rozwińzwiń

Wyspa

Okładka książki Wyspa Małgorzata Kolankowska
Okładka książki Wyspa
Małgorzata Kolankowska Wydawnictwo: Wydawnictwo Cyranka reportaż
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Cyranka
Data wydania:
2020-08-27
Data 1. wyd. pol.:
2020-08-27
Język:
polski
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
458
229

Na półkach: ,

Bardzo ważna książka. Zapiski o walce. Z chorobą, własnymi słabościami, systemem, lekarzami, czasem.
Takie książki powinny być pisane. Jeśli ktoś, widząc zbiórkę na kolejne chore dziecko, zatrzyma na chwilkę wzrok i pomyśli o historiach, które kryją się za dramatycznymi apelami zrozpaczonych rodziców, mam nadzieję, że wpłaci choć symboliczną kwotę.
Ale jest to też książka dająca nadzieję, pokazująca historie osób, które wygrały z tą morderczą chorobą, jaką jest rak.
I dla nich wszystkich dobrze, że ta książka powstała.

Bardzo ważna książka. Zapiski o walce. Z chorobą, własnymi słabościami, systemem, lekarzami, czasem.
Takie książki powinny być pisane. Jeśli ktoś, widząc zbiórkę na kolejne chore dziecko, zatrzyma na chwilkę wzrok i pomyśli o historiach, które kryją się za dramatycznymi apelami zrozpaczonych rodziców, mam nadzieję, że wpłaci choć symboliczną kwotę.
Ale jest to też książka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
218
206

Na półkach: , ,

To nie jest książka o łatwej tematyce. Czytając ją zastanawiałam się, czy jest to reportaż o chorych na nowotwory dzieci, czy o ich rodzinach i wszystkim tym co wokół się dzieje.
Jakby na to nie spojrzeć, kiedy słyszymy o nowotworach, nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, jak rzeczywistość chorego i jego bliskich wygląda. Bywa, że medycyna bywa bezradna i że tzw. cuda potrafią sięzdarzyć.

To nie jest książka o łatwej tematyce. Czytając ją zastanawiałam się, czy jest to reportaż o chorych na nowotwory dzieci, czy o ich rodzinach i wszystkim tym co wokół się dzieje.
Jakby na to nie spojrzeć, kiedy słyszymy o nowotworach, nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, jak rzeczywistość chorego i jego bliskich wygląda. Bywa, że medycyna bywa bezradna i że tzw. cuda ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
456
252

Na półkach: ,

Małgorzata Kolankowska „Wyspa”


Niejednokrotnie oś tematyczna wobec której wybieramy dane lektury, jest ściśle związana z poprzednio czytaną. W moim przypadku, po świetnej lekturze Mateusza Pakuły sięgnęłam po „Wyspę”, chcąc kontynuować temat chorób nowotworowych. Wydawało mi się iż jest to tak ważny, absorbujący społecznie temat, iż nie można tego zepsuć, zwłaszcza w kraju gdzie nadal opieka w przypadku chorych, ich leczenia może pozostawić wiele do omawiania. Bardziej nie mogłam się przeliczyć, gdyż naiwność płynąca z lektury „Wyspy” dobijała mnie z każdą przeczytaną stroną.

Małgorzata Kolankowska rzuciła wyzwanie opisania choroby nowotworowej u dzieci, a rozmowy przeprowadzone z ich rodzicami są jednym z głównych tematów „Wyspy”. Widzimy eksploatowany strach, niezrozumienie, złość, by nadeszła wola walki z nieznanym i groźnym przeciwnikiem, którego tak ciężko pokonać. Kluczem są wybrani rodzice małych pacjentów z szpitala przy Bujwida w Wrocławiu. Same przypadki, to dzieci które nadal żyją, walczą i mam wrażenie – na niespotykaną skalę pomaga im nie medycyna, ale modlitwa! Tak, modlitwa, a nie żadna medycyna i skuteczne lekarstwa. Każdy przypadek opisany przez Kolankowską to rodzice którzy tak żarliwie się modlili, ze nie ma wznowy. Merytorycznego wytłumaczenia nie ma, bowiem oni sami w swoich relacjach to podkreślają, wpierw owszem jest i szpital, lekarze, ale koniec końców, tak to zasługa modlitwy.

Autorka zbyt pobieżnie opisuje leczenie, wybiera sobie dogodne fragmenty, posługując się przy tym prostym, zubożonym językiem, który tak doskonale znamy z wszelkiej maści blogów. Przy reportażu o takim ładunku emocjonalnym, to nie miało prawa się udać. Temat nowotworów zasługuje na odpowiedni przekaz – bowiem jest to świadectwo faktycznego życia, a nie fikcja literacka. Efektu książki nie poprawiają infantylne rozdziały opisujące tytułową Wyspę – jest to bardzo uproszczony obraz oddziału onkologicznego, jakie są jego zasady, jak wszystko funkcjonuje – wręcz brzmi groteskowo, jeśli zestawimy go z samymi historiami. Bowiem można poczuć niezły dyskomfort, szczególnie jeśli zna się owe realia.

Wartością dodaną są tylko rozmowy z lekarkami i psychologiem. Dr. Monika Mielcarek-Siedziuk,
Prof. Ewa Gorczyńska, psycholog Marzena Gwadera chętnie podzieliły się z Kolankowską swoją wiedzą, naukowym spojrzeniem na onkologię. Opis leczenia, proces przeszczepu, czym się rożni nowotwór od raka – to wiele aspektów przedstawionych szerszej publiczności w sposób klarowny, jasny. Lecz to za mało by ten reportaż mogłam ocenić wyżej. Kolankowska nie porywa ani stylem, narracją ani też historiami – które wskutek zbyt infantylnego przekazu mogą być odebrane niezbyt poważnie, a wątpię iż taki był cel autorki.

Z przykrością nie polecam. Zmarnowany potencjał. 3/10

Małgorzata Kolankowska „Wyspa”


Niejednokrotnie oś tematyczna wobec której wybieramy dane lektury, jest ściśle związana z poprzednio czytaną. W moim przypadku, po świetnej lekturze Mateusza Pakuły sięgnęłam po „Wyspę”, chcąc kontynuować temat chorób nowotworowych. Wydawało mi się iż jest to tak ważny, absorbujący społecznie temat, iż nie można tego zepsuć, zwłaszcza w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1028
565

Na półkach: , ,

Tytułowa „Wyspa” to metafora choroby, metafora miejsca do chorowania. Mieszkańcy Wyspy to mali bohaterowie, którymi opiekują się ci więksi, stojący po drugiej stronie i próbujący zmierzyć się z diagnozą bliscy oraz lekarze. Bo rak to w pierwszym odczuciu wyrok, wola walki przychodzi po chwili.

Małgorzata Kolankowska stworzyła reportaż, w którym zebrała historie wielu bohaterów. Powierzyli jej oni swoje emocje towarzyszące diagnozie, szukaniu pomocy, ratowaniu życia dziecka za wszelką cenę. Znajdziecie tu wiele bólu, poczucia bezsilności i samotności, ale i nadziei. Bo czasami tylko nadzieja trzyma nas w jednym kawałku. I mimo szczerych chęci ciężko mi polecić Wam lekturę „Wyspy”. Między surowymi, nieco chaotycznymi reportażami znajdziecie poetyckie, pełne metafor fragmenty opisujące Wyspę, dzięki którym poznacie panujące tam zasady, jak i jej mieszkańców. I być może miało to na celu rozładowanie emocji, ale według mnie stworzyło pewien irytujący przerywnik, który średnio wpasował się w moje potrzeby podczas lektury.

Nie wiem czy można od tego tekstu wymagać większej literackości, ale zapis wspomnień rodziców napisany jest naprawdę słabym językiem. A to przy dużym ładunku emocjonalnym zakłócało mój odbiór i zaangażowanie. Może to i lepiej? Może wtedy ciężko byłoby znieść to, co spotkało mnie na kolejnych stronach „Wyspy”? Niemniej ta książka zmusiła mnie to wielu przemyśleń, za co serdecznie autorce dziękuję. Nie zniechęcam Was do lektury, ale musicie zmierzyć się z nią na własną odpowiedzialność.

Tytułowa „Wyspa” to metafora choroby, metafora miejsca do chorowania. Mieszkańcy Wyspy to mali bohaterowie, którymi opiekują się ci więksi, stojący po drugiej stronie i próbujący zmierzyć się z diagnozą bliscy oraz lekarze. Bo rak to w pierwszym odczuciu wyrok, wola walki przychodzi po chwili.

Małgorzata Kolankowska stworzyła reportaż, w którym zebrała...

więcej Pokaż mimo to

avatar
250
155

Na półkach:

Chciałam napisać, że ta książka to zbiór reportaży o ciężko chorych małych pacjentach, ale właściwie to więcej w niej przeczytamy o tym co dzieje się wokół nich. O rodzinach, które rozpadają się lub wreszcie odnajdują miłość. O rodzicach, którzy poświęcają całych siebie w walce z chorobą. O rodzeństwie, które schodzi na dalszy plan i musi szybciej wydorośleć. O znajomych, którzy nie wiedzą, jak się zachować. O lekarzach. O tych, którzy zobojętnieli na krzywdę i o tych, którzy przeżywają każdy kolejny wynik tak samo mocno. To historie o tym, jak jedna diagnoza przewartościowuje całe życie wielu osób jednocześnie.

Nie da się ukryć, to nie jest przyjemna lektura. To coś, z czym trzeba się zmierzyć, co się odkłada, bo wywołuje emocje. Autorka próbowała nas przeprowadzić przez te dramatyczne historie przy pomocy metafory wyspy. Wydaje mi się jednak ona tutaj zupełnie zbędna. Dodatkowe rozdziały były niepotrzebnymi uzupełniaczami. W tym przypadku opisywanie zwykłego życia miało o wiele większą moc. Nie chciałabym wartościować czyichś przeżyć, ale miałam poczucie, że brakowało w tym reportażu historii skrajnych. Dostaliśmy sam środek, a nie przekrój, tak jakby autorka obawiała się sięgnąć głębiej.

Podsumowując, to jest poruszający reportaż. Być może nie do końca trafiony z formą, ale na pewno pełen historii wartych poznania, oswajający temat, przypominający, że taka diagnoza może się przytrafić każdemu. Choroba nie wybiera stopnia zamożności, ilości miłości w rodzinie, czy wieku chorego. Strzela na chybił trafił.

Chciałam napisać, że ta książka to zbiór reportaży o ciężko chorych małych pacjentach, ale właściwie to więcej w niej przeczytamy o tym co dzieje się wokół nich. O rodzinach, które rozpadają się lub wreszcie odnajdują miłość. O rodzicach, którzy poświęcają całych siebie w walce z chorobą. O rodzeństwie, które schodzi na dalszy plan i musi szybciej wydorośleć. O znajomych,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
371
54

Na półkach:

Mam ogromny szacunek do autorki za podjęcie się tak trudnego tematu, jakim jest choroba nowotworowa u najmłodszych pacjentów. Ogromnym szacunkiem darzę też rodziców, którzy postanowili podzielić się swoimi bardzo trudnymi historiami, ale oceniam reportaż jako finalne dzieło i byłabym sama ze sobą nieszczera gdybym napisała Wam, że to wzruszająca książka, która jest istotnym głosem w temacie.



Nie pasuje mi tu praktycznie wszystko: styl, który przypomina raczej wpisy z forum niż reporterski sznyt (dla mnie wada, dla niektórych będzie to zaletą). Metafora „wyspy”, którą przeplatane są kolejne historie małych pacjentów stała się już w połowie książki dla mnie tak męcząca i naiwna, że musiałam ją pomijać, żeby dobrnąć do ostatnich stron. Rozumiem, że miała ona stanowić przerywnik rozładowujący napięcie. W moim odczuciu był po prostu „uśmieszniający” naprawdę trudne przeżycia relacjonowane przez bohaterów. Podczas czytania nie opuszczało mnie ogólne poczucie chaosu, jakby autorka nie umiała wybrać, co powinno być opisane a co pominięte.

Jestem z tych osób, które nigdy nie stroniły od trudnych tematów. I to nie jest tak, że cierpienie tych dzieci mnie nie wzruszało, ale to wzruszenie nie wynikało z tego, jak została napisana ta książka, ale z tego, że tę wrażliwość z siebie wyciskałam myśląc o nich w oderwaniu od reportażu.

Wyłapałam tu jednak coś, co zostało zupełnie pominięte a szkoda: kompletny burdel, bezduszność i nieudolność polskiego systemu opieki zdrowotnej.

I jeszcze raz na koniec: Ogromnie szanuję odwagę autorki oraz rodziców, którzy opowiedzieli swoje historie, ale mam wrażenie, że dużo więcej dobrego można było przekazać tą książką.

Ze względu na temat bardzo chciałam, żeby to był dobry reportaż, ale w moim odczuciu niestety nie jest.

Mam ogromny szacunek do autorki za podjęcie się tak trudnego tematu, jakim jest choroba nowotworowa u najmłodszych pacjentów. Ogromnym szacunkiem darzę też rodziców, którzy postanowili podzielić się swoimi bardzo trudnymi historiami, ale oceniam reportaż jako finalne dzieło i byłabym sama ze sobą nieszczera gdybym napisała Wam, że to wzruszająca książka, która jest istotnym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
262
189

Na półkach: ,

"Dlaczego on, dlaczego mój syn"? "Dlaczego my?"
 
Wyspa to historia małych (i dużych) dzielnych wojowników, toczących nierówną walkę z okrutnym i bezlitosnym przeciwnikiem, i ich dzielnych rodzicach...

Nikt chyba nie spodziewa się tutaj łatwej i przyjemnej lektury . Książka przepełniona jest ludzkim dramatem, wielką niesprawiedliwością losu i przeogromnym bólem naszych bohaterów...

I choć każdy z nas ma inny poziom wrażliwości i inną wytrzymałość emocjonalną więc tym samym z książką poradzi sobie lepiej lub gorzej, to u każdego czytelnika po tej lekturze, coś powinno się zmienić...

Przytoczone tutaj historie chorych dzieci, a zarazem walecznych bohaterów i ich silnych rodziców dobitnie przypominają o kruchości życia i jego wielkiej nieprzewidywalności. Uświadamiają jak mali i bezsilni jesteśmy w obliczu tak potwornego, wielkiego przeciwnika jakim jest choroba nowotworowa.  I choć nie da się nawet w kilku procentach zrozumieć tego dramatu i poczuć tego co czują rodzice chorych dzieci jeśli samemu się tego nie doświadczyło, to lektura daje do myślenia i skłania do przewartościowania sobie pewnych kwestii.
Książka też uczy pewnej pokory.

Garść medycznej wiedzy na temat białaczki i transplantologii. Autorka zobrazowała szpitalne życie na najgorszym chyba oddziale- onkologii dziecięcej w sposób łatwy w odbiorze.
W książce znajdziemy nie tylko doświadczenia rodzin, ale też poznamy perspektywę tej drugiej strony a mianowicie- lekarzy, psychologa .

Czyta się dobrze, wręcz chłonie się tę książkę, mimo trudnego tematu.
A metafora choroby jako Wyspy - FE NO ME NA LNA!
 
Niemniej trochę ten reportaż słaby jest jakościowo, chaotyczny, mało konkretny. Mnie w jakimś sensie poruszył, skłonił do refleksji tylko z racji tematu, a nie formy przekazu. Szczerze spodziewałam że wyciśnie mi łzy - a nic takiego się nie zadziało. Wspomniany wyżej przeogromny ból bohaterów nie zawsze był ujmujący i chwytający za serce....

Czegoś tu zabrakło, ale myślę że warto przeczytać.

"Dlaczego on, dlaczego mój syn"? "Dlaczego my?"
 
Wyspa to historia małych (i dużych) dzielnych wojowników, toczących nierówną walkę z okrutnym i bezlitosnym przeciwnikiem, i ich dzielnych rodzicach...

Nikt chyba nie spodziewa się tutaj łatwej i przyjemnej lektury . Książka przepełniona jest ludzkim dramatem, wielką niesprawiedliwością losu i przeogromnym bólem naszych...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    30
  • Przeczytane
    22
  • Posiadam
    8
  • 2020
    2
  • Wrzesień 2020
    1
  • Medyczne
    1
  • Po polsku
    1
  • Polska
    1
  • Teraz czytam
    1
  • 2020
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wyspa


Podobne książki

Przeczytaj także