Thunderbolts: Wiara w Potwory

Okładka książki Thunderbolts: Wiara w Potwory Mike Deodato Jr., Warren Ellis
Okładka książki Thunderbolts: Wiara w Potwory
Mike Deodato Jr.Warren Ellis Wydawnictwo: Hachette Polska Cykl: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela (tom 57) Seria: Wielka Kolekcja Komiksów Marvela komiksy
160 str. 2 godz. 40 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Wielka Kolekcja Komiksów Marvela (tom 57)
Seria:
Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
Tytuł oryginału:
Thunderbolts: Faith in Monsters
Wydawnictwo:
Hachette Polska
Data wydania:
2015-01-28
Data 1. wyd. pol.:
2015-01-28
Liczba stron:
160
Czas czytania
2 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378493068
Tłumacz:
Jacek Drewnowski
Tagi:
WKKM marvel fantastyka superbohaterowie
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Grób Batmana Warren Ellis, Brian Hitch, Kevin Nowlan, Alex Sinclair
Ocena 6,8
Grób Batmana Warren Ellis, Brian...
Okładka książki Witchblade: Complete Volume 1 Warren Ellis, Brian Haberlin, David Wohl, Christina Z.
Ocena 0,0
Witchblade: Co... Warren Ellis, Brian...
Okładka książki X-Men. Era Apocalypsea #3: Wojna Warren Ellis, Lary Hama, Scott Lobdell, Jeph Loeb, John Francis Moore, Fabian Nicieza
Ocena 7,2
X-Men. Era Apo... Warren Ellis, Lary ...
Okładka książki X-Men. Era Apocalypsea #2: Rządy Renato Arlem, Chris Bachalo, Roger Cruz, Tony Daniel, Warren Ellis, Steve Epting, Lary Hama, Adam Kubert, Ken Lashley, Scott Lobdell, Jeph Loeb, Joe Madureira, John Francis Moore, Charles Mota, Fabian Nicieza, Steve Skroce, Eddie Wagner
Ocena 7,0
X-Men. Era Apo... Renato Arlem, Chris...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Superbohaterowie Marvela: Tajne Wojny cz. 2 Jim Shooter, Mike Zeck
Ocena 5,7
Superbohaterow... Jim Shooter, Mike Z...
Okładka książki Punisher: Witaj ponownie, Frank część 2 Steve Dillon, Garth Ennis
Ocena 7,1
Punisher: Wita... Steve Dillon, Garth...
Okładka książki Tajna inwazja Brian Michael Bendis, Leinil Francis Yu
Ocena 6,8
Tajna inwazja Brian Michael Bendi...
Okładka książki Wolverine: Geneza Richard Isanove, Paul Jenkins, Andy Kubert
Ocena 7,3
Wolverine: Geneza Richard Isanove, Pa...
Okładka książki Syn M David Hine, Roy Allan Martinez
Ocena 6,7
Syn M David Hine, Roy All...
Okładka książki Poległy Syn: Śmierć Kapitana Ameryki John Cassaday, David Finch, Jeph Loeb, Ed McGuinness, John Romita Jr., Joseph Michael Straczynski, Leinil Francis Yu
Ocena 7,1
Poległy Syn: Ś... John Cassaday, Davi...
Okładka książki Daredevil: Odrodzony David Mazzucchelli, Frank Miller
Ocena 7,9
Daredevil: Odr... David Mazzucchelli,...

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
78 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
7940
6795

Na półkach: , ,

MIĘDZY WOJNĄ DOMOWĄ A MROCZNYMI RZĄDAMI

„Wojna domowa” w Marvelu dobiegła końca, uniwersum się odmieniło – w ten, czy inny sposób – i trzeba było o tych zmianach, a raczej reperkusjach opowiedzieć. Już gdzieś mniej więcej na tym etapie różni twórcy planowali to, co potem stało się „Mrocznymi Rządami”, czyli daniem Osbornowi szansy dorwania się do władzy (co działo się na całego od „Tajnej inwazji”, po „Oblężenie”),a kluczową cegiełkę do podbudowy całego wątku dał właśnie Warren Ellis w swoim runie „Thunderbolts”. No i z tym polskim wydaniem to trochę problem jest, bo dostajemy równo połowę runu, kolejną niedokończoną opowieść, dość zamkniętą, ale jednak stanowiącą część większej całości i to się czuje. Druga sprawa, że nie jest to historia, którą można czytać tak z marszu, bo wymaga znajomości kontekstu i wydarzeń, w których jest osadzona. Ale gdy zna się to wszystko, rzecz wchodzi naprawdę dobrze i dostarcza konkretnej, niegłupiej, mimo iż opartej na dość absurdalnym pomyśle rozrywki.

Wojna domowa dobiegła końca, rejestracja superbohaterów ma się dobrze, ale nadal nie wszyscy chcą się temu podporządkować. Dlatego powstaje nowy oddział Thunderbolts, bandytów działających teraz z ramienia prawa, kontrolowanych za pomocą wszelkich metod, byle sprawdzili się w akcji. A ta akcja to polowanie na herosów, którzy nie poddali się rejestracji, a jednak nadal działają. I tak to się kręci, a nad wszystkim czuwa Norman Osborn, który nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swoje cele. Ale czy może wyniknąć z tego coś dobrego?

http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/12/thunderbolts-wiara-w-potwory-warren.html

MIĘDZY WOJNĄ DOMOWĄ A MROCZNYMI RZĄDAMI

„Wojna domowa” w Marvelu dobiegła końca, uniwersum się odmieniło – w ten, czy inny sposób – i trzeba było o tych zmianach, a raczej reperkusjach opowiedzieć. Już gdzieś mniej więcej na tym etapie różni twórcy planowali to, co potem stało się „Mrocznymi Rządami”, czyli daniem Osbornowi szansy dorwania się do władzy (co działo się na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
349
179

Na półkach: ,

WKKM prezentuje Thunderbolts ! Drużynę łotrów, założoną przez Barona Zemo w celu udawania superbohaterów i unicestwienia Avengers. Sporo o nich słyszałem, ale nigdy nie miałem okazji przeczytać jakiegokolwiek zeszytu z przygodami tej bandy. "Wiara w potwory" to historia zaczynająca się po Civil War, rząd amerykański zleca grupie polowanie na bohaterów, którzy nie zostali zarejestrowani a na jej czele staje Norman Osborn.
Mimo dobrego scenariusza (Ellis na poziomie) i fenomenalnych rysunków (rewelacyjne kadrowanie Deodato) komiks nie ma szans wybić się ponad przeciętną. Co jest tego powodem ?
Prawdopodobnie decyzje redaktorów "Domu Pomysłów". Nie zaangażowali w historię żadnego bohatera z czołówki, więc team prowadzi akcję ujęcia takich asów jak: Jack Flag, Shadowoman (Jillian Woods),American Eagle i Steel Spider. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że grupa superwrogów wzmocniona siłami rządu (takie nowe SHIELD) nie może sobie poradzić z trzecim garniturem marvelowskich postaci. Pomyślałem sobie, że Spider-Man i Daredevil trochę przesadzali i udawali przed czytelnikami, mając takie problemy z Venomem, czy Bullseye'm.
A właśnie, Venom ! Moja ulubiona postać (oczywiście od czasów Tm-semic),kolejny raz zostaje obdarta z aury zajebistości. Co to ma być ? Cytując klasyka: "To jest Venom? To jest jakaś popierdółka a nie Venom". Dostaje po głowie od każdego, kto się nawinie, a jak nareszcie pokazuje swoją siłę, to scena ta zamiast szokować - śmieszy.
Niestety te słabości i nieudolność członków Thunderbolts powodują zgrzyty w odbiorze tego albumu. Całościowo mi się podobał, ale przez cały czas towarzyszyło mi odczucie niewykorzystanego potencjału.

WKKM prezentuje Thunderbolts ! Drużynę łotrów, założoną przez Barona Zemo w celu udawania superbohaterów i unicestwienia Avengers. Sporo o nich słyszałem, ale nigdy nie miałem okazji przeczytać jakiegokolwiek zeszytu z przygodami tej bandy. "Wiara w potwory" to historia zaczynająca się po Civil War, rząd amerykański zleca grupie polowanie na bohaterów, którzy nie zostali...

więcej Pokaż mimo to

avatar
115
77

Na półkach: ,

Historia grupy zwyrodnialców działająca pod dyktando psychopatycznego Osborna dla mnie osobiści jest wkurzająca(choć bardzo dobrze się czyta może to dlatego, że jest dużo akcji i nie ma czasu na nudę),w Cyvil War byłem po stronie Kapitana Ameryki to co zrobił Stark było niedopuszczalne, polować na własnych przyjaciół tylko dlatego, że nie chcieli się podporządkować państwu wyprowadziła mnie z równowagi, może nie takiej do jakiej doprowadza Osborna same wspomnienie o Spider-Manie (hahaha),ale jednak. Komando Osborna poluje na niezarejestrowanych superbohaterów przy czym zgrabnie manipulują opinią publiczną , zresztą każdy wie , że telewizja dziś to fikcja napędzana sensacją idąca daleko od prawdy, tym samym Thunderbolts mają poparcie mediów i społeczeństwa, jedyna zasada to złap, połam byle nie zabij. Jest masa bijatyki krwi i wybuchów. Jedno co mnie bardzo ucieszyło to wyeliminowanie Bullseya dostał w końcu na co zasłużył.
Komiks polecam wszystkim lubiącym akcje bo w tej kategorii to naprawdę dobra pozycja.






9

Historia grupy zwyrodnialców działająca pod dyktando psychopatycznego Osborna dla mnie osobiści jest wkurzająca(choć bardzo dobrze się czyta może to dlatego, że jest dużo akcji i nie ma czasu na nudę),w Cyvil War byłem po stronie Kapitana Ameryki to co zrobił Stark było niedopuszczalne, polować na własnych przyjaciół tylko dlatego, że nie chcieli się podporządkować państwu...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1953
1384

Na półkach: ,

Seria będąca skutkiem miniserii „Wojna domowa”. Rząd aby skuteczniej ścigać niezarejestrowanych superbohaterów, przekształca grupę Thunderbolts – teraz składa się ona głównie z superzłoczyńców kontrolowanych za pomocą elektronicznych wszczepów. Fabularnie nie jest bardzo skomplikowanie – przedstawienie drużyny plus dwa starcia, ale pozycja przekonała mnie paroma innymi czynnikami. Jest to bardzo przygnębiający komiks pokazujący opłakane skutki wprowadzenia aktu rejestracyjnego – tutaj to osoby chcące działać jako bohaterowie są ścigane i brutalnie bite, a złoczyńcom kibicuje opinia publiczna. Została to świetnie przedstawione poprzez ukazanie fragmentów różnych programów telewizyjnych – są to komentarze do działań drużynach czy materiały promocyjnych (ma tu miejsce jak dla mnie jeden z bardziej niepokojących występów gościnnych Stana Lee). Protagoniści historii to nie tylko jednoznacznie złe typki pokroju Bullseye’a czy nowego Venoma, ale też bardziej skomplikowane postacie, które wydają się ofiarami sytuacji – jak Moonstone czy Penance. W przypadku tej pierwszej postaci scenarzyście udało się skutecznie zainteresować przygodami poprzedniej inkarnacji tej grupy. Tutaj też duży plus, że świetnie zostali przedstawieni bohaterowie, których zupełnie nie znałem – zarówno jeżeli chodzi o protagonistów, jak i ich „przeciwników”. Minusem może być, że bez znajomości kontekstu traci się połowę zabawy (jeżeli ktoś nie wie co wydarzyło się w serii „Civil War Frontline”, to nie będzie wiedział kim naprawdę jest Penance).Bardzo dobrą pracę wykonał rysownik Mike Deodato. Rysunki są dynamiczna i staranne. Zaskakująco dobrze wypadło wykorzystanie twarzy Tommy Lee Jonesa. Chociaż miejscami Venom był rysowany przesadnie przypakowany, co z jednej strony podkreślało jak przerażająca jest to postać, ale z drugiej wyglądało aż śmiesznie. Bardzo dobry komiks, ale głównie dla bardziej zaawansowanych fanów uniwersum Marvela.

Seria będąca skutkiem miniserii „Wojna domowa”. Rząd aby skuteczniej ścigać niezarejestrowanych superbohaterów, przekształca grupę Thunderbolts – teraz składa się ona głównie z superzłoczyńców kontrolowanych za pomocą elektronicznych wszczepów. Fabularnie nie jest bardzo skomplikowanie – przedstawienie drużyny plus dwa starcia, ale pozycja przekonała mnie paroma innymi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
219
22

Na półkach: ,

Trzeba przyznać, że Wielka Kolekcja Komiksów Marvela, to był strzał w dziesiątkę na Polskim rynku. Dzięki temu fani obrazkowych opowieści mogą czytać najważniejsze historie z Domu Pomysłów jakie zostały wydane. Czasami jednak zdarzają się opowieści archaiczne, nudne, niedopracowane lub wyjęte z kontekstu. Niestety to ostatnie stwierdzenie dotyczy pięćdziesiątego siódmego tomu zatytułowanego "Thunderbolts, Wiara w potwory".

Kiedy mieszkańcy Ameryki przestali ufać superbohaterom, ponieważ część z nich stała się według rządu zagrożeniem. W świetle jupiterów staje odnowiona grupa Thunderbolts, złożona ze zreformowanych przestępców, a dowodzona przez Normana Osborna. Teoretycznie uzdrowionego z jego alter ego Zielonego Goblina. Jednak wśród członków drużyny tworzą się konflikty, każdy z nich musi poradzić sobie z problemami związanymi ze swoimi umiejętnościami. Osobno są oni złoczyńcami, którzy walczyli z wieloma popularnymi herosami. Czy Amerykanie są gotowi zaufać grupie kryminalistów, którzy mają za zadanie wyłapać niezarejstrowanych herosów?

Autorem historii jest Warren Ellis, który za sterami Thunderbolts stanął raptem na dwanaście numerów. Wcześniej dla Marvela tworzył takie serie jak Doom 2099 czy Excalibur. Niestety dla osób nie znających Wojny Domowej (Civil War),ten komiks nie jest dobrym tytułem. W całości dotyczy on wydarzeń ze wspomnianej serii i rozgrywa się w jego trakcie. Thunderbolts to drużyna w której spotkamy złoczyńców, udających tych dobrych z planami na pokutę. Drużyna złych pracująca dla rządu za całkiem niezłe wynagrodzenie a to bardzo dobry pomysł, który dobrze się sprawdzał do pewnego czasu. W tej opowieści dostajemy niestety podrzędnych herosów, i średnio lubianych złoczyńców. Co prawda mamy tu Venoma, Moonstone i fenomenalnego Bullseye'a, ale to nie ratuje tego komiksu. Nowy skład, nowy lider w tym zdegradowana Songbird (wiele osób ją kojarzy ale tak naprawdę nie zna),oraz nowe problemy. Każdy jest indywidualistą i nie potrafi działać w drużynie, a na dodatek nie mogą nikogo zabić, gdyż są na celowniku mediów. Ellis dobrze kombinuje. Dialogi są trafne, dosadne i nie brakuje ciętego języka. Świetnie rozpisany został Bullseye, który pełni rolę broni ostatecznej. Jednak pomimo tego brak tu historii, po przeczytaniu odkłada się komiks na półkę i zapomina. Nic tu się nie dzieje. Thunderbolts są wysyłani aby złapać jakiegoś pseudoherosa, wygrywają i tak dalej. Przerywane jest to odprawami lub szaleństwem Osborna. Nic tu się nie dzieje. Jest to tylko wypełniacz do całego dużego wydarzenia jakim jest Wojna Domowa.

Za rysunki odpowiada brazylijski rysownik Mike Deodato Jr. To jest chyba jedyny pozytywny aspekt komiksu. Rysunki są brutalne, pełne akcji a czasami wręcz makabryczne. Walki są dynamiczne, dopracowane i można odnieść wrażenie jakby oglądało się film akcji. Deodato dba o szczegóły i nie zamyka się tylko na małych powierzchniach. Wszystko jest mroczne, ciemne i momentami przytłaczające. O to właśnie powinno chodzić w komiksie o złoczyńcach i potworach.

Thunderbolts: Wiara w potwory to komiks rozczarowujący. Brak fabuły niszczy dobre rysunki, bo ileż można oglądać bezsensownej nawalanki. Kilka dobrze poprowadzonych postaci nie nadrobi całej masy miałkich herosów i złoczyńców. O tej drużynie każdy chyba słyszał, każdy się z nią spotkał w mniejszych bądź większych wydarzeniach w uniwersum Marvela. Może i pierwsze numery za czasów Zemo i Mistrzów Zła były dobre, teraz jednak jest to marny komiks. Zwłaszcza jeżeli ktoś ma za sobą lekturę z Dark Avengers prowadzonymi przez Normana Osborna.

więcej komiksowych recenzji na moim blogu: czytajkomiksy.blogspot.com

Trzeba przyznać, że Wielka Kolekcja Komiksów Marvela, to był strzał w dziesiątkę na Polskim rynku. Dzięki temu fani obrazkowych opowieści mogą czytać najważniejsze historie z Domu Pomysłów jakie zostały wydane. Czasami jednak zdarzają się opowieści archaiczne, nudne, niedopracowane lub wyjęte z kontekstu. Niestety to ostatnie stwierdzenie dotyczy pięćdziesiątego siódmego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1083
60

Na półkach: ,

Na początku muszę przyznać, że choć WKKM śledzę dość pobieżnie, to jej 57 tom zapowiadał się jako jeden z ciekawszych w Kolekcji. Jest ku temu kilka powodów. Po pierwsze, przedstawia on bohaterów (a w zasadzie antybohaterów) raczej mało w Polsce znanych, a Ci, którzy już nie raz gościli w dostępnych na naszym rynku publikacjach, pojawiają się tu w bynajmniej nie oczywistym kontekście. Po drugie, zawsze intryguje mnie wykorzystanie figury antybohatera, a w Thundebolts mamy ich w zasadzie kilku. Po trzecie, ciekawy jest kontekst historii: osadzenie jej tuż po wydarzeniach Wojny Domowej (moim zdaniem w jednym z najlepszych momentów w historii uniwersum Marvela),gdy trwa obława na superbohaterów, którzy nie zgodzili się poddać rządowej rejestracji. Po czwarte wreszcie, czynnikiem przyciągającym do tej pozycji jest osoba scenarzysty. Warren Ellis, znany choćby z Transmetropolitan, The Authority czy wydanego w WKKM Iron Man: Extremis, zwykł nie schodzić poniżej pewnego poziomu, pisząc historie nie tylko ciekawe, ale też w pewien sposób łamiące utarte konwencje. Wszystko to razem wzięte, a także uzupełniająca duet autorski osoba brazylijskiego rysownika Mike’a Deodato Juniora (na koncie ma pracę m.in. przy Avengers, Elektrze, Spider-Manie czy Wonder Woman),powodowało, że zdecydowałem się po niniejszy tom sięgnąć.

Sama idea grupy, jaką są Thunderbolts, zrodziła się w połowie lat 90. za sprawą Kurta Busieka i Marka Bagleya – do dziś zresztą opiera się na pomyśle wykorzystania superzłoczyńców, lub nie przebierających w środkach superherosów, i postawienia ich po stronie wziętego w duży cudzysłów „dobra”. I o ile pierwsza seria jej przygód spotkała się ze sporym uznaniem krytyki (znalazła się nawet na liście najlepszych momentów w historii komiksu przygotowanej przez magazyn Wizard),a obecny skład robi chyba największe wrażenie (pojawiają się w nim m.in. Deadpool, Elektra, Punisher, Czerwony Hulk, Venom czy Ghost Rider),to wydarzenia Wojny Domowej pozwoliły wykorzystać chyba do maksimum potencjał, jaki stwarza zarządzana przez rząd grupa wątpliwej proweniencji „herosów”. Głównym motywem Wiary w potwory jest zatem stworzenie kierowanej przez Normana Osborne’a (tak, tego samego, który przez długi okres przyjmował tożsamość Green Goblina) rządowej grupy mającej na celu wyłapywanie i unieszkodliwienie herosów niepokornych względem władz (czytaj: odmawiających wyjawienia swojej tożsamości i poddania się rejestracji). Tyle tylko, że do stanowiących wcześniej trzon zespołu Songbird, Swordsmana czy Radioactive Mana dołączają takie „zacne” osobistości jak Venom (Mac Gargan) czy Bullseye. Wszystko to, co dzieje się zarówno wewnątrz, jak i wokół Thunderbolts robi naprawdę niezłe wrażenie. Widać, że Ellis miał sporo pomysłów na detale. Od dość bezwzględnych metod rekrutacji i kontroli nad nieobliczalnymi ex-superłotrami, przez osobiste problemy i tarcia między poszczególnymi członkami ekipy, aż po całą medialno-PRową otoczkę towarzyszącą „superłapsom”: wszechobecne media, kreowanie wizerunku, reklamowane w TV zabawki (scena z reklamą, w której sponiewierana zostaje figurka Kapitana Ameryki jest doprawdy urocza) – wszystko to składa się na obraz zespołu stworzonego nieco na siłę, gdzie pozory ważniejsze są od faktów, a zasady moralne schodzą na dalszy plan względem zakładanego celu. To kolejny aspekt Thunderbolts, za który należą się Ellisowi słowa uznania – wyraźny, mocny wątek łamiący konwencję superhero, pokazujący jako stróżów prawa cynicznych oportunistów po obu stronach przysłowiowej barykady dzielącej bohaterów od złoczyńców, zaś zgodnie z obowiązującą po Wojnie Domowej wizją uniwersum renegatami czyniących idealistycznych i indywidualistycznych trykociarzy nie chcących się poddać państwowej kurateli. Pozytywnie ocenić należy też rysunki. Deodato nie należy może do grona wirtuozów ołówka, ale trzeba przyznać, że strona wizualna prezentuje się całkiem nieźle. Wyróżnić tu można przede wszystkim umiejętne operowanie cieniem, portretowe zbliżenia dobrze oddające emocje postaci (swoją drogą, kolejny mały plusik za danie Normanowi Osbornowi twarzy Tommy’ego Lee Jonesa),a także dynamiczne, ciekawe sceny walk. Szczególnie te ostatnie, choć bywają wrażliwym probierzem talentu artysty, u Brazylijczyka wypadają zdecydowanie ponadprzeciętnie.

Wyrażone powyżej słowa uznania nie oznaczają jednak, że Wiara w potwory pozbawiona jest wad. Tym, czego mi w niej najbardziej brakuje, jest jeden wyraźny i zamknięty główny wątek fabularny. Jak zaznaczyłem wcześniej – Ellis znakomicie dopracował detale i stworzył pewne napięcie, umiejętnie zagrał też „nastrojem” szerokiego planu, czyli sytuacją w uniwersum. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że komiksowi brakuje sprecyzowanej osi fabuły. Mamy raczej do czynienia z kilkoma świetnymi, ale jednak pomniejszymi scenami, dwoma większymi potyczkami, grą drugim planem i budowaniem nastroju i w sumie tyle. Brak tu po porostu jakiejś historii, którą scenarzysta chciał opowiedzieć. Efekt tego taki, że cały, skądinąd niezły, klimat gdzieś się w końcówce ulatnia przez brak fabularnego domknięcia… bo i nie ma czego domykać. Na szczęście to w zasadzie jedyna większa bolączka tego albumu.

Thunderbolts: Wiara w potwory zasługuje na ocenę zdecydowanie pozytywną. Jak przystało na komiks o postawionych (niekoniecznie z własnej woli) po stronie prawa złoczyńcach sporo to brutalności i przemocy (zarówno werbalnej, jak wizualnej),jednak jego mocna wymowa leży raczej w rozmyciu klasycznego podziału na „tych dobrych” i „tych złych”. Co prawda w przypadku uniwersum Marvela po rozpadzie Avengers i Wojnie Domowej zabieg taki nie należy do specjalnie oryginalnych, jednak w połączeniu z wykorzystaniem postaci takich jak Norman Osborn, Venom czy Bullseye zyskuje całkiem sporo świeżości.

Recenzja pierwotnie opublikowana na portalu Szortal.com i blogu www.rybieudka.blogspot.com

Na początku muszę przyznać, że choć WKKM śledzę dość pobieżnie, to jej 57 tom zapowiadał się jako jeden z ciekawszych w Kolekcji. Jest ku temu kilka powodów. Po pierwsze, przedstawia on bohaterów (a w zasadzie antybohaterów) raczej mało w Polsce znanych, a Ci, którzy już nie raz gościli w dostępnych na naszym rynku publikacjach, pojawiają się tu w bynajmniej nie oczywistym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
310
129

Na półkach: ,

Eks- Green Goblin i Venom w jednej drużynie? W dodatku razem z Bullseye? Uniwersum Marvela wiele rzeczy widziało, więc takie coś też można jakoś strawić. Tak, i nawet fakt, że w "Wierze w Potwory" postacie te występują jako ci dobrzy bohaterowie.

Thunderbolts - bo tak się nazywa ten iście piekielny dream team, został utworzony po wojnie domowej, w trakcie której rząd wprowadził ustawę o tym, że wszyscy superbohaterowie mają się rejestrować, a co za tym idzie - ujawnić swoją tożsamość (tyle słyszę z każdej strony o tej wojnie domowej.... muszę w końcu przeczytać tą opowieść). Oczywiście część superbohaterów postanowiła sprzeciwić się temu obowiązkowi, i to właśnie na nich poluje grupa Thunderbolts.

Podoba mi się sposób w jaki Warren Ellis i Marc Guggenheim przedstawiają swoją opowieść. Oczywiście, jak to u Marvela - akcji i pojedynków tu nie brakuje. Ale są momenty zwolnienia, kiedy historia jest opowiadana słowami, a nie wartką akcją. Dobre wyważenie, bo, kiedy już dochodzi do jakiejś poważniejsze jatki - to nie ma zmiłuj, ale mimo wszystko nie rzutuje to ani trochę na fabułę, która jest bardzo ciekawa, i wbrwe pozorom nie taka głupia. Podobały mi się zwłaszcza te momenty, kiedy złoczyńcy z Thunderbolts planują i kombinują tak, by w mediach wypaść jak najkorzystniej, jednocześnie w możiwie najwredniejszy sposób oczernić tego bohatera na którego polują.

Mało? To napiszę jeszcze, że od czasu do casu zdarzają się momenty, w których poznajemy jak (anty)bohaterowie dołączyli do grupy zwalczającej wyjętcyh spod prawa bohaterów. Poznajemy ich motywy, dowiadujemy się o konfiktach między nimi, i choć o jakiejś nie wiem jak rozwiniętej psychice mowy być nie może (w komiksach Marvela?!) to jednak miło, że autorzy starają się choć odrobinę przybliżyć nam te postacie.

W zasadzie.... jedyną rzeczą, jaka mi się w fabule nie podobała jest brak wyraźnego zakończenia historii. Tak naprawdę ta opowieść ciągnie się dalej, i mam nadzieję, że dostaniemy kiedyś kontynuacje, bo całość jest dosłownie urwana w połowie.

Rysunki może nie są tak efekciarskie jak np. w "Tajnej Inwazji", ale nie można o nich złego słowa powiedzieć. Mike Deodato to po prostu nieco inny styl. Generalnie są to rysunki pełne detali, powiedziałbym, że takie... pseudorealistyczne. Znam ludzi, którym się taki sposób rysowanie nie podoba, ja do niego nic nie mam. Kiedy trzeba są dynamiczne, kiedy trzeba stonowane, i bardziej klimatyczne. Są po prostu niezłe i tyle.

Całość, oczywiście, pięknie wydana, z twardą, czarną okładką, błyszczącym tytułem, i lakierem wybiórczym. Wydrukowana na dobrej jakości papierze, świetnie oddającym kolory. Nie można się absolutnie do niczego przyczepić.

"Thunderbolts: Wiara w Potwory" to naprawdę kawał dobrego komiksu. Warto go dołączyć do swojej kolekcji.

Eks- Green Goblin i Venom w jednej drużynie? W dodatku razem z Bullseye? Uniwersum Marvela wiele rzeczy widziało, więc takie coś też można jakoś strawić. Tak, i nawet fakt, że w "Wierze w Potwory" postacie te występują jako ci dobrzy bohaterowie.

Thunderbolts - bo tak się nazywa ten iście piekielny dream team, został utworzony po wojnie domowej, w trakcie której rząd...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1061
249

Na półkach: , , , ,

Komiks opisuje losy grupy superprzestępców zwanej Thunderbolts, którzy maja bronić prawa i porządku po zakończeniu Wojny Domowej i unieszkodliwiać "złych" superbohaterów (tych, którzy nie podporządkowali się rządowi - rozkaz rejestracji wszystkich superbohaterów i ujawnienie swych tajnych tożsamości).

Pozycja nudna, wyrwana z większego kontekstu fabularnego, która samodzielnie nie jest się w stanie obronić. Brak wyraźnego zakończenia i cała masa postaci, które jeśli czytelnik nie zna wielu innych komiksów Marvela może określić jedynie jako "popapranych świrów".

Rysunki na dość różnorodnym poziomie - od dokładnych i szczegółowych do tworzonych prawdopodobnie bez większej staranności (choć te pierwsze przeważają).

Komiks opisuje losy grupy superprzestępców zwanej Thunderbolts, którzy maja bronić prawa i porządku po zakończeniu Wojny Domowej i unieszkodliwiać "złych" superbohaterów (tych, którzy nie podporządkowali się rządowi - rozkaz rejestracji wszystkich superbohaterów i ujawnienie swych tajnych tożsamości).

Pozycja nudna, wyrwana z większego kontekstu fabularnego, która...

więcej Pokaż mimo to

avatar
705
558

Na półkach: , , ,

Dość dobra historia o antybohaterach. Thunderbolts to psy gończe na niezarejestrowanych superbohaterów w realiach "Civil War", które ze smyczy spuszcza ex-Green Goblin, Norman Osborn. Ciekawe, bliżej nieznane Polskiemu czytelnikowi postacie na czele z "ludzką Żelazną Dziewicą" czyli Penance'm i chińskim zielonym osiłkiem, Radioactive Manem. Wartka akcja, pojedyncza, sensowna historia oraz dynamiczna, miła dla oka kreska Mike'a Deodato. Thunderbolts to dream, sorry, nightmare-team gdzie wszyscy spiskują, nikomu nie można ufać a każdy chce ukręcić coś dla siebie. A na deser - mój ulubiony, zębaty symbiot czyli Venom! Numer na 7 w skali do 10.

Dość dobra historia o antybohaterach. Thunderbolts to psy gończe na niezarejestrowanych superbohaterów w realiach "Civil War", które ze smyczy spuszcza ex-Green Goblin, Norman Osborn. Ciekawe, bliżej nieznane Polskiemu czytelnikowi postacie na czele z "ludzką Żelazną Dziewicą" czyli Penance'm i chińskim zielonym osiłkiem, Radioactive Manem. Wartka akcja, pojedyncza,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    107
  • Posiadam
    54
  • Chcę przeczytać
    45
  • Komiksy
    27
  • Wielka Kolekcja Komiksów Marvela
    10
  • Komiks
    7
  • WKKM
    6
  • Komiksy
    4
  • 2015
    3
  • Marvel
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Thunderbolts: Wiara w Potwory


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...

Przeczytaj także