Opinie użytkownika
Lubię Pana, Panie Twardoch. I fascynuje mnie ta bezczelność języka i brak tabu, i lekka nuta wstydu, że kibicuje tym złym. I ten nihilizm i arogancja i to, że po niektórych tekstach nic tylko przysłowiowo iść się pociąć.
I napiszę te recenzję miernie naśladując książkowy styl, bo czemu nie, bo mogę. I kropka.
Niezrozumiany fenomen. Są opowiadania wciągające i intrygujące (Kunicki, organy). Są niestety w dużej większości i takie, które nic nie wnoszą. Reprezentują luźne obserwacje znudzonego podróżnika notowane wspólnie z bazgrołami na marginesach, serwetkach i paragonach byle tylko wypełnić czas.
Pod kątem formy językowej - faktycznie robi wrażenie, ale co z tego, jeśli formę...
Książka bardzo nierówna i wstęp doskonale wyjaśnia przyczyny tego zjawiska. Momentami niezwykle wciągająca, barwie i w punkt opisująca zależności społeczno-historyczne, rodzący się nowy sposób funkcjonowania kobiety na przełomie wieków. Momentami natomiast mnogość odwołań do sytuacji politycznej, nurtów filozoficznych, myślicieli i działaczy włoskich z początku XX wieku...
więcej Pokaż mimo to
Tytuł niezwykle adekwatny - nie mając wzoru, którym chciała podążać, opisuje jak rodziła się do nowej roli. Szczególnie wartościową jest perspektywa żony i matki, starającej się utrzymać pewne standardy normalności w tej wyjątkowej sytuacji.
Wątki rodzinne i społeczne równomiernie przeplatane z opisem mechanizmu działania polityki - często w demaskatorski sposób.
Historia o sporym potencjale, niestety mało wykorzystanym. Wątki są prowadzone chaotycznie, czasami reportażowo.
Doceniam, gdy autor zostawia czytelnikowi przestrzeń na dopowiedzenia i snucie teorii, jednak tu luk, które aż chciałoby się wypełnić, jest zbyt wiele.