-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2023-08-22
2020-05-25
2020-04-06
2019-01-13
Choć myślałam nad tym naprawdę długo, nie jestem w stanie określić chociażby w przybliżeniu fabuły tej książki. Ona jej po prostu nie posiada, gdyż pełno w niej po części wszystkiego. Po co więc ją czytać? Czy ma ona jakikolwiek sens? Zdecydowanie tak. Ece Temelkuran pragnie nam bowiem opowiedzieć o rzeczach, których, jako mieszkańcom Zachodu, nigdy nie będzie nam dane zrozumieć. Autorka stara się przedstawić arabski światopogląd, wykorzystując do tego Bejrut, będący swego rodzaju personifikacją ludu Bliskiego Wschodu.
"Odgłosy rosnących bananów" to powieść przepełniona filozofią oraz licznymi rozważaniami na temat wojny. Możemy w niej znaleźć także wiele odnośników polityczno-historycznych. Nie musimy ich jednak rozumieć. Są one swego rodzaju symbolem, uświadamiającym nam naszą niewiedzę. Autorka za jego pomocą chce nam pokazać, iż wbrew wszystkiemu to co dzieje się na tamtych ziemiach, jest nie do pojęcia dla Europejczyka.
Książkę tą warto przeczytać do końca, jako że to właśnie koniec nadaje sensu początkowi.
Szczerze polecam.
Choć myślałam nad tym naprawdę długo, nie jestem w stanie określić chociażby w przybliżeniu fabuły tej książki. Ona jej po prostu nie posiada, gdyż pełno w niej po części wszystkiego. Po co więc ją czytać? Czy ma ona jakikolwiek sens? Zdecydowanie tak. Ece Temelkuran pragnie nam bowiem opowiedzieć o rzeczach, których, jako mieszkańcom Zachodu, nigdy nie będzie nam dane...
więcej mniej Pokaż mimo to
Odnoszę wrażenie, iż napisanie czegokolwiek o tejże książce jest niebywale trudne, jako że jest ona bardzo specyficzna. Jej specyficzność nie polega wszakże na swoistym patosie - albo inaczej - cała jej specyficzność polega właśnie na nim. Czytając, czułam jak gdyby autor momentami na siłę chciał zrobić z "Zaginionej Róży" patetyczny traktat filozoficzny, co oczywiście nie jest łatwe, więc finalnie mamy do czynienia z drobnym kiczem .
Wstęp urzekł mnie, nie ukrywam; cytaty były bardzo dobrze dobrane, a opis jak i dialog w Efezie niebywale przypadły mi do gustu. Następnie miejsce miała usilna gloryfikacja tekstu, która trwała do mniej więcej połowy powieści i doprawdy była irytująca. Wszystko zmienia się jednak wraz z wyjazdem głównej bohaterki - pojawia się tutaj wątek personifikacji roślin, czym "Zaginiona Róża" odkupiła sobie moje względy, gdyż niezmiernie takowe wątki lubię. Również od tego momentu książka staje się przyjemniejsza do czytania, jest nieco bardziej ciekawa, choć bohaterka czasami denerwuje swoim zachowaniem.
Powieść ta jest naprawdę szybką lekturą, spokojnie da się ją przeczytać w dwie noce lub mniej. Posiada ona krótkie rozdziały i nieskomplikowany język, co przyspiesza znacznie sztukę czytania.
Czy polecam? Nie nazwałabym tej pozycji obowiązkową do przeczytania, jednakże jako swoisty umilacz czasu, funkcję swą jak najbardziej spełnia.
Odnoszę wrażenie, iż napisanie czegokolwiek o tejże książce jest niebywale trudne, jako że jest ona bardzo specyficzna. Jej specyficzność nie polega wszakże na swoistym patosie - albo inaczej - cała jej specyficzność polega właśnie na nim. Czytając, czułam jak gdyby autor momentami na siłę chciał zrobić z "Zaginionej Róży" patetyczny traktat filozoficzny, co oczywiście nie...
więcej Pokaż mimo to