Opinie użytkownika
Do Hollywood po trupach własnej rodziny - Paryskie Hunger Games.
Schemat oślizłego, Balzacowskiego Paryża obecny jest dzisiaj wszędzie w wielkich miastach, gdzie tysiące śmiałków zjeżdża zewsząd, aby wziąć udział w wyścigu po Złote Runo.
Warto pokazać książkę licealistom zanim zaczną spoglądać w stronę wysokich budynków korporacji.
(ps.Balzac to chyba za kobietami nie...
Książka dobra dla kogoś, kto nie czyta książek. I takie chyba było jej założenie.
Język prosty. Ale taki naprawdę jak krowie na rowie. Tyle dobrego, że można przeskoczyć kilka stron i nic się nie straci.
Podczas końcowych "perypetii" nie mogłem odpędzić motywu muzycznego z Benny Hilla. Pasował pod bzdury typu: Schował się pod wiadro, ale zdradził go pasek od...
Próba oceny tego człowieka jest jak próba złapania zapachu rękami.
Kiedy już jednoznacznie pragniesz strącić go w czeluści piekielne on się jakoś wymyka, wyślizguje. I nawet czasem ci go żal. Nie wiesz co z nim zrobić.
Jest samotny od pierwszych, cuchnących rybami, chwil swojego istnienia. Wielowymiarowo samotny.
Jest obrzydliwy, odrażający i zaprawdę, ciężko mu...
Dwa razy czytałem i nie mogłem dotrzeć do końca. Czytanie tej książki jest boleśnie dołujące. Wibracje w kolorze czarno-brązowym. Do tej pory na samo wspomnienie Januszka nóż w kieszeni.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Krótko mówiąc, Kariera N.Dyzmy powstała dużo wcześniej. I ja, zabierając się do "Wystarczy być" już tę karierę znałem.
Sam początek książki jest zaczarowanym światem ogrodnika, żyjącego zupełnie obok. Za ten świat, za ten fragment bombonierka.
Później szybko orientujesz się, że to Dyzma i wszystko staje się przewidywalne. Do bólu i do końca. (Rozczarowanie tym większe, że...
To jedna z tych książek, które wywołują panikę. Niepokój pojawia się podczas przesilenia, kiedy zdajesz sobie sprawę, że już bliżej końca niż początku.
Tak niezwykła, że najchętniej zostałbyś w niej i chodził nocami po polach wymachując kometą.
To książka hipnoza, zabierająca cię do środka. Nie będziesz chciał z niej wyjść, a kiedy skończysz będziesz patrzył w ścianę,...
Należy tę książkę przeczytać.
Bo Vonnegut jest charakterystyczny, a tu przerasta siebie.
Bo o Dreźnie jakoś się niewiele mówi, a szkoda.
Bo Pilgrim nic z tego nie rozumie i słusznie.
Cizia to kawał skurwysyna, ale jest anarchistą i to go broni. Jest zajebiście mądry i praktyczny, wie jak jebnąć z baśki i zarabia miliard dolarów, a na to lecą wszystkie głupie dupy. Cała książka hulanki i swawole.
Ale, ale. Zara. Do tego dodano całkiem fajny obraz odpornej na cywilizację Afryki. Tutaj całe wioski zajmują się staniem na placu i pluciem w piach. Tutaj...
Bohater zagubiony, nadyma się na świat jak Louis de Funes dmuchający w zapchany gwizdek. Zdaje sobie sprawę, że jest częścią i produktem społeczeństwa którym gardzi. Pesymistycznie jest, żałośnie, smutno, a jednak co jakiś czas można prysnąć w kartki kawą jak woźna w paprotki.
Niewiarygodne, że zasadziwszy tyle "cipek" i "kutasów" przeplatanych głupimi wręcz ciekawostkami...
Trzy czwarte uczty literackiej i ćwierć całkowitej klapy. Erudycja Artura wystrzelała się bardzo efektownie. Wystrzelała się niestety za szybko, bo im bliżej końca tym mniej ciekawie. Im bliżej rozwiązania tym bardziej banalnie, jakby bez pomysłu. Autor zostawia kolejno bohaterów w lusterku wstecznym, jakby nie wiedział co z nimi zrobić. Tak zostawia Brodacza, tak wychodzi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to