Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Podoba mi się mówienie/pisanie o ajurwedzie w taki sposób, że nie odstręcza mnie ilość wiedzy i słowa z sasnkrytu, ale zamiast tego takie zaciekawianie, że ajurweda właściwie pojawia się w moim życiu kawałek po kawałeczku i na tyle, na ile jestem w stanie wprowadzić ją w życie - zależnie od moich własnych warunków, miejsca, w którym żyję i pracy, jaką wykonuję. Bez presji.
I taka właśnie jest książka Niny - ciekawa, bardzo przyjemna i zachęcająca do ajurwedy na miękko.
Poza tym zdjęcia Mai Sobczak są przepiękne: zmysłowe, ciepłe, po prostu magiczne!
Jeśli ktoś nie czytał "Ciepło" to zdecydowanie warto, niemniej nawet bez tego znajdzie tutaj dużo dla siebie.

Podoba mi się mówienie/pisanie o ajurwedzie w taki sposób, że nie odstręcza mnie ilość wiedzy i słowa z sasnkrytu, ale zamiast tego takie zaciekawianie, że ajurweda właściwie pojawia się w moim życiu kawałek po kawałeczku i na tyle, na ile jestem w stanie wprowadzić ją w życie - zależnie od moich własnych warunków, miejsca, w którym żyję i pracy, jaką wykonuję. Bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To druga książka Rushdiego po którą sięgnęłam. Wcześniej przeczytałam "Ziemię pod jej stopami"
.
Mimo, że styl Rushdiego jest dość nierówny (raz czytam jedno zdanie i ... podziwiam go za kunszt, a raz przebiegam kolejne zdania i mam wrażenie, że nie wnoszą nic nowego, albo w każdym razie niewiele) uważam, że "Szatańskie wersety" są arcydziełem. Tak jak autorka zacytowanej recenzji mam wrażenie, że wiele mi umyka przez słabą znajomość Wschodu i islamu, a jednocześnie będąc wielką miłośniczką "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa, ucieszyłam się mogąc odkrywać bułhakowskie inspiracje w książce Rushdiego. Przyznaję, to dopiero była uczta.

Nawet sama kompozycja: dwa światy. Jeden w którym właśnie Prorok "tworzy" nową religię, gdzie Aisza pociąga za sobą rzesze ludzi i wyrusza z nimi na pielgrzymkę do Mekki, gdzie skryba celowo błędnie spisuje słowa Proroka... I drugi świat, gdzie splątane losy dwóch mężczyzn, z różnych powodów będących antagonistami, zawiłe rodzinne historie, życie Londynu i Indii. Przynajmniej w niektórych momentach miałam wrażenie, że mimo że te dwa światy takie od siebie odległe, to w jakimś sensie "równoległe".

Ale też sam "diabelski" wątek, płonące miasto, w jakimś sensie miasto potępione, zgoła magiczne sytuacje, miłość i śmierć, widmo schizofrenii, powstawanie religii- to wszystko w jakiś ulotny sposób przypominało mi Bułhakowskie dzieło.

Ogólnie- jestem zachwycona.

To druga książka Rushdiego po którą sięgnęłam. Wcześniej przeczytałam "Ziemię pod jej stopami"
.
Mimo, że styl Rushdiego jest dość nierówny (raz czytam jedno zdanie i ... podziwiam go za kunszt, a raz przebiegam kolejne zdania i mam wrażenie, że nie wnoszą nic nowego, albo w każdym razie niewiele) uważam, że "Szatańskie wersety" są arcydziełem. Tak jak autorka zacytowanej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka Laurenta Gounelle'a wciągnęła mnie bez reszty, kiedy po nią sięgnęłam. Z jednej strony fabuła zapierająca momentami dech w piersiach, z drugiej konkrety i przesłanie, które warto byłoby sobie wyryć w głowie na długo.

Zaczyna się dość nietypowo: Alan, trzydziestokilkuletni mężczyzna na krótko po niewyjaśnionym zniknięciu z jego życia kochanej kobiety, dochodzi do wniosku, że jego życie jest i zawsze było szare i nijakie, więc najlepiej jego zdaniem, będzie z tym życiem skończyć. Posiłkując się znalezionym w gazecie artykułem, dowiaduje się, że ma możliwość, by przerwać swoje życie, skacząc z wieży Eiffle'a: autor podaje sposób, w jaki można pominąć tamtejsze zabezpieczenia. Jakiś czas później w pewien zimny wieczór staje na metalowej belce wieży Eiffle'a i już ma z niej skoczyć, kiedy dostrzega obok siebie mężczyznę, który co dziwne, nie nakłania go, by zmienił swój zamysł, wręcz przeciwnie: mówi "skacz", choć później dodaje, że może mu pomóc, ale są pewne warunki. A właściwie jeden warunek: bezwarunkowe posłuszeństwo, wykonywanie wszystkich zadań, którymi obdarzy go nieznajomy i podążanie za jego wskazówkami. W przeciwnym zaś wypadku ma go czekać ... śmierć. Alan przyjmuje wyzwanie, czy to jednak może oznaczać podpisanie paktu z diabłem? Tego nie zdradzę. Fabuła wciąga, nie pozwala się oderwać od książki do ostatnich kartek, jednak mnie chyba bardziej niż sama historia zainteresowały rady, których w książce udziela Alanowi tajemniczy nieznajomy i wyzwania, które przed nim stawia.

Ilekroć odsłania on jakieś swoje słabe punkty, ujawnia czego się obawia, może być pewny, że zostanie przekonany do przełamania swoich barier. Nie umie powiedzieć: chciałbym mniej wypieczoną bagietkę? Zostanie zmuszony, by iść do piekarni, prosić o różne rodzaje pieczywa, rezygnować, by na koniec wyjść z tym, o co po prosił na początku bądź zgoła z niczym. Nie umie rzucić palenia? Niebawem sam powie: proooooszę, nie KAŻ mi już palić. Nie może się porozumieć z szefem? Będzie musiał! Na koniec dostaje zadanie "nie do wykonania" i... no właśnie, efekt jest zupełnie nie zaplanowany.

Jedną z fajniejszych rzeczy w tej książce był dla mnie ten moment, kiedy 'tajemniczy nieznajomy' tłumaczy Alanowi, czemu powinien nauczyć się nowych sposobów postępowania:

"Nasz mózg funkcjonuje tak: w każdej chwili skłania nas do tego, co uważa za najlepszy wybór. To znaczy, że w każdej sytuacji, którą właśnie przeżywasz, twój mózg wybierze z tego co potrafisz, to, co wydaje mu się najodpowiedniejsze, co przyniesie największe korzyści. Wszyscy funkcjonujemy w ten sposób. Problem w tym, że nie wszyscy dysponujemy taką samą gamą wyborów. Niektórzy ludzie przyswoili sobie bardzo różne postawy i zachowania. Kiedy spotyka ich zatem konkretna sytuacja ich mózg dysponuje szerokim wyborem możliwych reakcji. Inni mają tendencję do postępowania zawsze tak samo i w tym wypadku wybór jest ograniczony. Wówczas zachowanie rzadko jest odpowiednie".

Zapadła mi też w pamięć myśl:

"Jeśli nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności wszyscy ciągną nas w negatywną stronę, wyrażając krytykę, zwracając uwagę na nasze niedostatki, błędy i niepowodzenia, to poczucie samoniewystarczalności i samokrytyka wpisują się w nasze zwyczajowe myślenie"

Dokładnie odwrotne podejście, skupianie się na mocnych stronach i pozytywach (choć realnych i mocno konkretnych, nie mam na myśli wyssanych z palca afirmacji) jest po pierwsze jedną z zasad Akademii Przyszłości a po drugie tym, czym mam zamiar się kierować w tym roku. Stąd pisanie o sukcesach :)

Jeszcze inna myśl, której słuszność od dawna uznaję (mam nadzieję że nigdy nie będzie dotyczyła mnie):

"Kiedy nie masz już ochoty ewaluować, zaczynasz powoli umierać".

W każdym razie polecam "Bóg zjawia się incognito"- czytało mi się ją jak najlepszy kryminał, a ile przemyśleń przy okazji: prawdziwa uczta! :)

http://margerytkowo.blogspot.com/2014/01/kiedy-bog-zjawia-sie-incognito.html

Książka Laurenta Gounelle'a wciągnęła mnie bez reszty, kiedy po nią sięgnęłam. Z jednej strony fabuła zapierająca momentami dech w piersiach, z drugiej konkrety i przesłanie, które warto byłoby sobie wyryć w głowie na długo.

Zaczyna się dość nietypowo: Alan, trzydziestokilkuletni mężczyzna na krótko po niewyjaśnionym zniknięciu z jego życia kochanej kobiety, dochodzi do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

ogólnie OK, choć jak dla mnie taka sobie, chyba się więcej po tej książce spodziewałam. chociaż myślę, że warto sięgnąć

ogólnie OK, choć jak dla mnie taka sobie, chyba się więcej po tej książce spodziewałam. chociaż myślę, że warto sięgnąć

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Genialna :)

Genialna :)

Pokaż mimo to