Dzienniki 1954–1955
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2018-01-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-01-16
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381230629
- Tagi:
- literatura polska wspomnienia
Osiecka zakochana, osądzana i bezlitośnie szczera w swoich zapiskach.
Kolejny tom dzienników, bez którego nie sposób zrozumieć dziś Agnieszki Osieckiej. „Wolę być Niekochaną niż Grafomanem” – notuje. Osiecka w latach 1954–1955 poznaje jednego z najważniejszych mężczyzn swojego życia, debiutuje w STS-ie i ma szansę wrócić na łono Związku Młodzieży Polskiej, ale nie obejdzie się bez ostrej oceny kolegów i koleżanek.
Ona – zawsze kilka kroków do przodu przed innymi. Rozwija swoje talenty i świetnie punktuje epokę.
Rok 1955 był przełomem w życiu Agnieszki Osieckiej, ale ona wtenczas tego nie wiedziała. Owszem, co nieco przeczuwała, niczego jednak nie mogła wiedzieć na pewno. Znamienne, że notując wrażenia z ważnej wystawy w Zachęcie, przy obrazie „Zraniony stół” Fridy Kahlo postawiła dwa znaki zapytania.
Z pewnością wielu czytelników będzie zaskoczonych obrazem poetki, jaki wyłania się z kart tej książki.
Początek 1954 r. był dla Agnieszki Osieckiej czasem niezwykle trudnym. Sąd Centralny ZG ZMP zajmował się wówczas kwestią jej ewentualnego powrotu do organizacji. Podczas obrad koledzy ze studiów dziennikarskich zarzucali jej niesłychane rzeczy, np. „obcość m.in. w… uczesaniu”. Zarzekali się nawet, że jeśli dojdzie do rehabilitacji Osieckiej, oni rzucą legitymacjami. Takie rzeczy działy się wiosną, potem było już tylko gorzej. Osiemnastoletnia diarystka odkryła bowiem, że „ma w sobie dwie istoty, które siebie wzajemnie nienawidzą”. Jedną z nich była beznadziejna sentymentalistka, drugą – kobieta na wskroś próżna. Moje »powodzenie« jest zagadką dla mnie i dla moich najbliższych. […] Im większa jest moja obojętność dla »nich wszystkich« i im bardziej mnie męczą, tym więcej ich się koło mnie kręci. I tym »energiczniej«. Ale »próżność« nie pozwala mi dać im ostatecznego »kosza«. Raz więc pisała o sobie: Dochodzę do wniosku, że gdybym miała ciut większy temperament, to byłaby ze mnie nie lada kurwa. Chwilę potem reflektowała się i składała najrozmaitsze przyrzeczenia: Jeżeli za 3–5 lat nie przestanę być taka jak teraz i jeżeli Janusz będzie taki jak teraz, to wyjdę za niego za mąż. […] I jeszcze jedno postanowienie: nigdy, nigdy już nie »uwiodę« chłopaka ot, tak, »dla sportu«. Jeżeli się kiedyś kimś zajmę, to tylko dlatego, że zakiełkuje we mnie jakieś prawdziwe uczucie. Aż w końcu stało się – zakochała się bez wzajemności w pewnym Ryśku, którego nie umiała do siebie przywiązać, bo to był „człowiek-artysta, człowiek-treść, człowiek-bogactwo, a nie chłopczyk, którego treścią jest nic albo trochę, marzeniem ja, a on dla mnie – niewiele więcej ponad »rzęsy i loki« – zdobycz!”.
Osiecką twórczo rozwijały rozczarowanie, rozpacz i niespełnienie. Nic więc dziwnego, że w pierwszej połowie 1955 r. zaczęła wreszcie publikować teksty w prasie kulturalnej, zorganizowała z przyjaciółmi teatrzyk, a potem DSS, w końcu też wzięła się do przekładania poezji rosyjskiej. Latem spotkała Witolda Dąbrowskiego – jednego z najważniejszych mężczyzn w jej życiu. Chwilę później zadebiutowała w STS-ie jako autorka tekstu piosenki. Choć stała się modna i popularna, histeryzowała, że w porównaniu z kolegami z STS-u niczego jeszcze nie osiągnęła. Z jednej strony zdawała sobie sprawę, że niespełnienie artystyczne u dziewiętnastolatki to „histeria i… próżność”, z drugiej – marzyła o napisaniu „epopei »antyodwilżowej«”, w której wyraziłaby swój niejednoznaczny stosunek do ówczesnych przemian społeczno-politycznych.
Wolę […] być Niekochaną niż Grafomanem – deklarowała. Szkopuł w tym, że jako pisarka czuła się bardzo niepewnie: Straszne jest to, że usiłuję opisywać świat tylko dlatego, że nie umiem go namalować. Kombinowała, że może powinna wyjść za mąż za malarza: Mogłabym temu człowiekowi wiele pomóc. Skąd wiem? Ot, choćby ze zdziwionych okrzyków Byka – »Ty się znasz!!«. Mogłabym pomóc, a sama miałabym jakąś cząsteczkę siebie w tym jego malowaniu. Ale czybym go nie znienawidziła?.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 69
- 26
- 11
- 4
- 3
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Ciężko ocenić "Dziennik", bo przecież autorka nie pisała go z myślą o publikacji. Są to intymne zapiski, czasami nie co chaotyczne, zdarzają się też różnego rodzaju błędy, skróty myślowe... Ale no cóż, pamiętniki rządzą się własnymi prawami, sięgając po nie, musimy się z tym liczyć.
No właśnie - więc skąd fenomen tego rodzaju literatury?
Ano stąd, że z żadnego innego źródła nie dowiemy się tyle o człowieku, co z jego własnych, osobistych zapisków. Tak jest i w tym przypadku. Czytając te zapiski czułam się, jakbym osobiście znała Osiecką. Poza tym cenie sobie tego rodzaju literaturę, bo doskonale ilustruje ona nastroje i realia danej epoki. Wiadomo - do tego cenzura nie sięgała...
Pani Karolina wykonała ogromną robotę! Rozszyfrować te wszystkie osoby, dotrzeć do nich, znaleźć klucz do tego wszystkiego i się nie pogubić..Szapo ba! Czekam na kolejne części :)
Ciężko ocenić "Dziennik", bo przecież autorka nie pisała go z myślą o publikacji. Są to intymne zapiski, czasami nie co chaotyczne, zdarzają się też różnego rodzaju błędy, skróty myślowe... Ale no cóż, pamiętniki rządzą się własnymi prawami, sięgając po nie, musimy się z tym liczyć.
więcej Pokaż mimo toNo właśnie - więc skąd fenomen tego rodzaju literatury?
Ano stąd, że z żadnego innego...
Ocena niestety nie zostaje wystawiona teoretycznej autorce "Dzienników", Agnieszce Osieckiej, ale autorce faktycznej, Karolinie Felberg-Sendeckiej. Otóż pani edytor po raz kolejny zaśmieciła, zanieczyściła i zbezcześciła pamiętniki Osieckiej, przerabiając je na swoją modłę. Tekst Poetessy jest niezwykle cenny i bogaty. Niestety, Felberg-Sendecka zniszczyła go do tego stopnia, że przesłania oryginał.
Przede wszystkim po co na ponad ośmiuset stronach wydawać dzienniki z lat 1954 i 1955, skoro z roku 51, 52 i 53 wydawane były w osobnych woluminach? Czytanie tej książki jest fizycznym wysiłkiem. Taka objętość w sztywnej oprawie to prawdziwa katorga.
Większość zawartości tej cegły to przypisy pani Felberg-Sendeckiej. Przypisy bzdurne i bezsensowne, np. kim był Lenin, Mickiewicz czy Matejko. Przypisy na półtorej strony, albo... cytujące samą siebie. Nie dość, że Felberg-Sendecka uważa czytelników "Dzienników" Osieckiej za debili, wyjaśniając rzeczy oczywiste, to jeszcze jest na tyle egocentryczna i zarozumiała, że wielokrotnie cytuje samą siebie. Bezczelność! W przypisach jest też np. tłumaczenie nazw miejscowości na kaszubski, mimo że te miasta na Kaszubach nie leżą. Po co? Absurd goni absurd, żenada wydawnicza!
Dodatkowo pani edytor mocno ingeruje w tekst oryginalny, poprawia Osiecką, wie lepiej, co autorka miała na myśli.
A szkoda, bo Osiecka pisze o rzeczach wspaniałych. Mamy tu dojrzałą Agnieszkę, która już wie, że chce zostać artystką, dla której pisanie jest ważniejsze niż miłość, związki i nauka. Mamy tu Osiecką szczerą, piszącą o seksie i partnerstwie, Osiecką pijącą duże ilości alkoholu (tak, już w 55 roku!),palącą papierosy. Wreszcie Osiecką tworzącą teksty dla DSS-u i STS-u. Jest już Witold Dąbrowski, pojawiają się też spotkania Osieckiej z Dygatem i Kaliną Jędrusik, Toeplitzem, środowiskiem artystycznym. Mamy tu Agnieszkę Osiecką, która zaczyna być sławna.
Mogło być świetnie, a Felberg-Sendecka po raz piąty spieprzyła sprawę.
Dla Osieckiej 7*, dla Sendeckiej 1*, średnia - 4*. Szkoda.
Ocena niestety nie zostaje wystawiona teoretycznej autorce "Dzienników", Agnieszce Osieckiej, ale autorce faktycznej, Karolinie Felberg-Sendeckiej. Otóż pani edytor po raz kolejny zaśmieciła, zanieczyściła i zbezcześciła pamiętniki Osieckiej, przerabiając je na swoją modłę. Tekst Poetessy jest niezwykle cenny i bogaty. Niestety, Felberg-Sendecka zniszczyła go do tego...
więcej Pokaż mimo toRozczarowana.Przypisy zajmują większość tej książki.U góry jedno zdanie , cała reszta strony to przypisy.Jest to bardzo męczące w czytaniu i ta objętość książki! Trochę miejsca zajmują także zdjęcia rękopisów Agnieszki.
Rozczarowana.Przypisy zajmują większość tej książki.U góry jedno zdanie , cała reszta strony to przypisy.Jest to bardzo męczące w czytaniu i ta objętość książki! Trochę miejsca zajmują także zdjęcia rękopisów Agnieszki.
Pokaż mimo to× www.majuskula.blogspot.com ×
Wspaniale, gdy nastolatka może wygadać się najbliższym przyjaciółkom, ale są takie myśli, których nie chcemy zdradzić nikomu. Wówczas z pomocą przychodzą zeszyty, a ich białe strony zachęcają do zapisania każdego, nawet najbardziej absurdalnego i skrytego, słowa…
Młoda Agnieszka Osiecka zaczyna męczyć się sama ze sobą. Odkrywa, że satysfakcję sprawia jej podrywanie chłopców, chociaż nie wiąże z nimi konkretnych planów. Postanawia pozbyć się tego poczucia próżności, które naprawdę ciąży. To też czas innych stresów — dziewczyna czeka na decyzję w kwestii powrotu do Związku Młodzieży Polskiej. Literacko napędza ją rozpacz i miotanie między sprzecznościami. Stopniowo rozwija swój talent, czując się odrobinę pewniej. W końcu Agnieszce udaje się publikować teksty w prasie kulturalnej, debiutuje w Studenckim Teatrze Satyryków. Wbrew temu niewątpliwemu sukcesowi odczuwa, że blado wypada na tle znajomych. Ciągle otacza się ludźmi, widząc w nich ogromną inspirację do tworzenia. Osiecka dojrzewa, mimo roztrzepania, chęci zabawy. Poszukuje spełnionej miłości, goniąc pomiędzy chęcią stabilizacji a uczuciem romantycznym i szalonym. Często też wspomina swoich chłopaków, analizując poszczególne związki…
Przyznam, że byłam dość zszokowana, gdy dowiedziałam się o premierze kolejnego tomu „Dzienników” Agnieszki Osieckiej. Wydawało mi się, iż dokładnie śledzę nowości wydawnicze dotyczące mojej ukochanej autorki, a tutaj taka pozytywna niespodzianka. I nadeszły dylematy — przeczytać szybko czy delektować się każdym słowem? Doszłam do wniosku, iż obie opcje są poprawne, więc aktualnie jestem w trakcie powtórki z lektury. Znów chwilę myślałam o naruszaniu prywatności, z jakiegoś powodu nachodzą mnie te refleksje zawsze, kiedy sięgam po czyjeś pamiętniki lub listy. To chyba naturalne, acz męczące. Jednak regularnie utwierdzam się w przekonaniu, iż sama Agnieszka nie miałaby nic przeciwko, co jasno bije z kart książki, choć pełnej intymnych zapisków. Trochę żałuję swojego wieku. Jeśli cała seria pojawiała się, gdy byłam dzieciakiem, to pomogłaby mi w wielu życiowych wyborach. Ale ciekawie spogląda się również z perspektywy „starszyzny”.
Nastoletnia Osiecka, człowiek o dosyć skomplikowanej naturze. Niczym bohaterka młodzieżowych powieści, nieco egzaltowana, lecz w tym dobrym sensie. Niby trzpiotka, miała wady, których była świadoma, starała się je naprawiać, z różnym skutkiem. Lubiła towarzystwo chłopców, flirt traktowała w kategorii „sportu”. Wiele miejsca zajmują jej przemyślenia w tej dziedzinie. Agnieszka w pewnym momencie uświadomiła sobie szkodliwość takich czynów. W jakimś stopniu była uzależniona od stanu zakochania, od roli czyjegoś obiektu westchnień. Moim zdaniem, to aktualny temat i podobne rozterki nadal dotykają dziewcząt. Właściwie, wiek nie ma znaczenia. Miłość miewa trudne oblicze, o czym wszyscy wiemy.
Cechą charakterystyczną zapisków Osieckiej są jej opinie na temat sztuki. Z chęcią opowiadała o teatrze, świeżo obejrzanym przedstawieniu. Zrecenzowała dużo książek, filmów, co jest naprawdę ciekawym zabiegiem, bo w ten sposób my możemy odkryć coś nowego. A nie ukrywam, sporo tytułów wcześniej nie kojarzyłam. Agnieszka sięgała po interesujące tytuły, warto się nad nimi pochylić. Należy uznać, że „Dzienniki” pełnią też funkcję edukacyjną! Następny powód, dla którego trzeba się cieszyć, iż jednak zostały opublikowane. I nieustannie można zachwycać się jej poczuciem humoru! Momentami aż śmiałam się do siebie, wzdychając z tęsknoty. Brakuje mi tego dowcipu we współczesności.
Agnieszka przejawiała talent literacki już we wczesnym okresie życia. Jako osiemnastolatka zaczęła go prawdziwie pobudzać, choć dotykały ją wątpliwości. Porównywała się do starszych znajomych, próbowała odnaleźć indywidualny styl. Pragnęła zdobywać świat. „Dzienniki” przypominają mi gawędę między przyjaciółkami, przy lampce podebranego rodzicom wina. Jednak musimy być uważni, gdyż Osiecka miała tylu kumpli, iż można się pogubić w imionach! Czasem się sprzeczają, gniewają, ale solidarność tej paczki robi wrażenie. I wieczory, spędzane na tańcach, dyskusjach, sporcie. Chyba rzadko się nudzili.
Klasycznie, książkę wypełniono zdjęciami, które ogląda się z dużą przyjemnością. Trochę zaczęły mi przeszkadzać przypisy, bo powtarzają się w każdym tomie, lecz rozumiem, że są niezbędne dla osób dopiero zaczynających przygodę z serią. Wyjątkowo uderza mnie świetnie odmalowane tło historyczne. Obserwujemy Polskę lat pięćdziesiątych, panujące wówczas nastroje, mody. Pojawiają się tematy polityczne, rozważania Agnieszki na temat socjalizmu, społeczeństwa. Bywała krytyczna w ocenie, ciągle się edukowała. W pięknym stylu, nie bojąc pytań oraz trudnych odpowiedzi. Mimo potrzeby atencji, chwilami chciała pozostać sama. Ale ujęła mnie jej umiejętność zjednywania sobie ludzi. Tego właśnie daru zazdroszczę, musiał być pomocny w karierze, podczas szukania materiału na, choćby, piosenki.
Kolejny tom „Dzienników” nie zawodzi. Znowu mamy okazję poznać najskrytsze myśli Agnieszki Osieckiej, nadal uroczo dziewczęce, lecz coraz dojrzalsze. Zwyczajnie uwielbiam ten rodzaj wrażliwości. Cudownie obserwuje się jej literacką drogę, życie młodej Agi jest gotowym scenariuszem na film. Wspaniała postać! Niecierpliwie czekam na następną część serii, oby szybko się ukazała.
× www.majuskula.blogspot.com ×
więcej Pokaż mimo toWspaniale, gdy nastolatka może wygadać się najbliższym przyjaciółkom, ale są takie myśli, których nie chcemy zdradzić nikomu. Wówczas z pomocą przychodzą zeszyty, a ich białe strony zachęcają do zapisania każdego, nawet najbardziej absurdalnego i skrytego, słowa…
Młoda Agnieszka Osiecka zaczyna męczyć się sama ze sobą. Odkrywa, że...
Osiecka to bardzo interesująca postać, ale edytorsko to wydanie jest po prostu słabe. Mam nadzieję, że kiedyś doczeka się lepszego.
Osiecka to bardzo interesująca postać, ale edytorsko to wydanie jest po prostu słabe. Mam nadzieję, że kiedyś doczeka się lepszego.
Pokaż mimo to