-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać362
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2023-06-28
2023-02-12
Jestem osobą, która może się podać za "obytą" w świecie Marvela, a przyznam, że nieraz tu było o dosłowny włos, aby pogubił się w tym zalewie postaci, jakimi raczy nas Abnett. Samo to w sobie nie byłoby złe, tyle że mamy tu dwa, (a w zasadzie trzy) różne masywne wydarzenia marvelowskie, na przestrzeni kilku zeszytów, które sporo zdradzają. A omawiany tytuł zalecam stosować jako takie uzupełnienie po lekturze Wojny Królów i Domeny Królów, bo można sobie naprawdę DUŻO zdradzić...
Strażnicy Galaktyki to formacja, która zyskała na ekranizacji i chyba każdy kojarzy z ekranu jakieś postacie. A tego tu jest więcej. Sam początek to próba zażegnania konfliktu na większą skalę, która jednak nie idzie dobrze. Grupka herosów, jaka udała się na widzenie z władcami Inhumans podpada dosyć szybko Black Boltowi i Meduzie, zaś Adam Warlock staje do walnej bitwy z Gabrielem Summersem. Żeby tego było mało, Phyla uprowadza członka rodziny królewskiej, czym zaognia tylko i tak nieciekawą sytuację, w zasadzie umiejscawiając Strażników na środku konfliktu.
Ten jednak w komiksie trwa kilka zeszytów, a z grona sojuszników wyłania się niespodziewany wróg. Jednocześnie część grupy z Star-Lordem czy Mantis trafiają do dalekiej przyszłości, napotykając grupę o podobnej nazwie, która również stara się zachować pokój w Galaktyce, ale wredni Badooni psują im szyki. Nasi bohaterowie dołączają do tej wesołej gromadki i szukają odpowiedzi. Na dodatek w całym tym zamieszaniu występuje jeszcze Kang Zdobywca...
I uwierzcie mi moi mili. To nie koniec. Co tu robi ciężarna Moondragon? Co to za dziwni wyznawcy Powszechnego Kościoła Prawdy? Kto odrodzi się tutaj z popiołów i ponownie zasieje strach w sercach herosów? Jak to się skończy?! Mówi się, że od przybytku głowa nie boli, a jednak...
Kłopot miałem z kreską, bo o ile początkowe zeszyty stylistycznie mi pasują do prowadzonej, ponurej historii, tak dalsza kreskówkowa krecha nijak mi do pewnych akcji nie pasowała, ale to subiektywne odczucie. I jeszcze ten ostatni, wskrzeszony jegomość, który wyglądem przypomina tego filmowego, a komiks wyszedł grubo przed filmem - kolejna z zagadek kosmosu do odgadnięcia...
PS. No i mało śmieszny ten Rocket, o Groocie nie wspominając. W dodatku mocno niewyględni... to już argument z de...
Jestem osobą, która może się podać za "obytą" w świecie Marvela, a przyznam, że nieraz tu było o dosłowny włos, aby pogubił się w tym zalewie postaci, jakimi raczy nas Abnett. Samo to w sobie nie byłoby złe, tyle że mamy tu dwa, (a w zasadzie trzy) różne masywne wydarzenia marvelowskie, na przestrzeni kilku zeszytów, które sporo zdradzają. A omawiany tytuł zalecam stosować...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-06-05
Jedna z tych pozycji, po której oczekiwałem naprawdę wiele, a dostałem nie dosyć, abym był zadowolony. Plus sztandarowy przykład, że klasyk może się ładnie nie zestarzeć.
Musicie wiedzieć, że tytułowe opowiadanie "Ostatnie łowy Kravena" zajmują ostatnie sześć zeszytów tego mocnego zbioru, który liczy pełne pięćset stron. Jest to też najlepszy kawałek jaki tu mamy, ale zanim do niego się dojdzie, to trzeba przebrnąć przez kilka pomniejszych wątków, które dla mnie były średnio atrakcyjne.
Peter Parker nie ma łatwego życia. A to zmierzy się z Iron Manem, który przybył z przyszłości, aby zmienić linię czasu i zapobiec nieszczęściu. Tyle, że wiąże się to zabójstwo. Następnie na zlecenie J. Jonah Jamesona udaje się do Niemczech, gdzie napotyka Wolverine'a. W końcu przyjdzie mu także wejść w sparing z Hobgoblinem. Co z tym wszystkim ma wspólnego Kingpin i niejaki Rose?
Ale żeby nie było, że Spider-man to tylko mordobicie i huśtanie się sieci, to ten numer także trochę zamiesza w życiu osobistym Parkera i Mary Jane, stawiając tych dwoje przed ślubnym kobiercem. Sielanka jednak nie trwa długo, bo do akcji wkracza Kraven, który podejmuje się ostatnich łowów. Cel: Spider-man. I uwaga: udaje mu się. Co to oznacza dla Pajączka?
Historia J. M. DeMatteisa jest mroczna, zmienia nieco polaryzację dotychczasowego przedstawiania Pajączka, które nie jest już takie kolorowe, jak wcześniej. Autor przede wszystkim bardzo dobrze rozpisał tutaj postać przeciwnika Pająka, który ma parcie, aby określić swoją tożsamość, przed czasem kiedy zwyczajnie się zestarzeje i nigdy nie osiągnie swojego celu, jakim jest dorwanie najważniejszej zwierzyny w jego życiu.
Jednocześnie oddziałuje to na Parkera, na którym wymusza konfrontację z lękiem przed śmiercią. W tle mamy jeszcze jakiegoś szczuropodobnego stwora, z którym zmierzy się tak Kraven, jak i Pająk, tylko że obaj inaczej, co stanowi o ich charakterze. Kreska.
Aspektem, który zestarzał się najmocniej jest warstwa wizualna. Postacie wyglądają, jak wyglądają. Peter wygląda dziwnie, bo osobiście wychowałem się na wizerunku postaci rodem z Ultimate Spider-Man. Tutaj wygląda on jak mój ojciec w młodości, z tym fryzem. Niemniej wygląda to słabiutko, choć zdarzają się szczegóły, o jakich bym nie pomyślał, że przy tak ograniczonym warsztacie.
Amazing Spider-Man Epic Collection Vol. 17 jest ciekawostką dla kolekcjonerów, którzy mają sentyment do tytułu. Dla nowych czytelników będzie ciekawostką, jak kiedyś kreślono komiksy. Dla mnie tytuł był uciążliwy i ledwo co przez niego przebrnąłem, ale wiem iż jest też pewnym przełomem w prowadzeniu narracji, więc przynajmniej za to należy się szacunek.
Jedna z tych pozycji, po której oczekiwałem naprawdę wiele, a dostałem nie dosyć, abym był zadowolony. Plus sztandarowy przykład, że klasyk może się ładnie nie zestarzeć.
Musicie wiedzieć, że tytułowe opowiadanie "Ostatnie łowy Kravena" zajmują ostatnie sześć zeszytów tego mocnego zbioru, który liczy pełne pięćset stron. Jest to też najlepszy kawałek jaki tu mamy, ale...
2022-12-02
Album zawiera zeszyty z serii: Amazing Spider-man (1963) #295-310, Annaul #22; Web of Spider-man (1985) #33; Peter Parker-The Spectacular Spider-man (1976) #133
Kolejny zbiór przygód Petera Parker w nieco starszym wydaniu, starszym jeszcze nawet ode mnie, ale już niewiele. Zatem pachnie tu naftaliną, ale to taki przypadek babci. Niby dziwny zapach, ale jednak mi zależy. Nie małą rolę odgrywa tu imć Todd McFarlane, który rozpościera tutaj swoje skrzydła i czyni czary nad serią.
A czegóż tu nie ma. Rozpoczniemy spokojnie. Od patologicznej rodziny, która chce opuścić ojca, który uwikłał się w złe sprawy. Wszystko to doprowadzi Pajączka na sale pewnej placówki dla osób mentalnie zaburzonych, a że przypadkiem za wszystkim stoi Mad Dog. Plus Kingpin. Oraz Daredevil. Dla Parkera to pikuś, a to dopiero początek, bo w tym zbiorze mamy ponownie kultowe elementy dla marki Spider-man.
Najpierw celebrujemy powrót Octopusa czy zmierzymy się z Chance'm, z którym nawet dojdzie do połączenia sił. Głównym daniem jest tu występ Eddie'ego Brocka jako, a jakże, Venoma! Sztandarowy przeciwnik oraz kolejna marka Sony ma tu swój wielki debiut, z porządnym, acz znanym już wszech i miar, początkiem antybohatera. Tu jest jeszcze w pełni negatywną postacią, co ma się zmienić na przestrzeni lat.
Ten nadmiar emocji to nie koniec co tu nam zgotowano. Spidey w zespole z Silver Sable i Sandmanem? Jest. Wypad poza miasto do nowej pracy i nikt się nie dziwi, że wraz z nowym pracownikiem pojawia się Pajączek? Jest. Złodziej Fox czy morderca Chameleon? Jest. Uprowadzenie MJ przez maniakalnego natręta? Obecne. A i jeszcze znaleziono tu miejsce na debiut Speedballa czy małą robótkę High Evolutionary.
Szczodrość rodzynek w tym cieście jest przepotężna, aczkolwiek trzeba mieć świadomość, że to ciasto trochę przeleżało, co widać i czuć po sposobie czy tempie prowadzonej historii. Mało który komiks czytam kilka dni, a tu się to rzeczywiście stało, bo w większych ilościach trochę mnie męczył. Niemniej jest to zalecana lekcja historii dla fanów Pająka czy komiksów w ogóle, zwłaszcza kiedy nowe pokolenie raczone jest generycznie wykreowanymi, ślicznymi artami. Tu tego nie ma, a i tak bywa naprawdę ładnie i szczegółowo.
Album zawiera zeszyty z serii: Amazing Spider-man (1963) #295-310, Annaul #22; Web of Spider-man (1985) #33; Peter Parker-The Spectacular Spider-man (1976) #133
Kolejny zbiór przygód Petera Parker w nieco starszym wydaniu, starszym jeszcze nawet ode mnie, ale już niewiele. Zatem pachnie tu naftaliną, ale to taki przypadek babci. Niby dziwny zapach, ale jednak mi zależy....
2023-01-02
Niby to samo co wcześniej, ale Millar znów robi swoje czary i daje nam kawał dobrej historii, przy której nie sposób się nudzić, bo co chwila się coś dzieje. A zaczyna się od pierwszego większego eventu z mutantami w tle, czyli Ultimate War.
Pokonanie Magneto i odebranie mu jaźni okazuje się czymś za mało i przywódca Bractwa Mutantów powraca. Bardziej zdeterminowany, aby poprowadzić podległych mu mutantów przeciwko ludzkości, tym razem rozwiązując kwestie ludzi definitywnie. Przebiegunowaniem planety, która doprowadzi naturę do absolutnego ekstremum, co wyeliminuje słabszych. Świat ma należeć do ewolucji. Szkopuł w tym, że trzeba najpierw wyeliminować z gry Xaviera i spółkę. Najlepiej tak, aby ktoś rozbił to za Magneto. Jak na złość taką opcja staje się realna, kiedy pewien most zostaje wysadzony w powietrze, a do zamachu przyznaje się... Magneto.
Ten, który miał być martwy. Tak obiecywał Xavier. To jak, to w końcu jest? X-men to ci dobrzy, czy źli? Ultimates i rząd muszą zająć się także tą kwestią,a nasi bohaterowie muszą uciekać. W dodatku wewnątrz grupy też nie gra tak jak powinno. Z jednej z misji nie wraca Cyclops, a winą za śmierć herosa ma być obarczony nie kto inny, jak zazdrosny o Jean Wolverine. Co jest prawdą?
Jak zwykle mamy tu sporo obyczajówki pomiędzy herosami, choć z pewnością więcej miejsca dostał tutaj Eric i jego maniakalna potrzeba rozprawienia się z czynnikiem ludzkim. Całość jest sprawnie nakreślonym akcyjniakiem z masą mocy w tle i gościnnych występach Ultimates. Nie jest to prawda nic odkrywczego, ale trzeci tom to sprawne przekazanie pałeczki na fotelu autora.
Także w kwestii kreski jest tutaj bajecznie. Kubert to mistrzostwo świata, a dzielnie asekurują mu David Finch czy Chris Bachalo. Zdecydowanie moja ulubiona seria, zaraz obok Ultimate Spider-man, jeżeli chodzi o tą odsłonę świata Marvela.
Niby to samo co wcześniej, ale Millar znów robi swoje czary i daje nam kawał dobrej historii, przy której nie sposób się nudzić, bo co chwila się coś dzieje. A zaczyna się od pierwszego większego eventu z mutantami w tle, czyli Ultimate War.
Pokonanie Magneto i odebranie mu jaźni okazuje się czymś za mało i przywódca Bractwa Mutantów powraca. Bardziej zdeterminowany, aby...
2023-01-01
Czwarty już tom przygód tych "innych" X-men, którzy broją w świecie Ultimate, gdzie wszystko może się wydarzyć, gdyż główna linia wydawnicza Marvela dzieje się w innym świecie. Zatem nie zdziwcie się, że autorzy bardzo łatwo pozbywają się różnych postaci, dając nam okazję to paru zaskoczeń.
Tym razem na moment serię objął Bendis, któremu ewidentnie jeszcze się chciało pracować i tworzyć dobre opowieści, choć trzeba przyznać, że całość nastawiona jest raczej na więcej akcji. I w pierwszym momencie dużo poświęca się miejsca Wolverine'owi, na którego ktoś poluje. Będzie to oczywiście większą intryga, ale poturbowany Rosomak może liczy na pomoc... A jakże, Spider-Mana oraz Daredevila. Niecodzienna gromadka musi dać odpór kilku wojakom z projektu X. Będzie dużo wybuchów i żartów niskich lotów. Fajnie.
Potem autor poszerzy trochę paletę X-men dodając nam Angela, który ma własne problemy. Nieco gmatwa relacje Beasta, oraz wprowadza nam nową grupkę mutantów pod dowództwem... prezydenta Stanów Zjednoczonych, który próbuje polepszyć swój wizerunek, jaki człowieka odseparowanego od Xaviera. Dochodzą tu m. in. Emma Frost czy Alex Summers. Oczywiście nic nie może pójść prosto, bowiem ktoś w rządzie planuje sabotaż planów głowy państwa. Fury będzie miał sporo roboty
Całość w interpretacji Fincha wygląda bajecznie, co widać po twarzach. Jest kolorowo, dużo bardziej niż w poprzedniej historii o Magneto, ale i akcenty są tu inaczej rozłożone.
Bywa przygnębiająco, jak historia pewnego mutanta, który wydzielał kwas przez skórę, przez co wszyscy wokół niego ginęli. Końcowo odwiedza go Wolverine i załatwia sprawę, pokazując jaką tragedią może być mutacja. Pożegnamy też przyjaciela.
Kolejny dobry tom, tym razem w interpretacji Bendisa. Na półce już mi się grzeje kolejny, z pewnością sięgnę. I myślę, że to wystarczy za rekomendację.
Czwarty już tom przygód tych "innych" X-men, którzy broją w świecie Ultimate, gdzie wszystko może się wydarzyć, gdyż główna linia wydawnicza Marvela dzieje się w innym świecie. Zatem nie zdziwcie się, że autorzy bardzo łatwo pozbywają się różnych postaci, dając nam okazję to paru zaskoczeń.
Tym razem na moment serię objął Bendis, któremu ewidentnie jeszcze się chciało...
2022-09-08
Tytuł zawiera numery z zakresu Ultimate Spider-Man #13-14/Ultimate Spider-Man (#72-85).
Dzieje się w serii całkiem sporo w tym numerze, nawet w pewnym momencie będąc zbyt tłocznym przedsięwzięciem, choć o dziwo i autor i rysownik to ogarniają. A akcją ten tom stoi. Początek jednak należy do powracającego motywu walki z tytułowym Hobgoblinem choć de facto stwór bardziej wygląda na jakieś potomstwo Etrigana...
Niemniej wraca Harry Osborn, który miesza w swoim stylu w życiu Petera i nieco rzutuje na związek chłopaka z Mary Jane. Ma też problemy psychiczne, co zaczyna się objawiać w miarę rozwoju fabuły. Plusik za udział Nicka Fury'iego. Sekwencja walk są dynamiczne i pełne detali, choć to de facto nieco powtórka z tego co było wcześniej w serii. Mięsko zaczyna się zaraz później.
Zaczyna się regularna bitwa o wpływy w mieście. Kingpin patrzy, jak Hammerhead powoli, acz metodycznie zaczyna rozszerzać swoje wpływy na miasto i przejmuje jego biznesy cząstka po cząstce. W walce z nowym oponentem zamierza wyręczyć się... Pajączkiem, którego udaje mu się zręcznie wmanewrować w ten konflikt, gdzie nie wiadomo komu ufać. A w tle całe zatrzęsienie nowych, jak i starych bohaterów m.in. Moon Kinght czy Black Cat, której relacje z chłopakiem są przepełnione seksualną energią. Do czasu. Finał tego wątku jest iście przezabawny.
Nie zapominajmy też o młodzieńczej relacji z Mary Jane, która jest tutaj burzliwa i serce się kraje, jak tym dwojgu nie za bardzo wychodzi. Do tego dochodzi rygorystyczna ciocia i problemy w szkole, z racji ciągłych nieobecności Parkera, który zajmuje się bohaterzeniem.
To nadal ten sam świetny Bandis, któremu towarzyszy wierny Balgey i jego praca trafia w moje gusta, sprawiając że tytuł zestarzał się naprawdę niewiele i mógłby być wydawany dzisiaj, spokojnie notując kasowy sukces. Całość czyta się i ogląda tak jakbym miał do czynienia z rasową kreskówką.
Jedna z moich najbardziej cenionych serii ever.
Tytuł zawiera numery z zakresu Ultimate Spider-Man #13-14/Ultimate Spider-Man (#72-85).
Dzieje się w serii całkiem sporo w tym numerze, nawet w pewnym momencie będąc zbyt tłocznym przedsięwzięciem, choć o dziwo i autor i rysownik to ogarniają. A akcją ten tom stoi. Początek jednak należy do powracającego motywu walki z tytułowym Hobgoblinem choć de facto stwór bardziej...
2022-09-09
Kolejny świetny tom przygód Pajeczaka że świata Ultimate, wydawany w Polsce pod płaszczykiem Marvel Classic. W zasadzie nie mam powodów do narzekania, choć gdzieś podskórnie wiem, że nie jest to materiał na najwyższa ocenę.
Pajączek nie próżnuje i znów wchodzi w starcie z jakimś przestępcą, tylko tym razem będzie potrzebował pomocy medycznej. Trafia do doktora Connorsa, bo wiecie... Doktor. Ten robi co trzeba, ale przy okazji bada krew chłopaka, która może się okazać przełomem w medycynie. Traf chce jednak, że w skutek eksperymentu powstaje coś innego...
Pierwsza historia jest chyba najmocniejsza. Nie tylko zmienia nam origin jednego ze sztandarowych przeciwników Petera, to i miesza potężnie w jego życiu osobisty, na takim stopniu, że się tego nie można było spodziewać. Pewna decyzja fabularna Bendisa boli, ale trudno jej nie docenić.
Dalej mamy występy gościnne sporej ilości osób. Najpierw Parker zamieni się ciałami z samym Wolverine'm, z czego wyniknie niezły ambaras oraz udział X-men, a zaraz potem Spidey zacieśni więzy przyjaźni z niejakim Johnny Stormem aka Human Torchem. Sporo tego. I choć akurat te historyjki to bardziej czysta zabawa formą niźli rozwój bohatera, to wpisują się one świetnie w konwencję serii.
Ostatni segment też zaskakuje, bo łączy Petera na moment z samym Dr. Strange'm, a całe sekwencje akcji rozegrają się we śnie jednego z bohaterów, ktory szybko przerodzi się w koszmar, co i tak dewastuje tylko nad wyraz nadwyrężoną psychikę bohatera.
Ultimate Spider-man to unikat, który jest nadal świetny, mimo dobicia do 70-trgo zeszytu. Mało jest takich serii (Daredevil), które mogą się pochwalić taką passą.
W dodatku to wszystko nadal wygląda obłędnie, niczym nie ustępując nawet dzisiejszym kreskom, co tylko podkreśla ponadczasowy charakter tego runu, za co możemy podziękować Bagley'owi.
Bendisa z kolei zawsze będę cenił za taką robotę, mimo że w Spuermana to za bardzo nie umie... Jak to się krzyczy: Spider-man forever!
Kolejny świetny tom przygód Pajeczaka że świata Ultimate, wydawany w Polsce pod płaszczykiem Marvel Classic. W zasadzie nie mam powodów do narzekania, choć gdzieś podskórnie wiem, że nie jest to materiał na najwyższa ocenę.
Pajączek nie próżnuje i znów wchodzi w starcie z jakimś przestępcą, tylko tym razem będzie potrzebował pomocy medycznej. Trafia do doktora Connorsa, bo...
2022-01-12
Pierwsze co musicie wiedzieć, to to, że okładka KŁAMIE...
Deadpool to tytuł, który na polskim rynku jest przekładany w zaskakujących ilościach. A to seria Marvel NOW!, która liczy równo dziesięć pozycji, a to Marvel NOW 2.0, gdzie Najemnik z Nawijką wyszedł bodajże w takiej samej ilości tomów, jak nie więcej.
Domyślam się, że fala popularności, jaką wywołały filmy z Ryan Reynolds'em robi swoje, ale może być to bardzo obosieczna broń. Bo istnieje ryzyko, że Egmont wypuści coś słabego, sygnowanego silną marką. I cieszę się, że tom dziesiąty jeszcze innej serii, bo puszczanej w ramach Marvel Classic, pożyczyłem (pozostałe dziewięć tomów mam). Przygody Agent X, czyli Alexa Haydena to jednak nie jest to czego oczekiwałem od tego tytułu...
Ale jak to? Gdzie jest Wade Wilson? Czy to Alex, tylko ma amnezję? Co się zadziało? Postać pojawiła się już w poprzednim tomie i już tam można było odczuć, że "to nie to", ale całość nadrabiała wartką akcją. Cóż. Tom dziesiąty ma swoje momenty, ale pomysły jakie zaprezentowało nam tutaj czworo scenarzystów, miejscami wywoływały u mnie niekontrolowane ziewanie. Gail Simone jak zwykle się broni, ale dziwi mnie kwestia doboru grafików.
Mamy tu kilka historii i część z nich wygląda... brzydko. Mowa tu o zleceniu na niewidzialnego mężczyznę, którego chce się pozbyć... własna córka. Coś się musi za całością kryć i rzeczywiście Alex ma nosa. Okrywanie intrygi było jednak nudne. Deadpool znany jest z humoru. Miejscami bardzo rubasznego, prostolinijnego czy wręcz burackiego. Może kogoś obrazić, ale taka specyfika postaci. I ten humor tu miejscami jest, ale jakoś się z nim mijałem, jeżeli chodzi o smak.
Potem jest już nieźle. Regularne zlecenie na pewnego śpiocha z misiem u boku przestaje być regularne, kiedy okazuje się, że po drugiej stronie lufy znajduje się kuloodporny heros z potężnymi problemami. To chyba najlepszy fragment tego tomu, a przynajmniej śmieszny, bo pomysły jakie tutaj padają są świeże. Na końcu zresztą mamy stary zeszyt z tym całym Fight-manem (równocześnie mógłby się nazywać Bezimienny, nie urażając fanów Gothica, którym sam jestem), czyli postacią wyciągniętą z otchłani dziejów komiksów i znaną chyba tylko absolutnym nerdom... (albo autorom tego dzieła...)
Końcówka to powrót Czarnego Łabędzia, ale i wyjaśniania co się odwaliło z tym całym Alexem i/lub Deadpoolem. Przyznam, że rozwiązanie jest... logiczne. Zaskoczyło mnie, podnosząc nieco ocenę. Będzie mi brakowało relacji z Taskmasterem. Była świetna.
Ale i tak mam cichą nadzieję, że to koniec tej serii. Jeżeli nie polubiłeś tej postaci, nie miej złudzeń. Ten tom tego nie zmieni. Tylko dla zagorzałych fanów Wade'a. Tym bardziej, że cały ten hype już raczej opadł i pozostaje "żerowanie" na marce.
I żeby nie było. To nie jest jakaś szmira. Da się to czytać. Tyle, że rynek zaczyna być na tyle przesycony towarem, że warto sięgnąć po coś lepszego.
Pierwsze co musicie wiedzieć, to to, że okładka KŁAMIE...
Deadpool to tytuł, który na polskim rynku jest przekładany w zaskakujących ilościach. A to seria Marvel NOW!, która liczy równo dziesięć pozycji, a to Marvel NOW 2.0, gdzie Najemnik z Nawijką wyszedł bodajże w takiej samej ilości tomów, jak nie więcej.
Domyślam się, że fala popularności, jaką wywołały filmy z Ryan...
Całkiem ładny zbiór, wydany w Polsce pt. "Inferno", stanowiący trzeci tom aktualnie ciągle wydawanej serii. Jest też to najsłabsza odsłona, aczkolwiek ma nadal sporo do zaoferowania, zwłaszcza dla tych, który zbierali w latach 90. XX wieku zeszyty z serii o Spider-Manie.
Początek jest najfajniejszy, bo zawiera w sobie sporo czaru komiksów z tamtych lat. Zresztą miano Todd McFarlane jest niejako obietnicą naprawdę fajnej zabawy oraz specyficznej oprawy, jaką wtedy stosowano. Czuć tu dosłownie ołówek, zaś sylwetki postaci czasami budzą uśmiech politowania, ale to nadal cześć tego sentymentu, jaki odczuwam do tych tytułów.
Jak Pajęczak, tak na pewno będzie menażeria specyficznych przeciwników. Na sam przód wysuwa się Mysterio i jego dziwne akcje, choć niepokojące zjawiska trwają nawet po pokonaniu przeciwnika. Czuć tu pewną tajemnicę i aż szkoda, że nie ma tu więcej z tego eventu o X-man. Na pocieszenie mamy innych przeciwników. Raz Pajęczak weźmie się za Jaszczura, potem zaś znajdzie się pomiędzy starciem Goblinów. A to nie koniec.
Przyjdzie nam zobaczyć odrestaurowanego Skorpiona, Rhino czy w końcu Venoma, który ma misterny plan zabicia Pajęczaka. Ale to nie starcia z nimi mogą się okazać najgorsza przegraną, bowiem przeciwnicy Petera oraz Mary Jane pozbawiają ich... Lokum. Para będzie musiała poszukać nowego gniazdka, ale zawsze mogą liczyć na ciocię May.
Mamy tu też kilka dodatków, które chociażby pokazują początki Spider-Mana czy nawet trzydziestkę jego najgorszych wrogów. A to nie koniec przygód, bo na koniec mamy jeszcze dwie rzeczy. Assassin Nation, gdzie Pajęczak będzie pomagał Silver Sable zapobiec zamachowi w Syrkanii. No i do zabawy dołączy sam Kapitan Ameryka... W bonusie na końcu dostaniemy zeszyt ukazujący początki Pajęczaka i Mary Jane, a wszystko dzieje się do siebie równolegle. Ładny dodatek, ale troszkę zbędny.
Zwłaszcza, że moment jak Peter jest gryziony przez pająka jest tu aż za dużo, przez co nie sposób uniknąć wtórności. Zresztą po pierwszej partii zeszytów przestaje się robić tak intersująco, jak było z początku. Całe zebrane tu wydarzenie też nie jest wybitne. Ot, taki średniak. Niemniej jak wspomniałem na początku, oprawa stanowi tu świetny dodatek, tak jakbym przeniósł się w czasie i chociażby dlatego warto te pozycje nabyć. Tę, albo dwie poprzednie, bo są nieco lepsze.
Całkiem ładny zbiór, wydany w Polsce pt. "Inferno", stanowiący trzeci tom aktualnie ciągle wydawanej serii. Jest też to najsłabsza odsłona, aczkolwiek ma nadal sporo do zaoferowania, zwłaszcza dla tych, który zbierali w latach 90. XX wieku zeszyty z serii o Spider-Manie.
więcej Pokaż mimo toPoczątek jest najfajniejszy, bo zawiera w sobie sporo czaru komiksów z tamtych lat. Zresztą miano Todd...