rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Trochę naiwna fikcja literacka o marszu przez wysokie góry. Wydaje mi się, że autor tego nigdy nie doświadcza w swoim życiu. Walka organizmu (nieprzygotowanego) z ostrymi warunkami świata natury. Występuje też równoczesna walka rozgrywająca się psychice każdego żołnierza. Jednak nie zaprzeczam istnieniu takich wędrówek. Następnie Stefan Żeromski przedstawia zepsucie moralne polskiej szlachty. Z tekstu wyłania się historia brutalnego losu ludzi ubogich.

Trochę naiwna fikcja literacka o marszu przez wysokie góry. Wydaje mi się, że autor tego nigdy nie doświadcza w swoim życiu. Walka organizmu (nieprzygotowanego) z ostrymi warunkami świata natury. Występuje też równoczesna walka rozgrywająca się psychice każdego żołnierza. Jednak nie zaprzeczam istnieniu takich wędrówek. Następnie Stefan Żeromski przedstawia zepsucie moralne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Siłaczka" jest bardzo smutną nowelą. Czuć gorycz wśród bohaterów, którzy mają potencjał; jednak okoliczności środowiska wiejsko-małomiasteczkowego przygniatają skuteczność ich działań. Emanuje rezygnacja ze swoich ideałów młodości (u doktora Pawła Obareckiego), jak również oddanie siebie w całości na służbę edukacji trzymając w zaniedbaniu swoją osobę (nauczycielka Stanisława Bozowska) – aż do przesady, bo skutkuje śmiercią. Być może taka lektura jest potrzebna w szkole, ale ja już nie czuję żadnej potrzeby sięgania do treści "Siłaczki". Oceniam na 3 gwiazdki (słaba).

"Nagi bruk". Przez polskie miasta przechodzi powiew rewolucji socjalistycznej będącej walką o lepszy byt, która porywa ubogich ludzi, w tym mętów, do czynów zbrodniczych (w akcji utworu jeszcze niepoczynionych). Zarysowuje się bunt masy ludzkiej. Rozumiem wytworzone u tych ludzi poczucie niesprawiedliwości oraz ich rozgoryczenie swoją biedą. Oceniam na 5 gwiazdek (książka przeciętna).

"Siłaczka" – 3 gwiazdki. "Nagi bruk" – 5 gwiazdek. Średnia z nich wychodzi – 4 gwiazdki (może być).

"Siłaczka" jest bardzo smutną nowelą. Czuć gorycz wśród bohaterów, którzy mają potencjał; jednak okoliczności środowiska wiejsko-małomiasteczkowego przygniatają skuteczność ich działań. Emanuje rezygnacja ze swoich ideałów młodości (u doktora Pawła Obareckiego), jak również oddanie siebie w całości na służbę edukacji trzymając w zaniedbaniu swoją osobę (nauczycielka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest wydawana (50 tysięcy egzemplarzy) w 1955 roku, kiedy kraj ogarnia jeszcze głębia stalinizmu. Trzeba to mieć na uwadze czytając dwudziestotrzystronowy "Wstęp" Mirosławy Puchalskiej, który pomimo czerwonego zabarwienia (komunizmem) wydaje mi się ciekawy. O wiele lepiej jest rozważać osobno każdy z utworów, a moja trudna próba zbiorczej ich oceny nie jest dla mnie satysfakcjonująca, ponieważ są dzieła słabe oraz rewelacyjne. "Pisma wybrane" składają się tylko z części dorobku pisarskiego Stefana Żeromskiego. Są tutaj opowiadania ("Zmierzch", "Zapomnienie", Siłaczka", "Doktor Piotr", "O żołnierzu tułaczu", "Rozdziobią nas kruki, wrony..."), szkice ("Nagi bruk", "Nokturn", "Z odczytem", "Zemsta jest moją"), fragmenty "Wiatru od morza" ("Rzeź Gdańska", "Zagłada dworu", "Jan z Kolna") i całość powieści "Syzyfowe prace". Na końcu książki znajduje się bardzo pomocny i interesujący słowniczek.

Książka jest wydawana (50 tysięcy egzemplarzy) w 1955 roku, kiedy kraj ogarnia jeszcze głębia stalinizmu. Trzeba to mieć na uwadze czytając dwudziestotrzystronowy "Wstęp" Mirosławy Puchalskiej, który pomimo czerwonego zabarwienia (komunizmem) wydaje mi się ciekawy. O wiele lepiej jest rozważać osobno każdy z utworów, a moja trudna próba zbiorczej ich oceny nie jest dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Paweł Lisicki pokazał swoją inteligencję i oczytanie w poruszanych tematach. Wypracował w sobie solidny kręgosłup moralny. Zaprezentował postawę katolika – człowieka bardzo myślącego. Bardzo spodobał mi się "Wstęp". Autor lubił stosować ironię w swoich publikacjach. Zgadzałem się z jego merytorycznym tokiem myślenia. Ta książka wciągnęła mnie.

"(...) papież Franciszek za pośrednictwem kardynała Konrada Krajewskiego przekazał pieniądze prostytutkom transwestytom, bo ze względu na pandemię koronawirusa zostały odcięte od pieniędzy od swoich klientów".

"Druga możliwość. Może to werbalne chwalenie św. Tomasza z Akwinu i jednoczesne faktyczne odrzucanie jego myślenia jest zabiegiem socjotechnicznym lub politycznym? To rzecz stara jak świat. Często zdarza się, że przywódcy światowi odwołują się do powszechnie uznanego autorytetu po to, by złagodzić ewentualny opór poddanych. W takich sytuacjach odziedziczony autorytet występuje w roli zasłony dymnej lub fasady. Można się na niego powoływać nie po to, by bronić jego nauki, ale by wytworzyć iluzję i złudzenie obrony. Łatwiej wtedy wpoić uznającej ów autorytet wspólnocie tezy i nauki całkiem nowe, obce".

Paweł Lisicki pokazał swoją inteligencję i oczytanie w poruszanych tematach. Wypracował w sobie solidny kręgosłup moralny. Zaprezentował postawę katolika – człowieka bardzo myślącego. Bardzo spodobał mi się "Wstęp". Autor lubił stosować ironię w swoich publikacjach. Zgadzałem się z jego merytorycznym tokiem myślenia. Ta książka wciągnęła mnie.

"(...) papież Franciszek za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytam kolejne krótkie opowiadanie Stefana Żeromskiego. Jest ciekawy początek stanowiący tło niespodziewanych wydarzeń; znów widzę zachwycająco bajeczne opisy przyrody. Potem robi się dziwnie. Zbliżając się do końca treść staje się coraz okrutniejsza – traktuje o śmierci wszystkich najbliższych i w konsekwencji: o bolesnym osamotnieniu. Występuje bezwzględność śmierci, bezwzględność okoliczności. Autor twierdzi, że "zapomnienie" jest wybawieniem.

Czytam kolejne krótkie opowiadanie Stefana Żeromskiego. Jest ciekawy początek stanowiący tło niespodziewanych wydarzeń; znów widzę zachwycająco bajeczne opisy przyrody. Potem robi się dziwnie. Zbliżając się do końca treść staje się coraz okrutniejsza – traktuje o śmierci wszystkich najbliższych i w konsekwencji: o bolesnym osamotnieniu. Występuje bezwzględność śmierci,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O wiele lepszą publikacją popularnonaukową była "Krótka historia prawie wszystkiego" z 2003 roku, która u mnie zasłużyła na 10 gwiazdek – po prostu w moich oczach stała się rzeczywistym arcydziełem. Natomiast "Ciało" z 2019 roku nie zyskało takiego samego polotu. Odniosłem wrażenie, że Bill Bryson włożył tutaj mniej wysiłku. Chociaż nadal było to pisane "lekkim piórem" i z lekkim humorem. Autor prześlizgiwał się po wielu tematach, dlatego znalazła się tu tylko wiedza ogólna, podstawowa. Brakowało wyników badań, które dałyby obiektywny ogląd omawianych zagadnień. Uważam, że warto tę książkę przeczytać, ale jednocześnie spoglądając na jej tekst krytycznym okiem.

O wiele lepszą publikacją popularnonaukową była "Krótka historia prawie wszystkiego" z 2003 roku, która u mnie zasłużyła na 10 gwiazdek – po prostu w moich oczach stała się rzeczywistym arcydziełem. Natomiast "Ciało" z 2019 roku nie zyskało takiego samego polotu. Odniosłem wrażenie, że Bill Bryson włożył tutaj mniej wysiłku. Chociaż nadal było to pisane "lekkim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść zawiera dużo błędów, dlatego nie może być źródłem historycznym. Faraoni Ramzes XII i jego syn Ramzes XIII to postacie fikcyjne. Według mnie Ramzes XIII i jego żydowska nałożnica Sara (oraz niektórzy inni bohaterowie) są jakby wyrwani ze współczesności (czyli z wieków od XIX do XXI naszej ery) i osadzeni w starożytnym Egipcie, ale... tok ich myślenia tam nie pasuje. Podobnie sytuacje z ich udziałem też mają na sobie piętno współczesności. Często akcja jest naiwna, zdarzają się nadprzyrodzone sytuacje (jak podczas seansów spirytystycznych). Niestety, ale "Faraon" nie przypada mi do gustu.

Powieść zawiera dużo błędów, dlatego nie może być źródłem historycznym. Faraoni Ramzes XII i jego syn Ramzes XIII to postacie fikcyjne. Według mnie Ramzes XIII i jego żydowska nałożnica Sara (oraz niektórzy inni bohaterowie) są jakby wyrwani ze współczesności (czyli z wieków od XIX do XXI naszej ery) i osadzeni w starożytnym Egipcie, ale... tok ich myślenia tam nie pasuje....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka w momencie publikacji była ważnym dziełem – działo się to 125 lat temu. Teraz nie ma polotu. Jej treść nie potrafiła mnie wciągnąć, chociaż dało się zauważyć dobry warsztat pisarski Stefana Żeromskiego.

Rzeczywiście, w powieści znalazłem ludzi bezdomnych (ale niedosłownie). Powodem tego było ich pochodzenie i stan majątkowy. Chociaż pod wględem materialnym zawsze mieli dach nad głową (nie stali się żebrakami), ale nie czuli przynależności do konkretnego miejsca, brakowało im mocnego fundamentu budowanego na "skale". Dlatego tułali się po świecie.

Tomasz Judym i Joanna Podborska na tle ówczesnego postępu techniki byli idealistami, którym trudno żyć pośród ludzi opanowanych przez materializm (pieniądze, wygodnictwo...) i dumę.

Pojawiła się zaskakująca ciekawostka: Joanna Podborska z powieści "Ludzie bezdomni" wspomniała swoją przyjaciółkę Stasię Bozowską, która była główną bohaterką noweli pod tytułem "Siłaczka" napisanej przez Stefana Żeromskiego kilka lat wcześniej.

Ta książka w momencie publikacji była ważnym dziełem – działo się to 125 lat temu. Teraz nie ma polotu. Jej treść nie potrafiła mnie wciągnąć, chociaż dało się zauważyć dobry warsztat pisarski Stefana Żeromskiego.

Rzeczywiście, w powieści znalazłem ludzi bezdomnych (ale niedosłownie). Powodem tego było ich pochodzenie i stan majątkowy. Chociaż pod wględem materialnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam książkę z Państwowego Instytutu Wydawniczego, wydaną w 1982 roku. Jest tutaj wspaniałe wprowadzenie o tytule "Witkacy" autorstwa Lecha Sokoła, za które przyznaję dziewięć gwiazdek. Przedstawia najważniejsze zagadnienia filozoficzne i estetyczne Stanisława Ignacego Witkiewicza, między innymi o Czystości Formy oraz o Tajemnicy Istnienia.

Tragedia "W małym dworku" jest parodią dramatu Tadeusza Rittnera o podobnym tytule – "W małym domku". Zasadniczym zadaniem dramatu "W małym dworku" jest wyszydzenie i kompromitacja dramatu realistycznego uosobionego w dziele "W małym domku". Widać jak Witkacy pogardą darzy intelekt i tworzy bohaterów cechujących się bezmyślnością oraz bezemocjonalnością ludzkich zachowań (w bardzo istotnych kwestiach, poważnych). Wszakże emocjonalność występuje, ale w niewłaściwych momentach, co w efekcie tworzy absurdy. Towarzyszy temu czarny humor.

Mam książkę z Państwowego Instytutu Wydawniczego, wydaną w 1982 roku. Jest tutaj wspaniałe wprowadzenie o tytule "Witkacy" autorstwa Lecha Sokoła, za które przyznaję dziewięć gwiazdek. Przedstawia najważniejsze zagadnienia filozoficzne i estetyczne Stanisława Ignacego Witkiewicza, między innymi o Czystości Formy oraz o Tajemnicy Istnienia.

Tragedia "W małym dworku" jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wiatr od morza" dotyczy Pomorza i walki – na przestrzeni wielu wieków – o te ziemie z Niemcami. Co jakiś czas wyłania się z treści diabeł Smętek, który wszędzie się wtrąca, mąci spokojne życie Pomorzan i fauny. Książka zawiera bardzo fikcyjne sytuacje i zachowania bohaterów, ale oparte na dokumentach z przeszłości (w ogólnym zarysie historii, bo sięgającym nawet około tysiąca lat wstecz).

Występuje skomplikowany język, niby kwiecisty, ale jakiś wybrakowany. Odnoszę wrażenie jakby to była pierwsza książka początkującego pisarza, a przecież Stefan Żeromski napisał do owego czasu (do momentu wydania tej książki w 1922 roku) mnóstwo tekstów. "Wiatr od morza" to nagle pojawiający się zepsuty styl. Zaskakuje mnie to.

"Wiatr od morza" dotyczy Pomorza i walki – na przestrzeni wielu wieków – o te ziemie z Niemcami. Co jakiś czas wyłania się z treści diabeł Smętek, który wszędzie się wtrąca, mąci spokojne życie Pomorzan i fauny. Książka zawiera bardzo fikcyjne sytuacje i zachowania bohaterów, ale oparte na dokumentach z przeszłości (w ogólnym zarysie historii, bo sięgającym nawet około...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To wstrząsający zbiór opowieści. Bohaterowie reportażu przypominają mi bardzo podobne sytuacje z okresu lat dziewięćdziesiątych w Polsce. Otóż wtedy paralelnie wystąpiły przemiany społeczne i wolnorynkowe po odbieraniu władzy partiom komunistycznym, zarówno w Polsce, jak i w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (później w Federacji Rosyjskiej). Pamiętam te przygnębiające obrazy transformacji ustrojowo-gospodarczej z mojego najbliższego otoczenia – ludzie załamywali się z braku pracy, pieniędzy, galopującej inflacji. Tworzyła się bieda. Jednak w Polsce było mniej brutalności. Dzięki Swietłanie Aleksijewicz dobrze poznaje się "człowieka radzieckiego" oraz lepiej rozumie się tok myślenia współczesnych Rosjan. Wtedy wiadomo skąd pochodzi tyle sentymentu do upadłego niedawno imperium radzieckiego w którym wśród ludzi panowała mania wielkości ich państwa. Jedno z królujących haseł to "chwała bohaterom", czyli żołnierzom frontowym, a u weteranów nagminnie występuje spustoszenie psychiczne, pijaństwo, agresja i zezwierzęcenie zachowań. Grozę budzą wydarzenia wygrzebywane z pamięci "katów" i "ofiar" systemu komunistycznego. Jednak dla mnie najbardziej przejmujące są zachowania z czasu wojny (podczas drugiej wojny światowej zwanej "ojczyźnianą", w Afganistanie, w republikach zakaukaskich...). Przez codzienność radziecką leją się hektolitry wódki w społeczeństwie. Religijność jest wytrzebiona, za to po porady chodzi się do wróżek. Jak widać system totalitarnych rządów wypacza psychikę człowieka i degraduje kulturę. W ogóle jest to bardzo złożony reportaż poruszający wiele wątków; lektura bardzo przejmująca.

To wstrząsający zbiór opowieści. Bohaterowie reportażu przypominają mi bardzo podobne sytuacje z okresu lat dziewięćdziesiątych w Polsce. Otóż wtedy paralelnie wystąpiły przemiany społeczne i wolnorynkowe po odbieraniu władzy partiom komunistycznym, zarówno w Polsce, jak i w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (później w Federacji Rosyjskiej). Pamiętam te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zbliża się 38. rocznica katastrofy w czarnobylskiej elektrowni atomowej na Ukrainie. Pamiętna data to 26 kwietnia 1986 roku. Negatywne skutki tamtych wybuchów jądrowych odczuwamy do dzisiaj. Reportaż Swietłany Aleksijewicz zawiera wstrząsające świadectwa ludzi. Pokazują one zniszczenia cielesne i psychiczne: u mieszkańców Czarnobyla i jego okolicy, u tych co brali udział w akcji niwelującej awarię, u rodzin osób, które zostały napromieniowane. Czuć u nich duży ładunek emocjonalny. Jestem tym bardzo poruszony. Już pierwsze opowiadanie jest jak uderzenie obuchem w głowę (czytelnika), psychicznie powala na powierzchnię gleby. Przy tym poznaję mentalność "człowieka radzieckiego".

Zbliża się 38. rocznica katastrofy w czarnobylskiej elektrowni atomowej na Ukrainie. Pamiętna data to 26 kwietnia 1986 roku. Negatywne skutki tamtych wybuchów jądrowych odczuwamy do dzisiaj. Reportaż Swietłany Aleksijewicz zawiera wstrząsające świadectwa ludzi. Pokazują one zniszczenia cielesne i psychiczne: u mieszkańców Czarnobyla i jego okolicy, u tych co brali udział w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie odpowiada mi sposób narracji w tej książce. Jest niedopracowana konstrukcja zdań. Oprócz tego, nie pisze się "fakty historyczne", wystarczy "fakty", bo fakty zawsze są historyczne. Pytania stawiane przez autorkę nie budują mnie duchowo. Dużo miejsca zajmuje opis postaci "Żelaznego Kanclerza" Otta von Bismarcka i jego działań – to stanowi tło wydarzeń w Gietrzwałdzie. Jednak uważam, że Ewa Polak-Pałkiewicz ma słuszne poglądy i dobre intencje. Ogólnie książka zasługuje na sześć gwiazdek, ale ze względu na niektóre fragmenty przyznaję siedem gwiazdek (po chwilowym zastanowieniu się).

Nie odpowiada mi sposób narracji w tej książce. Jest niedopracowana konstrukcja zdań. Oprócz tego, nie pisze się "fakty historyczne", wystarczy "fakty", bo fakty zawsze są historyczne. Pytania stawiane przez autorkę nie budują mnie duchowo. Dużo miejsca zajmuje opis postaci "Żelaznego Kanclerza" Otta von Bismarcka i jego działań – to stanowi tło wydarzeń w Gietrzwałdzie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tylko początek "Grace i Grace" brzmi dla mnie bardzo obiecująco. Jest to po prostu historia społeczna owych czasów, poznaje się obyczajowość kanadyjską XIX wieku, ale naznaczoną znamieniem współczesnego spojrzenia Margaret Atwood. Na tle wydarzeń dominuje problematyka cechująca literaturę feministyczną; ogólnie rzecz ujmując: występują źli mężczyźni i krzywdzone kobiety. Główną osią książki jest dialog (z wieloma dygresjami) psychiatry z morderczynią skazaną na dożywocie (pierwotnie na karę śmierci, ale złagodzono jej wymiar kary). Są więzienne odczucia Grace i jej przemyślenia. Dziwi mnie umiejętność czytania oraz znajomość literatury u tytułowej bohaterki będącej zaledwie... służącą. Zniesmacza mnie wulgarność języka. Pozytywnie zaskakują mnie fragmenty poezji "rozsiane" po tekście, a rzadko zdarza się spotkać wiersze wplecione w prozę beletrystyki – brzmi bardzo nieoczekiwanie i trochę oryginalnie, prawda?!

Tylko początek "Grace i Grace" brzmi dla mnie bardzo obiecująco. Jest to po prostu historia społeczna owych czasów, poznaje się obyczajowość kanadyjską XIX wieku, ale naznaczoną znamieniem współczesnego spojrzenia Margaret Atwood. Na tle wydarzeń dominuje problematyka cechująca literaturę feministyczną; ogólnie rzecz ujmując: występują źli mężczyźni i krzywdzone kobiety....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Odnajduję tutaj obraz świata z tomu pierwszego, ale widziany przez inne osoby, a nie przez jedyną narratorkę "Opowieści podręcznej". W "Testamentach" odczuwam odmienny sposób przedstawiania rzeczywistości. Nadal jest to wyobrażenie w formie dystopii feministycznej. Najciekawsza jest perspektywa "ciotki" Lidii – dojrzałej kobiety pełniącej rolę "wychowawczyni" młodych dziewcząt (faktycznie będącej funkcjonariuszką totalitarnego reżimu zarządzanego przez mężczyzn). Oceniam ciut wyżej niż pierwszy tom.

Odnajduję tutaj obraz świata z tomu pierwszego, ale widziany przez inne osoby, a nie przez jedyną narratorkę "Opowieści podręcznej". W "Testamentach" odczuwam odmienny sposób przedstawiania rzeczywistości. Nadal jest to wyobrażenie w formie dystopii feministycznej. Najciekawsza jest perspektywa "ciotki" Lidii – dojrzałej kobiety pełniącej rolę "wychowawczyni" młodych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Opowieść rozbitka" to zbeletryzowany reportaż, który czyta się jak powieść przygodową (idealną dla chłopców i mężczyzn) i niezwykle szybko. Akcja jest wciągająca, występuje napięcie. Gabriel Garcia Marquez bardzo dobrze zredagował tę historię opartą na fakcie. Dzieło krótkie (książka ma 120 stron) i lepsze niż dwa światowe hity tego autora: "Sto lat samotności" i "Miłość w czasach zarazy".

"Opowieść rozbitka" to zbeletryzowany reportaż, który czyta się jak powieść przygodową (idealną dla chłopców i mężczyzn) i niezwykle szybko. Akcja jest wciągająca, występuje napięcie. Gabriel Garcia Marquez bardzo dobrze zredagował tę historię opartą na fakcie. Dzieło krótkie (książka ma 120 stron) i lepsze niż dwa światowe hity tego autora: "Sto lat samotności" i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Według mnie jest to obraz dystopii feministycznej. Margaret Atwood jest chyba przewrażliwiona na punkcie płci męskiej. To niemożliwe, by mężczyzni chcieli zredukować rolę kobiet tylko do celów reprodukcyjnych (wszak kilku szaleńców można znaleźć, ale ogromna większość panów pragnie normalnych relacji).

Główna bohaterka, o imieniu Freda, znajduje się jakby w więzieniu o łagodnym rygorze. Jej cierpienie wynika z panującego reżimu w Republice Gilead. Na końcu powieści znajduje się "Komentarz historyczny do opowieści podręcznej" – moim zdaniem jest nietrafiony; jest tak samo fikcyjny jak treść książki.

Z ciekawości zamierzam sięgnąć po tom drugi ("Testamenty" z 2019 roku) tego cyklu o tytule "Opowieść podręcznej". Warsztat pisarski Margaret Atwood jest bardzo dobry – ona jest w stanie stworzyć dzieło na wysokim poziomie. Natomiast ta powieść, czyli "Opowieść podręcznej", nie podoba mi się.

Według mnie jest to obraz dystopii feministycznej. Margaret Atwood jest chyba przewrażliwiona na punkcie płci męskiej. To niemożliwe, by mężczyzni chcieli zredukować rolę kobiet tylko do celów reprodukcyjnych (wszak kilku szaleńców można znaleźć, ale ogromna większość panów pragnie normalnych relacji).

Główna bohaterka, o imieniu Freda, znajduje się jakby w więzieniu o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Życie mrówek" wydawane w 1930 roku jest ostatnią książką z tetralogii filozoficzno-przyrodniczej Maurice'a Maeterlincka. Autor dokonuje własnych obserwacji entomologicznych, ale sięga również po wcześniej przeprowadzone badania. Charakteryzuje najbardziej popularne rodziny mrówek w otaczającym go środowisku. Wszystko opisuje w swoim stylu, jaki zdążyłem już poznać w poprzednich esejach o świecie natury. Treść książki jest dość ciekawa, popularnonaukowa, więc zrozumiała dla każdego czytelnika.

"Życie mrówek" wydawane w 1930 roku jest ostatnią książką z tetralogii filozoficzno-przyrodniczej Maurice'a Maeterlincka. Autor dokonuje własnych obserwacji entomologicznych, ale sięga również po wcześniej przeprowadzone badania. Charakteryzuje najbardziej popularne rodziny mrówek w otaczającym go środowisku. Wszystko opisuje w swoim stylu, jaki zdążyłem już poznać w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Treść części pierwszej przypadła mi do gustu bardziej niż "Życie pszczół" (wydane w 1901 roku, czyli sześć lat przed tą książką). Części druga i trzecia były słabsze, bo autor zdominował je swoimi przemyśleniami filozoficznymi. Część czwartą stanowiło krótkie "Posłowie" napisane przez Adama Kasprzaka. Uznałem, że będę chciał w niedalekiej przyszłości ponownie przejść przez "Inteligencję kwiatów". Jednak trudno mi było przyznać ocenę wyższą niż siedem gwiazdek.

Treść części pierwszej przypadła mi do gustu bardziej niż "Życie pszczół" (wydane w 1901 roku, czyli sześć lat przed tą książką). Części druga i trzecia były słabsze, bo autor zdominował je swoimi przemyśleniami filozoficznymi. Część czwartą stanowiło krótkie "Posłowie" napisane przez Adama Kasprzaka. Uznałem, że będę chciał w niedalekiej przyszłości ponownie przejść przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Flamandzki hrabia z Belgii Maurice Maeterlinck z pasją pisze o pszczołach. Będąc z bogatego szlacheckiego rodu nie martwi się o możliwości zarabiania pieniędzy i nie musi zabiegać o spełnienie swoich podstawowych potrzeb bytowych. Stąd ma czas na długie obserwacje przyrody. Przyjemnie czyta się jego spostrzeżenia wydane w 1901 roku, ale specyficzny sposób przedstawiania informacji (porównania oraz czasem ich poetyckość, zmieszaną z zagadnieniami filozoficznymi i ówczesną polityką) nie wszystkim może się podobać. Rój, w którym żyją pszczoły określa mianem miasta zorganizowanym w sposób republikański (stosuje wzorzec ludzki do świata omawianych skrzydlatych "franciszkowych braci mniejszych"). Opisuje wiele zachowań tytułowych owadów. Przygotowuje ciekawe zakończenie zawierające perspektywiczne nadzieje. Jednak żeby mieć rzetelne i zdecydowanie aktualniejsze wiadomości o pszczołach należy sięgać do współcześniejszych opracowań.

Flamandzki hrabia z Belgii Maurice Maeterlinck z pasją pisze o pszczołach. Będąc z bogatego szlacheckiego rodu nie martwi się o możliwości zarabiania pieniędzy i nie musi zabiegać o spełnienie swoich podstawowych potrzeb bytowych. Stąd ma czas na długie obserwacje przyrody. Przyjemnie czyta się jego spostrzeżenia wydane w 1901 roku, ale specyficzny sposób przedstawiania...

więcej Pokaż mimo to