-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2014-06-07
Niby kryminał pomieszany z sensacją i wątkami psychologicznymi, ale tak mnie jakoś zmęczył że zasnąłem snem sprawiedliwego.
Czyżby kolejny środek na bezsenność?
Tak, jestem złośliwy.
Niby kryminał pomieszany z sensacją i wątkami psychologicznymi, ale tak mnie jakoś zmęczył że zasnąłem snem sprawiedliwego.
Czyżby kolejny środek na bezsenność?
Tak, jestem złośliwy.
Pierwsza część serii usiłuje przedstawić młodą, chociaż może nieco zagubioną w otaczającym świecie, jednak, niezależną i zrównoważoną kobietę jako osobę inteligentną inaczej. Takie wnioski nasunęły mi się po przeczytaniu pierwszej części "Dziennika..."
W drugiej części przygód Bridget Jones autorka poszła dalej. Znacznie dalej. Postarała się dość mocno i niesłychanie skutecznie o to, abym nie wziął więcej do ręki tego, co wyjdzie spod pióra tej pisarki. Nudy, powielanie schematów, marny styl. Mimo niezłej reklamy zrobionej przez znajomych oraz różne serwisy popularyzujące nowoczesną literaturę, niestety, nie trafiło to dziełko do mnie. Jestem w stanie zrozumieć, że próba kontynuacji przygód znanych wcześniej bohaterów może być ciekawsza niż początek, jednak w przypadku tego produktu literackiego wyszło zupełnie inaczej. Są tacy (a jest ich wielu), którzy zachwycają się nowymi przygodami Bridget Jones. Jest to ich niezbywalne prawo, albowiem de gustibus non est disputandum. Ja, na przekór ogółowi, zadedykuję autorce słowa, które przekazał Stanisław August Poniatowski marnemu wierszoklecie:
"Szkoda czasu i atłasu,
byś się wdzierał do Parnasu.".
Pierwsza część serii usiłuje przedstawić młodą, chociaż może nieco zagubioną w otaczającym świecie, jednak, niezależną i zrównoważoną kobietę jako osobę inteligentną inaczej. Takie wnioski nasunęły mi się po przeczytaniu pierwszej części "Dziennika..."
W drugiej części przygód Bridget Jones autorka poszła dalej. Znacznie dalej. Postarała się dość mocno i niesłychanie...
Z nieco zagubionej, jednak niezależnej, samotnej młodej kobiety, autorka usiłowała nieudolnie zrobić blondynkę z nędznego dowcipu. Czytając "Dziennik..." zastanawiałem się, czy przypadkiem tej książki nie napisał jakiś wróg kobiet. Szczególnie tych, które nie chcą się wiązać z byle pierwszym z brzegu. Jest w tej książce kilka wesołych scen, jednak całość to literatura CDD (całkiem do ). Krótko mówiąc, książka jednorazowego użytku.
Z nieco zagubionej, jednak niezależnej, samotnej młodej kobiety, autorka usiłowała nieudolnie zrobić blondynkę z nędznego dowcipu. Czytając "Dziennik..." zastanawiałem się, czy przypadkiem tej książki nie napisał jakiś wróg kobiet. Szczególnie tych, które nie chcą się wiązać z byle pierwszym z brzegu. Jest w tej książce kilka wesołych scen, jednak całość to literatura CDD...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-01-01
"Wróble na agreście" TFU! Znaczy "Ptaki ciernistych krzewów" to kolejny kicz. Przewidywalny od początku do końca. Ekranizacja o niebo lepsza, ale też nie trafiła do mnie. Teraz, pewnie, zostanę zlinczowany przez wielbicielki romansów...
"Wróble na agreście" TFU! Znaczy "Ptaki ciernistych krzewów" to kolejny kicz. Przewidywalny od początku do końca. Ekranizacja o niebo lepsza, ale też nie trafiła do mnie. Teraz, pewnie, zostanę zlinczowany przez wielbicielki romansów...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-01-01
Jakoś udało mi się ten (po)twór przeczytać. Rety, ale naiwne... Kolejny gniot. Znów przypomniał mi się Krasicki:
"... niejeden głupi był wydrukowany
bibliotekarz rzekł do Honorata..."
Jakoś udało mi się ten (po)twór przeczytać. Rety, ale naiwne... Kolejny gniot. Znów przypomniał mi się Krasicki:
"... niejeden głupi był wydrukowany
bibliotekarz rzekł do Honorata..."
Mimo, że oceniłem nisko walory literackie, ale muszę podkreślić walory medyczne (sic!). Jest to doskonały środek nasenny, który nie uzależnia. Można polecić tym, którzy cierpią na bezsenność. Ja zasnąłem snem sprawiedliwego po przeczytaniu pierwszych dwudziestu stron...
Mimo, że oceniłem nisko walory literackie, ale muszę podkreślić walory medyczne (sic!). Jest to doskonały środek nasenny, który nie uzależnia. Można polecić tym, którzy cierpią na bezsenność. Ja zasnąłem snem sprawiedliwego po przeczytaniu pierwszych dwudziestu stron...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-01
Błędów stylistycznych i logicznych jest tu taka ilość, że nie sposób wymienić wszystkie. Ta książka zajęła u mnie poczesne miejsce w kategorii koszmarny gniot.
Autorka powinna pamiętać, że tak może pisać, gdy będzie sławna. A teraz MUSI pisać dobrze.
Błędów stylistycznych i logicznych jest tu taka ilość, że nie sposób wymienić wszystkie. Ta książka zajęła u mnie poczesne miejsce w kategorii koszmarny gniot.
Autorka powinna pamiętać, że tak może pisać, gdy będzie sławna. A teraz MUSI pisać dobrze.
Postarał się wydawca, oj postarał...
Nie doczytałem tego koszmaru do końca, bo ogromna ilość, zapewne celowo, wydrukowanych błędów ortograficznych i stylistycznych uniemożliwia przeczytanie. Żyję długo, ale jeszcze nie widziałem takiej niekompetencji wydawnictwa, które posunęło się do tego, że młodą osobę krytykującą koszmary ortograficzne chciało podać do sądu. Niech mnie poda, ta banda niedouczonych antypolskich głupców. Stawiam jeden warunek. Proces niech odbywa się na cmentarzu św. Wawrzyńca we Wrocławiu przy grobie druha Władysława Zarembowicza (patrona mojej podstawówki), którego Niemcy zamordowali w Mauthausen. Za to, że był Polakiem.
Księgarnie i czytelnicy, którzy nabyli tę książkę powinni tego gniota oddać wydawcy i zażądać natychmiastowej wymiany na wersję z prawidłową ortografią. TEGO NIE DA SIĘ CZYTAĆ! Ta książka to wydawniczy skandal!
Pokrętne wyjaśnienia jednego z dyrektorów tego wydawnictwa są bezczelnością jakich mało.
Zamiast natychmiast wycofać publikację, grożą sądem. Cieszmy się, że nie grożą najazdem mafii.
...........
Tak bywa, gdy nie zatrudnia się korekty.
Przestrzegam przed wzięciem do ręki tej książki! Odważnym proponuję omijanie wszelkich książek wydanych prze to wydawnictwo. Ja tak będę robił.
[edit]
Skandal wydawniczy nadal straszy w księgarniach, dyrekcja wydawnictwa udaje, że się nic nie stało, młoda osoba czuła na koszmary ortograficzne została wyrzucona z wydawnictwa. Gratuluję!
Przypomnę wszelkiej maści krzewicielom dysortografii jedno: recenzent ma NIEZBYWALNY OBOWIĄZEK wskazania WSZELKICH błędów w publikacji. Ortograficznych też. Nawet jeżeli czyni to ze złośliwością. Takie jest jego zadanie.
Postaram się omijać wszelkie publikacje wydane przez Novae Res.
A na koniec mała wstawka historyczna. Profesor Hugo Dyonizy Steinhaus kiedyś zmełł na miazgę pewną pracę doktorską za kilka usterek językowych. Pocieszę wielbicieli propagowania błędów, że doktorant przeżył.
Postarał się wydawca, oj postarał...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie doczytałem tego koszmaru do końca, bo ogromna ilość, zapewne celowo, wydrukowanych błędów ortograficznych i stylistycznych uniemożliwia przeczytanie. Żyję długo, ale jeszcze nie widziałem takiej niekompetencji wydawnictwa, które posunęło się do tego, że młodą osobę krytykującą koszmary ortograficzne chciało podać do sądu. Niech mnie...