rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka Szeptem Bekki Fitzpatrick otwiera przed czytelnikami serię o tym samym tytule. Powstały cztery tomy tej młodzieżówki.
Wydawnictwo Poradnia K postanowiło wznowić wydanie jednej z najpopularniejszych książek skierowanych do nastolatków. Lektura opowiada historię 17-letniej Nory Grey, której życie zmienia się nie do poznania, gdy spotyka Patcha Cipriano. Mężczyzna od razu wyróżniał się na tle rówieśników. Tajemniczy, pewny siebie, niebezpiecznie pociągający i skrywający mroczną tajemnicę.

Chłopak dość szybko wpada w oko dziewczynie. Czy zdecyduje się wejść w tak ryzykowną relację? Jak jego przeszłość wpłynie na jej życie? Jakie sekrety skrywa Patch?

Nie wiem, czemu tak długo zwlekałem z przeczytaniem tej książki. Za każdym razem, gdy ją wypożyczałem, nie udawało mi się znaleźć czasu na lekturę – aż do teraz. I muszę przyznać, że nie żałuję! Szeptem od pierwszej strony trzymało mnie w napięciu.

Becca Fitzpatrick mistrzowsko budowała atmosferę grozy i tajemnicy, stopniowo zwiększając tempo akcji. Choć momentami tych zwrotów było odrobinę za dużo – co rozdział coś nowego – nie traktuję tego jako zarzutu, a raczej jako pewne spostrzeżenie. Osobiście wolę, gdy takie niespodzianki pojawiają się nieco wolniej, na przestrzeni kilku rozdziałów.

Relacja Nory i Patcha wzbudza we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony dostrzegam między nimi silną chemię i fascynację, z drugiej wciąż czegoś brakuje, aby w pełni uwierzyć w prawdziwość ich uczuć. Od samego początku ich znajomość była skomplikowana i pełna sprzeczności – raz silny pociąg, raz gwałtowne odpychanie.

Mam nadzieję, że w kolejnej części ich historia miłosna nabierze bardziej wyrazistych kształtów. Szeptem to typowa książka młodzieżowa, w której można znaleźć nadprzyrodzone elementy (wprowadzenie do historii Nephilimów, istot pół-anielskich, pół-demonicznych), szybką akcję (liczne zwroty, ciężko się przy niej nudzić) oraz łatwy język. Autorka posługuje się przyjemnym stylem, co sprawia, że lektura nie przytłacza.

Więcej na CzasoStrefa

Książka Szeptem Bekki Fitzpatrick otwiera przed czytelnikami serię o tym samym tytule. Powstały cztery tomy tej młodzieżówki.
Wydawnictwo Poradnia K postanowiło wznowić wydanie jednej z najpopularniejszych książek skierowanych do nastolatków. Lektura opowiada historię 17-letniej Nory Grey, której życie zmienia się nie do poznania, gdy spotyka Patcha Cipriano. Mężczyzna od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najnowsza książka Davida D. Burnsa to cenny poradnik dla każdego, kto chciałby poprawić swoje relacje z innymi osobami.
Autora większość może kojarzyć między innymi z bestsellerowego poradnika Radość życia. Pisarz jest znanym amerykańskim psychiatrą i emerytowanym adiunktem na Wydziale Psychiatrii i Nauk Behawioralnych w Stanford University School of Medicine. Odpowiadał również za spopularyzowanie terapii poznawczo-behawioralnej (CBT).

W swoim poradniku Radość życia razem. Jak naprawić burzliwe relacje David D. Burns skupia się na tym, jak – co sama nazwa wskazuje – naprawić za pomocą określonych strategii trudne relacje w związkach, przyjaźniach i w pracy. Autor podkreśla, że fundamentem zdrowej relacji są wzajemny szacunek, zrozumienie i umiejętność rozwiązywania konfliktów.

Dlaczego warto przeczytać?
Praktyczne wskazówki
Książka z każdą kolejną stroną dostarcza różnych technik badawczych, które pozwalają na lepsze zrozumienie i poprawę relacji, na przykład w przyjaźni czy w związku. Amerykański psychiatra dzieli się konkretnymi przykładami zaczerpniętymi z prawdziwego życia. Pozwala to na łatwiejsze zrozumienie i zastosowanie przedstawionych strategii.

Zrozumiały język
Największym plusem książki Radość życia razem. Jak naprawić burzliwe relacje jest prosty i zrozumiały język. Nieraz czytałem podobne poradniki i zazwyczaj stawiano w nich na styl naukowy – nie wszystko było klarowne. Tutaj jest inaczej. Lektura została skierowana do szerokiego grona odbiorców. Osoby, które nigdy w życiu nie miały styczności z psychologią lub z terapią, bez problemu zrozumieją przekaz autora.

Krótkie i konkretne rozdziały
Książkę Burnsa czyta się łatwo i przyjemnie. Gdybym potraktował ją jak zwykłą lekturę, pochłonąłbym ją w jeden dzień. Krótkie rozdziały ułatwiają uporządkowanie zdobytej wiedzy. Bardzo łatwo wracać do wybranych zagadnień, tabelek, wyników – duży plus!

Więcej na CzasoStrefa

Najnowsza książka Davida D. Burnsa to cenny poradnik dla każdego, kto chciałby poprawić swoje relacje z innymi osobami.
Autora większość może kojarzyć między innymi z bestsellerowego poradnika Radość życia. Pisarz jest znanym amerykańskim psychiatrą i emerytowanym adiunktem na Wydziale Psychiatrii i Nauk Behawioralnych w Stanford University School of Medicine. Odpowiadał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomyśleć, że po masakrze w domu byłej nauczycielki miało być spokojnie. A tu niespodzianka! Piątka uzbrojonych i niebezpiecznych kobiet po raz kolejny wtrąciła swoje trzy grosze!
Ladies with guns powracają w wielkim stylu. Za Kathleen, Abigail, Daisy, Cassy, Chumani wystawiono list gończy. Definitywnie powinny uciekać, jak najdalej się da. Jednak nie powiedziały ostatniego słowa i znowu pakują się w kolejne kłopoty.

Drugi tom zaskakuje sporą ilością brawurowej akcji. Do tego jest mniej chaotyczny niż ten pierwszy. Komiks pokazuje jeszcze większą siłę kobiecej zgrai, a do tego ich spryt i dar do pakowania się w kłopoty. No bo co może się nie udać w napadzie na bank? W każdym razie dziewczyny potrzebują sprzętu medycznego, bo w końcu jednak z nich została ranna, a do tego nowych ciuchów i pieniędzy. Zatem postanawiają wrócić do miasteczka, od którego się to wszystko zaczęło. Jakby wciąż było nie dość dziwnie i niebezpiecznie, to okazuje się, że jedna z nich jest w ciąży. Takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał.

Dzieje się dużo, co sprawia, że komiks nie jest nudy, ale też szybko się go czyta. Najnowszy tom zachwycił mnie jeszcze większą ilością kolorów, a grafika cieszyła oko. Rysunki były perfekcyjne i jak najbardziej realistyczne, zwłaszcza przedstawienie rozbryzgu krwi. Nadal twierdzę, że to nie komiks dla dzieci. Zdecydowanie za dużo w nim przemocy, a te kobiety są nieobliczalne. Nigdy nie wiadomo co zrobią, zwłaszcza Cass. A nawet mała Abigail potrafi nieźle namieszać ze swoją pumą i chęcią strzelania do wszystkich.

Ladies with guns rozkręca się, co dobrze wróży serii, więc liczę na to, że kolejne tomy będą jeszcze lepsze. Anlor naprawdę popłynął w swojej kreatywności i w graficzny sposób pokazał nam swój wyśniony Dziki Zachód, gdzie kobiety mają coś do powiedzenia. Elvire de Cock nadał tym rysunkom barw, co sprawiło, że jest na co popatrzeć, nawet jeśli jest to moment strzelaniny. Natomiast Olivier Bocquet wykreował kawał fajnej historii, która ma potencjał.

Więcej na CzasoStrefa

Pomyśleć, że po masakrze w domu byłej nauczycielki miało być spokojnie. A tu niespodzianka! Piątka uzbrojonych i niebezpiecznych kobiet po raz kolejny wtrąciła swoje trzy grosze!
Ladies with guns powracają w wielkim stylu. Za Kathleen, Abigail, Daisy, Cassy, Chumani wystawiono list gończy. Definitywnie powinny uciekać, jak najdalej się da. Jednak nie powiedziały ostatniego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam szczerze, że sięgając po tę książkę, nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Mogłam trafić na ckliwy romans lub na historię bez polotu o chęci zmiany na lepsze. I powiem, że się mile zaskoczyłam, a przy tym świetnie ubawiłam.
Elle Kennedy trzyma poziom, a do tego raczy nas świetnym humorem. Nie mówiąc o małomiasteczkowym klimacie, który wprawia w błogi nastrój i aż ma się ochotę tam pojechać. To też dawka romansu z morałem oraz historia drugiej szansy.

Genevieve West wraca do Avalon Bay na pogrzeb matki po długiej nieobecności i wszystko wskazuje na to, że zostanie na dłużej. Po prośbie taty musi zrewidować swoje plany, a stara miłość także nie daje o sobie zapomnieć. Chwilowo ma zająć się biurem w zakładzie ojca, a także pomóc mu w ogarnięciu domu do sprzedaży. Ponadto zamierza żyć jak przykładna dziewczynka, by pozbyć się wyrobionej od dziecka łatki łobuziary. Co nie jest proste, gdy w pobliżu kręci się jej były, Evan Hartley. Czy jej się to uda? To musicie zobaczyć sami.

Ta dwójka to istny dynamit, oboje się niezdrowo nakręcają, przez co pakują się w kłopoty. Nie mówiąc o tym, że nie mogą bez siebie żyć, co tylko zwiększyło dynamikę akcji . Nigdy nie wiedziałam, na co wpadnie Evan, albo co wymyśli Gen, byleby trzymać go na dystans. Przy nich po prostu nie było nudy. Jednak nie zapominajmy o pobocznych bohaterach, co prawda brat Evana, Cooper strasznie mnie wkurzał swoim moralizowaniem i tym, jaki był niemiły dla Gen. To taki duży dzieciak, który non stop marudził, a jego dziewczyna Mac wciąż go uspokajała. Mimo to nie zepsuł mi on radości z czytania, bo inni towarzysze głównych bohaterów skutecznie odwracali moją uwagę. Każdy z nich się wyróżniał czymś innym i miał jakiś wkład w życie Gen i Evana. Zarówno dobry jak i zły.

Ta historia idealnie obrazuje, że każdy ma prawo do drugiej szansy. Uczymy się na własnych błędach i to, co zrobiliśmy za dzieciaka, nie musi definiować naszej dorosłości. Dlatego kiedy pewien policjant uwziął się na Gen, idealnie przedstawiono, że niektórzy potrafią być naprawdę mściwi i nie wierzyć w to, że każdy może się zmienić. Ważne jest, by w tej drodze przemiany mieć u boku kogoś, kto nas wspiera całym sobą, a niektóre znajomości lepiej zakończyć dla dobra nas i ogółu.

Więcej na CzasoStrefa

Przyznam szczerze, że sięgając po tę książkę, nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Mogłam trafić na ckliwy romans lub na historię bez polotu o chęci zmiany na lepsze. I powiem, że się mile zaskoczyłam, a przy tym świetnie ubawiłam.
Elle Kennedy trzyma poziom, a do tego raczy nas świetnym humorem. Nie mówiąc o małomiasteczkowym klimacie, który wprawia w błogi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 12 Gaja Arrighini, Davide Baldoni, Monica Catalano, Antonello Dalena, Bruno Enna, Alessandro Ferrari, Giorgio Ferrari, Silvia Gianatti, Lucio Leoni, Elisabetta Melaranci, Paola Mulazzi, Gianluca Paniello, Giada Perissinotto, Manuela Razzi, Stefano Turconi, Daniela Vetro, Alberto Zanon
Ocena 7,6
Czarodziejki W... Gaja Arrighini, Dav...

Na półkach:

To już 12 album zbiorczy o uwielbianych przez wielu czarodziejkach. Z czym tym razem zmierzą się dziewczyny?
Oryginalną serię o Czarodziejkach Witch, stworzyła Elisabetta Gnone.
Jak rozwija się akcja?
Wydanie zawiera komiksy o tytułach: Cisza przed burzą, Tropem strachu, Zielony promień, Mocne uderzenie i Koniec serca.

Dziewczyny stawiają czoła potworowi o nazwie Ragorlang. To istota, która żywi się ludzką energią. Władzę nad nią sprawuje niejaka Tecla. Kobieta, dzięki wykorzystywaniu stwora potrafi cofnąć efekty starzenia i stawać się potężniejsza. Ragorlang upatrzył sobie Hay Lin na ofiarę. Strażniczka przeżywa koszmary nie tylko w snach, ale i na jawie. Ponadto w szkole, pojawia się lekarz, będący, jak się okazuje, łowcą tych bestii. Czy na pewno można mu ufać? Do tego w mieście nagle zaczęły się spełniać życzenia!

W międzyczasie w tym „normalnym” życiu dziewczyn wiele się dzieje. Will poznaje czarującego Neila, ale unika chłopaka, tęskniąc za Mattem. Cornelia natomiast czeka, aż Peter zrobi jakiś krok w jej stronę. Czy kiedykolwiek się tego doczeka?

Podoba mi się koncept kwatery głównej W.I.T.C.H. Znajduje się w starym antykwariacie, wcześniej doglądanym przez Cedrica. Na ścianie jest portal, który często pomaga strażniczkom. Grasuje tam również We, pocieszne i niesforne stworzonko od Wyroczni.

Bardzo dobrze jest pokazane, jak czarodziejki rozwijają się na przestrzeni komiksów. Początkowo uczyły się korzystać z mocy, poznawały nowe światy, a teraz mają własną „bazę” i są nieustraszone. Oczywiście, potknięcia się zdarzają, jednak potrafią sobie z nimi szybko radzić.

Więcej na CzasoStrefa

To już 12 album zbiorczy o uwielbianych przez wielu czarodziejkach. Z czym tym razem zmierzą się dziewczyny?
Oryginalną serię o Czarodziejkach Witch, stworzyła Elisabetta Gnone.
Jak rozwija się akcja?
Wydanie zawiera komiksy o tytułach: Cisza przed burzą, Tropem strachu, Zielony promień, Mocne uderzenie i Koniec serca.

Dziewczyny stawiają czoła potworowi o nazwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najnowsza książka Marka A. Koprowskiego skupia się na liderze Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – Stepanie Banderze.
Autor przedstawia czytelnikom sylwetkę mężczyzny, którego postać wciąż wzbudza emocje i dzieli zarówno w Polsce, jak i w Ukrainie. Moim zdaniem ta lektura powinna być obowiązkowa – niezależnie od kraju zamieszkania. Dlaczego?

Koprowski w swojej książce prześwietla genezę jego działań, od dzieciństwa po dorosłość. Możemy zaobserwować, w jakim środowisku wychował się Bandera, a także jakie czynniki społeczne miały wpływ na kształtowanie się jego osobowości i światopoglądu.

Kim był Stepan Bandera?
Stepan Bandera – syn greckokatolickiego księdza – już w młodym wieku zaangażował się w walkę o niepodległość Ukrainy, przystępując do Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i późniejszych frakcji banderowskich. W czasie II wojny światowej dowodził UPA (Ukraińska Armia Powstańcza), która walczyła z Niemcami i Sowietami. Po wojnie wyemigrował do Monachium w Niemczech. Tam kontynuował działalność polityczną do czasu, gdy 15 października 1959 roku został zamordowany przez agenta KGB Bohdana Staszynskiego.

O lekturze…
W liczącej ponad 300 stron publikacji autorstwa Marka A. Koprowskiego zawarto wiele informacji na temat Stepana Bandery. Pisarz wykorzystał zarówno dokumenty archiwalne, jak i relacje świadków, aby zapewnić kompleksowy charakter tej postaci. Jestem zachwycony starannością w opisie wydarzeń, których chronologia została zachowana w sposób klarowny (z małymi odstępstwami). Sprawiło to, że książka była przystępna i zrozumiała dla każdego czytelnika.

Pisarz bezkompromisowo obnaża mroczne strony działalności Bandery. Autor ujawnia jego skrajny nacjonalizm, bezwzględność, a także sposób myślenia. Bandera. Terrorysta, morderca, fanatyk zawiera również informacje o torturach opisywanej postaci – wszystko to w celu zwiększenia tolerancji na ból, gdyby doszło do przesłuchań. To było przerażające, do jakich metod się posuwał.

W książce czytelnicy znajdą również informacje o zbrodniach popełnionych przez Banderę na Polakach, Żydach i przedstawicielach innych narodów. Od urodzenia był on wychowywany w przeświadczeniu, że nacjonalizm stoi ponad wszystkim, nawet wiarą. Koprowski bezlitośnie obala mit o ukraińskim nacjonaliście, który nadal przetrwał w narracji historycznej Ukrainy.

Więcej na CzasoStrefa

Najnowsza książka Marka A. Koprowskiego skupia się na liderze Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – Stepanie Banderze.
Autor przedstawia czytelnikom sylwetkę mężczyzny, którego postać wciąż wzbudza emocje i dzieli zarówno w Polsce, jak i w Ukrainie. Moim zdaniem ta lektura powinna być obowiązkowa – niezależnie od kraju zamieszkania. Dlaczego?

Koprowski w swojej książce...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Perfekcjonista to określenie, które zazwyczaj uznawane jest za komplement, a w trakcie rozmów o pracę często pada w odpowiedzi na pytanie o mocne strony. Thomas Curran w swojej książce Pułapka perfekcjonizmu odwraca to myślenie, przedstawiając perfekcjonizm jako poważny problem, z którym mierzy się współczesny człowiek.
Autor będący psychologiem, zaczyna od opisu problemu perfekcjonizmu z perspektywy naukowej, przedstawia wyniki pracy własnej oraz innych badaczy. We wstępnych rozdziałach szczegółowo objaśnia trzy rodzaje perfekcjonizmu: zorientowany na siebie, zorientowany na innych oraz przypisany społecznie. Główną część książki stanowi omówienie źródeł i konsekwencji występowania zjawiska perfekcjonizmu na różnych przestrzeniach: edukacja, rynek pracy, technologia, media, reklama etc.

Tytuł oraz podtytuł książki wskazują na poradnik. Lektura okazuje się jednak bliższa książce popularnonaukowej z zakresu psychologii. Autor pozwala sobie na przykłady z własnego życia. Należy jednak szczególnie docenić, że nie mają one charakteru jedynie pojedynczej anegdoty. W kolejnych rozdziałach autor odwołuje się ponownie do danych wydarzeń lub osób, nadając spójność opisywanemu zjawisku, co znacznie ułatwia czytelnikowi zrozumienie treści.

Lektura książki otworzyła mój umysł na zjawisko, którego do tej pory nie postrzegałam za problem społeczny, lecz za cechę charakteru lub styl czyjegoś postępowania w działaniu. Uświadomiłam sobie, jakie konsekwencje ma perfekcjonizm dla funkcjonowania umysłu oraz jego dość destrukcyjny wpływ na relacje. Zaskoczyło mnie, że perfekcjonizm wpływa na rozwój i tempo konsumpcjonizmu.

Więcej na CzasoStrefa

Perfekcjonista to określenie, które zazwyczaj uznawane jest za komplement, a w trakcie rozmów o pracę często pada w odpowiedzi na pytanie o mocne strony. Thomas Curran w swojej książce Pułapka perfekcjonizmu odwraca to myślenie, przedstawiając perfekcjonizm jako poważny problem, z którym mierzy się współczesny człowiek.
Autor będący psychologiem, zaczyna od opisu problemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dokąd uciekł ukochany rodzinny pupil? Czy Tomek jest w stanie się zakochać? I co się stało, że rodzeństwo stworzyło wspólny front? Przekonajmy się!
Witamy już po raz czwarty! Nina – kosmitka i Tomek – strażnik kosmosu przeżywają niesamowite przygody. Wciąż ma się wrażenie, że bohaterka ma aż za duży wpływ na swojego brata. Ile razy z rzędu można dać się ukarać? Czasami to aż zakrawało o absurd, niemniej, wciąż bawiło i szło się uśmiać.

Pojawia się też ponownie Karaluch, kolega Tomka, z którym to wymienia się doświadczeniami o swoich starszych siostrach. Czytając o „wyczynach” rodzeństwa tego drugiego, aż mnie czasami mroziło. Jak można chłopaka golić na łyso od małego, albo oblanego wodą wystawiać na mróz i nie ponosić żadnych konsekwencji? Żal mi było biedaka.

Pamiętacie Grippy’ego? Ten biedny zwierzak był na siłę odchudzany przez rodzeństwo. Nie powiem, było nawet zabawnie, patrząc na coraz to bardziej odrealnione sytuacje jak tor przeszkód. Ale nie zdziwił mnie też fakt, gdy futrzak po prostu…zniknął. I nagle zwrot o 180 stopni, cała rodzina angażuje się w poszukiwania.

Zdarza się też coś, czego się chyba nikt nie spodziewał – Tomek znalazł dziewczynę! Z początku relacja wyglądała bardzo nieśmiało, aż w końcu oboje zdali sobie sprawę z uczucia, jakie między nimi zaiskrzyło. Oczywiście Nina nie zostaje wobec tego obojętna i wymyśla nowe metody na dręczenie brata. Jednak widać doskonale, że robi to jedynie z zazdrości, że jakaś inna przedstawicielka płci pięknej podkradła jej Tomka.

Więcej na CzasoStrefa

Dokąd uciekł ukochany rodzinny pupil? Czy Tomek jest w stanie się zakochać? I co się stało, że rodzeństwo stworzyło wspólny front? Przekonajmy się!
Witamy już po raz czwarty! Nina – kosmitka i Tomek – strażnik kosmosu przeżywają niesamowite przygody. Wciąż ma się wrażenie, że bohaterka ma aż za duży wpływ na swojego brata. Ile razy z rzędu można dać się ukarać? Czasami to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobraź sobie, że Ty i Twój brat dostajecie w spadku po rodzicach rodzinny dom z całą jego zawartością. Zastanawiacie się nad jego sprzedażą, jednak coś wyraźnie chce Wam w tym przeszkodzić…
Zaczyna się dosyć niewinnie. Jeśli oczywiście uznamy za taką okoliczność śmierć rodziców i konieczność zmierzenia się z tym faktem. Jednak nic nie wskazuje, jakoby miały wystąpić jakieś problemy z realizacją ich ostatniej woli. Do czasu…

Początek jak w każdym horrorze (niepokojąca atmosfera, ciarki na plecach, przekonanie, że zaraz coś się stanie), tylko według mnie lepszy, bo to Czytelnik ubiera słowa w obraz własną wyobraźnią, a nie jak w przypadku filmu – jego reżyser. Ot, tu coś stuknie, drzwi się same zamkną, jakaś szafka się sama otworzy. Klasyka, każdy fan kina grozy zna te triki. W miarę rozwoju fabuły, bohaterowie są nękani też przez lalki wszelkiej maści, stanowiące hobby ich zmarłej matki. Przez chwilę zapachniało mi tu Annabelle, ale był to dosłownie moment, bo następne wydarzenia zmieniają wszystko. Aż mnie czasem autentycznie ciarki przechodziły, jak czytałam o ożywających maskotkach i wiewiórczej szopce, której uczestnicy atakowali biedną Louise jak zwierzaki ze wścieklizną. Autor idealnie przelał na papier uczucia, jakie towarzyszyły tym akcjom, a także ich atmosferę. To było tak doskonałe, że widziałam je oczami wyobraźni tak wyraźnie, jakbym była w kinie! Czasem wręcz autentycznie czułam się odbiorczynią tych emocji, a to za sprawą bogatego i wyszukanego opisu, budującego niepowtarzalny klimat. Obiecuję, że jeśli Grady Hendrix napisze jeszcze jakieś książki, to natychmiast po nie sięgnę!

Potem pojawiają się motywy znane z innych klasycznych filmów grozy, jak lalka zmuszająca bohaterkę do morderstwa jej własnego brata, bo czemu nie? Albo do krzywdzenia samej siebie, gdy w mniemaniu tej zabawki ją „skrzywdziła/opuściła”.

Więcej na: CzasoStrefa

Wyobraź sobie, że Ty i Twój brat dostajecie w spadku po rodzicach rodzinny dom z całą jego zawartością. Zastanawiacie się nad jego sprzedażą, jednak coś wyraźnie chce Wam w tym przeszkodzić…
Zaczyna się dosyć niewinnie. Jeśli oczywiście uznamy za taką okoliczność śmierć rodziców i konieczność zmierzenia się z tym faktem. Jednak nic nie wskazuje, jakoby miały wystąpić jakieś...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Świat Akwilonu: Elfy: Ostatni Cień. Tom 08 Stéphane Bileau, Olivier Peru
Ocena 7,1
Świat Akwilonu... Stéphane Bileau, Ol...

Na półkach:

Najnowszy komiks wydany przez Wydawnictwo Egmont to kontynuacja sagi o Fallu, elfie walczącym o ochronę zagrożonych gatunków.
W Ostatnim cieniu główny bohater wraz ze swoim smokiem musi stawić czoła nowym wyzwaniom. Przez ostatnie stulecia stał się postrachem handlarzy niewolników – bezwzględnych najemników, którzy kierują się jedynie zyskiem i pragnieniem schwytania słynnego elfa oraz jego potężnego towarzysza. Pokonanie Białego Elfa przyniosłoby im sławę oraz bogactwo.

Fall będzie musiał nie tylko bronić siebie i Ostatniego Cienia, ale także wszystkich gatunków zwierząt, które przygarnął. Czy podoła temu zadaniu?

Komiks autorstwa Oliviera Peru i Stéphane’a Bileau to kontynuacja powieści Biały Elf o czarnym sercu (Więcej o tym: https://czasostrefa.pl/w-poznawaniu-recenzja-komiksu-bialy-elf-o-czarnym-sercu/). Dalej podtrzymuję opinię, że opowieść wypada słabiej w porównaniu z innymi tomami. Jakoś nie potrafiłem przekonać się do Falla. Od wydarzeń, które miały miejsce od poprzedniej części, minęło ponad 500 lat – bohater od tamtej pory nie rozprawił się demonami przeszłości. Jestem przekonany, że bez smoka zatraciłby się w rozpaczy i cierpieniu. To on daje mu cel w życiu. Po ósmym tomie znacznie lepiej rozumiem jego działania, ale to wciąż za mało, abym go polubił.

Więcej na: CzasoStrefa

Najnowszy komiks wydany przez Wydawnictwo Egmont to kontynuacja sagi o Fallu, elfie walczącym o ochronę zagrożonych gatunków.
W Ostatnim cieniu główny bohater wraz ze swoim smokiem musi stawić czoła nowym wyzwaniom. Przez ostatnie stulecia stał się postrachem handlarzy niewolników – bezwzględnych najemników, którzy kierują się jedynie zyskiem i pragnieniem schwytania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ignacy Krasicki, prekursor polskiej powieści, wybitny poeta, jeden z czołowych twórców epoki oświecenia. Jego ponadczasowa twórczość do dziś chętnie jest przytaczana i poddawana interpretacji.
Do moich rąk w ostatnim czasie trafiła książka Bajki i przypowieści. Wydanie polsko-angielskie, która zawiera przypowieści biskupa warmińskiego – obserwatora rzeczywistości.

Poeta dostrzegał wady w swoich rodakach. Wytykał im je w sposób taktowny. Wszystkie jego dzieła mają charakter ponadczasowy, forma pozostaje prosta i niepozbawiona wdzięku.

Każda linijka starannie przemyślana
Każdy wiersz stworzony przez Ignacego Krasickiego przejawia niezwykły kunszt poetycki. Jego dzieła są dopracowane w najmniejszym szczególe. Warto zwrócić uwagę, chociażby na rymy czy dobór słów i metafor.

Dla przykładu w utworze Potok i rzeka dochodzi do krótkiej wymiany zdań między tytułowymi bohaterami.

Nim zejdą porankowe zorza,

Ty prędko, ja pomału wpadniemy do morza.

W życiu nie zawsze liczy się szybkość, co wielokrotnie słyszymy. Ważny jest efekt końcowy. Doprowadzenie do osiągnięcia celu. Gdyby jeszcze bardziej się zagłębić, to można dostrzec, że potokiem może być na przykład nastolatek, który podejmuje decyzje impulsywnie, pod wpływem chwili, a rzeką ktoś starszy, doświadczony, rozważny i mądry.

Ponadczasowe wartości
Wszystkie wiersze znajdujące się w książce Bajki i przypowieści zostały napisane w XVIII wieku. Jego twórczość jest nieprzemijalna. Skłania każdego, kto po nią sięga do refleksji. Często stanowi także punkt wyjścia do przemyśleń na temat własnych wartości i sposobu życia. To, w jaki sposób odbiorca interpretuje wiersz jest oczywiście indywidualne, ale nie da się zaprzeczyć, że sam wydźwięk zawsze ma charakter moralizatorski.

Więcej na: CzasoStrefa

Ignacy Krasicki, prekursor polskiej powieści, wybitny poeta, jeden z czołowych twórców epoki oświecenia. Jego ponadczasowa twórczość do dziś chętnie jest przytaczana i poddawana interpretacji.
Do moich rąk w ostatnim czasie trafiła książka Bajki i przypowieści. Wydanie polsko-angielskie, która zawiera przypowieści biskupa warmińskiego – obserwatora rzeczywistości.

Poeta...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Star Wars: Darth Maul. Syn Dathomiry Jeremy Barlow, Juan Frigeri
Ocena 6,9
Star Wars: Dar... Jeremy Barlow, Juan...

Na półkach:

Darth Maul to znany antagonista z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Pojawiając się w Mrocznym Widmie, a potem w Wojnach Klonów stał się, mimo swojej nikczemności, uwielbianą przez wielu postacią.
Jako że również należę do fanów Maula, nie mogłam przejść obojętnie obok tego komiksu.
Jednak czy było warto po niego sięgnąć?
Zabrak przeszedł naprawdę dużo. Szkolenie na sitha, które zapewne do najprostszych nie należało, pojedynek z Obi-Wanem, z którego tylko w połowie wyszedł cało, stoczenie się w odmęty szaleństwa… ale na to zaradziła wiedźma z Dathomiry, Matka Talzin. Jego matka.

Darth Maul przepełniony nienawiścią do swojego byłego mistrza, Jedi i w sumie to prawie do wszystkiego, zakłada syndykat o nazwie Kolektyw Cienia, podporządkowując sobie nawet Huttów. Wraz z mandalorianami, którzy postanowili do niego dołączyć, znalazł się na celowniku Dartha Sidiousa. Imperator zabił braci Maula, a jego samego wziął do niewoli. Chce bowiem dostać się do kogoś znacznie potężniejszego. Do Matki Talzin.

Darth Maul ucieka z pomocą sojuszników, ale jest pod stałą obserwacją Generała Grievousa i Hrabiego Dooku.



Co było nie tak?
Warto wspomnieć, że komiks ukazał się na amerykańskim rynku w 2014 roku, więc ma już prawie 10 lat. Prawdę mówiąc, spodziewałam się dowiedzieć czegoś więcej na temat głównego bohatera. Czuję niedosyt. Liczyłam na więcej wspomnień z przeszłości, jakichś wewnętrznych przemyśleń czy coś… Mimo to zabrak został ukazany w mój ulubiony sposób. W miarę zrównoważony, szanujący sojuszników, a także pełen gniewu i wściekłości na wrogów.

Akcja pędziła, przez co komiks sprawiał wrażenie skrótu wydarzeń. Sama fabuła miała potencjał, ale została tak skompresowana, że okazała się niesatysfakcjonująca. Bohaterowie nie mieli szansy na rozwój.

Sama pozycja jest oczywiście pewnego rodzaju klasykiem wśród komiksów gwiezdnowojennych. Jeremy Barlow oparł scenariusz na niezrealizowanych odcinkach Wojen Klonów. Zeszyt również uzupełnia pewne luki z wyżej wspomnianego serialu.

Juan Frigeri jako autor rysunków wypadł naprawdę dobrze. Ilustracje idealnie obrazowały akcję i emocje towarzyszące bohaterom. Kolory nadane przez Chrisa Scalfa, również robiły wrażenie. W wydaniu umieszczono wiele okładek alternatywnych, którym zawsze lubię się przyglądać.

Więcej na: CzasoStrefa

Darth Maul to znany antagonista z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Pojawiając się w Mrocznym Widmie, a potem w Wojnach Klonów stał się, mimo swojej nikczemności, uwielbianą przez wielu postacią.
Jako że również należę do fanów Maula, nie mogłam przejść obojętnie obok tego komiksu.
Jednak czy było warto po niego sięgnąć?
Zabrak przeszedł naprawdę dużo. Szkolenie na sitha, które...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Świat Akwilonu: Krasnoludy: Tiss z Bractwa Tarczy. Tom 05 Nicolas Demare, Nicolas Jarry
Ocena 7,7
Świat Akwilonu... Nicolas Demare, Nic...

Na półkach:

Większość serii o Akwilonie jest poświęcona mężczyznom, miło dla odmiany sięgnąć po coś innego. Piąty tom Świata Akwilonu skupia się na krótkonogich stworzeniach. To opowieść o determinacji!
Krasnoludy są jedną z najpotężniejszych ras w opisywanym uniwersum, ale jednocześnie bardzo autodestrukcyjną. Natomiast jeśli okażą choć odrobinę słabości, zostaną zabici przez orków albo zachłannych ludzi.

Piąta część skupia się na Tiss, córce znakomitego wojownika, kapitana straży Bractwa Tarczy. Kobieta bardzo chciałaby dołączyć do wojska, jednak tylko mężczyźni mogą walczyć. Bohaterka postanawia przełamać tę odwieczną niesprawiedliwą tradycję. Czy uda jej się spełnić marzenia? Jak inni zareagują na jej pomysł?

Chciałbym napisać, że historia wciąga od pierwszej strony. Jednak tak nie jest. Krasnoludy: Tiss z Bractwa Tarczy ma wolny początek, skupia się na wielu postaciach jednocześnie – zamiast na Tiss. Oczywiście wraz z rozwojem fabuły to się zmienia na plus – akcja nabiera tempa i staje się bardziej wciągająca.

Rysunki Nicolasa Demare’a są dopracowane, doskonale oddają mroczny klimat Świata Akwilonu. Mężczyzna zadbał o każdy detal, widać to w misternych projektach postaci, tła i strojów. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie sceny batalistyczne, w których rysownik z dużą dynamiką ukazał chaos i brutalność walki.

Więcej na CzasoStrefa

Większość serii o Akwilonie jest poświęcona mężczyznom, miło dla odmiany sięgnąć po coś innego. Piąty tom Świata Akwilonu skupia się na krótkonogich stworzeniach. To opowieść o determinacji!
Krasnoludy są jedną z najpotężniejszych ras w opisywanym uniwersum, ale jednocześnie bardzo autodestrukcyjną. Natomiast jeśli okażą choć odrobinę słabości, zostaną zabici przez orków...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeżeli założyć, że każdy ma swoim życiu etap, o którym nigdy nie chciałby opowiadać, to właśnie tę część życia Jagi przyszło mi poznać. Rzecz w tym, że jakoś ciężko jej współczuć, gdy całemu swojemu nieszczęściu winna jest jedynie ona sama…
W próbie ocieplenia tego wizerunku, czy choćby naprawieniu złego wrażenia nie pomagają nadchodzące święta, bo Bielinom znów grozi ogromne niebezpieczeństwo. Nieoczekiwana wizyta Dziada Mroza i demonicznego jelenia wcale nie sprzyjają rozmowie o przyszłości związku szeptuchy i kapłana, a gdyby tego wszystkiego było mało, to okazuje się, że w Szczodre Gody zaginął bóg umarłych…

Mszczuj to już kolejny tom cyklu Kwiat Paproci, więc miałam co do niego spore oczekiwania, które poniekąd zawiódł. Spodziewałam się poznać historię bielińskiego kapłana, zrozumieć co spowodowało, że z ambitnego i zakochanego faceta z Gniewy, stał się wypalonym zawodowo alkoholikiem z Szeptuchy. Nie dostałam tego. W Mszczuju samego Mszczuja jest niewiele, a jak już jest… to jakiś taki blady i niezbyt wyrazisty. Ja wiem, że to miał być miły, łagodny i troskliwy facet, ale charakter również wypadałoby, by czasem pokazał. Cały wątek załamania Mszczuja i popadania w nałóg został potraktowany po macoszemu, opisany po łebkach. Uważam, że ta część przygód Jagi zabrała postaci kapłana wielowymiarowość, robiąc z niego zupełne tło i niezbyt istotny dodatek do życia Bielińskiej szeptuchy. Przez którą to z resztą stał się zagubionym i samotnym kapłanem, targanym wyrzutami sumienia.

Skoro tytułowy bohater nie jest głównym wątkiem, to co w takim razie nim jest? Oczywiście Jarogniewa, a raczej jej niezdecydowanie. W chwili gdy Mszczuj proponuje jej rozwód, ma idealną okazję odzyskać swobodę, o którą tak zaciekle walczyła. Problem w tym, że nagle zaczynają ją zżerać od środka wyrzuty sumienia, a do głowy wdziera się sugestia, iż kapłan może nie być jedyną osobą ze złamanym sercem. Na jaw wychodzi też jej zupełnie nowa twarz — głupiej, samolubnej, niezdecydowanej dziewczynki. Wyniszcza i krzywdzi ludzi wokół siebie, a już w szczególny sposób mężczyznę, który oddał jej serce. Powiedzieć, że stosunek kobiety do Mszczuja jest okrutny, to tak jakby nie powiedzieć nic. Jej rozterki o tym czego boi się bardziej: utraty wolności czy straty przyjaciela, miałyby o wiele lepszy wydźwięk, gdyby nie odbywały się podczas zbliżeń ze Swarożycem… który w tym tomie okazał się najlepiej napisaną postacią.

Więcej na CzasoStrefa

Jeżeli założyć, że każdy ma swoim życiu etap, o którym nigdy nie chciałby opowiadać, to właśnie tę część życia Jagi przyszło mi poznać. Rzecz w tym, że jakoś ciężko jej współczuć, gdy całemu swojemu nieszczęściu winna jest jedynie ona sama…
W próbie ocieplenia tego wizerunku, czy choćby naprawieniu złego wrażenia nie pomagają nadchodzące święta, bo Bielinom znów grozi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Maciej Torebko wystąpi dziś w roli autora kryminału, który jest również debiutem artysty na rynku literackim.
Z wielką chęcią osobiście sprawdzę jak sobie poradził, a sama książka zaciekawiła mnie swoim opisem, więc tym bardziej postanowiłam dać jej jakąkolwiek szansę.
Czy było warto?
Akcja dzieje się w Białymstoku. Przyglądamy się poczynaniom podkomisarza Ariela Janickiego. Mężczyzna jest ojcem małej Leny i byłym już partnerem jej matki. Pewnego dnia, opiekując się córką, dostaje wezwanie do lasu w sprawie znalezionych zwłok. Wpada również w tym samym miejscu na prawie nagą dziewczynę, z którą w żaden sposób nie da się porozumieć. Janicki nie zostaje jednak dopuszczony do sprawy, co niesamowicie go denerwuje. Niedługi czas później dochodzi do brutalnego morderstwa. Ofiara ma wypalone na powiekach symbole, jakimi są „Ręce Boga”. To tylko początek ciągu okropnych wydarzeń, a sama sprawa sięga daleko w przeszłość. Czy uda się zatrzymać osobę odpowiedzialną za te wydarzenia?

Co łączy znalezioną dziewczynę, trupy w lesie i morderstwa na tle religijnym?
Już od pierwszych stron autor pokazuje czytelnikowi, że nie będzie to lekki kryminał. Dostajemy całkiem dosadny opis gwałtu na prawdopodobnie nieletniej osobie. Dalej Maciej Torebko serwuje nam również brutalne morderstwa, więcej przestępstw na tle seksualnym i całą masę przekleństw. To ostatnie w sumie nie dziwi, skoro akcja dzieje się w Polsce. Tak czy siak, osoby bardziej wrażliwe mogą ciężko przejść przez tę lekturę.

Zerknijmy na bohaterów.
Mimo to, towarzyszenie Arielowi Janickiemu w rozwiązywaniu sprawy okazało się tak wciągające, że pochłonęłam książkę w niecałe trzy dni. Sama postać podkomisarza została bardzo ciekawie napisana. Trochę awanturniczy, arogancki, lubiący alkohol… brzmi jak większość Polaków. Ariel to zagubiony człowiek, który popełnił w życiu sporo błędów.
Ma jednak dobre serce, stara się być wspaniałym ojcem, co jest doceniane przez jego córkę. Nie, do Janickiego nie mogę się przyczepić.

Następna w kolejności jest młodziutka sierżant – Monika Dydek. Nowa partnerka głównego bohatera. Na początku jej nie polubiłam. Wydawała się sztywna i bez charakteru. Ściśle trzymała się reguł, za co chyba nie powinnam winić policjantki. Chodzi o to, że dziewczyna jedyne doświadczenie posiadała z podręczników. Ariel udowodnił jej, że praktyka niewiele ma wspólnego z teorią. Monika na szczęście pokornie weszła w rolę uczennicy, przez co wraz z Janickim tworzyli całkiem zgrany zespół. Pokazała też swojemu mentorowi, że czasem podręczniki bywają przydatne.

Więcej na CzasoStrefa

Maciej Torebko wystąpi dziś w roli autora kryminału, który jest również debiutem artysty na rynku literackim.
Z wielką chęcią osobiście sprawdzę jak sobie poradził, a sama książka zaciekawiła mnie swoim opisem, więc tym bardziej postanowiłam dać jej jakąkolwiek szansę.
Czy było warto?
Akcja dzieje się w Białymstoku. Przyglądamy się poczynaniom podkomisarza Ariela...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Inna historia uniwersum DC Giuseppe Camuncoli, John Ridley
Ocena 7,4
Inna historia ... Giuseppe Camuncoli,...

Na półkach:

Wszędzie słychać o nowym Supermanie i Batmanie, a nikt nie mówi o bohaterach, którzy również mieli wpływ na świat wykreowany przez DC. Ten barwny album umożliwia poznanie historii postaci pomijanych przez dekady.
Książka porusza absurdy istnienia Ligi Sprawiedliwości. Pokazuje jak nieskazitelna grupa, którą ludzie pokochali, potrafi być zacofana i pełna stereotypów. Ujawnia nam inne spojrzenie na bohaterów, którzy w obliczu poważnego zagrożenia, konfliktu politycznego wycofują się i każą ludziom radzić sobie samemu.

Niedorzeczność ich działań uświadamiają im pomniejsi bohaterowie, których mamy okazję w tym albumie poznać. To są osoby z pozoru zwyczajne, których sytuacja życiowa zmusiła do bycia w pewnym momencie złoczyńcą, a potem bohaterem. Oni nie mają szans dołączyć do głównego składu i w pewnym momencie ci pomniejsi bohaterowie przewartościowują wszystko, ukazując fałszywość logiki, którą kieruje się Liga Sprawiedliwości. W porównaniu do nich walczą o losy mieszkańców zapomnianych miast, dzielnic, a nawet mieszają się w politykę.

To nie Liga ratowała bohaterów, którzy przeszli załamanie nerwowe, gdy nie uratowali planety, tylko właśnie ci wyklęci przez społeczność czy główny skład. Tu idealnie można nawiązać do sytuacji Johna Stewarta, zastępcy Hala Jordana, Zielonej Latarni. Niby czasem działa z Ligą, ale nigdy nie był doceniany, a kiedy planeta wybuchła, bo nie zdążył jej uratować, to się od niego kompletnie odcięli. Z pomocą wtedy przyszedł nie Hal Jordan, ale Jefferson Pierce.


Więcej na CzasoStrefa

Wszędzie słychać o nowym Supermanie i Batmanie, a nikt nie mówi o bohaterach, którzy również mieli wpływ na świat wykreowany przez DC. Ten barwny album umożliwia poznanie historii postaci pomijanych przez dekady.
Książka porusza absurdy istnienia Ligi Sprawiedliwości. Pokazuje jak nieskazitelna grupa, którą ludzie pokochali, potrafi być zacofana i pełna stereotypów. Ujawnia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem ogromną przeciwniczką reklamowania jednego twórcy drugim. Jak łatwo się zatem domyśleć, cudowny dopisek na okładce „idealne dla fanów Wiedźmina” wzbudził mój ogromny sceptycyzm. Czy po lekturze zmieniłam zdanie i uważam, że Bogobójczyni ma pełne prawo reklamować się prozą Sapkowskiego? Oczywiście, że nie.
Żeby była jasność, nie zamierzam teraz pisać eseju o tym, jakim to mistrzem jest Andrzej Sapkowski i jak wielką zniewagą stanowi reklamowanie jego dziełami zagranicznej debiutantki. W głównej mierze z dwóch powodów: Sapkowski owszem stworzył niezapomniany, pełen magi świat, ale wybitnym stylem opisany nie był i wierzę, że da się pisać lepiej niż on; oraz przez to, że ja zbyt wielu cech wspólnych między Kissen i Geraltem nie znalazłam. A próba reklamowanie przypadkowego dark fantasy marką zabójcy potworów mija się z celem.

To tyle w kwestii żali co do samego marketingu. Uprzedzając fakty – żadnych innych także już nie będzie. Hannah Kaner faktycznie daje się poznać światu z ogromnym rozmachem, a jej powieść to jeden z najlepszych debiutów, jakie miałam okazję czytać. Choć jednocześnie nie jest zupełnie tym, czego się spodziewałam. Owszem, sama fabuła bywa dość mroczna i brutalna, a bohaterowie nie są chwalebnymi herosami. Nie jest to jednak typowe dark fantasy, a raczej rodzaj fantastyki, który albo się kocha, albo nienawidzi. Bogobójczyni od Hannah Kaner to bowiem nic innego, jak opowieścią drogi. Pomimo dość gwałtownego i szybko rozegranego prologu, wartkiej akcji w książce jest niewiele. Całą opowieść, tragizm oraz nadchodzącą grozę odkrywa się nie przez wydarzenia, a dzięki bohaterom. Sam świat nie jest w mojej opinii szczególnie oryginalny czy wyróżniający się na tle innych. Jednak w ogólnym rozrachunku nie gra on tak wielkiej roli. Jeżeli dacie Bogobójczyni szanse, to nie pokochacie jej za opisy wyniszczonych wojną miast, ale za postacie.

Wszyscy bohaterowie są… pęknięci, uszkodzeni, wadliwi. Przy tym każde z nich miało początkowo jasno wyznaczony cel w życiu i ściśle określone wartości. Podczas tej wspólnej podróży to nie wściekłe bóstwa są ich największym problemem, ani nawet demony. Tylko fakt, że muszą sobie poradzić ze strzaskaniem własnego światopoglądu. Krystalicznie czysty mur wiary i przekonań zaczyna pękać, gdy przychodzi im stanąć oko w oko z rzeczywistością, na którą nie byli gotowi. Bo czy rycerz, przysięgając wierność władcy, naprawdę powinien popełnić dla niego samobójstwo? Co jeśli obcy ludzie zaczną okazywać dobroć wobec veigi, skazanej kiedyś na rzeź? Co stanie się z arystokratką, która pierwszy raz w życiu opuściła mury rodzinnego domu i nie ma teraz możliwości powrotu? W jaki sposób bóstwo całe życie marzące o świątyni może się jej wyrzec?

Zarówno świat, jak i cały problem zdają się być jedynie tłem dla przypadkowej grupy ludzi, których wzajemne poznawanie się stawia pod znakiem zapytania wszystkie dotychczasowe decyzje. Im wszystkim w pewnym momencie runął cały świat i wbrew wszelkiej logice poskładał się na nowo. Są nie mniej zagubieni w samych sobie niż większość czytelników sięgających po ich historię.

Więcej na CzasoStrefa

Jestem ogromną przeciwniczką reklamowania jednego twórcy drugim. Jak łatwo się zatem domyśleć, cudowny dopisek na okładce „idealne dla fanów Wiedźmina” wzbudził mój ogromny sceptycyzm. Czy po lekturze zmieniłam zdanie i uważam, że Bogobójczyni ma pełne prawo reklamować się prozą Sapkowskiego? Oczywiście, że nie.
Żeby była jasność, nie zamierzam teraz pisać eseju o tym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miasto, w którym spędziłam łącznie ponad miesiąc życia, ukazane w zupełnie innej perspektywie – ludzi pracujących i żyjących głównie nocą.
Według autora, zanim w epoce wiktoriańskiej wynaleziono lampy, noc w Londynie wyglądała zupełnie inaczej. Ludzie na te parę godzin zdejmowali maski, które zakładali za dnia, chowali dobre maniery w kieszeń. Jednak szerszy dostęp do światła zmienił wiele rzeczy. Co się dzieje obecnie nocą w Londynie? Kto się bawi, a kto pracuje? Właśnie na te pytania odpowiada Sukhdev Sandhu zainspirowany książką z 1926 roku – The Nights of London.

Każdy rozdział zabiera nas w inne rejony stolicy Wielkiej Brytanii. Raz spędzamy noc z policją powietrzną, innym razem towarzyszymy technologom w klinice snu, egzorcystom, graficiarzom czy sprzątaczom. Tych wszystkich ludzi łączy jedno, pracują w momentach, gdy Londyn cichnie. Nie rozwodzimy się nad ich zawodem, ba, czasem nie mamy pojęcia o istnieniu takowego. Autor otwiera przed nami drzwi do zupełnie innej rzeczywistości, w mieście, które wydawałoby się, zostało wyeksploatowane w literaturze na wszystkie możliwe sposoby. A jednak w polskim piśmiennictwie nie spotkałam się jeszcze z czymś takim. Oryginał został wypuszczony w 2006 roku, więc trochę mogło się pozmieniać, zwłaszcza po Brexicie.

Ta publikacja wpłynęła na moje postrzeganie Londynu. Uzupełniła wiedzę na temat miasta, jego mieszkańców i różnic między pozornie podobnymi zawodami. Dobrym przykładem są kierowcy zwykłych taksówek i tak zwanych minicabów, gdzie brakuje przegrody, która często (zwłaszcza nocą) gwarantuje bezpieczeństwo. Zdarzało mi się być na ulicach tej metropolii po zmierzchu, jednak nigdy nie zastanawiałam się bardziej nad tym, co się o tej porze dzieje. Czasem niektóre historie przywoływały wspomnienia, np. jazdę o trzeciej rano na lotnisko, czy momenty, w których jasno było widać, że lisy buszowały po naszej ulicy (przez porozrzucane wszędzie śmieci).
Więcej na CzasoStrefa

Miasto, w którym spędziłam łącznie ponad miesiąc życia, ukazane w zupełnie innej perspektywie – ludzi pracujących i żyjących głównie nocą.
Według autora, zanim w epoce wiktoriańskiej wynaleziono lampy, noc w Londynie wyglądała zupełnie inaczej. Ludzie na te parę godzin zdejmowali maski, które zakładali za dnia, chowali dobre maniery w kieszeń. Jednak szerszy dostęp do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najnowsza książka Marcela Mossa to kontynuacja serii ECHO opowiadająca o losach Sandry i Igiego. Czym tym razem autor nas zaskoczył?
Osoby, które wcześniej nie miały styczności z: Utraceni, Zaginieni, Niewinni, nie powinny czytać poniższej recenzji, ponieważ zawiera spoilery z poprzednich części.

W 2017 roku w niewyjaśnionych okolicznościach znika bez śladu 20-letnia Michalina Antkowiak. Dziewczyna miała spotkać się z przyjaciółką, jednak nie dotarła na umówione miejsce. Zmartwieni rodzice próbują dowiedzieć się czegoś od Doriana, jej byłego chłopaka. Policja wraz z najbliższymi są przekonani, że to właśnie młody Misztryn odpowiada za zaginięcie nastolatki. Mimo wszystko wciąż nie można znaleźć twardych dowodów wskazujących na jego winę. W efekcie śledztwo utyka w martwym punkcie.

Dziewczyna po kilku latach wraca do domu. W tych samych ubraniach, które miała na sobie tamtego wieczoru. Nie potrafi wydusić z siebie ani słowa, ale czy na pewno? Dlaczego porywacz ją wypuścił?

W tym samym czasie co Michalina zostaje uprowadzony, a następnie uwolniony Tymon, brat Ignacego Sznydera z Agencji Poszukiwań Osób Zaginionych „Echo”. Czy to przypadek? Czy te sprawy ze sobą się łączą?

Chwilę o głównych bohaterach
Czwarty tom serii Echo już nie skupia się w większości na Sandrze, a na jej partnerze Igim. Dostajemy nieco więcej informacji o przeszłości najstarszego Sznydera. Kiedyś spełniał się jako zawodnik federacyjny Mighty Fight League – walczył z najlepszymi. Nie zdradzając zbyt dużo, porzucił swoją ścieżkę zawodową z powodu problemów rodzinnych. Bardzo się cieszę, że Marcel Moss dał mu więcej niż pięć minut i pozwolił na bliższe poznanie jego sylwetki, motywacji, relacji z rodziną i najbliższymi. Jest to jeden z nielicznych bohaterów, zaraz za Sandrą, którego jeszcze bardziej polubiłem.

Najstarsza siostra Leny również mnie pozytywnie zaskoczyła. Z każdym kolejnym tomem lód na jej sercu topnieje. Staje się bardziej ludzka, emocjonalnie dostępna. Jej niezwykła relacja z Ignacym rozwija się coraz bardziej, malutkimi kroczkami. Wewnątrz niej zachodzi przemiana. Troszczy się o swojego partnera, pomaga mu i wspiera go w trudnych chwilach. Coś takiego byłoby nie do pomyślenia u Sandry z pierwszego tomu serii ECHO.


Więcej na CzasoStrefa

Najnowsza książka Marcela Mossa to kontynuacja serii ECHO opowiadająca o losach Sandry i Igiego. Czym tym razem autor nas zaskoczył?
Osoby, które wcześniej nie miały styczności z: Utraceni, Zaginieni, Niewinni, nie powinny czytać poniższej recenzji, ponieważ zawiera spoilery z poprzednich części.

W 2017 roku w niewyjaśnionych okolicznościach znika bez śladu 20-letnia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Święta równie dobrze spędza się z rodziną, jak i zaszytym gdzieś z ulubioną książką. A nie ma nic lepszego na zimowe dni, niż książka w klimacie Bożego Narodzenia.
Macie ochotę na małą zagadkę kryminalną? To dobrze się składa, bo Poświąteczne Morderstwo wam ją dostarczy, wraz z dużą dawkę angielskiego humoru. Nie zabraknie odwołania do świąt i do toczącej się podczas ich trwania drugiej wojny światowej. Tak jest kochani, książka ma również wątek historyczny.

Powieść zachwyca okładką i z pewnością przykuwa wzrok, pośród innych pozycji na półce. Do tego sam opis zachęca do przeczytania, a że lubię takie klimaty, to nie byłabym sobą, gdybym po nią nie sięgnęła.

Akcja dzieje się w Anglii, gdzie pewna rodzina szykuje się na święta i ewidentnie Pan domu nie jest zadowolony, że musi przyjąć wujka, któremu podróż po Europie przerwała tocząca się wojna. Ta jakże zamożna rodzina czeka tylko, aż wuj Will kopnie w kalendarz, bo nie dość, że chcą odzyskać swoje pieniądze, to liczą ponadto na spadek po nim. Jednak jak się okazuje, nie zdobędą żadnej z tych rzeczy, bo przepisał cały majątek żonie, której praktycznie nie widuje na oczy.

Jak to się mówi, z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. W tym przypadku jest to absolutną prawdą, bo nie dość, że powieść zaczynamy od dyskusji o pieniądzach, to też od rozmyślań jak nielubiany członek rodziny mógłby umrzeć. Już to mnie urzekło, bo kocham taki humor i intrygi. Jednakże nie tylko początek zachwyca, dalej jest jeszcze lepiej. Wujek Willie przyjeżdża w końcu na święta, gdzie jego rodzina pomimo szalejącej wojny ma wszystko, czego dusza zapragnie. Oj tak, na brak kasy nie narzekają. Suto zastawiony stół, spotkania towarzyskie oraz syna studiującego w Cambridge. Pomimo niechęci do krewnego, rodzina spędza miło czas, świętując Boże Narodzenie. Kiedy jednak ono się kończy, to znajdują wujka martwego w stroju świętego Mikołaja. Tym sposobem sielska atmosfera zostaje zakłócona.

I tu zaczyna się śledztwo, szanowny Pan nadinspektor Culley wkracza do akcji i próbuje rozwiązać zagadkę. Co niestety nie jest łatwe przy takiej rodzinie. Każdy ma coś za uszami i wszyscy życzyli Willowi śmierci. Culley szybko zauważa, że ta rodzinka jest szalona. Jednak sprawcę trzeba znaleźć, bez względu na koszty oraz ilość brudu, jaka przy tym wypłynie.

Więcej na CzasoStrefa

Święta równie dobrze spędza się z rodziną, jak i zaszytym gdzieś z ulubioną książką. A nie ma nic lepszego na zimowe dni, niż książka w klimacie Bożego Narodzenia.
Macie ochotę na małą zagadkę kryminalną? To dobrze się składa, bo Poświąteczne Morderstwo wam ją dostarczy, wraz z dużą dawkę angielskiego humoru. Nie zabraknie odwołania do świąt i do toczącej się podczas ich...

więcej Pokaż mimo to