Yennefer

Profil użytkownika: Yennefer

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
376
Przeczytanych
książek
412
Książek
w biblioteczce
5
Opinii
16
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Czekam aż świat zazieleni się na śmierć.

Opinie

Okładka książki Spowiedź heretyka. Sacrum profanum Krzysztof Azarewicz, Adam Darski, Piotr Weltrowski
Ocena 7,2
Spowiedź heret... Krzysztof Azarewicz...

Na półkach: ,

"Spowiedź heretyka" była jedną z tych książek nad których kupnem się nie zastanawiałam - w Empiku coś mnie tknęło i po prostu ją wzięłam, bez żadnych głębszych myśli. Chyba podświadomie chciałam wyrobić sobie własne zdanie na temat książki, która prowokowała ludzi do wyrażania tak skrajnie różnych opinii. Jedno mogę powiedzieć - nie żałuję.

Do tej pory Nergal był dla mnie wyłącznie facetem siejącym zamęt w polskim show biznesie, przysparzającym mi wiele zabawy wynikającej z obserwowania tego jak miotały się te wszystkie szacowne "kwadratowo" myślące głowy. Behemotha traktowałam jako całkowicie osobny organizm, bardzo przeze mnie lubiany jednak nie mający nic wspólnego z tym całym medialnym szumem. Dzięki książce udało mi się te dwa twory połączyć. Nergal po lekturze "Spowiedzi heretyka" jawi mi się jako część polskiego show biznesu jednak oddzielona od niego na wyższym, ciężkim do zweryfikowania poziomie - podział ten może wynikać z faktu, że na każdej stronicy książki da się wyczytać jasny przekaz mówiący, że jej bohater jest wolną jednostką, nie dającą się zaplątać w konwenanse i ciasne myślenie, za wszelką cenę chcącą utrzymać swoją niezależność,a przy tym nie będącą jakimś herosem tylko (uwaga, zaraz padnie zakazane w kontekście tej osoby słowo) NORMALNYM człowiekiem. A propos niezależności - trochę ubawiło mnie porównanie siebie do wilka i innych "wilków" zamieszkujących Bieszczady - drogi Panie Adamie, te wilki od dawna są udomowione i mają poprzycinane ogony, choć ciągle chcą być postrzegane jako wolne duchy - pisze to osoba, która przez kilkanaście lat mieszkała i obcowała z nimi w tych bieszczadzkich ostępach. Książka zmotywowała mnie do działania i zmian, uświadamiając mi, że szkoda każdej chwili, bo naprawdę nie wiadomo co spotka cię jutro, poza tym "tak młody jak dziś nie będziesz już nigdy". Ponadto dzięki tej lekturze( z drobną pomocą płyty Jezus Maria Peszek ;) ) uświadomiłam sobie, że z własnego ateizmu można stworzyć nie tylko tarczę, ale i oręż, który jest równie silny (a może i mocniejszy dzięki samoświadomości posiadacza) niż szumnie deklarowana wiara. Dodało mi to sił, nie mówiąc o tym, iż wzmocniło w przekonaniu, że nieszablonowe myślenie i ukazywanie swojej oryginalności są zawsze w cenie. I tak z innej beczki - muszę przyznać, że baaaardzo mi imponowały opisy spotkań z postaciami rynku muzycznego, które sama lubię.
Myślę, że to pozycja absolutnie "must have" nie tylko dla fanów Behemotha i samego Nergala, ale również dla osób roztartych pomiędzy oczekiwaniami ogółu, a kreowanym przez samego siebie światem.

"Spowiedź heretyka" była jedną z tych książek nad których kupnem się nie zastanawiałam - w Empiku coś mnie tknęło i po prostu ją wzięłam, bez żadnych głębszych myśli. Chyba podświadomie chciałam wyrobić sobie własne zdanie na temat książki, która prowokowała ludzi do wyrażania tak skrajnie różnych opinii. Jedno mogę powiedzieć - nie żałuję.

Do tej pory Nergal był dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje odczucia w stosunku do "Wiecznych wygnańców" są dość ambiwalentne. Do przeczytania książki nie zostałam w żaden sposób zachęcona, znalazłam ją w odmętach twardego dysku i nie mam pojęcia skąd się tam wzięła. No ale skoro była to przeczytałam, no i się zdziwiłam. Ogólnie książka jest...dziwna. Inaczej tego nie potrafię określić. Kilkakrotnie mnie zaskoczyła.

Początkowo, tj. do akcji na cmentarzu byłam pewna jak to wszystko będzie wyglądać - w chwili zagrożenia anioł stróż się ujawni swojej nudnej jak flaki z olejem podopiecznej, potem ją uratuje, następnie będzie jej pilnował gdyż tamto niebezpieczeństwo nadal będzie jej grozić. W międzyczasie ona się w nim oczywiście zakocha, a na końcu będzie happy end. Jednym słowem standard. Cóż okazało się nie do końca - Zach upadł, a Mirandę porwał jakiś "zły pan". Okeej, to się jeszcze dało wpasować w moją wersję wydarzeń. Ale pojawia się pierwsze zdziwienie - przeskok akcji o rok do przodu, czego się absolutnie nie spodziewałam. Jeszcze bardziej zaskoczył mnie nowy look Mirandy a'la klasyczna kobieta-vamp. Muszę przyznać, że trochę się uśmiałam podczas jej wewnętrznych utyskiwań nad tym jak ciężko być chodzącym wcieleniem kobiecej perfekcji. Później akcja (z małymi odstępstwami od reguły) potoczyła się w dość łatwym do przewidzenia kierunku, a Miranda i Zach, niczym Eduardo i Belka Ciullenowie starali się prześcignąć w wewnętrznych rozważaniach nad tym jak "bardzo chcą, a nie mogą". Na tym dojechaliśmy do wielkiej imprezy u mistera Draculi, gdzie po raz kolejny zostałam zaskoczona przez Mirandę - sądziłam, że ona w życiu nie zdobędzie się na zabicie swojego kochanego ojczulka, zwłaszcza po tym jak się bardziej uczłowieczyła. Ale nieee, zrobiła to i nie można tego uznać za chwilowy skok odwagi, bo przecież potem go jeszcze dobiła. Tak więc - brawa dla Mirandy. Później kolejnego szoku doznałam za sprawą tego co zrobił Zach - nie spodziewałam się, że będzie w stanie ją zabić. Miałam go raczej za typ, który heroicznie będzie bronił swą wybrankę przed jej własnymi wyborami, oraz wszystkim dookoła. Oczywiście pod koniec książki sprawę postawiono jasno - nasz upadły-ale-jednak-już-nie-upadły anioł będzie zbawiał wampiry aż w końcu odzyska Mirandę, jednak nie jest to cukierkowe zakończenie książki jakiego się spodziewałam, za co też autorce dziękuję.

Nie ma co ukrywać, że "Wieczni Wygnańcy" mają w sobie wiele z tanich romansideł o wampirach dla nastolatek, choć jak wspominałam - niejednokrotnie zaskakują. Nie jest również tak, że książka mi się nie podobała - owszem, czasem bywa przewidywalna i przesłodzona, ale momentami pojawia się takie nieuchwytne "coś" dzięki czemu miałam ochotę ją czytać. Cóż, jak już wspominałam - ta historia jest DZIWNA. Nie jestem w stanie jednoznacznie ją podpiąć pod grupę książek kiepskich, bądź dobrych.

Moje odczucia w stosunku do "Wiecznych wygnańców" są dość ambiwalentne. Do przeczytania książki nie zostałam w żaden sposób zachęcona, znalazłam ją w odmętach twardego dysku i nie mam pojęcia skąd się tam wzięła. No ale skoro była to przeczytałam, no i się zdziwiłam. Ogólnie książka jest...dziwna. Inaczej tego nie potrafię określić. Kilkakrotnie mnie zaskoczyła.
...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę przyznać, że po "Grę o Tron" sięgnęłam ze względu na fakt, jaką furorę zrobił serial nakręcony na jej podstawie. Serial, którego co prawda przed przeczytaniem książki nie obejrzałam, ale byłam mocno zaciekawiona jego opisem z którego wyłaniała się historia zawierająca w moim mniemaniu elementy "Władcy Pierścieni" i (nie wiedzieć czemu) "Wiedźmina". Po przeczytaniu dochodzę do wniosku, że o ile można dostrzec podobieństwa do Tolkienowskiego Śródziemia, z naciskiem na Gondor, to Wiedźmina nie ma tam w ogóle. Znalazł się natomiast świat rodem z legend arturiańskich za co serdecznie panu Martinowi dziękuję.
Książka, mimo dość mozolnego tempa czytania jest absolutnie wciągająca i urzekająca, a nie chodzi mi tutaj o główne wątki walki o tron Siedmiu Królestw. Zostałam totalnie oczarowana przez krainę Północy, z jej Murem za którym dzieje się tyle fascynujących rzeczy, Nocną Strażą przedstawioną jako ostatni obrońcy Północy, wilkorami, religią dawnych bogów lasu oraz legendami o pierwszych ludziach i władcach Północy. Ciągnie mnie do historii o Innych i czekam na wyprawę za Mur, aby zobaczyć oczyma wyobraźni wszystko to, co las w sobie kryje.
Mimo, że jest to pierwsza książka Georga Martina jaką przeczytałam w swoim życiu, to dzięki niej trafił on do mojej niewielkiej grupy ulubionych autorów, na których książki mogę oddać ostatnie pieniądze.

Muszę przyznać, że po "Grę o Tron" sięgnęłam ze względu na fakt, jaką furorę zrobił serial nakręcony na jej podstawie. Serial, którego co prawda przed przeczytaniem książki nie obejrzałam, ale byłam mocno zaciekawiona jego opisem z którego wyłaniała się historia zawierająca w moim mniemaniu elementy "Władcy Pierścieni" i (nie wiedzieć czemu) "Wiedźmina". Po...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Yennefer

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [3]

Robert Anthony Salvatore
Ocena książek:
6,8 / 10
81 książek
22 cykle
335 fanów
Maja Lidia Kossakowska
Ocena książek:
6,6 / 10
41 książek
5 cykli
Pisze książki z:
1466 fanów
Andrzej Sapkowski
Ocena książek:
7,6 / 10
60 książek
7 cykli
Pisze książki z:
9842 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
376
książek
Średnio w roku
przeczytane
27
książek
Opinie były
pomocne
16
razy
W sumie
wystawione
373
oceny ze średnią 6,4

Spędzone
na czytaniu
2 199
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
27
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]