Przedziwne wydawnictwo. Wielka, albumowa księga (32 x 25 cm),wydrukowana w pełnym kolorze na kredowym papierze, rozpoczęta dętym wstępem z cytatem z Wojtyły, najwyraźniej miała być hołdem dla niosących pomoc walczącej Warszawie mieszkańców Włochów. Tyle że zamiast hołdu wyszło jakieś bezsensowne nieporozumienie, zupełnie jakby książkę robił nie naukowiec (jako redaktor podpisał się profesor Wiesław Jan Wysocki, historyk z zawodu),a przypadkowy człowiek z ulicy, nie za bardzo wiedzący, w co konkretnie został wplątany.

Bo co my tu mamy? Przypadkowe wiersze dotyczące powstania warszawskiego, plakaty z epoki, zdjęcia (powszechnie znane, głównie z Warszawy),godła oddziałów AK, prymitywistyczne akwarele, współczesne zdjęcia tablic pamiątkowych i różnych uroczystości oraz dosłownie kilka stron ogólnej historii Włochów, tamtejszej Ochotniczej Straży Pożarnej, może kilkanaście o strukturach organizacyjnych AK i paru tamtejszych oddziałach, a do tego wyimki z kilku pamiętników. Innymi słowy - o samych Włochach jest tu malutko, wystarczyłoby tego materiału na niedużą, góra 40-stronicową broszurkę. Reszta to napychacze albo dotyczące ogólnie powstania warszawskiego, albo po prostu okupacji. Zupełnie chybiona, kosztowna inicjatywa...

Przedziwne wydawnictwo. Wielka, albumowa księga (32 x 25 cm),wydrukowana w pełnym kolorze na kredowym papierze, rozpoczęta dętym wstępem z cytatem z Wojtyły, najwyraźniej miała być hołdem dla niosących pomoc walczącej Warszawie mieszkańców Włochów. Tyle że zamiast hołdu wyszło jakieś bezsensowne nieporozumienie, zupełnie jakby książkę robił nie naukowiec (jako redaktor...