Jessica Jones tom 4: Martwy Punkt
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Jessica Jones (tom 4)
- Tytuł oryginału:
- Jessica Jones: Blind Spot
- Wydawnictwo:
- Mucha Comics
- Data wydania:
- 2020-05-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-05-29
- Liczba stron:
- 136
- Czas czytania
- 2 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366589032
JESSICA NIEDAWNO STAWIŁA CZOŁO SWOIM NAJWIĘKSZYM LĘKOM
– A TAKŻE NAJGROŹNIEJSZEMU WROGOWI – I ODNIOSŁA ZWYCIĘSTWO!
Chyba teraz już wszystko pójdzie gładko? Akurat! Zamiast tego Jessica znajdzie w swoim biurze zwłoki kobiety, której nie zdołała pomóc przed laty, i zostanie wrobiona w zabójstwo! Jessica wznowi śledztwo, próbując schwytać zabójcę Dii Sloane. Wpadnie tym samym w sieć knowań seryjnego zabójcy atakującego kobiety obdarzone mocami. Czy Jessica zdąży połączyć wszystkie elementy tej układanki, zanim morderca zaatakuje ponownie? Mistrz Magii Doktor Strange nie będzie skory do pomocy – cóż za zaskoczenie – ale jaką rolę w całym tym bałaganie odegra nadzwyczajna łowczyni potworów Elsa Bloodstone?
W skład albumu wchodzą materiały opublikowane pierwotnie jako Jessica Jones: Blind Spot #1–6, autorstwa Kelly Thompson i Mattii De Iulisa.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 17
- 11
- 10
- 4
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Brian Michael Bendis to twórca, którego raczej nie trzeba nikomu przedstawiać, jego wizja Jessica Jones może nie zawsze była olśniewająca, ale utrzymywała stały dobry poziom. Wszystko jednak kiedyś się kończy, a zmiany na stanowiskach twórców są nieuniknione. Jessica Jones: Martwy punkt to pierwsza historia w ramach cyklu stworzona przez Kelly Thompsona, pora więc sprawdzić jak on poradził sobie on z wyrazistą i nieokiełznaną główną bohaterką.
Album jak na kryminał przystało, rozpoczyna się od mocnego uderzenia, którym jest morderstwo młodej kobiety, której ciało zostaje odnalezione w biurze głównej bohaterki. Ofiara to Dia Sloane dziewczyna, która już kiedyś miała poważne kłopoty ze swoim chłopakiem, mającym duże problemy z agresją. Niestety wtedy JJ nie udało się ostatecznie rozwiązać sprawy i teraz ze smutkiem patrzy ona na jej skutki. To jednak dopiero początek całej serii wydarzeń, gdzie ofiar morderstw będzie o wiele więcej. Seryjny morderca biorący sobie na cel kobiety obdarzone mocami to naprawdę trudno przeciwnik. Jessica będzie musiała mocno wytężyć umysł i szybko połączyć wszystkie odkryte ślady, aby zapobiec kolejnemu morderstwu. Na całe szczęście znajdzie ona kilku sojuszników, którzy będą chcieli jej pomóc.
Nowy twórca serii nie oznacza od razu wielkich rewolucji w kontekście scenariusza. Thompson stara się podtrzymywać niektóre trendy zapoczątkowanego przez jego poprzednika, jednocześnie stopniowo dodając coś od siebie. W jednych momentach udaje mu się to dość dobrze, w innych zaś jego metoda powielania sprawdzonych pomysłów pozostawia wiele do życzenia. Początek albumu jest bardzo udany, wątek morderstwa i tajemnicy z tym związanej jest zaprezentowany bardzo dobrze i dość klimatycznie. Całość zaczyna się ewidentnie puść w momencie, kiedy nowy twórca wplata w historię kolejnych mniej lub bardziej znanych superbohaterów. Bendis w ramach serii bardzo umiejętnie szafował „mocami”, pokazując bohaterów w bardziej przyziemnych formach. W przypadku tego albumu moment pojawienia się herosów jest punktem zwrotnym dla historii, po którym zaczyna się ona robić „dziwna” i to w negatywnym tego słowa znaczeniu. Początkowy dobry kryminał zaczyna coraz mocniej tracić tempo, bohaterowie wdają się w kompletnie niepotrzebne dyskusje, a niektóre poruszone wątki są najdelikatniej pisząc mało sensowne (chociażby ożywianie niektórych ofiar morderstw). Całość ratuje na swój sposób zaskakujący finał, ale to już będzie mocno zależeć od samego czytelnika i jego poziomu akceptacji Mevelowych udziwnień.
Po zakończeniu głównej historii na czytelnika czeka krótka opowieść dodatkowa, gdzie możemy obserwować przebieg urodzin córki Jessiki Jones i Luka Cage’a. Dom głównej bohaterki tłumnie odwiedzany jest przez przeróżnych gości (nie zawsze zaproszonych i mile widzianych),którzy wzbogacają imprezkę o solidną porcję humoru. Czyli mamy tutaj do czynienia z krótkim „rozrywkowym” epizodem, który niespecjalnie cokolwiek wnosi do serii.
Cała recenzja na:
https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-komiksu-jessica-jones-martwy-punkt/
Brian Michael Bendis to twórca, którego raczej nie trzeba nikomu przedstawiać, jego wizja Jessica Jones może nie zawsze była olśniewająca, ale utrzymywała stały dobry poziom. Wszystko jednak kiedyś się kończy, a zmiany na stanowiskach twórców są nieuniknione. Jessica Jones: Martwy punkt to pierwsza historia w ramach cyklu stworzona przez Kelly Thompsona, pora więc sprawdzić...
więcej Pokaż mimo toHistoria mocno zaskakuje już w końcówce pierwszego zeszytu i trzyma w napięciu do jej finału. Powiedzmy tylko, że w intrygę zostaje wplątany sam Doktor Strange, co każe przypuszczać, że w fabule będą wykorzystane naprawdę niestandardowe rozwiązania.
To wszystko, plus dłuższy rzut oka na rodzinne życie bohaterki składają się na jedną z najciekawszych historii z Jessicą Jones w roli głównej. Bohaterka nic nie straciła ze swojego specyficznego, znanego też z serialu uroku, a nawet sporo zyskała dzięki nowej, twórczej perspektywie. Wciąż pozostaje jedną z najciekawszych, kobiecych bohaterek Marvela, a jej przygody, im bardzie odległe od wielkich eventów tym są lepsze. I niech tak pozostanie.
Historia mocno zaskakuje już w końcówce pierwszego zeszytu i trzyma w napięciu do jej finału. Powiedzmy tylko, że w intrygę zostaje wplątany sam Doktor Strange, co każe przypuszczać, że w fabule będą wykorzystane naprawdę niestandardowe rozwiązania.
więcej Pokaż mimo toTo wszystko, plus dłuższy rzut oka na rodzinne życie bohaterki składają się na jedną z najciekawszych historii z Jessicą...
Siłą najpierw „Alias”, a później „Jessiki Jones” zawsze było bardzo wnikliwe spojrzenie na wnętrze bohaterów, zaprezentowanie ich przeżyć i rozterek oraz pokazanie, że mimo posiadanych mocy wciąż pozostają ludźmi. Są po prostu omylni i popełniają błędy. Choć obie serie zahaczały o świat superbohaterów Marvela, nigdy nie weszły w niego na tyle głęboko, żeby na horyzoncie pojawiła się sztampa. Brian Michael Bendis, mimo umiejscowienia akcji w świecie trykotów, praktycznie w każdym tomie dawał nam bardzo przyziemne opowieści. Utrzymanie tonu serii było jednym z największych wyzwań czekających nową scenarzystkę po tym, jak Bendis zajął się innymi projektami. Sprawdźmy, czy się udało.
Przeszłość ma to do siebie, że w najmniej oczekiwanych momentach lubi wpłynąć na chwilę obecną. Przekonuje się o tym Jessica Jones, która pewnego dnia po przybyciu do swojego biura detektywistycznego zastaje w nim zwłoki młodej kobiety. Jak się szybko okazuje, denatka była kiedyś klientką agencji „Alias”. Sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się początkowo wydaje – Jessica nie dość, że musi bronić się przed zarzutami o zabójstwo, to w dodatku staje się celem mordercy, który najwidoczniej obrał sobie za cel kobiety posiadające supermoce.
Wydawałoby się, że komiks o silnej kobiecie pisany przez kobietę to recepta na sukces. W praktyce wyszło jednak nieco inaczej. Nowa „Jessica Jones” jest niestety nieco mdła, zwłaszcza w porównaniu do świetnych albumów Bendisa. Oczekiwać można było przede wszystkim lepszego portretu psychologicznego protagonistki. Tymczasem pani Jones nie do końca przypomina siebie. Jasne, obecnie jest żoną i matką, więc w jej życie w dość znaczącym stopniu wkroczyło szczęście, jednak gdzieś zginęły targające nią od zawsze wątpliwości. Tym samym Jessica straciła sporo ze swojej dotychczasowej osobowości, a zamiast tego otrzymaliśmy kogoś nowego, niestety zauważalnie mniej intrygującego.
Siłą „Alias” i „Jessiki Jones” zawsze było to, że stały na uboczu superbohaterskiego uniwersum. To działało na korzyść obu serii. Kelly Thompson postanowiła nieco zmienić proporcje światów normalnego i „super”. Autorka dosyć często wspiera się w „Martwym punkcie” innymi superbohaterami i czasami wychodzi to całkiem zgrabnie (sarkastyczny Strange),innym razem jednak niespecjalnie pasuje do serii (wodna walka z potworami razem z Elsą Bloodstone) i sprawia wrażenie wymuszonego, wprowadzonego tylko po to, by uatrakcyjnić opowieść. Niezbyt interesująca jest niestety sama fabuła, a to już dosyć znacząca wada. Jest co prawda dosyć skomplikowana, ale nie w intrygujący sposób – niektóre elementy wydają się bardzo sztampowe (walka przeciwstawnych osobowości),ponadto mamy tu najbardziej typową przypadłość serii superhero – nic nie jest ostateczne, a to oznacza, że z postaciami można zrobić wszystko (zwłaszcza rzeczy na pozór szokujące),bo i tak nic im się nie stanie. To rozczarowuje.
Album zamyka zeszyt traktujący o przygotowaniach do przyjęcia z okazji drugich urodzin córki Jessiki i Luke'a. Jak to w takich przypadkach zazwyczaj bywa, całość utrzymana jest w lekkim tonie, od czasu do czasu urozmaicanym humorystycznymi wstawkami. To coś w stylu numerów okolicznościowych, mających na celu utrwalenie więzi między czytelnikiem a bohaterami i danie tym ostatnim chwili wytchnienia. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie końcowy twist – nie wiem, jak autorka uzasadni go później, ale na tę chwilę wydaje się on pełnić wyłącznie rolę swoistego shockera i jawi się jako manewr raczej głupawy, co w żaden sposób nie pomaga podciągnąć oceny całego tomu.
Początkowo było mi dosyć trudno przyzwyczaić się do stylu prezentowanego przez Mattię De Iulisa. To chyba dlatego, że Jessikę utożsamiam z pracami Michaela Gaydosa. Tam było dużo wizualnego brudu, tutaj jest zgoła inaczej. Jak? Powiedziałbym, że czasami aż nazbyt sterylnie. To duży przeskok, ale gdy już oczy przyzwyczają się do takiej czystej (i najprawdopodobniej także cyfrowej) konwencji, okazuje się, że jest całkiem dobrze. Włoski artysta zna się na swoim fachu, a jego ilustracje są realistyczne i zwyczajnie miłe dla oka.
Nie ma co owijać w bawełnę – nowa „Jessica Jones” stoi przynajmniej jeden poziom niżej od wizji Bendisa. Jako zapychacz i tytuł „na raz” zapewne się sprawdzi, ale dla mnie to zdecydowanie za mało. Ten komiks to zwyczajnie nie ten kaliber, co poprzednie serie traktujące o przygodach i rozterkach pani superdetektyw. Brak tu tej charakterystycznej mocy i ciężaru gatunkowego, cechującego wcześniej zwłaszcza „Alias”. Szkoda. Rzecz jasna, autorki nie ma co przedwcześnie skreślać, jedna wpadka katastrofy wszak nie czyni, niemniej wejście na wyższy poziom będzie od niej wymagało znacznej poprawy formy twórczej.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2020/06/jessica-jones-tom-4-martwy-punkt.html
oraz na facebookowym profilu serwisu Szortal. Wpis z 05. 06. 2020 - https://www.facebook.com/Szortal/posts/3343296032359767?__tn__=K-R
Siłą najpierw „Alias”, a później „Jessiki Jones” zawsze było bardzo wnikliwe spojrzenie na wnętrze bohaterów, zaprezentowanie ich przeżyć i rozterek oraz pokazanie, że mimo posiadanych mocy wciąż pozostają ludźmi. Są po prostu omylni i popełniają błędy. Choć obie serie zahaczały o świat superbohaterów Marvela, nigdy nie weszły w niego na tyle głęboko, żeby na horyzoncie...
więcej Pokaż mimo to