Narodziny tragedii albo Grecy i pesymizm

Okładka książki Narodziny tragedii albo Grecy i pesymizm Friedrich Nietzsche
Okładka książki Narodziny tragedii albo Grecy i pesymizm
Friedrich Nietzsche Wydawnictwo: Aletheia filozofia, etyka
230 str. 3 godz. 50 min.
Kategoria:
filozofia, etyka
Tytuł oryginału:
Die Geburt der Tragödie aus dem Geiste der Musik
Wydawnictwo:
Aletheia
Data wydania:
2011-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-01-01
Liczba stron:
230
Czas czytania
3 godz. 50 min.
Język:
polski
ISBN:
9788361182344
Tłumacz:
Bogdan Baran
Tagi:
Nietzsche Wagner Grecy i pesymizm
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
41 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
280
228

Na półkach:

Fryderyka Nietzschego znamy jako niezrównanego aforystę, który swoją natchnioną refleksją zburzył porządek platońsko-chrześcijańskiego uniwersum. A w każdym razie do owej dekonstrukcji wydatnie się przyczynił.

Kto jednak czyta jego teksty, a nie tylko powtarza wytarte frazesy o "nadczłowieku", "woli mocy", czy "śmierci Boga", ten wie, że ich lektura to zadanie dla wytrwałych. Naprawdę trzeba mieć dużo cierpliwości, żeby przedzierać się przez gąszcz zawiłych zdań, nabrzmiałych poetyckim patosem, często pięknych w formie, ale zarazem mętnych w treści.

Ta maniera broni się tylko w słynnym "Zaratustrze", gdyż traktujemy ją tam jako zamierzoną stylizację (zgodną z figurą profety głoszącego nową ewangelię). W pozostałych pracach bywa jednak nieznośna.

Z "Narodzinami tragedii" (1872 r.) sprawa z pozoru wydaje się obiecująca. Zanim przystąpimy do lektury, mamy nadzieję, że objawi nam się nieco inny Nietzsche. Po pierwsze dlatego, że struktura dziełka wskazuje na spójny, konsekwentny wywód, a nie jest po prostu zbiorem luźno powiązanych myśli (jak przeważnie u tego autora),po drugie zaś, że dotyczy konkretnego tematu, rzec by można akademickiego (tak przynajmniej sugerują tytuł i przedmowa).

Mianowicie "Narodziny tragedii albo Grecy i pesymizm" zapowiadają się na błyskotliwy wykład o starożytnej (greckiej) estetyce.

Niestety, to wrażenie szybko okazuje się złudne. Oprócz kilku atrakcyjnych tez czy interpretacji, garści efektownych aforyzmów oraz szczypty cytatów z różnych myślicieli (tego wszystkiego jest może z 20 proc.) tekst składa się z nic nie wnoszących popisów retorycznych, licznych powtórzeń i afektowanych fraz przechodzących w bełkot.

Wszystko, co najważniejsze wypowiada Nietzsche w "Próbie samokrytyki" (dołączonym do tekstu autorskim komentarzu po latach) oraz w rozdziałach początkowych.

Przywołajmy więc tezy kluczowe (najbardziej z "Narodzinami..." kojarzone):
1) W twórczości artystycznej starożytnych Greków (oraz ich kontynuatorów) manifestują się dwa czynniki:
a) apolliński (związany z sztukami plastycznymi, określony przez metaforę snu),
b) dionizyjski (związany z muzycznością i ekspresją nieobrazową, określony przez metaforę upojenia).
2) Zestrojenie tych czynników najwyższy wyraz osiągnęło w tragedii greckiej.
3) Dionizyjskość dominowała w okresie presokratejskim (misteria orfickie, pitagorejczycy, Heraklit),wraz z pojawieniem się Sokratesa (w filozofii) czy Eurypidesa (w literaturze) wyobraźnię i kulturę intelektualną Grecji zaczyna przenikać duch Apolla: formy, piękna, harmonii, ładu.
4) Czynnik apolliński przeniknął do chrześcijaństwa, które "zasadniczo i z istoty było od początku wstrętem życia do życia".
5) "Istnienie świata jest usprawiedliwione tylko w sensie fenomenu estetycznego (...) Tylko sztuka może wstrętne myśli o okropieństwie i absurdzie istnienia przeobrazić w wyobrażenia, z którymi da się żyć. Są to: wzniosłość jako artystyczne okiełznanie tego, co okropne i komizm jako artystyczne rozładowanie wstrętu do absurdu". Nietzsche występuje przeciw "sztuce metafizycznej pociechy", a opowiada się za sztuką "pociechy doczesnej", za sztuką "świętego śmiechu".

Tyle wystarczy z tej męczącej lektury zapamiętać. Warto jeszcze wiedzieć, że młody Nietzsche zadedykował swą pracę Ryszardowi Wagnerowi, którego osobą i twórczością był zafascynowany.

Fryderyka Nietzschego znamy jako niezrównanego aforystę, który swoją natchnioną refleksją zburzył porządek platońsko-chrześcijańskiego uniwersum. A w każdym razie do owej dekonstrukcji wydatnie się przyczynił.

Kto jednak czyta jego teksty, a nie tylko powtarza wytarte frazesy o "nadczłowieku", "woli mocy", czy "śmierci Boga", ten wie, że ich lektura to zadanie dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2121
614

Na półkach: , , , , ,

Jak to Nietzsche – parę ciekawych uwag i mnóstwo upoetycznionego bełkotu, przez który trzeba się przedzierać z mniejszą lub większą satysfakcją/irytacją. Z racji tego, że ta książka to jedno z trzech dzieł, które nie są zbiorami aforyzmów, to ktoś mógł spodziewać się bardziej spójnego wywodu. Takie osoby rozczaruję – to dalej zbiór aforyzmów, dla niepoznaki przedzielonych rozdziałami i z pokasowanymi akapitami. I niestety większość właściwej treści jest skoncentrowana w pierwszej połowie dzieła, a później coraz bardziej narastają powtórzenia. Już teraz nie serdecznie nie polecę wam tej książki i powiem, że można ograniczyć się do przedmowy tłumacza Bogdana Barana, który nieźle streszcza główne wątki oraz do "Próby samokrytki" Nietzschego.

Sam autor uważał potem tę książkę za niedążącą do "logicznej czystości", pomijającą dowody i po prostu źle napisaną. Dodał też:"Jakże dziś żałuję, że (…) usiłowałem mozolnie wyrazić formułami Schopenhauera i Kanta obce im i nowe wartościowania, które duchowi i smakowi Kanta i Schopenhauera były z gruntu przeciwstawne!". Gdzie indziej stwierdził też, że tę książkę można uznać za 50 lat starszą, bo tak bardzo zalatuje heglizmem. Kiepska rekomendacja, nie?

No dobra, ale o czym to właściwie jest? Jaka jest myśl przewodnia? Na pewno nie jest to książka o tragedii greckiej, bo jest ona tylko pretekstem do "głębszych" rozważań metafizycznych i antropologicznych. "Głębszych" w cudzysłowie, bo warstwa metafizyczna zawsze jest u samych fundamentów i wszystkie inne na niej spoczywają, więc w tym sensie można było użyć tego słowa, ale jeśli chodzi o jakość przemyśleń, ich odkrywczość, czy sensowność, to są niewiarygodnie płytkie. Ot jakieś zawoalowane monizmy na kiju, zainspirowane za pośrednictwem Schopenhauera wschodnimi religiami, których to nawet dobrze nie znali, bo jakość europejskich tłumaczeń nie była wtedy najwyższa.

Według narracji Nietzschego z natury wydobywają się dwie, na pierwszy rzut oka przeciwstawne, ale w gruncie rzeczy dopełniająca się siły. Apollińska i dionizyjska. Apollińskość to harmonia i zamknięcie w formach, które pra-jednia – jedyny prawdziwy byt – wytworzyła dla zbawienia samej siebie. Grek znał i odczuwał grozę i obrzydliwość bytowania; aby w ogóle żyć, musiał je zasłonić zrodzonym ze snu Olimpem. "Apollo pokazuje nam podniosłymi gestami, że cały ten świat udręki jest konieczny, by jednostka została nakłoniona do stworzenia zbawczej wizji i by potem, pogrążona w jej kontemplacji, siedziała spokojnie pośrodku morza w swej chwiejnej łodzi.".

Dionizyjskość zaś to dzikość, czerpiąca przyjemność z cierpienia, którym jest istnienie jako takie. Znosi jednostkę i dokonuje metafizycznej przemiany całego świata, gdzie nie ma bytów i jest tylko upojne bycie jako pra-jednia. Artysta dionizyjski jednoczy się całkowicie z pra-jednią, jej bólem oraz sprzecznością i tworzy odbicie tej pra-jedni w muzyce, "którą słusznie nazywano powtórką świata i jego odlewem" (apollińskość w sztuce objawia się w sztukach wizualnych).

Czym właściwie są te siły, to ciężko stwierdzić. Brzmią jak tendencje ludzi i to ludzi konkretnych tj. artystów, więc wydawałoby się, że to jakieś zjawiska antropologiczne i potwierdza to sam autor, pisząc, że artysta to naśladowca stanów natury: albo jest apollińskim artystą snu, albo dionizyjskim artystą upojenia, albo jednym i drugim w tragedii Greckiej. Jednakże gdzie indziej Nietzsche pisze, że to "siły artystyczne, które wydobywają się z samej natury bez pośrednictwa człowieczego artysty i w których się owe artystyczne popędy zaspokajają od razu i wprost". Sami widzicie, że ciężko to dzieło traktować jakoś poważnie. Jeśliby spróbować te zdania uzgodnić ze sobą, to można przyjąć, że apollińskość i dionizyjskość to stany natury, a apolliński twórca po prostu naśladuje apollińskość i dionizyjski analogicznie. Można też naśladować oba te pierwiastki, co ma być rzekomo wielkim osiągnięciem tragedii greckiej, łączącej dionizyjskie dytyramby (chór) z eposem (fabuła, dialogi) – dionizyjska treść znalazła formę apollińskiego tekstu. Tylko skoro bycie jednością w pra-jedni jest tak przyjemne, że dla niej dionizyjskość znosi wszelkie formy, to po co te formy powstały? Mamy tutaj sprzeczność. Chyba że jednak apollińskość to nie jakiś metafizyczny ruch samowybawiającej się pra-jedni, a tendencja czysto ludzka, co Nietzsche sam zasugerował tym fragmentem o wymyślaniu przez ludzi olimpijskich bogów dla zwiększenia swojego komfortu psychicznego. Wtedy zaś mamy sprzeczność z fragmentami o apollińskości i dionizyjskości jako stanach natury.

Najżyczliwszą interpretacją byłaby ta: apollińskość i dionizyjskość to tendencje ludzkie w sztuce. Pierwsza kładzie nacisk na istotę bytów, druga na ich istnienie. Pierwsza upaja się formami, w tym i naszą indywidualną formą, nie znosząc jej, a jakby przedstawiając na tle złożonego świata i dostarczająca satysfakcji ze względu na podobieństwo. Druga traktuje formy czysto instrumentalnie i jest antysubstancjalna; liczy się dla niej tylko upojenie i poczucie jedności ze światem.

Tylko to taka nonszalancka życzliwość, która zmusza nas do nietraktowania poważnie wszystkiego, co Nietzsche pisze i do podsuwania mu własnych słów, czego wolałbym nie robić. I wam również nie życzę bycia zmuszonym do czegoś takiego, więc po prostu nie czytajcie tej książki. Nie warto.

Jak to Nietzsche – parę ciekawych uwag i mnóstwo upoetycznionego bełkotu, przez który trzeba się przedzierać z mniejszą lub większą satysfakcją/irytacją. Z racji tego, że ta książka to jedno z trzech dzieł, które nie są zbiorami aforyzmów, to ktoś mógł spodziewać się bardziej spójnego wywodu. Takie osoby rozczaruję – to dalej zbiór aforyzmów, dla niepoznaki przedzielonych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
325
77

Na półkach:

Graj, aulosie!

Graj, aulosie!

Pokaż mimo to

avatar
5
1

Na półkach:

Fryderyk Nietzsche zburzył w tej rozprawie całą dotychczasową percepcję sztuki. Opluł klasycyzm i wzniósł na piedestał dzikość artysty. Osobiście zmienił tym samym moje podejście do literatury przede wszystkim. Niech żyje Dionizos!

Fryderyk Nietzsche zburzył w tej rozprawie całą dotychczasową percepcję sztuki. Opluł klasycyzm i wzniósł na piedestał dzikość artysty. Osobiście zmienił tym samym moje podejście do literatury przede wszystkim. Niech żyje Dionizos!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    74
  • Chcę przeczytać
    71
  • Posiadam
    25
  • Filozofia
    7
  • Teraz czytam
    5
  • Ulubione
    4
  • Filozofia
    2
  • Estetyka
    1
  • Sztuka, kultura i filozofia
    1
  • Nie ma na kundelku
    1

Cytaty

Więcej
Friedrich Nietzsche Narodziny tragedii albo Grecy i pesymizm Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także