Nowa Fantastyka 426 (03/2018)
- Kategoria:
- czasopisma
- Seria:
- Nowa Fantastyka
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2018-02-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-02-22
- Język:
- polski
- ISBN:
- 0867132X
- Tłumacz:
- Paweł Laudański, Piotr Zawada
- Tagi:
- fantastyka sci-fi fantasy
Joanna Kułakowska
URSULA KROEBER LE GUIN – GARŚĆ KLUCZY I REMINISCENCJI
Ursula K. Le Guin stworzyła cały ocean głębokich opowieści, czasem mających nie tylko drugie, ale i trzecie dno. To 23 powieści składające się na sztandarowe cykle, 12 zbiorów opowiadań, 13 książek dla dzieci, 9 tomów poezji i 5 zbiorów esejów (wiersze i eseje są w Polsce ledwo znane). Dzieła Le Guin przetłumaczono na 40 języków.
Joanna Wołyńska
KRÓTKA HISTORIA CELTÓW
Celtowie byli, są i będą ludem fascynującym. Chociaż ich pojawienie się w Europie, rozkwit kultury i jej późniejszy upadek doskonale dokumentują znaleziska archeologiczne oraz materiały źródłowe, ich kultura nadal pozostaje tajemnicą.
Aleksandra Radziejewska
FANTASTYKA DLA OPORNYCH
W dziewięciu przypadkach na dziesięć osoby negatywnie nastawione do fantastyki miały już z nią styczność, ale źle trafiły z doborem tytułów. Jak takiego niesłusznie zrażonego czytelnika skutecznie do niej przekonać?
Paweł Deptuch
BARBARELLA – ANIOŁ REWOLUCJI SEKSUALNEJ
W zeszłym roku Barbarella skończyła pięćdziesiąt pięć lat. Nie budzi już takiego zainteresowania jak kiedyś, ale w latach 60. stanęła na czele rewolucji, która wyzwoliła nie tylko francuski komiks, ale i międzynarodową obyczajowość.
Agnieszka Haska, Jerzy Stachowicz
OSTATNI ROK ŚWIATA
czyli wiktoriańskie apokalipsy
XIX wiek to nie tylko stulecie pary i elektryczności. Na łamach prasy stałe rubryki publikowały nie tylko doniesienia o przełomowych wynalazkach, nowych fabrykach czy wypadkach z udziałem karoc, ale także informacje na temat kolejnych epidemii różnych zabójczych chorób. Mało kto wie, że dziewiętnastowieczne zarazy zainspirowały także postapokaliptyczny nurt w fantastyce.
Ponadto w numerze m.in.:
– opowiadania Catherynne M. Valente i Magdaleny Kucenty;
– kolejny odcinek komiksu "Lil i Put";
– felietony, recenzje i inne stałe atrakcje.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 29
- 10
- 5
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
Czas na moje trzy grosze ;).
Z okazji Dnia Kobiet redakcja zafundowała mam mocno kobiecy numer. Czy to echa ostatniej gównoburzy na Fejsbuku? Ryzykowne posunięcie, bo Dzień Kobiet to ponoć najbardziej seksistowskie ze świąt :).
Co nam fantastyczne damy w marcu zaproponowały?
Bezapelacyjnie najlepsze jest opowiadanie Catherynne M. Valente „Przyszłość to błękit”. Karkołomne, acz jakże pięknie wykonane, połączenie „Alicji w krainie czarów” z „Waterworld” i wątkami ekologicznymi. Oraz jakże prawdziwy morał, że ludzie najbardziej nienawidzą, gdy odbiera się im nadzieję. I potrafią być niesamowicie okrutni – „dziękuję za poinstruowanie”. Klasa!
„Skraj” Olgi Onojko – jak zwykle, literatura rosyjska nie zawodzi. I, też jak zwykle, wygrywa klimatem. Choć pani Onojko jest młoda i pamiętać nie może czasów słusznie minionych, aż mrozi kości podobieństwo świata opowieści do ZSRR – coś, co przypomina walki wewnętrzne KGB – Armia Czerwona, wszechobecna biurokracja, braki w zaopatrzeniu, pewna siermiężność ludzi i otoczenia. Oraz pomysł, że najgroźniejsze dla świata mogą być piękno i sztuka, oraz drugi – że za magiczną granicą (żelazną kurtyną?) czeka nas śmierć lub raj. I tylko ludzie są tacy jak wszędzie – z gruntu dobrzy, ale zagubieni w tym wrogim otoczeniu. Wyborne!
Czas na opowiadania polskie. Najbardziej podobał mi się chyba „Duch zapory” Anny Łagan. Historia może nieskomplikowana i dość sztampowa, ale świat – całkiem ciekawy (budził dalekie skojarzenia ze światami Nowego Słońca czy Umierającej Ziemi – zaawansowana technika traktowana jak magia). Trochę się historia szpiega nagina (po co otwierał i zamykał śluzy, skoro chciał tamę wysadzić?), ale bez dziur logicznych jednak (może inaczej nie mógł systemu zapory opanować?). Oraz, po raz kolejny po opowiadaniu Mirabell, podobało mi się rozwiązanie walki bohaterów, czyli… ucieczka (początkowo) Ayi. Nie samcze „hurra, bij, zabij”, a spokojne, kobiece, rozważenie „za” i „przeciw” w celu wybrania optymalnego rozwiązania. Fajne!
„Mechanizm gojenia” Magdaleny Kucenty (Tenszy) – podobało mi się, ale… Najpierw pochwalę: świetny świat (nawiązania do Westworld i Trójmiasta smaczne), wiarygodna bohaterka. Natomiast uważam, że autorka powinna wyraźniej zasygnalizować prawdziwą tożsamość Mikasa. Bo zakończenie opowiadania wyskakuje trochę jak diabeł z pudełka. Fakt, że w pierwszej scenie nie widać twarzy Mikasa, to chyba za mało. A może mi coś umknęło?
„Wszystkie śmierci Apolinarego” Magdaleny Świerczek-Gryboś (Naz) – podobnie jak opowiadanie Tenszy – podobało się, ale… Nienowy temat, że wirtual może być lepszy niż real, oraz czy ratować tych, którzy nie chcą być ratowani? Niespecjalnie wiem, po co tu inwazja Obcych, oraz czy One mogły by być aż tak, hm, głupie, by pozwolić Apolinaremu na knucie planów swej zagłady za pomocą tabletu i manipulacji czasem? W każdym razie – dobre zakończenie.
Oraz „Czas deszczów” Soni Korty (gravel, czy tak?) – no cóż… Po pierwsze (i dla mnie najważniejsze) – opowiadanie nie przechodzi testu „brzytwą Lema”. Zamieńmy statki kosmiczne na ciężarówki, Selvę na Bieszczady, Ziemię na Warszawę czy Sosnowiec, a otrzymamy świat z „Bazy ludzi umarłych” czy „Siekierezady”. Czyli element fantastyczny jest tu niekoniecznym ozdobnikiem. Dalej niestety też nie jest dobrze. I dotyczy to i ogółu, i szczegółu. Ogółu – po co Ziemianom to drewno? Na podpałkę? Wpadły mi do głowy tylko dwa wyjaśnienia: albo do pozyskiwania jakichś substancji leczniczych, albo do produkcji luksusowych dóbr (np. mebli). Ale, wobec tego, po co transportować całe bale? Transport kosmiczny, jaki by nie był, tani być nie może. Nie lepiej przerabiać drewno na Selvie i wysyłać gotowy produkt? Dalej – jak wynika z opisów, na Selvie życie zwierzęce praktycznie nie istnieje, brak też (uwaga!) ekologów. Nie łatwiej (i taniej) puścić w las jakiegoś zmechanizowanego harvestera, który ciął będzie wszystko do ściółki zamiast wynajmować drogich pracowników fizycznych? No chyba, że szukamy konkretnego rodzaju drzewa (jakiegoś kauczukowca, do ziemskich doświadczeń sięgając), ale autorka takich tropów nie daje. Jakim cudem Rick skojarzył się Johnowi z wilkiem, skoro ten nie mógł go na oczy widzieć? Z książki? Niech będzie, ale w takim razie skąd John wie, że Rick odrzuca głowę „wilczym sposobem”? Dlaczego John dowiaduje się, jak to jest na Ziemi, dopiero na statku? W leśnych obozach się o tym nigdy nie mówi? Dlaczego chłopak pracę w tartaku zna z opowieści, skoro całe życie szwendał się po przytartacznych obozach? Gdzie są kobiety w świecie Selvy? Są i denerwujące szczegóły – kosmiczny transportowiec ląduje na “lotnisku” (toć to nie statek powietrzny), chłopak udaje się na nim „pod pokład” (udawanie się „pod pokład” pasuje tylko do jednostek pływających albo „Sokoła Millenium”, gdzie należy się ukryć przed Imperium), Jeff „wychyla” łyk z piersiówki (z piersiówki to można pociągnąć, wychylić – kieliszek). A już rozbroiła mnie nazwa drzew – „kosmiczne sekwoje”, pretensjonalna jak wpis ze sztambucha pensjonarki. BTW – sekwoje są iglaste, a las Selvy zdaje się liściasty. Gdybyż chociaż tekst bronił się niebanalnym przesłaniem, ale konkluzja – „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”, nie zasługuje na sześć stron druku. Opowiadanie do zapomnienia niestety!
W publicystyce – wreszcie temat, w którym pani Kułakowska mogła się wyżyć, a ja nie będę na jej wynurzenia marudził. Po prostu – lubię (jak chyba wszyscy?) twórczość pani LeGuin. Mętnie sobie tylko przypominam, że wiele lat temu na coś w rodzaju komunizmu w „Wydziedziczonych” strasznie kręciłem nosem. Ale młody i głupi wtedy byłem, to może dziś spojrzałbym na to inaczej ;)? O Celtach też mi się podobało, acz pani Wołyńska czasem się nadmiernie rozpędza i zrównywanie teorii naukowych z fikcją literacką Howarda uważam za grube nieporozumienie. Po liście „polecanek” pani Radziejewskiej jednak widać różnicę między fantastyką „kobiecą” i „męską”. Choć nie wszystkie pozycje czytałem, z opisów wynika, że są to w większości pozycje tzw. „fantastyki miękkiej”, z nienachalnym, ukrytym wręcz czasem, elementem fantastycznym (no, może Brunner się wyłamuje, ale jego na pewno początkującym bym nie polecił). Ciekawe byłoby przeczytać takie „polecanki” redaktorów „NF”. Szkoda, że skończył się cykl Chmielarza, bo chociaż po kryminały sięgam raczej rzadko, to fajnie się zapoznać z uwagami konstruktora takich opowieści. Watts chyba za bardzo beznamiętnie o siostrach Hogan (chciałby, jak Barnum, wystawiać je w cyrku czy co? Albo poeksperymentować jak na szczurach w labiryncie?). Reszta – bez uwag (a nie, jedną mam do Kołodziejczaka – trudne słowo to „prestidigitator”, bo ono aż kłuje na początku felietonu).
Literówek – szesnaście (nawet w spisie treści?!), i niestety dwa orty (i to oba, o dziwo, u Tenszy) – „nowopoznana” i „nie możliwe”.
PS. Najserdeczniejsze życzenia dla Stopki Redakcyjnej – wszak i ona jest rodzaju żeńskiego :D.
Czas na moje trzy grosze ;).
więcej Pokaż mimo toZ okazji Dnia Kobiet redakcja zafundowała mam mocno kobiecy numer. Czy to echa ostatniej gównoburzy na Fejsbuku? Ryzykowne posunięcie, bo Dzień Kobiet to ponoć najbardziej seksistowskie ze świąt :).
Co nam fantastyczne damy w marcu zaproponowały?
Bezapelacyjnie najlepsze jest opowiadanie Catherynne M. Valente „Przyszłość to błękit”....