Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Jak dla mnie książka jest fenomenem z uwagi na całkowitą otwartość autora, wolność od uprzedzeń i prezentowanie najszerszego spektrum poglądów. Jako praktykujący weganin spodziewałem się jednoznacznie "singerowskiego" wydźwięku tymczasem lektura zachęca do refleksyjności. Co ciekawe, pozwoliła mi ona na złapanie pewnego dystansu do własnego światopoglądu. Nie tyle wpłynęła na zmianę rygorów diety co raczej silniej otworzyła mnie na odmienność.
No i warsztat. Ech. Tu to już niezależnie od światopoglądu można się jedynie zachwycać.

Jak dla mnie książka jest fenomenem z uwagi na całkowitą otwartość autora, wolność od uprzedzeń i prezentowanie najszerszego spektrum poglądów. Jako praktykujący weganin spodziewałem się jednoznacznie "singerowskiego" wydźwięku tymczasem lektura zachęca do refleksyjności. Co ciekawe, pozwoliła mi ona na złapanie pewnego dystansu do własnego światopoglądu. Nie tyle wpłynęła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobrze jest rozpocząć rok w takim stylu. Autor ciekawił mnie od dawna - odkąd w mojej bibliotece zagościł "Dżentelmen w Moskwie", do którego na pewno niedługo zajrzę z ogromną przyjemnością. W ubiegłym roku uzupełniłem zasoby o "Lincoln Highway", a w okresie świątecznym sięgnąłem po tą książkę dość przypadkowo. Tym większa radość z odkrycia.
Recenzje pozycjonują "Lincoln Highway" jako książkę łotrzykowską, cokolwiek by to miało oznaczać, ale w mojej opinii to po prostu kawał przyzwoitej, refleksyjnej literatury, która w amerykańskim stylu opowiada nam o złożonej naturze człowieka, wrażliwości ojców i synów (tak, tak - także tych pierwszych).
Dziewiątka dlatego, że do pełni szczęścia zabrakło mi wyrazistych postaci żeńskich. Zarówno Sally jak pozostałe, drugoplanowe bohaterki książki nie przemówiły do mnie nawet po części tak, jak świetnie przedstawione typy męskie w ich różnych odsłonach. Mimo tej rysy książka "absotywnie" (jako powiada jeden z bohaterów) warta przeczytania. Zgadzam się w pełni z recenzentem, który upatruje w niej przyszłego klasyka. Dobrze spędzony czas.

Dobrze jest rozpocząć rok w takim stylu. Autor ciekawił mnie od dawna - odkąd w mojej bibliotece zagościł "Dżentelmen w Moskwie", do którego na pewno niedługo zajrzę z ogromną przyjemnością. W ubiegłym roku uzupełniłem zasoby o "Lincoln Highway", a w okresie świątecznym sięgnąłem po tą książkę dość przypadkowo. Tym większa radość z odkrycia.
Recenzje pozycjonują "Lincoln...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytuł oryginału: “At Night All Blood is Black” lepiej oddaje nastrój książki. O krwi czarnej nocą mówi Alfa Ndiaye, z wioski Gandiol w okolicy Saint-Louis w Senegalu kiedy wspomina śmierć Mademby Diopa, przyjaciela, który był mu bliższy niż brat. Kiedy opowiada o śmierci niebieskookiego wroga z naprzeciwka, powielanej w trakcie wychodzenia z okopów z karabinem w lewej i maczetą w prawej dłoni. Zwykle Alfa powraca do brzucha ziemi z jeszcze jedną dłonią i ten rytuał, odgrywany w poszukiwaniu utraconego człowieczeństwa budzi prawdziwe przerażenie.
David Diop, podobnie jak Alfa dorastał w Senegalu. Historię jednego ze strzelców senegalskich, czyli różnorodnych afrykańskich żołnierzy wcielonych do armii francuskiej w trakcie pierwszej wojny światowej oparł na autentycznej historii pradziadka, uczestnika wydarzeń Wielkiej Wojny. Pradziadek o swoich doświadczeniach nie chciał opowiadać, ale i tak była to dla autora wystarczająca inspiracja do podjęcia tematu walki narodów afrykańskich w obcej armii i obcej wojnie. Nawiasem mówiąc David Diop pracuje na uniwersytecie w Pau, w Pirenejach Atlantyckich nieopodal granicy z Hiszpanią, gdzie prowadzi badania nad sposobem opisywania Afryki przez Europejczyków w XVII i XVIII wieku. Niedawno temat ten porwał mnie za sprawą opowieści Marlowa w Jądrze ciemności Conrada. Ale to temat na zupełnie inną recenzję…
Historia Alfy i jego rodziny w senegalsiej wiosce to część opowieści, która urzekła mnie najbardziej. Wzruszające prawdy Fulanów i mądrość, którą stworzenie nosi w sobie głębiej niż podejrzewa. Godność Yoro Ba, tęsknoty jego córki Penndo, zawiłe relacje muzułmańskich rodzin rolników i pasterzy. Opowieść o narodzinach miłości dwojga przeciwieństw. On stary jak nieruchomy pejzaż, ona młoda jak zmienne niebo. I owoc ich związku, który najpierw dziedziczy prawdy i namiętności wśród których dojrzewa a potem popada w obłęd śmiertelnych rytuałów odtwarzających śmierć brata. W jego odwagę uwierzył nazbyt późno i teraz to poczucie winy i wstydu nakazuje mu pisać swoją historię szaleństwa.
Yoro Ba przywołując fulańskie przysłowie powiada “Dopóki człowiek nie umrze, ciągle jest stwarzany”. I tak bym tą niewielką objętościowo, ale bardzo gęstą emocjonalnie powiastkę podsumował. Pogubiłem się na ostatnich stronach i nie wiem czy dobrze autora zrozumiałem, ale muszę ochłonąć żeby do książki powrócić. Czytając czułem się nieco jak w klimacie Baricco tyle, że nie potrafię wytłumaczyć skąd to wrażenie. A Baricco uwielbiam. Booker jak najbardziej zasłużony. Znakomite tłumaczenie Jacka Giszczaka, tłumacza m.in. Prousta, Littella czy Houellebecqa. Polecam.

Tytuł oryginału: “At Night All Blood is Black” lepiej oddaje nastrój książki. O krwi czarnej nocą mówi Alfa Ndiaye, z wioski Gandiol w okolicy Saint-Louis w Senegalu kiedy wspomina śmierć Mademby Diopa, przyjaciela, który był mu bliższy niż brat. Kiedy opowiada o śmierci niebieskookiego wroga z naprzeciwka, powielanej w trakcie wychodzenia z okopów z karabinem w lewej i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszy tom sagi o Wyspach Doggerlandzkich (po polsku Bergamutach) przeczytałem, a w zasadzie wysłuchałem w marcu. Słuchałem go głównie w samochodzie i do dzisiaj tkwią w mojej wyobraźni obrazy, które plastycznie odmalowywała Maria Adolfsson. Pamiętam, że byłem dość mocno rozczarowany, kiedy okazało się, że wyspy są prawdziwie uniwersum wykreowanym przez autorkę i nie ma szans zobaczyć miejsc, które stały się tłem dla historii. Tak jeździłem wraz z Ann Cleves po Szetlandach - z innymi autorami po wielu innych miejscach. Tu było inaczej i mimo drobnego rozczarowania dałem się porwać.
Drugi tom znalazłem już tylko w formie ebooka i początkowo nie potrafiłem odtworzyć w sobie tego samego klimatu, ale im dalej w las - a w zasadzie im bardziej na północ wysp - tym było ciekawiej i przyjemniej. Bałem się rozczarowania, które czasem towarzyszy seriom i drugim częściom tymczasem z dużą satysfakcją odkryłem, że książka sprawia mi jeszcze większą przyjemność niż część pierwsza. Niebanalna historia, staranny warsztat i równie starannie wykonany research. Główna bohaterka niepozbawiona słabości i indywidualizmu ale nie epatująca spektakularnymi upadkami czy posuniętą do granic dobrego smaku i prawdopodobieństwa ekstrawagancją.
Urzekła mnie dynamika finału, a raczej jej powściągliwość. Dużo emocji, uczuć i ponownie plastycznie malowanych obrazów, które pozwalają współodczuwać lęki i poczucie zagrożenia pani komisarz a wydarzenia elegancko odsączone z niepotrzebnej brawury, nieprawdopodobnej dynamiki czy dramaturgii.
Ładnie i zgrabnie. Polecam.

Pierwszy tom sagi o Wyspach Doggerlandzkich (po polsku Bergamutach) przeczytałem, a w zasadzie wysłuchałem w marcu. Słuchałem go głównie w samochodzie i do dzisiaj tkwią w mojej wyobraźni obrazy, które plastycznie odmalowywała Maria Adolfsson. Pamiętam, że byłem dość mocno rozczarowany, kiedy okazało się, że wyspy są prawdziwie uniwersum wykreowanym przez autorkę i nie ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oceniam na 6 nieobiektywnie i nie do końca w zgodzie z samym sobą. Zadecydował sentyment do Grahama Mastertona i jego szczególna relacja z naszym krajem.
Książka nieciekawa, z dużą liczbą niekonsekwencji i mierną fabułą. Warsztat również nie na tym poziomie, do którego przyzwyczaił nas autor.
Najsłabsza książka na liście moich tegorocznych lektur, nie polecam. Recenzja i wywiad z autorem w zupełności wystarczą.

Oceniam na 6 nieobiektywnie i nie do końca w zgodzie z samym sobą. Zadecydował sentyment do Grahama Mastertona i jego szczególna relacja z naszym krajem.
Książka nieciekawa, z dużą liczbą niekonsekwencji i mierną fabułą. Warsztat również nie na tym poziomie, do którego przyzwyczaił nas autor.
Najsłabsza książka na liście moich tegorocznych lektur, nie polecam. Recenzja i...

więcej Pokaż mimo to