Potęga anonimowości i mroczna strona Warszawy - wywiad z Piotrem C., autorem „Ostatniego tanga”

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
29.02.2024

Piotr C. to jeden z najbardziej tajemniczych autorów na polskiej scenie literatury, który od lat przyciąga uwagę tysięcy czytelników i czytelniczek. „Ostatnie tango”, najnowsza powieść równie enigmatycznego, co cenionego twórcy, to podróż po mrocznej stronie Warszawy. Przekraczanie moralnych granic, hedonizm, mafijne porachunki, toksyczne namiętności i prawdziwe uczucia… Oto rzeczywistość, którą serwuje nam po raz kolejny Piotr C. I właśnie o tym, między innymi, rozmawiamy z autorem w ramach specjalnego wywiadu o książce „Ostatnie tango”.

Potęga anonimowości i mroczna strona Warszawy - wywiad z Piotrem C., autorem „Ostatniego tanga” materiały wydawcy

[Opis: Wydawnictwo: Novae Res] Trzy kobiety.
Narkotyki.
Wielka wygrana.
I zdrada.
Kiedy Drwalu, dawny zawodnik, kibol i gangster, kończy odsiadkę i zostaje taksówkarzem, jego życie staje się mierne i nudne. Nie dodają mu barw ani drobna dealerka narkotykami, ani kobiety, które bierze do łóżka, ani tabletki, które losuje ze słoika. W końcu czterdziestoczteroletni Drwalu ma dość. Postanawia znaleźć sposób, by zadać sobie śmierć szybko i skutecznie. Wyznacza datę rozstania ze światem i wtedy wszystko się komplikuje: wygrywa los na loterii i postanawia ostatni raz przed śmiercią zaszaleć w Warszawie.

A jeśli musisz żyć w Kombinacie,
A jeśli musisz jeździć taksówką,
A jeśli handlujesz narkotykami,
A jeśli zostało ci osiem dni życia,
I wszyscy na ciebie polują…
Co robisz?

Marcin Waincetel: Zacznijmy, proszę, od początku, a więc od przedstawienia. Mam tutaj na myśli pana anonimowość. Dlaczego nie chce się pan ujawnić?

Piotr C.: Tak, wiem, znając dzisiejszy świat, gdybym się pokazał na Instagramie, bez koszulki, z sześciopakiem, kawą w dłoni i podpisem, że teraz muszę spalić pączka, to sprzedałbym kilka egzemplarzy więcej. Ale dzięki anonimowości mogłem przez nikogo nieniepokojony łazić rok temu na premierze filmu na podstawie mojej książki „Pokolenie Ikea”. Patrzyłem sobie na Michalinę Olszańską, na Bartka Gelnera, czyli odtwórców głównych ról, na reżysera, na chodzącą tam moją ekranową matkę, czyli Majkę Jeżowską, i nikt nie miał absolutnie pojęcia, kim jest ten facet. Pełen komfort, nieprawdaż? Choć ciągle powtarzam, że zachowuję anonimowość, żeby w spokoju napić się z kumplami, bo tak naprawdę rozpoznawalność zwyczajnie mnie żenuje. Taki wstydliwy jestem.

„Ostatnie tango” zaczyna się w pewnym sensie niczym jak u Hitchcocka, bo od wyjątkowego odliczania do śmierci głównego bohatera, któremu zostało 1514 dni… choć czas to oczywiście pojęcie względne. Skąd wziął się pomysł na stworzenie książki i rozpoczęcie jej w tak nietypowy sposób?

W sieci, na jakimś portalu, zobaczyłem historię młodego Meksykanina, który postanowił się zabić. Ale skoro akurat wygrał na loterii, to uznał, że jeszcze przed śmiercią się zabawi. I spędzał miło czas w towarzystwie pań negocjowalnego afektu, które były w nader kusych strojach, drogiego alkoholu i różnego rodzaju środków, raczej nielegalnych, które wprowadza się w błonę śluzową. Ta historia wydała mi się bardzo piękna i taka ludzka. Od razu więc pomyślałem, że należy coś o tym napisać. Tak powstał Drwalu, kibol, lekoman, cynik, bandyta z depresją.

Emocjonalne zależności, erotyczno-romantyczne napięcie… Drwalu, bohater „Ostatniego tanga”, musi nieustannie wybierać. Stawać się sobą, określać – niejako na nowo. 44 lata na karku, kryminalna przeszłość, dilerka, bycie taksówkarzem i sportowe zacięcie. Cóż, nie da się ukryć, że to bohater ze wszech miar dynamiczny. Łatwo jest zapanować nad opisem historii takiego człowieka? Czy może to postać, która żyje własnym życiem – poza intencją autora?

Moja kumpela, Paulina Świst, poza pisaniem adwokat w sprawach karnych, przeczytała „Ostatnie tango” jeszcze w wersji przedprodukcyjnej, po czym stwierdziła krótko: broniłabym. To o głównym bohaterze. Czyli postać wydała jej się jakoś tam wiarygodna.

Lubię tego gościa, Drwalu ma sporo moich cech, czyli depresyjne myśli i smutną mordę. Do tego dołożyłem trochę wspomnień. Mój znajomy z liceum, jak to się pięknie mówi, uległ ludzkim słabościom i poszedł w podobne tango, handlując narkotykami, pożyczając ludziom pieniądze na wysoki procent i tłukąc się z różnymi bandytami po mieście. Aż pewnego dnia na drodze zatrzymało go CBŚ i rzuciło na glebę, a w bagażniku, jak się okazało, miał kilka kilogramów narkotyków. Trochę więc wiem, jak myślą podobni ludzie.

Chciałbym zapytać, co sprawiło, że wybrał pan na głównego bohatera „Ostatniego tanga” postać z tak nieoczywistego środowiska? To jednak gość ze społecznego marginesu, trochę wyklęty, z bliznami na ciele i duszy. Co było najciekawsze w kreowaniu jego postaci?

Wiele lat temu czytałem Stephena Kinga. I z tego, co pisał, wcale najbardziej nie podobały mi się wampiry czy jakieś nekromanckie historie, gdzie umarli wstają z grobów, tylko atmosfera amerykańskiej prowincji. Z barem, jadłodajnią z wielkimi kanapami, darmowymi dolewkami kawy, kinem, randkami w parku itd.

I takie jest też miasto – Kombinat – z „Ostatniego tanga”. Kombinat jest duszny, wszyscy się znają albo choć o sobie słyszeli, większość osób pracuje w jednym zakładzie, a młodzi, jeśli byli ogarnięci, to już dawno w cholerę wyjechali. Zostały niedobitki. Widać, jak Kombinat powoli gnije i się rozpada. To stan, który występuje w wielu średniej wielkości miastach w Polsce. A pośrodku tego całego syfu mamy bandytę z zasadami. Nielicznymi, ale jakieś ma. Honor. Duma. Poczucie siły. Tyle że Drwalu się zestarzał i wszystko, co fajne dookoła niego, też przeminęło. I został taki samotny wojownik. To mi się spodobało.

Co było najtrudniejsze, a co stanowiło największą satysfakcję w czasie pisania tej historii?

Jest takie mniemanie, że to, co się łatwo czyta, łatwo się pisze. Otóż, co pewnie wynika z mojego mocno ograniczonego talentu, pisze mi się zawsze strasznie trudno. Aktualnie w dobrym tonie jest wydać ze cztery pozycje rocznie, a jeszcze lepiej tak z sześć albo osiem. Ja wydaję coś raz na półtora roku, dwa lata, i to jęcząc, klnąc i zarzekając się, że nigdy więcej. Ta książka nie była wyjątkiem. Satysfakcję poczułem, jak „Ostatnie tango” znalazło się w księgarniach. Mam nadzieję, że paru osobom się spodoba.

Spróbujmy określić gatunkowość „Ostatniego tanga”. Niektórzy autorzy uważają, że takie etykietki są niepotrzebne, jednak w tym przypadku różnorodność konwencji działa jak wyjątkowo ożywczy koktajl. Jest historia gangsterska, nieoczywisty romans, dramat obyczajowy podszyty psychologicznymi refleksjami, sensacyjne wątki z czarnym humorem… Czy gatunki mają znaczenie dla autora „Ostatniego tanga”?

Nie mają. Niektórzy twierdzą, na przykład, że moja nowa książka jest kryminałem. Inni że literaturą obyczajową. Jeszcze inni, że wielkomiejskim westernem. A wczoraj w jednej z recenzji przeczytałem, że tak naprawdę cały czas piszę romanse, ale dla mężczyzn, romanse, które nie obiecują szczęśliwego zakończenia, w których największym problemem bohatera nie jest to, jak znaleźć kobietę, lecz jak znaleźć dawno utracony sens. Niech i tak będzie. To czytelnik decyduje, jak odbiera powieść. A tak naprawdę nie liczy się gatunek, liczy się, czy jest ona ciekawa – albo nie. Czy wciąga, czy nie. Drwalu wciąga, że tak pozwolę sobie zażartować.

Zastanawiam się nad doborem gatunków, ale też tematów. Czy celowo tworzy pan tak kontrowersyjne historie, by poruszyć czytelników? Czy szuka pan tematów, które potencjalnie faktycznie dzielą ludzi? A może wprost przeciwnie?

Pamiętam, jak po wydaniu książki „Solista, czyli on, ona i jego żona”, która opowiada o średnio młodym warszawskim prawniku Winim, zdradzającym swoją żonę z licznymi chętnymi paniami i generalnie korzystającym dość egoistycznie z uroków życia, dostałem od czytelników sporo wiadomości: a fe, jaka paskudna książka. I dyskusja wyglądała zazwyczaj tak, że pytałem: a dlaczego ci się nie podobało? A w odpowiedzi słyszałem: bo język jest taki brutalny, ludzie tacy straszni, robią sobie paskudne rzeczy, zdradzają się nawzajem, nie ma tam w ogóle nadziei ani miłości. Jest tylko samotność, rozpacz i pragnienie seksu, który ma coś tam zagłuszyć, ale nie zagłusza. I wtedy zazwyczaj wtrącałem: to ci się książka nie podobała czy obecny świat ci się nie podoba? U mnie nie ma zapachu świeżo upieczonego ciasta. Lubię brutalizm, lubię realizm, ironię, a wręcz szyderę. Zazwyczaj więc opisuję to, co widzę dookoła siebie.

Nad czym obecnie pracuje Piotr C.? Czego mogą się spodziewać pana czytelnicy i czytelniczki w najbliższej przyszłości?

Wychodzę z założenia, że jak się chce rozbawić Boga, czy bogów, w zależności od tego, w co kto wierzy, to opowiada się o swoich planach. Toteż nie opowiadam. Poza tym skoro moja nowa książka nazywa się „Ostatnie tango”, to może to jakiś znak?

Przykładam mu nóż do szyi.
– Wchodź do bagażnika – mówię.
– Ale… – protestuje.
– Wchodź, bo cię tam wrzucę – ostrzegam.
Słucha. Wchodzi do bagażnika. Stopy też mu wiążę na trytytki. W sumie power tape byłby lepszy…
– Gdzie jedziemy? – pyta.
– Na grzyby. – Zamykam z trzaskiem klapę.
Zawsze te same durne pytania. Dokąd jedziemy i dokąd jedziemy.
Trzeba go było zakneblować.
A przecież to proste. W tej robocie raz pakujesz do bagażnika, raz jesteś pakowany.

„Ostatnie tango”, Piotr C.

O autorze

Piotr C.- jeden z najpopularniejszych polskich blogerów, nigdy nie ujawnił swojej tożsamości. Autor ośmiu bestsellerowych powieści. Nominowany za „Brud” w konkursie Bestsellery Empiku 2016. Korporacyjny szczur, któremu udało się wywalczyć niezależność. Mieszka na warszawskiej Ochocie. Nie czuje potrzeby bycia rozpoznawalnym.

Chcesz kupić tę książkę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem

 


komentarze [4]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
reader  - awatar
reader 03.03.2024 11:45
Czytelnik

Autor zachowuje anonimowość, żeby w spokoju napić się z kumplami, bo tak naprawdę rozpoznawalność zwyczajnie go żenuje... Cóż za skromność!  Zapewne, gdyby ujawnił swoją facjatę, rzesze fanów nie dałyby mu już żyć...  😃

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Moki  - awatar
Moki 03.03.2024 08:22
Czytelniczka

Głębia stwierdzenia że "raz pakujesz do bagażnika a raz jesteś pakowany" jest nawet głębsza od szekspirowskiego być albo nie być. 
Dobra to nie mogę się doczekać aby kupić tę książkę i wysłać ją mojej byłej żonie w prezencie. Ale się wk...urzy. Ale nie obiecuję,  moją uwagę przykuł też najnowszy tytuł pani Heather M. 
 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Armand_Duval  - awatar
Armand_Duval 02.03.2024 15:54
Czytelnik

Idol spermiarzy i fajnopolaków współczesnej literatury.  😂 Prawilnie przypominam, że czytelnicy Piotra C. na 100% jeżdżą na wakacje do Azji żeby "odnaleźć siebie", wynajmują kampery, zapusczają brody, robią tatuaże i głosują na Hujownię.  😃

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel - awatar
Marcin Waincetel 29.02.2024 09:30
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post