rozwiń zwiń

„Musimy dbać o to, by pisać herstorię”. Rozmowa z Agatą Napiórską

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
09.03.2023

Patronat Lubimyczytać Ha-Ga była wieloletnią ilustratorką „Szpilek”, artystką obdarzoną niebanalnym poczuciem humoru, pracującą w mocno zmaskulinizowanej wówczas branży. Z okazji premiery książki „Ha-Ga. Obrazki z życia” rozmawiamy z jej autorką, Agatą Napiórską. Pytamy, jak przebiegały prace nad biografią i dlaczego tak ważne jest, by tworzyć herstorie. Pisarka zdradza nam również, jak pracuje i czy macierzyństwo zmieniło jej spojrzenie na świat.

„Musimy dbać o to, by pisać herstorię”. Rozmowa z Agatą Napiórską Materiały Wydawnictwa Marginesy

[Opis – Wydawnictwo Marginesy] Pod pseudonimem Ha-Ga kryje się Anna Gosławska-Lipińska, wieloletnia rysowniczka satyryczna „Szpilek”. Żadna inna artystka nie miała tak długiego i regularnego cyklu w żadnym czasopiśmie. Przez czterdzieści lat co tydzień w „Szpilkach” pojawiały się rysunki charakterystycznych ludzików z wyłupiastymi oczami. W podpisie zazwyczaj podsłuchana rozmowa lub satyra na aktualną sytuację obyczajową czy towarzyską. Choć Ha-Ga tworzyła w latach 50. i 60. XX wieku, jej dowcipy są ponadczasowe, zachwycają aktualnością. Miała świetne ucho, potrafiła wyłuskać błyskotliwe zdania podczas spotkań w kawiarniach, na ulicy, w sklepie czy na plaży. Ilustrowała także książki dla dzieci – m.in. Tuwima i Brzechwy – i przez wiele lat współpracowała ze „Świerszczykiem”.

Dlaczego nie weszła do kanonu Polskiej Szkoły Ilustracji? Co sprawiło, że jej kariera nagle się urwała?

W biografii tej wybitnej artystki Agata Napiórska przypomina przedwojenne czasy, kiedy Ha-Ga przesiadywała przy stoliku Gombrowicza i przyjaźniła się z Tuwimem, pisze o szczycie jej popularności w latach 50. i schyłku kariery w latach 70., o przyjaźniach i miłościach, o życiu w cieniu męża, sławnego grafika Eryka Lipińskiego. Z książki wyłania się również intymny obraz relacji rysowniczki z jej córką, Zuzanną Lipińską.

Wywiad Agatą Napiórską, autorką książki „Ha-Ga. Obrazki z życia”

Sonia Miniewicz: Na pomysł napisania o Annie Gosławskiej-Lipińskiej, znanej jako Ha-Ga, wpadłaś podczas rozmowy z mężem – wymienialiście biografie znanych kobiet, które chcielibyście przeczytać. Pamiętasz swoją pierwszą styczność z tą artystką? Od dzieciństwa fascynowałaś się jej twórczością, doskonale znałaś jej dokonania, a może odkryłaś ją nieco później?

Agata Napiórska: Odkryłam ją dopiero w 2015 roku za sprawą albumu „Ha Ha Ha-Ga” wydanego przez Bęc Zmianę. I prawda jest taka, że gdyby nie działania Ani Niesterowicz, która w 2007 roku zwróciła się do córki Ha-Gi, Zuzanny Lipińskiej, z pytaniem o prace jej mamy, nie wiadomo, czy Ha-Ga zostałaby na nowo odkryta. Ania Niesterowicz na strychu u swoich rodziców znalazła stare numery „Przekrojów” i „Szpilek” i zaskoczyła ją aktualność publikowanych tam rysunków Ha-Gi. W 2008 roku wspólnie z Zuzanną urządziły w Muzeum Karykatury pierwszą monograficzną wystawę Ha-Gi, której towarzyszył album „Uwaga Ha-Ga!”, a potem parę lat później ten drugi, album „Ha Ha Ha-Ga” z samymi pracami ze „Szpilek”.

Ha-Ga materiały  promocyjne

Współpracowała ze „Szpilkami” i „Świerszczykiem”, tworzyła ilustracje do książek między innymi Tuwima i Brzechwy – a jednak, mam wrażenie, obecnie niewiele osób kojarzy, kim jest Ha-Ga. W ostatnich latach przybiera na sile trend tworzenia herstorii – przypomina się o istotnej roli wielu kobiet na przestrzeni wieków, podkreśla się ich (często pomijany) wkład w sztukę czy naukę. Tobie również przyświecał taki cel?

Tak. Moje trzy poprzednie książki miały formę wywiadów. Wiedziałam, że chcę napisać biografię i że to zajmie więcej czasu, a jeśli już komuś poświęcać parę lat i sporo energii, chciałam, żeby była to zapomniana kobieta, która zasługuje na to, by wyciągnąć ją z cienia. Podeszłam do tego zadania misyjnie.

„Reprezentowała humor wysmakowany, wysublimowany, nigdy agresywny czy kontrowersyjny”. Twórczy okres Ha-Gi przypada na lata 50. i 60. ubiegłego wieku – a mimo to jej rysunki wciąż bawią, pozostają aktualne i celne. Na czym, według ciebie, polega ponadczasowość jej dzieł?

Ha-Ga zaczęła rysować dla „Szpilek” jeszcze przed wojną. Wówczas „Szpilki” były lewicowym, antysanacyjnym i antyfaszystowskim pismem satyrycznym dla intelektualistów. Ten najbardziej szczytowy czas jej popularności przypada na lata 40., 50. i 60. – po wojnie „Szpilki” siłą rzeczy stały się pismem prorządowym, nie można więc było publikować satyry typowo politycznej. Były, owszem, żarty o biurokracji, kierownictwie zakładów, opieszałości urzędników, ale typowo obyczajowe żarty Ha-Gi odnalazły się w tej rzeczywistości najlepiej. Ha-Ga miała nie tylko wypracowaną, dokładną kreskę, ale także świetne ucho – potrafiła słuchać jak mało kto, i na ulicy, w kawiarni czy podczas spotkań z koleżankami wyłuskiwała te błyskotliwe dialogi czy myśli towarzyszące jej rysunkom. Nie oszczędzała nikogo – na jej rysunkach występują panie i panowie z towarzystwa, są zdrady, romanse, wyśmiewała małżeństwo jako instytucję, intelektualistów i pomoce domowe, ośmieszała ludzką głupotę po prostu. Niektóre żarty to istne perełki językowe.

Jak wyglądało zbieranie materiałów do książki? Natrafiłaś na swej drodze na jakieś trudności, miewałaś momenty zwątpienia?

Ogólnodostępnych tekstów źródłowych było bardzo niewiele. Ha-Ga udzieliła jednego wywiadu w połowie lat 50., poza tym miałam do dyspozycji różne teksty z epoki, „Pamiętniki” Eryka Lipińskiego i wspomnienia innych osób. Odwiedziłam archiwa Muzeum Karykatury, archiwum ASP oraz IPN. Korzystałam z zasobów Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Książki Dziecięcej, Filmoteki Narodowej, studia filmów w Bielsku-Białej…

Oczywiście przeczytałam wszystkie numery „Szpilek” i „Świerszczyków” czy „Przekrojów” publikowane za życia Ha-Gi oraz inne pisma, w których znalazłam jej rysunki i ilustracje. Rozmawiałam z osobami, które pamiętały Ha-Gę. Najważniejszym źródłem były dla mnie rozmowy z córką Ha-Gi – Zuzanną. Dzięki niej i jej przychylności miałam też do dyspozycji kartony korespondencji oraz zdjęć. No i mogłam oglądać pracę Ha-Gi w oryginałach. Najtrudniej było mi pracować w pandemii, kiedy zamknięto wszystkie archiwa i biblioteki. A największe wątpliwości miałam, gdy wybuchła wojna w Ukrainie – takie ludzkie po prostu, że tyle śmierci i nieszczęścia wokół, a ja tu sobie piszę książkę.

Ha-Ga materiały promocyjne

Jaka jest najbardziej szokująca lub fascynująca informacja na temat Ha-Gi, do której udało ci się dotrzeć? Czy zdecydowałaś się przemilczeć jakieś wątki, pominąć pewne kwestie, na przykład ze względu na szacunek do rodziny zmarłej artystki?

Moja książka nie jest laurką. Na szczęście córka Ha-Gi podeszła do sprawy dojrzale, udostępniając mi prywatne listy i wpuszczając do swojego życia, bo ta książka jest też o niej i jej relacji z matką. Trudnym momentem była dla mnie konfrontacja Zuzanny z gotowym tekstem książki. Często bywa tak, że biografka czy biograf żyją w dobrych stosunkach z rodziną opisywanej bohaterki czy bohatera, a potem już nie jest tak miło. Na szczęście to nie ta sytuacja i żadnych, nawet trudnych dla rodziny wątków nie usuwałam z książki.

Ha-Ga pracowała w zmaskulinizowanym towarzystwie, ale udało się jej znaleźć swoją niszę, wyrobić pozycję – chociaż przyzna później, że może powinna być bardziej odważna, robić więcej, rozwijać się. Musiała stawić czoła wielu trudnościom, udowadniać, że kobieta potrafi. Jak teraz wygląda sytuacja w branży artystycznej?

Zdecydowanie lepiej, choć to głównie kobiety cierpią na syndrom oszustki i nie doceniają swoich osiągnięć. Ha-Ga była świadoma tego, że historię piszą mężczyźni. Dziś, kiedy wywalczyłyśmy względne równouprawnienie, nie możemy odpuszczać i musimy dbać o to, by pisać herstorię. Wiele jest jeszcze do zrobienia.

W trakcie pracy nad książką zostałaś mamą i – jak wspominasz –urodziłaś córkę „tego samego dnia (i w dodatku tego samego dnia tygodnia!) co Ha-Ga Zuzannę”. Czy miało to wpływ na twoją twórczość, zmieniło sposób patrzenia na świat, sprawiło, że z większą uwagą i nowymi emocjami podeszłaś do opisywania relacji Ha-Gi z córką?

Oj tak, wielki. Niezła historia z tymi datami, prawda? Dzięki temu, że zostałam mamą, dałam sobie więcej czasu na napisanie tej książki. Raz, że fizycznie było to trudne i zdarzało się, że czytałam materiały źródłowe z córką pod pachą lub pisałam w łazience u teściów, kiedy pojechaliśmy w odwiedziny, bo tylko tam miałam spokój. Pokonywałam dziesiątki kilometrów na spacerach z córką w wózku i z opowieścią o Ha-Dze w głowie. Z córką odpoczywałam od pisania, a pisząc, dbałam o przytomność umysłową. Oczywiście też lepiej zrozumiałam relację matka–córka, o której piszę w książce, i zrozumiałam też, że świat się nie zawali, jak ja zawalę deadline, bo książki książkami, praca pracą, ale codzienne życie i małe radości są najważniejsze. Podobne podejście miała zresztą także Ha-Ga. Córka uczy mnie cierpliwości.

Jesteś wydawczynią i redaktorką naczelną magazynu „Zwykłe Życie”, tłumaczysz, piszesz artykuły i przeprowadzasz wywiady, organizujesz wydarzenia kulturalne spod znaku „Niech żyje…”, chodzisz regularnie na basen i długie spacery z psem – a do tego wszystkiego dorzuciłaś jeszcze pisanie książek. Jak udaje ci się połączyć te wszystkie zadania? Czujesz się zawodowo spełniona?

Prawda jest taka, że nie pamiętam już, kiedy ostatnio byłam na basenie, poza pluskaniem się w brodziku z Irką. Ale dzięki za przypomnienie, muszę do tego wrócić. Z psem chodzimy na rodzinne spacery. Faktycznie, sporo mam pracy z różnych, na pozór tylko pokrewnych dziedzin – bo pisanie czy tłumaczenie wymaga samotności, ciszy i koncentracji oraz kilku co najmniej godzin ciągiem, a organizacja wydarzeń to praca zespołowa, głośna i w ruchu.

Raz się udaje, wszystko idzie sprawnie, a raz się nie udaje, jest ciężko i pod górkę. Grunt to chyba dobry podział obowiązków z partnerem, odpuszczanie, kiedy można, i przyciskanie, kiedy trzeba. Kiedy mamy duży natłok, wiemy też, że możemy liczyć na mamę, która przyjeżdża z Grudziądza bawić się z wnuczką. Nauczyłam się odpuszczać, bo czasami nie mam siły. Ale potrafię też się spiąć, bo jednak rachunki trzeba płacić, poza tym to strasznie męczące mieć stale z tyłu głowy niedokończone sprawy. Co do zawodowego spełnienia – jestem zadowolona, że zarabiam pieniądze na rzeczach, które lubię robić, które generalnie sprawiają mi radość, i że mogę sama wymyślać, co i kiedy chcę robić. Są też oczywiście minusy – brak poczucia bezpieczeństwa, które daje etat, ale też jeden duży plus – mogę szafować czasem wolnym, dużo wyjeżdżamy, więc tu trzeba przycisnąć i nadgonić, a tam odpuścić, żeby spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi.

Nawiązując znów do twojej rozmowy z mężem – nieistniejącą jeszcze biografię jakiej artystki chciałabyś sama przeczytać? Czy jest postać, która cię fascynuje i kusi cię, by o niej napisać?

Marii Konopnickiej i Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej – wiem, że już się piszą. Jeśli chodzi o moje plany pisarskie – mam na oku kilka kobiet, których biografie chciałabym napisać, na razie węszę i sprawdzam, nic więcej nie mogę powiedzieć. Jeśli chodzi natomiast o aktualne rzeczy, to kończę pracę nad książką dla dzieci.

Ha - Ga materiały promocyjne

Napisałaś dwie książki o tym, jak pracują znani artyści – jak przygotowują się do tworzenia, jak przebiega ich twórczy proces, jakie mają przyzwyczajenia. A jak wygląda twoja zawodowa rutyna?

Pisałam pierwszą część „Jak oni pracują”, jednocześnie szukając swojej rutyny i metody pracy. Słuchałam, jak pracują inni, i próbowałam wypracować własny system. Chwilę wcześniej rzuciłam etat w wydawnictwie, musiałam więc sama zaopiekować się swoim czasem. I kiedy już wpadłam w jako taki rytm, wiedziałam, że wolę pisać rano i wieczorem o tych samych godzinach, przy biurku, a sprawy wymagające kontaktu ze światem załatwiać w ciągu dnia. Wszystko się zmieniło, kiedy zostałam mamą – okazało się, że mogę pracować skądkolwiek i o każdej możliwej porze, byle we względnej przytomności umysłu. Teraz nadal koczuję z laptopem po całym mieszkaniu. Trochę na kanapie, trochę na fotelu, najmniej przy biurku. Lubię też pracować w bibliotece. Najchętniej w osiedlowej, gdzie nie ma tłumów.

W natłoku pracy udaje ci się jeszcze znaleźć czas na czytanie dla przyjemności? Zdradź nam swoje ulubione tytuły z dzieciństwa, książki, które cię ukształtowały, i powiedz, jaka lektura leży teraz na nocnym stoliku.

Wracam z córką do swoich ulubionych książek z dzieciństwa – to cała plejada bohaterek i bohaterów Astrid Lindgren, Tuwim, Brzechwa, Janosch. Mama bardzo dużo mi czytała – lubiłam szczególnie książkę Ewy Szelburg-Zarembiny „Przez różową szybkę” z ilustracjami Jana Marcina Szancera. Przy naszym łóżku większość miejsca zajmują książki i komiksy dla dzieci. Na moim osobistym stosie niedoczytanych jeszcze książek leżą aktualnie opowiadania Katherine Mansfield, „Elegancki morderca” Cezarego Łazarewicza, „Kapitalizm. Historia krótkiego trwania” Kacpra Pobłockiego. Ostatnio skończyłam „Bliskich” Annie Ernaux i komiks „Zawirowania” Tillie Walden – i to, i to bardzo polecam.

10 marca zapraszamy na spotkanie autorksie z Agatą Napiórską w Poznaniu, szczegóły wydarzenia znajdziecie TUTAJ.

Książka „Ha-Ga. Obrazki z życia” jest dostępna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [43]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
asymon 15.03.2023 11:39
Bibliotekarz

"Pytamy, [...] dlaczego tak ważne jest, by tworzyć herstorie."


No i nie dowiedziałem się z wywiadu, dlaczego 😐

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Maciej 14.03.2023 10:44
Czytelnik

To nawet nie jest "feminazizm", to jest brak elementarnej wiedzy, wręcz ignorancja.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Kristo 14.03.2023 09:51
Bibliotekarz

A kiedy feminazistki zabiorą się za słowo "histamina"?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Pompela 14.03.2023 09:44
Czytelniczka

Feministyczne histeryczki...... przepraszam: HERSTERYCZKI  😛

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
NickLWalkerFox 13.03.2023 18:04
Czytelnik

Precz z feminazizmem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
saa-saa- 13.03.2023 17:32
Czytelnik

Nakieruję Panią autorkę na nowy temat. Jest takie cos jak histopatologia. Myślę, że czas na hertopatologię. Publiczność oszaleje!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
behemot 13.03.2023 17:24
Czytelnik

Cóż za okropne, pokraczne słowo „herstoria” Jakie obrzydliwe kalectwo językowe, objaw barbarzyństwa dzisiejszych czasów i ostatecznego prostactwa.
Lecz wracając do meritum, to każdy pisać może, co tylko uzna za stosowne, w miarę swoich sił intelektualnych, a nawet przy całkowitym ich braku.
Zawsze będę stał za tym murem, że każdy co chce pisać może.
Oczywiście nie każdy ma...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mateusz Cioch 21.03.2023 21:59
Czytelnik

Ale ogólnie neologizmy są be, czy tylko ten?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
behemot 24.03.2023 08:59
Czytelnik

Używa pan pojęć, których znaczenia według mnie nie rozumie, więc wyjaśnię. Neologizm to nie jest zniekształcone słowo, które komuś wypadło z łba, bo wydaje mu się bajeranckie i wspaniałe, albo strasznie nowoczesne (prostak powiedziałby: wow, so trendy, ale kul).
Neologizm to rozwój języka przez powstawanie określeń, których dotychczas nie zawierał, jak smartfon.
Oblukam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Czytacz 13.03.2023 16:39
Czytelnik

Tak sobie pomyślałem, że prawackie szambo wybiło w komentarzach z powodu tego słowa i się nie pomyliłem xD

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
twujstary8 13.03.2023 16:55
Czytelnik

> napisz coś głupiego
> ludzie śmieją się z ciebie i cię krytykują

Ciekawa sprawa, nie do pomyślenia 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Kristo 14.03.2023 09:50
Bibliotekarz

@Czytacz: Ludzie obnażyli miałkość i głupotę słowa "herstowia" a ty nazywasz to "prawackim szambem"? A jakieś argumenty może, hę?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LaCucaracha 14.03.2023 10:13
Czytelniczka

@Kristo Nie jest tak źle, jeśli @Czytacz zdroworozsądkowe myślenie nazywa prawactwem. Szkoda tylko, że przy okazji coś tam bredzi o wybiciu szamba.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Czytacz 14.03.2023 13:30
Czytelnik

@Kristo Jaka głupota? Zwykła zabawa słowem. Nikt ci nie każe używać tej formy. No ale trzeba się czepiać, bo słowo herstoria jest używane przez te straszne feministki xD

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LaCucaracha 14.03.2023 16:40
Czytelniczka

@Czytacz trzeba, bo to nie jest "zabawa słowem" jak to ująłeś, ale reklamowanie szaleństwa słowotwórczego nie tylko w przestrzeni publicznej, ale na portalu dla ludzi w szczególny sposób związanych z czytelnictwem i dbających o brzmienie narodowego języka.
Te "zabawy" prowadzą do zmian nie tylko w języku użytkowym, ale i formalnym. Reagowanie jest wyrazem troski o kształt i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Czytacz 15.03.2023 01:21
Czytelnik

@LaCucaracha herstoria to szaleństwo słowotwórcze, a covidianie, feminazistki, plandemia i inne neologizmy wytworzone w środowiskach konserwatywnych to pewnie już nie xD. Czekam nadal na argument przeciw słowu herstoria nieoparty na pokrętnych spekulacjach.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
PsychedelicWarlord 15.03.2023 08:18
Czytelnik

Nie wiem czy szambo i nie wiem czy prawackie, ale też jestem pod wrażeniem jak bardzo te herstorie niektórych triggeruja.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Czytacz 15.03.2023 10:54
Czytelnik

@PsychedelicWarlord to nie herstoria triggeruje, tylko feminizm i feministki. Troska o język i przyszłe pokolenia to marny kamuflaż

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LaCucaracha 15.03.2023 18:39
Czytelniczka

@Czytacz ale te argumenty już wybrzmiały w wypowiedziach innych komentujących. Nie chciałam powtarzać po raz dziesiąty śmieszności w podstawie do "stworzenia" tego słowa. A jest to przede wszystkim fakt kompletnej ignorancji wobec pochodzenia słowa "historia". Przecież "his" w tym wypadku nie oznacza "jego" a nawet gdyby oznaczało, to uważam, że zmienianie na siłę słów...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Czytacz 15.03.2023 21:11
Czytelnik

@LaCucaracha  polecam przeczytać ze zrozumieniem zakładkę usage pod hasłem herstory na wikipedii, może wtedy dojdziesz do wniosku, że jednak ktoś inny wykazał się ignorancją.
Chociaż możecie zostać przy bajeczce o głupich feministkach i ich ignorancji , która ma się objawiać nieznajamością etymologii his- w słowie historia, dla mnie to wszystko jedno.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Kristo 16.03.2023 09:30
Bibliotekarz

@Czytacz - nie masz racji, ale brniesz dalej w krzaki z niezrozumiałym uporem potwornego ignoranta.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Meszuge 13.03.2023 09:35
Czytelnik

https://sjp.pwn.pl/szukaj/herstoria.html  Nie rozumiem, o co chodzi. :-(

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LaCucaracha 14.03.2023 10:11
Czytelniczka

Ich szaleństwo obraża kobiety. Sztucznie doszukują się, gdzie by tu wstawić jakiś feminatyw zamiast pokazać, że kobiety potrafią robić rzeczy piękne i twórcze. Wydaje im się, że jeśli zmienią cały słownik na swoją modłę, to historia uzna kobiety za dzielne i waleczne. Dla mnie to już nawet śmieszne nie jest. Ostatnio często można się natknąć np. na "matronat", bo "patronat"...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Czytacz 14.03.2023 13:35
Czytelnik

To słowo będzie też w słownikach PWN, oni tam zawsze dodają słowa z pewnym opóźnieniem

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Meszuge 14.03.2023 13:55
Czytelnik

OK. Rozumiem, ale na razie nie istnieje i ja nie wiem, co znaczy. Her - kojarzy mi się z niemieckim panem, czyżby chodziło o męską historię?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
PsychedelicWarlord 12.03.2023 09:34
Czytelnik

Chyba od zawsze interesuję się polskimi plakatem, komiksem i ilustracją i oczywiście znana mi jest pani Anna Gosławska-Lipińskia. Raczej każdy kto choć trochę "siedzi w temacie" kojarzy kim jest Ha-Ga, chociaż fakt raczej nie wiadomo o niej jakoś wybitnie dużo. Może faktycznie brakowało na rynku dobrej biografii, która zbiera wszystko w jednym miejscu. Osobiście raczej nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej