rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jaka jest ta książka? Zależy od czytelnika. Miłośnicy kawy i ci, którzy zajmują się nią zawodowo niewiele z niej wyciągną. Ci, którzy dopiero zaczynają przygodę z kawą lub tacy, którzy przez całe życie pili tylko Primę, ewentualnie sporadycznie jakąś "lepszą" z kawiarni - na pewno będą zadowoleni.
Jest to taki swoisty wstęp do bogatego świata kawy, zajawka, którą autorka zaraża innych. I trzeba przyznać, że mnie zaraziła. Kupiłam tę pozycję już z zamiarem dowiedzenia się czegoś w tym temacie, ponieważ chcę wiązać z tym moją przyszłość, również zawodową, ale naprawdę miło się zaskoczyłam. Na początku oczarowała mnie piękna okładka i oprawa. Jednocześnie trochę zasmuciła, ponieważ ilość zdjęć i duża (ale ładna!) czcionka sugerowały, że mało będzie w książce treści. Na szczęście to było tylko pierwsze wrażenie i to mylne. Nie jest to wprawdzie encyklopedia kawy, treść jest trochę chaotyczna, wplecione jest wiele informacji autobiograficznych... Ale naprawdę miło się ją czytało. Autorka to naprawdę sympatyczna osoba, która swoją pozytywnością zachęca innych do zainteresowania się jej pasją, a z jej słów można wyciągnąć o wiele więcej niż tylko suchą teorię o arabice.
Naprawdę polecam!

Jaka jest ta książka? Zależy od czytelnika. Miłośnicy kawy i ci, którzy zajmują się nią zawodowo niewiele z niej wyciągną. Ci, którzy dopiero zaczynają przygodę z kawą lub tacy, którzy przez całe życie pili tylko Primę, ewentualnie sporadycznie jakąś "lepszą" z kawiarni - na pewno będą zadowoleni.
Jest to taki swoisty wstęp do bogatego świata kawy, zajawka, którą autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

A więc, Gniazdo Światów. Z tyłu wydania, które posiadam, można wyczytać, że "powieść zaczyna się dość niewinnie i niepozornie". Z tym stanowczo się zgadzam. Fabuła toczy się jak leniwy wałek, jedyne co przytrzymuje czytelnika przed rzuceniem książki w kąt jest znakomicie zbudowany świat. Jego prawa fizyki, struktury społeczne, funkcjonowanie świata - wszystko jest nowe, inne, oryginalne. Naprawdę nie mogę sobie nawet przypomnieć, żebym czytała czy widziała coś chociażby odrobinę podobnego. Na początku trochę to zbija z tropu - jesteśmy jak rzuceni nagle w inny świat, zupełnie nie znając jego zasad. Co mniej zagorzałego czytelnika może zniechęcić. Z czasem jednak można się do tego przyzwyczaić, nauczyć wszystkich reguł.

A potem dzieje się takie wielkie, opasłe "BANG!". Fabuła zmierza w takie miejsca, że nawet ja do tej pory nie wiem właściwie, jak to wszystko tak szybko się potoczyło. To tak jak ze śmigłowcami w tejże książce - ze względu na opóźnienie czasu wraz z wysokością, gdy zmierzają do lądowania, są powolne, a wraz z przybliżaniem się do powierzchni ziemi nagle przyśpieszają i uderzają. Jak przeczytasz, to zrozumisz.

Bardzo lubię moment, kiedy wyjaśnia się tytuł książki. Wtedy nastaje moment celebracji, zamyślenia - "o! to tu właśnie ukryty jest sens książki!". O ile ja sama nie mam zupełnie talentu do nazywania swoich dzieł, co uczyniłoby to stwierdzenie bezużytecznym. Ale jednak lubię te momenty. Są magiczne. Tutaj również tak było. I tak samo - na początku leniwie i niepozornie, znaczenie to urosło do sensu całej książki. Naukowy wywód i wszystko co związane z tym tytułem, naprawdę przypadło mi do gustu. Nie chcę spojlerować, więc resztę oceny pozostawię wam.

Chwaląc się wyłapanym w wyprzedaży egzemplarzem "Gniazda Światów" usłyszałam, że zrobiłam biznes życia. Że nawet w oryginalnej cenie, jest to biznes życia. Każdemu, kto kiedyś zobaczy tę książkę, polecam od razu się za nią zabrać. To nasza polska wspaniała perełka. A potem ułożyć w zasłużonym miejscu domowej biblioteczki i wracać do niej raz po raz. Bo tak jak bohaterzy w pewnej książce odkrywali coraz to nowsze fakty, jestem pewna, że czytając Gniazdo Światów ponownie, zakocham się w nim tak samo, a może i jeszcze bardziej.

Jeszcze jedna sprawa. Ostatnio stały się popularne memy z "Chcę takiej miłości jak...". Ja koniecznie chciałabym takiej miłości jak Gavein i Ra Mahleine. Ich wymiany zdań były przekomiczne!

Czyli tak: każdemu fanowi, może trochę trudnej, lecz jakże wspaniałej fantastyki naukowej, polecam z czystym sumieniem. Książkę pochłonęłam w dwa dni. Już lecę szukać innych pozycji spod pióra pana Marka. "Jest jednym z tych pisarzy, którzy wyłamali się z getta fantastyki naukowej". O tak!

A więc, Gniazdo Światów. Z tyłu wydania, które posiadam, można wyczytać, że "powieść zaczyna się dość niewinnie i niepozornie". Z tym stanowczo się zgadzam. Fabuła toczy się jak leniwy wałek, jedyne co przytrzymuje czytelnika przed rzuceniem książki w kąt jest znakomicie zbudowany świat. Jego prawa fizyki, struktury społeczne, funkcjonowanie świata - wszystko jest nowe,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po raz milionowy powtarzam. Zafon czyta mi w duszy. Chyba nigdy w życiu nie spotkałam się z takim pisarzem i prawdopodobnie już nie spotkam (nie mówiąc już o spotkaniu na żywo). To jak Zafon ubiera swoje pomysły w słowa, zdania, rozdziały i w końcu książki, jest godne podziwu. Nie jest geniuszem, nie zasługuje na Nobla, ale z pewnością zasługuje na miejsce w moim sercu.

Jego opowieści są magiczne. Nawet pomijając elementy fantastyczne, magia po prostu od nich bije. Nie wiem jak ten koleś to wymyśla, ale pewne jest to, że potrafi ująć za serce. Po przeczytaniu jakiejkolwiek jego książki długo nie mogłam pozostawić świata przedstawionego za sobą. Po prostu bohaterowie tkwili mi gdzieś w pamięci i zastanawiałam się nad ich losem długi czas. Zafon ma talent do podawania czytelnikom na talerzu niezwykle wykwintnej uczty. Nie zbyt ciężkiej, nie błahej, ale ładnej. Ujmującej. Melancholijnej, ale nie przygnębiającej.

Jeśli miałabym porównać jego książki do czegoś, porównałabym ją do pary zakochanych w dawnych latach. Granicą dla nich jest krótki pocałunek w usta, ale ich spojrzenie mówi, że skoczyliby za sobą w ogień. Takie właśnie są opowieści Zafona - skromne, niewinne, subtelne, delikatne i zwiewne. Jeśli w przyszłości będzie wydawał więcej książek, będę brała je w ciemno. Jestem pewna, że będą znakomite.

Światła września, jako ostatnia z trylogii Księcia Mgły, którą przeczytałam, również mnie nie zawiodła. Mimo, że schemat znowu się powtarza, mi się to podobało. Uwielbiam te schematy. Tajemnica, krok po kroku odkrywanie odłamków układanki, miliony domysłów, po czym wszystko zaczyna tworzyć jedną, spójną całość. Kiedy już wciągnęłam się w akcję, pochłonęłam książkę w kilka godzin. Pomysł fabrykanta zabawek Lazarusa Janna, jego przyszłości i tajemnicy, którą skrywa, jest według mnie wielce udany. Historia Irene i Ismaela jest właśnie tym, o czym pisałam wcześniej - kiedy to przeczytacie, zrozumiecie. Myślę, że autor ukrywa w swoich historiach to, za czym dzisiaj tęsknimy i dlatego tak dobrze się to czyta. Niewinność, subtelność, delikatność - tego wszystkiego dzisiaj już praktycznie nie ma. To jest chyba powód, dla którego chętnie wracam do zafonowskich historii. Szkoda tylko, że wszystkie, które wydał, już przeczytałam.

Jest jeszcze jedna myśl, która mnie ciągle męczy. Ale to już do tych, którzy przeczytali i to, i całą serię o Cmentarzu Zapomnianych Książek.
Powiedzcie mi, z jakiej paki w Światłach Września pojawił się Andreas Corelli, który był praktycznie podstawą historii zawartej w Grze Anioła? Fakt, że był tutaj akurat tylko w krótkim opowiadaniu Lazarusa, ale nie mam zielonego pojęcia dlaczego. Nie wiem również dlaczego historia Davida Martina potoczyła się tak jak się potoczyła, ale to chyba temat do dłuższej rozmowy... :)

Zatem polecam Światła Września, jak i inne książki Zafona, każdemu. Każdemu, kto chociaż na chwilę chciałby uciec w zwiewny i piękny świat tych arcydzieł :)

Po raz milionowy powtarzam. Zafon czyta mi w duszy. Chyba nigdy w życiu nie spotkałam się z takim pisarzem i prawdopodobnie już nie spotkam (nie mówiąc już o spotkaniu na żywo). To jak Zafon ubiera swoje pomysły w słowa, zdania, rozdziały i w końcu książki, jest godne podziwu. Nie jest geniuszem, nie zasługuje na Nobla, ale z pewnością zasługuje na miejsce w moim sercu....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż można powiedzieć o Pałacu Północy?
Z pewnością nie jest to książka wybitna, ani genialna. Ale to, co kiedyś powiedziała mi pewna osoba, powtarzam praktycznie w każdym przypadku.

Tu nie chodzi o to, żeby być genialnym.

Genialność jest tylko dla wybrańców, a dla reszty jest genialność w prostocie. Dotychczas nie spotkałam się z taką książką, oprócz tych Zafona, które opisałabym jako genialne w swej prostocie. Zafon, jeśli chodzi o moją osobę, czyta mi w duszy. Jego książki, mimo że wszystkie mają powtarzalny schemat, są po prostu wspaniałe. Może nie poleciłabym ich komuś, kto ma ochotę na coś ciężkiego, trudnego i wymagającego skupienia w interpretowaniu, również nie dla kogoś, kto chciałby poczytać lekką młodzieżową lekturę. Może z założenia książki z serii Trylogia Mgły miała być dla młodzieży, jednak nie znajdziemy tutaj typowych szkolnych romansików, westchnień do przystojniaka i końcowych scen pocałunku w deszczu. Znajdziemy tutaj tajemnicę owianą mgłą, która z każdą stroną dostarcza nam nowych, poruszających przeżyć, by w końcu uderzyć w nas dramatycznym rozwikłaniem wszystkich nurtujących nas zagadek. Zazwyczaj wtedy wszyscy bardziej wrażliwi czytelnicy popadają w tzw. weltschmerz. Może to jest główną bronią Zafona - nieprawdopodobnie smutne historie wyciskające łzy, jednak mnie to nie przeszkadza. Uwielbiam takie opowieści i poleciłabym jego wszystkie książki osobom, które chcą czegoś więcej od książek lekkich, jednak nie zbyt wiele, by nie zagubić się podczas czytania.

Co konkretnie do Pałacu Północy.
Dla mnie najlepszą książką Zafona pozostanie Cień Wiatru, jako pierwsza, którą przeczytałam, mimo to Pałac Północy jest również niczego sobie. Jak dla mnie utrzymuje poziom i nie jest wcale gorsza od Księcia Mgły (Światła Września wciąż przede mną). Opowieść o Benie i końcu jego dzieciństwa jest ujmująca tak samo jak poprzednie, które udało mi się poznać. Podoba mi się to, że elementy fantastyczne są tutaj tak subtelne, że prawie niewidoczne, jednak pełnią ogromną funkcję w całej fabule, są praktycznie jej głównym filarem. Zafon buduje zdania z niezwykłą gracją, czyta się je z przyjemnością, tak samo uplecione są historie bohaterów, z których potem wyrasta przepiękny obraz świata przedstawionego. Każda z postaci, czy to Ben, Sheere, czy szóstka ich przyjaciół oraz inni, mają swoje charaktery, są barwnie opisani. Zdarzenia są nieprzewidywalne, przez co nie popada się w nudę i chce się od razu doczytać do końca. To chyba tyle.

Może nie znam się za bardzo na książkach, dlatego możecie zupełnie olać tę opinię, jednak Zafon z pewnością skradł mi serce, może skradnie je także komuś innemu.
Potwierdzone info, polecam i pozdrawiam.

Cóż można powiedzieć o Pałacu Północy?
Z pewnością nie jest to książka wybitna, ani genialna. Ale to, co kiedyś powiedziała mi pewna osoba, powtarzam praktycznie w każdym przypadku.

Tu nie chodzi o to, żeby być genialnym.

Genialność jest tylko dla wybrańców, a dla reszty jest genialność w prostocie. Dotychczas nie spotkałam się z taką książką, oprócz tych Zafona, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ten zbiór opowiadań grozy z pewnością nie jest takim, który przyciąga i który pozostaje w pamięci. Trudno nazwać to nawet grozą. Większość z historii jest przewidywalna, w pewnym momencie czytelnik po prostu wie, co stanie się na końcu. Mimo tego, że są to najpospolitsze z pospolitych opowieści, dostrzegam zaletę w sposobie pisania autora. Bardzo dobrze potrafi się wczuć w rolę każdego bohatera. Dokładnie opisuje jego uczucia i ze szczegółami kreuje rzeczywistość ich wszystkich.
Podsumowując, uważam, że w opowiadaniach było za mało grozy. Każdemu miłośnikowi mrocznych klimatów odradzałabym przeczytanie tej książki, za to polecałabym ją początkującym w tych klimatach.

Ten zbiór opowiadań grozy z pewnością nie jest takim, który przyciąga i który pozostaje w pamięci. Trudno nazwać to nawet grozą. Większość z historii jest przewidywalna, w pewnym momencie czytelnik po prostu wie, co stanie się na końcu. Mimo tego, że są to najpospolitsze z pospolitych opowieści, dostrzegam zaletę w sposobie pisania autora. Bardzo dobrze potrafi się wczuć w...

więcej Pokaż mimo to