-
ArtykułyNajlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
2020-09-25
2019-06-18
2019-06-07
2018-09-05
2018-12-21
2018-08-10
2019-02-01
2019-05-19
"Dlaczego noszenie ma znaczenie" to bardzo zwięźle i prosto napisana książka, wprowadzająca rodziców do świata chustonoszenia. Przedstawia jedną z moich ulubionych sentencji o noszeniu dzieci - "nie mogę przyzwyczaić go do noszenia, bo przyzwyczajał się do tego przez dziewięć miesięcy, kiedy był w brzuchu".
To pozycja zdecydowanie warta przeczytania, jeśli masz jakieś wątpliwości dotyczące noszenia. Nie zgadzam się ze wszystkimi opisanymi w niej rzeczami, (np. noszeniem dzieci w wisiadłach przodem do świata, przez krótki okres czasu), ale biorę poprawkę na to, że autorka jest Brytyjską doradczynią. W krajach anglojęzycznych panuje większy "luz" dotyczący sposobów noszenia, w Polsce nie wszystko uważamy za bezpieczne.
Mimo wszystko jest to dobre wprowadzenie do tematu noszenia dzieci. Warto zerknąć, wdrożyć się w doświadczenia innych rodziców i przemyśleć czy ten odłam Rodzicielstwa Bliskości jest nam bliski.
"Dlaczego noszenie ma znaczenie" to bardzo zwięźle i prosto napisana książka, wprowadzająca rodziców do świata chustonoszenia. Przedstawia jedną z moich ulubionych sentencji o noszeniu dzieci - "nie mogę przyzwyczaić go do noszenia, bo przyzwyczajał się do tego przez dziewięć miesięcy, kiedy był w brzuchu".
To pozycja zdecydowanie warta przeczytania, jeśli masz jakieś...
2019-05-28
Pełną wersję recenzji znajdziesz niebawem na https://onkaczytabooki.blogspot.com/
Ta książka była dla mnie tytułem „must have” od dawna. Zaczęłam szukać jej wśród moich czytelniczych znajomych, kiedy tylko dowiedziałam się, że zaszłam w drugą ciążę. Przeczytałam ją z zapartym tchem, w zaledwie kilka godzin. Po raz pierwszy od dawna niemal zarwałam całą noc, bo nie byłam w stanie się oderwać.
Autor, Frederick Leboyer, niestety zmarły w 2017 roku, był francuskim położnikiem, podróżnikiem. Nie ma chyba bardziej rzetelnego pisarza, niż ten, który doskonale wie o czym pisze, bowiem opisuje swoje spostrzeżenia i przemyślenia. Zaznajomił się z tematem bardzo dogłębnie, dlatego też jego refleksje dogłębnie na mnie oddziaływały, niemalże wdarły się do serca.
Sam opis książki doskonale obrazuje o czym będziemy czytać, zadaje pytania, na które każda ciężarna, każdy pracownik oddziału położniczego powinien sobie zadań nim wejdzie na porodówkę.
[i] Dlaczego dziecko musi wyłaniać się z ciemności cichej macicy w świat oślepiającego światła i głośnych dźwięków? Dlaczego musi brać pierwszy oddech przerażone, wisząc do góry nogami, co zagraża jego wrażliwemu kręgosłupowi? Dlaczego dziecko jest oddzielane od matki po spędzeniu dziewięciu miesięcy w niej odżywczym ciele? [/i]
Rozważania Leboyera to ukazanie porodu z punktu widzenia rodzącego się dziecka. Do tej pozycji należy podejść na poziomie duchowym, a nie jak do zwykłej cienkiej książeczki, którą można przeczytać w poczekalni u lekarza albo w tramwaju i szybko o niej zapomnieć.
To prawda, że w obecnych czasach świadomość okołoporodowa jest o wiele większa niż w dawniej, jednak wciąż wiele placówek nie respektuje potrzeby przeżywania emocji w atmosferze spokoju i harmonii. Często my, kobiety, zapominamy, że poród nie jest trudnym doświadczeniem wyłącznie dla nas, ale i dla dziecka.
Będę polecać ją każdej mamie, której niebawem przyjdzie rodzić oraz każdej, która zastanawia się nad zajściem w ciążę. To naprawdę warta przeczytania książka, o ile odpowiednia się do niej podejdzie.
Pełną wersję recenzji znajdziesz niebawem na https://onkaczytabooki.blogspot.com/
Ta książka była dla mnie tytułem „must have” od dawna. Zaczęłam szukać jej wśród moich czytelniczych znajomych, kiedy tylko dowiedziałam się, że zaszłam w drugą ciążę. Przeczytałam ją z zapartym tchem, w zaledwie kilka godzin. Po raz pierwszy od dawna niemal zarwałam całą noc, bo nie byłam w...
2019-06-02
Tutaj nie trzeba wiele pisać... "Poród naturalny" to genialna książka przygotowująca psychicznie do tego, oblanego złym światłem, aktu. Przeczytanie tak wielu niesamowitych historii porodowych i przemyśleń Iny May Gaskin były dla mnie niesamowitą podróżą wgłąb siebie. Autorka wyciągnęła ze mnie co najmniej kilka ukrytych w podświadomości lęków, związanych ze zbliżającym się porodem i zawodowo się z nimi rozprawiła. Czuję się pewniejsza, świadoma tego czego chcę i czego będę oczekiwała od położników i lekarzy, z którymi przyjdzie mi się spotkać w szpitalu.
Zdecydowanie warto przeczytać "Poród Naturalny" i przyswoić sobie wiedzę, którą Ina May zawarła na tych kilkuset stronach. Będę ją polecać każdej znanej mi ciężarnej i wychwalać pod niebiosa.
Szkoda, że znalezienie tej książki jest tak trudne, liczę, że pojawi się dodruk, który zostanie dobrze wypromowany i książka dotrze do znacznie większej ilości kobiet, położników i lekarzy, którzy zatracili się w medycznym podejściu do porodów.
Tutaj nie trzeba wiele pisać... "Poród naturalny" to genialna książka przygotowująca psychicznie do tego, oblanego złym światłem, aktu. Przeczytanie tak wielu niesamowitych historii porodowych i przemyśleń Iny May Gaskin były dla mnie niesamowitą podróżą wgłąb siebie. Autorka wyciągnęła ze mnie co najmniej kilka ukrytych w podświadomości lęków, związanych ze zbliżającym się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie ma rodziców idealnych. Nie ma rodziców z niekończącymi się pokładami cierpliwości. Każdy z nas - rodziców czy opiekunów codziennie zmaga się z nieograniczoną, dziecięcą fantazją małych ludzi. Śmiało mogę powiedzieć, że ten poradnik, (tak jak i każda przeczytana przeze mnie część z serii "Jak Mówić"), to pozycja, którą każdy rodzic (przyszły i obecny), wychowawca w przedszkolu, szkole czy animator zabaw, powinien przeczytać.
Nie jest to pozycja, która daje nam prostą instrukcję "jak to zrobić żeby komunikacja działała", autorki wielokrotnie podkreślają, że nie ma rozwiązania, które zawsze będzie skuteczne w kontaktach z dziećmi. To, co nam daje to narzędzia, pomocne w sytuacjach alarmowych - ucieczkach na parkingu pod supermarketem, niechęci do jedzenia, konfliktach między rodzeństwem i wielu, wielu innym. Co ważne, pokazuje dorosłych jako ludzi, którzy mają prawo do zmęczenia, zniecierpliwienia i pokazywania tych emocji dzieciom. Zawiera masę rozmów z rodzicami, biorącymi czynny udział w zajęciach prowadzonych przez autorki. Są to rodzice tacy jak my - zmęczeni codziennością z małymi dziećmi, niepewni, co do działania metody akceptowania uczuć, którą "Jak Mówić" nam pokazuje.
Z własnego doświadczenia, doświadczenia mamy dwuletniej córki, widzę, że część z tych narzędzi pomaga mi w wychowywaniu dziecka i, chociaż nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, myślę, że ta mała istotka nawiązuje ze mną co raz to mocniejszą więź, właśnie dzięki temu, że uczę się panować nad swoimi emocjami i korzystać ze wskazówek zawartych w książce.
Z czystym sumieniem i z całego serca polecam lekturę.
Nie ma rodziców idealnych. Nie ma rodziców z niekończącymi się pokładami cierpliwości. Każdy z nas - rodziców czy opiekunów codziennie zmaga się z nieograniczoną, dziecięcą fantazją małych ludzi. Śmiało mogę powiedzieć, że ten poradnik, (tak jak i każda przeczytana przeze mnie część z serii "Jak Mówić"), to pozycja, którą każdy rodzic (przyszły i obecny), wychowawca w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to