Comanche #1 - Red Dust
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Comanche (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Comanche - Red Dust
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Komiksowe
- Data wydania:
- 2016-05-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-05-20
- Liczba stron:
- 48
- Czas czytania
- 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380693340
- Tłumacz:
- Wojciech Birek
- Tagi:
- western przygoda
Pierwszy tom jednej z najważniejszych serii komiksowych. Stworzona przez Michela Grega (scenariusz) i Hermanna (rysunek) opowieść rozgrywa się w XIX wieku na Dzikim Zachodzie.
Tytułowa Comanche to dziedziczka rancza w Wyoming. Dla młodej kobiety i jej starego opiekuna utrzymanie się z pracy własnych rąk to zadanie wymagające nie lada odwagi i hartu ducha, ale na szczęście pojawia się Red Dust - kowboj, któremu Comanche powierza zarządzanie gospodarstwem. Czy była to dobra decyzja? Przekonaj się w kolejnych tomach wciągającej serii komiksów.
Comanche ukazywały się w Belgii i Francji od 1972 roku, a ostatni tom pierwszego cyklu wydano w 1983 roku. Hermann będący ówcześnie schodzącą gwiazda komiksu frankofońskiego tym właśnie tytułem wywalczył sobie miejsce wśród najważniejszych twórców komiksu europejskiego. W 2016 roku fakt ten został ukoronowany przyznaniem Hermannowi Grand Prix Festiwalu w Angouleme. Wydawnictwo Komiksowe od kilku lat proponuje czytelnikom komiksy Hermanna - serie „Wieże Bois-Maury", „Bois-Maury" oraz cztery pojedyncze tomy komiksów - Staruszek Anderson, Stacja 16, Bez przeznaczenia (sc. Yves H.) i Krwawe gody (sc. Jean Van Hamme) to komiksy, które powinien znać każdy miłośnik europejskiego komiksu.
Autorem scenariusz jest Greg (właśc. Michel Régnier, 1931-1999),jeden z najwybitniejszych scenarzystów komiksowych, autor scenariuszy m.in. do serii komiksów o Spirou, we Francji najbardziej znany dzięki serii „Achille Talon", redaktor naczelny magazynu „Tintin" oraz dyrektor literacki wydawnictwa Dargaud. Pracował m.in. z André Franquin, Eddy'm Paapem, Alberto Uderzo i René'm Goscinnym. Szacuje się, że był współtwórcą ponad 250 albumów.
Polskie wydanie serii objęte zostało honorowym patronatem Przedstawiciela Delegacji Walonia-Bruksela w Polsce.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 49
- 14
- 11
- 8
- 7
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Całkiem przyjemny komiks.
Trochę niestaranna kolorystyka.
Całkiem przyjemny komiks.
Pokaż mimo toTrochę niestaranna kolorystyka.
Comanche to belgijska seria westernów, której początki sięgają roku 1972. Zawiera w sumie 15 albumów, a ostatni ukazał się dopiero w 2002 roku. Wydawnictwo Komiksowe podjęło się zadania wypuszczenia serii na rynek polski, zapowiadając że całość okaże się do lipca 2017. Nie byłby to zły pomysł, gdyż po lekturze pierwszego albumu zatytułowanego Red Dust, poczułem nagle czar wspomnień z dzieciństwa gdy zasiadałem przed telewizorem aby obejrzeć kolejny odcinek Bonanzy. Kiedy duet w osobach Michela Grega (scenariusz) oraz Hermanna Huppena (rysunek) zaczynali prace nad Comanche, w kinach oraz telewizji rządziły niepodzielnie westerny, zarówno te z Fabryki Snów jak i niemieckich wytwórni, które stworzyły, dziś już nieśmiertelne, ekranizacje Winnetou. Obecnie bum na Dziki Zachód stopniał, jednak nadal pozostaje on żywy w sercu publiczności i co jakiś czas na srebrnym ekranie gości nowe dziecko Zachodu. Warto zatem aby dzisiejszemu czytelnikowi zaserwować rasowe danie, jakie serwowano cowboyom na starym Dzikim Zachodzie.
Akcja komiksu zaczyna się w praktyce na okładce, z której tytułowy bohater, Red Dust, macha w stronę dyliżansu. Ten przewozi raptem jednego pasażera, zabójce do wynajęcia, który postanawia dać Redowi nauczkę. Kończy się to dla rzezimieszka pojedynczą kulką i płytkim grobem na pustkowiu, zaś Red Dust dowiaduje się kilku interesujących rzeczy o lokalnym mieście Greenstone Falls. Miedzy innymi tego, że lokalna szycha grozi niejakiej Comanche, samotnej właścicielce rancza Triple Six, która stoi mu na drodze w nieznanych nikomu interesach. Red Dust postanawia stanąć po stronie kobiety co owocuje dość mocnymi zmianami w miasteczku.
Występujące tutaj postacie to mieszanka klasyków kina o Dzikim Zachodzie. Szlachetny cowboy i świetny rewolwerowiec w osobie Reda Dusta, twarda i stanowcza właścicielka rancza jako Comnache, Ten Gallons jako stary weteran wojenny, który spędził na ranczu pół życia czy Cathrell w roli eleganckiego bandyty, mającego na usługach gang zabijaków. Oczywiście musi przy tym pracować dla kogoś ważniejszego, ale tożsamość jego chlebodawcy poznajemy dopiero w finale tego odcinka. Wszystkie te osoby świetnie się uzupełniają i mimo że czasem fabuła jest przewidywalna, to historię napisano naprawdę składnie i ciekawie. Widać przy tym mocną inspirację wypływającą z filmów produkowanych przez Hollywood oraz miejscami nawiązań do kilku sztandarowych dla tego gatunku zagrań.
Z całego albumu chyba najciekawiej wypada jednak postać Tena Gallonsa, który nie jedno w życiu widział i sporo wie o Dzikim Zachodzie. Jest on reliktem przeszłości, kiedy to Amerykę podbijało się ciężką pracą oraz wędrując w siodle. Teraz zaczyna dominować postęp zwany koleją żelazną, powoli spychającą hodowców bydła na drugi plan. Jednak jak zauważa Ten, Zachód jest nadal dziki i sporo w nim do odkrycia.
Nawiązania do starego ducha weteranów widać też w kresce oraz rysunkach Hermanna. Mamy tu przedstawione nieco zbyt filmowe wyobrażenie o mieszkańca Ameryki z końca XIX wieku. Niemal dokładnie takie same jak w serialu Bonanza. Brak tutaj wszędobylskiego błota, brudu czy kurzu, choć oczywiście nic nie lśni od czystości. Z drugiej strony to w niczym nie przeszkadza, bo przecież w Europie właśnie tak wyobrażano sobie życie na Dzikim Zachodzie. Dopiero seriale pokroju Deadwood pokazały jak było naprawdę, jednak powstały zbyt późno i nie przyjęły się pośród masowego odbiorcy.
Pierwszy tom Comanche to swego rodzaju przedstawienie kilku najważniejszych postaci tej serii, co zrobiono na tle klasycznej przygody z cowboyami w roli głównej. A mimo to po ponad czterech dekadach nadal bardzo przyjemnie się to czyta. Wartka akcja, charyzmatyczne osobistości, świetna kreska oraz pewna dawka sentymentu za czasami gdy powstawały najlepsze, choć nieco przekoloryzowane, westerny sprawia, że szybko zatapiamy się w ten dziki świat. Świat, który dziś już niemal całkowicie zniknął z naszego życia, bo został pokonany przez "postęp".
Comanche to belgijska seria westernów, której początki sięgają roku 1972. Zawiera w sumie 15 albumów, a ostatni ukazał się dopiero w 2002 roku. Wydawnictwo Komiksowe podjęło się zadania wypuszczenia serii na rynek polski, zapowiadając że całość okaże się do lipca 2017. Nie byłby to zły pomysł, gdyż po lekturze pierwszego albumu zatytułowanego Red Dust, poczułem nagle czar...
więcej Pokaż mimo toBardzo typowy western. Tytułową bohaterką jest indiańska farmerka, która odziedzicza ranczo. Wkrótce w okolicy pojawia się masa osób próbujących siłą zmusić ją do sprzedaży ziemi. Na pomoc przychodzi jej tajemniczy rudowłosy kowboj.
Największym plusem komiksu jest silna główna bohaterka, która dorównuje swoimi umiejętnościami męskim bohaterem. Bardzo udaną postacią jest też rudy zawadiaka – taki słodki drań. Komiks korzysta z bardzo klasycznego westernowego sztafażu i umiejętnie łączy go w zgrabną całość. Szkoda, że niestety sama fabuła przy tym staje się bardzo przewidywalna.
Rysunki Hermanna to pierwsza klasa – bardzo szczegółowe i ukazują między innymi brud i brzydotę westernowego świata.
Ogólnie dobry początek, chociaż głównie dla ludzi lubiących odgrzewane kotlety.
Bardzo typowy western. Tytułową bohaterką jest indiańska farmerka, która odziedzicza ranczo. Wkrótce w okolicy pojawia się masa osób próbujących siłą zmusić ją do sprzedaży ziemi. Na pomoc przychodzi jej tajemniczy rudowłosy kowboj.
więcej Pokaż mimo toNajwiększym plusem komiksu jest silna główna bohaterka, która dorównuje swoimi umiejętnościami męskim bohaterem. Bardzo udaną postacią jest...
Belgijski serial „Comanche” wystartował dawno, dawno temu, bo w 1972 roku, ale dopiero od maja bieżącego roku polscy czytelnicy mają okazję się z nim zapoznawać. Oryginalnie wyprodukowano łącznie 15 albumów, ostatni w 2002. Pierwsze dziesięć zostało narysowanych przez Hermanna Huppena, dlatego nie dziwi fakt, że to Wydawnictwo Komiksowe wzięło na swoje barki krajową edycję.
(...) „Comanche”, którego głównym scenarzystą był Michel Regnier, znany lepiej pod swoim komiksowym pseudonimem Greg.
Pierwsza odsłona nosi tytuł „Red Dust”. Rzecz dzieje się na w XIX wieku na Dzikim Zachodzie. Całość rozpoczyna się na piaszczystej drodze w stanie Wisconsin. Samotny rewolwerowiec (tytułowy Red Dust) stojący na poboczu traktu zatrzymuje dyliżans i prosi o podwózkę do najbliższego miasteczka, którym okaże Greenstone Falls. Nim wsiądzie, okoliczności zmuszą go do pojedynku z innym podróżnym. Wynik starcia nie jest dla czytelnika specjalnym zaskoczeniem. Na miejscu Dusta biorą za ustrzelonego Honda, dzięki temu bohater ma okazję zorientować się o rozkładzie sił i wpływów panujących w miasteczku.
Protagonista odkrywa, że ktoś (długo nie wiadomo kto) wynajmuje najróżniejszych oprychów, aby utrudniali życie niejakiej Comanche, która prowadzi ranczo „Triple Six”. Ciąg wypadków, których nie będę przybliżał, bo warto samemu się z nimi zapoznać, powoduje, że w finałowej scenie widzimy dumną właścicielkę posiadłości i czerech współpracowników (z czego trzech przyłączyło się do niej w trakcie trwania akcji omawianej pozycji). Grupa zjednoczyła się, aby ochraniać i rozwijać „Trzy szóstki”. Z pierwszego starcia wyszli zwycięsko, a jak będzie dalej, przekonamy się dzięki lekturze kolejnych tomów.
Wygląda na to, że serial „Comanche” jest przykładem klasycznego westernu, w którym piękna kobieta popada w wielkie tarapaty, a silny i szlachetny rewolwerowiec przychodzi z pomocą. Być może w kolejnych odsłonach cyklu fabuła będzie sprowadzała się do realizacji tego schematu. Nawet jeśli, to nic złego. Wątki prowadzone są wprawie, postaci są wyraziste, a oprawa graficzna jest niczego sobie. Może to nie jest jeszcze Huppen, którego znamy choćby z „Jeremiaha”, ale szczegółowy rysunek i realistyczne przedstawienie dodają specyficznego smaczku....
- - -
cały tekst można przeczytać tu:
https://dybuk.wordpress.com/2016/07/14/comanche-1-red-dust/
Belgijski serial „Comanche” wystartował dawno, dawno temu, bo w 1972 roku, ale dopiero od maja bieżącego roku polscy czytelnicy mają okazję się z nim zapoznawać. Oryginalnie wyprodukowano łącznie 15 albumów, ostatni w 2002. Pierwsze dziesięć zostało narysowanych przez Hermanna Huppena, dlatego nie dziwi fakt, że to Wydawnictwo Komiksowe wzięło na swoje barki krajową edycję....
więcej Pokaż mimo toKLASYKA KOMIKSOWEGO WESTERNU
Na fali wydawania w naszym kraju kolejnych komiksów rysowanych przez Hermanna musiał nadejść moment, kiedy oprócz tych największych i najświeższych, pojawi się także absolutna klasyka w jego wykonaniu. I ten moment właśnie nadszedł wraz z pierwszym albumem „Comanche” – komiksowym westernem z samych początków kariery tego legendarnego już autora.
Bohaterem tej opowieści jest młody rewolwerowiec nazywany Red Dust, który po stracie konia ma szczęście w nieszczęściu trafić na przejeżdżający dyliżans. Jak się okazuje podróżuje nim pewien porywczy jegomość, Wally Hondo, płatny zabijaka, który zmierza do okolicznego Greenstone celem podpisania kontraktu. Ich spotkanie przeradza się w pojedynek, który kończy się śmiercią Hondo. Red Dust natomiast postanawia udać się do mieściny i dopilnować by Comanche, dziewczyna prowadząca ze staruszkiem ranczo, była bezpieczna. To na nią bowiem otrzymał zlecenie Hondo, co oznacza, że dziewczyna bardzo komuś przeszkadza…
Ta licząca sobie dziesięć tomów seria to klasyczny w każdym calu europejski western komiksowy, który powstał w okresie popularności gatunku, gdy rodziły się takie gwiazdy, jak np. cykl „Blueberry”. Mamy więc tutaj wszystko to, co w gatunku niezbędne: piękną kobietę, którą trzeba ratować, przystojnego, twardego mężczyznę, który się tym zajmie i na wskroś brudny, skorumpowany świat, w którym rządzi pieniądz i siła pięści; a właściwie broni. Klasyczny jest także zestaw postaci drugiego planu oraz przeszkody, jakie stają na drodze bohaterów. Trzeba jednak pamiętać, jakimi prawami rządzi się ten gatunek. Wszystko musi przebiegać ustalonymi torami i trzymać się wytyczonych ścieżek – i dokładnie to robi „Comanche”. Z tym, że bliższa jest stylistyką i klimatem do spaghetti westernów, niż klasycznych, przesłodzonych filmów o dzikim zachodzie, w jakich rozmiłowało się kino amerykańskie. I takie podejście jak najbardziej mi odpowiada.
Graficznie widać, że Hermann był jeszcze młodym, choć wyrobionym już twórcą. Jego ilustracje są prostsze, niż te, z których jest najbardziej znany, bardziej klasyczne, ale i przy tym bardziej odpowiednie do scenariusza Gerga. Jak zwykle Hermann znakomicie oddaje naturę, krajobrazy i wielkie przestrzenie, a ma w tym przypadku pole do popisu. Dziki Zachód w jego wykonaniu to pięknie jałowa kraina, w której dominują żółcie i oranże, i tylko niebo pozostaje błękitne, choć słońce wypacza świat z barw.
Reasumując: „Comanche” to ciekawa seria dla wszystkich, którzy dobrze bawili się czytając „Bluberryego” i podobne serie. Albo po prostu lubiących westerny, którzy chętnie poznaliby korzenie gatunku zapuszczone na gruncie innego medium.
Polecam.
Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/06/18/comanche-1-red-dust-hermann-huppen-michel-greg/
KLASYKA KOMIKSOWEGO WESTERNU
więcej Pokaż mimo toNa fali wydawania w naszym kraju kolejnych komiksów rysowanych przez Hermanna musiał nadejść moment, kiedy oprócz tych największych i najświeższych, pojawi się także absolutna klasyka w jego wykonaniu. I ten moment właśnie nadszedł wraz z pierwszym albumem „Comanche” – komiksowym westernem z samych początków kariery tego legendarnego już...
Widać, słychać i czuć, że autorzy dość mocno wzorowali się na Pewnego razu na Dzikim Zachodzie Sergio Leone. Ogólny zarys, że samotna kobieta dostaje w spadku rancho, a wynajęci przez tajemniczego biznesmena zbóje chcą wszelkimi sposobami je przejąć, znajomy? A na końcu okazuje się, że UWAGA SPOILER
chodziło o kupę szmalu, bo przez tę ziemię będzie przebiegać linia kolejowa? Też brzmi znajomo. Plus samotny rewolwerowiec, który pomaga dziedziczce rancha. Mało? No to spójrzcie na stronę 22 i pierwszy kadr po lewej, gdzie pięciu zbirów stoi dokładnie tak jak zbiry w dziele Leone w jednej z najsłynniejszych scen, kiedy atakują rodzinę rudzielców. Jeden z nich ma nawet charakterystyczny płaszcz. Trzeba przyznać, że Hermann świetnie to narysował. Na kadrze po lewej u dołu tej samej strony też. Film miał premierę w 1968 roku, a dokładnie rok później w magazynie Tintin zaczął się ukazywać komiks w odcinkach pt. Comanche. Oczywiście są wspólne elementy, ale historia jest zupełnie inna. Świetnie wprowadza czytelnika w serię. Mam nadzieję, że kolejne epizody będą jeszcze lepsze.
Widać, słychać i czuć, że autorzy dość mocno wzorowali się na Pewnego razu na Dzikim Zachodzie Sergio Leone. Ogólny zarys, że samotna kobieta dostaje w spadku rancho, a wynajęci przez tajemniczego biznesmena zbóje chcą wszelkimi sposobami je przejąć, znajomy? A na końcu okazuje się, że UWAGA SPOILER
więcej Pokaż mimo tochodziło o kupę szmalu, bo przez tę ziemię będzie przebiegać linia...
Rozczarowujący i naiwny koniec.Dobra kreska, dość ciekawa fabuła
Rozczarowujący i naiwny koniec.Dobra kreska, dość ciekawa fabuła
Pokaż mimo toszybko, łatwo i przyjemnie :) momentami przewidywalny, momentami zabawny. Dobry komiks do porannej kawy.
szybko, łatwo i przyjemnie :) momentami przewidywalny, momentami zabawny. Dobry komiks do porannej kawy.
Pokaż mimo to