Tak, ale… Medytacje codzienne

Okładka książki Tak, ale… Medytacje codzienne Richard Rohr OFM
Okładka książki Tak, ale… Medytacje codzienne
Richard Rohr OFM Wydawnictwo: Wydawnictwo M religia
460 str. 7 godz. 40 min.
Kategoria:
religia
Tytuł oryginału:
Yes, and… Daily meditations
Wydawnictwo:
Wydawnictwo M
Data wydania:
2014-08-27
Data 1. wyd. pol.:
2014-08-27
Liczba stron:
460
Czas czytania
7 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375958010
Tłumacz:
Łukasz Malczak
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
476
330

Na półkach:

Antologia różnych tekstów Rohra, w zdecydowanej większości publikowanych wcześniej drukiem lub spisanych z wygłaszanych przez niego konferencji.

Teksty są podzielone na niewielkie porcje - dobre do czytania w ramach codziennej medytacji, rozważania.

Antologia różnych tekstów Rohra, w zdecydowanej większości publikowanych wcześniej drukiem lub spisanych z wygłaszanych przez niego konferencji.

Teksty są podzielone na niewielkie porcje - dobre do czytania w ramach codziennej medytacji, rozważania.

Pokaż mimo to

avatar
958
871

Na półkach:

Przyznaję, że mam szczególny, wręcz osobisty stosunek do słów „tak, ale…” – i nie tylko ze względu na grę opisaną przez twórcę analizy transakcyjnej, Erica Berne'a w książce „W co grają ludzie”. W związku z tym po „Tak, ale…” Rohra sięgnąłem ze sporym zaciekawieniem, może nawet łapczywie. Bardzo szybko zorientowałem się, że także Richard Rohr gra z czytelnikiem w „tak, ale…”, jednak sam o tym – w pewnym sensie i do pewnego stopnia – uprzedza od samego początku.

Czy krótkie (zwykle jest to jedna-dwie strony) teksty składające się na „Tak, ale…” Rohra skłaniają do medytacji? Wiele – tak. Ale są też i inne, rodzące lawinowo narastające wątpliwości, emocje, stanowiące zaproszenie do rozważań, do zajęcia stanowiska, odwołania się do własnych przekonań albo wiedzy zawartej w innych książkach, do myślenia po prostu, bo niekoniecznie do medytowania.

Przykład:
„Jezus konsekwentnie ignorował, a nawet negował oparte na wykluczeniu, wymierzaniu kary oraz triumfalizmie starotestamentowe teksty, natomiast wskazywał na te, które głosiły akceptację, miłosierdzie i uczciwość.
(…)
Jezus czytał swoje własne natchnione księgi w sposób uduchowiony i wysoce selektywny, zupełnie ignorując, a nawet odrzucając niektóre ich części na korzyść inkluzywnych, pomocnych przesłań i przypowieści”[1].

Zastanawiam się, skąd Richard Rohr wytrzasnął takie przekonanie? Czy fakt, że w Biblii zdań wypowiedzianych bezpośrednio przez Jezusa i poruszanych przez Niego tematów jest rzeczywiście niewiele, upoważnia teologa do twierdzenia, iż widocznie przez trzydzieści trzy lata życia nie poruszył On żadnego innego tematu i nie powiedział nic do nikogo na żaden inny temat, jest uprawnione? Ale mniejsza z tym, to głupstwo, tak po prostu ojciec Rohr wierzy i jego to sprawa. Ostatecznie rzecz w tym, że czytanie Biblii dosłownie jest – według niego – sporym błędem, i więcej nawet, pewnych fragmentów Pisma Świętego w ogóle nie potrzeba czytać, bo (patrz wyżej) rzekomo Jezus tak robił.

„Święte księgi biblijne pełne są absolutnych przełomów, objawień oraz rozmaitych przejawów wysokiej próby spotkań, nawróceń, transformacji, a także Ducha Świętego. Biblia zawiera również teksty karcące, małostkowe, o charakterze plemiennym czy też wreszcie po prostu idiotyczne”[2].

„Idiotyczne”? Ups! Mocne! W tym momencie w naturalny sposób przypomniało mi się zdanie z „Czarnego obelisku” Ericha Marii Remarque'a, które brzmiało mniej więcej tak: I tylko w jednym różnicie się od Boga – Bóg wie wszystko, a wy wszystko wiecie lepiej.

Ale niech będzie, powiedzmy, że Rohr już prawie przekonał mnie, iż Biblię czytać należy selektywnie, wtedy jednak trafiłem na…

„Jeśli katolicy powinni się nawrócić, protestanci muszą zacząć odprawiać pokutę. Przez swoje zawołanie »sola Scriptura« (»tylko Pismem«) postawili się na łasce swoich własnych kultur, swojej ograniczonej edukacji, swoich uprzedzeń oraz selektywnego czytania niektórych tekstów, przy jednoczesnym pominięciu innych”[3].

Cóż z tego wynika? Ano to, że Biblię należy czytać selektywnie, ale tylko my, katolicy, jesteśmy właściwymi… selekcjonerami. Jeśli ktoś próbuje robić to samo co my, robi to źle z samego założenia, bo tak! – a coś takiego to jest już klesza retoryka, arogancja i pycha.

„Mój serdeczny przyjaciel dr Gerald May dokonał lata temu rozróżnienia, z którego przyszło mi często korzystać. Stwierdził, iż duchowość nie ma nas zachęcać do samowoli, lecz do dobrej woli. Duchowość tworzy ludzi dobrej woli, którzy gotowi są zrezygnować z potrzeby bycia pierwszymi, posiadania racji, bycia zbawionymi, górowania nad innymi czy też definiowania siebie samych jako lepszych od innych ludzi”[4].

Tyle tylko, że z absolutnym przekonaniem o własnych racjach Rohr wypowiada się na każdy możliwy temat, bo i o macierzyństwie pisze, i o polityce, i o historii, i o kobiecości… a to w naturalny sposób rodzi pytanie, czy on sam zalicza siebie do ludzi dobrej woli, których tworzy duchowość.

To, co zaprezentowałem, nie jest jednak (wbrew pozorom) oceną książki Rohra, ale próbą pokazania, do jakich refleksji, rozważań i przemyśleń skłaniać może „Tak, ale…”. Bo równie wiele, a właściwie nawet więcej, znajdowałem tu perełek budujących, wspierających. Ot, choćby…

„Miłość jest przede wszystkim decyzją”[5].

To stwierdzenie podoba mi się bardzo, bo jest także moim prywatnym odkryciem. Do dziś pamiętam, jak podczas warsztatów z duchowości zrozumiałem, że miłość to wybory i decyzje, a nie uczucia i egzaltacje. Rohr stwierdził, że decyzje, ja dodałem i nadal dodaję do tego także wybory – nie będzie miłością decyzja podejmowana w sytuacji braku jakiegokolwiek wyboru. O, właśnie! Do takich rozważań „Tak, ale…” też skłania.

Ostatni już cytat:

„Chrześcijaństwo jest stylem życia – prostym, wyzbytym przemocy, otwartym na współpracę i pełnym miłości sposobem na bycie w świecie. A jednak my zrobiliśmy z niego oficjalną religię (z wszystkimi tego konsekwencjami),unikając samej zmiany stylu życia. Można zatem, żyjąc w dowolnym momencie dziejów chrześcijaństwa, być wojowniczo nastawionym, zachłannym, rasistowskim, egoistycznym i próżnym człowiekiem, a mimo to nadal z wiarą wyznawać Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela, a także przyjmować sakramenty, wywiązując się ze zobowiązań formalnych. Na taką głupotę świat nie ma już więcej czasu. Zbyt wiele cierpienia jest na ziemi”[6].

I tak się zastanawiam… Gdyby to cierpienie dotyczyło bezpośrednio księży, może z tą głupotą dałoby się coś zrobić, ale w obecnej sytuacji i warunkach… no, cóż…

Rozmyślania Rohra podzielone zostały na kilka nurtów (rozdziałów): „Fundament”, „Ramy”, „Ekumenizm”, „Transformacja”, „Proces”, „Cel” – jednak ten podział nie wydawał mi się jakoś specjalnie odczuwalny podczas lektury krótkich rozważań. Podczas szybkiej lektury, dodam, bo teraz nadszedł czas na nieśpieszne smakowanie tekstów zawartych w „Tak, ale…” po dwa-trzy dziennie i… nie więcej.




--
[1] Richard Rohr, „Tak, ale... Medytacje codzienne”, przeł. Łukasz Malczak, Wydawnictwo M, 2014, s. 9.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże, s. 23.
[4] Tamże, s. 24.
[5] Tamże, s. 27.
[6] Tamże, s. 57.

Przyznaję, że mam szczególny, wręcz osobisty stosunek do słów „tak, ale…” – i nie tylko ze względu na grę opisaną przez twórcę analizy transakcyjnej, Erica Berne'a w książce „W co grają ludzie”. W związku z tym po „Tak, ale…” Rohra sięgnąłem ze sporym zaciekawieniem, może nawet łapczywie. Bardzo szybko zorientowałem się, że także Richard Rohr gra z czytelnikiem w „tak,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6145
3446

Na półkach:

„Tak, ale… Medytacje codzienne” Richarda Rohra to zbiór przemyśleń na różne tematy dotyczące życia chrześcijanina. Medytacja często kojarzy nam się ze wschodnimi religiami takimi, jak buddyzm. Jest ona bardzo ważnym procesem mającym na celu przemianę nas w lepszych ludzi. To kształtowanie trwa wiele dni, miesięcy, a nawet lat, aby nasze postawy wobec świata mogły ulec zmianie. Zwykle medytacje polegają na gestach, pozycji oraz wsłuchaniu się w siłę wszechświata. To pozornie bardzo różnie książkę Richarda Rohra od znanych nam technik medytacyjnych. Istnieje również chrześcijańska medytacja, którą polecał Jan Kasjan i św. Benedykt i jest ona zbliżona do tego, co jest nam znane ze wschodnich praktyk religijnych. Richard Rohr proponuje medytacje polegające na codziennym czytaniu Pisma Świętego i próbach zgłębienia go. W tych dążeniach wydaje się pobrzmiewać echo Talmudu i przekonania Żydów, że poznawanie słów Boga jest ważne.
Książka „Tak, ale… Medytacje codzienne” jest swoistą duchową drogą autora, który pragnie porwać swoich czytelników i zarazić ich zgłębianiem Biblii. Codzienne rozmyślania mają wywołać w nas nawyk myślenia kształtującego postrzeganie: „To, jak widzisz, jest tym, co widzisz. A widzieć prawidłowo oznacza być w pełni obecnym – bez obaw, bez uprzedzeń i bez osądzania. Dla ego, dla emocji i dla ciała jest to tak ciężka praca, że myślę, iż większość z nas woli po prostu uczęszczać na nabożeństwa”. Nie zabraknie w niej bardzo ważnych rozważań nad dobrem i złem oraz ich granicami.
Książkę polecam osobom wierzącym, którzy pragną w najbliższym czasie przed świętami przeżyć duchową przemianę.

„Tak, ale… Medytacje codzienne” Richarda Rohra to zbiór przemyśleń na różne tematy dotyczące życia chrześcijanina. Medytacja często kojarzy nam się ze wschodnimi religiami takimi, jak buddyzm. Jest ona bardzo ważnym procesem mającym na celu przemianę nas w lepszych ludzi. To kształtowanie trwa wiele dni, miesięcy, a nawet lat, aby nasze postawy wobec świata mogły ulec...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    19
  • Przeczytane
    5
  • Posiadam
    2
  • Xxx - Rozwój - xxx
    1
  • ! BŚ
    1
  • 000 Nie chcę czytać, ale zbieram
    1
  • KRESY - zbieram dla Polaków na Kresach
    1
  • Religion
    1
  • + modlitwa
    1
  • Z polecenia do kupienia
    1

Cytaty

Więcej
Richard Rohr OFM Tak, ale… Medytacje codzienne Zobacz więcej
Richard Rohr OFM Tak, ale… Medytacje codzienne Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także