-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-04-04
Mimo, iż uwielbiam sięgać po fantastykę, robię to niezwykle rzadko ze względu na strach przed rozczarowaniem. Trzymam się utartych ścieżek i czytam po raz setny ukochane serie jak Trylogia Husycka, Wiedźmin, czy Harry Potter 😉 Jednak dzięki uprzejmości @wydawnictwospisekpisarzy miałam szansę przeczytać niezwykle ciekawą powieść z nurtu fantasy: „Córki puszczy, siostry ognia” Moniki Godlewskiej i to literackie spotkanie uważam za naprawdę udane😊
W pewnej osadzie gdzieś na skraju starożytnej Puszczy żyją trzy siostry – Rachela, Judyta i Anna. Każda z nich ma swój własny charakter oraz zmartwienia, z którymi musi sobie poradzić. Wszystko dla tego, że w rządzonej przez mężczyzn społeczności nie ma miejsca na kobiecą wolność. Ich życie zmienia się, gdy ludność osady zaczyna nawiedzać Groza pod postacią Wilka mordującego kolejnych osadników z zimną krwią. Siostry dowiadują się, że w ich żyłach płynie dawna magia i w tajemnicy uczą się nad nią panować, aby raz na zawsze pokonać Grozę Puszczy. Rozpoczyna się polowanie….
Muszę przyznać, że historia przedstawiona przez autorkę bardzo mi się spodobała. Dzieje sióstr Lowe zostały opisane lekkim, ciekawie stylizowanym językiem, toteż całość czytało się wyjątkowo szybko. Wątek magii i tajemniczej Puszczy stanowiącej swego rodzaju magiczny byt oraz intryga, której rozwiązania nie byłam pewna do ostatnich stron, potrafiły przykuć moją uwagę na wiele godzin😉 Polubiłam się także z trójką bohaterek, których siła charakteru budziła respekt, a fabuła opowiadana z punktu widzenia każdej z nich udanie poszerzała wiedzę czytelnika.
Za jedyny minus uważam mnogość bohaterów, których przez większość lektury nie byłam w stanie zapamiętać i powiązać z konkretnymi rodami. Na pomoc jednak przyszła mała ściąga zamieszczona na końcu książki, dzięki czemu mogłam na spokojnie przestudiować drzewa genealogiczne bohaterów pojawiających się na jej kartach.
Jeżeli kochacie ciężki, niepokojący klimat i atmosferę niebezpieczeństwa czającego się z ukrycia oraz lubicie silne kobiece postacie walczące z patriarchalnym systemem, to „Córki puszczy, siostry ognia” Moniki Godlewskiej będzie lekturą dla Was. Ja jestem zadowolona i chętnie poznałabym kolejne opowieści spod pióra autorki 😊
Mimo, iż uwielbiam sięgać po fantastykę, robię to niezwykle rzadko ze względu na strach przed rozczarowaniem. Trzymam się utartych ścieżek i czytam po raz setny ukochane serie jak Trylogia Husycka, Wiedźmin, czy Harry Potter 😉 Jednak dzięki uprzejmości @wydawnictwospisekpisarzy miałam szansę przeczytać niezwykle ciekawą powieść z nurtu fantasy: „Córki puszczy, siostry...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-27
Przyznam szczerze, że na finał przygód zwariowanej Agaty Filipiak czekałam z ogromną niecierpliwością. Tak bardzo się cieszę, że dane mi było poznać tak nietuzinkową i oryginalną bohaterkę, wejść w ten świat pełen magii, demonów i odwiecznej walki dobra ze złem. Było warto! Ale po kolei…😉
Myślałby kto, że po ostatnich wydarzeniach życie Agaty nareszcie wróciło na dawne tory i stało się spokojniejsze. W końcu organizacja wesela, wybór sukni oraz odpowiedniej fryzury nie mogą być aż tak trudne, prawda? Jednak opieka nad siostrą półboginką oraz nie do końca zdrową matką, kłamstwa nawarstwiające się w związku Agaty i Bartka tylko dokładają jej zmartwień.
Jakby tego było mało, nasza bohaterka po raz kolejny zostaje wplątana w konflikt między Radą Iskier, a gangiem półdemonów, którym przewodniczy nie kto inny… jak znienawidzony przez Agatę Dawid, z którym kobietę łączy nierozerwalna, magiczna więź. A że w dodatku sama zainteresowana mimo braku jakichkolwiek mocy nie lubi stać bezczynnie, postanawia te problemy na skalę światową rozwiązać raz na zawsze. W końcu… czego się nie robi dla miłości i świętego spokoju?😉
Wow! Cóż to był za emocjonalny rollercoaster! Pamiętam, jak szybko polubiłam się z główną bohaterką po sięgnięciu po pierwszy z tomów Kasi Wierzbickiej z serii „Między światami” i jak błyskawicznie wsiąknęłam w cały ten słowiańsko-magiczny świat. Autorka obdarowała nas genialnym urban fantasy z elementami mitologii słowiańskiej, przy lekturze którego nawet przez chwilę nie można się nudzić. Fabuła mknie na złamanie karku, a to co dzieje się na stronach powieści potrafi przyprawić o zawrót głowy :P
Finał powieści, mimo, iż trochę się go spodziewałam, spowodował u mnie szybsze bicie serca i realne poczucie pustki, melancholii i smutku, że to już koniec. Takich książek się nie zapomina, dlatego jeśli jeszcze nie znacie książek Kasi Wierzbickiej – koniecznie to zmieńcie! Nie będziecie tego żałować.
Jestem wdzięczna za to, iż mogłam poznać historię Agaty i zaangażować się w jej perypetie całym sercem :D I mam nadzieję, że autorka obdaruje nas jeszcze wieloma takimi historiami😉
Przyznam szczerze, że na finał przygód zwariowanej Agaty Filipiak czekałam z ogromną niecierpliwością. Tak bardzo się cieszę, że dane mi było poznać tak nietuzinkową i oryginalną bohaterkę, wejść w ten świat pełen magii, demonów i odwiecznej walki dobra ze złem. Było warto! Ale po kolei…😉
Myślałby kto, że po ostatnich wydarzeniach życie Agaty nareszcie wróciło na dawne...
2018-11-07
„Tajemna historia czarownic” to pięknie opowiedziana saga historyczna przedstawiająca losy pięciu pokoleń silnych i niezwykłych kobiet. Matek i córek – czarownic z rodu Orchiere.
Wszystko zaczyna się w roku 1821, kiedy to grand-mere Ursule poświęca swe życie, by ratować rodzinę i zapewnić jej bezpieczną ucieczkę przed oprawcami. Rozpoczyna się podróż w poszukiwaniu bezpiecznego azylu, prawdziwego domu. Kiedy najmłodsza z sióstr również zostaje obdarzona mocą swej babci, wszystko się zmienia.
Każda z kobiet jest inna, ma inne pragnienia i dąży do nich na swój własny sposób. Widzimy ich zmagania, chwile szczęścia, ale też wielkiego cierpienia i życiowych prób – od prześladowań i niesprawiedliwej śmierci, do wybuchu II wojny światowej, która to stanie się największą próbą dla jednej z bohaterek.
Louisa Morgan napisała niezwykłą i magiczną powieść o sile siostrzanej miłości, ale również sile kobiet, które wbrew przeciwnościom losu potrafią przetrwać wszelkie trudności i bronić swej rodzinnej tajemnicy, która stała się zarówno wielkim darem, jak i brzemieniem.
Gorąco polecam ☺
„Tajemna historia czarownic” to pięknie opowiedziana saga historyczna przedstawiająca losy pięciu pokoleń silnych i niezwykłych kobiet. Matek i córek – czarownic z rodu Orchiere.
Wszystko zaczyna się w roku 1821, kiedy to grand-mere Ursule poświęca swe życie, by ratować rodzinę i zapewnić jej bezpieczną ucieczkę przed oprawcami. Rozpoczyna się podróż w poszukiwaniu...
2020-01-09
Alma i Estrella to bliźniaczki, które od najmłodszych lat łączy nierozerwalna więź. Więź, której nie zerwie nawet śmierć. Jako córki markiza de Zuloaga żyją w pełnej przepychu i bogactw Willi Soledad otoczonej tajemniczym lasem. Każda z nich posiada również nadprzyrodzony dar dziedziczony przez wszystkie kobiety z rodu. Jednak szereg wydarzeń sprawi, że ich idealny świat zostanie zburzony, a jedna z sióstr zmuszona będzie walczyć o swoje racje. Walczyć w świecie, w którym liczą się przede wszystkim mężczyźni.
„Las zna Twoje imię” to powieść pełna mistycyzmu, tajemniczości i mroku. Posiada jednak nieodparty urok, a wartka i dynamiczna akcja sprawia, że książka przyciąga uwagę już od pierwszych stron. Historia arystokratycznego rodu i rodzinne tragedie kryjące się za fasadą idealnej rodziny wciągają niemal od razu. Mocnym punktem powieści jest niekonwencjonalne połączenie wątków fantastycznych związanych z losem jednej z bohaterek z prawdziwymi wydarzeniami zapisanymi na kartach historii. Kryzys gospodarczy oraz hiszpańska wojna domowa wprowadzają nastrój grozy, strachu i niepewności o dalsze losy wszystkich bohaterów powieści.
W niezwykle barwnie napisanej powieści hiszpańskiej pisarki A. Leceaga znajdziecie fascynującą historię oraz niesamowity klimat. Dodam jedynie, że tak dobrej powieści się nie spodziewałam, podeszłam z lekkim sceptycyzmem, ale się nie zawiodłam. Naprawdę warto sięgnąć po lekturę.
Gorąco polecam😊
Alma i Estrella to bliźniaczki, które od najmłodszych lat łączy nierozerwalna więź. Więź, której nie zerwie nawet śmierć. Jako córki markiza de Zuloaga żyją w pełnej przepychu i bogactw Willi Soledad otoczonej tajemniczym lasem. Każda z nich posiada również nadprzyrodzony dar dziedziczony przez wszystkie kobiety z rodu. Jednak szereg wydarzeń sprawi, że ich idealny świat...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-02-24
Po niewiarygodnych wręcz przygodach Agaty w „Tajne przez magiczne” z wielką niecierpliwością czekałam na kontynuację cyklu. I po raz kolejny było warto, bo mieszanka wybuchowa jaką uraczyła nas Katarzyna Wierzbicka w książce „To nie jest kraj dla słabych magów” nie pozwoli czytelnikowi na nudę nawet przez chwilę!
Drugi tom cyklu Między światami rozpoczyna się bezpośrednio po rewelacjach z poprzedniej części. Agata po krwawych wydarzeniach, które miały miejsce w przedszkolu, gdzie dotychczas pracowała, powoli wraca do zdrowia. Przyjdzie jej jednak zmierzyć się z nowym wyzwaniem, bowiem po ujawnieniu się Iskier posiadających szczególne moce, cały świat drży w posadach. Zamiast spokojnej koegzystencji ludzi z istotami nadprzyrodzonymi dochodzi do coraz brutalniejszych walk o wadze międzynarodowej. Kiedy więc nadarza się okazja, by znaleźć broń mogącą raz na zawsze unicestwić demony, a zwłaszcza tego jednego, z którym Agatę łączy pewna więź i jawna nienawiść, ta postanawia wyruszyć na wyprawę pełną niebezpieczeństw, krwiożerczych wrogów i tajemniczych słowiańskich bożków czyhających na jej życie. Komu może zaufać nasza bohaterka, by udało jej się przywrócić równowagę na świecie? I czy to jest w ogóle możliwe?
Po fabularnym rollercoasterze jaki zaserwowała nam uprzednio autorka, nie sądziłam, iż losy głównej bohaterki mogą skomplikować się jeszcze bardziej i jakże miło się zaskoczyłam :D Czytelnik ani przez chwilę nie ma czasu, by się znudzić, bo zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń niemal od razu, a akcja, krew i czarny humor wylewają się z każdej przewracanej przez nas stronicy. Wspominałam o tym przy lekturze „Tajne przez poufne” – polubiłam się bardzo z Agatą, której do typowej Wonder Woman daleko, dzięki czemu mimo tematyki fantastycznej możemy się z nią utożsamić. Dodatkowo na plus bardzo działa klimat całej powieści – mroczny, tajemniczy, a jednocześnie przepełniony humorem i ciekawie zarysowaną historią. Ja przy lekturze kontynuacji bawiłam się równie dobrze jak poprzednio i mogę ją szczerze Wam polecić.
I oczywiście czekam na trzecią część, o której wiemy na pewno, że powstanie :D Jeśli więc jesteście fanami słowiańskich klimatów, które ja nawiasem mówiąc dopiero co zaczęłam poznawać i szczerze uwielbiać, lubicie gdy dużo się dzieje – to ta powieść jest dla Was!
P. S. Kocham tytuły książek, nawiązujące do innych popkulturowych dzieł – po prostu miodzio 😉
Po niewiarygodnych wręcz przygodach Agaty w „Tajne przez magiczne” z wielką niecierpliwością czekałam na kontynuację cyklu. I po raz kolejny było warto, bo mieszanka wybuchowa jaką uraczyła nas Katarzyna Wierzbicka w książce „To nie jest kraj dla słabych magów” nie pozwoli czytelnikowi na nudę nawet przez chwilę!
Drugi tom cyklu Między światami rozpoczyna się bezpośrednio...
2022-08-29
„Największym dobrodziejstwem naszego świata wydaje mi się to, że człowiek nie potrafi objąć go rozumem.” (H. P. Lovecraft)
Kiedy Agata Filipiak po burzliwych przejściach postanawia zatrudnić się w przedszkolu jako woźna, nie wie jeszcze, że jej życie po raz kolejny wywróci się do góry nogami. A wszystko za sprawą… duchów, demonów i dzieci z paranormalnymi mocami! Nagłe odkrycie, że po świecie chodzą istoty rodem z fantastycznych opowieści i mitów może stanowić nie lada wstrząs, jednak bohaterka nie marnuje czasu na zbędne rozmyślania. Zostaje bowiem wciągnięta w sam środek walk o dominację nad światem zwykłych śmiertelników i zmuszona do opowiedzenia się po jednej ze stron. Jak Agata poradzi sobie z tym nadnaturalnym wyzwaniem? Tego dowiecie się, sięgając po „Tajne przez magiczne”😉
Katarzyna Wierzbicka w swej najnowszej powieści z gatunku urban fantasy fabułę umiejscawia w przedszkolu pełnym niezwykłych podopiecznych. Przyznam się, iż do tego konceptu podchodziłam dosyć sceptycznie i bez większych oczekiwań. Myślałam sobie, że to się nie uda. Bo przecież jak? A jednak! Dawno już nie czytałam tak oryginalnej historii, a mogłoby się wydawać, że w świecie fantasy pomysły powoli się wyczerpują. Śledzenie perypetii bohaterki „z przypadku” była świetnie spożytkowanym czasem 😉 A co dokładnie urzekło mnie podczas lektury „Tajne przez magiczne”?
Wspomniany przeze mnie pomysł i miejsce akcji nadały książce oryginalności. Miejskie przedszkole w zestawieniu z tworami kultury ludowej tworzą niezwykły kontrast, jednocześnie gładko się dopełniając. Bardzo podobał mi się klimat całej powieści. Początkowo humorystyczna, lekko przerysowana opowiastka pod koniec zaczyna przeradzać się w gęstniejący i mroczny „akcyjniak” z elementami horroru w tle. Polubiłam się także z główną bohaterką, której perypetie nierzadko powodowały u mnie wybuch śmiechu. To taka kobieta z krwi i kości, której nie brakuje w życiu problemów i rozterek. Agata nie jest żadnym wybrańcem losu, a przypadkowe znalezienie się w centrum demonicznych potyczek potęguje nieprzewidywalność i dodaje pazura całości.
Niedługo ukaże się kolejny tom „Tajne przez magiczne”, więc z niecierpliwością czekam na dalsze losy Agaty, bo chętnie do nich powrócę 😉
A książkę oczywiście polecam :D
„Największym dobrodziejstwem naszego świata wydaje mi się to, że człowiek nie potrafi objąć go rozumem.” (H. P. Lovecraft)
Kiedy Agata Filipiak po burzliwych przejściach postanawia zatrudnić się w przedszkolu jako woźna, nie wie jeszcze, że jej życie po raz kolejny wywróci się do góry nogami. A wszystko za sprawą… duchów, demonów i dzieci z paranormalnymi mocami! Nagłe...
2022-05-26
„Z ziarnka piasku,
Narodzin blasku,
Narodzin Kosmosu,
Narodzin nieskończoności,
Do ziarnka piasku
Powraca świat.”
W Protektoracie żyją ludzie przepełnieni ogromnym smutkiem. W lesie grasuje bowiem straszna Wiedźma, której co roku zmuszeni są składać w ofierze niemowlę, aby ta nie terroryzowała mieszkańców. W Wolnych Miastach co roku pewna obdarzona magią staruszka przekazuje kochającym rodzinom dzieci, które z dziwnego powodu zostają porzucone przez swe rodziny. Jednak mała Luna przez niedopatrzenie wypija blask księżyca i umagiczniona rozpoczyna szkolenie u tejże Wiedźmy – kochanej babuni Xan, moc dziewczynki jest zaś wielka i nieokiełznana.
Pojawiające się niepokojące znaki sprawiają, że mieszkańcy krainy – maleńki smok Fyrian, potwór bagienny Glerk, magiczne istoty i zwykli ludzie są w niebezpieczeństwie. Jak potoczą się losy naszych bohaterów? I kto rzeczywiście jest złym charakterem?
Jakże raduje mnie fakt, iż dla młodszego czytelnika nie brakuje wspaniałych lektur, a ostatnimi czasy często natykam się na prawdziwe perełki. Nie inaczej stało się po przeczytaniu „Dziewczynki, która wypiła księżyc” autorstwa Kelly Barnhill. I niech nie zmyli Was, że to literatura dziecięca. Każdy znajdzie w tej historii coś dla siebie.
Osobiście pokochałam powieść Barnhill w mig. To książka pełna magii i fantastycznych bohaterów, lecz niepozbawiona oryginalności i niezwykle mądra w swym przekazie. Ukazująca, że pozory mogą mylić, a smutek zbyt długo tłumiony potrafi wyrządzić jeszcze więcej krzywd. To opowieść o przyjaźni i ogromnej sile miłości, czasem potrafiąca być dość mroczna (postać Pożeraczki Smutku może przerazić każdego), wciąż jednak potrafiąca wzruszyć i rozbawić, a także dać do myślenia.
Z całego serca polecam „Dziewczynkę, która wypiła księżyc” każdemu miłośnikowi nietuzinkowych baśni 😊
„Z ziarnka piasku,
Narodzin blasku,
Narodzin Kosmosu,
Narodzin nieskończoności,
Do ziarnka piasku
Powraca świat.”
W Protektoracie żyją ludzie przepełnieni ogromnym smutkiem. W lesie grasuje bowiem straszna Wiedźma, której co roku zmuszeni są składać w ofierze niemowlę, aby ta nie terroryzowała mieszkańców. W Wolnych Miastach co roku pewna obdarzona magią staruszka...
2022-03-04
Są takie książki, które pozostają z nami na długo. Które raz poznane nie dają spokoju, wzbudzają skrajne emocje, poruszają. Do takich wyjątkowych lektur należy „Śnieżna Siostra” Mai Lunde okraszona niesamowitymi ilustracjami Lisy Aisato.
Choć powieść jest w głównej mierze przeznaczona dla młodszego czytelnika, to i ten starszy wyciągnie z niej wiele. Bo to pozycja niebanalna i niezwykła. To niesamowite, że tak wartościowe dzieła trafiają w ręce naszych milusińskich. A czym urzekła mnie „Śnieżna siostra”?
Określana jako współczesna „Opowieść wigilijna” to przede wszystkim historia o stracie i bólu. O tęsknocie za ukochaną osobą, ale też za odnalezieniem dawnego szczęścia. A wreszcie to opowieść o przyjaźni i magii świąt, które potrafią odmienić nawet najbardziej zbolałe serca.
W dobie ostatnich wydarzeń potrzebowałam lektury, która mnie ukoi i pocieszy. „Śnieżnej siostrze” udało się tego dokonać. Nawet zapłakałam parę razy. Jeśli macie swoje pociechy, wybierzcie dla nich tę książkę, bo jest niezwykle wartościowa, mądra i ciepła. Ja na pewno sięgnę po kolejne z serii „Kwartetu sezonowego”.
I te ilustracje idealnie oddające klimat! Zapierają dech <3
Są takie książki, które pozostają z nami na długo. Które raz poznane nie dają spokoju, wzbudzają skrajne emocje, poruszają. Do takich wyjątkowych lektur należy „Śnieżna Siostra” Mai Lunde okraszona niesamowitymi ilustracjami Lisy Aisato.
Choć powieść jest w głównej mierze przeznaczona dla młodszego czytelnika, to i ten starszy wyciągnie z niej wiele. Bo to pozycja...
2022-03-02
Estońska wieś. Miejsce, gdzie rytm życia mieszkańców wyznaczają kolejne kartki z kalendarza. Gdzie każdego dnia, by nie dać się upiorom, strzygom i zarazom ludzie uciekają się do najdziwniejszych i najwymyślniejszych pomysłów. Gdzie dusze zmarłych pod postaciami krattów pomagają bohaterom przetrwać, a miłość nie znajduje szczęśliwego zakończenia. To miejsce zimne i ciemne, lecz którego zdecydowanie nie można nazwać nudnym.
„Listopadowe porzeczki” Andrusa Kivirähka to jedna z najdziwniejszych powieści, po jakie dane mi było sięgnąć w ostatnim czasie. Na wskroś brutalna i mroczna, przedstawia estońską wieś pełną upiorów i ludzi, którzy pozbawieni wszelkich skrupułów dążą do spełniania najbardziej prymitywnych zachcianek bez względu na cenę. A jednocześnie w swej naturalistycznej i zwierzęcej wręcz formie, dzięki niepowtarzalnemu stylowi prowadzenia narracji sprawia, iż obok tej lektury nie można przejść obojętnie. Realizm magiczny zawarty w „Listopadowych porzeczkach” urzeka, hipnotyzuje i przyciąga swym wyjątkowym klimatem. Zabawne wątki pełne czarnego humoru z kolei pozwalają rozładować ową aurę przygnębienia. Najjaśniejszym wątkiem zdaje się być ten dotyczący nieszczęśliwej miłości Hansa i Liiny, której to niewinna natura sprawia, iż czytelnik kibicuje bohaterom do samego końca.
Cóż można dodać? Szczerze polecam lekturę „Listopadowych porzeczek”, jeśli lubicie świat bogatej wyobraźni, jakiej z pewnością nie brakuje autorowi 😊
Estońska wieś. Miejsce, gdzie rytm życia mieszkańców wyznaczają kolejne kartki z kalendarza. Gdzie każdego dnia, by nie dać się upiorom, strzygom i zarazom ludzie uciekają się do najdziwniejszych i najwymyślniejszych pomysłów. Gdzie dusze zmarłych pod postaciami krattów pomagają bohaterom przetrwać, a miłość nie znajduje szczęśliwego zakończenia. To miejsce zimne i ciemne,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-08
Kolejny tom serii „Magiczny Ekspres” za mną, a ja już nie mogę się doczekać kontynuacji i zakończenia tej historii! Cóż to była za wspaniała i magiczna przygoda <3 Nie sądziłam, że bohaterów i szkołę inną niż Hogwart pokocham równie mocno, a jednak Anca Sturm wykreowała cudowny świat i urzekające postacie 😉
Flinn Nachtigall w końcu otrzymuje bilet Ekspresu Międzykontynentalnego, dzięki czemu oficjalnie staje się jednym z Pawii - uczniem tej napędzanej parą i magią szkoły na kółkach. Jednak zdanie do następnej klasy nie stanowi jedynego problemu naszej bohaterki. Flinn wraz z przyjaciółmi wciąż próbuje rozwikłać zagadkę tajemniczego zniknięcia jej brata Jontego i innych dzieci. Na domiar złego znika kolejny uczeń, a sam ekspres ostrzega Flinn przed nadchodzącym niebezpieczeństwem czającym się w mroku ciemnych korytarzy. Czy szkoła w Magicznym Ekspresie zostanie zamknięta? A może dziewczynce i jej przyjaciołom uda się odkryć jego tajemnice? Co zagraża pasażerom Ekspresu?
Muszę przyznać, że „Między światłem a cieniem” to bardzo dobra kontynuacja, przy której bawiłam się jeszcze lepiej aniżeli przy pierwszym tomie. Mnogość sekretów i legend, które stopniowo odkrywa główna bohaterka sprawiają, iż napięcie wzrasta z każdą kolejną stroną. Tym razem nie mamy do czynienia jedynie z cudowną przygodą i wprowadzeniem czytelnika do świata magicznego. Drugi tom ma dużo mroczniejszy klimat, a co za tym idzie, dostarcza o wiele więcej emocji. Strach i niepewność mieszają się z podekscytowaniem i determinacją. Bohaterowie książki z kolei dojrzewają i odkrywają przed czytelnikiem swoje prywatne historie, dzięki czemu fabuła staje się niezwykle angażująca.
Wielkim plusem powieści jest również zaskakujące i niesamowite zakończenie, dzięki któremu pragniemy pozostać w tej historii na dłużej i z ogromną niecierpliwością, ale też przyjemnością wyczekujemy ostatniej książki.
Polecam jako idealną lekturę dla młodzieży, ale też dorosłych, którzy niegdyś zakochali się w historii chłopca z błyskawicą na czole 😉
Kolejny tom serii „Magiczny Ekspres” za mną, a ja już nie mogę się doczekać kontynuacji i zakończenia tej historii! Cóż to była za wspaniała i magiczna przygoda <3 Nie sądziłam, że bohaterów i szkołę inną niż Hogwart pokocham równie mocno, a jednak Anca Sturm wykreowała cudowny świat i urzekające postacie 😉
Flinn Nachtigall w końcu otrzymuje bilet Ekspresu...
2021-09-28
Czy znajdą się tutaj miłośnicy Harry’ego Pottera? 😉 Jeśli tak, to mam dla Was wspaniałą propozycję lektury w sam raz na jesienną chandrę.
Dla wszystkich marzących o liście z Hogwartu pojawia się cudowna alternatywa – wypełniony po brzegi magią Ekspres Międzykontynentalny! Tym razem nie zabiera uczniów w jedno miejsce, ponieważ sam jest stale przemierzającą świat niezwykłą szkołą dla młodych ludzi z wyjątkowymi predyspozycjami 😉
Do tego pociągu na zapomnianej stacji w Weidenborstel wsiada pewnej nocy Flinn Nachtigall – pasażerka na gapę, „pabew” bez wiary w siebie, by odnaleźć zagubionego przed dwoma laty brata Jontego. W tę piękną noc życie Flinn zmienia się diametralnie. Rozpoczyna się podróż w nieznane, w pogoni za tajemnicą i marzeniami.
Anca Sturm dzięki swej powieści w sposób twórczy i kreatywny zabrała czytelników w niezwykłą podróż po świecie technologicznych cudów. Dla młodszego pokolenia książka jest świetną alternatywą dla Harry’ego Pottera, a jego starszym miłośnikom na nowo przypomina za co pokochali Szkołę Magii i Czarodziejstwa. Naprawdę udanym moim zdaniem jest pomysł, aby to ze staromodnego, napędzanego parą Ekspresu zrobić szkołę przemierzającą planetę niczym perpetuum mobile. Bo kto z nas nie zakochał się przed laty w czerwonej lokomotywie Ekspresu Hogwart? 😊
A choć widoczna w książce jest inspiracja serią J. K. Rowling, „Magiczny Ekspres” jest swoim własnym tworem, broniącym się w każdym aspekcie. Historia o przyjaźni, braterstwie, a także poszukiwaniu własnego ja zachwyci każdego 😉
Czy znajdą się tutaj miłośnicy Harry’ego Pottera? 😉 Jeśli tak, to mam dla Was wspaniałą propozycję lektury w sam raz na jesienną chandrę.
Dla wszystkich marzących o liście z Hogwartu pojawia się cudowna alternatywa – wypełniony po brzegi magią Ekspres Międzykontynentalny! Tym razem nie zabiera uczniów w jedno miejsce, ponieważ sam jest stale przemierzającą świat niezwykłą...
2021-08-17
DROGA SZAMANA – LITERATURA NA MIARĘ PRZYSZŁOŚCI
Wyobraźcie sobie rzeczywistość, w której obok świata realnego istnieje świat wirtualny. Świat, w którym możecie być kim chcecie, gdzie nie czujecie bólu, strachu, a wszelkie działania, nawet niemoralne, są dozwolone. Takim właśnie miejscem jest Barliona – wirtualna gra przyszłości, w której czas spędzają wszyscy ludzie, by choć na chwilę uciec od problemów dnia powszedniego.
Jednakże dla bohatera „Drogi Szamana” - Dmitrija Machana, Barliona staje się więzieniem i to dosłownie! Skazany na 8 lat za nieumyślnie popełnione przestępstwo Machan zostaje wysłany do kopalni Pryka, gdzie otrzymuje status Szamana, najmniej popularnej postaci w całej grze. Co więcej, wszystkie jego dotychczasowe statystyki zostają wyzerowane, a mężczyzna jako więzień ma wyłączone filtry doznań, przez co odczuwa ból i cierpienie. Jak potoczą się losy naszego bohatera? Czy uda mu się przed czasem na nowo wejść do ogólnego świata gry? A może Barliona stanie się rzeczywistością pełną zła i nieustannych katuszy?
„Droga Szamana” autorstwa Wasilija Machanienki to nowy nurt tzw. literatury LitRPG, która to opisuje wirtualną rzeczywistość. Nurt ten zdobywa coraz większą liczbę fanów na całym świecie, a Machanienko udowodnił, że w tej tematyce ma czytelnikom wiele do zaoferowania.
Autor obdarował nas bowiem nie tylko rozbudowaną alternatywną rzeczywistością, w której postacie levelują, handlują i rozwijają swoje doświadczenie i umiejętności. Otrzymaliśmy także fantastycznego głównego bohatera, który zaskarbia sobie sympatię już od pierwszych stron. Niesamowicie inteligentny i ze świetnym poczuciem humoru Machan prowadzi nas przez poszczególne etapy tytułowej Drogi Szamana, co staje się niezwykle fascynującą podróżą. Każdy wybór niesie za sobą konsekwencje, które są nieuniknione i nie zawsze dają Machanowi to, czego pragnie.
Z całym sercem polecam tę świetną serię. Ja mam jeszcze wiele przed sobą i bardzo mnie to cieszy :D
DROGA SZAMANA – LITERATURA NA MIARĘ PRZYSZŁOŚCI
Wyobraźcie sobie rzeczywistość, w której obok świata realnego istnieje świat wirtualny. Świat, w którym możecie być kim chcecie, gdzie nie czujecie bólu, strachu, a wszelkie działania, nawet niemoralne, są dozwolone. Takim właśnie miejscem jest Barliona – wirtualna gra przyszłości, w której czas spędzają wszyscy ludzie, by...
2021-08-24
Jako uczennica liceum przed laty zaczytywałam się w serii Stephenie Meyer pt. „Zmierzch” i byłam tej serii ogromną fanką, mimo, że nie należy ona do wyżyn literatury. Po fali krytyki skierowanej na ekranizację i mierną grę aktorską mój zapał nieco przycichł, jednak po dziś dzień perypetie miłosne Edwarda i Belli pozostały w osobistej sferze guilty pleasure😉
A że od czasu do czasu lubię sobie odświeżyć pamięć, z dużą dozą zainteresowania sięgnęłam po nową książkę Meyer, która w gruncie rzeczy nowa nie jest. „Słońce w mroku” to ostatecznie historia pierwszej z części opowiedziana od nowa, ale oczami Edwarda Cullena. Jeśli więc chodzi o samą fabułę, nie ma się co rozpisywać, bo tę w zasadzie znają wszyscy fani, a może nawet antyfani serii 😉 Czy autorce udało się przyciągnąć czytelników po raz kolejny i sprawić, że tak dobrze znana historia wciąż sprawia satysfakcję? Po części tak.
Zawsze intrygowało mnie, czym tak naprawdę kierował się ukochany wampir Belli w poszczególnych sytuacjach, o czym myślał, co sądził. Nie spodziewałam się jednak, iż jego wewnętrzny monolog może być momentami tak irytujący i na dłuższą metę nużący ;p Czasem ciężko było przebrnąć, ale chwile zwątpienia wynagradzały między innymi nowe i ciekawe fakty z życia rodziny Cullenów i innych bohaterów, które uzupełniały całą historię.
Podsumowując, „Słońce w mroku” to przede wszystkim sentymentalna podróż do czasów, gdy „Zmierzch” stał się fenomenem w gatunku młodzieżowej powieści fantasy, bo jakby nie patrzeć była to seria zmieniająca pewne zagadnienia popkulturowe. Miło było powrócić do Forks, choć Edward bardziej intrygował mnie jako osobnik tajemniczy i nie do końca poznany. Wciąż jednak fanom serii polecam lekturę ;)
Jako uczennica liceum przed laty zaczytywałam się w serii Stephenie Meyer pt. „Zmierzch” i byłam tej serii ogromną fanką, mimo, że nie należy ona do wyżyn literatury. Po fali krytyki skierowanej na ekranizację i mierną grę aktorską mój zapał nieco przycichł, jednak po dziś dzień perypetie miłosne Edwarda i Belli pozostały w osobistej sferze guilty pleasure😉
A że od czasu...
2020-11
Dwudziestodwuletni Atticus Turner wraca ze służby wojskowej po otrzymaniu tajemniczego listu od swego ojca. Na miejscu dowiaduje się jednak, że ten zniknął jakiś czas temu. Postanawia więc ruszyć jego śladem, a w tej niebezpiecznej podróży towarzyszą mu przyjaciółka Letycja i wuj George zaopatrzony w „Przewodnik Bezpiecznego Murzyna”. W wyniku poszukiwań Atticus odkrywa, że ma wiele wspólnego z rodem czarnoksiężników, a w jego życiu dochodzi do coraz to dziwniejszych wydarzeń, które łączy osoba tajemniczego Caleba Braithwaite’a. W tej powieści nic nie wydaje się być tym, na co wygląda, a wiele osób skrywa mroczne tajemnice. Nasi bohaterowie przekonają się, że w Krainie Lovecrafta największymi potworami okażą się ludzie.
Nie jestem w stanie wydać ostatecznej oceny na temat tej konkretnej książki. Po pierwsze po tytule spodziewałam się nawiązań do klasyki powieści grozy i mistrza horroru Lovecrafta, a łączy ją z nim jedynie tytuł i parę elementów. Było to dla mnie dużym rozczarowaniem. Na książkę patrzę także przez pryzmat serialu na HBO i stworzonych w nim kreacji aktorskich.
Na pewno powieść wpisuje się w ramy obyczajówki opowiadającej o dziejach czarnoskórej rodziny, która na co dzień musi zmagać się z potwornym rasizmem i związaną z nim nieustanną dyskryminacją. Zawiera także wątki fantastyczne, jednak są one dosyć nieoczywiste, czasem wręcz ukryte. O wiele bardziej zaznaczone zostały w serialu, który wiele wątków wyolbrzymił bądź też całkowicie zmienił. O ile pierwszy odcinek był dla mnie mistrzostwem, a w szczególności motyw pogoni w mieście zachodzącego słońca, tak dalsze odcinki to był jeden wielki chaos. Na uwagę zasługuje jedynie genialna muzyka, świetny klimat rasistowskiej Ameryki lat 50-tych oraz kreacja bohaterów, bo obsada była fantastyczna.
Porównując serial do książki nie zdziwię Was raczej stwierdzeniem, iż to książka wysuwa się na prowadzenie. Jest o wiele spokojniejsza, ale też wydarzenia są w niej przedstawione bardziej logicznie i zrozumiale. Rzadko też spotykam obraz Ameryki widziany oczami czarnoskórych obywateli traktowanych przez innych o wiele gorzej, co również działa na plus tej historii.
Podsumowując, „Kraina Lovecrafta” to nic innego jak historia o tym, że prawdziwymi potworami są ludzie, a owa tytułowa kraina to ziemie, na których niesprawiedliwość i brak równości obywatelskiej jest na porządku dziennym. Myślę, że powieść miała potencjał, ale nie do końca go wykorzystała.
Dwudziestodwuletni Atticus Turner wraca ze służby wojskowej po otrzymaniu tajemniczego listu od swego ojca. Na miejscu dowiaduje się jednak, że ten zniknął jakiś czas temu. Postanawia więc ruszyć jego śladem, a w tej niebezpiecznej podróży towarzyszą mu przyjaciółka Letycja i wuj George zaopatrzony w „Przewodnik Bezpiecznego Murzyna”. W wyniku poszukiwań Atticus odkrywa, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-29
2020-08-30
Pewnej nocy w drzwiach gospody „Pod Łabędziem” pojawia się ciężko ranny mężczyzna z nieprzytomną dziewczynką trzymaną w ramionach. Choć wydawać by się mogło, że dziecko jest martwe, po pewnym czasie zaczyna oddychać i w końcu budzi się ze śmiertelnego snu. Temu cudowi towarzyszy też wielka tragedia, bowiem po dziewczynkę zgłaszają się trzy rodziny, które w przeszłości przeżyły osobiste nieszczęście. Kim jest tajemnicza dziewczynka wyrwana prosto z niebezpiecznych nurtów rwącej rzeki? Czy prawda w końcu wyjdzie na jaw?
Tak pięknej baśni nie czytałam już dawno. Jest to też jedna z najpiękniej wydanych książek, jakie posiadam. Historia opowiedziana nam pięknym stylem przez Diane Setterfield wciąga i urzeka niemal od razu. Owa baśniowość i spokojna narracja sprawiają, iż zagłębiamy się w opowieść niespiesznie, płynnie. Opowieść ta niesie nas niczym tytułowa rzeka, miejscami narowista i niespokojna, by po chwili znowu utulić i uśpić czytelnika swym spokojnym obliczem.
Wątek fantastyczny, który pojawia się w powieści, jest jedynie lekkim muśnięciem, więc myślę, że czytelnikom nielubiącym fantastyki nie będzie on zbytnio przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Sprawia on bowiem, że historia sama w sobie nieprawdopodobna staje się tym bardziej nierealna, dziejąca się jakby na pograniczu snu i jawy.
Niepokorna rzeka, rodzinne tajemnice i bajkowy nastrój powieści sprawią, że zakocha się w niej nie jeden czytelnik. Szczerze polecam :)
Pewnej nocy w drzwiach gospody „Pod Łabędziem” pojawia się ciężko ranny mężczyzna z nieprzytomną dziewczynką trzymaną w ramionach. Choć wydawać by się mogło, że dziecko jest martwe, po pewnym czasie zaczyna oddychać i w końcu budzi się ze śmiertelnego snu. Temu cudowi towarzyszy też wielka tragedia, bowiem po dziewczynkę zgłaszają się trzy rodziny, które w przeszłości...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-08-15
W pierwszej książce poznajemy losy Marka, który jako świeżo upieczony rozwodnik postanawia wykupić po okazyjnej cenie opuszczony dom niedaleko Kostrzewa. Dom na Wyrębach oczarował bohatera swym urokiem, jednak niedługo po wyprowadzce bohaterowi przyszło zmierzyć się z demonicznymi mocami.
Dwie kolejne kontynuacje przedstawiają losy Huberta, który otrzymuje Dom na Wyrębach po swoim zmarłym tragicznie przyjacielu. Sceptycznie nastawiony z początku mężczyzna, przekonuje się na własnej skórze, że nieczyste siły wciąż czyhają na bezpieczeństwo jego i całej rodziny. Musi więc stawić czoła piekielnym mocom, tym razem jednak nie jest sam.
Muszę przyznać, że obawiałam się sięgnąć po ostatnią część, ponieważ druga część - „Nowy Dom na Wyrębach” - mocno mnie rozczarowała. Tutaj autor znowu pokazał na co go stać. Główny bohater walczy już nie tylko ze strzygą, ale innymi demonami, a zakończenie jest na tyle zaskakujące, że czułam głęboką satysfakcję. Bohaterowie są bardzo sympatyczni, więc jesteśmy ciekawi ich dalszych losów.
Moja zaniżona ocena wynika jedynie z faktu, iż to właśnie pierwsza z części była najlepsza – stopniowo budowane poczucie grozy i dynamiczna kulminacja to było coś wspaniałego. Tutaj tego strachu nie odczuwamy tak bardzo, ale wciąż czyta się dobrze. Osobiście polecam ;)
W pierwszej książce poznajemy losy Marka, który jako świeżo upieczony rozwodnik postanawia wykupić po okazyjnej cenie opuszczony dom niedaleko Kostrzewa. Dom na Wyrębach oczarował bohatera swym urokiem, jednak niedługo po wyprowadzce bohaterowi przyszło zmierzyć się z demonicznymi mocami.
Dwie kolejne kontynuacje przedstawiają losy Huberta, który otrzymuje Dom na Wyrębach...
2020-08-14
Niesamowite jest to, że pomimo ogromnej liczby tomów, Saga o Ludziach Lodu nieustannie zachwyca.
Oczywiście do moich ulubionych należą pierwsze tomy, gdy jeszcze żyli Tengel Dobry, Silje i Sol. Wciąż jednak niezmiennie ciekawią mnie losy kolejnych pokoleń.
Niesamowite jest to, że pomimo ogromnej liczby tomów, Saga o Ludziach Lodu nieustannie zachwyca.
Oczywiście do moich ulubionych należą pierwsze tomy, gdy jeszcze żyli Tengel Dobry, Silje i Sol. Wciąż jednak niezmiennie ciekawią mnie losy kolejnych pokoleń.
2020-08
Jako ogromna fanka twórczości Kinga, pragnę napisać parę słów o nowej książce tegoż autora.
„Jest krew” to zbiór czterech opowiadań różniących się znacznie tematyką i nie związanych fabularnie. Wszystkie są jednak tak świetne, że zmuszona jestem dodać choć parę słów na ich temat.
TELEFON PANA HARRIGANA – opowiadana z perspektywy dorosłego już bohatera, dzięki której poznajemy Pana Harrigana, z którym to 11-letniego wtedy Craiga łączyła w dzieciństwie specyficzna przyjaźń. Śmierć mężczyzny nie pozwala jednak, by chłopiec mógł nacieszyć się nią długo. Motyw straty i ogromnej tęsknoty, podsycony wątkiem paranormalnym czyni tę opowieść wyjątkową. Po raz kolejny przemawia tu ogromny kunszt pisarski Kinga i talent do tworzenia ciekawych bohaterów.
ŻYCIE CHUCKA – to chyba najbardziej oryginalne opowiadanie w zestawieniu i myślę, że najlepsze. Pięknie ukazana metafora przemijania i ludzka tragedia, która nabiera wręcz niebywałego rozmiaru. Bo jak wiemy, śmierć bliskiej osoby, dla innych tak nieistotna, dla nas staje się końcem wszystkiego. Jak podsumował to opowiadanie sam autor – „każdy z nas zawiera w sobie cały świat”. Dla mnie mistrzostwo <3
JEST KREW, SĄ CZOŁÓWKI – najbardziej przeze mnie wyczekiwane opowiadanie. Dlaczego? Bo kocham Holly Gibney całym swym serduszkiem. Za ekscentryzm, inteligencję i w ogóle wszystko ;) To postać, która pojawiła się na łamach trylogii o Panu Mercedesie i w „Outsiderze”, opowiadanie łączy też ze sobą wątki tych powieści. Nie zawiodłam się, historia ma w sobie wszystko to, czego oczekiwałam: wartką fabułę, świetny styl i mrok, tak dobrze znany. Choć na świecie jest wiele PITOLONEGO zła i ludzi DO PUPY żerujących na tragediach, zawsze znajdzie się w nim odrobina dobra.
SZCZUR – bardzo lubię, gdy King pokazuje się nam jako pisarz, ale od strony samego tworzenia. Problemy towarzyszące temu aktowi, działanie ludzkiej wyobraźni i głębokie pragnienie wydania książki bez względu na cenę – to główna problematyka opowiadania. Nie nazwałabym go najlepszym, ale wciąż bardzo mi się podobało.
Podsumowując, King wydał kolejną książkę, którą uwielbiam, pokazał po raz enty swój talent i to jak cudownie potrafi operować słowem pisanym – błyskotliwie i z nutą cynizmu. Kocham to w nim i czekam na „Later” ;)
Jako ogromna fanka twórczości Kinga, pragnę napisać parę słów o nowej książce tegoż autora.
„Jest krew” to zbiór czterech opowiadań różniących się znacznie tematyką i nie związanych fabularnie. Wszystkie są jednak tak świetne, że zmuszona jestem dodać choć parę słów na ich temat.
TELEFON PANA HARRIGANA – opowiadana z perspektywy dorosłego już bohatera, dzięki której...
„𝒩𝒾𝑒𝓀𝓉ó𝓇𝑒 𝒽𝒾𝓈𝓉𝑜𝓇𝒾𝑒 𝓏𝒶𝒸𝓏𝓎𝓃𝒶𝒿ą 𝓈𝒾ę 𝑜𝒹 𝓅𝑜𝒸𝓏ą𝓉𝓀𝓊, 𝓃𝒾𝑒𝓀𝓉ó𝓇𝑒 𝑜𝒹 𝓀𝑜ń𝒸𝒶, 𝒶𝓁𝑒 𝓉𝑒 𝓃𝒶𝒿𝓁𝑒𝓅𝓈𝓏𝑒 𝓏𝒶𝒸𝓏𝓎𝓃𝒶𝒿ą 𝓈𝒾ę 𝓌 𝒷𝒾𝒷𝓁𝒾𝑜𝓉𝑒𝒸𝑒.”
Kobiety z rodu Owensów od zarania dziejów rodzą się z magicznymi mocami. Ciąży też nad nimi klątwa, którą nieszczęśliwie zakochana przodkini Maria Owens rzuciła na całą rodzinę – nikt nie może się zakochać, gdyż uczucie to prowadzi do nieszczęść i tragedii. Po kilkuset latach pojawia się jednak nadzieja. Jet Owens, przygotowana na nieuniknione, odnajduje bowiem tajemniczą Księgę Kruka, w której zapisany jest sposób na pozbycie się przekleństwa raz na zawsze. Zapoczątkowuje serię zdarzeń, w których członkowie rodziny zrobią wszystko, by móc pokochać jeszcze raz bez czyhającego na nich niebezpieczeństwa. Czy jednak wśród nich znajdzie się ktoś, kto gotowy będzie zapłacić za zdjęcie klątwy najwyższą cenę? Sprawdźcie sami 😉
„Księga magii” to już trzeci i wydaje mi się, że ostatni tom serii Practical Magic autorstwa Alice Hoffman. I jakże to było satysfakcjonujące domknięcie całości! Cudownie było zobaczyć trzy pokolenia rodu, którego członkowie wspólnymi siłami próbują ostatecznie pokonać ciążącą nad nimi klątwę. Jako wielka fanka całej serii bardzo się cieszę, że raz jeszcze autorka powróciła do ukochanych postaci z poprzednich tomów i obdarowała ich godnym pożegnaniem.
Na ogromny plus po raz kolejny zasługuje niezwykle plastyczny i piękny język Hoffman. To, w jaki sposób opisuje ona uczucia bohaterów oraz świat przedstawiony sprawia, że nie można się oderwać od lektury. Ta magiczna historia nie tylko bawi, ale dzięki słodko-gorzkiemu wydźwiękowi potrafi także wzruszyć i to nie jeden raz. Interesująca fabuła oraz klimat powieści również działają na wyobraźnię i stanowią nieodzowny jej element, a dzięki wiarygodnym i budzącym ogromną sympatię bohaterom wsiąkamy w tę mistyczną i pełną ciepła opowieść całkowicie.
Z całego serca polecam Wam nie tylko „Księgę magii”, ale wszystkie trzy książki stanowiące jedną całość, gdyż oprócz wątku fantastycznego to także, a może przede wszystkim, wspaniała opowieść o sile miłości, która potrafi pokonać wszelkie przeciwności losu😊
„𝒩𝒾𝑒𝓀𝓉ó𝓇𝑒 𝒽𝒾𝓈𝓉𝑜𝓇𝒾𝑒 𝓏𝒶𝒸𝓏𝓎𝓃𝒶𝒿ą 𝓈𝒾ę 𝑜𝒹 𝓅𝑜𝒸𝓏ą𝓉𝓀𝓊, 𝓃𝒾𝑒𝓀𝓉ó𝓇𝑒 𝑜𝒹 𝓀𝑜ń𝒸𝒶, 𝒶𝓁𝑒 𝓉𝑒 𝓃𝒶𝒿𝓁𝑒𝓅𝓈𝓏𝑒 𝓏𝒶𝒸𝓏𝓎𝓃𝒶𝒿ą 𝓈𝒾ę 𝓌 𝒷𝒾𝒷𝓁𝒾𝑜𝓉𝑒𝒸𝑒.”
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKobiety z rodu Owensów od zarania dziejów rodzą się z magicznymi mocami. Ciąży też nad nimi klątwa, którą nieszczęśliwie zakochana przodkini Maria Owens rzuciła na całą rodzinę – nikt nie może się zakochać, gdyż uczucie to prowadzi do nieszczęść i tragedii. Po...