Czarny Młot - Tom 4 - Era zagłady. Część 2

Okładka książki Czarny Młot - Tom 4 - Era zagłady. Część 2 Jeff Lemire, Dean Ormston, Rich Tommaso
Okładka książki Czarny Młot - Tom 4 - Era zagłady. Część 2
Jeff LemireDean Ormston Wydawnictwo: Egmont Polska Cykl: Czarny Młot (tom 4) komiksy
192 str. 3 godz. 12 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Czarny Młot (tom 4)
Tytuł oryginału:
Black Hammer vol. 4: Age of Doom Part 2
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Data wydania:
2020-07-23
Data 1. wyd. pol.:
2020-07-23
Liczba stron:
192
Czas czytania
3 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328197107
Tłumacz:
Tomasz Sidorkiewicz
Tagi:
czarny młot dark horse komiksy
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Czarny Młot - tom 6- Odrodzenie - część druga Jeff Lemire, Rich Tommaso, praca zbiorowa
Ocena 6,7
Czarny Młot - ... Jeff Lemire, Rich T...
Okładka książki Czarny Młot. Skulldigger i Kostek Jeff Lemire, Tonči Zonjić
Ocena 6,8
Czarny Młot. S... Jeff Lemire, Tonči ...
Okładka książki Ascender - 4 - Gwiezdne nasiono Jeff Lemire, Dustin Nguyen
Ocena 6,9
Ascender - 4 -... Jeff Lemire, Dustin...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Hellboy: Opowieści Gabriel Bá, Richard Corben, Gary Gianni, Mike Mignola, Fábio Moon
Ocena 7,4
Hellboy: Opowi... Gabriel Bá, Richard...
Okładka książki Zaćmienie Ed Brubaker, Sean Phillips
Ocena 8,0
Zaćmienie Ed Brubaker, Sean P...
Okładka książki Śpioch. Tom 1 Ed Brubaker, Sean Phillips, Colin Wilson
Ocena 7,8
Śpioch. Tom 1 Ed Brubaker, Sean P...
Okładka książki Porcelana - 1. Dziewczynka Benjamin Read, Chris Wildgoose
Ocena 7,0
Porcelana - 1.... Benjamin Read, Chri...
Okładka książki Hellblazer. Garth Ennis 3 Glyn Dillon, Steve Dillon, Garth Ennis, William Simpson, Peter Snejbjerg
Ocena 7,4
Hellblazer. Ga... Glyn Dillon, Steve ...
Okładka książki Descender. Wojna maszyn Jeff Lemire, Dustin Nguyen
Ocena 7,4
Descender. Woj... Jeff Lemire, Dustin...

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
48 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1262
991

Na półkach: ,

Czy stwierdzenie, że komiks superbohaterski od pewnego czasu zjada własny ogon, będzie jakimś wielkim nadużyciem? Cóż... Wydaje mi się, że poza paroma perełkami w stylu „Vision” czy „Mister Miracle” nurt trykociarski pogrążył się w lekkiej stagnacji. Rzecz tyczy się jednak przede wszystkim komiksów od dwóch głównych graczy na rynku, jeśli wyjdziemy poza schematy, zaczyna być ciekawiej. Jednym z najlepszych przykładów świeżego podejścia i potraktowania tematyki nieszablonowo jest z pewnością „Czarny Młot”. Czwarty tom głównej serii to (prawdopodobnie) zamknięcie tej opowieści, która poza podstawową serią rozrosła się na kilka mniej lub bardziej interesujących spin-offów. Sprawdźmy, jak prezentuje się to zakończenie.

Mieszkańcy Spiral City toczą monotonne, szare życie. Nie zagrażają im żadne siły zła, niepotrzebni są więc superbohaterowie. Ci, którzy wcześniej należeli do drużyny zrzeszającej największych herosów, teraz wydają się w ogóle tego nie pamiętać. Czy tak powinno być, czy też może coś się stało z rzeczywistością? Pułkownik Weird wierzy w drugą z tych opcji, dlatego też zrobi wszystko, co może, by przywrócić pamięć tym, których uważa za swoich towarzyszy.

Marzy mi się, żeby kiedyś fabuła komiksu rozrywkowego, opisującego perypetie jakiejś grupy superbohaterów, zakończyła się zupełnie nieszablonowo. Żeby w morzu kolejnych pytań, zagadek, pokazów heroizmu i sytuacji na pierwszy rzut oka nierozwiązywalnych bohaterowie faktycznie odpuścili, dali sobie spokój. Żeby zadowolili się półśrodkiem, szansą, którą otrzymali od losu. Żeby nie walczyli do samego końca, nie poczuwali się do obowiązku, kierując się jakąś wydumaną presją ze strony społeczeństwa lub sentymentem dla własnego dziedzictwa. I wcale nie musi to być zakończenie niekorzystne dla bohaterów, skądże! Ja lubię happy endy. Więc niech im się powiedzie, ale w inny sposób. Tymczasem w drugiej części „Ery zagłady” opowieść okazała się zbyt przewidywalna. Nie zrozummy się źle – zakończenie tego tomu całkiem mi się spodobało, ale raczej nie można powiedzieć, żeby było zaskakujące i niebanalne. Zważywszy na jakość innych dzieł Kanadyjczyka, jest to, małe bo małe, ale jednak rozczarowanie.

Druga odsłona „Ery zagłady” wypada najlepiej w momentach, w których Jeff Lemire bawi się motywami fantastycznymi, dostosowując je do fabuły i nadając im taką formę, jakiej w danym momencie potrzebuje. Tak jest na przykład w przypadku otwierających album perypetii pułkownika Weirda, które momentami nieco przypominają Morrisonowy „Doom Patrol” – jak przystało na nazwisko bohatera, wylewa się z nich dziwność – na kolejnych kartach mamy okazję poznać plejadę postaci, które swoją niecodzienną charakterystyką potrafią przyciągnąć uwagę czytelnika. Gdy dodamy do tego wątek kontaktu z twórcami różnych fabuł, robi się jeszcze ciekawiej (tak na marginesie, tu pojawia się ciekawy potencjał na spin-off pełen metanawiązań),co na tym etapie daje odbiorcy prawdziwą frajdę z lektury.

Problemem czwartego tomu „Czarnego Młota” jest jednak to, że cała seria ostatecznie okazała się nieco zbyt rozwodniona. Świetnego pomysłu zwyczajnie nie wystarczyło na tak wiele albumów. Pamiętam, jak wielki „efekt wow” towarzyszył mi podczas lektury dwóch pierwszych części głównego cyklu. To samo było przy „Doktorze Starze”. A pozostałe odsłony? Też były dobre, ale już nie olśniewające. Aż doszliśmy do zamknięcia całej opowieści. I tutaj widać, że to, co najlepsze, Lemire dał nam na początku. Fabuła nadal jest dynamiczna i efektowna, ale my już znamy metodę autora, która polega na negowaniu koncepcji rzeczywistości i mieszaniu się realnego świata z ułudą. Tym razem jest to zdecydowanie mniej zaskakujące i angażujące niż wcześniej, choć całość – to trzeba przyznać – nadal czyta się świetnie.

Rysunki w tym tomie są dziełem Deana Ormstona (pięć zeszytów) i Richa Tomassa (dwa zeszyty). Obaj stanęli na wysokości zadania, dostarczając prace miłe dla oka i dobrze pasujące do charakteru opowieści. Pierwszy z artystów jest z serią od początku i ponownie udowadnia swoją klasę, rysuje klarownie i przejrzyście, udanie kontynuując tym samym styl zapoczątkowany w „Tajnej genezie”. Z kolei ilustracje Tomassa oddają hołd obrazkom spod znaku „pulp” – jeśli lubi się taki styl, przewracanie kolejnych kartek będzie nader miłe.

Jeff Lemire rzadko schodzi poniżej pewnego, stosunkowo wysokiego, poziomu. Niestety, ale zdarzyło mu się to teraz, przy zakończeniu „Czarnego Młota”. Fabuła jest mniej angażująca niż wcześniej – autor chyba nie miał wystarczająco dobrego pomysłu na to, jak zamknąć całą opowieść. Jego propozycja okazała się zbyt przewidywalna, żeby fani, którzy pokochali tę serię za jej początkowe tomy, byli w pełni zadowoleni. Jest to mimo wszystko komiks, który nadal czyta się więcej niż dobrze – Lemire nic nie stracił ze swojego urokliwego gawędziarstwa, jednak patrząc całościowo, spadek jego formy twórczej okazał się widoczny.


Recenzja do przeczytania także na moim blogu - http://zlapany.blogspot.com/2020/11/czarny-mot-era-zagady-czesc-2-recenzja.html
oraz na facebookowym profilu serwisu Szortal. Wpis z 14. 08. 2020 - https://www.facebook.com/Szortal/posts/3546640795358622

Czy stwierdzenie, że komiks superbohaterski od pewnego czasu zjada własny ogon, będzie jakimś wielkim nadużyciem? Cóż... Wydaje mi się, że poza paroma perełkami w stylu „Vision” czy „Mister Miracle” nurt trykociarski pogrążył się w lekkiej stagnacji. Rzecz tyczy się jednak przede wszystkim komiksów od dwóch głównych graczy na rynku, jeśli wyjdziemy poza schematy, zaczyna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
98
66

Na półkach: , ,

No i po tak długim czasie Jeff Lemire zakończył ten świetny komiks. Ostatni tom jest bezpośrednią kontynuacją i wcześniejszego. Aby nie zdradzać za dużo powiem tyle, że mamy do czynienia z zupełnie "nowy początkiem" tegoż tomu. Brzmi ciekawie? Dlatego też nie będe rozpisywał się nad fabułą. Lemire znowu stworzył wspaniała i historię, ale zakończenie mogło być zupełnie inne więc jestem trochę zawiedziony. Nie zmienia to jednak faktu, że cały Czarny Młot to bardzo przyjemny komiks.

No i po tak długim czasie Jeff Lemire zakończył ten świetny komiks. Ostatni tom jest bezpośrednią kontynuacją i wcześniejszego. Aby nie zdradzać za dużo powiem tyle, że mamy do czynienia z zupełnie "nowy początkiem" tegoż tomu. Brzmi ciekawie? Dlatego też nie będe rozpisywał się nad fabułą. Lemire znowu stworzył wspaniała i historię, ale zakończenie mogło być zupełnie inne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
910
570

Na półkach: , , ,

Nadeszła ta chwila! Chwila, w której ekipa bohaterów ma wrócić do swojej rzeczywistości. I tutaj już przeżyłem szok po raz pierwszy. Zupełnie inna kreska - bardziej płaska, bardziej bajkowa i wątek Weirda, który z powrotem nie ma wiele wspólnego, trafia on bowiem do miejsca, którego nie ma i spotyka postaci z historii, które nie powstały. W tym samym czasie w Spiral city bohaterowie żyją z dnia na dzień nie pamiętając kim byli i co robili. W rozwiązaniu tego problemu pomoże Talky. Ale bez zbędnego wchodzenia w fabułę.
Niespodziewana jest również końcówka, bo decyzja podjęta przez bohaterów zaskakuje!
Jeśli chodzi o warstwę fabularną - Lemire potrafi tworzyć świetne historie i tak samo było w przypadku Czarnego Młota - przynajmniej do tomu 3. Ciekawy jest również zabieg z mocami bohaterów - ani razu moce te nie zostają użyte na przestrzeni 4 tomów. Ostatni tom powinien przynieść nam jakąś walkę (cały czas był zapowiadany powrót Antyboga),a tutaj nie tylko nie ma przeciwnika, ale nie ma żadnej walki.
Podsumowując całą serię - jest dobrze. Fajne postacie, ciekawa koncepcja początkowa. A to co jest chyba największym plusem serii to pokazanie, że superbohaterowie nie zawsze walczą, ale są bardzo często samotni, przezywają miłości i rozczarowania. 'Czarny młot' to niezła alternatywa do mainstreamowych komiksów superbohaterskich i fajnie, że takie rzeczy powstają.

Nadeszła ta chwila! Chwila, w której ekipa bohaterów ma wrócić do swojej rzeczywistości. I tutaj już przeżyłem szok po raz pierwszy. Zupełnie inna kreska - bardziej płaska, bardziej bajkowa i wątek Weirda, który z powrotem nie ma wiele wspólnego, trafia on bowiem do miejsca, którego nie ma i spotyka postaci z historii, które nie powstały. W tym samym czasie w Spiral city...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7927
6782

Na półkach: , ,

W TYM MŁOCIE TKWI SIŁA

Jeff Lemire to twórca który najlepiej czuje się w obyczajowych historiach albo leniwej fantastyce skupionej bardziej na postaciach, niż czymkolwiek innym. Jest jednak pewna seria superhero, która wyszła spod jego ręki, a która autentycznie zachwyca. I jest nią oczywiście „Czarny Młot”, cykl urzekający zarówno miłośników superbohaterskich komiksów, którzy wyłapią wszystkie smaczki zostawione przez autora, jak i zupełnie nowych odbiorców.

Kiedyś byli bohaterami. Bronili świata. Potem zginęli, a przynajmniej tak się wydawało, bo w rzeczywistość utknęli w pozaczasowym więzieniu, z którego nie mogli się wydostać, jeśli nie chcieli doprowadzić do jeszcze większej tragedii. Teraz pojawia się szansa, córka Czarnego Młota, która zdobyła moce ojca, ale… Bohaterowie znów tracą pamięć, rzeczywistość się zmienia, a na dodatek powraca Antybóg, który chce unicestwić wszystko, co istnieje. Czy herosom uda się raz jeszcze powrócić i stawić czoła swojemu największemu wrogowi? A jeśli tak, jakie będą konsekwencje tych wydarzeń?

https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2020/08/czarny-mot-4-era-zagady-czesc-2-jeff.html

W TYM MŁOCIE TKWI SIŁA

Jeff Lemire to twórca który najlepiej czuje się w obyczajowych historiach albo leniwej fantastyce skupionej bardziej na postaciach, niż czymkolwiek innym. Jest jednak pewna seria superhero, która wyszła spod jego ręki, a która autentycznie zachwyca. I jest nią oczywiście „Czarny Młot”, cykl urzekający zarówno miłośników superbohaterskich komiksów,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1441
1178

Na półkach:

Tomy 1-2 to prawdziwa perełka - Lemire ustanowił nową jakość w gatunku, który roboczo moglibyśmy nazwać chyba "obyczajowym superhero". Tymczasem w tomach 3 i 4 scenarzysta, mam wrażenie, przez zbytnie przekombinowanie odebrał serii to niepowtarzalne, nieuchwytne coś, co stanowiło o jej unikalności. Wykreowany na łamach cyklu przebogaty mikroświat więzi i relacji między bohaterami (jakże wyjątkowymi i cudownie ludzkimi!!!) ustąpił nagle miejsca erudycyjnemu popisowi, którego celem było chyba tylko wspinanie się na kolejne narracyjne metapoziomy. Nie zrozumcie mnie źle - ja UWIELBIAM, absolutnie KOCHAM takie fabularne meta-wygibasy, ale imo to NIGDY nie powinno mieć miejsca kosztem warstwy emocjonalnej i spójności opowiadanej historii. Tak czy owak jednak - Czarny Młot to wciąż bardzo ciekawy, szalenie oryginalny tytuł, obok którego nie można przejść obojętnie. Choćby dla samych bohaterów - polecam.

instagram.com/polishpopkulture

Tomy 1-2 to prawdziwa perełka - Lemire ustanowił nową jakość w gatunku, który roboczo moglibyśmy nazwać chyba "obyczajowym superhero". Tymczasem w tomach 3 i 4 scenarzysta, mam wrażenie, przez zbytnie przekombinowanie odebrał serii to niepowtarzalne, nieuchwytne coś, co stanowiło o jej unikalności. Wykreowany na łamach cyklu przebogaty mikroświat więzi i relacji między...

więcej Pokaż mimo to

avatar
404
404

Na półkach:

Lemiere znów udowadnia, że jest doskonałym narratorem i erudytą oraz w sposób lekki i angażujący potrafi prowadzić swoich bohaterów. Bawi się formą, robi świetne aluzje do innych komiksowych i literackich dzieł, a przy tym serwuje wciągającą, oryginalną fabułę, mimo, że korzysta z objechanych wzorców i wyeksploatowanych schematów. Przygoda Weirda to kapitalne intertekstualne połączenie prozy Williama S. Burroughsa z pulpowym wzorcami ze Złotej Ery, gdzie fabuła na luzie wchodzi na poziom meta. Dalej mamy już wciągające zbieranie drużyny pierścienia w estetyce “Strażników” Moore’a, gdzie świat pozbawiony jest złudzeń, nadziei i nie ma w nim już miejsca na superbohaterów. Doskonale to kontrastuje z pierwszymi zeszytami serii, gdzie Spiral City jawiło się jako futurystyczne, wręcz utopijne miasto przyszłości, w którym wszystko jest możliwe. Również finał jest wielce satysfakcjonujący, jakże różny od innych historii o herosach w trykotach.

Lemiere znów udowadnia, że jest doskonałym narratorem i erudytą oraz w sposób lekki i angażujący potrafi prowadzić swoich bohaterów. Bawi się formą, robi świetne aluzje do innych komiksowych i literackich dzieł, a przy tym serwuje wciągającą, oryginalną fabułę, mimo, że korzysta z objechanych wzorców i wyeksploatowanych schematów. Przygoda Weirda to kapitalne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1231
814

Na półkach: , , ,

Jestem oburzony. Obiecałem sobie po trzecim tomie, że nie wrócę, ale chciałem wiedzieć, z czystej ciekawości, jak to się skończy, jaki będzie finał. Nie jestem w nastroju, żeby hamować emocje, dlatego nie będę łaskawy dla nikogo. Uwielbiam prace Jeffa Lemire, ale w owej serii okazał się tandeciarzem, który rozwodnił prostą, nieskomplikowaną opowieść na cztery oddzielne albumy. Wyobrażacie to sobie, na cztery tytuły! Po co? Skoro konflikty są wydumane, płacz pusty i nieszczery, dylematy emocjonalne są sztuczne, jak farma, na której zostali uwięzieni byli superbohaterowie. Autor śmieje mi się w twarz i pluje na czytelnika. Zostałem oszukany, gdyż okładki sugerowały, że dostanę coś świeżego, coś, co zapamiętają całe pokolenia, którzy zaczytują się w komiksach super-hero, a dostałem pasmo niegodnych uwag dialogów z pretensjonalną czujką.

To, co miało budzić pozytywne skojarzenia - przypomniało o tym, że superbohaterowie to martwy gatunek, jak ci wielcy herosi udający, że mają coś do powiedzenia, że nie robią tego dla sławy, dla egotycznych pobudek czy po to, żeby się pochwalić swoją nową stylówą. Lemire robi dokładnie to, czego oczekują czytelnicy od lat 50. XX wieku. Żeby superbohaterowie nie musieli brać ciężaru odpowiedzialności na swoje barki, ma być z pompą i z dużą zawartością lukru, żeby nikt nie miał pretensji, że jest za mrocznie, za poważnie, sztywno i nieludzko. Wszyscy marzą, żeby superbohaterowie byli ludzcy, ale oni nie są ludzcy, to roboty, które są zaprogramowane po to, żeby inni mieli uciechę. Gdzie to oryginalne podejście do super-hero? Nigdzie tego nie widzę. Powiela najbardziej tandetne pomysły z ubiegłych epok i koniecznie musiał się pojawić WIELKI przeciwnik, antyheros, bo bez niego byłoby smutno i nie można byłoby tworzyć sztucznych dram ku uciesze zmanierowanych czytelników. Autorzy na cudzych dokonaniach i na cudzych plecach się wożą, uproszczając motywy, żeby żaden czytelnik nie musiał stwierdzić, że stosuje psychoanalizy czy test na inteligencję. Popkulturowa zgrywa z onanistów, którzy uważają, że szczytem komiksów o superbohaterze jest łza pod okiem i mielenie pulpowych scenariuszy z XX wieku - zamieniając ją w bulwę nostalgii za czasami, których nie ma i za którymi nikt nie tęskni. Nie chcę wracać do XX wieku, kiedy superbohaterowie bali się żyć, bali się zdjąć maskę, ale XXI wiek pokazuje, że to dalej dzieciaki, którzy nie potrafią znaleźć miejsca na Ziemi, nie potrafią znaleźć sensu w swoim życiu, nie chcą być super, chcą być cool jak młodzież na speedzie. Rozczarowanie pokoleniem dzieciaków, którzy uważają, że superbohaterowie ich ocalą. Cóż za rozczarowanie mętnym pokoleniem.

Jestem oburzony. Obiecałem sobie po trzecim tomie, że nie wrócę, ale chciałem wiedzieć, z czystej ciekawości, jak to się skończy, jaki będzie finał. Nie jestem w nastroju, żeby hamować emocje, dlatego nie będę łaskawy dla nikogo. Uwielbiam prace Jeffa Lemire, ale w owej serii okazał się tandeciarzem, który rozwodnił prostą, nieskomplikowaną opowieść na cztery oddzielne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
176
108

Na półkach:

Grande finale! Oczekiwania były tak srogie, że odrobinę się zawiodłem ale mimo wszystko nadal wspominam całą historię bardzo pozytywnie.

Grande finale! Oczekiwania były tak srogie, że odrobinę się zawiodłem ale mimo wszystko nadal wspominam całą historię bardzo pozytywnie.

Pokaż mimo to

avatar
502
338

Na półkach:

Kolejny solidny tom w tym cyklu. Bez fajerwerków, ale i bez krzty rozczarowania.

Kolejny solidny tom w tym cyklu. Bez fajerwerków, ale i bez krzty rozczarowania.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    56
  • Posiadam
    21
  • Komiksy
    14
  • Chcę przeczytać
    13
  • Komiks
    6
  • Przeczytane w 2020
    3
  • Komiks
    2
  • Ulubione
    2
  • Komiksy
    2
  • 52 książki 2022
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Czarny Młot - Tom 4 - Era zagłady. Część 2


Podobne książki

Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Cyberpunk 2077. Blackout Roberto Ricci, Bartosz Sztybor
Ocena 6,7
Cyberpunk 2077... Roberto Ricci, Bart...
Okładka książki Wasp. Małe światy Al Ewing, Katarzyna Niemczyk
Ocena 7,0
Wasp. Małe światy Al Ewing, Katarzyna...

Przeczytaj także