rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

To klasyka, po prostu. Nic dodać, nic ująć.

To klasyka, po prostu. Nic dodać, nic ująć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Do samego końca nie wiedziałem, ile w tej książce prawdy a ile fikcji - to uważam zaleta, kolejna prócz tych, że dobrze napisana, wciągająca, dająca do myślenia.

Do samego końca nie wiedziałem, ile w tej książce prawdy a ile fikcji - to uważam zaleta, kolejna prócz tych, że dobrze napisana, wciągająca, dająca do myślenia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

​Właśnie kończę lekturę.
To, co z początku wydawało się opowiastką charakterystyczną z końca XIX w., w trakcie czytania powoli zmieniało się w coraz bardziej zajmującą autobiograficzną opowieść o życiu. I o alkoholu, o pijaństwie.
Na koniec JL pisze tak dobitnie i głęboko, że wręcz zmusza do ​przyhamowania i uważnego traktowania tekstu. Prowokuje refleksję nad życiem. Myślę, że wielu ta książka może zaintrygować. Polskie tłumaczenie Antoniny Sokolicz uważam jest dobre.
Wydawnictwo Iskry, 1957 r.

​Właśnie kończę lekturę.
To, co z początku wydawało się opowiastką charakterystyczną z końca XIX w., w trakcie czytania powoli zmieniało się w coraz bardziej zajmującą autobiograficzną opowieść o życiu. I o alkoholu, o pijaństwie.
Na koniec JL pisze tak dobitnie i głęboko, że wręcz zmusza do ​przyhamowania i uważnego traktowania tekstu. Prowokuje refleksję nad życiem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po wielu innych książkach o podobnej tematyce wpadła mi w ręce i ta - w mojej opinii świetna, "the must" dla zainteresowanych buddyzmem zen, choć na pewno nie na dzień dobry i nie elementarz czy prosta instrukcja obsługi. Klasyka w sensie ścisłym i najlepszym wydaniu.

Po wielu innych książkach o podobnej tematyce wpadła mi w ręce i ta - w mojej opinii świetna, "the must" dla zainteresowanych buddyzmem zen, choć na pewno nie na dzień dobry i nie elementarz czy prosta instrukcja obsługi. Klasyka w sensie ścisłym i najlepszym wydaniu.

Pokaż mimo to

Okładka książki Osobisty przewodnik po Pradze Filip Springer, Mariusz Szczygieł
Ocena 7,6
Osobisty przew... Filip Springer, Mar...

Na półkach:

Czy kto był w Pradze albo planuje tam pojechać, czy też podróże go nie kręcą - nie ma znaczenia, książkę tę wszyscy przeczytają z przyjemnością. Rzecz jasna dużo o samym mieście, ale w szerokim kontekście, i po prostu świetnie po Szczygłowemu napisana. Ciasteczko do schrupania.

Czy kto był w Pradze albo planuje tam pojechać, czy też podróże go nie kręcą - nie ma znaczenia, książkę tę wszyscy przeczytają z przyjemnością. Rzecz jasna dużo o samym mieście, ale w szerokim kontekście, i po prostu świetnie po Szczygłowemu napisana. Ciasteczko do schrupania.

Pokaż mimo to


Na półkach:

zaskakująco sympatyczna, świetnie napisana, wciągająca, z humorem ale i z bardzo poważnymi refleksjami - warto, bez dwóch zdań

zaskakująco sympatyczna, świetnie napisana, wciągająca, z humorem ale i z bardzo poważnymi refleksjami - warto, bez dwóch zdań

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla tej jednej książki mógłby być w szkołach wprowadzony dedykowany jej przedmiot, powinna być studiowana od podstawówki - zamiast kiczowatych 'poematów' Wojtyły czy grafomańskich, nacjonalistycznych bredni. Świetnie napisana, bogata w nieraz detaliczne szczegóły historia ludzkości.

Dla tej jednej książki mógłby być w szkołach wprowadzony dedykowany jej przedmiot, powinna być studiowana od podstawówki - zamiast kiczowatych 'poematów' Wojtyły czy grafomańskich, nacjonalistycznych bredni. Świetnie napisana, bogata w nieraz detaliczne szczegóły historia ludzkości.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

ta książka, a potem sesja medytacyjna zen/sesshin prowadzona przez WJ, to był początek mojej nowej drogi życia w sensie ścisłym - polecam

ta książka, a potem sesja medytacyjna zen/sesshin prowadzona przez WJ, to był początek mojej nowej drogi życia w sensie ścisłym - polecam

Pokaż mimo to


Na półkach:

przebrnąłem, z bólem... i bez znaczenia czy ten ból to wina autora czy tłumacza

przebrnąłem, z bólem... i bez znaczenia czy ten ból to wina autora czy tłumacza

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko było wystartować z tym tomiskiem. Tym bardziej, że książka nie ma na pierwszych stronach wyraźnego haczyka, który by potrafił skutecznie wciągnąć. Zacząłem ją coraz bardziej doceniać kiedy przebrnąłem przez początek i oswoiłem się z zawiłościami języka i fabuły. Szacunek dla Autora za niewątpliwie olbrzymi trud włożony w jej napisanie, dzieło wyszło imponujące pod względem nie tylko objętości, ale i bogactwa treści historycznych, podanych tak naturalnie jakby je rzeczywiście ktoś z epoki napisał, zgrabnie połączonych wymyśloną przez MH fabułą. Książka inspiruje do pogłębianiu przy pomocy google'a i netu wiedzy o niemal każdym szczególe jej treści, i to jest moim zdaniem jej bardzo cenna zaleta.

Ciężko było wystartować z tym tomiskiem. Tym bardziej, że książka nie ma na pierwszych stronach wyraźnego haczyka, który by potrafił skutecznie wciągnąć. Zacząłem ją coraz bardziej doceniać kiedy przebrnąłem przez początek i oswoiłem się z zawiłościami języka i fabuły. Szacunek dla Autora za niewątpliwie olbrzymi trud włożony w jej napisanie, dzieło wyszło imponujące...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kto miał okazję odwiedzić Portugalię, najlepiej gdy mógł powłóczyć się choć przez tydzień czy dwa uliczkami Alfamy w Lizbonie, zjeść słynne Pasteis de Belem czy spacerować nad Douro w Porto, z pewnością dostrzegł odmienność tamtejszego świata od innych, powszechnie już nam znanych europejskich obrazków, poczuł zapach egzotycznej tajemnicy kryjącej się za niedzisiejszymi ubiorami tamtejszych kobiet czy w refleksach bogatych złoceń wyłaniających się z mroku tamtejszych kościołów. Książka Crowleya moim zdaniem jest po takiej podróży lekturą obowiązkową, a przy tym niezwykle smakowitą - i co ważne, lekkostrawną. Polecam na deser każdemu, kto już Portugalii doświadczył, albo jako przystawkę dla tych, co taka ciekawa wyprawa dopiero przed nimi.

Kto miał okazję odwiedzić Portugalię, najlepiej gdy mógł powłóczyć się choć przez tydzień czy dwa uliczkami Alfamy w Lizbonie, zjeść słynne Pasteis de Belem czy spacerować nad Douro w Porto, z pewnością dostrzegł odmienność tamtejszego świata od innych, powszechnie już nam znanych europejskich obrazków, poczuł zapach egzotycznej tajemnicy kryjącej się za niedzisiejszymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O wiele łatwiejsza w odbiorze niż np. "Spektrum świadomości" K. Wilbera, bardziej "praktyczna" niż np. "Fala jest morzem" W. Jaegera.
Lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy weszli na ścieżkę samopoznania.

O wiele łatwiejsza w odbiorze niż np. "Spektrum świadomości" K. Wilbera, bardziej "praktyczna" niż np. "Fala jest morzem" W. Jaegera.
Lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy weszli na ścieżkę samopoznania.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Biorąc pod uwagę także i to, że autor miał bodaj 27 lat pisząc te książkę - jestem od moment rozpoczęcia jej czytania pełen niezmiennie absolutnego podziwu i uznania dla Jego wiedzy, umiejętności dzielenia się nią, talentu dokonywania dogłębnych analiz i szerokich syntez.
Czytałem ją, z przerwami na złapanie oddechu i naładowanie akumulatorów w głowie, blisko dwa lata.
Książka bez wątpienia do końca moich dni pozostanie dla mnie podstawowym i niezastąpionym dziełem na drodze poszukiwania samego siebie.

Biorąc pod uwagę także i to, że autor miał bodaj 27 lat pisząc te książkę - jestem od moment rozpoczęcia jej czytania pełen niezmiennie absolutnego podziwu i uznania dla Jego wiedzy, umiejętności dzielenia się nią, talentu dokonywania dogłębnych analiz i szerokich syntez.
Czytałem ją, z przerwami na złapanie oddechu i naładowanie akumulatorów w głowie, blisko dwa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pochodzę i mieszkam na Śląsku Cieszyńskim, już od paru ładnych lat. Tu wszyscy się znają po swojemu - katolicy ewangelików i vice versa. Pewnie dlatego za każdym razem, kiedy czytam książki Pilcha z lubością delektuję się regionalno-religijnymi smaczkami jego prozy, okraszonymi typowym dla niego poczuciem humoru.
"Wiele demonów" to Pilch do kwadratu, do uczta dla "steloków" niezależnie w którym kościele ich ochrzczono. A powrót do lat także i mojej młodości, z ich zapominanym już kolorytem i szczegółami - to creme de la creme całości.
Zastanawiałem sie tylko nieraz, co z tego smaku rozumieją ci, którzy ewangelików i ich dosyć specyficzne środowisko znają jedynie z oddali Warszawy, Białegostoku, Szczecina. Czy, a jeśli tak to co mówią im opowiastki o tym ludku, o którym u nas mówi się "twardy, jak lutersko wiara spod Cieszyna..."?
Brawo, brawo i jeszcze raz brawo.

Pochodzę i mieszkam na Śląsku Cieszyńskim, już od paru ładnych lat. Tu wszyscy się znają po swojemu - katolicy ewangelików i vice versa. Pewnie dlatego za każdym razem, kiedy czytam książki Pilcha z lubością delektuję się regionalno-religijnymi smaczkami jego prozy, okraszonymi typowym dla niego poczuciem humoru.
"Wiele demonów" to Pilch do kwadratu, do uczta dla...

więcej Pokaż mimo to