Daleko od Rueil
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Proza Światowa
- Tytuł oryginału:
- Loin de Rueil
- Wydawnictwo:
- Państwowy Instytut Wydawniczy
- Data wydania:
- 2021-10-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-10-27
- Liczba stron:
- 216
- Czas czytania
- 3 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381963244
- Tłumacz:
- Anna Wasilewska
- Tagi:
- Kolegium Patafizyki OuLiPo
Jacques L’Aumône mieszka w Rueil pod Paryżem, codziennie odwiedza kino i marzy o innym życiu, o swoich wielu przyszłych wcieleniach. Kto może mu zabronić być generałem w Chinach, piratem, wynalazcą, papieżem? Jak mówi jego ojciec, lubił strategię i sporządzał mapy. Ciągle rysował statki. Jako dwunastolatek wymyślił nowy sposób pompowania opon w rowerze. Miał modelową komunię, opanował łacinę, żeby czytać brewiarz.
Podobnie jak w innych powieściach Raymonda Queneau elementy ludyczne splatają się tu z erudycyjnymi, a narracja jest pokrewna narracji filmowej.
Przejścia od marzenia do rzeczywistości w obu kierunkach podtrzymują intrygę i pozwalają śnić na jawie. Ironiczny cudzysłów idzie w parze z (czarnym) humorem.
Autor posłowia Harry Mathews tak pisze o twórczości Queneau: „Faktem jest, że nikt jeszcze nie rozszyfrował do końca żadnej z powieści Queneau, i podejrzewam, że nikomu się to nigdy nie uda. Być może o to, między innymi, w nich chodzi. Być może powieści, w równym stopniu te, jak wszystkie inne, nie po to powstają, żeby je rozszyfrowywać, lecz by stanowić pożywkę dla niekończących się prób rozszyfrowania, co sugerowałoby, że sam proces rozszyfrowywania więcej nam daje satysfakcji niż jego ukończenie. Z pewnością przy lekturze Queneau niewyjaśnione osady znaczenia nie pomniejszają przyjemności czytania, wręcz przeciwnie: skłaniają do zwracania szczególnej uwagi na to, co robi autor, gdyż wiemy, że nie poda nam eksplikacji tekstu na talerzu. On sam napisał gdzieś, że tylko literatura trywialna daje odpowiedzi, poważna zaś stawia pytania. Opublikowane w 1944 roku Daleko od Rueil z pewnością zalicza się do literatury poważnej, a zarazem posługuje się takim nagromadzeniem banałów, które w przypadku innego rodzaju pisarstwa szybko by nas zniecierpliwiło – tymczasem wzbudza tylko radosną ciekawość”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 42
- 38
- 9
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
Pozorny a zwodniczy bezsens tej uroczej opowiastki sięga niezwykłej głębi, a niezliczone komunały kamuflują swą właściwą rolę w zadziwiająco prowadzonej narracji. To najtrudniejsza chyba rzecz mistrza OuLiPo, ale też i chyba najmniej do mnie jednak przemawiająca spośród trzech dotychczas przeczytanych (genialna „Psia trawka” wciąż na czele - czy "Zazi w metrze" ją przebije?).
Ale tak czy inaczej, jest tu cały Queneau ze swoimi paradoksalnymi postaciami, zachowaniami i relacjami społecznymi, które demaskują sztuczność ludzkiego bytu wśród innych i niemożność komunikacji. Nic tu nie jest do końca pewne, jasne i przesądzone. Mniej uważny czytelnik (są jeszcze inni?) pogubi się szybko, bo naprawdę nie jest łatwo zorientować się w przeobrażeniach głównego bohatera i pobocznych postaci – tu wszystko jest w ruchu.
A jak zresztą słusznie dopowiada posłowie, ta książka „nie powstała po to by ja rozszyfrować, lecz by stanowić pożywkę dla niekończących się prób rozszyfrowania”. Miłego, acz bezowocnego, a może raczej - zawsze skutecznego - trudu, czytelnicy i czytelniczki!
Jedno jest pewne: :”Unikanie komunałów to istota poezji”, co jest kolejną autorską pułapką, skoro banałów jest tu akurat niemało. To ewidentne hołdownicze odwołanie do flaubertowskiego „Słownika komunałów”. A i powołana do życia przez samotnika z Rouen para zawołanych durniów Bouvard i Pecuchet także kłania się czytającej publiczności…
Kocham takie pełne pozornej wszak sprzeczności zdania Autora:
…Potem, kiedy zakończył proces niemyślenia, wstaje, robi obchód laboratorium. (…) Po zakończeniu inspekcji siada i podejmuje tryb niemyślenia…
…Chodzi o to, żeby otruć koty, ale nie ukatrupić przy tym myszy i zlikwidować amatorów sałaty, nie trując białych robaków...
…Ludzie z towarzystwa szczególnie sobie cenili ten lokal, ponieważ ustęp, wyposażony w drzwi do pasa i stojący w sali, pozwalał użytkownikom kontynuować rozmowę rozpoczętą przy stole, co podczas kolacji w interesach jest zawsze korzystne…
….Czy nie zauważyłaś, jak bardzo czujemy się nieśmiertelni, gdy nie myślimy o śmierci…?
…Czym zajmuje się ten facet? Nic tego nie zdradza. Nie przystaje przed żadnym sklepem, nie ogląda się za kobietami, nie miauczy na koty, nie hauczy na psy ani nie krzyczy halo na taksówki, nie poklepuje dzieci po policzkach, nie stara się omijać szczelin między kostkami bruku, nie pyta glin o drogę, nie odwiedza pisuarów, nie przechodzi przez jezdnię, nie spojrzawszy przedtem w lewo, a potem w prawo, nie kicha, nie czka ani nie bździ, nie potyka się, nie rzuca okruszków małym ptakom ani dużym gołębiom, nie czeka na tramwaj ani na autobus, nie schodzi do żadnej stacji metra, nie pakuje palców do nosa, nie kołysze ręką w marszu, nie drapie się po karku ani po odbycie, nie wyjmuje chusteczki, żeby obetrzeć sobie twarz lub wytrzeć nos, wcale nie wyjmuje chusteczki, nie ociera sobie twarzy, nie wyciera nosa, nie spluwa na ziemię, nie pali, nie wkłada rąk do kieszeni, nie rzuca kawałków papieru do ścieków, ani biletów autobusowych czy tramwajowych, nie utyka, nie ma tików ani drgawek, jest tak dobrze wychowany, że Jacques zadaje sobie pytanie, jak mógłby dojść do takiej perfekcji, żeby się ulotnić, kiedy obywatel chwyta torebkę jakiejś pani i puszcza się biegiem…
....Następnie wszystko obraca się w dialektykę potem w retorykę potem w sofistykę potem w kazuistykę. Czasem chodzi o to, żeby wiedzieć, czy Jacques naprawdę kocha Dominique czy nie ulega złudzeniu. Czasem chodzi o to, żeby wiedzieć, czy Dominique mogłaby kochać Jacques’a, skoro jest zamężna. Czasem chodzi o to, żeby wiedzieć, czy Dominique nie kocha Jacques’;a sama o tym nie wiedząc. Czasem chodzi o to, żeby wiedzieć, czy miłość Jacques’;a nie liczy się podwójnie: czy nie jest zatem zaraźliwa. I tak dalej...
I o to właśnie tutaj chodzi!
Pozorny a zwodniczy bezsens tej uroczej opowiastki sięga niezwykłej głębi, a niezliczone komunały kamuflują swą właściwą rolę w zadziwiająco prowadzonej narracji. To najtrudniejsza chyba rzecz mistrza OuLiPo, ale też i chyba najmniej do mnie jednak przemawiająca spośród trzech dotychczas przeczytanych (genialna „Psia trawka” wciąż na czele - czy "Zazi w metrze" ją ...
więcej Pokaż mimo to