W zamierzchłych czasach w podstawówce językiem obowiązkowym był rosyjski, bodajże od 5 klasy,natomiast dodatkowym językiem zachodnim od klasy 7 był w moim przypadku niemiecki. W liceum rosyjski, łacina i francuski, na studiach łacina i niemiecki. Taki trochę miszmasz, ale spoko. Ten może trochę przydługi wstęp jest po to, aby pokazać Wam moi drodzy, że jeśli chodzi o język angielski, nie było nam razem po drodze. Co nie znaczy, że gdzieś tam z nim do czynienia nie miałam (tata i siostra operują angielskim biegle). Tato próbował nawet mnie nauczyć, ale jakoś nie za bardzo mi ten język podchodził. Dlatego, kiedy już na poważnie zajęłam się tym angielskim, ważne dla mnie było, aby podręczniki, z których korzystam były dobre. Dobre to znaczy solidnie opracowane, a nie rozreklamowane. I takim przykładem jest ta żółta niewielka rozmiarowo książeczka p. Siudy, który w sposób zrozumiały, profesjonalny ale jednocześnie bardzo przystępny dla laika przekazuje najważniejsze zagadnienia z dziedziny angielskiej gramatyki. Nie ma tu kolorowych obrazków, kredowego papieru i innych kompletnie niepotrzebnych bajerów, za to jest solidna wiedza i za to duży plus. Wiem, z różnych źródeł, że jest to pozycja warta świeczki, a poza tym dzięki niej coś tam z tego englisza łapię.
Serdecznie polecam.

W zamierzchłych czasach w podstawówce językiem obowiązkowym był rosyjski, bodajże od 5 klasy,natomiast dodatkowym językiem zachodnim od klasy 7 był w moim przypadku niemiecki. W liceum rosyjski, łacina i francuski, na studiach łacina i niemiecki. Taki trochę miszmasz, ale spoko. Ten może trochę przydługi wstęp jest po to, aby pokazać Wam moi drodzy, że jeśli chodzi o język...