rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Gdzie się schował traktor? Akademia mądrego dziecka. Zabawa w chowanego Ingela Arrhenius, praca zbiorowa
Ocena 9,7
Gdzie się scho... Ingela Arrhenius, p...

Na półkach: ,

- Książeczka dla najmłodszych dzieci, która wykorzystuje pomysł jednej z najpopularniejszych aktywności dla dzieci, a więc zabawy w chowanego.
- Znakomita propozycja książkowa dla najmłodszych dzieci. Chociaż na stronie wydawnictwa w danych szczegółowych tej publikacji znajdziemy ją przypisaną do kategorii wiekowej przedszkolak 3+, to myślę, że młodsze dzieci również mogą bez problemu - i to z przyjemnością - ją użytkować. Nie zawiera ona małych elementów, poza tym ma bezpiecznie zaokrąglone rogi i jest prosta w przekazie. Zaś na ilustracjach możemy zobaczyć interesujące każdego malucha pojazdy i zwierzęta, więc angażowanie się dzieci w ich oglądanie oraz poszukiwanie jest niemal oczywistością. Z pewnością nikt nie pozostanie bierny jej wyjątkowości.
- Barwne ilustracje zachwycają w swej prostocie. Na każdej rozkładówce znajdziemy tylko kilka rysunków, co pozytywnie wpływa na zainteresowanie młodszych dzieci, gdyż tym sposobem całość pod względem wizualnym nie rozprasza ich uwagi zbędnymi detalami. Oprócz kolorowych obrazków na dzieci czeka wyzwanie polegające na znalezieniu wymienionego w pytaniu pojazdu lub zwierzęcia. Oczywiście odpowiedź jest bardzo prosta, gdyż wystarczy odchylić filcowy element, aby zobaczyć właśnie to, czego szukamy. Szczególnie najmłodsze dzieci będą tym zachwycone.
- A dodatkowo każdy filcowy element ma inną barwę, zatem możemy ze starszymi dziećmi poćwiczyć naukę rozpoznawania kolorów. Filcowe dodatki mają również różne kształty, które spójnie tworzą z pozostałymu rysunkami ciekawy wiejski krajobraz.
- Wspólna zabawa z dziećmi tą książeczką zapewni im wspaniałe wrażenia i dostarczy nowych doświadczeń. Na ostatniej rozkładówce pod filcowym drzewem ukryto plastikowe lusterko. To odkrycie sprawi maluchom wiele radości. W ten sposób poniekąd stają się oni bohaterami tej publikacji.
- Atrakcyjna forma wydania pod względem jakości, wyglądu, jak i bezpieczeństwa. Szczególnie filcowe klapki dostarczają świetnych wrażeń zmysłowi dotyku.
- W tej książeczce nie ma dużo tekstu, dlatego polecam ją dzieciom, które dopiero wkraczają do książkowego świata. Starsze mogą już szybko się nią znudzić, chociaż przyznam, że nawet sześciolatek był nią szczerze zainteresowany. Tak pomysłowo wydane książki zachwycają bowiem nawet dorosłego. W tym oczywiście mnie!
- To książka przeznaczona przede wszystkim do zabawy, do przeczytania na każdej rozkładówce jest tylko jedno pytanie. Swoją prostotą, a jednocześnie oryginalnością skutecznie rozbudza dziecięcą ciekawość świata.

- Książeczka dla najmłodszych dzieci, która wykorzystuje pomysł jednej z najpopularniejszych aktywności dla dzieci, a więc zabawy w chowanego.
- Znakomita propozycja książkowa dla najmłodszych dzieci. Chociaż na stronie wydawnictwa w danych szczegółowych tej publikacji znajdziemy ją przypisaną do kategorii wiekowej przedszkolak 3+, to myślę, że młodsze dzieci również mogą...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jadzia Pętelka idzie spać Agata Łuksza, Barbara Supeł
Ocena 8,1
Jadzia Pętelka... Agata Łuksza, Barba...

Na półkach:

Autorka poświęca ten tytuł rytuałowi zasypiania i przygotowaniom do niego. Okaże się, że z zasypianiem też można mieć trudności. Mama Jadzi niezrażona brakiem chęci snu swojej córki, mimo wszystko stara się, by jak najszybciej zapadła ona w sen. Zaręczam, że wasze maluchy z wielkim zainteresowaniem posłuchają przed snem, ale także w ciągu dnia, o tym jak wygląda przedsenny wieczór dziewczynki. To kolejny istotny temat poruszony w tej serii, który może być inspiracją dla rodziców, w jaki sposób mogą pomóc swoim dzieciom w bezsenności i utwierdzą w przekonaniu, że warto być wiernym rytuałom związanym z zasypianiem, gdyż umacniają one rodzinne więzi.
"Jadzia Pętelka" to seria w twardych okładkach z pięknymi ilustracjami, które dziecko chętnie obserwuje i rozpoznaje umieszczone na nich szczegóły. Cechują ją wartościowy tekst o długości odpowiedniej dla dzieci w wieku od dwóch lat. Nawet starsze pociechy mogą być zainteresowane Jadzią Pętelką. Polecam zaprosić tę dziewczynkę do waszych domów, na pewno miło razem spędzicie czas.
To książeczka idealna dla najmłodszych dzieci. Maluchy z ciekawością będą poznawać jej rytuał zasypiania. Musicie ją mieć. ;)

Autorka poświęca ten tytuł rytuałowi zasypiania i przygotowaniom do niego. Okaże się, że z zasypianiem też można mieć trudności. Mama Jadzi niezrażona brakiem chęci snu swojej córki, mimo wszystko stara się, by jak najszybciej zapadła ona w sen. Zaręczam, że wasze maluchy z wielkim zainteresowaniem posłuchają przed snem, ale także w ciągu dnia, o tym jak wygląda przedsenny...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Gabi ma plan Michele Assarasakorn, Nathan Fairbairn
Ocena 8,9
Gabi ma plan Michele Assarasakor...

Na półkach: ,

- Komiks, którego bohaterkami są trzy przyjaciółki, kochające zwierzęta. Przyjaźń i miłość do zwierząt to dwa główne wątki tej historii. Pokazane tu zostały nie tylko ich jasne strony, ale także problemy z nimi związane, mogące szybko zburzyć poukładany dziecięcy świat. Większość dzieciaków lubi się przyjaźnić i lubi też zwierzęta, więc publikacja ta, porusza, według mnie, ciekawe dla nich tematy. Została stworzona na interesującej i solidnie przygotowanej bazie. Myślę, że nie tylko dziewczynki będą zachwycone tą opowieścią, chociaż to szczególnie im polecam ten szalenie wartościowy i wspaniale skonstruowany, pod każdym względem, komiks.
- Różnorodne osobowości bohaterek pokazują, że mimo odmiennych cech charakteru i wyglądu, można się ze sobą kumplować. Choć nie zawsze jest między nimi kolorowo, to wspólnie z nimi zrozumiemy, że środkiem do zgody, zazwyczaj bywa po prostu... rozmowa.
- Gabi, Prija i Mindy to pomysłowe dziewczynki, które chcą spełnić swoje marzenie, czyli przebywać ze zwierzętami. Postanawiają same tego dokonać, pomimo przeciwności, które stawia przed nimi los. Wykazują się zatem zawziętością i kreatywnością. Czytelnicy mogą brać z nich przykład.
- Poruszono tu naprawdę ważne tematy. Dziewczynki rozkręciły swój biznes, który zrodził się z miłości do zwierząt, a dał im też szansę na zarobek. Akcja nie jest monotonna, lecz pełna napięcia. Poznając tę historię, zrozumiemy, jakie obowiązki wiążą się z wyprowadzaniem psów, czy chociażby prowadzeniem swojej działalności. Zawziętość, umiejętność radzenia sobie w kryzysowej sytuacji, chęć rozwiązywania konfliktów, pomoże bohaterkom przezwyciężyć trudne chwile. Nie brak problematycznych sytuacji w tej przygodzie. Niejednokrotnie zadrżymy o losy głównych bohaterów i nawet przetrwania PSIAKÓW.
- Przemyślana fabuła i logiczne powiązania wszystkich aspektów historii sprawiają, że jest ona realna w odbiorze. To przygoda, która mogłaby przydarzyć się zwykłym dziewczynkom z naszego podwórka.
- Zabawna, problematyczna, kładąca nacisk na obowiązki wynikające z podejmowanych przez dzieci działań. Choć nie zawsze są one przyjemne, to trzeba im podołać.
- Świetne rysunki, idealnie odzwierciedlają czytaną treść, patrząc na nie czujemy ekspresję wydarzeń i z łatwością wyobrażamy je sobie, jakby toczyły się tu i teraz. Tekst napisano przyjemną w odbiorze czcionką. Rozłożenie chmurek prowadzi nas płynnie poprzez czytaną historię. Nie gubimy się w niej, ale harmonijnie idziemy dalej, z radością i zainteresowaniem ,odkrywając dalszy przebieg akcji.
- Opiekowanie się zwierzętami i pielęgnowanie przyjaźni to wyzwania, którym czasami nie łatwo podołać. Jednak, gdy to się uda, poczujemy szczęście, którego nie da się kupić za żadne pieniądze. Dla takich chwil warto się poświęcać i po prostu... żyć.
- Bardzo polubiliśmy Gabi i jej przyjaciółki. Choć nie są idealne, to potrafią zaskarbić sobie sympatię, a ich przeżycia stają się dla młodych czytelników drogowskazem i nauką w przezwyciężaniu pewnych słabości. Czekamy na kolejny tom, jesteśmy bardzo ciekawi, co następnym razem przydarzy się PSIAKOM. I czego, tym razem, dzięki nim, będziemy mogli się nauczyć.

- Komiks, którego bohaterkami są trzy przyjaciółki, kochające zwierzęta. Przyjaźń i miłość do zwierząt to dwa główne wątki tej historii. Pokazane tu zostały nie tylko ich jasne strony, ale także problemy z nimi związane, mogące szybko zburzyć poukładany dziecięcy świat. Większość dzieciaków lubi się przyjaźnić i lubi też zwierzęta, więc publikacja ta, porusza, według mnie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chociaż nie czytałam jeszcze żadnej powieści Anny H. Niemczynow to obserwuję ją na Facebooku i podziwiam za uśmiech, którym dzieli się ze swoimi obserwującymi. Jej radości nie da się przeoczyć. Jednak nie przyszła ona do niej z łatwością, autorka musiała pokonać swoje trudności, by dojść do takiego etapu, w którym cieszy ją wszystko, za co codziennie z całego serca dziękuje.

Bardzo chciałam przeczytać "Słowa wdzięczności", ponieważ od dłuższego czasu sama jestem w trudnej sytuacji. Czy ta książka jest w stanie kogoś uleczyć? W pewnym sensie tak. Może zmienić postrzeganie świata i rzeczywistości i być pocieszeniem w trudnym czasie. Daje nadzieję, uczy uważności i staje się... przyjaciółką. Zawsze myślałam, że nie mam przyjaciół, a jednak otworzyły mi się oczy, ponieważ sama dla siebie mogę być przyjaciółką. Przyjaciółką jest dla mnie ta książka, będzie zajmowała ważne miejsce w moim życiu. Wiem to na pewno. Moją przyjaciółką jest także autorka, chociaż nigdy się nie widziałyśmy to otworzyła przede mną swoje serce, by pokazać mi, jak ona radziła sobie z własnymi problemami. Nie wszystkie kłopoty da się zwalczyć w ten sam sposób, ale nie można się poddawać. Choć jest to niekiedy cholernie trudne. Naprawdę wiem coś o tym...

Dzisiaj rano wstałam i czułam, że znowu będzie źle. Otworzyłam książkę i... zaczęłam czytać. Popłakałam się, bo tak bardzo chciałam poczuć tę radość i tę wdzięczność, która płynie z treści tej publikacji.

Ta książka nie jest remedium na wszystkie bolączki świata. Wyjątkowości jej nie odbieram, ale ma ona też swoje słabe strony. Znajduje się w niej dużo powtórzeń, pewne rady powielają się co jakiś czas. Choć być może ma to swój cel w procesie praktykowania wdzięczności, jednak wątpię, by kolejne wspominanie o nich było działaniem z góry zamierzonym. Jest to po prostu zbiór luźnych myśli, epizodów z życia autorki, jej spostrzeżeń, poglądów i dobrych rad. Bez chronologii, ale nie bez sensu. Nie wszyscy muszą się z nimi zgadzać i je zastosować. Większość z nich jest oczywista, ale dopóki nie zobaczymy ich na piśmie, nie dostrzeżemy ich prawdy i mocy sprawczej. Niektóre fragmenty nieco mnie złościły, a raczej smuciły, gdyż nie da się wszystkiego zastosować do każdej sytuacji. Na przykład takie, wydawać by się mogło, czcze gadanie, które można streścić porzekadłem: "po burzy zawsze wychodzi słońce". A co jeśli ta burza trwa ponad rok, a słońce w tym czasie wychodzi tylko na kilka chwil? Jak wtedy poczuć wdzięczność? Jakoś trzeba. Po złości przychodzi pokora i świadomość, że i tak nie mam wpływu na to, by było inaczej, więc podziękuję, że nie jest gorzej, a jest... jak jest. To podtrzymuje na duchu i uczy... wdzięczności, jest zalążkiem radości. Poza tym przychodzi też zrozumienie, że tak naprawdę Ania ma rację i to, co napisała ma miejsce w większości przypadków. W większości przypadków bowiem słońce po burzy wychodzi jeszcze tego samego dnia...

Znajdziemy tu także wiele złotych myśli, modlitwy, przepis na chleb, a nawet mandalę do kolorowania. Autorka jest katoliczką, ale wyraźnie podkreśla, że nikogo nie chce nawracać i nikomu nie chce nic narzucać. W książce są wzmianki o Bogu, ale jeśli ktoś jest tolerancyjny, a jednocześnie niewierzący, może przymknąć na nie oko i skorzystać z innych form duchowego rozwoju.

"Słowa wdzięczności" to nie jest książka, którą czyta się od początku do końca, odkłada się i o niej zapomina. Z nią trzeba spędzić co najmniej sto dni, by w pełni doświadczyć jej dobra, ale wystarczy tylko jeden, by stała się naszą przyjaciółką.

Chociaż nie czytałam jeszcze żadnej powieści Anny H. Niemczynow to obserwuję ją na Facebooku i podziwiam za uśmiech, którym dzieli się ze swoimi obserwującymi. Jej radości nie da się przeoczyć. Jednak nie przyszła ona do niej z łatwością, autorka musiała pokonać swoje trudności, by dojść do takiego etapu, w którym cieszy ją wszystko, za co codziennie z całego serca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłość to niesamowite uczucie, a zwłaszcza taka, która dopiero co rozkwita i sprawia, że widzimy świat w jaśniejszych kolorach. Jesteśmy w stanie dla ukochanej osoby poświęcić naprawdę bardzo wiele, nawet swoje dotychczasowe poukładane życie, czy też długoletnią przyjaźń. Tak naprawdę trudno jest dokonywać odpowiednich wyborów, satysfakcjonujących wszystkich z naszego otoczenia. Czy gdybyśmy mieli możliwość powrotu do przeszłości i jej zmienienia w taki sposób, by konkretna osoba nie ucierpiała, skończyłoby się to dobrze dla pozostałych? Nasza rzeczywistość nie jest idealna, nic w niej nie jest idealne i nigdy nie będzie. Co takiego wydarzyło się w powieści zatytułowanej Inaczej niż zwykle, że o tym piszę? Otóż jej bohater dostaje wiele szans na uratowanie swojej ukochanej, ale za każdym razem jego wybory ranią kogoś mu bliskiego. Ta powieść ma piękne przesłanie i jest skarbnicą niezwykłych cytatów o szczęściu, podejmowaniu decyzji i po prostu o życiu.

Uwielbiam czytać dobrze napisane książki dla młodzieży. Tak naprawdę już od wielu lat nie należę do tej grupy odbiorców literatury, ale świetnie się odnajduję w lekturze takich właśnie książek. Zwłaszcza jeśli są tak dobrze napisane, jak Inaczej niż zwykle. Jest to powieść z oryginalnym pomysłem na fabułę, bardzo życiowa, poruszająca, wartościowa, a do tego momentami zabawna i na tak zwanym luzie. Znajdujemy w niej wszystko, czego możemy oczekiwać od opowieści o miłości dla nastolatków. Przygotujcie się także na to, że w pewnych chwilach podczas czytania poczujecie ogromne wzruszenie, niemal takie wyciskające łzy spod powiek. Jestem pod dużym wrażeniem tej powieści. Jeśli lubicie lub znacie kogoś, kto lubi refleksyjne historie o miłości, koniecznie sami po nią sięgnijcie lub polećcie takiej osobie właśnie tą.

"(...) Tak naprawdę te najmniejsze decyzje znaczą najwięcej. Pozornie nic nieznaczące codzienne wybory. Bycie szczerym wobec ukochanych osób, wobec siebie samego. Odpuszczenie tego, czego nie możemy kontrolować, i docenienie tego, na co mamy wpływ.
Czasem trudno jest dostrzec, jak wielkie te rzeczy mają znacznie.
One się jednak sumują.
I znaczą wszystko."

Justin A. Reynolds, "Inaczej niż zwykle", s. 403

Z pewnością jesteście ciekawi z jakimi problemami będą musieli zmierzyć się bohaterowie tej powieści. Narratorem jest tu nastoletni Jack King, który ma dwójkę wspaniałych przyjaciół, a więc Jillian i Franny'ego. Pewnego dnia chłopak poznaje Kate - dziewczynę odmieniającą jego codzienność i wnoszącą do życia wiele radości. Niestety ukochana Jacka umiera, ale... on powraca do przeszłości, by móc ją uratować. I tak kilka razy. Czy w końcu uda mu się zmienić przeznaczenie Kate i ocalić ją przed śmiercią? Oczywiście stawiam to pytanie jako retoryczne, gdyż zakończenie tej opowieści musicie poznać sami i dowiedzieć się, co autor za jej pomocą chciał przekazać swoim czytelnikom. Jak już wspomniałam wcześniej, książkę ta ma nietypową fabułę, gdyż protagonista niejednokrotnie powraca do przeszłości. Przyznam, że trochę obawiałam się możliwością - związanej z tym pomysłem - monotematyczności. Jednak niepotrzebnie, bowiem poza pewnymi stałymi elementami przeszłości za każdym razem działo się coś innego, nieprzewidywalnego. Jest to zatem nietypowa, ale zarazem świetna w odbiorze powieść, naprawdę warta przeczytania.

Książka została podzielona na kilka części, które są związane z powrotami głównego bohatera do przeszłości. Wszystkie rozdziały noszą tytuły i wiele z nich autor podzielił na mniejsze fragmenty. Cały tekst składa się z dużej liczby dialogów, które są płynne i pozbawione zbędnych opisów. Styl Reynolds'a jest przyjemny w odbiorze. Jego powieść czyta się szybko, chociaż nie jest ona pozbawiona bardziej skomplikowanych treści, przesiąkniętych dylematami i prawdami egzystencjalnymi. Jednak są one przedstawione w naprawdę swojski sposób i mimo niejakiej patetyczności są zrozumiałe, a nawet przesiąknięte romantyzmem i sformułowaniami, które na długo zapadają w pamięć. Co tu więcej pisać - po prostu przeczytajcie.

"Inaczej niż zwykle" to powieść napisana... inaczej niż zwykle. Historia Jacka i jego przyjaciół opowiada o wielkiej miłości, problemach życia i niesprawiedliwości losu. Stawia przed nami wiele pytań o doskonałość tego świata i nas samych. Dowodzi, że owa doskonałość jest wokół nas, codziennie, cały czas, warto tylko dobrze jej wypatrywać, nawet w najzwyczajniejszych rzeczach.

Miłość to niesamowite uczucie, a zwłaszcza taka, która dopiero co rozkwita i sprawia, że widzimy świat w jaśniejszych kolorach. Jesteśmy w stanie dla ukochanej osoby poświęcić naprawdę bardzo wiele, nawet swoje dotychczasowe poukładane życie, czy też długoletnią przyjaźń. Tak naprawdę trudno jest dokonywać odpowiednich wyborów, satysfakcjonujących wszystkich z naszego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

- Historyjka z życia Smerfów, w której nie brakuje niebezpieczeństwa, ale także śmiesznych momentów. Interesująca, pełna emocji i pouczająca.
- W roli głównej występuje Smerf Reporter. Jego zachowanie narazi wszystkich na poważne tarapaty, co jest przykładem tego, iż ostrożności nigdy za wiele, a słuchanie mądrych rad starszych zawsze powinno być na pierwszym miejscu. Taki z tego morał mamy: trzeba zawsze słuchać... Papa Smerfa.
- Zwrócenie uwagi na ryzyko związane z pracą reportera. Opowieść ta może być punktem wyjściowym do szerszego omówienia szczegółów tego zawodu.
- Przygoda, która chwilami trzyma w napięciu. Chcemy jak najszybciej dowiedzieć się, jakie będzie jej zakończenie.
- Kolorowe ilustracje, przystępna w odbiorze czcionka z zastosowaniem pogrubienie niektórych zdań bądź też wyrazów pozytywnie wpływa na wygodę czytania i estetykę wydania.
- Podręczny format, niewielka ilość stron, choć tekstu znajduje się na każdej z nich wcale nie mało, gdyż objętościowo literki zajmują około połowę każdej z nich.
- Świetna cena. Można stać się fanem serii i kolekcjonować kolejne tytuły bez większego uszczerbku na zawartości portfela.
- Idealna do poczytania przed snem lub w podróży.

- Historyjka z życia Smerfów, w której nie brakuje niebezpieczeństwa, ale także śmiesznych momentów. Interesująca, pełna emocji i pouczająca.
- W roli głównej występuje Smerf Reporter. Jego zachowanie narazi wszystkich na poważne tarapaty, co jest przykładem tego, iż ostrożności nigdy za wiele, a słuchanie mądrych rad starszych zawsze powinno być na pierwszym miejscu. Taki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótka, wartościowa opowieść ze świata My Little Pony. Spotkanie z kolorowymi kucykami, jak zwykle owocuje pięknym przekazem o przyjaźni. Te historyjki nigdy nie zawodzą.
✅ Cienka, lekka książeczka do poczytania przed snem lub w ciągu dnia, a nawet podczas podróży. Starsze dzieci mogą przeczytać ją samodzielnie, a przyjemna w odbiorze, większa czcionka, zdecydowanie ułatwi im to zadanie. Niektóre wyrazy bądź też całe zdania zostały pogrubione, co pozwala skupić się na czytanym tekście, a jednocześnie nie popaść w monotonię podczas czytania.
✅ Bohaterowie opowiadają za co dostali swój znaczek. Zasługi można uzyskać między innymi za wykazanie się: odwagą, kreatywnością, umiejętnością rozwiązywania konfliktów, czy nawet postępowaniem w zgodzie z ekologią i recyklingiem.
✅ Zwrócenie w tekście uwagi na:
- emocje, które towarzyszą Misty ze względu na zbliżającą się uroczystość. To przekaz o tym, że nie każdy lubi poklask, ale może swój triumf przeżywać tak, jak chce i warto się do tego dostosować. Bo na tym polega przyjaźń, żeby patrzeć na potrzeby przyjaciół i umieć je zaakceptować.
- nieśmiałość. Dzieci przekonają się, że to nic złego i że wspólnie z najbliższymi można ją pokonać.
- umiejętność mówienia o własnych potrzebach, tak by nie urazić innych. To też wymaga odwagi. Warto mówić o swoich oczekiwaniach i pragnieniach w sposób otwarty, z poszanowaniem zdania innych.
Jak więc można z tego wywnioskować, ta krótka opowieść ma w sobie mnóstwo wartościowych treści.
✅ Interesująca, z pięknymi ilustracjami książeczka, która uczy i bawi. Poza tym jest dostępna w przystępnej cenie.

Krótka, wartościowa opowieść ze świata My Little Pony. Spotkanie z kolorowymi kucykami, jak zwykle owocuje pięknym przekazem o przyjaźni. Te historyjki nigdy nie zawodzą.
✅ Cienka, lekka książeczka do poczytania przed snem lub w ciągu dnia, a nawet podczas podróży. Starsze dzieci mogą przeczytać ją samodzielnie, a przyjemna w odbiorze, większa czcionka, zdecydowanie ułatwi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jadzia Pętelka robi siku Agata Łuksza, Barbara Supeł
Ocena 7,8
Jadzia Pętelka... Agata Łuksza, Barba...

Na półkach:

Jeszcze nie tak dawno pisałam o tym, że większość niespełna dwuletnich dzieci ma trudności ze skupieniem uwagi na czytanym przez dorosłego tekście. Zamiast tego maluchy wolą przeglądać ilustracje, nazywać je po swojemu i szybko przewracać strony danej książeczki. Oto jednak doczekałam się chwili, dzięki której hipotezę te mogę wysłać daleko w las. Wszystko za sprawą pojawienia się w naszym domu serii trzech książek o Jadzi Pętelce od wydawnictwa Zielona Sowa. Otóż okazało się, że mój dwuletni syn wysłuchał dwóch historyjek w całości i dopiero przy trzeciej zaczął robić się nieco niecierpliwy. Co sprawiło, że potrafił na dłuższy czas wsłuchać się w czytane słowa? Z pewnością tematy mu bliskie, jak wyjście na spacer oraz także niezwykle ciekawa główna bohaterka.

Seria o Jadzi Pętelce stała się tą, do której już zawsze będę miała pewien sentyment. W przyszłości na pewno wiele razy wspomnę te chwile, gdy mój synek wygodnie usadowiony na moich kolanach razem ze mną poznaje przygody tej małej dziewczynki. Muszę przyznać, że byłam bardzo zadowolona i nieco zdziwiona, że przysłuchiwał się mi przez tak długi czas, zupełnie nie marudząc. Niejednokrotnie wracamy do tych książeczek a na samo imię Jadzi mój synek reaguje uśmiechem. Stała się ona jego małą przyjaciółką, którą polubił całym swoim serduszkiem. Ja również cieszę się, że trafiła ona do naszego domu.

Jadzia Pętelka robi siku to opowieść, która może być tą wprowadzającą nas w świat dziewczynki i jej rodziny. Jednak tak naprawdę niezależnie od tego czy przeczytamy ją jako pierwszą, czy sięgniemy najpierw po inną część, to i tak nic nie stracimy, gdyż można je czytać nie po kolei. Występują one bowiem jako samodzielne historyjki, których mianownikami są bohaterowie, a więc Jadzia i członkowie jej rodziny.

Wracając do tego o czym opowiada pierwsza część, należy zaznaczyć, że jest to temat bardzo ważny dla każdego dziecka noszącego jeszcze pieluchy. Otóż tata Jadzi pewnego dnia sprezentował jej nocnik. Po pierwszym niepowodzeniu z nim związanym, dziewczynka nie poddaje się i nadal skutecznie stara się pozbyć pieluch. Nie jest to wcale łatwe. Ta książeczka pomoże naszym dzieciom w tym wyzwaniu a Jadzia stanie się najlepszym przykładem tego, że korzystania z nocnika można się nauczyć, nawet jeśli na początku sprawia to wiele trudności. Pomoże także przełamać niechęć do pierwszych prób. Wniosek jest jeden: robienie siku to temat ważny dla każdego malucha, skupiający na sobie jego uwagę. Nie może on być zatem przemilczany, a Jadzia Pętelka odkrywa przed naszymi pociechami wszystkie jego tajniki.

Jeszcze nie tak dawno pisałam o tym, że większość niespełna dwuletnich dzieci ma trudności ze skupieniem uwagi na czytanym przez dorosłego tekście. Zamiast tego maluchy wolą przeglądać ilustracje, nazywać je po swojemu i szybko przewracać strony danej książeczki. Oto jednak doczekałam się chwili, dzięki której hipotezę te mogę wysłać daleko w las. Wszystko za sprawą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejną książka, którą przeczytałam w ramach wyzwania portalu "Lubimy Czytać" był kryminał autorstwa Mieczysława Gorzki zatytułowany "Poszukiwacz zwłok". To moje pierwsze spotkanie z jego twórczością. Kryminał zdecydowanie jest moim ulubionym gatunkiem literackim, dlatego tej kategorii w plebiscycie "Książka Roku 2023" musiałam przyjrzeć się bliżej, a raczej przeczytać więcej nominowanych w niej tytułów. Powieść Gorzki okazała się bardzo rozbudowana, misternie skonstruowana i nawet denerwująco niejednoznaczna.

Historia rozpoczyna się w momencie, gdy znalezione zostają zwłoki kolejnej nastolatki, a policjant, który od dawna prowadzi sprawę podejrzanego o dokonanie wszystkich zbrodni seryjnego zabójcy, zostaje odsunięty od śledztwa. Jego miejsce zajmuje Laura Wilk. Kobieta twarda i silna, aczkolwiek jak się później dowiemy, mająca swoje mocne i słabe strony. Jak każdy. Pragnąca normalności. Jednak będąc odosobnioną i niezbyt lubianą w pracy nie jest łatwo osiągnąć życiową stabilizację. Mieczysław Gorzka kreśli świat życia i układów w policji, gdzie wszystko ma drugie dno, a korupcja, narkotyki, alkohol i grube pieniądze biorą górę nad zwyczajną ludzką moralnością. Chociaż jej los (jak i cała historia) nie targał moimi emocjami i nie pochłonął mnie do reszty to z ciekawością obserwowałam jej poczynania. Możemy być przerażeni sytuacją, w której się znalazła, zbulwersowani postępowaniem innych bohaterów, a zwłaszcza jej kolegów z policji. Szczególnie jeden z nich zasługuje na odrazę i potępienie. Trzeba w tym miejscu przyznać, że autor tworząc postaci poddaje też ich postępowanie głębszej analizie poprzez powrót do ich przeszłości i wzmianki o tym, że ukształtowała ich właśnie w taki, a nie inny sposób. Nie każdemu udaje się wygrać z własnymi demonami.

Szybko okazuje się, że poszukiwanie zabójcy nastolatek nie jest tu głównym fabularnym problemem. Autor stworzył wielowątkową historię, której poszczególne składowe łączą się ze sobą w nieoczekiwany przez czytelnika sposób. Ciekawą i najbardziej niejednoznaczną postacią jest Maciej Lesiecki, człowiek o dwóch... albo i trzech twarzach. Misja, którą dostaje szybko przeradza się przeciwko niemu samemu. Wkrótce razem z Laurą znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Autor wodzi za nos czytelnika w związku z przeszłością tego protagonisty, jak i tożsamością seryjnego zabójcy. Z toku wydarzeń możemy wyłapać pewne szczegóły, które naprowadzają nasze myśli w stronę identyfikacji zabójcy, jednak nie znajdziemy w treści ich potwierdzenia. Ta historia nie ma wyraźnego końca.

Powieść jest podzielona na kilka części. Początkowo akcja spokojnie brnie do przodu, a szalonego tempa nabiera dopiero w ostatnim epizodzie. Niektóre sceny wymagają zastanowienia i głębszej analizy, by w pełni zrozumieć zależność i wpływ na rozgrywająca się historię. Dość brutalne opisy silnie działają na wyobraźnię. Podczas czytania w głowie rodzi się też wiele pytań i wątpliwości, zwłaszcza w związku z przeszłością Macieja Lesieckiego. Nie wszystko było dla mnie jasne i zrozumiałe, jednakże nawet jak już wspomniałam, zakończenie również nie ma charakteru zamkniętego. Pozostawia tym samym lekką konsternację i nachalną myśl, że ta historia musi mieć swoją kontynuację.

"Poszukiwacz zwłok" to brutalny obraz policyjnej, a nawet politycznej społeczności, gdzie sprawiedliwość przegrywa z rządzą góry złota. To historia o ludzkich słabościach, gdzie zło czai się na każdym kroku, zaś sprawiedliwość może nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Szokująca, sugestywna a zarazem niejednoznaczna. Wraz z ostatnią przeczytaną stroną, czujemy, że to jeszcze nie koniec.

Kolejną książka, którą przeczytałam w ramach wyzwania portalu "Lubimy Czytać" był kryminał autorstwa Mieczysława Gorzki zatytułowany "Poszukiwacz zwłok". To moje pierwsze spotkanie z jego twórczością. Kryminał zdecydowanie jest moim ulubionym gatunkiem literackim, dlatego tej kategorii w plebiscycie "Książka Roku 2023" musiałam przyjrzeć się bliżej, a raczej przeczytać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ostatnio w poszukiwaniu czegoś do czytania weszłam na strych i zajrzała do wielkiego pudła z książkami. Tak, wiem, że nie jest to odpowiednie miejsce do przechowywania woluminów, ale mając ograniczoną przestrzeń w domu, trzeba sobie jakoś radzić. No i w tym pudle znalazłam właśnie "Ławeczkę pod bzem" autorstwa Agnieszki Olejnik. Do tej pory czytałam mniejsze objętościowo powieści, ta zaś jest nieco grubiutka, jednak wcale mnie to nie zniechęciło. Zwłaszcza, że tytuł i okładka przypominają, iż wkrótce nadejdzie wiosna.

"Ławeczka pod bzem" to druga powieść Agnieszki Olejnik, którą przeczytałam. Pierwszą z nich była "Już nie czekam". Objętościowo "Ławeczka..." ją przebija. Czy fabularnie też? Mam troszkę problem z oceną, gdyż początek mocno mi się dłużył i już kilkakrornie chciałam porzucić czytanie, ale końcówka nabrała takiego tempa, że gdyby nie ci sami bohaterowie, to miałabym wątpliwości, czy to cały czas jest ta sama historia.

Główną bohaterką jest Iga, dziewczyna, która pomimo dorosłego wieku mieszka nadal z mamą. Jej życie charakteryzuje się brakiem perspektyw na zmiany i rozwój w kierunku, w którym marzyła. Pewnego dnia jednak los uśmiech się do kobiety i wygrywa ona główną nagrodę na loterii pieniężnej. Po początkowym szoku dociera do niej ten fakt i kobieta zaczyna wydawać pieniądze. Jednak nie szasta nimi na prawo i lewo. Pomimo wzrostu stanu konta, jej charakter pozostaje niezmienny. Jej marzeniem jest dom z ławeczką pod bzem. Czy uda jej się je spełnić? Po drodze do tego celu spotka kilku mężczyzn. Życie uczuciowe również odgrywa w tej książce wielką rolę. W tej kwestii też liczcie na niespodziewany przebieg wydarzeń.

Jak już wcześniej wspomniałam zbyt długi początek przynudza. Jest w nim wiele wewnętrznych monologów bohaterki, retrospekcji z przeszłości i niestety... braku nadziei na interesujący rozwój wydarzeń. Jednak w końcu to wrażenie mija i ostatecznie nabrałam ciekawości, jak zakończy się ta historia. Wzbogacenie się to jeden z głównych tematów tej powieści. Z jednej strony to zjawisko przedstawiono z rozsądnej strony, gdyż protagonistka nie zmienia się na gorsze pod wpływem zastrzyku gotówki, tylko chce zrealizować swoje marzenia. Jednak nie brak w niej także chęci zemsty na pewnych osobach i momentami z premedytacją wykorzystuje swoje niebywałe szczęście, by dopiec innym. Nic w sumie dziwnego, myślę, że każdy z nas, gdyby w nieszkodliwy sposób mógł dopiec komuś, kto zalazł mu za skórę, zrobiłby to bez wahania. Zatem to są ludzkie, realistyczne decyzje, które stawiają Igę w świetle człowieka z krwi i kości, nie tylko takiego fikcyjnego. Autorka nie wybiela jej, ale nadaje wad, ludzkich odruchów, mimo że mogłaby całkowicie pójść w stronę zanielenia głównej bohaterki. Akcja rozgrywa się w kilku porach roku, więc odbędziemy podróż jako obserwatorzy wewnętrznych i zewnętrznych zmian dotyczących bohaterki i jej otoczenia.

Agnieszka Olejnik postawiła też na żartobliwy styl w tej powieści, Iga ma do siebie niebywały dystans i mimo życiowych niepowodzeń mają one bardziej humorystyczny niż rozpaczliwy wydźwięk . Niektóre śmieszne sceny autorce udały się bardzo dobrze i wywoływały uśmiech na mojej twarzy, inne były bardziej sztuczne i mniej udane, jednak zapamiętam tylko te pierwsze i między innymi ze względu na nie warto przeżyć tę czytelniczą przygodę.

Ostatnio w poszukiwaniu czegoś do czytania weszłam na strych i zajrzała do wielkiego pudła z książkami. Tak, wiem, że nie jest to odpowiednie miejsce do przechowywania woluminów, ale mając ograniczoną przestrzeń w domu, trzeba sobie jakoś radzić. No i w tym pudle znalazłam właśnie "Ławeczkę pod bzem" autorstwa Agnieszki Olejnik. Do tej pory czytałam mniejsze objętościowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Remigiusz Mróz odniósł niebywały sukces na rynku czytelniczym w Polsce, a nawet zaczął już podbijać resztę świata. W związku z tym ma wiele swoich fanów, jak i zagorzałych krytyków. Do tej pory przeczytałam tylko trzy jego powieści, a ostatnią z nich była "Operacja Mir". I niewątpliwie po jej przeczytaniu, mogę zaliczyć się do zwolenników twórczości tego autora. Nie żałuję, że na nowo rozpoczynam przygodę z literaturą w wykonaniu Mroza, gdyż dawno nie czułam, żeby jakaś historia wciągnęła mnie na tyle, bym chciała ciągle przewracać kartki dalej, aby jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej.

"Operację Mir" przeczytałam w trzy dni, a do tej pory utrzymywałam tempo jednej książki na tydzień. Już samo to świadczy o tym, że powieść czyta się przyjemnie. Jednak powróćmy na chwilę do samej problematyki utworu. Parker budzi się w świecie, z którego nikt, kto pochodzi z innej linii czasu, nie wraca żywy. Poza tym, stracił pamięć z ostatniego roku i przede wszystkim okazuje się, że nie ma obok niego jej Natalii. W drugim tomie odwiedzimy kilka ZL, spotkamy mnóstwo Parkerów tudzież Pelikanów bądź Zenithów, (z rozpoznaniem tego prawdziwego będzie miała problem nawet jego pierwsza towarzyszka podróży między światami), a także kilka Natalii oraz Olen. Ta ostatnia to nowa postać, która wyróżnia się swoim charakterem i odwagą oraz ciętym językiem. Muszę przyznać, że dialogi z jej udziałem iskrzyły nieco prymitywną i wulgarną pomysłowością, ale też miały wydźwięk humorystyczny, w większości z jego czarnym odcieniem. Celem bohaterów jest oczywiste odnalezienie Düringa, czyli wersji Parkera, który chce zniszczyć wszystkie linie czasu i uratować tylko jedną. Czy w natłoku nowych bohaterów, namnażania się innych ZL, uda się im go powstrzymać? I czy na pewno będzie to dobra decyzja?

Jak już wspomniałam powieść czyta się szybko, przyjemnie, z zainteresowaniem dalszym rozwojem wydarzeń. Akcja szybko brnie do przodu. Choć momentami można się nieco pogubić w sytuacji to jednak główny wątek pozostaje zrozumiały. Autor wykorzystał sytuację polityczną z przeszłości, ale także współczesną, stworzył ich inne wersje. Mam tu na myśli szczegóły z funkcjonowania państwa totalitarnego, Imperium Rzymskiego oraz współcześnie agresji Rosji. Nie brak tu drastycznych rozwiązań pewnych znanych nam z rzeczywistości problemów, bohaterów niejednokrotnie znajdą się w śmiertelnym bezpieczeństwa. A jak byłam stale ciekawa, co wydarzy się dalej.

Wątek miłosny również w tej części ma swoje ważne miejsce. Czy Natalia i Parker w końcu się odnajdą i czy znajdą sposób, by uratować siebie i cały wszechświat od unicestwienia? Najlepiej będzie jak przekonacie się sami. Nic nie jest oczywiste, trzeba mieć się stale na baczności, bo wróg potrafi wybitnie manipulować i obrócić wszystko na swoją korzyść. Zakończenie nie jest w stylu "i żyli długo i szczęśliwie", chociaż jest to zdecydowany bajka sci-fi z elementami przerobionej rzeczywistości. Jest to koniec z rodzaju tych otwartych. Co będzie dalej? Być może ukaże się część trzecia, a może sami sobie dopowiemy resztę. Bo wersja książkowa wprawiła mnie w niedosyt i lekką konsternację. Cóż, zobaczymy, co przyniesie czas.

"Operacja Mir' to książkowa, skomplikowana wersja wszechświata, która sieje strach i niepewność o przyszłość wśród ludzi, a jej powodzenie jest celem jednego człowieka. Brzmi znajomo? Poznając fikcyjny świat wykreowany przez Remigiusz Mroza, staniemy się jego częścią, a losy bohaterów nie pozostaną nam obojętne.

Remigiusz Mróz odniósł niebywały sukces na rynku czytelniczym w Polsce, a nawet zaczął już podbijać resztę świata. W związku z tym ma wiele swoich fanów, jak i zagorzałych krytyków. Do tej pory przeczytałam tylko trzy jego powieści, a ostatnią z nich była "Operacja Mir". I niewątpliwie po jej przeczytaniu, mogę zaliczyć się do zwolenników twórczości tego autora. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- Zastosowanie w tekście czcionki o różnej wielkości i stylu - niektóre słowa zostały powiększone, a wyrazy dźwiękonaśladowcze powiększone oraz pogrubione, co wpływa pozytywnie na estetykę książki, sposób i tempo czytania, a także uważność małych słuchaczy.
- Kolorowe ilustracje (Acamar) przyciągają uwagę dzieci - sami zobaczcie na zdjęciu, a umieszczone między tekstem ikonki, odpowiadające dźwiękom poszczególnych instrumentów, pozwalają im aktywnie uczestniczyć w historii, poprzez wciskanie w odpowiednim momencie wskazanego przycisku.
- Ciekawa historia o konieczności czekania na swoją kolej podczas zabawy, kreatywności i pomysłowości (jak zrobić coś z niczego) oraz oczywiście instrumentach muzycznych.
- Pokazuje jak szybko można przegonić dziecięce smutki i pozytywnie wybrnąć z nieciekawej sytuacji.
- Dzieci z chęcią będą słuchały dźwięków instrumentów (cymbałki, tamburyn, bębenek) włączając je bez końca, aż w końcu nauczą się rozpoznawać za pomocą słuchu każdy z nich.
- Grupa docelowa to dzieci od trzeciego roku życia. Mój pięciolatek chciał, bym czytała ją jeszcze i jeszcze raz, zwłaszcza, że ta książka wydaje dźwięki!
- Nowa książeczka z dźwiękami na pewno stanie się ulubioną waszych pociech i to na bardzo długi czas.
- Idealna na prezent dla fanów Binga, muzyki oraz oryginalnie wydanych książek.

- Zastosowanie w tekście czcionki o różnej wielkości i stylu - niektóre słowa zostały powiększone, a wyrazy dźwiękonaśladowcze powiększone oraz pogrubione, co wpływa pozytywnie na estetykę książki, sposób i tempo czytania, a także uważność małych słuchaczy.
- Kolorowe ilustracje (Acamar) przyciągają uwagę dzieci - sami zobaczcie na zdjęciu, a umieszczone między tekstem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Już dawno nie czytałam tak grubej książki. Ogólnie nigdy nie stroniłam od powieści z większą ilością stron niż standardowe trzysta, zwłaszcza jeśli mają one do zaoferowania ciekawą i pełną wrażeń historię. Czy Dom z kamienia to opowieść zachwycająca, wciągająca i wyzwalająca wiele emocji? Tak bym jej nie określiła, jednakże nie oznacza to, że jest ona powieścią złą, nudną i bezwartościową. Co to, to zdecydowanie nie. Głównymi bohaterkami są tu dojrzałe kobiety z różnymi problemami, które w trudnych życiowych sytuacjach potrafią się zjednoczyć, wspierać nawzajem i podać sobie pomocną dłoń. Można zatem stwierdzić, że motywem przewodnim tego tytułu jest solidarność kobieca. Poznając koleje losu protagonistek, będziemy mogli obserwować wyboistą drogę, którą przeszły w celu poszukiwania upragnionego szczęścia. Szczerze przyznam, że zazdroszczę im tej wzajemnej relacji, oparcia w drugiej osobie i świadomości, że mimo wszystko nie są osamotnione w swoim bólu i mogą znaleźć ukojenie w rozmowie z przyjazną duszą. Moc przyjaźni jest tu pokazana w pośrednich sytuacjach, ale łatwo zauważyć jej istotę i niezaprzeczalny dar sprawczy z pozytywnymi efektami, którego wielu kobietom brakuje. Bo znaleźć prawdziwą przyjaciółkę nie jest wcale tak łatwo, jednak jest to całkiem możliwe.

Polskie powieści zajmują znaczną część mojej biblioteczki. Jedne są bardziej, inne mniej zajmujące. Dom z kamienia zaliczam do pośredniej grupy. Z jednej strony książka ta nie zachwyciła mnie do tego stopnia, iż nie mogłam się od niej oderwać. Z drugiej zaś - nie nudziłam się przy jej czytaniu. Opowieści o losach Hanki - woźnej z pisarskimi ambicjami, Reginy i Lucyny - zwaśnionych sióstr, Moniki - molestowanej nauczycielki wychowania fizycznego i Marceliny - kobiety z tajemniczą przeszłością, poznawałam dość długo, spokojnie i bez większych emocji. Jednakże mimo to doceniam jej prostotę i przekaz oraz uważam ją za dobrą powieść o problemach, które mogłyby dosięgnąć każdą kobietę.

Chociaż bohaterek w tej powieści jest kilka to Hanna Maruszak jest według mnie najważniejszą z nich. Jej osoba wiedzie prym w tej książce i chociaż inne bohaterki też są w niej ważne to wszystkie wydarzenia są związane pośrednio lub bezpośrednie właśnie z Hanką. Kobieta ta jest matką trójki dzieci i nie ma łatwego życia. Doznaje wielu przykrości i to od swojego męża. Kiedyś planowała odnieść sukces i wieść szczęśliwe życie w stolicy. Jednak los brutalnie postawił ją na nogi i wyrwał z sideł złudnych marzeń. Mimo to jej historia pokazuje, że nigdy nie jest za późno na samorealizację. Dodaje otuchy, odwagi i staje po stronie sprawiedliwości. Przemiana protagonistki jest tu ukazana stopniowo, ale też dosadnie. Efekty, które widzimy podnoszą na duchu i dają nadzieję na lepszą przyszłość.

Tak naprawdę każda z bohaterek jest indywidualnością, ma inny charakter, inne marzenia i skrywa inną historię. Lucyna to pewna siebie ekscentryczka, a jej siostra to zupełne przeciwieństwo takiej osoby. Monika nieco zagubiona i bezsilna, Marcelina zdystansowana i perfekcyjna. Jednak mimo różnicy charakterów wszystkie one znajdą swój wspólny język i będą się wzajemnie wspierały. Marcelina jest postacią najbardziej tajemniczą, a Lucyna najbardziej wyrazistą. Taka kreacja głównych bohaterek zapewnia ciekawą lekturę, momentami przejmującą i tajemniczą, jednak z pozytywnymi rozwiązaniami, którą warto przeczytać. Przenieście się zatem do uroczego miasteczka, gdzie żyją zwyczajne kobiety połączone niezwyczajną siłą niewymuszonej przyjaźni. Ich historie na pewno nie pozostaną wam obojętne.

Już dawno nie czytałam tak grubej książki. Ogólnie nigdy nie stroniłam od powieści z większą ilością stron niż standardowe trzysta, zwłaszcza jeśli mają one do zaoferowania ciekawą i pełną wrażeń historię. Czy Dom z kamienia to opowieść zachwycająca, wciągająca i wyzwalająca wiele emocji? Tak bym jej nie określiła, jednakże nie oznacza to, że jest ona powieścią złą, nudną i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Serie dla najmłodszych dzieci od wydawnictwa HarperKids zawsze zaskakują nas swoim wyjątkowym i nietypowym wydaniem. "Moja pachnąca książeczka z kolorami" to kolejny cykl, który zachwyca małe dzieci, a także ich dorosłych opiekunów. Czy znacie jakieś zapachowe publikacje, które umożliwiają poznawanie świata za pomocą zmysłu węchu? Jeśli nie, to koniecznie zapoznajcie się z recenzowanymi tytułami, gdyż takie rewelacje są raczej rzadkością w propozycjach wydawniczych dla najmłodszych. Jednak realne zapachy to nie jedyny atut tychże książeczek. Co jeszcze zyskują nasze pociechy dzięki nim? Na pewno oryginalną w formie naukę kolorów i przedmiotów z otaczającego ich świata. To wspaniałe móc w tak niezwykły sposób odkrywać nowe przedmioty, ich barwy i zapachy.

"Mój dzień" to książeczka, w której dzieci poznają nowe słownictwo oraz zapachy związane z: ogrodem, przedszkolem, parkiem, kuchnią, łazienką i pokojem. Wszystkie wyrazy są pogrupowane tematycznie oraz przypisane do jednego z kolorów, dzięki czemu dzieci mogą ćwiczyć rozpoznawanie barw. Dodatkowo na każdej rozkładówce znajduje się otwierane okienko, pod którym kryje się ilustracja oraz pachnąca strona. Wystarczy ją potrzeć, by poczuć zapach. Jeśli chodzi o słowa są one zróżnicowane, występują tu zarówno przedmioty używane w danym miejscu, jak i zabawki, czy też zwierzęta. Łączenie ich z danym kolorem jest świetną zabawą. Dodatkowo można pobawić się w rozpoznawanie zapachów, więc walory edukacyjne tej publikacji są jak najbardziej korzystne i pozytywnie wpływają na rozwój dzieci.

Oczywiście jakość wydania książeczek jest naprawdę jak najwyższa. Zapachy są zabezpieczone przed ulotnieniem folią, w którą jest owinięta książka, gdy ją kupimy. Wydania spełniają wszystkie wymogi bezpieczeństwa użytkowania dla małych dzieci, jak na przykład zaokrąglone rogi wszystkich kartek. Kartonowe, grube strony posłużą maluchom przez długi czas. Otwierane okienka i ukryte pod nimi zapachy sprawią im dużo radości. Czas spędzony z tymi publikacjami na pewno będzie udany i zaowocuje znajomością nowych słów, kolorów oraz zapachów.

Serie dla najmłodszych dzieci od wydawnictwa HarperKids zawsze zaskakują nas swoim wyjątkowym i nietypowym wydaniem. "Moja pachnąca książeczka z kolorami" to kolejny cykl, który zachwyca małe dzieci, a także ich dorosłych opiekunów. Czy znacie jakieś zapachowe publikacje, które umożliwiają poznawanie świata za pomocą zmysłu węchu? Jeśli nie, to koniecznie zapoznajcie się z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jadzia Pętelka zostaje z nianią Agata Łuksza, Barbara Supeł
Ocena 8,2
Jadzia Pętelka... Agata Łuksza, Barba...

Na półkach: ,

W życiu każdego dziecka przychodzi taki dzień, w którym po raz pierwszy musi zostać w domu pod opieką kogoś innego niż jego rodzice. To dla niego stresujące a jednocześnie intrygujące doświadczenie. Z jednej strony maluchy w takiej sytuacji są zlęknione, ponieważ muszą rozstać się na pewien czas z najbliższymi osobami, z drugiej zaś - czują podekscytowanie na myśl o tym, że to będzie zupełnie inny dzień. W książce Jadzia Pętelka zostaje z nianią autorka poruszyła ten właśnie temat. Po raz kolejny opisała ważną życiową sytuacji z perspektywy kilkulatka, za co mogą być jej wdzięczni rodzice chcący przygotować swoją pociechę na pozostawienie jej pod opieką sąsiadki, cioci czy innej opiekunki. Czy ta krótka historyjka pomoże maluchom zrozumieć, że dzień bez rodziców nie musi być wcale taki straszny? Tak, a co więcej ukaże niezaprzeczalne i ekscytujące uroki przebywania z nianią, oczywiście do czasu, bo tęsknota w końcu dopada nawet najdzielniejsze dzieci.

Czasami, gdy zostawiam swojego niespełna trzyletniego synka pod opieką babci lub cioci, mam wrażenie, że przeżywam to bardziej niż on. Będąc poza domem dopadają mnie myśli, jak on się czuje i czy czegoś nie potrzebuje ode mnie. Ponadto zawsze staram się wracać do domu jak najszybciej. To nie jest dobra postawa, ale trudno wyzbyć się takich uczuć i takiego postępowania. Wiadomo, że rozłąka matki z dzieckiem jest czymś trudnym dla obu stron, ale niekiedy bywa ona wręcz niezbędna. Jeśli podejdziemy do niej w odpowiedni sposób i skupimy się na korzyściach płynących z tej sytuacji, wszyscy będą zadowoleni. Jadzia Pętelka pokazuje nam, jak fajnie można spędzać czas z nianią. Po takiej przygodzie z niecierpliwością czeka się na kolejne z nią spotkanie. Mimo, że najcieplejsze są ramiona mamy i taty, warto zacieśniać relacje maluchów z innymi osobami.

"Natka musi już wracać do swojego domu.
Jadzi jest trochę smutno.
Świetnie się razem bawiły!"

Staś Pętelka - starszy brat Jadzi wraz z ich rodzicami wyrusza na szkolne przedstawienie. Podczas nieobecności rodziców dziewczynką będzie opiekowała się sąsiadka o imieniu Natka. Po początkowej nieśmiałości, Jadzia pozbywa się lęku i szybko nawiązuje kontakt z opiekunką. Wspólnie doskonale się bawią, ale po pewnym czasie Jadzia zaczyna tęsknić za rodzicami. Czy przytulas Natki coś na to pomoże? Mimo to, że rewelacyjne zabawy pochłonęły na dłuższy czas uwagę Jadzi, w końcu zapragnęła czułości. Na szczęście rodzice wkrótce wracają i może ich przytulać do woli. Podoba mi się fabuła tej opowieści. Ma pozytywny przekaz i kończy się szczęśliwie. Dzięki niej można wytłumaczyć dzieciom, że nawet, jak będzie im smutno, niania też może dodać im otuchy i nie powinny się martwi, bowiem rodzice na pewno do nich wrócą.

Pod względem formatu wydania, ta część nie różni się od poprzednich. Jeżeli jeszcze nie czytaliście poprzednich książeczek o Jadzi Pętelce, koniecznie przeczytajcie tę recenzję. Oczywiście okładka książki ma inny kolor niż pozostałe, co jest już standardem w tym cyklu. Niech nie zwiedzie was różowiutki, mocno łososiowy kolor, pomimo tego, że prezentuje się uroczo, a bohaterka publikacji to dziewczynka, to książka ta jest odpowiednia również dla chłopców. Ilość tekstu dostosowano do wieku dzieci, ale jest go dość sporo jak na zniecierpliwionego dwulatka. Ilustracje nie są skomplikowane, a ich przejrzystość ułatwia dzieciom skupienie się na tym, co jest w nich najważniejsze. Zarówno przekaz jak i formę wydania publikacji oceniam bardzo dobrze i stwierdzam, że to kolejna część serii, która sprosta czytelniczym, jak i zaspokajającym naturalną dziecięcą ciekawość oraz ułatwiającym funkcjonowanie w codziennym życiu, potrzebom malucha.

"Jadzia Pętelka zostaje z nianią" to historyjka, która pokazuje, że warto stawiać czoła niecodziennym sytuacjom. Uświadamia dzieciom, iż rozłąka z rodzicami to nic strasznego oraz to, że czasami jest ona naprawdę konieczna. Jadzia po raz kolejny pomaga swoim rówieśnikom zrozumieć i zaakceptować konkretne sytuacje, które w końcu dotykają każdego dziecka. Tym razem przekona ich, że dzień spędzony z nianią to fantastyczne sprawa.

W życiu każdego dziecka przychodzi taki dzień, w którym po raz pierwszy musi zostać w domu pod opieką kogoś innego niż jego rodzice. To dla niego stresujące a jednocześnie intrygujące doświadczenie. Z jednej strony maluchy w takiej sytuacji są zlęknione, ponieważ muszą rozstać się na pewien czas z najbliższymi osobami, z drugiej zaś - czują podekscytowanie na myśl o tym, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Magia to coś niezwykle intrygującego, ale także niebezpiecznego. Książki fantasy od zawsze bardzo mnie interesowały. Czytając je, można zupełnie oderwać się od rzeczywistości. Sięgając po najnowszą powieść Marah Woolf wkroczymy do świata, w którym za Mglistym Murem żyją wiccanie, czarownice i strzygi. Pierwsi z nich to zupełnie nowy gatunek, plemię, które z założenia jest dobroduszne i pokojowo nastawione. O czarownicach już każdy z nas trochę wie. Zaś strzygi, to lud podobny do znanych nam wampirów. Już sama obecność takich nacji zachęca, by zagłębić się w lekturze. Autorka stworzyła fantastycznych, w każdym słowa tego znaczeniu, bohaterów, których losy ani przez chwilę nie pozostają obojętne czytelnikowi.

Świat przedstawiony w powieści zachwyca swoimi przemyślanymi zasadami. Kraina Ardealu istnieje naprawdę, jednak wydarzenia opisane w książce są wytworem wyobraźni, której owocem jest właśnie ta fascynująca historia. Jej główną bohaterką jest Valea, wiccanka, która przebywała wśród ludzi, ale po niespodziewanej wizycie zabójczo przystojnego strzygonia Nikolaia, zmartwiona prosi dziadka, by z powrotem zabrał ją do siebie. Powrót Valei do domu i próba rozwiązania zagadki pewnego morderstwa zabiera nas do zamku Caraiman. Miejsca, gdzie wszystkie trzy rody spotykają się, by kształcić się i zawierać pokojowe znajomości. Jednak widmo powrotu bezwzględnej czarownicy Celesty staje na drodze do pokoju i bezpieczeństwa ich wszystkich. Zanikanie magii, odebranie strzygom ich umiejętności i wydarzenia z przeszłości stanowią zagadkę nie tylko dla czytelnika, ale także dla samej Valei. Ci, których uważa za bliskich, mogą okazać się wrogami. Co tak naprawdę wydarzyło się w przeszłości i jaki ma to wpływ na teraźniejszość oraz przyszłość każdego rodu? Będziecie równie zdziwieni rozwojem wydarzeń jak ja.

Oprócz walki o pokój, magii i poszukiwania odpowiedzi na wiele związanych z nią pytań, jest tu oczywiście też wątek miłosny. Wiccanka i strzygoń Nikolai, to dwa stworzenia, które niezaprzeczalnie pałają do siebie uczuciem. Czy tajemnice z przeszłości i niedopowiedzenia pozwolą im uczuciu się rozwinąć? Nic tu nie jest oczywiste do samego końca. Oprócz Valei poznamy także bliżej jej rodzeństwo. Relacje pomiędzy nimi są napięte, jednak dalsze wydarzenia wszystko zmienią. Poza tym, w powieści występują też inni bohaterowie, których losy są równie ciekawe. Autorka każdemu z nich poświęciła dużo uwagi, dowiadujemy się kim byli i kim się stali oraz co im zagraża. Retrospekcje z przeszłości podsycają naszą ciekawość, bohaterowie stają się nam naprawdę bliscy.

Akcja pod sam koniec nabiera szalonego tempa. Odkrywamy rzeczy, o których nawet nie pomyśleliśmy na wcześniejszym etapie czytania. Wszystko jest zaskakujące, nieprzewidywalne i przejmujące.

Niewątpliwie też każda postać ma swój indywidualny urok i charakter. Ich szczegółowy wygląd i błyskotliwe dialogi ożywiają je w naszej wyobraźni. Oprócz nastroju grozy, pewne sytuacje i przekomarzania protagonistów bywają zabawne, co jest doskonałym przerywnikiem od wydarzeń pełnych niebezpiecznego napięcia.

"Znak i omen" to powieść, która zabiera nas do zupełnie innego świata. Świata pełnego magii i zagrożeń. Świata, gdzie przeszłość skrywa wiele tajemnic, a odkrywanie ich staje się fascynująca przygodą. Bez wątpienia chcę przeczytać kolejny tom i poznać dalsze losy tych nieziemskich stworzeń.

Magia to coś niezwykle intrygującego, ale także niebezpiecznego. Książki fantasy od zawsze bardzo mnie interesowały. Czytając je, można zupełnie oderwać się od rzeczywistości. Sięgając po najnowszą powieść Marah Woolf wkroczymy do świata, w którym za Mglistym Murem żyją wiccanie, czarownice i strzygi. Pierwsi z nich to zupełnie nowy gatunek, plemię, które z założenia jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znacie jakichś rozrabiaków? Z pewnością tak, co więcej niektórzy z was pewnie mają takich rozbrykanych, wesołych chłopców we własnym domu. Zatem może warto poznać także kolejnego? Zwłaszcza, jeśli wasze dzieci uwielbiają wierszowane, rymowane historyjki, będą zadowolone z takiej nowej znajomości. Ancymonek to swój ziomek! oraz Cymek i studnia tajemnicto cieniutka książeczka, składająca się z dwóch krótkich opowieści, których głównym bohaterem jest mały chłopiec, a wiodącym tematem jego wesołe przygody. Jakie figle z jego udziałem czekają na młodych czytelników? I czy może wyjść z nich coś dobrego? Przekonajcie się sami i sięgnijcie po tę publikację.

Sama mam w domu dwóch Ancymonków, więc stwierdziłam, że będą zainteresowani przygodami chłopca, który prawdopodobnie z pewnością tak jak i oni, lubi wszelkie figle i psoty. Poza tym,niezwykle zaintrygowała mnie forma tej opowieści, a mianowicie tekst pisany wierszem. Sama lubię od czasu do czasu tworzyć rymowanki i wiem, że nie jest to tak do końca proste. Trzeba pilnować i starać się, żeby treść miała sens i zawierała w sobie wyznaczony przez autora przekaz. Adam Cichy bowiem nie tylko dostarcza młodym czytelnikom rozrywki, ale także za pomocą przygód stworzonego bohatera, chce zwrócić uwagę na pewne istotne w życiu kwestie. Jakie? O tym przeczytacie właśnie za chwilę. Szczególnie przypadła mi bowiem do gustu pierwsza część książki zatytułowana Ancymonek to swój ziomek! Chciałabym zaznaczyć, że pomimo mniejszej objętości niż druga część publikacji, jej przekaz uważam za wyraźniejszy i znacznie mocniejszy, pokusiłabym się też o stwierdzenie, że nawet realniejszy. Pierwsza część składa się tylko z dwóch rozdziałów. W jednym z nich zapoznajemy się z głównym bohaterem, w drugim zaś poznajemy konsekwencje jego psoty. I tu pojawia się element zaskoczenia, gdyż skutki jego psikusa okazują się pozytywne. Chłopiec poznaje pewnego pana, który uświadamia mu, jak ważna jest historia i dokonania naszych przodków. Zatem może okazać się, że Ancymonek to całkiem fajny chłopak. Autorowi udało się zatem stworzyć ciekawą i nie taką całkiem jednoznaczną postać, którą z pewnością polubią wszystkie dzieci.

Cymek i studnia tajemnic jest już opowieścią, którą można zaklasyfikować do innego gatunku literackiego. Autor tym razem zdecydował się na elementy fantastyki, bowiem Cymek spotka na swojej drodze magiczne istoty, a mianowicie krasnalów. Co będzie z nimi robił i o czym rozmawiał? Na pewno nie zabraknie ciekawostek z życia tych małych stworzeń. Ta część jest nieco dłuższa i skupia się na przygodzie, pomijając nieco psotny charakter głównego bohatera. Niewątpliwie dzieci będą zachwycone takim rozwiązaniem, gdyż wszelkie magiczne istoty są zawsze intrygujące, a opowieści o nich interesujące i bardzo wciągające. Chociaż brakuje w tych historiach efektu wow i psoty Ancymonka wcale nie są stawiane na pierwszym miejscu, to spotkanie protagonisty ze Skrzacią rodziną może być dla każdego odbiorcy bardzo ciekawym doświadczeniem.

Recenzowana opowieść pisana wierszem będzie dobrą propozycją dla dzieci wkraczających w przygodę z czytaniem. Proste, rymowane zdania czyta się przyjemnie. Trudniejsze wyrazy, a jest ich raptem kilka zostały wyjaśnione na końcu obu części książki. Niewątpliwie dzieci dostrzegą w przygodach Cymka wiele możliwości dla samych siebie, zostaną zmotywowane do aktywności i działania. Bo świat wokół nas jest sto razy lepszy od tego wirtualnego, prawda? Czytajcie powoli, gdyż rymowany tekst napędza tempo, a co za tym idzie łatwo można zgubić sens opowieści. Warto zatrzymać się nad niektórymi fragmentami i przeanalizować ich znaczenie. Tak naprawdę publikacja ta jest nieco wymagająca, tak więc warto pozostać skupionym i uważnym, by wynieść z przygód Cymka to co najlepsze.Tekst pisany wierszem został wzbogacony specyficznymi rysunkami o oryginalnym wyrazie. Wyróżniają się one kreską i sposobem wykonania. Z pewnością znajdą swoich zwolenników, choć nie każdemu muszą się spodobać. Rysunki są kolorowe i zajmują całą stronę, więc powinny zaciekawić wnikliwego czytelnika i obserwatora. Są wykonane w takim samym stylu, jak ilustracja na okładce. Chociaż mnie i moich synów nie zachwyciły aż tak bardzo to muszę przyznać, że mają w sobie coś intrygującego, gdyż wyróżniają się indywidualnym charakterem. Ogólnie jest to książka nietypowa i warta poznania. Przygody Cymka polecam zarówno trzylatkom, jak i starszym dzieciom, a zwłaszcza tym z nich, które lubią psoty i magię.

Znacie jakichś rozrabiaków? Z pewnością tak, co więcej niektórzy z was pewnie mają takich rozbrykanych, wesołych chłopców we własnym domu. Zatem może warto poznać także kolejnego? Zwłaszcza, jeśli wasze dzieci uwielbiają wierszowane, rymowane historyjki, będą zadowolone z takiej nowej znajomości. Ancymonek to swój ziomek! oraz Cymek i studnia tajemnicto cieniutka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiadomo, że literatura to szeroka dziedzina, w której znajdziemy książki - nie tylko te - opowiadające różnorodne historie wyimaginowanych bohaterów, ale też takie - zawierające w swojej treści, szereg porad, mających na celu wspomożenie prawidłowego codziennego funkcjonowania czytelników. Chociaż najczęściej sięgam jednak po beletrystykę to niekiedy mam ochotę przeczytać jakiś poradnik, by dowiedzieć się, jak mogę poprawić jakiś aspekt swojego życia. Tym razem zdecydowałam się poszerzyć swoją wiedzę na temat zdrowia i nawyków, które mogą wpłynąć na jego zachowanie. E-book autorstwa S.J. Scott'a zatytułowany 70 zdrowych nawyków. Dobra dieta, świetne samopoczucie i niespożyta energia okazał się wyborem idealnym, wręcz strzałem w dziesiątkę.

Autor w sposób zwięzły i rzeczowy przedstawia i opisuje czytelnikom aż siedemdziesiąt zdrowych nawyków, których stosowanie może w znaczący sposób przyczynić się do utrzymania bądź poprawy ich kondycji. Oczywiście nic na nikim nie wymusza i wielokrotnie podkreśla, że wszystkie decyzje warto skonsultować ze swoim lekarzem pierwszego kontaktu. Bardzo podoba mi się sposób przedstawienia każdego ze zdrowych nawyków. Treściwe i konkretne określenie jego skutków oraz sposobu wcielenia go w życie, sprawia, że wszystko jest zrozumiałe i wydaje się naprawdę łatwe, a wręcz przyjemne w realizacji. Autor nie rozwleka się słownie, przekazuje swoją wiedzę zwięźle oraz, co niezwykle ważne - merytorycznie.

Oczywiście poradniki nie mają głównego bohatera, ani fabuły jednakże są ukierunkowane na konkretne potrzeby czytelników. Poznając każdy z nawyków, przedstawionych nam przez autora, możemy poczuć się ważni, gdyż będziemy mieli świadomość, że ktoś chce nam pomóc, byśmy zadbali o siebie i bardziej zwrócili uwagę na to, jak żyjemy. Siedemdziesiąt nowych nawyków to bardzo dużo, oczywiście nie wprowadzimy ich wszystkich do codzienności od razu jednego dnia, ale każdy możemy realizować stopniowo, na spokojnie i bez żadnego przymusu. Z pewnością po pewnym czasie zauważymy pozytywne konsekwencje wcielenia ich w życie. Są to nawyki bardzo proste, jak picie określonej ilości wody, zażywanie witamin, jedzenie konkretnych owoców, spacerowanie i tym podobne proste czynności, których konsekwentne przestrzeganie może być zbawienne dla naszego organizmu.

Jakkolwiek nie czytam dużo poradników, bo zazwyczaj przytłaczały mnie rozbudowaną treścią i zbyt dużą ilością zbędnych informacji, tak tę publikację uważam za niezwykle ciekawą, pomocną i przystępną w odbiorze. Skupienie się na tym, co najważniejsze i pozostawienie odbiorcom wolnej ręki, co do danej porady, uważam za mocne strony tego poradnika. Wypunktowane i pokrótce opisane nawyki pomogą nam zrozumieć, co jest istotne dla naszego zdrowia, o co warto zadbać bardziej, co ograniczyć, a co zwiększyć w swoim jadłospisie, czy stylu życia, byśmy poczuli się lepiej.

Ogólnie odbieram tę publikację jako wartościową, przydatną i pomocną. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co warto w życiu robić dla swojego zdrowia i dobrego samopoczucia, koniecznie zapoznajcie się z treścią tej książki. Szczerze przyznam, że niektóre porady w niej zawarte już praktykuję, innych jeszcze nie zdążyłam sobie przyswoić, jednak niejednokrotnie wracam do treści tego poradnika i stale próbuję zastosować zawarte w nim porady w swojej codzienności.

Na osoby, które zdecydują się zamówić "70 zdrowych nawyków. Dobra dieta, świetne samopoczucie i niespożyta energia" w formie e-booka czeka dodatkowa niespodzianka w postaci dostępu do kolejnej publikacji zawierającej sporą dawkę wiedzy na temat utrzymania zdrowia i odpowiedniego samopoczucia. Niewątpliwie warto wydać kilkanaście złotych, by zrobić dla siebie coś dobrego. Niewątpliwie też lektura tej książki będzie dla wszystkich jej odbiorców pierwszym krokiem ku lepszemu stylowi życia. Życzę wam, by tak właśnie się stało i gorąco polecam ten tytuł, gdyż jest naprawdę wartościowy i potrzebny współczesnemu społeczeństwu.

Wiadomo, że literatura to szeroka dziedzina, w której znajdziemy książki - nie tylko te - opowiadające różnorodne historie wyimaginowanych bohaterów, ale też takie - zawierające w swojej treści, szereg porad, mających na celu wspomożenie prawidłowego codziennego funkcjonowania czytelników. Chociaż najczęściej sięgam jednak po beletrystykę to niekiedy mam ochotę przeczytać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gra Minecraft cieszy się przeogromną popularnością. Nic więc dziwnego w tym, że również książki fan fiction, których fabuła została oparta na tym uniwersum, zyskują rzesze fanów na całym świecie. Czytają je nawet dzieci, które na co dzień są z książkami na bakier. Wiem to z doświadczenia, gdyż mój starszy syn niestety niezbyt dużo czyta, ale gdy widzi słowo Minecraft w tytule książki, to jego zainteresowanie lekturą znacznie wzrasta. Czy tak było także tym razem? Co prawda najbardziej interesują go podręczniki ze świata tej gry, ale recenzowany dziennik też wzbudził w nim sporą ciekawość.

"Pamiętnik 8-bitowego wojownika: poszukiwacza przygód" to już siódma część serii. Chociaż nie znamy poprzednich tomów, mimo to postanowiliśmy wkroczyć w ten świat i przekonać się, co ma nam do zaoferowania. Oczywiście z jednej strony żałuję, że ominęły nas wcześniejsze wydarzenia, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by wkrótce nadrobić zaległości. O czym zaś jest siódmy, a jednocześnie długo wyczekiwany tom autorstwa Cube Kid'a?

Główny bohater Runt wraz z przyjaciółmi wyrusza w podróż, której celem jest pewna Akademia. Będą razem doskonalić tam swoje umiejętności, ale także zostaną poddani ocenie i egzaminom. Jak sobie poradzą? Co jeszcze czeka ich w stolicy Aetherii? Wkroczymy do świata pełnego bloków i pikseli oraz dziwnych stworzeń, takich jak krasnoludy czy elfy. Świata, który rządzi się swoimi prawami i w którym nawet czas płynie inaczej niż u nas. Na bohaterów czyhają niebezpieczeństwa, wyzwania, ale także nowe możliwości. Dla młodego odbiorcy to okazja, by poznać uniwersum Minecrafta z innej (literackiej) strony i zanurzyć się w nim po same uszy, kibicując bohaterom w ich misjach i zwariowanych przygodach.

Książka ma formę dziennika. Każdy rozdział zaczyna się od nazwy dnia tygodnia, w którym działy się opisywane przez Runta wydarzenia. Oprócz niego poznajemy też bliżej jego przyjaciół. Ich relacje mają czasami zabawny charakter, choć bohaterowie niekiedy przekomarzają się i nazywają się śmiesznymi przezwiskami to nie da się nie zauważyć, że w razie niebezpieczeństwa poszliby za sobą w ogień. Przyjaźń to ważna sprawa i cieszę się, że zostało to dobrze wyeksponowane w tej opowieści. Mimo to walka drużynowa to składowa siły poszczególnych ich członów. Także każda z postaci ma swoje indywidualne cele, które musi realizować. Jak im będzie szło? Przekonacie się sami.

Żartobliwy styl, tajemnicze wydarzenia i nieprzewidywalne przygody sprawiają, że historia wciąga, sprawiając, że młody czytelnik szybko utożsamia się ze światem przedstawionym i nie jest mu obojętny dalszy ciąg wydarzeń. Jak w każdej opowieści przygodowej nie brak tu zagrożenia. Czy wojownikom uda się je pokonać? Z pewnością będzie to wymagało od nich nie lada poświęcenia. To jeszcze nie koniec serii, bowiem w przygotowaniu jest już ósmy tom, tak więc nie żegnamy się z Runtem, choć on na pewno przejdzie pewną metamorfozę. Zaintrygowani?

Ogólnie jest to dość ciekawa opowieść w pomysłowo skonstruowanym świecie Minecrafta. Mogłoby się tylko obyć bez jednego przekleństwa i dosadnego wyzwiska. W książkach dla dzieci, a nawet nastolatków myślę, że takie słowa mimo wszystko powinny być zbędne. Pomimo tych drobnych niedogodności miło było kibicować Runtowi i jego przyjaciołom oraz być świadkiem jak doskonalą swoje umiejętności i stawiają czoła niebezpieczeństwu.

"Pamiętnik 8-bitowego wojownika: poszukiwacza przygód" to dziennik, w którym Minecraftowy wojownik opisuje intrygujące przeżycia podczas swojego pobytu w Akademii, doskonali się i zdobywa nowe umiejętności. Jest momentami zabawnie, innym razem groźnie, a przede wszystkim nie brakuje tu perspektywy na dalszy rozwój historii i... osobowości protagonisty.

Gra Minecraft cieszy się przeogromną popularnością. Nic więc dziwnego w tym, że również książki fan fiction, których fabuła została oparta na tym uniwersum, zyskują rzesze fanów na całym świecie. Czytają je nawet dzieci, które na co dzień są z książkami na bakier. Wiem to z doświadczenia, gdyż mój starszy syn niestety niezbyt dużo czyta, ale gdy widzi słowo Minecraft w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolorowanka idealna dla fanek i fanów kucyków ze świata My Little Pony. Na każdej stronie znajdujemy inną postać, dzieci będą mogły pokolorować je według własnego pomysłu. Nie ma tu żadnych sugestii i podpowiedzi, choć najwierniejsi fani z pewnością doskonale wiedzą, jak wyglądają ich ulubieni bohaterowie.
✅Do książeczki dołączono osiem naklejek, które można wykorzystać w dowolnym celu. Są piękne, kolorowe, energetyczne, takie jak bohaterowie My Little Pony.
✅ Niestandardowy format w kształcie kredki, miękka okładka i niewielka ilość stron, na każdej z niej oprócz kolorowanki znajdziemy także krótki tekst nawiązujący bezpośrednio do odbiorcy lub opisujący pokrótce daną postać.
✅ Dziewczynki uwielbiające kucyki, więc na pewno będą zachwycone takim prezentem.
✅ Proste i nieskomplikowane wydanie, kolorowanki takiego typu, jakie ja znam z dzieciństwa, bez zbędnych dodatków i udziwnień.
✅ Niska cena, książeczkę można zakupić za mniej niż wskazuje cena okładkowa.

Kolorowanka idealna dla fanek i fanów kucyków ze świata My Little Pony. Na każdej stronie znajdujemy inną postać, dzieci będą mogły pokolorować je według własnego pomysłu. Nie ma tu żadnych sugestii i podpowiedzi, choć najwierniejsi fani z pewnością doskonale wiedzą, jak wyglądają ich ulubieni bohaterowie.
✅Do książeczki dołączono osiem naklejek, które można wykorzystać w...

więcej Pokaż mimo to