rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Śmiała, poszerzająca horyzonty, terapeutyczna...

Książka wciąga w wir prowokujących opowiadań, przykuwa do siodła i galopuje się do jej końca... Za to, za jej niekonwencjonalność, niejednoznaczność, i frapujący tytuł, oceniam ją na 10 punktów. Bo nie jest miałka, bo wywołuje emocje.

Każde opowiadanie prowokuje - skłania do refleksji, wyjście poza schemat lub porzucenie (co pokazuje książka, bezsensownych i krzywdzących) ograniczeń.

Ulubione opowiadanie - "Jak kochać się z fizykiem".

Śmiała, poszerzająca horyzonty, terapeutyczna...

Książka wciąga w wir prowokujących opowiadań, przykuwa do siodła i galopuje się do jej końca... Za to, za jej niekonwencjonalność, niejednoznaczność, i frapujący tytuł, oceniam ją na 10 punktów. Bo nie jest miałka, bo wywołuje emocje.

Każde opowiadanie prowokuje - skłania do refleksji, wyjście poza schemat lub porzucenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opinia będzie krótka: Ahoj, przygodo ! Ahoj, sensacjo !

Co jakiś czas nachodzi mnie marzenie, aby przeczytać książkę, która wzbudziłaby we mnie podobną ekscytację jak za młodu, wywoływał we mnie "Szatan z siódmej klasy" czy wszystkie książki z cyklu przygód Pana Samochodzika. To tęsknota do wakacyjnych przygód, pewnej tajemniczości z nutką grozy i odkrywania nieznanego. Poszukuję na własną rękę takich powieści, przy okazji poznając inne smaki literackie. W tej powieści, trochę przez przypadek, znalazłam taki klimat, więc na jakiś czas mogę "odfajkować" tę moją ciągotkę.

Niebanalna fabuła z akcją główną w Ameryce Południowej.
Książka, przenosi czytelnika w środowisko naukowców i wilgotno-upalną dżunglę. Na plus, psychologia relacji.

Opinia będzie krótka: Ahoj, przygodo ! Ahoj, sensacjo !

Co jakiś czas nachodzi mnie marzenie, aby przeczytać książkę, która wzbudziłaby we mnie podobną ekscytację jak za młodu, wywoływał we mnie "Szatan z siódmej klasy" czy wszystkie książki z cyklu przygód Pana Samochodzika. To tęsknota do wakacyjnych przygód, pewnej tajemniczości z nutką grozy i odkrywania nieznanego....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku moją uwagę przykuła barwna okładka książki, stojącej dostojnie wśród nowości na półce w księgarni, niczym egzotyczna papuga. Następnie wzmianki na blurp o miejscu akcji na Haremie, historii kryminalnej i bohaterze, który dąży do spełnienia marzeń pomimo niełatwych warunków, zachęciła mnie do wpisania tego tytułu na listę do przeczytania.

Długo czekałam, aż książka będzie dostępna w kilku bibliotekach, był na nią popyt. Po pojawieniu się sprzecznych opinii, o książce, nadszedł i mój czas spędzony z tą lekturą, w której, obronie pragnę stanąć.

Tak, to było zauroczenie od pierwszego spojrzenia, jednak w wyniku cyklicznych spotkań co wieczór, powoli wyjaśniało się, iż musimy się dotrzeć z lekturą. Błędem przyszłego Czytelnika będzie koncentracja na kryminale i nastawienie na szybką akcję. Rytm powieści jest niespieszny, ale stały, rozłożony na dłuższej, z unikatowymi wstawkami. Opisy fragmentów życia, głównego bohatera i jego dzielnicy, z ciekawymi, przełomowymi i śmiesznymi momentami. W trzeciej część, która podobała mi się najbardziej, okazało się, iż wsiąknęłam w fabułę, niczym w serial familijno-obyczajowo-dokumentalny, oglądany dla przyjemności jako stały rytm dnia. Dałam się porwać rytmowi Harlemu, z całym urokiem jego nietuzinkowych mieszkańców i wymagającego tła historycznego. Obcując z lekturą, doceniałam możliwość poszerzenia horyzontów o nową odsłonę Nowego Jorku, pisaną z perspektywy Afroamerykańskiego mieszkańca Harlemu - położenie silnego akcentu na eklektyzm tego miasta, z jego podziałem na uptown i downtown oraz genezą powstania m.in. rozdmuchanej do granic możliwości zabudowy Manhattanu, która poraża, ale i fascynuje podczas wizyty w tym mieście. Polubiłam także bohatera drugoplanowego - Peppera i jego relację z głównym bohaterem.

Poniższy fragment zacytuję, gdyż w mojej ocenie jak ulał streszcza historię tej powieści.
"W gazetach piszą o plądrowaniu. Może niech o plądrowanie zapytają Indian. Cały ten kraj jest zbudowany na podpieprzaniu innym własności".

Polecam książkę - sugestia: dla fanów Nowego Jorku, ciekawskich świata, chcących poszerzać horyzonty kulturowe, zainteresowanych tematem Afroamerykanów i eklektyzmem Nowego Jorku, lubiących grubsze książki, z niespieszną akcją.

Na początku moją uwagę przykuła barwna okładka książki, stojącej dostojnie wśród nowości na półce w księgarni, niczym egzotyczna papuga. Następnie wzmianki na blurp o miejscu akcji na Haremie, historii kryminalnej i bohaterze, który dąży do spełnienia marzeń pomimo niełatwych warunków, zachęciła mnie do wpisania tego tytułu na listę do przeczytania.

Długo czekałam, aż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra lektura na jesień, dla czytelników, którzy, tak jak ja lubię jazz, Barcelonę... i kryminał. Ten, dodatkowo z nutką historii i gangsterskich motywów - to wszytko ma w pakiecie książka "Barcelona Jazz Club".

Dzięki tej pozycji przeniosłam się w nostalgiczną podróż ulicami Barcelony. Spędziłam czas w barach i nocnych klubach tego miasta, przypominając sobie kulturę katalońską oraz smaki i dźwięki, towarzyszące takim wizytom.
Niezwykle wartościowe jest dla mnie osadzenie fabuły w czasach panowania generała Franco, dzięki czemu mogłam poczuć klimat tych czasów oraz lepiej poznać historię Hiszpanii, co było moim celem.
Ponadto bardzo zaintrygował mnie motyw samotności głównego bohatera przedstawiony w tej lekturze. Wykluczonego cudzoziemca-muzyka w nowej (zmieniającej się) rzeczywistości.

Końcówka książki lekko mnie zaskoczyła.

Ciekawostka: Lektura, zmotywowała mnie do pierwszego, samodzielnego przyrządzenia przysmaku jakim jest tortilla española. Czytając o niej i pamiętając jej smak, nie sposób nie zgłodnieć. Niech to, ... lub wszech-towarzyszący jazz będzie dla Państwa rekomendacją do sięgnięcia po tą lekturę ! :) Bon apetit.

Dobra lektura na jesień, dla czytelników, którzy, tak jak ja lubię jazz, Barcelonę... i kryminał. Ten, dodatkowo z nutką historii i gangsterskich motywów - to wszytko ma w pakiecie książka "Barcelona Jazz Club".

Dzięki tej pozycji przeniosłam się w nostalgiczną podróż ulicami Barcelony. Spędziłam czas w barach i nocnych klubach tego miasta, przypominając sobie kulturę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W telegraficznym skrócie napisałabym: Belfast. Irlandia Północna. Bomby. Puby. Miłość. Męska przyjaźń.

W subiektywnej ocenie, dodam, że od ponad połowy książki miałam stan: Chwilo trwaj! Chcę czytać dalej, jednak szkoda się rozstać z bohaterami. Bo jest ciekawie i zabawnie ! Bo bohaterowie, podobnie jak ja stoją u styku beztroski z niezależnością. Marzą, pragną i działają w kierunku realizacji uniwersalnych dla 30-latków marzeń. Bo miałam poczucie zrozumienia. Wrażenie, że czytam o sobie, albo kimś bliskim.

Książkę nazwałabym łobuzerską. Gdyż dużo w niej bójek, wewnętrznego miotania się, drgań, pragnień i kłód. Jednak jest to podane w tak żartobliwy i napisałabym męski, zadaniowy sposób, że fantastycznie spędza się czas z tą lekturą. "Ulica marzycieli" to istny łobuz z duszą romantyka, którego urokowi nie sposób się oprzeć ;)
Czytając można się przenieść w klimat piątkowego spotkania przy piwie z grupą starych, dobrych przyjaciół. Pamiętam, jak niektóre fragmenty powtórnie odczytywałam na głos, gdyż chciałam, aby inne osoby też miały fun. (I miały! Cały opis pobytu w Stanach jednego z bohaterów to istna petarda ! Opis spaceru po Nowym Jorku, nadaje się do uwiecznienia na zdjęciu i odczytywania dla poprawy humoru ;) )
Mnie lektura z pewnością zaintrygowała ! Najfajniejsze jest to, że przed lekturą po opisie z tyłu okładki, nie spodziewałam się, że, aż tak polubię bohaterów wraz z ich perypetiami. Utożsamiałam się z pragnieniami Jake, zaś Misiek, to koleś, którego nie da się nie lubić. Przezabawny. Mały i szorstki Roche (istny łobuziak) jest postacią drugoplanową jednak frapuje nie tylko Jake'a, ale i czytelnika.
Wartością książki jest z pewnością opis konfliktu katolików z protestantami. To jak wygląda atmosfera i życie w Belfaście. Jednak jak dla mnie był on rozwojowym, ciekawym i podtrzymującym w lekkim napięciu tłem problematyki głównych bohaterów.

Mam do tej książki wyjątkowy sentyment, gdyż zainspirowała mnie do zrealizowania szalonej i odważnej podróży ku szczęściu. Dotknęła ukrytych pragnień.
Szczerze polecam ! Idealnie przedstawiony męski świat, dlatego sądzę, że ta książka, może być idealnym prezentem dla panów.
Moja perełka literatury.

W telegraficznym skrócie napisałabym: Belfast. Irlandia Północna. Bomby. Puby. Miłość. Męska przyjaźń.

W subiektywnej ocenie, dodam, że od ponad połowy książki miałam stan: Chwilo trwaj! Chcę czytać dalej, jednak szkoda się rozstać z bohaterami. Bo jest ciekawie i zabawnie ! Bo bohaterowie, podobnie jak ja stoją u styku beztroski z niezależnością. Marzą, pragną i działają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Moich "achów i ochów" nad tą książką nie ma końca. Książka od pierwszej strony trafiła w mój gust literacki, a z każdą przeczytana kartką było coraz lepiej. W okolicach jej połowy, stwierdziłam, że jest duże prawdopodobieństwo, że ta pozycja będzie najlepszą książką, przeczytaną przeze mnie w tym roku. W fazie jej czytania polecałam ją dosłownie KAŻDEMU ! Z niebywałą częstotliwością gościła na moich ustach. Po przeczytaniu, kupuje ją w prezencie. Wiem, że może się podobać i zaciekawić.:)

Początek „Chrobota” ma tę zaletę, iż wsiąkasz w jego treść. Czujesz się jak bohater książki. I tak kolejno podczas jednego wieczory byłam: Finem jeżdżącym na łyżwach do szkoły, Kolumbijką z kokainowego raju, chłopakiem z Zimbabwe, któremu niestraszna dzika przyroda, dziewczyną z Ugandy chodzącą kilometry po pitną wodę, Japonką skazaną na perfekcję, Amerykaninem ze środkowo- zachodniego stanu (nie mylić z Nowym Yorkiem czy Kalifornią) z typowo amerykańskiego collagu i dziewczynką z Kalkuty, która jeszcze nie wie, że to kto zostanie jej mężem zostało już ustalone.
Za sprawą „ Chrobota” urodziłam się w siedmiu totalnie różnych krajach, a z każdą przeczytaną kartką w nich dorastałam. Wiem, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdybym urodziła się w innym miejscu na świecie. Zaczynałam porównywać i jakoś tak mniej chciało mi się narzekać, a doceniać.

„Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”.

Uwielbiam książki o krajach do których marzę udać się z wizytą. Realizując czerwcowe wyzwanie czytelnicze portalu LC, sięgnęłam po "Chrobota", myśląc o Japonii. A tu taki miły psikus! A tu takie WOW! Podróż dookoła świata. I chyba jednak, to nie fragmenty o Japonii stały się moimi ulubionymi ;)

Podsumuję moją opinię o książce jednym słowem – FANTASTYCZNA !
Pozostając w sferze wyobraźni, napiszę kolejno:
Fantastic/ Fantástico/ Fantastinen/ ファンタスティック (Fantasutikku)/ Ajabu/ शानदार Shaanadaar/ Naka

Moich "achów i ochów" nad tą książką nie ma końca. Książka od pierwszej strony trafiła w mój gust literacki, a z każdą przeczytana kartką było coraz lepiej. W okolicach jej połowy, stwierdziłam, że jest duże prawdopodobieństwo, że ta pozycja będzie najlepszą książką, przeczytaną przeze mnie w tym roku. W fazie jej czytania polecałam ją dosłownie KAŻDEMU ! Z niebywałą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na wstępie zaznaczę, iż nie jestem obiektywna w ocenie. Kiedy około dwa lata temu obejrzałam film „Kwiat wiśni i czerwona fasola”, zyskał on miano jednego z moich ulubionych filmów. Wzruszył mnie. Bardzo mnie wzruszył. Zagrał na dobrych strunach mojej duszy.

Kiedy pod koniec zeszłego roku, odkryłam, iż książka, na podstawie której, został nakręcony film, który tak bardzo mnie zachwycił, trafiła do polskich księgarni. Niewiele czasu minęło, a już byłam w jej posiadaniu. Książka jest pięknie wydana. Japoński minimalizm i elegancja w jednym.


Ta opowieść ma w sobie dużo pierwiastka miłości.
Miłości do gotowania. Miłości do bliźniego. Miłości do pracy. Miłości do młodego pokolenia. Miłości do życia ! Choć bywa ono cierpkie, a czasami wręcz trujące.
Po lekturze, na trudne egzystencjonalne pytanie: Czym jest miłość ? Odpowiedziałabym, miłość to Tokue - jedna z bohaterek książki „Kwiat wiśni i czerwona fasola”.

Ta opowieść jest lustrem, w którym czytelnicy moją okazję przyjrzeć się sobie.
Skłania do refleksji.
Otwiera oczy na potrzeby osób wykluczonych.
Rozwija empatię i pokorę.

Szczerze polecam !
Jest to niewielkich rozmiarów książka i wzruszający, spokojny film do których się wraca. Społeczeństwo potrzebuje takich dzieł, bo w nich jest samo dobro i miłość <3

Moje ulubione fragmenty z książki „Kwiat wiśni i czerwona fasola” Durana Sukegawa:

„Przyznała, że też nie słyszy głosu fasolek. Ale być może kiedyś się uda, jeśli człowiek będzie w to wierzyć. „Nie ma dla nas innego sposobu na przeżycie, musimy być jak poeci”, tak mówiła. Sama rzeczywistość sprawia, że pragnie się śmierci. Jeśli chcemy przekroczyć własne ograniczenia, trzeba żyć z myślą, że to wykonalne”. (str. 171)

„ Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie?”. Bo wiecie ja rozumiałam, co będzie dalej. Że jak raz zdiagnozują u kogoś trąd, to już nigdy nie wyjdzie na wolność. Sama bałam się trędowatych. Ale żebym to ja…” (str. 101)

„- Jeszcze nikt nie pracował tutaj z takim oddaniem.
-Wszystko trzeba robić od początku do końca, inaczej zmarnujemy tylko czas, który już włożyliśmy w pracę”. (str. 27)

Na wstępie zaznaczę, iż nie jestem obiektywna w ocenie. Kiedy około dwa lata temu obejrzałam film „Kwiat wiśni i czerwona fasola”, zyskał on miano jednego z moich ulubionych filmów. Wzruszył mnie. Bardzo mnie wzruszył. Zagrał na dobrych strunach mojej duszy.

Kiedy pod koniec zeszłego roku, odkryłam, iż książka, na podstawie której, został nakręcony film, który tak bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po książkę "Lalkarz z Krakowa" sięgnęłam jako dorosła kobieta. Zaintrygowana jej tytułem, Krakowem. Przyjemność sprawiło mi odkrycie tej wydawniczej nowości, z uwagi na miejsce akcji powieści, która rozgrywa się w Krakowie. Przed lekturą tej książki złożyłam, krótką wizytę w tym mieście, więc czas spędzony na jej czytanie, potraktowałam jako przedłużenia wyjazdu. Spacer z przewodnikiem.

Następnie zaciekawił mnie krótki opis fabuły powieści: okupacja niemiecka, magia, przyjaźń, walka dobra ze złem. Ponadto bohater z nietuzinkową profesją oraz losy krakowskich Żydów.

Dawno nie czytałam bajki. Czemu nie ? - Pomyślałam.

Bajka osadzona w Polsce w okresie Drugiej Wojny Światowej. Chce to przeczytać ! - Zdecydowałam.

Moim zdaniem książka zasługuje na najwyższą z ocen pod kątem pomysłu na fabułę. Po drugie, ze względu na ideę jej powstania - pamięć o żydowskich ofiarach niemieckiego terroru. Podkreślić należy, iż autorką książki jest współczesna, młoda Amerykanka, którą empatia, szok po wizycie Auschwitz-Birkenau i niezgoda na brutalność wojny pchnęła do napisania książki. Ponadto historyczna niewiedza społeczności w której żyła. Wartością tej lektury jest popularyzowanie wśród młodego pokolenia odbiorów, wiedzy i pamięci tych wydarzeń na arenie międzynarodowej. Postawy, bycia odważnym i dobrym dla innych. Możliwości własnego wyboru między dobrem, a złem, jak i działaniem, a stagnacja i ignorancją.

Moje wrażenia po lekturze ? Niestety, podczas czytania towarzyszyło mi uczucie lekkiego dysonansu. Konflikt dotyczył interesującego i ważnego tematu vs. dopasowania lektury do wieku odbiorcy. Akcja książki, nie porywała mnie, nie rozpaliła emocji zmuszających do kontynuowania czytania bez przerw. Do tej pory pamiętam, że w czasach liceum, takie emocje rozpalił we mnie „Inny świat” Herlinga-Grudzińskiego. Stając w obronie „Lalkarza z Krakowa” napiszę, fakt oczywisty, jest to inny gatunek literacki. Pomimo, to nadal twierdzę, iż „Lalkarz z Krakowa” jest interesującą nowością wydawniczą, którą warto polecić i młodszym i starszym czytelnikom, gdyż książka wzrusza i uczy empatii.

Konkluzja mojej opinii:
Ciekawa jestem, jak odebrałabym tę bajkę, czytając ją w młodszym wieku, jako dziewczynka, bądź nastolatka ? Czy dziecięca fantazja wpłynęłaby na barwniejszy odbiór tej historii ? Może przekonam się o tym w przyszłości, polecając ją własnemu dziecku. :)

Po książkę "Lalkarz z Krakowa" sięgnęłam jako dorosła kobieta. Zaintrygowana jej tytułem, Krakowem. Przyjemność sprawiło mi odkrycie tej wydawniczej nowości, z uwagi na miejsce akcji powieści, która rozgrywa się w Krakowie. Przed lekturą tej książki złożyłam, krótką wizytę w tym mieście, więc czas spędzony na jej czytanie, potraktowałam jako przedłużenia wyjazdu. Spacer z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Raz na wozie, raz pod wozem” - takie jest życie. Taka, jest historia opisana w „Szaleństwach Brooklynu”.
Opowieść podana jest, w taki sposób, że zanim czytelnik się obejrzy, będzie w połowie lektury. Bez potrzeby użycia chusteczek, za to z rozpaloną chęcią poznania dalszego ciągu historii.
Dystans, humor, rodzina. Przyjaciele i miłość, ale i tolerancja wobec błędów bliskich nam osób - to antidotum na dołki, doły, wąwozy. Na podstawie (pokręconych) losów bohaterów książki, autor „Szaleństw Brooklynu”, chce przekazać czytelnikom tę maksymę. Zamysł wyszedł doskonale, z powodzeniem. Gdybym miała opisać książkę jednym słowem, nazwałabym ją antydepresantem. Jest w niej przygoda, intryga, życie codzienne oraz zaskakujące zwroty akcji. Język, którego używa narrator. Jego sposób widzenia rzeczywistości jest do pozazdroszczenia. Bądź moim przyjacielem, chciałoby się rzec :)
Zdecydowanie polecam !
Afirmacja życia, pomimo, iż fortuna kołem się toczy.

„Raz na wozie, raz pod wozem” - takie jest życie. Taka, jest historia opisana w „Szaleństwach Brooklynu”.
Opowieść podana jest, w taki sposób, że zanim czytelnik się obejrzy, będzie w połowie lektury. Bez potrzeby użycia chusteczek, za to z rozpaloną chęcią poznania dalszego ciągu historii.
Dystans, humor, rodzina. Przyjaciele i miłość, ale i tolerancja wobec błędów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kluczowe słowa: kawa, seriale kryminalne, aparat fotograficzny, książki, podróże, wspomnienia… Nowy Jork.

"Pociąg linii M" jest zaproszeniem do świata Patii Smith. Patti Smith to INTELEKTUALISTKA. Patti Smith to artystka. Zatem jest to świat pełen poezji, metafor, pięknych porównań, licznych odwołań do mitów, literatury czy sztuki. Kompendium wiedzy o ulubionych artefaktach, książkach i pisarzach artystki. Wizyty w różnych miejscach na mapie świata, wybranych według klucza autorki. Tym kluczem jest wrażliwość i empatia. Solidarność w żałobie.

Nie jest to książka łatwa. Niejednokrotnie byłam zmuszona sprawdzić znaczenie słów, miejsc, postaci w słowniku czy wikipedii. Jest to książka rozwijająca. Pod warunkiem, że podąży się kartka po kartce w jej melancholijny klimat.

Klimat jest nostalgiczny, niczym samotna (nie z wyboru) wizyta w kawiarni. Samotna podróż. Pamiętnik spisany jesienią. Nowy Jork na czarno-białych fotografiach. Egzystencja po stracie.

Książkę czytałam zimą, mając nadmiar czasu wolnego. Samotnie spędzając czas w domu po wizycie w innym kraju. Te warunki pozwoliły mi wczuć się w świat ukazany w tej książce i polubić go.

Kluczowe słowa: kawa, seriale kryminalne, aparat fotograficzny, książki, podróże, wspomnienia… Nowy Jork.

"Pociąg linii M" jest zaproszeniem do świata Patii Smith. Patti Smith to INTELEKTUALISTKA. Patti Smith to artystka. Zatem jest to świat pełen poezji, metafor, pięknych porównań, licznych odwołań do mitów, literatury czy sztuki. Kompendium wiedzy o ulubionych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zakochałam się w "Pocztówkach z Grecji", podobnie jak zakochałam się w Grecji po urlopie spędzonym w tym kraju. Książka sprawiła mi wiele dobrego. Sprawiła, że w okresie przedwiośnia, ponownie przeniosłam się do Grecji. Mało tego, ta książka, przeniosła mnie w rejony Półwyspu Bałkańskiego, gdzie jeszcze mnie nie było! Czy może być coś przyjemniejszego ?
Efharisto ! (Dziękuję!)

Książka zawiera piętnaście przecudownych opowiadań, z różnych części Grecji, które opisując (nie tylko) piękno danego regionu, przybliżają greckie tradycje, historię, zwyczaje. Ciekawią. Zdecydowanie gaszą i ponownie rozbudzają apatyt na Grecję! W opowieści wplecione są greckie słowa i piękne zdjęcia, co potęguje tamtejszy klimat. Według mnie opowiadania to najlepsza część tej powieści.

Jednakże, "Pocztówki z Grecji" posiadają wiele plusów. Jednym z nich jest oryginalna forma tej powieści. W książce są: i kartki z pamiętnika, i opowiadania i fabuła powieści. Wszystko to w estetycznej oprawie graficznej. Umieszczona jest, także mapa Grecji, która wizualizuje podróż głównego bohatera, jednocześnie przypominając Czytelnikom terytorium Grecji. Wątek egzystencji ze złamanym sercem, pokrzepi osoby z podobnym problemem.

Miłośnicy książek sceptycznie nastawieni do "happy endów" i à la bajkowych fabuł, będą musieli przymknąć oko na początek i koniec tej powieści. (Ja to zrobiłam). Jednak nie oszukujmy się, któż nie lubi "happy endów" (przynajmniej w prawdziwym życiu ;-)).

Książkę szczerze polecam.
Uwaga, możesz stać się grekofilem !

Zakochałam się w "Pocztówkach z Grecji", podobnie jak zakochałam się w Grecji po urlopie spędzonym w tym kraju. Książka sprawiła mi wiele dobrego. Sprawiła, że w okresie przedwiośnia, ponownie przeniosłam się do Grecji. Mało tego, ta książka, przeniosła mnie w rejony Półwyspu Bałkańskiego, gdzie jeszcze mnie nie było! Czy może być coś przyjemniejszego ?
Efharisto !...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Jestem Isia" jest wywiadem z Agnieszką Radwańską wydanym w formie książki. Ot, wywiad, dłuższy, niż w przeciętnej gazecie, z bogatszą liczbą pięknych zdjęć z kortu (i nie tylko). Stąd ocena w postaci tylko czterech gwiazdek.

Forma wywiadu sprawia, że tę pozycję czyta się szybko, bo dostarcza ciekawych informacji, z całego przekroju dotychczasowego życia najlepszej polskiej tenisistki. Z wywiadu wyłania się obraz Agnieszki jako stanowczej dziewczyny, oddanej tenisowi sportsmenki oraz przedsiębiorczej osoby.

Książka, nie wciągnęła mnie bez reszty, jednak uważam, że jest to pozycja, którą warto przeczytać z uwagi na dydaktyczny charakter - aspekty pracy, dążenia do celu i motywacji, które naświetla. Zdecydowanie warto polecić ją, młodym osobom kształtującym swoją osobowość i pasje, gdyż jak Agnieszka zauważa: "Zawsze powtarzam, że sport znakomicie kształtuje charaktery, więc nie może wychować na złego człowieka". Agnieszka Radwańska jest wzorem do naśladowania, dlatego książkę-wywiad z nią POLECAM ! :)

"Jestem Isia" jest wywiadem z Agnieszką Radwańską wydanym w formie książki. Ot, wywiad, dłuższy, niż w przeciętnej gazecie, z bogatszą liczbą pięknych zdjęć z kortu (i nie tylko). Stąd ocena w postaci tylko czterech gwiazdek.

Forma wywiadu sprawia, że tę pozycję czyta się szybko, bo dostarcza ciekawych informacji, z całego przekroju dotychczasowego życia najlepszej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Barcelona. "Barszalona".

Książki o Barcelonie czytam chętnie. Przyciągają mnie jak magnes, z chęci poznania różnorodnych odsłon tego miasta. Aga Sarzyńska, w swojej książce, zabiera czytelnika w podróż po multikulturowej Barcelonie, w klimacie rodem z filmu "Biutiful" (dwa razy tytuł tego filmu pojawia się w książce). Nie ma Gaudiego i kolorowych mozaik. Sagrada Familia przedstawiona jest jedynie na okładce książki. Wewnątrz, treść książki, a w niej: seks, tanie wino, barowo-uliczne "przyjaźnie" i bohaterowie, barwni niczym mozaiki Gaudiego. Ponadto, los emigrantów, stracone nadzieje, samotność, przeplatane (żeby nie było, aż tak smętnie) z fiestą do kwadratu. Opis szemranej dzielnicy Raval podany w lekkiej formie.

Zaletą książki jest to, że czyta się ją szybko i zawiera ciekawe porównania. Kto, miał przyjemność rezydować w Barcelonie, wyłapie smaczki kulturowe charakterystyczne dla tubylców, które zostały wplecione między wątkami: jak dwa całusy na przywitanie, stosunek Katalończyków do Walentynek, zamiłowanie do spędzenia czasu wolnego w barze i wiele, wiele innych.

"Barcelona o poranku", "Walentynki", "From Russia with love", "Pakcelona", "Hello, mam na imię Samba" to moje the best of the best rozdziały tej książki. Dwa ostatnie zasługują na szczególne wyróżnienie, z uwagi na ich edukacyjny charakter. Zagadka, ulicznych sprzedawców apaszek i samotnych Pakistańczyków spotykanych w turystycznych miejscach Barcelony i sklepach z pamiątkami, została rozwiązana.

Książkę oceniam na 6 gwiazdek.
Bonus w postaci dodatkowej gwiazdki przyznaję za miejsce akcji.
Może się podobać, może też drażnić. Rozumiem i jedną i drugą grupę czytelników. Warto, przeczytać i ustosunkować się samemu :-)
Osobiście, żałuję, że jej nie kupiłam.

Barcelona. "Barszalona".

Książki o Barcelonie czytam chętnie. Przyciągają mnie jak magnes, z chęci poznania różnorodnych odsłon tego miasta. Aga Sarzyńska, w swojej książce, zabiera czytelnika w podróż po multikulturowej Barcelonie, w klimacie rodem z filmu "Biutiful" (dwa razy tytuł tego filmu pojawia się w książce). Nie ma Gaudiego i kolorowych mozaik. Sagrada Familia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bieganie, regularne ćwiczenia fizyczne są jednymi z najczęstszych postanowień noworocznych. Idąc tym tokiem myślenia, postanowiłam zacząć rok, od przeczytania książki o bieganiu - pamiętnika. Ku wzbudzeniu motywacji, czy też inspiracji. Ku poznaniu punktu widzenia zapalonego biegacza. Czym różni się ode mnie ? Tak, książka spełnia mój cel. Zaś pytaniem retorycznym jest: Czy książka jeszcze bardziej rozpala inspiracje/motywacje miłośników biegania, czy też laików (do których zaliczyłabym siebie). Jest to kwestia indywidualna, jak też zauważa autor.

Dla mnie, owa książka, która jest uporządkowaniem życia, jakie w danych okresie wiodł autor, jest w istocie rzeczy - interpretacją procesu realizacji celów długoterminowych. Generalnie, tak ją odbieram. (W przypadku Murakamiego dwóch nadrzędnych celów jakimi są bieganie i pisanie – jego hobby i praca. W przypadku czytelników, celów jakie mamy przed sobą; nie tylko te liczone w kilometrach :-)). Tym, jak Murakami podchodzi do osiągnięcia celów własnych, jak opisuje owe dążenie, jak analizuje ”porażki”, można zainspirować się, pokrzepić, podziwiać.

Do książki, będę z pewnością wracać, w miarę nabywania lat i doświadzceń. Jestem ciekawa przyszłych wniosków. Gdyż póki, co bliżej jest mi do Micka Jaggera, z młodości, aniżeli obecnie, stonowanego Murakamiego.

Ponadto, na maraginesie dodam, iż niezwykle spodobał mi się opis biegu marataońskiego, pod niebem pełnym greckiego żaru (działał na wyobraźnie) oraz kreatywne tutuły rozdziałów (np: „Nawet jeśli w tamatych czasach miałem długą kitkę”). Zaś czytając poszczegółne zmagania Murakamiego, jako biegacza, na myśl przychodziła mi postać Forrest Gump'a :) Uśmiechając się pod nosem, zasanawiałam się, który z nich biegał więcej !??


Książkę, warto wziąć pod uwagę, jako potencjalny prezent dla biegacza. Ja kupiłam ją bratu :)

Bieganie, regularne ćwiczenia fizyczne są jednymi z najczęstszych postanowień noworocznych. Idąc tym tokiem myślenia, postanowiłam zacząć rok, od przeczytania książki o bieganiu - pamiętnika. Ku wzbudzeniu motywacji, czy też inspiracji. Ku poznaniu punktu widzenia zapalonego biegacza. Czym różni się ode mnie ? Tak, książka spełnia mój cel. Zaś pytaniem retorycznym jest: Czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to pierwsza autobiografia sportowca, którą kiedykolwiek przeczytałam. Książkę dostałam w niespodziewanym prezencie, zapewne dlatego, iż obdarowująca mnie osoba, wie doskonale, że lubię oglądać Wielkie Szlemy w TV. Pomysł był strzałem w 10 ! Do tej pory, wspominam go jako jeden z najfajniejszych i najtrafniejszych niespodzianek. Jednakże dopóki, dopóty, „Open. Autobiografia tenisisty” nie trafiła w moje ręce, nie sięgnęłabym po nią. Po prostu, nie była mi znana. W wieku, gdy Andre Aggasi był czynnym sportowcem, ja grywałam w gumę na podwórku. Następnie, kojarzyłam go jako słynnego tenisistę, tego ze spoko fryzurą. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, Andre, z pewnością byłby moim ulubionym graczem. Bowiem na poszczególnych etapach książki wyłania się obraz posłusznego dziecka, temperamentnego młodzieńca oraz ciepłego, dojrzałego mężczyzny. Piękny, ostateczny szlif. Kształtowany przez codzienne treningi (wbrew sobie), presję z wielu stron, talenty i kompleksy, wygrane i porażki, ale i miłość i przyjaźń. W ogóle, w życiu (i książce) Agassiego ważni są ludzie. Osoby wokół niego. Bardzo podoba mi się to !

Książka przypadła mi do gustu, także z uwagi na inne aspekty. Tytuł będący nawiązaniem do tenisa i jednocześnie idei przyświecającej wydaniu autobiografii przez Agassiego, jaką jest niewątpliwie OTWARTOŚĆ i szczerość. Idealny ! Z książki dowiemy się wielu (zaskakujących) rzeczy, także tych, z których Agassi nie może być dumny, o których nie mówi się łatwo. Szacunek za to ! Interesujący jest cały przekrój życia Agassiego m.in. prezentacja dzieciństwa, relacja z ojcem i rodzeństwem, opisy turniejów, monologi wewnętrzne w trakcie żmudnych spotkań i treningów, wspomnienia kreacji jego charakterystycznego wizerunku, życie uczuciowe, męskie przyjaźnie i okres po zakończeniu kariery. Jest tego dużo ! Agassi zadbał o precyzje w opisie faktów autobiograficznych. Kolejnym interesującym wątkiem będącym daleko w tle, jest miasto z kasyn słynące – Las Vegas, ale i charakterystyka atmosfery Wielkich Szlemów, w zależności od miast (części świata), w których te turnieje się odbywają.

Muszę przyznać, że fragmenty książki o Steffi Graf są szczególne, i są moimi ulubionymi. Czuć w nich miłość, szacunek i podziw Andre dla Steffi. Rozwój ich związku i to, w jaki sposób Andre opisuje Steffi, jej charakterystyczny sposób bycia, bądź zachowanie na korcie (notabene, tylko zakochany facet zwraca uwagę, na takie szczegóły ;-)), dla mnie z perspektywy kobiety, jest urocze. Czuć kontrast życia przed Steffi i wspólnie ze Steffi. Z autobiografii Agassiego, ukazuje się piękny i istotny morał, mianowicie: jak życie człowieka wchodzi na właściwe tory w momencie poznania właściwego partnera. Jak dużo kwestii to ułatwia, wzbogaca, uspokaja niepotrzebne emocje i jak mistrzowsko się wzrasta !

„Open. Autobiografie tenisisty” już poleciłam bratu. Polecam także i Wam. Wiele interesujących wątków, temperamentny narrator – nie tylko dla fanów tenisa, sportu czy Agassiego ! Ubolewam, iż Steffi Graf, nie wydała (auto)biografii, gdyż chętnie bym po nią sięgnęła, by poznać jej punkt widzenia. Tymczasem autobiografia Agassiego zwróciła moją uwagę na gatunek z kategorii: biografia sportowca.

Jest to pierwsza autobiografia sportowca, którą kiedykolwiek przeczytałam. Książkę dostałam w niespodziewanym prezencie, zapewne dlatego, iż obdarowująca mnie osoba, wie doskonale, że lubię oglądać Wielkie Szlemy w TV. Pomysł był strzałem w 10 ! Do tej pory, wspominam go jako jeden z najfajniejszych i najtrafniejszych niespodzianek. Jednakże dopóki, dopóty, „Open....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bodźcem do sięgnięcia po książkę "Tajemnica zaginionej ślicznotki", był moment, gdy przeczytałam, iż tłem akcji jest miasto Barcelona.
Książkę czytałam na wpół będąc w szpitalu, na wpół dochodząc do siebie po zabiegu i uważam, iż jest to adekwatna pozycja do zrelaksowania się. Lekka, z humorem, akcją kryminalno-detektywistyczną, co lubię. Wciąga. Taki, Pan Samochodzik dla dorosłych ! :) Bohaterowie są zabawni. Jedna ze scen "droga powrotna w bagażniku" (może jest takich scen więcej (?), gdyż humor jest momentami abstrakcyjny), wydała mi się trochę naciągana, jednak nie wpływa ona negatywnie, na moją ocenę książki, ogólne wrażenie i emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury. Książka zdaje się być pisana z intencją dostarczenia czytelnikom pozytywnych wibracji. Notabene oglądając wywiad z Mendozą, i obserwując aparycję autora, w ogóle mnie to nie dziwi. Pozytywny, uśmiechnięty Pan, który stwierdził, iż polski tytuł za sprawą słowa "ślicznotka", bardziej mu się podoba ! :)

Lektura najnowszej serii przygód Fryzjera damskiego, zachęciła mnie do zapoznania się z wcześniejszymi częściami przygód samozwańczego i sympatycznego detektywa, wykreowanego przez Mendozę, których nie czytałam, co dobrze świadczy o tej pozycji. Cel do zrealizowania w przyszłości ! :)

Bodźcem do sięgnięcia po książkę "Tajemnica zaginionej ślicznotki", był moment, gdy przeczytałam, iż tłem akcji jest miasto Barcelona.
Książkę czytałam na wpół będąc w szpitalu, na wpół dochodząc do siebie po zabiegu i uważam, iż jest to adekwatna pozycja do zrelaksowania się. Lekka, z humorem, akcją kryminalno-detektywistyczną, co lubię. Wciąga. Taki, Pan Samochodzik dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Re-we-la-cyj-ny tytuł książki !!


W całym procesie obcowania z książką "Mężczyźni bez kobiet" towarzyszyły mi trzy stany emocjonalne. Silne dążenie i lekka melancholia połączona z ciekawością. DĄŻENIE do posiadania tej książki, za sprawą intrygującego tytułu, następnie DĄŻENIE do czytania opowiadań, z obowiązkową przerwą po każdym.( Nie dlatego, że lektura była trudna w odbiorze, a dlatego, że chciałam zostać z daną historią na troszkę dłużej). Zaś MELANCHOLIA Z CIEKAWOŚCIĄ z powodu historii mężczyzn bez kobiet. Co doprowadziło, wpłynęło, spowodowało dany "stan cywilny" bohaterów. Czy była to świadoma decyzja, czy raczej zbieg okoliczności, a może decyzja podjęta przez kobiety ? Przecież w Naszej kulturze przyjęło się, że trzeba mieć parę (najlepiej męża/ żonę), wtedy jest "happy end" jak w bajce. Ale czy jest tak też w kulturze japońskiej ?


Oprócz tytułu, który uważam za świetnie brzmiący pod kątem komercyjnym, bardzo podoba mi się pomysł na formę książki, w postaci krótkich opowiadań. Nie ukrywam, że krótkie historie, różniące się od siebie (nie, tematem głównym), czytało mi się nad wyraz przyjemnie. Chyba po prostu to lubię. Oczywiście część historii wydała mi się nieznacznie bardziej interesująca od pozostałych, jednak, nie na tyle aby to zaakcentować w mojej opinii na temat lektury. Pod tym względem, forma książki wydanej w 2015 r., przypomina mi rewelacyjny film, którego premiera w Polsce odbyła się w tym samym roku, pod tytułem "Dzikie historie". Kto widział ten wie, kto nie widział polecam. W filmie tak samo jak w dziele Murakamiego jest ukazanych kilka krótkich historii jednak, różnią się one ilością (o jedną historię mniej), tematem i oczywiście temperaturą akcji.


Książkę z pewnością przeczytam jeszcze raz w przyszłości, gdyż czyta się ją szybko i przyjemnie. Niewykluczone, że będzie to uzależnione od nastroju.

Książkę polecam. Wrażliwcom powinna się spodobać.

Re-we-la-cyj-ny tytuł książki !!


W całym procesie obcowania z książką "Mężczyźni bez kobiet" towarzyszyły mi trzy stany emocjonalne. Silne dążenie i lekka melancholia połączona z ciekawością. DĄŻENIE do posiadania tej książki, za sprawą intrygującego tytułu, następnie DĄŻENIE do czytania opowiadań, z obowiązkową przerwą po każdym.( Nie dlatego, że lektura była trudna w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zrób to w Warszawie! Łukasz Kamiński (dziennikarz), Agnieszka Kowalska
Ocena 7,2
Zrób to w Wars... Łukasz Kamiński (dz...

Na półkach: ,

"Zrób to w Warszawie! Alternatywny przewodnik" to więcej niż przewodnik po stolicy. Jest to książka bardzo ładnie wydana, z masą ciekawych ilustracji polskich grafików, rekomendacji ludzi kultury, sztuki oraz architektury, z opisem ich ulubionych plenerów stolicy, gdzie fajnie płynie czas. Ponadto mnóstwo inspiracji na zwiedzanie, nocleg, posiłek, imprezę czy uprawianie sportu. Co ciekawe, przewodnik uwzględnia miejsca obowiązkowe do odwiedzenia (z listy "top 10"), ale i unikaty, w których liczy się drobny, ale jedyny w swoim rodzaju detal.
Zastanawiałam się, jaką ilością gwiazdek nagrodzić książkę. Swoją ocenę argumentuje tym, iż chętnie sięgnęłabym po przewodnik innych europejskich stolic, ale i polskich miast, tak wydany. Czuć, iż przewodnik jest stworzony przez ludzi, którzy kochają swoje miasto !
Czytając go, można polubić stolicę i nabrać ochoty na jej zwiedzenie. Mało tego, nabrać ochoty na ponowną wizytę w Warszawie, w celu zobaczenia miejsc, w nim opisanych, a o których nie miało się pojęcia (gdyż jest ich naprawdę dużo, swój egzemplarz nabyłam w trakcie wizyty, więc dokładnie przeczytałam go po podróży). Książkę polecam rzecz jasna osobom, wybierającym się do Warszawy w celu turystycznym, ale też nowym lub przyszłym mieszkańcom stolicy / studentom, a nawet mieszkańcom miasta (np. postawionych w sytuacji: "Gdzie zabrać znajomych ?"), gdyż książka daje rewelacyjną bazę adresową, gdzie warto bywać, aby poczuć duszę i klimat miasta i szybko się zaklimatyzować. Polecam, czytać przewodnik ze sprawdzeniem miejsc i osób w Internecie czy na Facebooku. Osoby, nie interesujące się na co dzień sztuką, poznają kilka istotnych nazwisk, które warto poznać. Na końcu przewodnika jest niewielki notes i kilka mapek dzielnic z naniesionymi na nie atrakcjami.
Plus za wersję dwujęzyczną (polską i angielską).
Minus (?), a raczej ograniczenie - przewodnik jest z roku 2014, a Warszawa jako miasto żyje i się rozwija, więc warto pamiętać, że kilka aktualizacji i nowych perełek architektoniczno-kulturalnych trzeba odszukać samodzielnie w internecie lub czekać na nową edycję przewodnika :)

"Zrób to w Warszawie! Alternatywny przewodnik" to więcej niż przewodnik po stolicy. Jest to książka bardzo ładnie wydana, z masą ciekawych ilustracji polskich grafików, rekomendacji ludzi kultury, sztuki oraz architektury, z opisem ich ulubionych plenerów stolicy, gdzie fajnie płynie czas. Ponadto mnóstwo inspiracji na zwiedzanie, nocleg, posiłek, imprezę czy uprawianie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to moja trzecia ( i nie ostatnia) książka Mario Vargasa LLosy, którą przeczytałam. Do tej pory, wybierałam pozycje rekomendowane jako pikantne ( a te wciągają czytelnika !). Pikanterii, nie zabraknie i w tej powieści. Lubię, szelmowski styl pisania autora i opis postaci. Pojedynczym przykładem na owe figle słowne autora, które lubię, jest nazwanie jednej z postaci Kurdupelką. Już sama nazwa intryguję i czytelnik chce dowiedzieć się "co to za jedna?!"
Do przeczytania książki, oprócz sympatii do autora, skłoniły mnie marketingowe hasła takie jak: "Książka, opisująca czasy w których żyjemy", "Media-seks-polityka - mroczny trójkąt, w który uwikłany może zostać każdy". Z owego trójkąta, najbardziej wciągnął mnie wątek dotyczący mediów, który naświetlał mechanizmy ich działania, a o których często (mam nadzieję, że tylko) zapominamy stykając się z sensacyjnym news'em.
Przesłanie, które nasunęło mi się, w pewnym momencie czytania książki, za sprawą panny Leguizamón, mówi o prawdach dobrze znanych. Mianowicie, iż zaspokojenie jedynie podstawowych potrzeb człowieka ( jak np. dochód za wykonywaną pracę), bez zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa, następnie miłości i przynależności, a dalej szacunku i uznania, nie wpływa pozytywnie na samorealizację i zadowolenie z życia.

Jest to moja trzecia ( i nie ostatnia) książka Mario Vargasa LLosy, którą przeczytałam. Do tej pory, wybierałam pozycje rekomendowane jako pikantne ( a te wciągają czytelnika !). Pikanterii, nie zabraknie i w tej powieści. Lubię, szelmowski styl pisania autora i opis postaci. Pojedynczym przykładem na owe figle słowne autora, które lubię, jest nazwanie jednej z postaci...

więcej Pokaż mimo to