Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki The Amazing Spider-Man: Powrót do domu Scott Hanna, Dan Kemp, John Romita Jr., Joseph Michael Straczynski
Ocena 7,2
The Amazing Sp... Scott Hanna, Dan Ke...

Na półkach: ,

Mam ogromny sentyment do tej historii. Gdy byłem młodszy i zbierałem komiksy m.in. o Batmanie, Gwiezdnych Wojnach i właśnie Spider-Manie, to "Powrót do domu" był jedną z historii (wtedy wydaną w sześciu zeszytach), która bardzo mi się spodobała, choć doceniłem ją jeszcze bardziej teraz, gdy przeczytałem ją jako dorosły czytelnik.

To, co spodobało mi się w tej opowieści, to starszy Peter wracający do swojej dawnej szkoły, w której postanawia zostać nauczycielem, by zrobić coś dla dzieci i społeczności, a także interesujący wątek mitologizujący trochę origin Człowieka-Pająka i skłaniający do zastanowienia się nad jego istotą. Poza tym, świetny, przerażający, nowy przeciwnik - Morlun. Jeden z najpotężniejszych adwersarzy, z jakim kiedykolwiek stanął w szranki Spider-Man. Wieczny, wydaje się wręcz nieśmiertelny, bezlitosny, życie postronnych jest dla niego niczym, nigdy się nie męczy, nigdy nie odpuszcza. Będzie polował na swą ofiarę, dopóki jej nie zabije i nie posili jej esencją. W czasie długiej, wyczerpującej walki, Spider-Man zbiera chyba największe lanie w swoim życiu. Jak rzadko kiedy, czuć jego desperację i bezradność.

"Wiedziałem, że w końcu przegram. To czysta matematyka. Statystyka. Nikt nie wygrywa bez końca."

Przeczytane po raz pierwszy: 12 sierpnia 2023 r.

Mam ogromny sentyment do tej historii. Gdy byłem młodszy i zbierałem komiksy m.in. o Batmanie, Gwiezdnych Wojnach i właśnie Spider-Manie, to "Powrót do domu" był jedną z historii (wtedy wydaną w sześciu zeszytach), która bardzo mi się spodobała, choć doceniłem ją jeszcze bardziej teraz, gdy przeczytałem ją jako dorosły czytelnik.

To, co spodobało mi się w tej opowieści, to...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki The Amazing Spider-Man: Ostatnie łowy Kravena J. M. DeMatteis, Bob McLeod, Bob Sharen, Mike Zeck
Ocena 7,6
The Amazing Sp... J. M. DeMatteis, Bo...

Na półkach: ,

"Pająku! Błysku w gąszczach mroku:
Jakiemuż nieziemskiemu oku
Przyśniło się, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?"

Nic dziwnego, że "Ostatnie Łowy Kravena" są uważane za najlepszą historię o Spider-Manie, jaka kiedykolwiek powstała... Swego czasu przełomowa fabuła jest zdecydowanie doroślejsza, mroczniejsza i pozostawia trochę pola do interpretacji. Ta opowieść sprawiła, że Kraven stał się jednym z moich ulubionych złoczyńców z obszernej galerii superprzeciwników Pająka. Świetnie pokazano jego obłęd i obsesję.

Dla mnie "Ostatnie Łowy" to przede wszystkim opowieść o strachu przed śmiercią i jej nieuchronności. Ostatecznie człowiek ukrywający się pod maską superbohatera Spider-Mana to zwykły człowiek, któremu zdarza się szczerze bać, a jego alter ego jest tylko mitem stworzonym do walki z przestępczością. Tak więc również bohater może się bać, tym bardziej, jeśli dopiero ożenił się z miłością swojego życia i ma wiele do stracenia. Na szczęście, to właśnie ta miłość ratuje go na końcu przed ciemnością.

Lektura obowiązkowa dla fanów Pajęczaka, a właściwie powiedziałbym, że dla każdego fana komiksu amerykańskiego. Postawiłbym go na równi z "Zabójczym żartem", a może nawet "Azylem Arkham".

Przeczytane po raz pierwszy: 10 sierpnia 2023 r.

"Pająku! Błysku w gąszczach mroku:
Jakiemuż nieziemskiemu oku
Przyśniło się, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?"

Nic dziwnego, że "Ostatnie Łowy Kravena" są uważane za najlepszą historię o Spider-Manie, jaka kiedykolwiek powstała... Swego czasu przełomowa fabuła jest zdecydowanie doroślejsza, mroczniejsza i pozostawia trochę pola do interpretacji. Ta opowieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"(...) Korpus ekspedycyjny Gaunta był w środku, w samym sercu twierdzy wroga. Ibram Gaunt uśmiechnął się."

Warhammer 40000 to marka, która ma już ponad trzydzieści lat, jednak albo mnie nie interesowała, albo jakoś nie miałem okazji lub chęci się w nią wkręcić, ale w końcu coś mnie tknęło... Być może to dzięki mrocznemu klimatowi uniwersum trawionego niekończącą się wojną, może przypomina to inne moje ulubione historie, a może to przez pewną uniwersalność opowieści o żołnierzach spisanych na straty. W tym momencie dopiero raczkuję w WH40K i jeśli chodzi o książki, to jest moje pierwsze spotkanie z tym światem. Światem, który jest dość hermetyczny i niełatwo w niego wejść ze względu na skomplikowanie i wieloletnią historię zawartą w setkach książek itp. O cyklu "Duchy Gaunta" słyszałem i czytałem wiele dobrego, że jest to niezłe wprowadzenie dla początkujących, tak więc postanowiłem się w końcu z tym zmierzyć.

Przede wszystkim podoba mi się, że historia przedstawiona jest z perspektywy zwykłych żołnierzy Gwardii Imperialnej, a nie Kosmicznych Marines czy innych nadludzkich wojowników. Jest tu krew, pot, poświęcenie i śmierć. Trup ściele się gęsto i przeżycie bohaterów nie jest pewne. Historia jest przedstawiona z kilku perspektyw, lecz główne skrzypce gra tutaj komisarz-pułkownik Ibram Gaunt. Gaunt jest wyśmienitym taktykiem wojskowym, ze świetnym wyszkoleniem, doświadczeniem, inteligencją i umiejętnościami. Gaunt nieraz sam prowadzi swoich żołnierzy do boju, walcząc na pierwszej linii. Co ciekawe, Gaunt nie jest typowym dowódcą z 41. milenium. Nie jest pozbawiony empatii, szczerze troszczy się o swoich żołnierzy i stara się zrobić wszystko, by nie tylko wykonali misje, lecz również by jak najwięcej z nich przeżyło. Gaunt jawi się jako naprawdę ciekawa postać. Świetny przywódca, poświęcający życie służbie, niezachwianie wierny Imperium Ludzkości i Złotemu Tronowi, lecz kiedy trzeba potrafi być bezwzględny, mściwy oraz umie podejmować trudne decyzje.

“(...) Wolałbym raczej odrąbać sobie ramię i zostawić je za sobą, niż zostawić ciebie!
– Jesteś dobrym człowiekiem – wydyszał Domor, ze świstem wciągając powietrze – jak na anrotha.”

“ (...) Doceniam wartość życia. Dlatego właśnie walczę. Żeby je chronić. Żałuję każdego człowieka, którego tracę, i każdego poświęcenia, które ponoszę. Jedno życie czy miliard, nie ma znaczenia. Życie to życie.”

Drugim bohaterem po komisarzu-pułkowniku jest tytułowy "Pierwszy i Jedyny z Tanith", czyli pierwszy i ostatni regiment, który powstał na Tanith tuż przed upadkiem planety zaatakowanej przez siły Chaosu. To świetni zwiadowcy, którzy podejmą się najtrudniejszych zadań. Duchy Gaunta, bo tak zostali okrzyknięci z powodu niesamowitych zdolności w skradaniu się oraz fakcie, że są ostatnimi z Tanith, biorą udział w Krucjacie Światów Sabbat, ścierając się z mrocznymi siłami Chaosu. Na razie większość Duchów została przedstawiona powierzchownie i mam nadzieję, że w następnych książkach będzie można bardziej poznać ich historię oraz charaktery.

“(...) Gaunt wiedział, że Domor ma rację co do jego umiejętności, a co więcej wiedział, że żołnierz naprawdę chce powiedzieć: jestem Duchem, sir, jestem do poświęcenia.”

Jak dla mnie solidne, mocne 7/10. Na pewno sięgnę po kolejne części. Zdecydowanie polecam, nawet jeśli nie jest się fanem Warhammera, a po prostu lubi się dobre, militarystyczne opowieści.

Przeczytane po raz pierwszy: 16 sierpnia 2023 r.

"(...) Korpus ekspedycyjny Gaunta był w środku, w samym sercu twierdzy wroga. Ibram Gaunt uśmiechnął się."

Warhammer 40000 to marka, która ma już ponad trzydzieści lat, jednak albo mnie nie interesowała, albo jakoś nie miałem okazji lub chęci się w nią wkręcić, ale w końcu coś mnie tknęło... Być może to dzięki mrocznemu klimatowi uniwersum trawionego niekończącą się wojną,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co za genialna książka... "Terror" to moja pierwsza styczność z twórczością Dana Simmonsa i na pewno nie ostatnia. Niesamowite, na ile sposobów autor potrafił opisać przejmujące zimno, mróz, śnieg i lód. Powieść pokazuje, jak człowiek potrafi walczyć o życie do samego końca, czasami w desperacji łamiąc wszelkie zasady. W tej wyjątkowej historii przewija się wiele ciekawych, realistycznie napisanych postaci. Niektóre budzą współczucie, jak komandor Crozier, lekarz Goodsir, porucznik John Irving, lodomistrz Blanky, Peglar czy Bridgens, a inne odrazę. Nikt nie jest w tej historii bezpieczny. Każdy może zginąć, a śmierć czai się na każdym kroku, czy to w postaci przerażającego potwora, głodu, czy okropnych warunków pogodowych. W książce jest wiele świetnych, fantastycznie napisanych momentów, szczególnie tych, w których występuje tajemniczy, lovecraftowski potwór z lodu, prześladujący załogi obu statków. Jedną z moich ulubionych scen jest ta, w której członkowie obu statków biorą udział w "Wielkim Karnawale", który jest wspaniałym omażem dla opowiadania "Maska śmierci szkarłatnej" Edgara Allana Poe. Jedyne do czego mógłbym mieć zarzut, to ostatnie 70 stron, które mi osobiście się podobały, aczkolwiek, w pewnym sensie, trochę różnią się w porównaniu do praktycznie bezbłędnej pozostałej części powieści. Podobało mi się przybliżenie wierzeń i mitologii Inuitów. Moim zdaniem "Terror" to książka, którą trzeba przeczytać. Dodatkowym smaczkiem jest bardzo ładne wydanie książki z ciekawym posłowiem i zdjęciami ukazującymi m.in. statki, odkrywców, członków załogi, artefakty z Erebusa i Terroru znalezione przez ekipy poszukiwawcze, a nawet fotografia dzwonu z Erebusa, który wydobyto jesienią 2014 roku przez kanadyjskich archeologów. "Terror" rozbudza wyobraźnię, bo to podróż i odkrywanie nieznanego. Jednocześnie przeraża do szpiku kości, ponieważ pokazuje, jak kruche jest ludzkie życie i jak niegościnnym miejscem dla człowieka może być świat.

Przeczytane po raz pierwszy: 5 maja 2020 r.

Co za genialna książka... "Terror" to moja pierwsza styczność z twórczością Dana Simmonsa i na pewno nie ostatnia. Niesamowite, na ile sposobów autor potrafił opisać przejmujące zimno, mróz, śnieg i lód. Powieść pokazuje, jak człowiek potrafi walczyć o życie do samego końca, czasami w desperacji łamiąc wszelkie zasady. W tej wyjątkowej historii przewija się wiele ciekawych,...

więcej Pokaż mimo to