Niestety jednak nie pokochałem "Dworów" tak bardzo jak "Szklany Tron".
Tamta seria była dla mnie o wiele lepiej napisana, pełniejsza, bardziej wyrazista, miała ciekawsze wątki poboczne, a główna oś fabularna świetnie spajała kilka rozległych historii różnych bohaterów w jedną misternie zaplanowaną całość.
Tutaj natomiast mamy jedną główną historię krążącą wokół Feyry i jej przyjaciół. (tak wiem, że to nie koniec Dworów, ale te 3 tomy to dla mnie jeden zamknięty rozdział w historii Prythianu).
Niby od razu narzekam, ale paradoksalnie nadal świetnie mi się całość czytało i z chęcią sięgnę po kolejne tomy. Do teraz bije się z myślami czy wszystkim trzem tomom dać "ósemki" czy "siódemki", jednak oceny "bardzo dobre" wydają się adekwatne do tego co otrzymałem ponieważ w każdym tomie znajduje jakieś mankamenty:
Z tak rozległymi scenami seksu można było sobie dać spokój, romanse są przesadnie cukierkowe, aż miejscami "mrożą". Z jednej strony książka przeleżała kilka tygodni urwana w połowie, a z drugiej mam wrażenie, że wiele wątków jest urwanych, potraktowanych po macoszemu, aby główna fabuła gnała do przodu. Jednak są też momenty, w których nie można oderwać się od lektury, a ostatnie 200 stron (bitwa Z Hybernią) pochłonąłem jednym tchem, plącząc pod sam koniec. ;)
Dodatkowo bohaterowie trochę za łatwo wychodzą z prawie każdej opresji, na wszystko są zbyt banalne wytłumaczenia, a przywrócenie Rysha do życia to już totalne pójście po linii najmniejszego oporu. Natomiast relacje, więzi czy poświecenie między Feyrą, a Ryshem, jej siostrami, Mor, Kasjanem, Azrielem czy Amreną powodują kolejne ukłucia wzruszenia i pozytywnych emocji. Takich postaci się nie zapomina. Wtedy chcemy dowiedzieć się co ich spotka w wojnie z Hybernią, czy powstrzymają Kocioł i Króla, czy inne Dwory wspomogą ich w walce.
W ogólnym rozrachunku książka zalicza wzloty i upadki, jak poprzednie części. Jest to swoista sinusoida, która z jednej strony frustruje i miejscami nuży, a z drugiej nie daje o sobie zapomnieć i chce się chłonąć kolejne strony, aby poznać historię Feyry wyzwolicielki do końca. Może po przeczytaniu kolejnego "pobocznego" tomu moja ocena zmieni się na lepsze. Któż to wie.
Nadal mimo marudzenia i uznania wyższości Szklanemu Tronowi bawiłem się świetnie i lecę po więcej ;)
Niestety jednak nie pokochałem "Dworów" tak bardzo jak "Szklany Tron".
Tamta seria była dla mnie o wiele lepiej napisana, pełniejsza, bardziej wyrazista, miała ciekawsze wątki poboczne, a główna oś fabularna świetnie spajała kilka rozległych historii różnych bohaterów ...
Rozwiń
Zwiń