Przeczytaj całą na: http://lovefootball.pl/42/items/ulrich-hesse-tor.html
Niemiecki futbol kojarzy się dziś z ofensywną, szybką grą. Wychowani w Niemczech zawodnicy są rozchwytywani przez najbogatsze kluby świata, a Bayern Monachium pretenduje do miana najlepszego z europejskiej śmietanki. Nam dodatkowo zachodni sąsiedzi kojarzą się z zaporą nie do przejścia w reprezentacyjnej piłce, przeciwnikiem od lat niepokonanym, którego już dawno powinniśmy byli posłać na deski, a który przysparza nas o kolejne kompleksy. Ulrich Hesse przekonuje jednak, że w starciu z jego rodakami nie mamy się czego wstydzić, bo piłkarze z polskich ziem mieli ogromny udział w budowie jednej z futbolowych potęg Europy.
Zazwyczaj, gdy mówi się o początkach piłki nożnej w jakimś kraju, wspomina się o narodowej gorączce, która opanowała kolejną zafascynowaną nowym, ekscytującym sportem nację. Szczególnie dobrze taka historia sprzedaje się w kontekście tych krajów, gdzie futbol urósł do miana sportu narodowego. „Tor!” przeprowadza nas przez pisane zupełnie inną narracją karty historii. Sto lat temu piłka nożna zza Odry była sportem demonicznym. Nie brakowało głosów, że przywieziony z Anglii przez Walthera Bensemanna nowy sposób na spędzanie wolnego czasu to rzecz „wstrętna, absurdalna, brzydka i zboczona”, a samo kopnięcie piłki przyrównywano do wyrazu pogardy i nienawiści.
Felietonista ESPN nie przywiązuje większej wagi do chronologii, po czym doskonale daje po sobie poznać, że dziennikarstwo nie było dla niego nigdy tylko zawodem. Rozdziały przeplatają się między sobą na osi czasu, co może gubić tych czytelników, którym trudniej się skupić. Taki układ „Tora!” pokazuje jednak, że Hesse ma talent do wyboru, opisu i oceny wydarzeń istotnych i interesujących. Często w publikacjach o tematyce piłkarskiej spotkać się można ze zbyt długimi opisami niektórych wydarzeń, szczególnie meczów. W tej książce tego nie ma. Ba, po objętości jaką te zajmują, można nawet stwierdzić, że autor ceni swoją opinię o danym wydarzeniu wyżej, niż sam jego opis.
Mimo wielu plusów, dzieło Hessego pozostawiło we mnie pewien niedosyt. Angielski „The Guardian” reklamuje je jako „najbardziej zajmującą książkę historyczną jaką kiedykolwiek napisano”. Cóż… może Anglicy w błogiej nieświadomości po prostu czekają na angielskie wydanie „Wielkiego Widzewa”?
Przeczytaj całą na: http://lovefootball.pl/42/items/ulrich-hesse-tor.html
Niemiecki futbol kojarzy się dziś z ofensywną, szybką grą. Wychowani w Niemczech zawodnicy są rozchwytywani przez najbogatsze kluby świata, a Bayern Monachium pretenduje do miana najlepszego z europejskiej śmietanki. Nam dodatkowo zachodni sąsiedzi kojarzą się z zaporą nie do przejścia w...
Przeczytaj całą na: http://lovefootball.pl/42/items/ulrich-hesse-tor.html
Niemiecki futbol kojarzy się dziś z ofensywną, szybką grą. Wychowani w Niemczech zawodnicy są rozchwytywani przez najbogatsze kluby świata, a Bayern Monachium pretenduje do miana najlepszego z europejskiej śmietanki. Nam dodatkowo zachodni sąsiedzi kojarzą się z zaporą nie do przejścia w reprezentacyjnej piłce, przeciwnikiem od lat niepokonanym, którego już dawno powinniśmy byli posłać na deski, a który przysparza nas o kolejne kompleksy. Ulrich Hesse przekonuje jednak, że w starciu z jego rodakami nie mamy się czego wstydzić, bo piłkarze z polskich ziem mieli ogromny udział w budowie jednej z futbolowych potęg Europy.
Zazwyczaj, gdy mówi się o początkach piłki nożnej w jakimś kraju, wspomina się o narodowej gorączce, która opanowała kolejną zafascynowaną nowym, ekscytującym sportem nację. Szczególnie dobrze taka historia sprzedaje się w kontekście tych krajów, gdzie futbol urósł do miana sportu narodowego. „Tor!” przeprowadza nas przez pisane zupełnie inną narracją karty historii. Sto lat temu piłka nożna zza Odry była sportem demonicznym. Nie brakowało głosów, że przywieziony z Anglii przez Walthera Bensemanna nowy sposób na spędzanie wolnego czasu to rzecz „wstrętna, absurdalna, brzydka i zboczona”, a samo kopnięcie piłki przyrównywano do wyrazu pogardy i nienawiści.
Felietonista ESPN nie przywiązuje większej wagi do chronologii, po czym doskonale daje po sobie poznać, że dziennikarstwo nie było dla niego nigdy tylko zawodem. Rozdziały przeplatają się między sobą na osi czasu, co może gubić tych czytelników, którym trudniej się skupić. Taki układ „Tora!” pokazuje jednak, że Hesse ma talent do wyboru, opisu i oceny wydarzeń istotnych i interesujących. Często w publikacjach o tematyce piłkarskiej spotkać się można ze zbyt długimi opisami niektórych wydarzeń, szczególnie meczów. W tej książce tego nie ma. Ba, po objętości jaką te zajmują, można nawet stwierdzić, że autor ceni swoją opinię o danym wydarzeniu wyżej, niż sam jego opis.
Mimo wielu plusów, dzieło Hessego pozostawiło we mnie pewien niedosyt. Angielski „The Guardian” reklamuje je jako „najbardziej zajmującą książkę historyczną jaką kiedykolwiek napisano”. Cóż… może Anglicy w błogiej nieświadomości po prostu czekają na angielskie wydanie „Wielkiego Widzewa”?
Przeczytaj całą na: http://lovefootball.pl/42/items/ulrich-hesse-tor.html
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiemiecki futbol kojarzy się dziś z ofensywną, szybką grą. Wychowani w Niemczech zawodnicy są rozchwytywani przez najbogatsze kluby świata, a Bayern Monachium pretenduje do miana najlepszego z europejskiej śmietanki. Nam dodatkowo zachodni sąsiedzi kojarzą się z zaporą nie do przejścia w...