rozwińzwiń

Zmierzch zachodu

Okładka książki Zmierzch zachodu Oswald Spengler
Okładka książki Zmierzch zachodu
Oswald Spengler Wydawnictwo: powieść historyczna
466 str. 7 godz. 46 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Wydawnictwo:
Data wydania:
2001-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2001-01-01
Liczba stron:
466
Czas czytania
7 godz. 46 min.
Język:
polski
ISBN:
8386989955
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
14 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
157
93

Na półkach:

Ciekawe są poglądy autora nt. swoistości poszczególnych wypracowanych form. Tzn. - każda kultura posiada własną fizykę, matematykę, zapewne też więc i prawo itd. Autor nie odpowiada jednak na nurtujące pytanie: co w takim razie sprawia, że wszystkie owe "matematyki" tworzą jedną matematykę? Z jakiegoś powodu autor nie podkreśla też tego, że "kultura faustyczna" (czyli europejska xd) rozwinęła dorobek antyczny.

Dlaczego ocena ta jest niska? Spengler po pierwsze uwielbia mędrkować. Iście idiotyczne sądy w rodzaju, że Żydom trudniej jest być fizykami (ja nie poluję na antysemityzm, po prostu wiem o Einsteinie XDDD). W kontekście myślenia abstrakcyjnego: Spengler z jakiegoś powodu nie pamięta o Platonie i jego uwadze wpisanej w usta Sokratesa, że pojęcie jedni jest czymś apriorycznym i niedanym empirycznie. Spengler dużo myśli, przywołuje dużo faktów, ale - uwaga - więcej pisze niż pomyślał, a wyciąga więcej wniosków, niźli byłoby to dopuszczalne biorąc pod uwagę dane przesłanki.

Niezwykle irytujący jest dla mnie jako Słowianina ordynarny pangermanizm Spenglera. Dla niego z całą pewnością nie ma indo-europejczyka, a jest właśnie indo-germanin. Romańskość i słowiańskość to dla niego w Europie jakiś chyba nieznaczny "odprysk". Nawet renesans nie jest dla niego żadnym owocem duszy romańskiej, a... kontynuacją gotyku, który, jak z nazwy możemy wnioskować, jest esencjonalnie germański! Warto zwrócić uwagę na podanych przez niego autorów istotnych dla XIX wieku. Praktycznie sami Germanie, a jeden Romanin - Proudhon. Takiego rodzaju bajdurzenie jest po prostu nieuprawnione i dyletanckie. Ja nie wymagam, żeby Spengler znał ważnych autorów polskich, ja myślę o Włochach, Hiszpanach, Francuzach, Rosjanach. Spengler natomiast stoi twardo i nuci w zadumie: Fur Dojczland!

Jakże idiotyczne są sądy Spenglera o mężnych bohaterach w historii! Dla niego to tylko Hannibal dorównuje, uwaga... niemieckim (germańskim) wodzom i cesarzom! Starożytność dla tego "mędrca" miała być erą bez wielkich, heroicznych wodzów (XD!). Leonardo da Vinci i Michelangelo to w sumie Niemcy, bo przemawia przez nich mityczny faustowski duch.

Jakiekolwiek wspomnienia o Słowiańszczyźnie ograniczają się do delikatnie sygnalizowanego uwielbienia dla Rusi. Jednak i wobec niej odczuć można pogardę, jest to chyba taka struktura, która wciąż się rodzi i określa swą tożsamość. No. XD Jakże płaskie jest analizowanie idei Rusi przez pryzmat... Tołstoja i Dostojewskiego. XD Są to autorzy ważni, ale czy rzeczywiście tchną oni tą słynną "ruską duszą"? Czy poznanie tylko i wyłącznie ich prozy pozwala zrozumieć Rosję? XD Niepoważne są rozważania o tym, że każdy Rosjanin jest jak Raskolnikow... no niby dlaczego? Wydaje się, że dlatego, że tak się Spenglerowi podoba, bo tak jest ładnie, no i poetycko.

Również podstawowe rozróżnienie na kulturę i cywilizację jest ciekawe poetycko, ale brane dosłownie - prowadzi nas donikąd. Dlaczego bowiem kultura przeistoczona w cywilizację miałaby faktycznie być skazana na zgnicie, śmierć? Przecież wiemy, że kultura europejska, mniej lub bardziej skutecznie, zachowała swój byt. Przetrwała również Republika Francuska - choć znacząco odmieniła swój ustrojowy kształt; przetrwała Rzesza Niemiecka - pod zmienioną nazwą i konstytucją. Chiny trwają od tysięcy lat. Być może faktycznie cywilizacja jest skazana na śmierć, ale tylko wtedy, gdy nie potrafi się przemienić, przybrać nowej formy bycia, która umożliwi jej kontynuację walki i rywalizacji z otoczeniem. Dlatego użyteczna byłaby tu teoria Pareta o odnawianiu się elit poprzez ich cykliczną wymianę. Wymiana (nie absolutna) ideologii i sposobu życia jest czymś podobnym.

Raz jeszcze powtarzam: książka ta nie jest bezwartościowa, niezwykle ciekawe są rozważania o wpływie charakterystyki danej formacji kulturowej na poszczególne sfery życia. Intrygujący jest Spenglera, rzecz można, "prawicowy relatywizm". Ciekawe jest traktowanie narodu jako morphe, pewnej formy quasi-organicystycznej. Ale sądy tego niemca są w dużej mierze pochopne i dyletanckie.

Ciekawe są poglądy autora nt. swoistości poszczególnych wypracowanych form. Tzn. - każda kultura posiada własną fizykę, matematykę, zapewne też więc i prawo itd. Autor nie odpowiada jednak na nurtujące pytanie: co w takim razie sprawia, że wszystkie owe "matematyki" tworzą jedną matematykę? Z jakiegoś powodu autor nie podkreśla też tego, że "kultura faustyczna" (czyli...

więcej Pokaż mimo to

avatar
82
45

Na półkach:

Jak filozofia, to w takiej formie podana.

Jak filozofia, to w takiej formie podana.

Pokaż mimo to

avatar
45
45

Na półkach:

"Zmierzch Zachodu" Spenglera to interesujące, momentami przejmujące, choć w ostatecznym rozrachunku zbędne, wielosetstronicowe kuriozum. Wielu zauważyło jego pokrewieństwo z takimi autorami jak Nietzsche, Schopenhauer czy Kierkegaard i zdecydowanie jest coś na rzeczy. Niestety, w odróżnieniu od tych trzech paradoksalnych klasyków i enfants terribles, Spenglera zgubił najzwyklejszy brak szacunku dla czasu czytelnika. Dwutomowy, liczący w czytanym przeze mnie wydaniu prawie tysiąc stron "Zmierzch", to bowiem bardziej ogromny zbiór uwag wstępnych niż rzetelnie przemyślane dzieło.

"Zmierzch Zachodu" opisałbym jako wewnętrzny monolog erudyty, który ma wiele interesujących, choć stuprocentowo subiektywnych intuicji na różne w jego mniemaniu fascynujących tematów... Niestety, intuicje te opierają się na wiedzy stricte gabinetowej. Oznacza to, że fakty są wykorzystywane tak, żeby pasowały do obranego z góry schematu. Problem w tym, że metoda badawcza Spenglera jest nader niejasno określona i w zasadzie autor nigdzie nie stawia klarownych tez. W efekcie Spengler bardziej desperacko walczy o uwagę czytelnika, niż faktycznie przedstawia wiarygodną metodę prowadzenia badań historycznych. W istocie, Spenglerowi zdaje się bardziej zależeć na gorączkowym burzeniu powszechnie przyjętych przekonań i zmienianiu znaczenia podstawowych pojęć i słów, niż na budowaniu czegoś konkretnego.

Niestety, pomimo w złym znaczeniu tego słowa "oryginalności" Spenglera "Zmierzch Zachodu" (prowokujący i nieco efekciarski tytuł ten z resztą nijak ma się do jawnej treści książki) znalazł grono wpływowych odbiorców w obozie lewicy. Mam tutaj na myśli takich autorów, jak strukturalistów, psychoanalityków, samego Derridę oczywiście, Sartre'a, Adorno, "Kapitalizm i schizofrenia" Deleuze'a oraz, nieco bardziej współczesne nam, "Sfery" Sloterdijka. Jest to jednak dziedzictwo negatywne: nie będąc w stanie nikogo nauczyć czegokolwiek konkretnego, Spengler stał się swoistym prorokiem arbitralnego widzimisię i pomylonej woli subwersji.

"Zmierzch Zachodu" Spenglera to interesujące, momentami przejmujące, choć w ostatecznym rozrachunku zbędne, wielosetstronicowe kuriozum. Wielu zauważyło jego pokrewieństwo z takimi autorami jak Nietzsche, Schopenhauer czy Kierkegaard i zdecydowanie jest coś na rzeczy. Niestety, w odróżnieniu od tych trzech paradoksalnych klasyków i enfants terribles, Spenglera zgubił...

więcej Pokaż mimo to

avatar
165
63

Na półkach: , ,

Książka Oswalda Spenglera zatytułowana „Zmierzch Zachodu” jest jedną z bardziej interesujących publikacji, które ukazały się w XX wieku. Jej autor – jeden z głównych przedstawicieli nurtu rewolucji konserwatywnej formułuje tam własną, bardzo oryginalną koncepcję historiozofii, podejmując jednocześnie bardzo trudne zagadnienia związane z filozofią kultury oraz wzajemnymi relacjami występującymi pomiędzy naukami przyrodniczymi, ścisłymi oraz humanistycznymi.

Czytelnik, który oczekiwał po książce Spenglera jasnego i klarownego przedstawienia i wykładni pewnych pojęć – włączając w to choćby kulturę i cywilizację może się zawieść. Spengler, w przeciwieństwie do polskiego historiozofa Feliksa Konecznego nie podaje określonej i konkretnej definicji tychże pojęć. Autor określa kulturę mianem organizmu. Organizm ten określonym światem form, będących wytworem unikalnym dla danej kultury. Spengler bardzo ceni sobie wartość i znaczenie kultury. W książce przedstawia pogląd, w którym to pisze o tym, iż każda kultura posiada własną matematykę. Spengler przytacza tu różnice pomiędzy matematyką w starożytnym Egipcie, starożytnej Grecji (geometria Euklidesowa, pitagorejczycy, problematyka liczb naturalnych, niezrozumienie idei liczb niewymiernych) a matematyką zachodnią „faustowską”. Kultura jest dla Spenglera czymś twórczym, wznoszącym – „fazą młodości”, w przeciwieństwie do cywilizacji, która jawi się dla niego jako coś zastojowego, związanego z fazą pełnej dojrzałości, starości, a co za tym idzie – schyłku.

*

W „Zmierzchu zachodu” przez niemalże całą książce przewija się wątek biegunowości. Spengler bowiem dokonuje rozróżnienia ducha faustowskiego od ducha apolińskiego. Ten pierwszy autor utożsamia z Zachodem, zaś ten drugi związany jest ze Starożytną Grecją.

Warto w tym miejscu odnieść się do współczesności. Wielu przedstawicieli środowisk odwołujących do antycznego dziedzictwa cywilizacji łacińskiej jej rodowodu szuka właśnie w starożytnej Grecji. Niewątpliwie jest w tym wiele racji, ze względu na dziedzictwo filozofii Sokratesa, Platona, Arystotelesa oraz wiele innych osiągnięć, kładących podwalin z różnych dziedzin naukowych. Nie zmienia to jednak faktu, iż postrzeganie rzeczywistości diametralnie różniło człowieka zachodniego od człowieka w starożytnej Grecji. W starożytnej Grecji dominował ahistorycyzm; ludzie nie mieli poczucia uczestniczenia w jakimś szerszym procesie dziejowym, historycznym. Z tego także powodu nie spisywano dziejów historycznych oraz techniki miernictwa czasu wprowadzono stosunkowo późno[1]. Tymczasem człowiek zachodni jawi się tutaj jako stojący na przeciwnym biegunie byt historyczny, który posiada świadomość historii jako procesu stawania się.

Z tej percepcji rzeczywistości wynikają daleko posunięte konsekwencje. Ducha faustowskiego charakteryzuje umiłowanie przestrzeni, pęd ku nieskończoności. Spengler odnajduje to dążenie do zrozumienia przestrzeni w różnych naukach. W matematyce miałaby to być choćby idea liczb niewymiernych – jako ciągu nieskończonej ilości cyfr ciągnących się po przecinku. W malarstwie miałaby być to choćby symbolika barw, w których to zaznacza się dominacja barw chłodnych „faustowskich” (zielony, niebieski). Stanowią one symbol dystansu, przestrzeni w kontrze do barw ciepłych „apolińskich” takich jak żółty, czerwony oznaczających bliskość, gwałtowność i erotyzm. Antagonizm pomiędzy duchem faustowskim i apolińskim widać – wedle Spenglera – także na deskach teatru. Dramat apoliński to dramat anegdotyczny, zamknięty wedle zasady jedności, miejsca i czasu. Stoi on w kontrze do dramatu faustowskiego, który to jest dramatem biograficznym, osadzonym w określonym kontekście.

Zestawiając ze sobą ducha apolińskiego i faustowskiego Spengler określa ich prasymbol, jako coś definiującego obie kultury w danym świecie form. Emanacją ducha faustowskiego jest otwarcie, tęsknota, zaś dla ducha apolińskiego zamknięcie i skupienie się na ideale cielesnym[2].

**

Problematyka podejmowana przez Spenglera dotyczy także filozofii życia. Istnienie rośliny jest bezwiedne i całkowicie podporządkowane określonym cyklom przyrodniczym. Istnienie zwierzęcia jest już jego wyższym poziomem, ze względu na choćby posiadanie zmysłów. Człowiek jest zaś istotą prowadzącą poniekąd najwyższy typ egzystencji. Jest to byt świadomy zdolny do myślenia, wyrażania i przeżywania emocji i uczuć. To właśnie – wedle Spenglera jest poniekąd przyczyną powstawania kultury, która poniekąd jest wyrazem istnienia określonego świata wewnętrznego człowieka. Kultura jest zaś jakąś formą, czymś rozwijającym się. Człowieka kultury, wedle Spenglera charakteryzuje życie skierowane do „wewnątrz” – oparte na podkreślaniu znaczenia duchowości. Po wyczerpaniu się możliwości rozwoju danej kultury następuje faza cywilizacji – będąca reinterpretacją wcześniej powstałych kierunków i nurtów. Często dochodzi w niej do odrzucenia i odwrócenia obowiązujących wartości, niemalże jak w nietzscheańskiej „Woli Mocy”. W kontekście tym można dostrzegać np. współczesny Zachód i dokonujące się tam zmiany na tle społecznym, kulturowym i obyczajowym. Za ostateczną, krańcową formę każdej cywilizacji Spengler uważał upowszechnianie się nihilizmu, jako kierunku negującego wszelkie uniwersalne wartości oraz prawdę[3].

Pseudomorfoza

W „zmierzchu” mamy także do czynienia z pojęciem powszechnie stosowanym mineralogii. Pseudomorfoza oznacza bowiem „kryształ minerału, którego zewnętrzna postać (krystalograficzne postacie) nie odpowiada jego składowi chemicznemu i budowie wewnętrznej[4]”

W „Zmierzchu” pseudomorfoza została przeniesiona na grunt problematyki historiozoficznej. Spengler określił ją jako ciążenie obcej kultury nad kulturą lokalną. Ten nacisk uniemożliwia zaś rozwój tejże kulturze lokalnej, co doprowadza do powstania specyficznej formy, będącej poniekąd „połączeniem, syntezą” tychże dwóch kultur. Za przykład pseudomorfozy Spengler uznał rządy cara Piotra Wielkiego. Ten rosyjski władca przeszedł do historii jako człowiek, który chciał dokonać swoistego przeorientowania cywilizacyjnego Rosji na Zachód. Jego rządy stanowiły przejaw radykalnego okcydentalizmu – zarówno w życiu codziennym (nakazywanie golenia bród bojarom),czy też w architekturze (budowanie miast na wzór zachodni – Piotrogród, późniejszy Sankt Petersburg). Spengler nazwał to próbą narzucenia Rosji „Ducha faustowskiego”. Co okazało się bezowocne, ze względu na odmienną od zachodu duszę rosyjską i jej, odmienne postrzeganie rzeczywistości.

Bo wszystko ma swój początek i koniec

Z pewnością myśl Oswalda Spenglera stoi w opozycji do pewnego – można rzec – optymizmu historycznego. Koncepcja liniowego przebiegu dziejów, które cechuje stały, niezmienny postęp (Darwin) zostaje zanegowana. W miejsce jej Spengler twierdzi, iż kultury – podobnie jak rośliny, zwierzęta, ludzie oraz inne organizmy mają swój początek i koniec. W każdej z kultur mamy poszczególne fazy życia – młodości, dojrzałości i starości. W każdej z tychże kultur można dopatrzeć się rozmaitych analogii w charakterystyce poszczególnych epok[5].

Podsumowując, książka „Zmierzch zachodu” nie należy do lektur łatwych. Przed przeczytaniem tejże lektury warto poświęcić trochę czasu na dokształcenie się z historii sztuki, historii religii czy choćby filozofii. Pomimo trudu warto zapoznać się z oryginalną myślą Spenglera, które może wpłynąć na sposób postrzegania otaczającej nas rzeczywistości.



[1] Spengler wspomina tutaj o zegarze słonecznym, który istniał już od czasów Starożytnego Egiptu. W Grecji zaś do opanowania miernictwa czasu przyczynił się wynalazek Platona, zwany klepsydrą. Dopiero za Arystotelesa wprowadzono podział dnia na tzw. „hory” czyli godziny, wywodzące się ze starożytnej Mezopotamii.

[2] Spengler przytaczał tutaj przykład rzeźby greckiej, jako wytworu sztuki idealnie ukazującego i oddającego istotę ducha apolińskiego.

[3] Podobnie – w kontekście nihilizmu – zdanie miał Nietzsche uważając go „za stan, w którym poszukuje się sensu we wszystkim czego się dokonuje” – zob. Wola Mocy, Krytyka nihilizmu,s str. 15, wyd. Etiuda.

[4] https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/pseudomorfoza;3964057.html

[5] Np. Spengler zestawia w jednym rzędzie takie postacie jak Pitagoras, Mahomet, Cromwell – żyjące notabene w innych kulturach, jak i w innym okresie historycznym.

Książka Oswalda Spenglera zatytułowana „Zmierzch Zachodu” jest jedną z bardziej interesujących publikacji, które ukazały się w XX wieku. Jej autor – jeden z głównych przedstawicieli nurtu rewolucji konserwatywnej formułuje tam własną, bardzo oryginalną koncepcję historiozofii, podejmując jednocześnie bardzo trudne zagadnienia związane z filozofią kultury oraz wzajemnymi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
23
20

Na półkach: , ,

To nie jest książka jakiej się wszyscy spodziewają. W niektórych miejscach określana jako kultowa, lecz tak po prawdzie kultowy jest przede wszystkim jej tytuł, który nie tak rzadko przewija się w dyskusjach o trajektorii europejskiej cywilizacji. Dziś mogę to stwierdzić z pewnością – większość powołujących się na Upadek Zachodu robi to błędnie.

Czytelnik sięga dziś po tę pozycję z oczywistych powodów – motywują go współczesne problemy Zachodu, a zatem migracja, brak zastępowalności pokoleń, odcięcie od korzeni, utrata wiary w fundamentalne dla tej części świata wartości czy postęp ideologii równościowych rugujący dotychczasową tożsamość. Wiedząc co nieco wcześniej, spodziewa się starszej, bardziej filozoficznie zorientowanej wersji Przedziwnej śmierci Europy Douglasa Murraya, tudzież czegoś w duchu Huntingtona lub Konecznego z domieszką udzielającego się wszystkim pesymizmu. Na takim wrażeniu opiera się też zawsze przywoływanie Spenglera w dyskusjach o cywilizacyjnym upadku - jak to wielkie umysły rzekomo dostrzegają ten proces od dawna, więc trzeba coś zrobić, o ile już nie jest za późno. To wszystko jest jakby wprost z anegdoty o rozdawaniu rowerów na Placu Czerwonym.

Oswald Spengler, reprezentant niemieckiego konserwatyzmu rewolucyjnego, czyli być może najciekawszego konserwatywnego prądu intelektualnego, jest dzieckiem swoich czasów, a te przypadały przede wszystkim na Cesarstwo Niemieckie. Jego upadek oraz traumatyczna Republika Weimarska wydarzyły się już po napisaniu książki, zaś naziści uznali ją za niepożądaną ideologicznie. Niezwykle bogata niemiecka myśl tamtego okresu w wielu swych przejawach przyjmowała perspektywę organiczną, przez co rozumiem postrzeganie przedmiotów rozważań na wzór żywego organizmu, z jego potrzebami i ograniczeniami. Tak było np. w obszarze geografii (Ratzel, autor niesławnego pojęcia „przestrzeń życiowa”),geopolityce (Haushofer) oraz w filozofii politycznej, a zapewne i w innych dziedzinach, których nie znam. Spengler użył perspektywy organicznej do analizy porównawczej cyklów życia poszczególnych cywilizacji.

Pisząc „cywilizacja” używam tego terminu w potocznym znaczeniu, dlatego należy wyjaśnić, że autor rozprawy rozumie go inaczej. Otóż według niego każdy z analizowanych historycznych podmiotów istnieje najpierw w formie kultury, żeby z czasem przejść w stan cywilizacji. Kultura charakteryzuje się żywotnością – tworzy nowe, oryginalne i charakterystyczne formy, idee, wartości, religię, sztukę, a wszystko to pochodzi z jej głębi, z niepowtarzalnego uczucia. Cywilizacja zaś jest etapem późnym, w którym na znaczeniu traci religijność, a co za tym idzie dawne ideały. Liczą się za to utylitaryzm, wartości materialne, korzyść, dominacja i podbój (jesteś człowiekiem kultury czy cywilizacji?). Sztuka dochodzi do swojego końca i zaczyna już tylko odtwarzać stare formy (postmodernizm!). Wszystko co zaczyna się liczyć jest tworem intelektu a nie uczucia, następuje przejście od organizmu do wynikłego z jego skostnienia mechanizmu. Zanika pojęcie losu na rzecz przyczyny i skutku. Ludność przenosi się ze wsi do miast, co jest katalizatorem zmian obyczajowo-moralnych. Nie ma od tego ucieczki w żadnej z kultur, każdą czeka taki los, choć w dzisiejszych czasach wypadałoby rzec raczej, że każda niesie w sobie przyczynę, która ma taki skutek.

To właśnie Spengler rozumiał przez upadek Zachodu! Owszem, problemy z demografią, a za tym z obcymi, młodymi ludami są nieuniknione, ale upadek ten nie wiąże się zazwyczaj ze zniknięciem. Przeciwnie, stan cywilizacji to epoka imperialna! Analizując Starożytność, Spengler widział etap kultury w Grecji, zaś jako przejście w stan cywilizacji wskazywał II wiek p.n.e. i dalszy rozwój Rzymu, który gdyby nie wędrówki Germanów, mógłby trwać do dzisiaj. Niektóre cywilizacje potrafią trwać w takim pasywnym stanie od niemal tysiąca lat (Islam) a nawet znacznie dłużej (Indie, Chiny). Zatem według niego nie zniknięcie grozi „euro-ameryce”, a beznadziejna jałowość, to rozumie przez upadek, który miał się zacząć w XIX wieku.

Niebywały rozmach analizy imponuje, a wielość opisywanych szczegółów przytłacza. Spengler porównuje i analizuje dokładnie sztukę, naukę ze szczególnym uwzględnieniem matematyki, rozumienie czasu i życia, uwarunkowania społeczno-polityczne, obyczaje i wiele innych spraw. To jest niezwykle istotne, bo według jego filozofii nic nie jest przypadkiem, za to wszystko jest symbolem nieustannie procesujących pod warstwą wierzchnią sił życiowych. Symbolem, z którego można odczytać z jakim etapem mamy do czynienia. W jego perspektywie nawet wszelka twórczość indywidualna jest tylko wyrazem specyficznego czasu, w którym powstaje, sam twórca jest tylko medium danego etapu.

To co najbardziej u Spenglera niesamowite, stanowi również o największej słabości jego pracy. Problem z nią bowiem jest taki, że dla pojedynczego czytelnika jakakolwiek szerzej zakrojona weryfikacja jest niemożliwa. Trudno też przypuszczać, choć zakres jego wiedzy onieśmiela, żeby samemu Spenglerowi udało się do 1914 roku zgłębić historię, sztukę i obyczajowość wszystkich cywilizacji. Choć wielu naukowców tamtych czasów doceniło jego niezwykłą intuicję (m.in. znawcy starożytności i Islamu),to całościowo trzeba jednak traktować to jako niespotykanie sugestywną spekulację. Aż chciałoby się przeczytać krytyczne badania nad tezami w niej zawartymi, ale kto miałby zlecić tak duże przedsięwzięcie na podstawie książki sprzed stu lat?

Wiele by można jeszcze pisać, zresztą samo wydanie Wydawnictwo Aletheia jest oparte o wybór, oryginalne dzieło jest znacznie obszerniejsze. Z pewnością Oswald Spengler daje zupełnie inną perspektywę na sprawy cywilizacyjne, na politykę, kulturę i religię, ale nie w sposób, który łatwo da się wykorzystać w codziennej debacie. Choć mam się za europeistę, to wizja Spenglera mnie nie przeraża, nie przepowiada ona bowiem rychłego końca. Jego filozofię określiłbym mianem komfortowego nihilizmu – w naszym świecie nie toczy się żadna, odgórnie koordynowana przez wpływowe kręgi wojna cywilizacyjna, którą próbują one wykorzystać do swoich celów. Wszyscy aktorzy i całe ruchy są tylko marionetkami organicznych sił, których logika jest niezależna i nieubłagana. Można więc rzec, że każdy, kto nie śpi z powodu upadku Europy i białego człowieka powinien przeczytać Spenglera i wyluzować.

Mimo to chciałbym żeby się mylił, żeby nie istniał determinizm cywilizacyjny, zbyt drogie jest mi też przekonanie o europejskiej wyjątkowości. Na pewno jednak zostało ono mocno zakwestionowane w sposób dający wiele do myślenia i ewentualnego weryfikowania, ten poszerzający horyzonty efekt uważam za główną zaletę płynącą z konfrontacji z treścią. Nie będę pisał dla kogo ta książka się nadaje, tematyka została zarysowana wyraźnie, lektura jest wymagająca i może po drodze wiele osób znudzić. Ale sporo przeczytałem w zeszłym roku, a to właśnie Zmierzch Zachodu zapadł mi w pamięć najbardziej. Wywarł tez pewien nieoczekiwany wpływ światopoglądowy, choć nie wiem czy dobry. Taka to właśnie jest książka.

WIĘCEJ (Żydzi, Nietzsche, Islam, Postmodernizm) w linku:
http://www.ariergarda.com/zmierzch-zachodu-nie-taki-straszny/

https://www.facebook.com/ArierGardaBlog/photos/a.925146550973263/1160492694105313/?type=3&theater&notif_t=page_post_reaction&notif_id=1547993157182991

To nie jest książka jakiej się wszyscy spodziewają. W niektórych miejscach określana jako kultowa, lecz tak po prawdzie kultowy jest przede wszystkim jej tytuł, który nie tak rzadko przewija się w dyskusjach o trajektorii europejskiej cywilizacji. Dziś mogę to stwierdzić z pewnością – większość powołujących się na Upadek Zachodu robi to błędnie.

Czytelnik sięga dziś po tę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
64
21

Na półkach: ,

Myślą przewodnią tego dzieła jest cykliczność życia wszelkich kultur i cywilizacji. Autor przytacza tu liczne przykłady, omawiając wiele aspektów ich funkcjonowania: kulturę, sztukę, religię, politykę, naukę i gospodarkę.

Jednak "Zmierzch Zachodu" to nie tylko książka o nieuchronnym końcu naszej cywilizacji.

Myślą przewodnią tego dzieła jest cykliczność życia wszelkich kultur i cywilizacji. Autor przytacza tu liczne przykłady, omawiając wiele aspektów ich funkcjonowania: kulturę, sztukę, religię, politykę, naukę i gospodarkę.

Jednak "Zmierzch Zachodu" to nie tylko książka o nieuchronnym końcu naszej cywilizacji.

Pokaż mimo to

avatar
667
131

Na półkach: ,

Fantastyczna, niesamowita opowieść filozoficzna o zmierzchu obecnej cywilizacji. Uwaga: proszę nie czytać jej fragmentami tylko całość od razu (raczej dla osób szybko czytających, bo dla innych może być za trudna do przetrawienia na jeden raz). Polecam.

Fantastyczna, niesamowita opowieść filozoficzna o zmierzchu obecnej cywilizacji. Uwaga: proszę nie czytać jej fragmentami tylko całość od razu (raczej dla osób szybko czytających, bo dla innych może być za trudna do przetrawienia na jeden raz). Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
440
73

Na półkach: , , ,

Ze ,,Zmierzchem Zachodu'' jest jak z ,,Ulissesem''. Wszyscy wymieniają go jako pozycję wręcz kultową, nikt jednak nie czyta. Ja postanowiłem przeczytać. Odnieść można wrażenie że poglądy i obserwacje zawarte w niniejszym dziele zmieścić można by w mniej niż połowie jego objętości. Resztę stanowią zaś erudycyjne popisy, dryfujące daleko od meritum. W organicznej teorii dziejów Spenglera zawiera się przede wszystkim nader trafne rozróżnienie kultur i cywilizacji, podział tychże na Apollińską i Faustowską, wreszcie zaś przypisanie im dwóch dynamik; Dasein i Wachsein. Szkoda że koncepcje te rozpływają się w pobocznych, zawiłych i nieraz mało zrozumiałych wywodach. ,,Zmierzchu Zachodu'' nie powinno się czytać od deski do deski, tylko cyklicznie, fragmentami, tak aby mieć czas na ich przetrawienie. Mimo uwag jest to ciekawy dokument myśli europejskiej, lecz w moim odczuciu nade wszystko pruskiej.

Ze ,,Zmierzchem Zachodu'' jest jak z ,,Ulissesem''. Wszyscy wymieniają go jako pozycję wręcz kultową, nikt jednak nie czyta. Ja postanowiłem przeczytać. Odnieść można wrażenie że poglądy i obserwacje zawarte w niniejszym dziele zmieścić można by w mniej niż połowie jego objętości. Resztę stanowią zaś erudycyjne popisy, dryfujące daleko od meritum. W organicznej teorii...

więcej Pokaż mimo to

avatar
118
49

Na półkach: ,

Książka ogólnie ciekawa warta zainteresowania. Dowiedzieć się z niej możemy, co według autora jest głównym czynnikiem rozwoju kultury, a co jego już w dalszym następstwie końcową spadkową, czyli cywilizacją. Można powiedzieć, że czynnikiem rozwojowym kultury są pierwiastki intelektu twórczego jak matematyka i nauki ścisłe, a także i sztuka, która nadawała pędu dynamice kulturowej. Autor dzieła stworzył koncepcje cywilizacyjną, która przypomina swego rodzaju "biomechanizm". Owy "biomechanizm" cywilizacyjny opiera się o schemat przyrodniczy mianowicie narodziny, rozwój, dojrzewanie i śmierć. W tamtych czasach była to dość powszechna i łatwo przyswajalna moim zdaniem interpretacja zagadnienia dla większości odbiorców w sumie tak samo, jak i w dzisiejszych czasach. Nie da się odczuć także podczas czytania, że Oswald Spengler faworyzuje tak zwaną myśl "faustowską" jako jedną z lepszych, która zdominuje świat przed całkowitym upadkiem cywilizacyjnym. Nadmienię tylko to, że tak zwana myśl "faustowska" jest niczym innym, jak koncepcją kultury pruskiej. Jeśli chodzi, o sam aspekt przerabiania całej książki jej przeczytania jest ogólnie dość ciężkawy. Książkę czyta się trudno i trzeba wyjątkowo się skupić, aby wątki poruszane przez autora w książce nie umknęły jej główniej myśli. Nie jest to lektura lekka i prostą w swym przekazie i może po prostu znudzić w pewnym momencie jej czytania. Reasumując, jest to dość ciekawe dzieło warte uwagi, ale ze względu na ciężkość jej przekazu nie jest ona dla każdego. Jeśli ktokolwiek interesuje się zagadnieniem cywilizacyjnym gorąco polecam książkę rodzimego pisarza polskiego Feliksa Konecznego autora książki "O wielości cywilizacji" Moim zdaniem jest to pozycja znacznie ciekawsza i bogatsza w tematyce cywilizacyjnej, jak i jej koncepcji społecznej, którą Koneczny nazwał "Metodą działania ustroju życia zbiorowego"

Książka ogólnie ciekawa warta zainteresowania. Dowiedzieć się z niej możemy, co według autora jest głównym czynnikiem rozwoju kultury, a co jego już w dalszym następstwie końcową spadkową, czyli cywilizacją. Można powiedzieć, że czynnikiem rozwojowym kultury są pierwiastki intelektu twórczego jak matematyka i nauki ścisłe, a także i sztuka, która nadawała pędu dynamice...

więcej Pokaż mimo to

avatar
817
215

Na półkach: , , ,

Monumentalne Dzieło Oswalda Spenglera – Zmierzch Zachodu, o którym wszyscy słyszeli, jednak sądzę, że dużo mniej osób faktycznie się zapoznało ze światopoglądem autora. Zmierzch zachodu obecnie dostępny w księgarniach jest wersją okrojoną. Oryginalnie treści mieściły się w dwóch tomach. Edytor starał się jednak zachować treść główną nietkniętą kosztem jedynie wielorakich przykładów, a i to dotyczy wyłącznie tomu drugiego.

Książka zgodnie ze swym tytułem wieszczy upadek naszej kultury (choć zgodnie z terminologią Spenglera nie jest to już kultura a jej finalny produkt: cywilizacja). Przez analogie do kultury/cywilizacji starożytnej wykazuje, że nasza niechybnie wkrótce zniknie przeszedłszy wszystkie stadia niezbędne do ukończenia cyklu. Na dowód przytaczanych jest wiele przykładów nie tylko w odniesieniu do kultury starogreckiej czy starorzymskiej, ale także odwołując się do kultur chińskiej czy Majów. Dziwnym trafem jednak Rosja wymyka mu się z tego schematu. Przykłady przytaczane przez Spenglera nie są precyzyjnie wyselekcjonowanymi argumentami z jakiejś wąskiej dziedziny potwierdzającymi jego tezę. Spengler stara się sprawę ująć globalnie nawiązując do nauki, religii, ekonomii, filozofii, sztuki, polityki. Wskazuje główne nurty, trendy, które widoczne są w każdej kulturze. Nie przebiegają w tym samym tempie, charakteryzują się innymi dokonaniami, ba, nawet innymi priorytetami, jednak stopniowa przechodzą te same fazy.

Czy zgadzam się ze Spenglerem? Sądzę, że w wielu miejscach mocno nadinterpretował dokonania zachodnioeuropejskiej kultury arbitralnie wykazując, w którym to momencie osiągnięte zostały wyżyny możliwości czy to artystów, czy filozofów, czy naukowców. Momentami brakowało mu również wiedzy specjalistycznej (np. pisząc o wybuchającym uranie),czasem zaś konsekwencji w prowadzonym wywodzie. Niektóry założeniom (przewidywaniom?) brakowało racjonalnych przesłanek (np. o słabnącym wpływie Żydów na życie gospodarcze i kulturowe). Tym niemniej nie można odmówić autorowi erudycji i rozeznania w dość szerokim temacie.
Niezaprzeczalnym faktem jest, że książkę czyta się fatalnie. Nie wiem czy to ‘zasługa’ tłumacza, jednak mnogość zdań wielokrotnie złożonych, których sens umyka wraz z każdym kolejnym szczegółowym wtrąceniem, skutecznie utrudnia rozumienie. Dodatkowo interpunkcja jest fatalna, a zdarzają się także błędy składniowe czy stylistyczne, które wobec specyficznego języka rażą jeszcze bardziej.

Spengler mówi, że faktycznie zrozumieć otaczającą rzeczywistość mogą jedynie ludzie jej współcześni. Prawidłowe zrozumienie historii jest niemal niemożliwe, gdyż zawsze patrzeć na nią będziemy przez pryzmat własnych doświadczeń i własnego światopoglądu. Jest to jakieś wyjaśnienie ‘ciężkostrawności’ tej pozycji. Choć ja bardziej skłaniam się ku ewolucji i sądzę, że to właśnie przeszłość nas kształtuje, a tym samym rozumienie z czasem powinno być nie mniejsze, a wręcz większe, pełniejsze.

Monumentalne Dzieło Oswalda Spenglera – Zmierzch Zachodu, o którym wszyscy słyszeli, jednak sądzę, że dużo mniej osób faktycznie się zapoznało ze światopoglądem autora. Zmierzch zachodu obecnie dostępny w księgarniach jest wersją okrojoną. Oryginalnie treści mieściły się w dwóch tomach. Edytor starał się jednak zachować treść główną nietkniętą kosztem jedynie wielorakich...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    518
  • Przeczytane
    89
  • Posiadam
    39
  • Teraz czytam
    17
  • Filozofia
    11
  • Do kupienia
    6
  • Historia
    5
  • Literatura niemiecka
    4
  • Filozofia
    3
  • Socjologia
    2

Cytaty

Więcej
Oswald Spengler Zmierzch Zachodu Zobacz więcej
Oswald Spengler Zmierzch Zachodu Zobacz więcej
Oswald Spengler Zmierzch Zachodu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także