pisarce literackiej Nagrody Nobla, wiele razy słyszałem o autorce, choć jak dotąd nie miałem okazji, aby zapoznać się z jej dziełami. Wyróżnienie Tokarczuk przez Szwedzką Akademię przyspieszyło jednak to, co i tak było nieuniknione – sięgnięcie w końcu po jedną z pozycji z dorobku noblistki.

O czym jest książka? Najogólniej rzecz ujmując „Prawiek i inne czasy” to opowieść o przemijaniu i zmienności świata ukazana na przykładzie kilku pokoleń rodziny. Książka przypominała mi trochę pod tym względem „Sto lat samotności” Gabriela Garcii Marqueza, dzieło, które również traktuje o przemijaniu i samotności człowieka ukazanego na przykładzie kilku pokoleń rodziny, tyle że w tym wypadku w innym czasie i w innej przestrzeni.

Ukazanie owej różnorodności ludzi udało się pisarce osiągnąć dzięki poświęceniu każdego z krótkich rozdziałów konkretnym postaciom i opisywaniu poszczególnych zdarzeń przy ich udziale. Miałem wrażenie, że przez to możemy lepiej poznać i zrozumieć poszczególnych bohaterów, że dzięki temu zabiegowi są nam oni bliżsi, że łatwiej nam się z nimi utożsamić.

Pierwsze spotkanie z twórczością Olgi Tokarczuk uznaje za udane, choć przyznaję, że nie wszystkie rozważania pisarki i jej nawiązania do mitów i tradycji były dla mnie zrozumiałe. Doceniam jednak pracę, którą autorka włożyła w tę powieść i myślę, że w niedługim czasie znowu sięgnę po jedną z książek jej autorstwa.

Książka „Prawiek i inne czasy” była moim pierwszym czytelniczym spotkaniem z twórczością Olgi Tokarczuk. Wcześniej , jeszcze przed przyznaniem pisarce literackiej Nagrody Nobla, wiele razy słyszałem o autorce, choć jak dotąd nie miałem okazji, aby zapoznać się z jej dziełami. Wyróżnienie Tokarczuk przez Szwedzką Akademię przyspieszyło jednak to, co i tak było nieuniknione –...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo lubię od czasu do czasu przeczytać książkę Johna Grishama, choć muszę przyznać, że nie każde z moich dotychczasowych czytelniczych spotkań z autorem budziło zachwyt. Mimo to byłem bardzo ciekawy jak będzie następnym razem, szczególnie, że wybór padł na "Firmę" - jedną z najbardziej znanych książek autora, do czego z pewnością przyczyniła się ekranizacja z samym Tomem Cruisem w roli głównej.

"Firma" to naprawdę godna polecenia lektura. Grisham genialnie wykreował bohaterów i dobrze przedstawił świat świetnie rozwijającej się tytułowej firmy prawniczej, w której dzięki ciężkiej pracy stosunkowo szybko można dorobić się milionów - nie zawsze jednak legalnie. O tym "szczególe" nie wie Mitchell McDeere, młody, ambitny i niezamożny absolwent Harvardu, który - skuszony obietnicą wysokich zarobków, a także profitów związanych z podpisaniem umowy - zostaje nowym pracownikiem firmy. Wkrótce sytuacja ulega zmianie, a Mitch będzie musiał dokonać pewnego wyboru, od którego - bez względu na decyzję, którą podejmie - będzie zależeć jego przyszłość.

Autor wnikliwie przedstawił wszystkie motywacje bohatera, a także sam świat firmy wraz ze wszystkimi jego blaskami i cieniami. Książka jest naprawdę intrygująca, pod koniec wręcz zaskakująca, i trudno było mi się od niej oderwać.

Grisham w "Firmie" to Grisham, którego zdecydowanie lubię. Polecam!

Bardzo lubię od czasu do czasu przeczytać książkę Johna Grishama, choć muszę przyznać, że nie każde z moich dotychczasowych czytelniczych spotkań z autorem budziło zachwyt. Mimo to byłem bardzo ciekawy jak będzie następnym razem, szczególnie, że wybór padł na "Firmę" - jedną z najbardziej znanych książek autora, do czego z pewnością przyczyniła się ekranizacja z samym Tomem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Analfabetka, która potrafiła liczyć" to absurdalna opowieść o Nombeko, młodej dziewczynie z Soweto w RPA, która w wyniku niecodziennych zdarzeń uzyskała dostęp do bomby atomowej.

Choć książka napisana jest lekkim i zabawnym językiem to na początku czułem się trochę znurzony lekturą, a sam styl i sposób konstruowania historii nasuwał mi zbyt wiele podobieństw do wydanego wcześniej przez autora "Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął" [polecam jeśli ktoś nie czytał]. Mimo początkowej niechęci doczytałem jednak książkę do końca i muszę przyznać, że w ogólnym rozrachunku bawiłem się całkiem nieźle.

Największymi atutami książki, za co należą się brawa panu Jonassonowi, są wplecione w opowieść, podane w bardzo przystępny sposób fakty historyczne, a także zarysowanie sytuacji społecznej w RPA w drugiej połowie XX w. Jestem pewien, że dzięki temu zabiegowi wielu czytelników postanowiło poszerzyć swoją wiedzę na ten temat po lekturze owej pozycji.

Książka Jonassona to dobra propozycja na rozerwanie się i odpoczynek. Mam jednak nadzieję, że następnym razem autor nie pójdzie na łatwiznę, wyjdzie poza utarte schematy i bardziej mnie zaskoczy.

"Analfabetka, która potrafiła liczyć" to absurdalna opowieść o Nombeko, młodej dziewczynie z Soweto w RPA, która w wyniku niecodziennych zdarzeń uzyskała dostęp do bomby atomowej.

Choć książka napisana jest lekkim i zabawnym językiem to na początku czułem się trochę znurzony lekturą, a sam styl i sposób konstruowania historii nasuwał mi zbyt wiele podobieństw do wydanego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bóg. Cisza. Prostota. Brat Marek z Taizé w rozmowie z Piotrem Żyłką Piotr Żyłka, Brat Marek z Taizé
Ocena 7,8
Bóg. Cisza. Pr... Piotr Żyłka, Brat M...

Na półkach:

Bardzo ucieszyłem się, kiedy w mediach pojawiła się informacja o planowanym wydaniu rozmowy Piotra Żyłki z pierwszym polskim bratem ze wspólnoty Taize. W trakcie jednego z moich pobytów we francuskiej wiosce miałem okazję porozmawiać chwilę z bratem Markiem, choć oczywiście nie w takim wymiarze jak autor książki, dlatego z niecierpliwością czekałem na tę publikację.

W każdym z rozdziałów rozmówcy koncentrują się na wybranym zagadnieniu, wokół którego prowadzą dialog. Brat Marek nie tylko wspomina swoją młodość i ważnych ludzi, których spotkał na swojej drodze, ale także opowiada o odkrywaniu swojego powołania i codziennym życiu we wspólnocie oraz wyzwaniach i radościach, które się z tym wiążą. Rozmowa toczy się również m.in. wokół kryzysu migracyjnego na świecie, porusza kwestie ekologii, a także Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię, w ramach której ostatnie Europejskie Spotkanie Taize odbywało się we Wrocławiu.

Bez względu jednak na motywy przewodnie poszczególnych części książki, w każdej z nich, przynajmniej z założenia, widoczny miał być mniej lub bardziej jeden z jej filarów: Bóg, cisza i / lub prostota. Czy to zadanie udało się wykonać?
Myślę, że tak, choć nie zawsze owe tytułowe filary nazywane były wprost. Często były one ukryte, zakamuflowane za opowiadanymi historiami, widoczne na przykładzie konkretnych działań niejednokrotnie konkretnych ludzi.

Książkę czyta się przyjemnie, choć przyznaję, że nie zawsze podobały mi pytania formułowane przez Piotra Żyłkę. Kilka razy w trakcie lektury miałem wrażenie jakby autor pytał swojego rozmówcę o to, co zostało już w zasadzie powiedziane i że sama rozmowa mogła niekiedy obrać trochę inny kierunek. Myślę jednak, że na tak dużo poruszanych w książce kwestii i ciekawostek dotyczących m.in. założyciela wspólnoty, brata Rogera, czy Jana Pawła II, każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Dla mnie niezwykle wartościowe były fragmenty, które dotyczyły modlitwy i otwartości na drugiego człowieka, choć czasem brakowało mi większej refleksji nad niektórymi zagadnieniami.

Przede wszystkim jednak za mało, moim zdaniem, uwagi poświęcono samemu Taize. Pozornie wszystko zostało powiedziane. Były informacje o powstaniu i rozwoju wspólnoty, jej założycielu i dzisiejszym funkcjonowaniu, zwłaszcza latem, kiedy do wioski przyjeżdżają tysiące młodych ludzi. Opowiedziano o codziennych modlitwach, grupach dzielenia, pracy na rzecz wspólnoty, a nawet o Oyaku. Czego zatem zabrakło? Zabrakło choćby krótkiej rozmowy [plus za wywiad z abp Rysiem i abp Polakiem] np. z jakimś wolontariuszem, który mógłby podzielić się tym czego doświadcza w Taize, co go przyciąga do tego miejsca i dlaczego tak chętnie decyduje się na powrót. Ogólne sformułowania na ten temat, które padły w książce były niewystarczające i nie jestem pewien, czy gdybym nigdy wcześniej nie był w burgundzkiej wiosce to czy po lekturze książki miałbym pełniejszy obraz tego, jak wygląda tam standardowy tygodniowy pobyt i czy zrodziłoby się we mnie pragnienie odwiedzenia tego miejsca.

Podsumowując: "Bóg. Cisza. Prostota" to niezła książka, choć nie przerosła moich oczekiwań. Mimo to zachęcam do jej przeczytania, a jeszcze bardziej do odwiedzenia tego niezwykłego miejsca jakim jest Taize - naprawdę warto!

Bardzo ucieszyłem się, kiedy w mediach pojawiła się informacja o planowanym wydaniu rozmowy Piotra Żyłki z pierwszym polskim bratem ze wspólnoty Taize. W trakcie jednego z moich pobytów we francuskiej wiosce miałem okazję porozmawiać chwilę z bratem Markiem, choć oczywiście nie w takim wymiarze jak autor książki, dlatego z niecierpliwością czekałem na tę publikację.

W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka peruwiańskiego noblisty to - jak sugeruje tytuł - zbiór refleksji autora dotyczących, ogólnie rzecz ujmując, cech, które powinny posiadać dobrze napisane powieści.

Napisane w formie listów do czytelnika poszczególne rozdziały zwracają uwagę na wiele elementów, czy może raczej poprawniej byłoby trzeba powiedzieć środków, które tworzą powieść, składają się na jej strukturę, i na które często, zwłaszcza przy szybkiej lekturze, nie zwraca się uwagi. Autor w dość szczegółowy sposób pochylił się nad takimi aspektami jak m.in. styl, narracja, czas, przestrzeń czy siła przekonywania pisarzy, odwołując się jednocześnie do wielu innych, klasycznych autorów.

Styl i język, którymi posługiwał się autor nie budziły żadnych zastrzeżeń. Książka, dzięki licznym przykładom, jest ciekawa, ale dla osób, które niekoniecznie chcą znać chwyty stosowane przez pisarzy w trakcie konstruowania przez nich historii, może być trochę nurząca.

Książka peruwiańskiego noblisty to - jak sugeruje tytuł - zbiór refleksji autora dotyczących, ogólnie rzecz ujmując, cech, które powinny posiadać dobrze napisane powieści.

Napisane w formie listów do czytelnika poszczególne rozdziały zwracają uwagę na wiele elementów, czy może raczej poprawniej byłoby trzeba powiedzieć środków, które tworzą powieść, składają się na jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Krucyfiks" Chrisa Cartera to bardzo dobry kryminał, a wysokie oceny książki są w pełni zasłużone.

Książka trzyma w napięciu, fabuła jest interesująca, bohaterowie wyraziści, a dialogi błyskotliwe. Czytałem z dużą przyjemnością i ciekawością co dalej się wydarzy i wkrótce z pewnością sięgnę po następny tom serii z Robertem Hunterem w roli głównej.

"Krucyfiks" Chrisa Cartera to bardzo dobry kryminał, a wysokie oceny książki są w pełni zasłużone.

Książka trzyma w napięciu, fabuła jest interesująca, bohaterowie wyraziści, a dialogi błyskotliwe. Czytałem z dużą przyjemnością i ciekawością co dalej się wydarzy i wkrótce z pewnością sięgnę po następny tom serii z Robertem Hunterem w roli głównej.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Monumentalna powieść o sile przyjaźni, tolerancji, a także uprzedzeniach, które prowadzą do zła.

W charakterystycznym dla siebie stylu autor skonstruował niezwykle dopracowaną i spójną historię, która trzyma w napięciu i która, mimo stosunkowo wielu pobocznych wątków i bohaterów, nie nudzi. Akcja jest wartka, dużo się dzieje i dlatego opowieść wymaga sporej uwagi i spokoju w trakcie lektury, aby się w niej nie pogubić i dobrze odczuć obecny w książce klimat niepokoju i strachu, który towarzyszy bohaterom.

Cóż więcej mogę napisać - mnie również To wciągnęło. Polecam!

Monumentalna powieść o sile przyjaźni, tolerancji, a także uprzedzeniach, które prowadzą do zła.

W charakterystycznym dla siebie stylu autor skonstruował niezwykle dopracowaną i spójną historię, która trzyma w napięciu i która, mimo stosunkowo wielu pobocznych wątków i bohaterów, nie nudzi. Akcja jest wartka, dużo się dzieje i dlatego opowieść wymaga sporej uwagi i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"W pułapce pamięci" było moim pierwszym czytelniczym spotkaniem z Davidem Baldaccim i przyznaję, że trudno dokonać mi oceny tej pozycji.

Z jednej strony jest tutaj dość ciekawa fabuła, w której nie brakuje elementów zaskoczenia, z drugiej zaś strony styl i język, którymi posługiwał się autor nie rzuciły mnie na kolana. Myślę, że pomysł na wykreowanie bohatera, który niczego nie zapomina był niezły, choć potencjał książki nie został przez autora w pełni wykorzystany. Zabrakło mi trochę większego napięcia, a motywy zbrodni były trochę rozczarowujące ...

Mimo iż nie była to literatura najwyższych lotów to nie zamierzam skreślać autora - książkę czytałem z przyjemnością i myślę, że wkrótce zajrzę do drugiego tomu z cyklu o Amosie Deckerze.

"W pułapce pamięci" było moim pierwszym czytelniczym spotkaniem z Davidem Baldaccim i przyznaję, że trudno dokonać mi oceny tej pozycji.

Z jednej strony jest tutaj dość ciekawa fabuła, w której nie brakuje elementów zaskoczenia, z drugiej zaś strony styl i język, którymi posługiwał się autor nie rzuciły mnie na kolana. Myślę, że pomysł na wykreowanie bohatera, który...

więcej Pokaż mimo to